Historia PZO - czyli "Polacy nie gęsi..." cz. I
1. Polskie Zakłady Optyczne - korzenie i historia do 1944 roku
Chcąc opowiedzieć historię PZO, trzeba cofnąć się do drugiej połowy XIX wieku. W tym okresie rozpoczynały się pierwsze seryjne produkcje przyrządów optycznych w Warszawie. W końcu XIX wieku istniało już kilkanaście firm warszawskich oferujących sprzęt optyczny. Jednak najbardziej liczącą się pozycję w tej branży osiągnął Aleksander Ginsberg – założyciel wytwórni foto-optycznej o nazwie „Pierwsza w Kraju Fabryka instrumentów Optycznych FOS”. Ginsberga uznaje się powszechnie za twórcę przemysłu optycznego na ziemiach polskich. Urodził się w 1871 roku w Sosnowcu, ale studiował w Paryżu, a w Berlinie uzyskał dyplom inżyniera. Przez wiele lat pracował w znanych wówczas fabrykach optycznych Kraussa w Paryżu i Zeissa w Jenie, na stanowisku głównego konstruktora. Kiedy powrócił do Warszawy, założył w 1898 roku słynny FOS, przemianowany w 1902 roku na „FOS Towarzystwo Firmowo-Komandytowe Ginsberg i Ska”.
W 1904 roku FOS zatrudniał 30 pracowników, a w 1911 już 150. Firma
utrzymywała się głównie z produkcji obiektywów do aparatów
fotograficznych. Najbardziej uznanymi były aplanaty f/8 o ogniskowych 160,
240, 280 i 330 mm oraz planistygmaty f/6.6 o ogniskowych 105, 313 i 500
mm. W 1903 roku kilkaset takich planistygmatów FOS zamówiła paryska
wytwórnia „Comptoir général de photographie L. Gaumont” do
najpopularniejszego wówczas aparatu fotograficznego Block-Notes (format
4.5×6 cm). Obiektywy FOS były także używane z aparatami fotograficznymi
Krugenera (Minimum), Huttinga (Ideal) oraz Kodaka (m.in. formatu 9×12).
Aparat fotograficzny Block-Notes do którego firma FOS produkowała obiektywy (fot. skagman) |
Poza obiektywami, FOS produkował aparaty fotograficzne. Najciekawszymi modelami były produkowane od 1904 roku stereoskopowe aparaty formatu 4.5×6 cm o nazwie Sterotes. Miały one dwa obiektywy zdjęciowe i jeden celowniczy oraz były wyposażone w migawkę roletową. FOS wykonywał także instrumenty geodezyjne, lunety, lornetki pryzmatyczne, przyrządy celownicze dla wojska.
Po śmierci Aleksandra Ginsberga, 13 lipca 1911 roku, losy fabryki nie są
do końca znane. Jedna z wersji mówi o likwidacji i ewakuacji w 1915
roku pracowników i maszyn do Petersburga. Inne źródła twierdzą, że FOS
przestała istnieć już w 1912 roku, po włączeniu fabryki do wydziału
optyczno-mechanicznego Zakładów Obuchowskich w Petersburgu. Historia
FOS-u, tak czy owak, kończy się w petersburskich zakładach Obuchowskich,
gdzie kierownikiem wydziału optycznego od 1907 roku był Polak, Karol
Hercyk-Pałubiński.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, Hercyk wraz z innymi doświadczonymi optykami i mechanikami z Petersburga postanowili wrócić na ziemie wyzwolone i tu założyć zakład optyczny. Tak narodziła się pierwsza w wolnej Polsce fabryka optyczna. Powstała w Warszawie, w 1921 roku, firmowana była nazwiskiem głównego akcjonariusza Henryka Kolberga i nosiła oficjalną nazwę „Fabryka Aparatów Optycznych i Precyzyjnych H. Kolberg i S-ka”. Jej założycielami byli: wspomniany Karol Hercyk-Pałubński, Henryk Kolberg – były właściciel kopalń w Rosji, George Coro – Włoch, były dyrektor Rosyjsko-Francuskiego Towarzystwa Akcyjnego w Petersburgu oraz Kazimierz Mieszczański – właściciel odlewni metali kolorowych i innych w Warszawie.
