Sony DT 50 mm f/1.8 SAM - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Rzućmy teraz okiem na nasz wykres rozdzielczości, na którym czerwone punkty pokazują zachowanie w centrum kadru, a niebieskie na jego brzegu.
Granica przyzwoitości jest przez nas ustawiona na 30 lpmm. Jeśli obiektyw
przekracza ją na maksymalnym otworze, jest powód by go chwalić. Sony DT
50 mm f/1.8 SAM tego nie robi. Wartości MTF50 notowane dla f/1.8-2.0
oscylują w okolicach 27-28 lpmm. Czy powinniśmy więc Sony za to
skrytykować? Raczej nie. Po pierwsze, do owych 30 lpmm wcale dużo nie
zabrakło. Po drugie, poziomu tego nie osiągają ani Canon ani Nikkor,
więc zachowanie Sony jest typowe dla tej klasy sprzętu.
To na co możemy troszkę narzekać, to wartości dla f/2.8 i f/4.0. Choć na tych przysłonach obrazy są już bardzo ostre, konkurencyjny Nikkor osiąga tam wyniki o 4-5 lpmm lepsze. Na szczęście, dla f/5.6 Sony sięga wyników, które godne są dobrej jakości "stałki".
Jeśli chodzi o zachowanie na brzegu kadru, Sony można pochwalić chyba jeszcze bardziej. W okolicach maksymalnego otworu względnego obiektyw ten wypada lepiej i od Canona i od Nikona. Po lekkim przymknięciu, obrazy robią się całkowicie użyteczne, a po przymknięciu o około 2 EV nawet bardzo ostre. Sony DT 50 mm f/1.8 SAM nie ma więc powodu by czuć się gorszym od droższych obiektywów stałoogniskowych.
Na zakończenie tego rozdziału prezentujemy wycinki naszej tablicy testowej, uzyskane przy pomocy plików JPEG zapisywanych równolegle z RAW-ami używanymi do pomiarów rozdzielczości.