Możemy za darmo i bez pozwolenia fotografować w muzeach
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wpisał do Rejestru Klauzul Niedozwolonych postanowienie umowne, które często znajduje się w regulaminach polskich muzeów i które zakazuje fotografowania sal muzealnych i eksponatów bez zgody muzeum lub bez wniesienia stosownej opłaty.
Wszystko za sprawą pozwu złożonego przez Pana Michała Kosiarskiego, który zakwestionował zapis w regulaminie Muzeum Regionalnego im. Dzieci Wrzesińskich we Wrześni, mówiący że:
„Zabrania się fotografowania i filmowania eksponatów oraz sal ekspozycyjnych bez uzyskania pozwolenia dyrektora Muzeum. Fotografowanie możliwe jest po uzyskaniu zgody i uiszczeniu opłaty.”
W dniu 5 marca 2010 roku Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przyznał mu rację, a wyrok się uprawomocnił, gdyż muzeum nie wniosło sprzeciwu. W rezultacie wszystkie polskie muzea muszą usunąć ze swoich regulaminów podobne zapisy, a pobieranie jakichkolwiek opłat za możliwość fotografowania jest od 25 maja br. niedozwolone, gdyż tego właśnie dnia UOKiK pod pozycją nr 1945 dokonał wpisu w Rejestrze Klauzul Niedozwolonych.
Więcej o całej sprawie możecie przeczytać na tej stronie.
Komentarz można dodać po zalogowaniu.
Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.
git
no włąsnie to samo chciałem powiedzieć:)
O a ja właśnie dzisiaj byłem w muzeum gdzie za fotografowanie wnętrz trzeba było zapłacić 10zł. To chyba jutro pójdę tam jeszcze raz i będę tylko czekał aż ktoś raczy zwrócić mi uwagę i we mnie wyrzucić hehe.:)
Przytrafiło mi się już to kilka razy... Najciekawsza sytuacja była, kiedy w Muzeum Śląskim pani pozwalała fotografować eksponaty tyko pod kątem, a nie na wprost. Spytana o przyczynę odpowiedziała, że z takich zdjęć nie można wykonać fałszywych reprodukcji.
Taaak ... ale czy teraz będzie wysyp foto-amatorów z małpkami za 500PLN robiących masowo fotki z lampą bo " tego nie umiem wyłączyć " ??
warto by było powalczyć także o zniesienie zakazu fotogfafowania obiektów państwowych, bo przy obecnej dobie zaawansowanej technologii, dostępności i powszechnosci informacji w internecie.
mi osobiście chodzi o rozumienie tego w ten sposób, że - wolność [nie tylko fotografowania] jest doputy, do puki znajdujemy się na terenie publicznym.
np. taki lotos w gdańsku, z bliska jest nie do sfotografowania mimo znajdowania sie na terenie nie należącego do rafinerii, bo zaraz strażnicy maja prawo skonfiskować sprzęt i usunąć dane z karty i innych czytników.. uzasadniając, że móglbym zbierać dane do zamachu terrorystycznego.. hmm.. ciężko sie odnieść bez jawnego śmiechu do tego typu argumentów, bo gdybym chiał zrobić boom, to nie wychylając się uwieczniłbym co trzeba z daleka na tele czy nawet wszedł na google earth.
już kiedyś była o tym dyskusja na jakimś forum.. tylko jak spowodować, by zmienić dotychczasowe prawo !?
Dobrze, że do muzeów ogóle pozwalają wejść i pooglądać...
@bartekh86 - oczywiście wybuchnąłeś jej śmiechem w twarz, zalewając się od łez i krztusząc z braku powietrza, tarzając się po podłodze? :D
Ewentualnie reakcja polegająca na rozdziawieniu japy, wybałuszeniu oczu i skaczącej nieregularnie jednej z brwi też w tym momencie byłaby stosowna :D
niesamowite... w Polsce??? możemy fotografować w muzeum!!! coś mi się wydaje ze w 2012 faktycznie będzie armagedon liberalizacja prawa to jednak u nas rzadkość (Nie wiem jak Wy ale ja idę jutro z aparatem na Wawel zaklepie miejsce obok czakramu i tam będę czekał aby przeprowadzić foto-reportaż gdyż jak zapewne wiecie to miejsce zostanie ocalone) ;P
W stronę Pana Michała wielkie Dzię-ku-je-my.
smiech troche, urząd urzędem a w Malborku na zamku dalej doją 15 zł za focenie i co robi Urzad ? Nic... niech sie przejedzie z kontrolą ...
Więc pewnie usuną zakazy fotografowania i niestety teraz wycieczki szkolne będą pstrykały czym tylko się da - w 90% z lampą błyskową. No chyba, że pozostawią wyraźny i duży zakaz fotografowania z lampą. Z drugiej strony, to żenada, że trzeba o tym ludziom przypominać. W miejscach mniej publicznych, np. w archiwum, bez problemu uzyskałem zgodę do fotografowania XVIII i XIX w. ksiąg parafialnych, oczywiście bez lampy ;))
jest coś do wydrukowania, aby można przedstawiać w muzeach bo z tych linków nic jasno nie wynika
No dobrze, w Polsce wygralismy z muzeami, ale problem chyba dotyczy calej Europym, przeciez ten indeks zapisow niedozwolonych jest pomyslu nie naszego. Znacie jakiegos specjaliste od prawa miedzynarodowego. Moze trzeba tez to zglosic do sadu miedzynarodowego?
No właśnie kwestia lampy mnie zastanawia...
UOKiK -UOKiKem, a w praktyce trzeba będzie i tak się wykłócać. Świadomość prawa jest bardzo mała nawet wśród jego stróżów. Kilka miesięcy temu fotografowałem wnętrze Dworca Centralnego i zostałem spisany przez Policję (wezwaną przez operatora monitoringu). Policjanci twierdzili że fotografowanie dworców jest niedozwolone i potrzebna jest zgoda administratora obiektu. Po 20 minutach dyskusji (i sprawdzeniu moich dokumentów) policjant stwierdził że w zasadzie to nie jest pewien czy można czy nie można robić zdjęć na dworcu. Obawiam się że dyskusja z pracownikami muzeum może być podobna.
super, tylko powinno być, że nie można używać lampy błyskowej, bo to faktycznie przeszkadza zwiedzającym:)
znajdę ten wpis w rejestrze, wydrukuje sobie i idę na wojnę z muzeami:) wrocławska Panorama Racławicka idzie na 1. ogień;)
Przejrzałem ten rejestr link Jest tylko informacja o niedozwolonym wpisie ustanowionym przez Muzeum we Wrześni. Myślę, że wydrukowanie tej informacji, to tylko strata papieru i niepotrzebne fatygowanie drukarki. Jak ktokolwiek pokażę coś takiego np. w Muzeum WP, Narodowym, czy jakimkolwiek innym w którym biorą kasę za możliwość focenia, to albo dostaną zajadów ze śmiechu, albo w najlepszym wypadku wyślą delikwenta do Wrześni z sugestią " Tam Pan to pokaż i potem pstrykaj. U nas to kosztuje .... PLN. A jak się nie podoba , to fotografuj Pan swoją ciocię i jej mieszkanie.". Żeby muzea zniosły ten reperujący budżety przepis, potrzebne jest pewnie odpowiednie rozporządzenie ministra, albo nawet ustawa.