Kierownictwo i współpracownicy Fabryki Aparatów Optycznych i Precyzyjnych H. Kolberg i S-ka (fot. Archiwum PZO) |
Zakład Kolberga zajmował pomieszczenia o powierzchni użytkowej około 100 metrów kwadratowych, w budynku przy ulicy Leszno 119. Właścicielem lokalu był współzałożyciel Kazimierz Mieszczański. Kierownictwo zakładów tworzyli: Henryk Kolberg – prezes spółki, Leon Malecki – dyrektor zarządzający, Karol Hercyk – organizator zakładów, George Coro – kierownik produkcji.
Rada nadzorcza Fabryki Aparatów Optycznych i Precyzyjnych H. Kolberg i S-ka w 1923 (fot. Archiwum PZO) |
Pierwszym mistrzem w zakładach Kolberga, a jednocześnie organizatorem działu optycznego, był Edward Stelmaszyński. Kierownikiem technicznym był Karol Hercyk, natomiast optykami: Szczepan Stelmaszyński, Jan Baciański i Andrzej Rafałek. Pozostałą załogę działu optycznego stanowiło trzech szlifierzy, dwóch centrowników, sklejaczka części optycznych i kontrolerka. Konieczne było też stworzenie działu mechanicznego zatrudniającego mechaników i tokarza, z mistrzem Leopoldem Nowakowskim na czele.
Karol Hercyk (po lewej) – współzałożyciel i pierwszy kierownik techniczny wydziału optycznego, Edward Stelmaszewski (po prawej) – pierwszy mistrz i organizator działu optycznego (fot. Archiwum PZO) |
Uruchomienie fabryki, od technicznej strony, spoczywało w rękach dwóch
mistrzów: Edwarda Stelmaszyńskiego i Leopolda Nowakowskiego. Stworzenie
linii produkcyjnej nie było łatwym zadaniem i wiązało się także z potrzebą szkolenia nowych pracowników. Brakujące przyrządy i urządzenia
wytwarzano na miejscu metodami gospodarczymi, a pracownicy
wykorzystywali własne narzędzia pomiarowe przywiezione jeszcze z Petersburga. Pierwsza linia produkcyjna składała się ostatecznie z sześciu polerek nożnych, dwóch automatycznych szlifierko-polerek
trójwrzecionowych, jednej centrówki i trzech wrzecion szlifierskich do
obróbki wstępnej szkła. Tak wyposażony wydział optyczny wspomagany był
przez wydział mechaniczny kierowany przez Georga Coro i mistrza Leopolda
Nowakowskiego, dysponujący jedną frezarką, jedną tokarką pociągową i paroma wiertłami. Fabryka nie dysponowała biurem technologicznym czy
projektowym. Kierownikiem technicznym był syn założyciela fabryki -
Oskar Kolberg. Konstruktorami zaś kierownicy działów optycznego i mechanicznego, czyli wspominani już Karol Hercyk i George Coro.
Warsztat optyczny (fot. Archiwum PZO) |
Warsztat justerski (fot. Archiwum PZO) |
Warsztat lakierniczy (fot. Archiwum PZO) |
Warsztat mechaniczny (fot. Archiwum PZO) |
Zawiązanie spółki Kolberga nastąpiło pod koniec 1921 roku, jednak
fabryka ruszyła z produkcją dopiero w marcu 1922 roku. Oczywiście nie
od razu zaczęto wytwarzać gotowe na sprzedaż urządzenia. Najpierw dział
mechaniczny musiał wykonać narzędzia dla działu optyki, takie jak tarcze
szlifierskie, czasze, trzony naklejnicze szlifierskie i polerownicze,
uchwyty centrownicze. Trzeba było także przygotować narzędzia konieczne
do uruchomienia podstawowej linii produkcyjnej lornetek. Materiały do
produkcji optycznej sprowadzano z zagranicy – smołę polerowniczą i proszki szlifierskie z Niemiec, a szkło
optyczne z Francji (huta Parra Mantois) i częściowo z Niemiec (huta
Schott będąca własnością Zeissa).
