Obiektywy Olympus w praktyce
1. Obiektywy uniwersalne
Za najbardziej uniwersalne obiektywy uważa się modele, które dają zakres ogniskowych od 28 mm do co najmniej 300 mm - oczywiście mówimy tutaj o ekwiwalencie ogniskowych dla pełnej klatki. Co ciekawe, tego typu obiektywy znajdziemy zarówno w ofercie pod pełną klatkę (modele 28-300 mm), na matryce APS-C/DX (obiektywy klasy 18-200 mm, 18-250 mm, 18-270 mm czy nawet 18-300 mm), a także do matryc klasy 4/3 czy Mikro 4/3.
Instrumenty tego typu często są wybierane przez amatorów, którzy nie są zainteresowani częstą zmianą obiektywów. Kupują je też osoby podróżujące, które doceniają większą ilość miejsca w plecaku, a także brak konieczności wymiany obiektywów w warunkach, które temu nie sprzyjają, a które w podróży pojawiają się dość często (deszcz, piasek, pył).
Problemem obiektywów klasy megazoom przeznaczonych do lustrzanek były gabaryty. Już sama lustrzanka (nawet niepełnoklatkowa) jest aparatem słusznych rozmiarów. Gdy dołączymy do niej obiektyw klasy 18-XXX mm, o takim zestawie możemy powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jest mały, lekki i poręczny.
Sytuacja ta uległa zmianie wraz z wprowadzeniem na rynek systemów bezlusterkowych, szczególnie tych z matrycami Mikro 4/3, które pozwalają konstruować optykę naprawdę niewielkich rozmiarów. Nic więc dziwnego, że oprócz nowych aparatów, firma Olympus zadbała, aby w jej ofercie znalazł się obiektyw uniwersalny. W lutym 2010 roku oficjalną premierę miał model Olympus M.Zuiko Digital 14-150 mm f/4.0-5.6 ED, który jest odpowiednikiem pełnaklatkowego instrumentu 28-300 mm i daje nam zakres kątów widzenia od 75 do 8 stopni. Ponieważ bezlusterkowce Olympusa są wyposażone w stabilizację matrycy, obiektyw nie musi posiadać układu stabilizacji optycznej, co pozwala poczynić kolejne oszczędności w wadze i gabarytach. Warto więc porównać parametry obiektywów klasy 28-300 mm przeznaczonych na pełną klatkę, na matrycę APS-C oraz do systemu Mikro 4/3. Porównanie takie przedstawia niniejsza tabela. Widać wyraźnie, że obiektyw Olympusa ma zdecydowanie najmniejsze gabaryty, a jednocześnie około dwa razy mniejszą wagę od konkurentów.
Gdy mówimy o podróżach i oszczędności gabarytów, nie możemy zapomnieć o korpusie, do którego nasz obiektyw musimy podpiąć. I w tej kategorii możemy wybierać ze sporej ilości modeli. Nikogo chyba nie zdziwię wyznaniem, że z aparatów Olympusa najlepiej podoba mi się OMD EM-5. To aparat w zasadzie kompletny do takich zastosowań. Choć jak na bezlusterkowce nie jest wyjątkowo mały, w porównaniu do lustrzanek wygląda poręcznie. Dodatkowo w prawie w niczym im nie ustępuje. Jakość obrazu jest bardzo dobra, a pełne uszczelnienia obecne. Jeśli chodzi o ergonomię trudno mu coś zarzucić. Mamy do dyspozycji wizjer, uchylny i dotykowy wyświetlacz o dobrej rozdzielczości, a także zgrabny i dobrze leżący w ręku korpus. Jak prezentuje się on w zestawie z obiektywem 14-150 mm, możemy zobaczyć na poniższym zdjęciu.
Nie trudno zauważyć, że oprócz aparatu i obiektywu na zdjęciu znajduje się jeszcze jeden element. To filtr polaryzacyjny - rzecz w zasadzie obowiązkowa przy wyjeździe wakacyjnym. Jego zalety trudno przecenić. Ponieważ nie jest to miejsce, gdzie zajmujemy się filtrami i ich własnościami, odsyłamy wszystkich do odpowiedniego artykułu. Warto jeszcze dodać, że oprócz "polara", na wyjazd można też wziąć filtr połówkowy. Gdy zabierzemy się do zakupu takich filtrów, szybko przekonamy się o kolejnej zalecie systemu Mikro 4/3. Obiektywy uniwersalne i szerokokątne w tym systemie wymagają stosowania filtrów o średnicy 52-58 mm. W przypadku obiektywów na matryce APS-C i pełną klatkę, średnice te wzrastają do zakresu 67-82 mm. W ramach eksperymentu, polecamy naszym Czytelnikom porównanie cen dobrej klasy filtrów polaryzacyjnych o wspomnianych w tym akapicie średnicach.
Wyjazd na wakacje ma nam zapewnić zdjęcia, z których będziemy zadowoleni i którymi pochwalimy się przed znajomymi, a jednocześnie z przyjemnością wrócimy do nich po latach. Obiektywy uniwersalne do takich ujęć nadają się znakomicie. Zacząć trzeba od szerokiego kąta, który pozwala nam uwiecznić dużą ilość pięknych widoków i ujęć krajobrazowych, których przecież na wakacjach nie brakuje.