Dokładnie. Co z tego, że mamy rację i prawo po swojej stronie skoro podejdą strażnicy i na siłę zabronią Ci fotografować. Co najwyżej można założyć im sprawę ale kto ma czas i pieniądze. Wniosek : nic się nie zmieni bo UOKiK to kolos na glinianych nogach - twór do ustanawiania a nikt tego nie egzekwuje. Nawet jeśli chcą wyegzekwować to potem latami odwołują się od tego ( TP SA ) także ja bym się nie łudził że coś się zmieni.
W temacie muzeów i fotografowania przypomniała mi się rozmowa z moim kolegą sprzed paru miesięcy. Wspomniał on, że w niektórych muzeach w Niemczech są wydzielone sale, w których nie wolno robić zdjęć (w innych można). Doszliśmy do wniosku, ze to pewnie ochrona przed pozwami, które mogliby wystosować poprzedni (przedwojenni) właściciele uwiecznionych na fotografii dzieł, którzy ujrzeli je podczas przeglądania pamiątkowych fotek z podróży wnuczka czy siostrzeńca.
A w czym przeszkadza lampa błyskowa? Zwiedzajacym, czy eksponatom? Bo spotkałem się kiedyś z teorią blaknięcia barw niektórych dzieł. Czy to prawda?
super wiadomość. ja bym tylko zadał pytanie: "a co ze statywami"? Brak możliwości ich używania jest dość poważnym problemem - częśto bez statywu nie da się robić ciekawych zdjęć...
A ciekawe co z zakazem używania statywu. Myślę, że ten zakaz nadal obowiązuje i będzie obowiązywał w niektórych muzeach i podobnych.
A co do fleszów to mogą wprowadzić kary za ich używanie, skrupulatnie je egzekwować i na niesfornych turystach i tak wyjdą na swoje ;-) Bo jak będzie wyglądał Da Vinci w Krakowie po roku obfotografowywania go przez tłumy wycieczek z lampą z jakimiś przebłyskami i redukcjami czerwonych oczu :D ? Niektóre kompakty nieźle „spawają” przed zrobieniem zdjęcia…
ciekawus - pamietam ze na pierwszym zlocie w walewicach tez nie moglismy robic zdjec w jednej z sal gdzie znajdowaly sie zabytkowe tapety. i mysle ze wlasnie chodzi o kwestie blakniecia barw.
gorąco polecam tą lekturę:
link
Gdy się fleszem o liczbie przewodniej ok. 50 strzeli z 1 cm w dżinsy, to na portkach pozostaje żółty ślad i leci dym. Myślę, że tysiące błysków mogą wykonać podobne dzieło z większej odległości.
Zakaz statywu???????? Kretynizm, czy może jest o tym gdzieś w dyrektywach unijnych? A może potrzebny jest w tej sprawie kolejny pozew?
digo - dzięki za wygrzebanie z sieci ciekawego komentarza a sprawie. Jednak w dalszym ciągu nie widzę możliwości szybkiego zlikwidowania opłat za focenie w muzeach. Wakacje już się rozpoczęły i do września większość placówek muzealnych w Polsce zarobi niezłe pieniądze na zwiedzających z fotoaparatami. Nie wyobrażam sobie wykłócania się z jakimś stażnikiem/stażniczką podczas gdy dzieciaki marudzą , a żona niecierpliwie dorzuca: Daj już spokój. Na 10 zł cie nie stać. To ja zapłacę i idziemy dalej. Ponadto, kto ma czas, nerwy i fundusze, żeby się procesować z jakimś Muzeum w Wólce Średniej. Jeżeli opłaty nie są zbyt duże, to może od biedy potraktować je, jako darowiznę na rzecz ochrony zebranych zbiorów, żeby mogły je oglądać jeszcze nasze wnuki. Chociaż osobiście uważam, że opłaty za fotografowanie w muzeach powinny być zniesione. Ale może wtedy wzrosną ceny biletów? Dla wszystkich.
ciekawus - czy na pewno kretynizm? A czy wchodzenie w kapciach do muzeów to też kretynizm? Przecież nasze trójnogi z często dość ciężkim sprzętem przykręconym do tego mogą niszczyć… a niech komuś przyjdzie do głowy na szpilkach to postawić na parkiecie czy jakiejś innej posadzce, nie każdy ma jeszcze gumki niepogubione. Uważam, że ochrona zabytków jest rzeczą pierwszorzędną. Zakaz fotografowania – bezinwazyjnie bez flesza – był kretynizmem, bo co to komu przeszkadza?
Z drugiej strony płacisz żeby np. z rodziną zobaczyć "Damę z gronostajem" Da Vinci a tu w godzinach zwiedzania przed ekspozycją rozkłada się ze statywami i kompletem sprzętu trzech zaawansowanych fotoamatorów – to sobie pooglądałeś i kontemplowałeś sztukę :P
Jasne że zapłacę, wejdę, zrobię zdjęcia i wyjdę.
Ale jak będzie mi się potem chciało to jest możliwość poszukania na sieci jakieś fundacji która zajmuje się ochroną praw konsumentów (i pewnie innych) i przesłania im pisma z opisem sytuacji oraz z rachunkiem. Regulamin tego muzeum już sobie sami znajdą... Fundacje / kancelarie prawne zarabiają kasę na odszkodowaniach za klauzule będące w regulaminach różnych firm (biura podróży kiedyś były modne...) wiszące na tej liście UOKiKu więc się pewnie sprawą zajmą. Fakt, kasy nie odzyskam, fundacja zarobi i może coś się zmieni. Choć jak znam życie to nie będzie mi się chciało... ale nie każdy jest tak leniwy jak ja :-)
A mnie zastanawia po co fotografowie (myślę i o amatorach, robiących zdjęcia w miarę świadomie) chcą fotografować w muzeach. Amatorzy pstrykacze - w porządku, pamiątka, w Polsce jest jeden obraz coś warty, można się przy nim uwiecznić. Ale zrobienie poprawnie naświetlonego zdjęcia dzieła sztuki, to sztuka sama w sobie i postawienie aparatu na statywie może nie wystarczyć (w większości przypadków). No, chyba że chodzi o fotografię wnętrz jako takich (choć i tak zwykle bez doświetlenia się nie obejdzie) lub reportaż.