Lupy w oprawie z rączką: achromatyczne i aplanatyczne (fot. Archiwum PZO) |
Lupy w oprawie kieszonkowej: achromatyczne i aplanatyczne (fot. Archiwum PZO) |
Kieszonkowa lupa wycieczkowa systemu prof. Czerwińskiego (fot. Archiwum PZO) |
Dział optyczny rozpoczął od produkcji sprawdzianów interferencyjnych
płaskich i sferycznych. Ich konstruktorami byli Szczepan Stelmaszyński i Jan Baciański. Zaczęto także wytwarzać lupy achromatyczne o 6-krotnym
powiększeniu. Z czasem asortyment lup znacznie się powiększył, co można
prześledzić na zdjęciach. W drugiej połowie 1923 roku rozpoczęto w końcu
seryjną produkcję części optycznych do lornetek wojskowych (o nich
szczegółowo w dalszej części artykułu), których głównym odbiorcą było
ówczesne Ministerstwo Spraw Wojskowych. Zamówień z czasem było tak dużo,
że postanowiono o przeniesieniu fabryki w nowe miejsce, bo ciasne
pomieszczenia zakładu nie pozwalały na jego rozbudowę. W tym celu, w 1923
roku, zakupiony został trzypiętrowy budynek przy ulicy Grochowskiej 316.
Uprzednio mieściła się w tym miejscu wytwórnia tabakierek, które
eksportowano głównie na rynek rosyjski. Niestety po 1918 roku eksport
ustał, a rynek krajowy stał się za mały, więc produkcję tabakierek
przerwano. Dzięki znacznie większej powierzchni użytkowej wynoszącej
1500 metrów kwadratowych, na Grochowskiej fabryka Aparatów Optycznych i Precyzyjnych mogła dalej się rozwijać. Poza lornetkami zaczęto
produkować kątomierze-busole bateryjne.
Lupy achromatyczne w oprawie z uchwytem (fot. Archiwum PZO) |
Lupy aplanatyczne w oprawie z uchwytem (fot. Archiwum PZO) |
Lupy achromatyczne. Rączki. Lupy aplanatyczne. Lupy w oprawach normalnych (fot. Archiwum PZO) |
Pudełko z lupami (fot. Archiwum PZO) |
Lornetki były jednak pierwszymi i najważniejszymi instrumentami produkowanymi dla wojska. Produkcję rozpoczęto od modelu 6×30 – o 6-krotnym powiększeniu i 30-milimetrowych obiektywach – wzorowanego na niemieckich Zeissach. Według źródeł, umowa na wyprodukowanie 1000 sztuk lornetek (cena 125.000 marek polskich za sztukę) pomiędzy fabryką Kolberga a Departamentem III Artylerii i Uzbrojenia MS Wojskowych została zawarta 17 listopada 1922 roku. Aby przyspieszyć produkcję, Departament udostępnił rysunki konstrukcyjne, pochodzące najprawdopodobniej z Zakładów Obuchowskich, rosyjskiej lornetki o takich samych parametrach, produkowanej w Rosji od 1907 roku. Na ich podstawie powstała więc najprawdopodobniej polska konstrukcja 6×30, której do 1939 roku wyprodukowano około 60–80 tysięcy sztuk.
Korpus lornetki 6×30 był aluminiowy, wykonany jako odlew w piasku. Okulary były mosiężne, a pokrywki zrobione z blachy mosiężnej. Na korpusie lornetki, obok lewego okularu, widniała nazwa „H.Kolberg i Ska Warszawa WP”, a obok prawego okularu wybite parametry '6×30', numer seryjny oraz orzełek. Ciężar takiej lornetki wynosił około 630 gramów, ale z biegiem lat korpus unowocześniano tak, by stawał się lżejszy. Mosiądz w okularach i pokrywkach zaczęto zastępować niekorodującym stopem aluminium (antikorodal), a gdy w kraju uruchomiono odlewnię aluminium pod ciśnieniem, można było zmniejszyć grubość ścianek korpusu i zredukować obróbkę. Te i podobne innowacje pozwoliły zmniejszyć ciężar lornetki do około 400 gramów. Skórzane futerały do lornetek przez cały czas dostarczała firma A. Chojecki z Warszawy.
