Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia

16 stycznia 2012
Szymon Starczewski Komentarze: 70

1. Rozdział 1

Aparaty kompaktowe Canona z serii PowerShot G cieszyły się zawsze całkiem sporym powodzeniem wśród miłośników fotografii. Spoglądając w przeszłość, można zauważyć, że ewolucja tej serii jest całkiem urozmaicona. Zmieniał się kształt korpusu i jego wielkość, układ i funkcjonalność przycisków, ale również parametry stosowanych obiektywów, w tym krotności zoomu i światło. Generalnie można powiedzieć, że z pojawianiem się kolejnych modeli powiększał się zakres oferowanych funkcji i możliwości. Warto jednak zwrócić uwagę, że początkowe modele posiadały dodatkowy monochromatyczny wyświetlacz LCD, z którego ostatecznie zrezygnowano. Co ciekawe, począwszy od modelu G7 zaprzestano również stosowania odchylanego i obrotowego wyświetlacza LCD. Dopiero w modelu G11 powrócono do tego rozwiązania. Rozwój serii G to również ciągły wzrost liczby pikseli stosowanych matryc, aczkolwiek nie do końca. Maksimum osiągnięto w modelu G10, w którym znalazła się matryca o niebagatelnej rozdzielczości 14.7 Mpix. Najwyraźniej jednak, konstruktorzy dwóch kolejnych modeli doszli do wniosku, że zysk z tak dużej liczby pikseli na typowo kompaktowej matrycy jest w zasadzie żaden i zdecydowali się na zastosowanie matrycy o rozdzielczości 10 Mpix.

W ostatnich latach obserwowaliśmy szybki rozwój bezlusterkowców i wzrost ich popularności wśród miłośników fotografii. Wielu z nas zastanawiało się kiedy i czy w ogóle Canon oraz Nikon zaprezentują swoje rozwiązania w tym segmencie. We wrześniu zeszłego roku sytuacja częściowo się wyjaśniła, bowiem światło dzienne ujrzały dwa aparaty serii Nikon 1: V1 oraz J1. Pytanie jednak pozostało aktualne jeżeli chodzi o drugiego ze wspomnianych producentów. Tydzień temu jednak, Canon zaprezentował nowy zaawansowany aparat kompaktowy czyli G1 X. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że zastosowana w nim matryca jest minimalnie większa od matrycy systemu Mikro Cztery Trzecie, stosowanej w bezlusterkowcach Olympusa i Panasonika. Po premierze PowerShota G1 X zaczęto go postrzegać jako odpowiedź Canona na rozrastający się rynek bezlusterkowców, a wątpliwości, czy producent w ogóle zamierza wejść w ten segment stały się jeszcze większe. Wydaje się, że stworzenie aparatu kompaktowego, który z jednej strony bazuje na dobrze znanych i sprawdzonych rozwiązaniach, a z drugiej dzięki zastosowaniu wyraźnie większej matrycy może zaoferować znacznie lepszą jakość obrazu, jest naprawdę dobrym rozwiązaniem w takiej sytuacji. Jest to bądź co bądź mniej ryzykowna inwestycja, niż tworzenie od podstaw nowego systemu. Co więcej, wiele wskazuje na to, że aparat ten, pod względem jakości obrazu, będzie mógł śmiało konkurować nie tylko z innymi zaawansowanymi kompaktami, ale również z dostępnymi aktualnie na rynku bezlusterkowcami oraz lustrzankami. W sieci jednak zaczyna się plotkować, że Canon ma pewne konkretne plany odnośnie segmentu bezlusterkowców.

Czy owe plotki się potwierdzą, czas oczywiście pokaże. Teraz jednak ważniejsze jest to, co ciekawego do zaoferowania ma nowy kompakt Canona. A skoro tuż przed weekendem G1 X trafił w nasze ręce, postanowiliśmy poświęcić wolny czas i przyjrzeć mu się bliżej. Już dzisiaj zatem możemy się z Wami podzielić pierwszymi wrażeniami z jego użytkowania.