A jeśli chodzi o bat na instytucje nie uwzględniające rejestru klauzul niedozwolonych - ten istnieje, a jest nim możliwość ukarania takiej instytucji karą finansową do bodajże 10% przychodu za ostatni rok. Karę tę nakłada, bądź o nią wnioskuje UOKiK. Spory indywidualne, np. o zwrot opłaty za fotografowanie w muzeum, załatwia się w sądach powszechnych, można skorzystać z pomocy miejskiego lub powiatowego rzecznika konsumentów.
tomwider:
Szkoda, że z taką dozą emocji wypowiadasz się w temacie, którego najwyraźniej nie zrozumiałeś. Rejestr klauzul niedozwolonych, w odróżnieniu od niezależnego wyroku w konkretnej sprawie, nie wymaga wytaczania kolejnego procesu każdej kolejnej instytucji wykorzystującej podobny zapis z użyciem oryginalnego jako precedensu. Od momentu wpisania klauzuli do rejestru, zgodnie z art. 385¹ § 1, taki zapis przestaje wiązać konsumenta. Uzupełniając, odpowiem jeszcze monangel - owszem, Telekomunikacja Polska udowodniła, że od takiego ustalenia moża się odwoływać, bardzo rozciągając sprawę w czasie, w tym przypadku jednak pozwany nie skorzystał z tego prawa. Podsumowując, językiem Twojego życzenia z ostatniej wypowiedzi - zakaz fotografowania w muzeach został zniesiony. Jeśli masz wątpliwości, jak poradzisz sobie z udowodnieniem tej tezy w przypadku konfrontacji ze strażnikiem muzeum, świadczy to jedynie o Twojej umiejętności komunikacji, bo legislacji nie możemy w tym przypadku nic zarzucić.
pasiasty:
UOKiK nie musi nawet do nikogo wnioskować. Ustawodawca nadał prezesowi UOKiK kompetencje nałożenia kary w wysokości do 10% przychodu za rok poprzedzający, w takich, jak zakładane powyżej, przypadkach stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów.
Zakaz rozkładania statywu jest dla mnie oczywisty - duże to to, ktoś może się potknąć, poza tym może ograniczać dostęp do eksponatu innym.
Namiotu w muzeum też nie można rozbić, ale chyba nikt o to pretensji nie ma...
nic tylko druknąć kilka kopii i nosić przy sobie
Ja zupełnie bez emocji, po prostu nie wiem, po co miałbym stawać z aparatem przed "Damą z futrzakiem" - ze statywem, lampą lub bez - i ją uwieczniać; ale mi nie przeszkadza, że ludzie to robią. Chętnie się natomiast dowiem w jakim celu.
A w kwestii prawnej - racja, taki punkt regulaminów jakiegokolwiek muzeum automatycznie przestaje obowiązywać, ale co w sytuacji, gdy ktoś opłatę zapłaci, na przykład zmuszony tym, że mu ochrona powie, że inaczej go wyrzuci. W tej sytuacji (raczej teoretycznie) pozostaje droga sądowa.
Ja myślałem, że jest to oczywiste że nie można fotografować niektórych obrazów, gdyż tysiące błysków fleszy powodują blaknięcie kolorów i po prostu uszkadzają obraz. Każda rzecz wystawiona na światło po jakimś czasie straci kolory. Może być w muzeum tylko zakaz używania fleszy. I wtedy jest wszystko ok. Tylko, że pstrykacze z małpkami zawsze będą błyskać dlatego muzea wolą zakazać fotografowania. Ponowna konserwacja obrazu jest bardzo droga. A poza tym błyskanie fleszami jest strasznie wkurzające, szczególnie w muzem. Nie jestem za zakazem, ale rozumiem przyczyny jego wydania.
Jeżeli zapis ten dotyczy również muzeów prywatnych wówczas jest to porażka. Kolejne ograniczanie wolności, a nie żadna liberalizacja...
a jak to się ma do palmiarni oraz ogrodów botanicznych i zoologicznych? w sensie czy te miejsca też się liczą jako muzeum?
tzb - nie jestem prawnikiem i poruszanie się po paragrafach oraz innych artykułach nie jest dla mnie ani proste ani oczywiste, ale staram się poruszony temat dopasować do rzeczywistości. Powoływanie się na decyzje UOKiK i odpowiednie związane z nią paragrafy może mieć mizerny skutek (nawet jeżeli w świetle prawa masz racje), gdy nagle w trakcie robienia zdjęcia Pan Mundurkowy łapie cie za marynarę i wywala z muzeum powołując się na wykonywanie poleceń dyrektora placówki i związane z nimi obowiązki służbowe wykonywane właśnie przez niego.
tomwider : na takiej zasadzie nie powinniśmy chodzić po ulicach bo złodziej może nas okraść powołując się na potrzebę zwiększenia wartości swojego portfela, pływać też nie należy bo można się utopic itd..., prawo jest prawem, przestrzeganie to oczywiście inna kwestia ale nie można popadać w paranoję. Zresztą wydaje mi się, że zdecydowana większość muzeów już o takim zapisie wie...
"super wiadomość. ja bym tylko zadał pytanie: "a co ze statywami"? Brak możliwości ich używania jest dość poważnym problemem - częśto bez statywu nie da się robić ciekawych zdjęć... "
Myślałem, myślałem i wymyśliłem....
MONOPOD:)
na allegro są reklamowane jako "monopody - kije do nordwalkingu" :D
Jeśli w tych zakazach chodziłoby o ochronę eksponatów przed lampami błyskowymi, to żaden przepis czy klauzula zakazująca zakazywania fotografii nie weszłyby w życie, albo jeśli by weszły to z zastrzeżeniem, że chodzi o fotografowanie bez flesza. No ale skoro UOKiK sobie na coś takiego jednak pozwolił bez zastrzeżeń, to powody musiały być inne i daję głowę, że chodziło o kolejną FAŁSZYWĄ interpretację (przez muzea) wszędzie panoszącego się dziś prawa autorskiego i pokrewnych.