Rozwój lornetki 6×30 przypisuje się inż. Tadeuszowi Malinowskiemu, który ukończył Instytut Optyczny w Paryżu (École supérieure d’optique). Okular jego konstrukcji okazał się podobno tak dobry, że w czasie okupacji Zeiss zarządzający zakładami polecił wydać sobie jego obliczenia i zastosował je w lornetkach produkowanych wówczas w Jenie.
O jakości produkowanej lornetki świadczą liczne pozytywne wypowiedzi i historie. Kiedy w 1930 roku, polską lornetkę pokazano na konkursie w USA zorganizowanym przez Dowództwo Artylerii Polowej Armii Amerykańskiej, komisji bardzo się ona spodobała i uznała ją za najbardziej jasną ze wszystkich zaprezentowanych. Drugie z wydarzeń miało miejsce w 1935. Kanada rozpisała konkurs na lornetkę polową i w tym konkursie wystartowała polska lornetka 6×30. Okazała się ona być najlepszą i zaproponowano by Polacy wybudowali w Kanadzie swoją fabrykę, bądź dostarczono gotowe lornetki. Niestety zbyt duże ilości zamówień od wojska w kraju uniemożliwiły nawiązanie współpracy z Kanadą.
Niewiele brakowało, aby wyprodukowano dla Marynarki Wojennej lornetki klasy 7×50. Model 6×30 nie nadawał się bowiem do obserwacji nocnych i odległych obiektów, a na tym najbardziej zależało Marynarce. Porównano więc modele 7×50 angielskich firm Barr i Stroud oraz francuskiej firmy Krauss i uznano, że najlepiej jest wzorować się na konstrukcji francuskiej. Niestety opłacalność produkcji wymagała zlecenia na minimum 1000 sztuk i tego warunku Marynarka Wojenna spełnić nie mogła.
Mało znana lornetka o parametrach 8×30 zaprojektowana w okresie międzywojennym ale nie produkowana seryjnie w tamtym czasie (fot. Archiwum PZO) |
Lornetka 8×30 z futerałem takim samym jaki dodawano do lornetki 6×30 (fot. Archiwum PZO) |
W okresie międzywojennym zaprojektowano jeszcze lornetkę 8×30, a także
produkowano model o parametrach 8×40. Głównym odbiorcą modelu 8×40 była Liga
Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej. Cena tej lornetki wynosiła
podobno 370 zł, ale brakuje szczegółów kiedy dokładnie i w jakich
ilościach była produkowana. Pojawił się także projekt prostej lornetki
Galileusza o parametrach 4×40. Miała to być trzykrotnie tańsza od 6×30
konstrukcja dla żołnierzy, pozbawiona ruchomych elementów, ale jednocześnie
jasna, lekka, szczelna i trwała. Wyprodukowano dla Departamentu
Uzbrojenia próbkę 10 sztuk tego modelu. Czy zamówień było więcej, tego
dzisiaj już niestety nie wiadomo.
Lornetka 8×40 produkowana dla Ligi Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej (fot. Archiwum PZO) |
Drugim, po wojsku zleceniodawcą dla zakładów Kolberga było
szkolnictwo i służba zdrowia. W 1925 rozpoczęto produkcję lup
aplanatycznych i achromatycznych o powiększeniach od 6x do 20x. W latach
1926–27 wyprodukowano trzy serie mikroskopów szkolnych: uniwersalny
laboratoryjny, wycieczkowy i pokazowy. Miały one powiększenia od 50x do
400x i dysponowały obiektywami 10x i 40x oraz okularami 5x i 10x.
Mikroskop laboratoryjny (fot. Archiwum PZO) |
Mikroskop laboratoryjny ze statywem łamanym (fot. Archiwum PZO) |
Mikroskop laboratoryjny w pudełku (fot. Archiwum PZO) |
Obiektywy do mikroskopów (fot. Archiwum PZO) |
Okulary mikroskopowe (fot. Archiwum PZO) |
Mikroskop szkolny uniwersalny (fot. Archiwum PZO) |
Mikroskop prosty szkolny z obiektywem dwudzielnym (fot. Archiwum PZO) |
Mikroskop szkolny uniwersalny jako ręczny pokazowy (fot. Archiwum PZO) |
Do 1939 roku wyprodukowano wiele modeli mikroskopów. Wszystkie one
były polskiej konstrukcji, choć często wzorowane na modelach zagranicznych. Wśród
nich były między innymi: mały mikroskop szkolny, mikroskop laboratoryjny
z urządzeniem rewolwerowym, mikroskop do badania mięsa, trychinoskop i mikroskopy do badań naukowych. Kierownikiem działu mikroskopowego był
inż. Aleksander Wysocki.