----- R E K L A M A -----

OBIEKTYWY ZEISS W PROMOCJI BLACK FRIDAY

Budowa i jakość wykonania


Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1

Trzeba przyznać, że jak na aparat kompaktowy G1 X ma spore rozmiary i jest naprawdę ciężki, bowiem waży ponad pół kilograma. W stosunku do modelu G12 jest o kilka milimetrów wyższy i szerszy oraz nawet kilkanaście milimetrów grubszy, a przy tym około 33% cięższy. Warto go również porównać pod względem rozmiarów i wagi do bezlusterkowców. Jest to jednak o tyle utrudnione, że wielkości tych ostatnich obejmują całkiem duży zakres. Ograniczmy się zatem do tych modeli, które mają wbudowany wizjer. Spójrzmy na poniższą tabelkę.

Aparat
Wymiary
Waga
Canon PowerShot G1 X
116.7 × 80.5 × 64.7 mm
534 g
Nikon 1 V1
113 × 76 × 43.5 mm
498 g
Panasonic Lumix DMC-GH2
124 × 89.6 × 75.8 mm
609 g
Panasonic Lumix DMC-G3
115.2 × 83.6 × 46.7 mm
544 g
Samsung NX11
123 × 87 × 39.8 mm
551 g
Sony NEX-7
119.9 × 69.9 × 42.6 mm
544 g


Warto zaznaczyć, że w przypadku bezlusterkowców wymiary dotyczą samych korpusów, natomiast wagi odnoszą się do zestawów korpus+standardowy obiektyw zoom. Widać zatem, że grubość G1 X jest większa niż w przypadku większości bezlusterkowców (wyjątek stanowi GH2), ale jest to spowodowane tym, że w Canonie obejmuje ona również obiektyw w pozycji schowanej. Z punktu widzenia wysokości natomiast kompakt Canona wypada dość podobnie, a wśród zaprezentowanych aparatów najniższy jest NEX-7. Pod względem szerokości maksymalna różnica pomiędzy zamieszczonymi w tabelce aparatami sięga maksymalnie 1.1 cm, a G1 X wypada mniej więcej pośrodku. Co ciekawe, nowy kompakt Canona choć wyraźnie cięższy od swoich starszych braci z serii G, w porównaniu do bezlusterkowców jest jednym z lżejszych aparatów, aczkolwiek różnica w stosunku do większości nie jest duża.

Spora waga G1 X daje jednak poczucie, że mamy do czynienia z porządnym sprzętem. Jego obudowa została wykonana ze stopu metalu, dzięki czemu aparat robi wrażenie naprawdę solidnego. Metalowy jest również pierścień stanowiący obudowę nieruchomej części obiektywu. Ów pierścień można jednak zdjąć i okazuje się wówczas, że elementy obudowy obiektywu znajdujące się pod nim są plastikowe. Z tworzywa sztucznego wykonane są również tubusy poszczególnych części obiektywu, wysuwające się podczas pracy. Wspomniany fragment obudowy znajdującej się pod metalowym pierścieniem został wyposażona w bagnet, który umożliwia zamontowanie adaptera do lamp błyskowych makro. Do samej jakości wykonania korpusu G1 X nie mamy w zasadzie zastrzeżeń. W aparacie nic nie trzeszczy, poszczególne elementy obudowy są dobrze do siebie dopasowane, nie zauważyliśmy żadnych niepokojących luzów, a cała konstrukcja zachowuje się bardzo sztywno.

Podobnie jak ostatnie modele serii G, nowy kompakt jest również utrzymany w kolorze czarnym, a wyglądem i kształtem przypomina model G12, choć wydaje się być od niego nieco bardziej kanciasty. Trzeba przyznać, że pod względem wyglądu G1 X prezentuje się dość surowo i wydaje się, że główny nacisk położono w nim jednak na funkcjonalność, a nie na to, żeby nadać mu szczególnie wyrafinowane i nowoczesne kształty. Ocena wyglądu jest jednak kwestią gustu, a o gustach jak wiadomo się nie dyskutuje.