@Niecnota - Zgoda, z jednej strony to porażka wolnego rynku i konkurencji (i to za sprawą UO Konkurencji!), ale z drugiej strony czymże jak nie odpowiednim kontrprawem można wyplenić absurdy wywołane innym "nibyprawem" (bo z przepisami mającym niewiele współnego) sprawiające, że rozpowszechnia się w ogólnej świadomości przekonanie, iż można obłożyć różnymi opłatami różne formy obcowania z eksponatami (patrzenie, wąchanie, dotykanie, patrzenie z prawej, dotykanie z lewej i na siedząco), obiektami użyteczności publicznej i innymi dobrami kultury. Poza tym każdy proceder zapobiegający utrwalaniu DÓBR KULTURY w czasach, gdy możliwości techniczne "utrwalaczy" pozwalają często nawet na wykonanie potem kopii tożsamej z oryginałem muszą być uznane z biegiem czasu za głupie - no może z wyjątkiem samozwańczych piewców wszędobylskich ograniczeń wynikających jakoby z prawa autorskiego...
"super wiadomość. ja bym tylko zadał pytanie: "a co ze statywami"? Brak możliwości ich używania jest dość poważnym problemem - częśto bez statywu nie da się robić ciekawych zdjęć... "
Myślałem, myślałem i wymyśliłem....
MONOPOD:)
na allegro są reklamowane jako "monopody - kije do nordwalkingu" :D
tulo.nr1 - to właśnie da się sprawdzić przy pomocy sądu: idziesz, widzisz w cenniku 13,50 za fotografowanie, płacisz, a następnie żądasz zwrotu; nie zgadzają się, składasz pozew (w uzasadnieniu powołujesz się na rejestr klauzul niedozwolonych), palmiarnia twierdzi, że jej to nie dotyczy, sąd wydaje wyrok; oczywiście wyrok zapada w konkretnej sprawie i nie wiąże innych sądów; ewentualnie włącza się do tego UOKiK i kieruje sprawę przeciwko "Palmiarnia Złota Palma Sp.z o.o." do Sądu Ochrony Konkurencji, który dopisze kolejną klauzulę niedozwoloną.
Bardzo dobrze, że UOKiK podjął stosowne działania i wniósł odpowiednie rozporządzenie. Jednak "Polak potrafi" i za chwilę wprowadzi nowe utrudnienia. Ja na przykład w Katedrze Wawelskiej soptkałem się z zakazem z powodu szkodliwość światła flesza na eksponaty. A gdy chciałem sfotografować bez flesza z podpórką, zabroniono mi bez wdawania się jakiekolwiek dyskusje. No .... a jak nie pozwolym muzeum - to co ? .... pójdziecie do sądu i będziecie toczyć wielomiesięczne a może i -letnie batalie sądowe ? Gdy parałem sie zawodowo reporterką, też wielokrotnie ograniczano mi możliwość fotografowania, łamiąc przy teym niejednokrotnie prawo. Albo też może jajogłowi pójdą po rozum do głowy i usankcjonuja prawnie zakazy fotografowania ? ... tak jak to jest w większości państw europejskich ?. Ja w Wenecji nigdzie, w żadnym z kościołów niczego nie sfotografowałem - bo nie wolno. Koniec kropka. Z pazernością, głupotą i upierdliwością i sotjącymi za tym pienieniędzmi nikt nie wygra ...
P.S. najlepiej sprawdzała się w sprawa spornych dotyczących fotografowania ... piersiówka i idotyczna bajera pozwalająca utwierdzić rozmówcę w przekonaniu o jego wszechwładzy i mądrości ...
Jestem w szoku - Polska normalnieje! :) A kto teraz powalczy o zniesienie tego zakazu w Luwrze, w Galerii Ufizzich, w Trinity College...? W końcu Europa jest jedna! :)
A jak się ma sprawa do np fotografownania na Zamku w Malborku? Czy dalej będzie trzeba placić za wejście i prawie tyle samo za fotografowanie???
PS
Ale zakaz foto z lampą błyskową powinien być - szkodzi eksponatom i flesz co chwile walący może denerwować.....
@ewg
Widzisz - moim zdaniem powodów dla których właściciel nie wyraża zgody na wykonywanie fotografii może być mnóstwo (ot chociażby widzimisię). I jeśli państwo wkracza z przepisami (takimi czy innymi) nakazując WŁAŚCICIELOWI na takie czy inne postępowanie z jego WŁASNOŚCIĄ to znaczy, że źle się dzieje... Ale jak widać chociażby na tym forum wielu osobom to odpowiada (prawdopodobnie dlatego, iż patrzą na sprawę z jednego tylko punktu widzenia).
Przykłady można mnożyć ale podam tylko 2:
- parę lat temu w Krakowie widziałem wystawę francuskich impresjonistów - (bezwzględny zakaz fotografowania) myślisz, że wystawa wróci jeszcze kiedyś do Polski zakładając, że zakaz fotografowania będzie nielegalny?? Właściciel(e) kolekcji ominą nasz piękny kraj szerokim łukiem i tyle będzie z podziwiania "dóbr kultury", skoro nie mogą prezentować swojej własności w sposób taki, jaki im odpowiada.
- drugi przykład przedstawił (z zupełnie odwrotnej strony) Marek B. Otóż niektóre miejsca pełnią inną rolę niż tylko "muzealną". Poszanowanie miejsca kultu - min. w formie powstrzymania się od fotografowania (jeśli życzy sobie tego właściciel) ma jakieś znaczenie, czy to tylko frazes??
niecnota - owszem, waściciel ma prawo robić ze swoją własnościa co chce, i niech tak zostanie. Jednak w chwilach w których mowa o "dobrach powszechnych" kultury, sztuki itp. to sprawa pzozstaje mocno dyskusyjna. A najbardziej dyskusyjne jest to "rembrandty" w ,muzeum narodowym są własnością muzeum, społeczeństwa, a może państwa polskiego ?. Czy ich zakup, to portfel tegoż muzeum, czy też może nas wszystkich. A czy "opłaty klimatyczne" w kurortach to sprawa prywatnego powietrza, państwowego, czy może innego ?. Zgadzam sie z jednym - wystawa przysłowiowego Kowalskiego jest jego i może on sobie nakładać dowolne ograniczenia. Jednak zawłaszczanie dóbr ogólnonarodowych i robienie z nich źródła zysku jest sprawą mocno dyskusyjną. Pozostaje mieć tylko nadzieje, że Wawel, rzeka Wisła, czy Pałac kultury nie zostanie nigdy sprywatyzowany :) ... wszak to gorsze od komuny ...