Planktoskop (fot. Archiwum PZO) |
Dzięki utrzymywanej w zakładzie skrupulatnej kontroli jakości, zarówno
pojedynczych części jak i gotowego sprzętu, wyroby fabryki Kolberga
cieszyły się bardzo dobrą opinią. Firmie zależało na tym, aby
produkowany u nich sprzęt był jak najlepszej jakości i konkurował z zagranicznymi produktami. Stąd często polskie produkty były odznaczane
wieloma złotymi medalami na wystawach krajowych ale także zagranicznych:
w 1925 roku we Florencji na Wystawie Dydaktycznej i w 1926 na
Międzynarodowej Wystawie w Liège.
Dyplom Wystawy Dydaktycznej we Florencji z roku 1925 (fot. Archiwum PZO) |
W roku 1927 fabryka Kolberga zatrudniała już ponad 180 osób, których
wciąż przybywało. Z powodu dużych zamówień dla wojska miejsca znowu
zaczęło brakować. W 1929 nadbudowano 2 piętra przy Grochowskiej 316
powiększając powierzchnię użytkową fabryki do 2500 metrów kwadratowych.
Rok później zaczęto projektować nowy budynek o powierzchni 1900 metrów
kwadratowych usytuowany przy ulicy Kamionkowskiej. Jego budowa
rozpoczęła się w 1932 roku i w ciągu dwóch lat została ukończona. W tym
budynku rozlokowano warsztat i montaż optyczny, justownię i kontrolę
gotowego sprzętu optycznego. To tutaj po raz pierwszy zainstalowano i zastosowano aparaturę do napylania warstw antyodbiciowych. Zaczęto
produkować dalmierze i urządzenia celownicze do działek
przeciwlotniczych oraz aparaty centralne i dalmierze dla artylerii
przeciwlotniczej.
Budynek PZO przy Grochowskiej 316 (fot. Archiwum PZO) |
W międzyczasie, w 1930 roku, Henryk Kolberg wycofał się ze spółki. Nie ma potwierdzonych
informacji z jakiej przyczyny nastąpił rozłam, ale najprawdopodobniej
powodem był brak lojalności ze strony Kolberga w stosunku do
pozostałych akcjonariuszy. Podobno, razem z Bankiem Handlowym Kolberg, za plecami
kolegów, miał zamiar sprzedać pakiet kontrolny spółki francuskiej firmie
Schneider. Aby temu zapobiec, jeden z udziałowców, Kazimierz Mieszczański,
wykupił akcje należące do Banku Handlowego i tym samym uniemożliwił
przejęcie większości akcji przez Schneidera. Po krótkim czasie od tego
zdarzenia Kolberg wycofał swoje udziały odsprzedając je Zakładom Optique et Précision de Levallois (OPL).
Akcje trafiły także do Zakładów
Kraussa i zakładów Barbier Bénard et Turenne (BBT). Pozostali udziałowcy,
na bazie Fabryki Aparatów Optycznych i Precyzyjnych, utworzyli nowy
zakład o nazwie „Polskie Zakłady Optyczne”. Akronim PZO wpisany w kontury soczewki łącznie ze słowem „Warszawa” stał się znakiem
firmowym Polskich Zakładów Optycznych na kolejne dziesięciolecia.
