Olympus E-P1 - pierwsze wrażenia
1. Olympus E-P1 - 15 czerwca 2009, Berlin
Multimedialny pokaz ukazujący najciekawsze zdjęcia i wydarzenia
z drugiej połowy ubiegłego wieku i lat współczesnych, a także przypomnienie
historii E-Systemu były wstępem do prezentacji E-P1. Po przedstawieniu
idei E-Systemu i systemu Mikro 4/3 został odsłonięto szklany cokół
na którym znajdował się najnowszy E-P1.
W tym samym czasie otworzono drugą salę, w której udostępniono do testowania
kilka modeli E-P1. Postanowiliśmy podzielić się pierwszymi wrażeniami
po zetknięciu się z nowym Olympusem.
E-P1 ma dwie wersje kolorystyczne: biała przypominająca kość słoniową i srebrna z czarnym uchwytem. Korpus jest praktycznie metalowy i gdzieniegdzie wykończony tworzywami sztucznymi. Nie ma uszczelnień zarówno przy karcie pamięci jak i baterii. Aparat wygląda bardzo oryginalnie w porównaniu do obecnych na rynku cyfrówek i mocno nawiązuję stylistyką do analogowego Olympusa PEN F. Zupełnie odmienne od obecnych w lustrzankach E-Systemu przyciski ładnie komponują się z linią korpusu. Zamiast standardowego pokrętła sterującego pod kciukiem, E-P1 ma dość szeroki wałek. Wokół przycisków kierunkowych pojawił się obrotowy pierścień, a koło nastaw zyskało zupełnie nową funkcjonalność i wygląd. Aparatem steruje się bardzo łatwo i szybko. Mała grubość E-P1 i brak wyraźnego uchwytu powodują, że nie trzyma się go całkiem wygodnie. Nie można jednak mieć jednocześnie małego korpusu i wygodnego uchwytu.
Menu w E-P1 jest idealną kopią menu z E-620. Ewentualne różnice w opcjach wynikają z budowy i specyfikacji tych dwu aparatów. Cieszy jednak, że Olympus nie ogranicza funkcjonalności amatorskich modeli i nawet tutaj daje w zasadzie wszystko to, co oferuje w zaawansowanych lustrzankach.
Nowy Olympus ma 12-megapikselową matrycę Live MOS. Z oceną jakości zdjęć musimy się wstrzymać, ale mamy nadzieję, że już niedługo pokażemy przykładowe zdjęcia. Drugi dzień spotkania w Berlinie ma być bowiem poświęcony sprawdzaniu możliwości E-P1 w plenerze. Ciekawi nas niezmiernie, czy jakość obrazu będzie lepsza od tego co widzieliśmy w lustrzankach E-30 i E-620 wyposażonych przecież w tę samą matrycę. W E-P1 mamy jednak zwiększony do ISO 6400 zakres czułości, co może sugerować zastosowanie przez producenta pewnych innowacji w obrazowaniu.
Dobre wrażenie wywarł na nas ekran LCD w E-P1. Wydaje się być dobrej jakości. Oby sprawdził się także podczas fotografowania w świetle słonecznym. Nie odczuwamy braku wizjera, bo traktujemy E-P1 jak aparat kompaktowy i przy kadrowaniu posługujemy się ekranem LCD. Ale czy możemy dyskwalifikować E-P1 za to, że nie ma wbudowanej lampy błyskowej? Producent miał kilka powodów dla których zrezygnował z wbudowanego błysku. Głównie chodziło o stworzenie jak najbardziej kompaktowego aparatu. Inny powód to mentalność ''niedzielnych fotografów'', którzy nie lubią tak naprawdę zdjęć z błyskiem, bo wolną uchwycić chwilę w naturalnym, zastanym świetle. O tym, czy brak lampy był dobrym posunięciem konstruktorów, przekonamy się kiedy E-P1 zacznie się sprzedawać.
E-P1 będzie sprzedawany w zestawie z nowym kitowym obiektywem 14-42 mm f/3.5-5.6 lub małym ''naleśnikiem'' 17 mm f/2.8. Zaprezentowano także nową zewnętrzną lampę błyskową i optyczny wizjer.
Dodano 17.06.2009 r.
Drugi i ostatni dzień konferencji prasowej poświęconej Olympusowi E-P1 pozwolił zapoznać się z jego możliwościami fotograficznymi. Przez pół dnia odwiedzaliśmy kolejne miejsca w Berlinie, gdzie czekały na nas interesujące obiekty do fotografowania, począwszy od modelek i modeli, na martwej naturze kończąc. Duże gratulacje należą się organizatorom, którzy poradzili sobie od strony logistycznej bez problemu z bardzo dużą grupą osób (szacunkowo około 300 osób) zapewniając każdemu E-P1 i obiektywy.Trudno cokolwiek zarzucić Olympusowi E-P1 pod względem użytkowania. Aparat działa szybko i sprawnie. Przede wszystkim rzuca się od razu w oczy szybkość autofokusu. Obawialiśmy się wcześniej, biorąc za wzór tryb Live View w najnowszych lustrzankach E-Systemu, że mechanizm ten może nie być najlepiej dopracowany pod względem szybkości. Jest jednak bardzo dobrze. Nie odczuwa się drażniących opóźnień i pracujemy z nim jak z szybkim kompaktowym aparatem. Niezwykle wygodne są przyciski. Dzięki nim oraz menu i panelowi sterowania szybko można zmienić w aparacie daną nastawę. W zasadzie pracuje się cały czas tylko jedną ręką. Istotną rzeczą w E-P1 jest nowy 3-calowy wyświetlacz LCD. Nie ma on wysokiej rozdzielczości, ale w końcu odzwierciedla tak jak należy wykonane zdjęcie. Praca z nim pod ostre światło dzienne jest bardzo trudna, ale w stosunku do wyświetlaczy u innych firm, widać podobny poziom.
Tryb wideo w E-P1 działa bardzo dobrze. Mamy możliwość filmowania w automatycznym trybie Program, używając priorytetu przysłony, lub filmując w jednym z filtrów artystycznych. Wybór ciągłej pracy AF powoduje automatyczne ustawianie ostrości na pierwszym planie. Przykładowe klipy wideo dostępne są po poniższymi linkami:
- film 1 - nagranie standardowe w trybie P, 39 MB,
- film 2 - użycie filtru ''Ziarnistość'', 85 MB,
- film 3 - nagranie w trybie ciągłego autofokusu, 58 MB.
Na koniec prezentujemy zdjęcia wykonane Olumpusem EP-1 i najnowszymi obiektywami: 14-42 mm i 17 mm. Tradycyjnie wyostrzenie zdjęć zostało ustawione na minimum (-2), wyłączone zostały redukcje szumów, a wszelkie inne parametry zdjęć pozostały w pozycji neutralnej.