W Monachium nie wszędzie, ale ostatnio Niemcy wręcz zachęcali do focenia. Co do lampy błyskowej, mam wątpliwości. Moc podczas robienia zdjęcia jest gdzieś na poziomie światła słonecznego trwa to najdłużej 1/200 sekundy. Co oznacza, że dzieło fotografowane średnio co 1 sekundę po 200 godzinach w muzeum dostanie tyle ile wystawione na godzinę na słońce. Wiem dlaczego np na wieży Katedry we Wrocku nie wolno wnosić statywu: bo się zablokuje przejście.
W British Museum jest tak:
link
Robiłem tam fotki kilkukrotnie i szczerze mówiąc nie pamiętam, czy gdziekolwiek, przy jakiejś konkretnej ekspozycji był zakaz fotografowania, ale też nie wszystkie wystawy mnie fotograficznie interesowały.
Zakaz rozstawiania statywu czy świateł studyjnych na statywach wynika z kwestii bezpieczeństwa oraz zapewnienia dostępu do eksponatów wszystkim chętnym, czasem też flesz zwyczajnie szkodzi eksponatom - zwłaszcza tkaninom i papierowi. A, jeszcze jedno - nie miałem najmniejszych problemów, gdy jako statywu oświetleniowego użyłem własnej Żonki trzymającej lampę ustawioną w tryb slave ;-)
Byłem też świadkiem, jak w sekcji egipskiej bodaj pracował pan profi z jakiegoś magazynu, wyposażony w asystenta, trzy stojaki z głowicami i odbłyśniki. Musiał wystąpić o zgodę (czy płacił - nie wiem, pewnie tak, skoro robił komercyjne fotki) ale w zamian dostał dwie osoby z załogi Muzeum, które dbały o bezpieczeństwo (żeby się nikt o statyw nie potknął) i pomagały fotografującemu w kwestiach merytorycznych (opowiadali o fotografowanych artefaktach) i technicznych (przepinali przedłużacze).
W Irlandii i UK nigdy nie miałem problemu z zakazem fotografowania w muzeum, choć z reguły w małych, prywatnych placówkach pytam o zgodę. Staram się też nie używać flesza o ile to możliwe, a jeśli muszę - pytam i z reguły nie ma problemu. Koledzy z mojego Camera CLub bywający często w Australii, NZ czy USA postępują podobnie i przeważnie pstrykają bez przeszkód (flesz i statyw bywają ograniczeniami, ale często udaje się uzyskać zgodę - wystarczy zapytać).
@Niecnota - mylisz komercyjne wystawy prywatnych kolekcji z wystawami muzealnymi. Większość eksponatów zgromadzonych w większości muzeów są dobrami narodowymi - stosunkowo niewiele w Polsce jest jeszcze wartościowych, prywatnych ekspozycji. I mam wrażenie, że to właśnie było argumentem rozstrzygającym przy takiej a nie innej decyzji w sprawie klauzuli. Powyżej podałem przykład, jak to działa w British Museum, gdzie - jak zapewne wiesz - znajdują się zabytki kultury o wartości niemożliwej wręcz do oszacowania. Owszem, gdy trafi tam wystawa komercyjna, jakaś prywatna kolekcja - właściciel może zdecydować inaczej i zakazać fotografowania. W przypadku wystawy malarstwa, o której piszesz, mogły także zadecydować względy bezpieczeństwa - zarówno farby jak i płótno łatwo bywa uszkadzane przez światło o dużym natężeniu.
A co do miejsc kultu - uważam, że nietaktem jest przeszkadzanie fotografoweaniem podczas obrzędów - chyba, że zostaniemy wyraźnie poinformowani, że to nikomu nie przeszkadza. Robiłem zdjęcia podczas obrzędów Shinto w Japonii i w świątyniach buddyjskich na południu Chin - każdorazowo pytałem o zgodę i mi jej udzielono.
Ale czemu nie robić zdjęć w pustej świątyni, będącej zabytkiem, restaurowanym często i chronionym za publiczne pieniądze? Z szacunkiem, bez natarczywości i ze stosowną zgodą, gdy jest wymagana - zwłaszcza, gdy używamy statywu czy fleszy. Ale fotografujmy, nie popadajmy w paranoję ;-)
W Moskwie, w galerii Trietiakowskiej, niestety absolutny zakaz fotografowania. Żałuję strasznie, obrazy i ikony są niesamowite. Oczywiście tak samo w Mauzoleum (no i w metrze - a stacje też warto obfotografować...).
Peter Apas
"Ale czemu nie robić zdjęć w pustej świątyni, będącej zabytkiem, restaurowanym często i chronionym za publiczne pieniądze? "
- Ale czemu pustych mieszkań osób będących w pracy nie udostępniać bezdomnym, zwłaszcza że często państwo dopłaca do nich "zasiłek mieszkaniowy" ,"rodzinne" , "ulgi podatkowe" czy o zwolnieniach z abonamentuRTV nie wspomnę.
Gdybym kupił średniowieczny obraz za powiedzmy 10mln $, myślę że miałbym obiekcje przed tysiącami błysków flesza z bliskiej odległości. Bez flesza ok. A światło niestety szkodzi obrazom. Przecież z założenia mają przetrwać kolejne kilkaset lat.
@Peter Apas
"mylisz komercyjne wystawy prywatnych kolekcji z wystawami muzealnymi. Większość eksponatów zgromadzonych w większości muzeów są dobrami narodowymi" - niczego nie mylę - wystawa odbyła się w Muzeum Narodowym
Ale tak naprawdę to bez znaczenia - sednem sprawy (traktując prawo literalnie) jest fakt, iż osoby odpowiedzialne za ekspozycję, tracą możliwość decydowania o sposobie eksponowania; mówiąc wprost - urzędnik UOKiK wie lepiej co dobre dla muzeum niż kustosz.