Kolberg, po wyjściu ze spółki, utworzył w 1933 roku własne zakłady pod starą nazwą H. Kolberg i S-ka i zaczął produkować sprzęt optyczny. Chciał stworzyć konkurencję dla nowego PZO, którego przecież sam był twórcą w 1921 roku. W latach 1936–37 jego nowa firma, choć już prowadzona przez jego syna Stefana (Henryk Kolberg zmarł 10 czerwca 1935 r.), wystartowała do przetargu na lornetkę w Departamencie Uzbrojenia MSW i przetarg ten wygrała, głównie za sprawą konkurencyjnej ceny. W tym miejscu pojawiają się jednak dwie wersje wydarzeń. Pierwsza mniej prawdopodobna mówi, że straty poniesione z powodu wkładów niezbędnych do uruchomienia produkcji okazały się być zbyt duże i zlecenia nie udało im się zrealizować a niewykonanym zamówieniem zajęło się PZO. Druga wersja jest natomiast bardziej optymistyczna. Kontrakt na 2200 lornetek o parametrach 8×30 dla wojska został zrealizowany przed rokiem 1939, mimo małego defektu wykrytego w dwóch próbnych egzemplarzach (o numerach seryjnych 80002 i 80003). Ta mała wada została przez wojsko zaakceptowana z zastrzeżeniem, że taka sytuacja w przyszłości nie może się powtórzyć.
W czasie okupacji produkcja lornetek w firmie Kolberga była kontynuowana, a odbiorcą była oczywiście armia niemiecka. Produkowane wtedy modele nielegalnie trafiały też do polskiego ruchu oporu. Po Powstaniu w 1944 roku, zakład Kolberga zaprzestał produkcji, a wyposażenie zakładu zostało przeniesione do odradzającego się po wojnie PZO.
Wróćmy jednak do historii Polskich Zakładów Optycznych, czyli przed 1930 rokiem „Fabryki Aparatów Optycznych i Precyzyjnych H. Kolberg i S-ka”. Odejście Kolberga i zmiana nazwy na „PZO” nie wpłynęła na produkcję i rozwój zakładów. Wszystko odbywało się po staremu, za wyjątkiem sygnowania produktów nowym logotypem. W dalszej części artykułu będziemy posługiwać się nazwą PZO nawet jeśli opisywać będziemy wydarzenia sprzed 1930 roku dotyczące „Fabryki Aparatów Optycznych i Precyzyjnych H. Kolberg i S-ka”.
W całym okresie międzywojennym głównym zleceniodawcą PZO było wojsko polskie ale fabryka miała także zlecenia zagraniczne z Portugalii i Anglii. Oprócz wspomnianych lornetek 8×30, PZO produkowało dla wojska m.in. kątomierze-busole bateryjne (2000 szt.), artyleryjski sprzęt obserwacyjny – lornety nożycowe (200 szt.) panoramy artyleryjskie (700 szt.), celowniki optyczne do CKM (3000 szt.), do działek przeciwczołgowych (3000 szt.) i przeciwlotniczych (800 szt.), a także celowniki lotnicze RH-32 do rzucania bomb (400 szt.).
Przy produkcji tych urządzeń korzystano albo z licencji zagranicznych, albo projektów własnych. Na przykład dalmierze stereoskopowe to konstrukcja francuska firmy Krauss, natomiast panoramy artyleryjskie oraz celowniki do CKM i bomb lotniczych są projektami w całości opracowanymi przez PZO.
Przykład wojskowej lornetki nożycowej. Artylerzysta niemiecki obserwuje teren na froncie wschodnim przez lornetę nożycową. Fotografia ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego |
Pod koniec 1930 roku rozpoczęły się prace konstrukcyjne nad polską lornetą nożycową P/31. Przy jej projektowaniu wzorowano się na lornetach francuskich i niemieckich, choć ostatecznie technologię produkcji kupiono od francuskiej firmy Krauss za 37.000 zł. Lornetę wyceniono na kwotę 5300 zł, a pierwsza partia dla wojska miała liczyć 200 sztuk. Problemy z dostawą szkła oraz liczne zmiany konstrukcyjne lornetki spowodowały znaczne opóźnienie w produkcji i w efekcie odbiór lornet nastąpił dopiero w 1935 roku.
