na jesień Fuji pokaże 40-to krotnego zooma, potem Canona 45-cio a Nikon na wiosnę aparat z 50-cio krotnym powiększeniem... i nadal będą tacy, co to kupią

Ummm... a jednak 36x, nawet w informacji prasowej. Nawiasem mówiąc, to już nawet nie rekord co dorównanie Nikonowi P500 i ciut więcej niż 35x w Canonie SX30, z tym, że P500 ma szerzej na szerokim (22,5 vs. 24). Ech...

Wizjer nadal niskiej rozdzielczości i nie jest odchylany.

Fuji w swoich ultrazoomach ma przynajmniej manualny pierścień zmiany ogniskowej. A tu? Nie wyobrażam sobie używania tego bez pierścienia. Pomijam "jakość" obrazka takich ultrazoomów.

Jak się zastanowić, to prawdziwym osiągnięciem jest to, że 810 waży 413g (ok. 100g mniej niż Nikon i prawie 200g mniej niż Canon). Canon ma najsilniejszą lampę, Nikon najlepszy ekran ekran i filmy.

Zauważyliście przy okazji, że zmiejsza się mocno zakres migawki? Wydawało mi się, że 15-1/2000 to rozsądne minimum, a tu: Canon jeszcze 15-1/3200, Nikon 2-1/1500, ale Olympus 4-1/850?

Lianna - nie narzekaj: sama widziałaś ile waży 600tka Nikona. A tu proszę: ogniskowa 864 w korpusie lekkim jak piórko :) A Tobie i tak wystarczy czas "B". Niestraszne też silne oświetlenie, bo jak zabraknie czasów migawki, to jest jeszcze folia Baadera.
A tak na poważnie - kompakty superzoom dryfują powoli w stronę absurdalnych parametrów, ale dopóki jest na nie zbyt i trzeba pokazać się w konkurencji - producenci to robią...
Jeśli na przyszłym zocie optycznych będzie Olek - biorę tego kompakta w na całe 4 dni!

Kompatybilność z kartą Eye-Fi dla automatycznego bezprzewodowego przenoszenia zdjęć na strony internetowe lub do komputera - to dopiero nowość, ta karta współpracuje z prawie wszystkimi aparatami na rynku...

Dobrze, że są takie aparaty, podobnie dobrze, że są samochody francuskie, włoskie i japońskie. I radzieckie suszarki do włosów :)

Ma imponujace parametry zooma. Jednak wydaje mi się, że traci przy okazji bardzo istotną wartość ... miano kompaktowości. Dla tak długich ogniskowych niezbędny będzie solidny statyw, nie jakieś tanie byle co. A to z przyczyny nie wystarczającego krótkiego czasu 1/2000. Przy tak długim czasie na maksymalnych ogniskowych wypadałoby mieć solidne stabilne oparcie. Jeżeli będa amatorzy podróżowania z kompaktem i kilkukilogramowych statywem, to jestm pełen podziwu.

Ale kretyńskie są te teksty marketingowców w tej klasie "sprzętu".
" Wraz z dodatkowymi funkcjami takimi jak Zaawansowana Detekcja Twarzy czy Tryb Upiększania robienie wysokiej jakości zdjęć aparatem SP-810UZ staje się dziecinnie proste."
- czyli nadaje się jako prezent dla dzieciaka na komunię, albo bardziej dla jego stetryczałego dziadka.

Mojego ultrazooma Olympusa kupiłem prawie 10 lat temu. Wtedy byłem dość zielony i też skusiłem się na 10x zoom. Po tych wszystkich latach okazało się, że duże ogniskowe nie tyle przydały się do podglądania ptaszków w lesie jak do robienia ładnych portretów wyglądających prawie jak z lustrzanki. Wprawdzie jest trochę zabawy, bo trzeba stać dość daleko od modela ale efekt jest. Ułatwieniem jest to, że u mnie nawet przy ekwiwalencie ogniskowych 250 mm mam dalej światło 2,8... Dlatego podsumowując: ultrazoom w kompakcie? Tak, ale przy dobrym obiektywie i skutecznej stabilizacji...

@ Adameck
"Dlatego podsumowując: ultrazoom w kompakcie?
Tak, ale przy dobrym obiektywie i skutecznej stabilizacji... "


Zakres ogniskowych 24-864 mm to wyklucza :)
Taki obiektyw nigdy nie będzie dobry, co najwyżej przeciętny.

Podejmowanie sie niemożliwego jest motorem postępu. Myslę, że te obiektywy to poligon doświadczalny dla nieco lepszych konstrukcji. Moze szykuje sie juz powoli jakaś przełomowa technologia w optyce?

No, średnio ostra, budżetowa sigma DG 300-800/5.6 APO EX HSM kosztuje 8000$, do tego wymaga puszki FF za co najmniej 8000 zł a ten cwany aparacik jest "doskonały w działaniu" i "daje gwarancję niezwykle ostrych zdjęć". Do tego ma podwójną stabilizację: osobno stabilizuje aparat i osobno poruszający się obiekt -- nie potrzebny jest więc monstrualnie ciężki statyw. Do tego przystępna cena i lekki jest jak piórko.
Moim zdaniem tu nie ma krzty eksperymentowania, chyba że ma to być eksperyment socjologiczny: ile kitu jeszcze można wcisnąć ( ....... wypełnić). Nie chcę nikogo obrażać, sam miałem takie coś i w stosunku do siebie mogę użyć słowo frajer, czyli nieobraźliwie. Ale wyrosłem z tego, tylko że kosztowało mnie to w latach 2002-2004 ok. 7500 zł + jakieś 1500 na niezbędne dodatki. Szkoda, że nie było wtedy Optycznych, bo eksperymentowanie na własnych błędach jest czasem bardzo kosztowne. Na pamiątkę mam zdjęcia, których nie chce mi się oglądać.

jest nawet detekcja uśmiechu psa lub kota ;-)))