A co do opłat za fotografowanie: UOKiK zabroni pobierać opłat, więc muzea gdzieś indziej sobie odbiją i np. podniosą ceny za wstęp - faktycznie dbałość o konsumenta na najwyższym poziomie...
pozdrawiam
No to widzę, że kustosze i właściciele kolekcji będą teraz mieli nie lada problem. Fakt, że małpki zawsze będą błyskać, ponieważ ich właściciele często nie wiedzą jak tę funkcję wyłączyć. Proponuję zatem trzy następujące rozwiązania do wyboru:
1. Pobierane będą opłaty karne od błysku flesza (jako dowód wykroczenia wykorzysta się monitoring ochrony). Środki przeznaczy się na renowację zabytków.
2. Wprowadzi się zakaz wnoszenia fleszy oraz aparatów wyposażonych we flesze. Plus bramka-wykrywacz, jak na lotnisku. Niech żyje Zenit!
3. Każdy kto wnosi aparat będzie zdawał test z jego obsługi. Kto obleje, temu ochrona obiektu naklei na flesz czarną taśmę samoprzylepną. ;-)
@Dżożef - mieszkanie jest przestrzenią prywatną, jak choćby plebania przy kościele, w której mieszka ksiądz z gosposią i siostrzeńcami ;-). Kościoły - w większości przypadków - to miejsca publiczne. Zgromadzone w nich dobra kultury są dobrami narodowymi. Nawet jeśli 100 lat temu jakaś hrabianka ufundowała obraz dla konkretnego kościoła, to wszak ufundowała go dla lokalnej społeczności, nie dla konkretnego, ówczesnego proboszcza i jego następców.
I na koniec - czym innym jest pomoc socjalna dla obywatela, czym innym zaś dotacja do utrzymania/konserwacji dóbr kultury... Nie rozumiesz tego? Przestańmy traktować wszystko, co związane z kościołem jako święte. Kościół to jest miejsce praktyk religijnych, i to TRZEBA uszanować, ale jest to też architektura, historia, sztuka, przestrzeń społeczna. Na Dolnym Śląsku, w Legnicy zdaje się, w jednym z kościołów są pochowani ostatni Piastowie z linii Piastów Śląskich. To, co z nimi związane to element historii naszego narodu (choć prawdopodobnie Piastowie ci lepiej mówili po niemiecku, niz po polsku, ale to inna historia...). Czy mam zapomnieć o nich? Będąc w Legnicy nie zrobić zdjęcia ich sarkofagów, by móc pokazać znajomym, którzy interesują się historią mojego kraju - tylko z tego powodu, że pochowano ich w kościele. Byłem tam kilka lat temu i w kościele nikogo nie było, nawet jednej modlącej się babulinki. Komu przeszkadzał mój aparat? Bogu raczej nie, bo używam Pentaxa ;-)
@Niecnota - co do "odbicia sobie" - może tak być. Co do utraty możliwości decydowania o sposobie eksponowania, to się mylisz. Kustosz nadal będzie mógł zakazać fotografowania, o ile będzie tego wymagało UZASADNIONE dobro konkretnej ekspozycji. Nadal będzie mógł decydować, jak dana wystawa zostanie zaaranżowana, opisana, zabezpieczona. Jedyne, czego mu nie będzie wolno, to zakazać nieodpłatnego fotografowania dóbr kultury gromadzonych, konserwowanych i eksponowanych dzięki pieniądzom podatników (nie jest istotne, czy płaconym via budżet państwa czy samorządu czy też jakiejś instytucji publicznej, jak uczelnia) - ot tak, dla zasady "bo nie". Kustosz jest wszak opiekunem, a nie właścicielem zbiorów.
Przyrównaj sprawę do sytuacji Lasów Państwowych, które są administratorami większości polskich lasów. Gdy jest susza i grożą pożary, wprowadzają zakaz wstępu. Obowiązuje też w szkółkach czy terenach upraw leśnych. Poza tym wolno nam do lasu wchodzić, zbierać jego owoce, podziwiać piękno, robić zdjęcia i kręcić filmy. Bo to dobro narodowe. Administrator za nie odpowiada, zarządza nim i ustala zasady, których przestrzegania następnie pilnuje, ale nie zakazuje dla zakazu.
@Peter Apas
Co do utraty możliwości decydowania o sposobie eksponowania, to się mylisz. Kustosz nadal będzie mógł zakazać fotografowania, o ile będzie tego wymagało UZASADNIONE dobro konkretnej ekspozycji
"Zabrania się fotografowania i filmowania
eksponatów oraz sal ekspozycyjnych bez
uzyskania pozwolenia dyrektora Muzeum.
Fotografowanie możliwe jest po uzyskaniu
zgody i uiszczeniu opłaty"
Celowo napisałem o "literalnym" traktowaniu prawa - w powyższym tekście (skopiowanym wprost z rejestru) neguje się prawo kustosza do wprowadzenia opłat (a nawet wydawania zgody!) na fotografowanie.
Zaznaczam, że nie jestem prawnikiem i nie wiem jaką "moc prawną" mają takie "precedensy".
Pewnie będzie tak, że "prawo sobie, a my sobie", ale wówczas to już nie jest praworządność, tylko jakaś paranoja.
I jeszcze jedno:
" Kościoły - w większości przypadków - to miejsca publiczne. Zgromadzone w nich dobra kultury są dobrami narodowymi."
Jak rozumiesz znaczenie słów "miejsce publiczne"??
Ps. "w powyższym tekście (skopiowanym wprost z rejestru)"
miałem oczywiście na myśli, fakt iż zapis taki jest zakazany -nie sam tekst - przepraszam za nieścisłość
Najlepszym ZABEZPIECZENIEM dóbr kultury narodowej jest chyba jednak schowanie ich w jakimś szczelnym sarkofagu, najlepiej w byłej kopalni głęboko pod ziemią albo wysłanie ich wszystkich na Marsa - tam będze im cudnie, bo bezludnie... Natomiast lepszym WYKORZYSTANIEM kultury dla naszego dobra jest jej konsekwentne rozpowszechnianie wszelkimi możliwymi sposobami, co oznacza również intensywną eksploatację okazów. Od tego są muzea, żeby je bezpiecznie udostępniać a konserwatorzy, żeby to udostępnianie maksymalnie przedłużyć w czasie (bo nic nie jest wieczne a konserwacja to też przecież relatywnie nowa dziedzina).