W latach 1930–33 PZO przyjęło zamówienia od lotnictwa wojskowego na dostawę dużej ilości sprzętu lotniczego pokładowego. Współpraca z lotnictwem związana z produkcją fotolotniczą zaczęła się w zasadzie jeszcze w 1928 roku od napraw francuskich aparatów pokładowych o ogniskowych 300 i 750 mm, używanych do zdjęć zwiadowczych i topograficznych. Na potrzeby tego zorganizowano warsztat, ciemnię fotograficzną, a na dachu sąsiednich zakładów RYGAWAR zainstalowano tarczę ze znakami do zdjęć kontrolnych. Byli za to odpowiedzialni Jan Krukowski (chemik i fotograf) oraz mechanicy: Markiewicz, Wesołowski i Kloze. Jednak zamówienie od lotnictwa w 1930 roku było już poważnym wyzwaniem dla PZO. Umowa przewidywała wyprodukowanie między innymi automatycznych pokładowych aparatów fotograficznych KW Monorex o ogniskowej 70 mm (74 szt.), aparatów fotograficznych KR Toporex o ogniskowej 350 mm do ręcznego wykonywania zdjęć z przesuwem błony przez naciśnięcie dźwigni wmontowanych w uchwyty aparatu (111 szt.) oraz fotokarabinów z wmontowanym sekundomierzem, czyli szybkostrzelnych aparatów fotograficznych montowanych na samolotach, sprzężonych z karabinami maszynowymi i służącymi do szkolenia strzelców i sprawdzania dokładności celowania (300 szt.).
Fragment kliszy z fotokarabinu montowanego na samolotach wojskowych (fot. „Wielka Encyklopedia Uzbrojenia 1918–1939”) |
Aparaty pokładowe z ręcznym przesuwem błony były własnej konstrukcji PZO, natomiast aparaty automatyczne i fotokarabiny były wykonywane na licencji firmy Krauss z Paryża. Z Francji sprowadzano części mechaniczne, a optykę i montaż wykonywano w Warszawie. Tak powstała seria około trzystu fotokarabinów K-28 na bazie francuskiej konstrukcji o oznaczeniach 23/27. K-28 był mniejszy i lżejszy od ówczesnych zagranicznych konstrukcji (ważył 3.5 kg). Jego obiektyw miał ogniskową 165 mm i światłosiłę f/5.0. Zdjęcia wykonywane były ze stałym czasem otwarcia migawki równym 1/150 sekundy i rejestrowane na błonie o rozmiarze klatki 4.5×6 mm. Fotokarabin był sprzężony z karabinem maszynowym tak, że naciśnięcie spustu karabinu maszynowego uruchamiało jednocześnie fotokarabin.
Fotokarabin K-28 na samolocie sprzężony z karabinem maszynowym (fot. „Wielka Encyklopedia Uzbrojenia 1918–1939”) |
W 1935 roku, PZO podpisało umowę także z Marynarką Wojenną. Na jej potrzeby wykonano oprzyrządowanie do kierowania ogniem artyleryjskim i bronią torpedową dla okrętów „Grom” i „Błyskawica”. W tym samym roku zawarto umowę licencyjną z holenderską firmą Nediusco i prawdopodobnie wykonano także peryskopy dla dwóch okrętów podwodnych: ORP Orzeł i ORP Sęp.
Duża ilość zamówień od wojska wymuszała dalsze inwestycje budowlane. W 1936 roku rozpoczęto budowę 5-piętrowego frontowego budynku przy Grochowskiej 316, do którego przeniesiono dział mechaniczny. Oddano go do użytku w roku 1939. W międzyczasie zakupiono posesję przy Grochowskiej 318 i rozpoczęto, choć nie ukończono, budowę 4-piętrowego budynku frontowego. Rozwijająca się produkcja mikroskopów zmusiła do wynajęcia lokalu przy ul. Terespolskiej. Tam przeniesiono też stolarnię. W 1938 roku zakupiono jednopiętrowy budynek wraz z przyległymi szopami i garażami przy ulicy Kamionkowskiej 13, który był usytuowany naprzeciwko nowo wybudowanego przez PZO budynku. To w tym miejscu, po wojnie, rozpoczęła się odbudowa Polskich Zakładów Optycznych. W 1939 roku, PZO zakupiło jeszcze tereny w Kielcach pod budowę oddziału produkującego reflektory przeciwlotnicze i aparaty podsłuchowe. O dużym rozwoju zakładów optycznych przed II Wojną Światową może świadczyć zatem chociażby wzrost powierzchni użytkowej fabryki: z 1500 metrów kwadratowych w 1923 roku, do 8400 metrów kwadratowych w 1939.