Zasilanie i złącza

Canon G1 X zasilany jest akumulatorem litowo-jonowym NB-10L, o pojemności 920 mAh i napięciu 7.4 V. Zgodnie ze specyfikacją aparatu, akumulator pozwala na wykonanie około 250 zdjęć. Musimy przyznać, że akumulator nie jest szczególnie wydajny. Co ciekawe, jego pojemność jest mniejsza od akumulatora zastosowanego w modelu G12, która wynosiła 1050 mAh. Można podejrzewać, że pobór mocy w G1 X jest nawet większy niż w G12, zatem zastosowanie słabszego akumulatora jest co najmniej dziwnym posunięciem. Canon G1 X może być również zasilany opcjonalnym zasilaczem sieciowym ACK-DC80. Podobnie jak model G12, nowy kompakt Canona obsługuje karty Secure Digital (SD/SDHC/SDXC). Nie ma jednak możliwości użycia kart MultiMediaCard.

Gniazda do komunikacji z urządzeniami zewnętrznymi znajdziemy na bocznej ściance aparatu, po stronie rękojeści i są one identyczne jak w modelu G12. Do dyspozycji mamy zatem następujące złącza:

  • USB 2.0 Hi-Speed (Mini-B, MTP, PTP), które służy również jako wyjście audio-wideo (PAL/NTSC),
  • gniazdo wężyka spustowego RS-60E3,
  • złącze HDMI.

Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1 Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1 Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1

Przyciski i menu

Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1

Układ przycisków i pokręteł, które znalazły się na obudowie G1 X, jest bardzo podobny do tego z modelu G12. Przyglądając się jednak im dokładniej i porównując oba aparaty, zauważamy pewne różnice, w szczególności te polegające na zmianie funkcji niektórych elementów. Zrezygnowano na przykład z pierścienia do ustawiania ISO, a jego miejsce zajął pierścień do ustawiania kompensacji ekspozycji. Nie zmieniło się natomiast położenie pokrętła trybów pracy aparatu, które znajduje się bezpośrednio na wspomnianym przed chwilą pierścieniem. Przyglądając się bliżej pozycjom na tym pokrętle i porównując je do modelu G12 zauważamy, że zniknęły pozycje „słabe oświetlenie” oraz „szybkie fotografowanie”. Pojawiła się natomiast pozycja „filtr kreatywny”. Niezmienne zostały natomiast tryby ręczne (P, Tv, AvM), tryb AUTO, SCN, filmowania oraz dwie pozycje ustawień własnych C1C2. Podobnie jak w G12, na górnej ściance aparatu znalazły się również włącznik aparatu, spust migawki i dźwignia zmiany zoom. Nie zabrakło także pokrętła sterującego w górnej części rękojeści.

Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1

Na tylnej ściance natomiast w tym samym miejscu odnajdziemy przycisk skrótu S oraz przycisk trybu odtwarzania. W prawym górnym rogu w modelu G12 znajdował się przycisk blokady ekspozycji, który w G1 X został zastąpiony zupełnie nowym elementem, którym jest przycisk uruchamiający nagrywanie filmu. W związku z tym, blokadę ekspozycji przeniesiono niżej, w miejsce dawnego przycisku trybu pomiaru światła. Ten z kolei, zajął stare miejsce przycisku DISP., który w G1 X znalazł się na dolnym przycisku wybieraka funkcyjnego. W G12 mieliśmy tam możliwość uruchamiania trybu seryjnego bądź samowyzwalacza, jednak w nowym modelu zupełnie zrezygnowano z obsługi tych funkcji osobnym przyciskiem. Istnieje jednak możliwość zaprogramowania skrótu S by obsługiwał jedną z nich. Mimo iż konstruktorzy zrezygnowali w G1 X z pierścienia czułości, to postanowili jednak przypisać zmianę tego istotnego parametru pod górny przycisk wybieraka. Znajdujący się tam w G12 przycisk MF połączono z wyborem trybu makro, który odnajdziemy na lewym przycisku wybieraka. Bez zmian pozostały za to przyciski MENU, trybu lampy błyskowej albo wyboru obszaru AF. Przycisk znajdujący się pośrodku wybieraka, który oznaczony jest jako FUNC./SET służy standardowo do otwierania menu funkcyjnego i zatwierdzania ustawień.