Zwracam uwagę, że nie mówimy tu o muzeach uniemożliwiających fotografowanie eksponatów a jedynie o takich, które taką możliwość nadzwyczajnie cenią. Dodatkowe opłaty za fotografowanie to po prostu irracjonalne dyskryminowanie klientów. Co inego gdyby dodatkowa opłata stanowiła warunek przekazania praw do komercyjnego wykorzystywania zdjęć - ale nie stanowi! Usługa, którą sprzedaje muzeum klientowi z aparatem bądź bez jest identyczna a wiec różnicowanie ceny za tą samą usługę ze strony jednego podmiotu jest skandaliczne i nie licuje z powagą instytucji kultury. Oczywiście właściciel eksponatów może sobie robić z nimi co chce (w ramach prawa) i sprzedawać dostęp do nich jak chce, zmieniać cenę z klienta na klienta - dopóki go ma... Pozostawienie tego rynkowi konserwuje stan, w którym kultura elitarna na zawsze taką pozostanie. Tylko gdzie tu misja popularyzatora i przysłowiowy kaganek, który ponoć przyświeca działalności muzeów?
@Peter Apas
Prawodawca z ciebie marny (na szczęście), ale zawsze możesz zostać np: "gosposią księdza" lub kierowcą jego Maybacha. no wtedy to będziesz miał fotki!
Lepiej brzmi przepis, niż zapis:) zapis to tylko w testamencie, taka mała uwaga:)
do canon.eos: już w tej sprawie wysłałem maila do powiatowego rzecznika w Malborku, obiecał zająć się tą sprawą i poinformować mnie.
@Niecnota - ale decyzja UOKIK zabrania stosowania takiej klauzuli w regulaminie muzeum, gdyż ogranicza ona prawa konsumentów (zwiedzających). NIE zabrania natomiast zdecydować kustoszowi, że w dziale "starodruki i rękopisy" zakaz będzie obowiązywał dla dobra zgromadzonych tam dzieł i artefaktów.
Poczytaj trochę o Urzedzie i jego pracy. Zdarzało się na przykład, że kwestionował klauzule dotyczące, powiedzmy, zmiany cennika usług świadczonych przez operatorów sieci komórkowych, zredagowane w stylu: "zmiana wchodzi w życie z dniem takim to a takim, koniec". Jednak kiedy operator zastosował się do wymogów prawa i przesłał każdemu klientowi nowy tekst umowy, z którym klient mógł się zapoznać i zgodzić lub nie, zrywając tym samym niekorzystą jego zdaniem umowę - decyzja o zmianie cen podjęta przez operatora wchodziła w życie. Urząd dba jedynie o to, by pod pretekstem zapisów prawnych firmy i organizacje nie pozbawiały klientów ich niezbywalnych praw.
Zatem kustosz ma prawo zakazać fotografowania, o ile jest to merytorycznie uzasadnione, nie zaś z tego powodu, że ma zbyt mały budżet. Budżet muzeum to nie jest sprawa zwiedzającego, tylko organu założycielskiego i zarządcy - to oni się mają dogadać. Mogą podnieść cenę biletu i to jest uczciwe - ja zdecyduję, czy mnie stać na ten bilet, czy jest zbyt drogo.
A co do kościołów, to nie bardzo rozumiem. Trzeba się wykazać świadectwem chrztu i bieżmowania, żeby wejść i obejrzeć Wita Stwosza w Kościele Mariackim w Krakowie? A może trzeba być rodziną aktualnego proboszcza? Nie jestem katolikiem, ale gdzieś tam w Polsce są kościoły, na których budowę i utrzymanie moi przodkowie, będący katolikami, łożyli niemałe sumy. To co, nie mam prawa tam wejść i udokumentować przeszłości mojej rodziny? Skoro to nie jest miejsce publiczne (będące jednocześnie miejscem kultu, co trzeba uszanować jak wyżej pisałem), to co to jest?
@Dżozef - masz rację, kiepski ze mnie prawodawca. Ba, nie jestem nim wcale, gdyż nigdy nie byłem i nie jestem członkiem parlamentu, zapewne też nie będę... Jak już zrozumiesz znaczenie słów, których używasz, to porozmawiamy o kwestii gosposi i maybacha, ok?
moze to nieco rozjasni sprawe: link albo znajac zycie, bedzie jeszcze wiecej pytan :-)
tutaj poprawny link, lub w tamtym wykasujcie przecinek na koncu: link
Ok. Wszystko fajnie tylko czy każdy przedmiot fotografowany w Muzeum (meble,ramy, wnętrze) mogę potem sprzedawać w agencjach fotograficznych( Istock, Getty) na licencji Royalty free? czy też muszę mieć zgodę od Muzeum? żebym mógł takie zdjęcia sprzedawać?
Z góry dzięki za odpowiedź
Pozdrawiam
Losanger:
Nie widzę podstaw, żeby umożliwienie fotografowania zwalniało z wymogu uzyskania property release.
@Dżozef : porownywanie fotografowania do wpuszczania obcych do wlasnego mieszkania, by tam mieszkali, jest cokolwiek nietrafione i nieproporcjonalne.
tzb dzięki za odpowiedź a jak myślisz jeśli takie zdjęcia muzealne wrzuciłbym do agencji fotograficznych i inspektorzy wybierający zdjęcia przyjęli by mi bez poproszenia o property release co często się zdarza to agencja odpowiada za brak property release? jeśli Muzeum by się dowiedziało, że zdjęcia sprzedaje bez ich zgody. Zdjęcia i tak się znajdują na ich serwerze (agencji) więc chyba prawnie fotograf automatycznie jest chroniony przez agencje? Ostatnio słyszałem na Istocku, że masowo usuwali fotografom zdjęcia samochodów marki typu VW bo sprzedawali nie legalnie i jakoś nie zostali pozwani jedynie Istock usunął zdjęcia tylko jak to się ma do architektury, muzeów, przedmiotów?
@Losanger - sprawa jest dosć złożona. Generalnie za to, by Twoje dzieło nie naruszało praw osób trzecich odpowiadasz Ty, jako autor. Zawsze. Zasada jest tutaj prosta - jeśli masz zamiar na zdjęciu zarobić, pytasz o zgodę i informujesz, po co pstrykasz, dbasz też o wszystkie papiery. I nie jest ważne, czy poslesz to do agencji, czy umieścisz na własnym serwerze z opcją sprzedaży pliku.
Co do "automatycznego" chronienia fotografa przez agencję. Jeśli naruszysz prawo świadomie, agencja może mieć kłopoty (bo to ona zamieszcza fotkę na sprzedaż), ale Ty możesz mieć kłopoty z agencją, jeśli wprowadzisz ich w błąd. W przypadku gdy w regulaminie agencji jest napisane, że masz mieć property release, to masz je mieć do każdego zdjęcia, które im oferujesz, nieważne, czy zapytają, czy nie. Mówiąc inaczej - śląc foty deklarujesz, że masz. Jeśli po jakimś czasie zapytają i okaże się, że nie masz - wprowadziłeś ich w błąd.