Atak Niemiec na Polskę, we wrześniu 1939 roku, wymusił na fabryce PZO ewakuację. Rozkaz z 5 września przewidywał przeniesienie zakładów do Lwowa, do firmy Jan Bujak. Zakład Bujaka istniał od 1921 roku i był trzecim co do wielkości, po PZO i firmie Kolberga powstałej 1930 roku, zakładem produkującym sprzęt optyczny na ziemiach polskich. Gdyby nie wybuch wojny, tu także produkowane byłyby lornetki 6×30. Umowy z polskim wojskiem, podpisane przed rokiem 1939 przewidywały bowiem rozpoczęcie produkcji lornetek po 1940 roku.
Po przybyciu załogi PZO i sprzętu do Lwowa, okazało się, że z powodu bombardowań nie jest możliwe rozpoczęcie produkcji. Załogę skierowano z tego powodu do Zdołbunowa, gdzie została umieszczona w szkole. Tam jednak również nie dało się zorganizować produkcji, dlatego postanowiono wracać do Warszawy.
Już w październiku 1939 roku, w PZO pojawił się członek dyrekcji firmy Carl Zeiss z Jeny by rozeznać się przed przejęciem zakładu. Postanowiono o zmianie nazwy z „Polskie Zakłady Optyczne” na „Optische Präzisions-Werke GmbH”, co w wolnym tłumaczeniu brzmi: „Optyczno-Precyzyjna Wytwórnia”, ale nadal 99% załogi fabryki stanowili Polacy. Osobami zarządzającymi byli jednak już Niemcy, a pracowników pilnowała uzbrojona Straż Przemysłowa.
Pierwszym sprzętem produkowanym w latach okupacji była wojskowa lornetka 6×30, której korpus wykonany był jako odlew wtryskowy z elektronu. W dalszej fazie produkowano m.in. dalmierz jednometrowy, lunetę Busha i lornetę nożycową. Półfabrykaty do tych urządzeń sprowadzano z Jeny, szkło i narzędzia ścierne również pochodziły od Zeissa. Ponieważ zapotrzebowanie na sprzęt było coraz większe a dotychczasowy park maszynowy PZO był niewystarczający, zaczęto sprowadzać obrabiarki i inne maszyny z Niemiec – w tym oryginalne, zaprojektowane i wykonane przez Zeissa. Pod koniec roku 1943, magazyny fabryki zapełniały się maszynami sprowadzanymi z Jeny w ilościach większych niż wynikałoby z zapotrzebowania. Niemcy starali się bowiem ocalić swoje zapasy narzędzi przed bombardowaniami dokonywanymi nad obszarami Rzeszy.
Jedna z ciekawszych anegdot z okresu hitlerowskiej okupacji dotyczyła wydarzeń z połowy 1944 roku, kiedy to pojawiła się iskierka nadziei na wyzwolenie. Pracownicy PZO otrzymali zlecenie wykonania dla niemieckiego kierownictwa zakładu metalowych walizek i skrzyń, co sugerowało, że Hitlerowcy planują odwrót. Zatem o ile do tej pory wszelkie zlecenia od Niemców były wykonywane opieszale, wolno, często sabotowane lub udawano, że brakuje części zamiennych do maszyn, aby spowolnić produkcję, to zamówione walizki były wykonywane szybko i w dobrym humorze.
W sierpniu 1944 roku, Niemcy pospiesznie rozpoczęli ewakuację zakładów. Maszyny były pakowane na samochody i wywożone na dworce kolejowe skąd miały trafić na tereny Czechosłowacji, do miejscowości Teplice-Sanow. Tam też ewakuowano grupę pracowników z inż. Ceglińskim na czele. We wrześniu 1944 roku opustoszałe budynki PZO Niemcy wysadzili w powietrze.
Zniszczone budynki i brak maszyn nie oznaczały jednak końca Polskich
Zakładów Optycznych. O powojennej historii PZO napiszemy jednak w drugiej części artykułu.
Ruiny budynków PZO w 1944 roku (fot. Archiwum PZO) |
Redakcja Optyczne.pl bardzo serdecznie dziękuje Panu Zdzisławowi Kamionkowskiemu, wieloletniemu pracownikowi PZO, za udostępnienie materiałów pomocnych przy tworzeniu artykułu. Dziękujemy także firmie PZO za udostępnienie archiwalnych zdjęć.