Menu w Canonie G1 X zostało zorganizowane w taki sam sposób, jak w modelu G12. W trybie fotografowania zostało ono podzielone na 3 zakładki: menu fotografowania, nastawy ogólne oraz Moje Menu. W trybie odtwarzania zdjęć mamy również do dyspozycji 3 zakładki, a są nimi: menu wyświetlania, menu drukowania oraz nastawy ogólne. Większość opcji dostępnych w menu G1 X pokrywa się z tymi, jakie znamy z modelu G12. Jest również zakładka Moje Menu, która pozwala na stworzenie własnego menu, w oparciu o elementy znajdujące się w menu fotografowania. Dzięki niemu możemy przyspieszyć obsługę aparatu, umieszczając w nim najczęściej używane funkcje. Takie rozwiązanie znamy także z lustrzanek Canona.

Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1

Poza głównym menu użytkownik ma również do dyspozycji menu funkcyjne, które pojawia się po wciśnięciu przycisku znajdującego się pośrodku wybieraka wielofunkcyjnego. Podobnie jak w poprzednich modelach kompaktów serii G zapewnia ono szybki dostęp do kilku często zmienianych parametrów (m.in. balansu bieli, zdjęć seryjnych, rodzaju zapisywanych plików, jakości i wielkości JPEG-ów).

Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1

Wyświetlacz i wizjer


Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1

W Canonie G1 X zastosowano uchylny i obrotowy wyświetlacz LCD PureColor LCD II VA (TFT). Przekątna ekranu wynosi 3 cale, a wyświetlany obraz ma rozdzielczość około 920 tysięcy punktów. W stosunku do modelu G12 mamy zatem niewielki zysk pod względem wielkości i wyraźny, jeśli chodzi rozdzielczość. Wyświetlacz pokrywa 100% fotografowanego kadru, a jego jasność można regulować w 5-stopniowej skali. Wyświetlacz zapewnia dobrą wygodę użytkowania nawet przy pracy w silnym świetle, a do jakości wyświetlanego obrazu nie mamy w zasadzie żadnych zastrzeżeń.

Podczas wykonywania zdjęć do dyspozycji mamy dwa widoki ekranu z informacjami. Do przełączania pomiędzy nimi służy przycisk DISP., za pomocą którego można również w ogóle wyłączyć widok na głównym monitorze LCD. Informacje pojawiające się w poszczególnych widokach można konfigurować w menu fotografowania pod pozycją „tryb wyświetlania”, a użytkownik ma do wyboru w obu przypadkach następujące elementy:

  • Nastawy fotografowania,
  • Linie siatki,
  • Elektroniczna poziomica,
  • Histogram.

Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1

W trybie przeglądania zdjęć mamy do wyboru cztery tryby wyświetlania:

  • Samo zdjęcie (brak informacji dodatkowych),
  • Widok standardowy (zdjęcie + podstawowe informacje),
  • Widok szczegółowy (miniaturka + histogram Y i skrócony EXIF lub histogramy RGB),
  • Sprawdzanie ostrości.

Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1

Zdjęcia można także oglądać z poziomu miniaturek. Do dyspozycji mamy cztery poziomy (4, 9, 36 lub 100 miniaturek). Wyświetlane aktualnie zdjęcie możemy oczywiście również powiększać.

Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1

Wizjer optyczny zastosowany w G1 X w zasadzie niewiele się różni od tego, z jakim mieliśmy do czynienia w ostatnich modelach serii G. Jest on niestety mały i pokrywa zaledwie około 80% fotografowanego kadru, zatem do precyzyjnego kadrowania nieszczególnie się nadaje. Dodatkowo, w kadrowaniu przy pomocy wizjera przeszkadza obudowa obiektywu (zwłaszcza przy najszerszym kącie), której część widać w lewym dolnym rogu. Zasłaniany fragment zmniejsza się w miarę wydłużania ogniskowej, a obudowa znika zupełnie z pola widzenia w okolicy odpowiednika 70 mm.

Matryca i procesor

Zastosowana w G1 X matryca wywołała największe zaskoczenie wśród miłośników fotografii, jeżeli chodzi o parametry nowego kompaktu Canona. Nikt chyba się nie spodziewał aparatu kompaktowego z tak dużą matrycą, bowiem jej rozmiary wynoszą 18.7 × 14 mm (proporcje 4:3). Aby lepiej zobrazować jej wielkość, a w szczególności porównać do rozmiarów innych matryc stosowanych w aparatach, spójrzmy na poniższy rysunek.

Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1

Widać wyraźnie, że pod względem wysokości matryca G1 X jest niewiele mniejsza od matrycy formatu APS-C stosowanej w lustrzankach Canona. Jest za to nieznacznie większa od matrycy systemu Mikro Cztery Trzecie i wyraźnie większa od matrycy Nikona formatu CX, zastosowanej w jego nowych bezlusterkowcach serii Nikon 1. Najbardziej imponująco wygląda jednak porównanie do wielkości matrycy, w jaką został wyposażony Canon G12.

Matryca obecna w G1 X to CMOS o rozdzielczości 14.3 Mpix. Jak twierdzi producent, zastosowano w tym przypadku identyczny rozmiar i strukturę pikseli jak w lustrzance EOS 600D i dodaje, że matryca ta pozwoli osiągnąć jakość obrazu porównywalną z oferowaną przez lustrzanki cyfrowe. Zdajemy sobie sprawę, że to ostatnie stwierdzenie jest w dużej mierze chwytliwym marketingowym hasłem, jednak zważywszy na duże rozmiary matrycy oraz to, co pokazały pierwsze zdjęcie testowe może się okazać, że naprawdę nie ma w nim przesady. Matryca G1 X pracuje w zakresie czułości od ISO 100 do ISO 12800, a maksymalna rozdzielczość zdjęć wynosi 4352 × 3264 pikseli. Oczywiście aparat umożliwia wykonywanie surowych zdjęć zapisywanych w formie 14-bitowych RAW-ów o rozszerzeniu CR2. Nad przetwarzaniem sygnału zarejestrowanego na matrycy czuwa procesor DIGIC V.

Obiektyw

Canon G1 X został wyposażony w obiektyw o zakresie ogniskowych 15.1–60.4 mm, co odpowiada zakresowi 28–112 mm na pełnej klatce. Jego światłosiła zmienia się w przedziale od f/2.8 dla szerokiego kąta do f/5.8 dla najdłuższej ogniskowej. Maksymalna wartość przysłony wynosi f/16 niezależnie od ogniskowej. Konstrukcja obiektywu obejmuje 11 elementów ułożonych w 10 grupach, w tym 2 elementy dwustronnie asferyczne UA (ze szkła o wysokim współczynniku refrakcji) oraz 1 element dwustronnie asferyczny. Obiektyw posiada również wbudowany 3-stopniowy filtr szary. Trzeba przyznać, że światło dla najdłuższej ogniskowej nie jest szczególnie zachwycające. Warto jednak pokusić się o pewne porównanie. Systemy bezlusterkowe dostępne na rynku posiadają typowe obiektywy zoom, które najczęściej są sprzedawane w zestawie z korpusem. Oferują one ekwiwalent ogniskowych w zakresie od 28 mm do 84 mm i światło w zakresie f/3.5–5.6. W przypadku obiektywu w G1 X zyskujemy 2/3 EV światła na 28 mm, a przy ogniskowej 84 mm jego światłosiła również wynosi f/5.6. Nie ma chyba zatem powodów do szczególnych narzekań, zwłaszcza że dostajemy o niemal 30 mm dłuższą maksymalną ogniskową.

Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1

Obiektyw zastosowany w G1 X charakteryzuje się sporą odległością minimalnego ostrzenia. W trybie normalnej pracy AF wynosi ona 40 cm dla szerokiego kąta i wzrasta w miarę zwiększania ogniskowej, dochodząc do 150 cm dla ogniskowych w zakresie od około 75 do około 99 mm. Następnie odległość ta spada do 140 cm przy ogniskowej około 103 mm i do 130 cm dla maksymalnej pozycji tele. W trybie makro minimalna odległość ostrzenia jest mniejsza, aczkolwiek wciąż duża w porównaniu z typowymi aparatami kompaktowymi. Na szerokim kącie wynosi ona 20 cm. Zwiększanie ogniskowej powoduje jej wzrost do około 30, 40, 50, 60, 70 i 85 cm przy ogniskowych około 42, 58, 77, 88, 96, 106 mm, odpowiednio.

Obiektyw nie posiada na końcu żadnego gwintu, który umożliwiałby bezpośrednie dokręcenie filtrów. Istnieje jednak możliwość zaopatrzenia się w adapter FA-DC58C pozwalający korzystać z filtrów o średnicy 58 mm. Problem polega jednak na tym, że montuje się go w tym samym miejscu, co opcjonalną osłonę przeciwsłoneczną, a zatem używanie obu w tym samym czasie jest niemożliwe.

Stabilizacja obrazu

Obiektyw G1 X został wyposażony również w system optycznej stabilizacji obrazu. Według specyfikacji aparatu skuteczność stabilizacji obrazu wynosi 4 EV. Dodatkowo optyczna stabilizacja obrazu jest wspierana przez funkcję Inteligent IS, która analizuje długość ogniskowej, rodzaj ruchu kamery i stosuje najodpowiedniejszy tryb stabilizacji obrazu (Normal, Panning, Macro, Tripod, Dynamic, Powered i Dynamic + Macro). Podczas testu modelu G12 skuteczność stabilizacji obrazu osiągnęła niemal 4 EV, zatem można się spodziewać, że wynik G1 X będzie na podobnym poziomie. Nasze obserwacje z ostatnich dni, w których towarzyszył nam nowy kompakt Canona wskazują, że jest to możliwe. Z ostatecznym potwierdzeniem wstrzymamy się jednak do czasu pełnego testu.

Zdjęcia seryjne

Canon G1 X posiada podstawowy tryb zdjęć seryjnych umożliwiający fotografowanie z prędkością 1.9 kl/s. Dwa kolejne tryby to seria zdjęć z nastawą AF (ok 0.7 kl/s) oraz seria zdjęć z wyświetlaniem LV (ok 0.7 kl/s). W trybie SCN odnaleźć można również pozycję „szybkie zdjęcia seryjne”, po wybraniu której aparat wykonuje serię 6 zdjęć z prędkością 4.5 kl/s. Tutaj osiągi aparatu na tle konkurencji bezlusterkowej nie imponują zupełnie.

Lampa błyskowa

Canon PowerShot G1 X - pierwsze wrażenia - Rozdział 1

Wbudowana lampa błyskowa ma zasięg od 50 cm do 7 m dla szerokiego kąta, oraz od 1 m do 3.1 m dla najdłuższej ogniskowej. Najkrótszy czas synchronizacji dla lampy wbudowanej wynosi 1/2000 s. Kompensacji błysku możemy dokonywać w przedziale od −2 do +2 EV z krokiem 1/3 EV. Dzięki obecności gorącej stopki G1 X jest w pełni kompatybilny z zewnętrznymi lampami Canon Speedlite EX, Macro Twin Lite MT-14EX oraz Macro Ring Lite MR-24EX. Najkrótszy czas synchronizacji przy pracy z lampami zewnętrznymi wynosi standardowo 1/250 s, lub 1/4000 dla lamp wspierających tryb HSS.



Poprzedni rozdział