Czasem bywa jednak tak, że potocznie uważa się, że w jakiejś sytuacji zezwolenie nie jest potrzebne. Potem jednak okazuje się, że ktoś widzi to inaczej i rości sobie prawa. Wtedy dogadują się i usuwają foty bez wyciągania konsekwencji - forma ugody.
Nawet gdy ślesz fotkę na konkurs i jest opcja, że będzie opublikowana w jakiejś gazecie w przypadku wygranej - oświadczasz, że masz wszelkie prawa autorskie i nie naruszasz praw do wizerunku osób lub rzeczy uwidocznionych na zdjęciu. Nie legitymujesz się, zwyczajnie oświadczasz - jakby były problemy, redakcja ma dupochrona, Ty masz problemy. To się nazywa w krajach anglosaskich CYAP (Cover Your Ass Procedure) ;-)
@zinek2005
"Lepiej brzmi przepis, niż zapis:) zapis to tylko w testamencie, taka mała uwaga:)"
To chyba do mnie - zapis, jako punkt regulaminu, to forma jak najbardziej poprawna - choć może masz rację, że przepis brzmiałoby lepiej. Natomiast nie zgodzę się, że jak zapis to tylko w testamencie ;-)
@Peter Apas
Odchodzimy od meritum sprawy, a zaczynamy schodzić na tematy, w których bardziej liczą się poglądy niż merytoryczna interpretacja konkretnego wyroku - więc raczej się nie dogadamy. Over and out.
pozdrawiam
@Drow
@Dżozef : porownywanie fotografowania do wpuszczania obcych do wlasnego mieszkania, by tam mieszkali, jest cokolwiek nietrafione i nieproporcjonalne.
nazywanie świątyni lokalnego kościoła "miejscem publicznym" i żądania jakichś nawiedzonych posiadaczy aparatów ,spoza tej społeczności to to samo jak by ktoś ci kazał gościć w waszym domu kloszardów.
@Dżozef - nie wiem, o jakich żądaniach nawiedzonych fotopstryków piszesz. Podróżuję dużo po świecie i staram się dokumentować te podróże fotograficznie, literacko, czasem filmowo - bo interesują mnie kultury. Elementem kultury praktycznie każdego narodu na świecie jest zaś religia (czy - religie), świątynie i obrzędy natomiast są składnikami kultury tak samo, jak kurpiowskie wesele czy wojenny taniec Zulusów. Owszem, kwestie religijne są bardziej "wrażliwe" niż inne składniki kultury, bo TRZEBA uszanować tabu i uczucia wierzących. Z tego powodu do synagogi wchodzę w jarmułce, zaś moja żona nie założy krótkiej sukienki, gdy zwiedzamy Watykan. Z tego samego powodu zdejmuję buty wchodząc do meczetu i siadam po stronie zwanej "shimoseki shimoza" świątyni Shinto. I z tych też powodów nie pstrykam zdjęć w kościele podczas mszy, nie robię tego również, gdy się ktoś w niej modli i przerywam, gdy ktoś mnie o to poprosi...
Rozumiem Twoje zastrzeżenia, ale powiedz mi uczciwie - czy dotyczą one tylko Kościoła katolickiego w Polsce, czy może uszanujesz tak każdą religię i każde wierzenia, nawet jeśli wydadzą Ci się mocno egzotyczne i "pogańskie"? Czy nie zrobisz zdjęć w świątyniach starożytnego Egiptu, podczas wycieczki nad Nil? A wszak to miejsce kultu, cóż z tego, że starego, miejsce pochówku, ktoś kiedyś wierzył, że wchodząc tam przekreślamy jego szanse na życie wieczne... Nie sfotografujesz w Tybecie buddyjskich świątyń, gdy będziesz miał okazję? Czy wreszcie - nie zrobisz zdjęcia w Bazylice św. Piotra w Watykanie, gdy trafisz do Rzymu? Albo nie zrobisz portretu hinduskiemu Yoginowi, gdy medytuje nad brzegiem Gangesu?
Jeśli na którekolwiek z powyższych pytań odpowiedziałeś szczerze: tak, zrobię tam fotkę - to nie zarzucaj mi proszę nietaktu. Z mojej perspektywy wszystkie religie są takie same i wszystkim należy się taki sam szacunek... Staram się nie wkraczać w sacrum, ale też staram się dokumentować kultury tam, gdzie jestem. Bo to dziedzictwo ludzkości, również moje, przemijające, zapominane i niszczone. Nie mam prawa tego nie dokumentować. O to też chodzi w fotografii, czyż nie?
A co do kloszardów w domu... Pod moim dachewm nocowali bezdomni. W domu katolika tym bardziej powinni, zatem nie wiem, czemu negatywnie to wartościujesz?
Dziś w muzeum kolejnictwa, pani zażądała ode mnie 300zł za możliwość zrobienia zdjęć. Widziałem gdzieś w komentarzach, że komuś zaśpiewali 15zł... (czy ktoś to potwierdzi?). 300zł, bo jak Pani powiedziała "tego typu zdjęcia to 300zł kosztują - plener ślubny. Ciekawe jak to wyceniają.
@Peter Apas
Idź z tą swoją grafomanią na jakiegoś bloga - bo piszesz bez sensu.
7 lipca 2010 r. na prośbę PAP MKiDN wypowiedziało się w sprawie fotografowania w
muzeach:
"Przepisy ustawy o muzeach nakładają na muzeum jedynie obowiązek pobrania opłaty za
przygotowanie i udostępnienie obiektu muzealnego do innego celu niż zwiedzanie. Nie
dają one jednak muzeum uprawnień do pobierania opłat za wykorzystywanie eksponatów
już udostępnionych. Fotografowanie udostępnionych muzealiów nie narusza zatem ustawy
o muzeach, jeżeli m.in. nie wpłynie to negatywnie na stan muzealiów i nie naruszy
prawa autorskiego"
Tzn. że jeżeli fotografowanie naruszyłoby prawa autorskie lub źle wpłynęło na
eksponaty to muzeum może zabronić fotografowania?
Wicedyr. Zamku na Wawelu wypowiedział się: "Nie podjęliśmy jeszcze żadnych kroków.
Nic nie zmieniamy. Nie można fotografować ze względów konserwatorskich".