Gdy jesteśmy nad wodą, zacząć można od klasycznych ujęć różnego rodzaju łódek, których mamy pod odstatkiem. Warto jednak wybrać taki moment, w którym na niebie coś się dzieje. Wtedy z pomocą przychodzi filtr polaryzacyjny, który owe "coś" pozwoli uwypuklić.
Bohaterem zdjęcia mogą też być same chmury - i znów, bez pomocy filtra polaryzacyjnego, zdjęcie prezentowałoby się znacznie gorzej.
Wieczorny spacer po plaży to też okazja do wypatrzenia i wykonania ciekawych ujęć. Zachodzące słońce, chmury, woda, plaża - wszystko to stwarza scenerię, którą warto wykorzystać. Można wtedy użyć cyfrowych filtrów kreatywnych, które oferuje nam aparat. Prosty HDR z Olympusa OMD daje efekt, który na pewno ucieszy nasze oko.
Jeśli jednak mamy statyw, warto wykonać kilka ujęć o różnych stopniach naświetlenia obrazu, aby potem złożyć je w specjalnym oprogramowaniu. Efekt jest wtedy jeszcze lepszy.
Gdy pogoda przestaje dopisywać, zdecydowanie nie jest to powód do odłożenia aparatu do torby. Wręcz przeciwnie - warto wykorzystać także i tę okazję. Chmury, burze, deszcz - wszystkie te elementy mogą pozwolić nam na wykonanie zdjęcia, które będzie ładnie wyglądać w naszym albumie.
Warto też pamiętać, że ładne zdjęcia krajobrazowe uzyskuje się nie tylko na krótkich ogniskowych. Gdy zaczniemy wypatrywać okazji, na pewno okaże się, że mniejsze kąty widzenia w wielu momentach mogą okazać się zaletą, a nie wadą. Przykładem są trzy kolejne ujęcia.
Od czasu do czasu zdarzą się sytuacje odwrotne. Kąt 75 stopni, który daje nam ogniskowa 14 mm, jest spory, ale daleko mu do kątów jakie oferują obiektywy ultraszerokokątne. Nie należy jednak załamywać rąk, tylko radzić sobie tym co mamy pod ręką i wykorzystywać okazje, które stwarza natura. Gdy podczas spaceru zobaczymy coś ciekawego, nie bójmy się wykorzystywać technik, które oferuje współczesny sprzęt cyfrowy i oprogramowanie. Gdy na niebie pojawiło się piękne halo słoneczne, ze słońcami pobocznymi i kręgiem parhelicznym, kąt widzenia 75 stopni okazał się za mały, aby wszystko umieścić na jednym zdjęciu. Od czego są jednak panoramy? Wykonanie 7 ujęć i złożenie ich w darmowym programie do generowania panoram dało poniższy efekt.
Oczywiście obiektyw uniwersalny nie służy tylko do zdjęć krajobrazowych czy szerokich ujęć architektury. Można nim bez problemów fotografować ludzi czy też zwierzęta.
Właśnie w przypadku dzikich zwierząt, posiadanie obiektywu typu megazoom może pozwolić nam na wykonanie zdjęcia, którego mogłoby nie być, gdyby pod nasz korpus podczepiony był np. obiektyw kitowy. Czasami na zrobienie zdjęcia jest chwila na tyle krótka, że nie pozwala ona na zmianę obiektywu na instrument o dłuższej ogniskowej. Wartość 150 mm oferowana przez Olympusa daje już jednak całkiem rozsądne zbliżenia. Bez niech takie zdjęcie jak poniżej nie byłoby możliwe do wykonania.
Kilka sekund później lisek był już w krzakach. Gdybym próbował zmienić obiektyw na dłuższy, ze zdjęć nic by nie wyszło, bo głównego modela już dawno by nie było w moim zasięgu.
Oczywiście uniwersalne obiektywy dla amatorów nie kończą się na megazoomach. Za tego typu instrumenty śmiało można uznać teleobiektywy dające zakres ogniskowych klasy 50-200 mm czy 70-300 mm. W systemie Mikro 4/3 ich nie zabrakło. W przypadku obiektywów Olympusa mamy do dyspozycji modele Olympus M.Zuiko Digital 40-150 mm f/4.0-5.6 ED i Olympus M.Zuiko Digital 75-300 mm f/4.8-6.7 ED II. Oczywiście jeśli decydujemy się zabrać któryś z nich na wyjazd, możemy dołączyć go do opisywanego powyżej modelu 14-150 mm. Spory zakres ogniskowych będzie się nam jednak dublować, znacznie więc lepiej obiektyw typu 75-300 mm połączyć np. z modelem Olympus M.Zuiko Digital 12-50 mm f/3.5-6.3 ED EZ. Wtedy dysponujemy bowiem praktycznie idealnym zestawem wyjazdowym. Obiektyw 12-50 mm z OMD EM-5 stanowi w pełni uszczelniony komplet, a dodatkowo daje nam szerszy kąt widzenia niż 14-150 mm. Dziura w ogniskowych w zakresie 50-75 mm jest praktycznie nieodczuwalna, a cały nasz arsenał wciąż mieści się w małej torbie fotograficznej, jednocześnie oferując nam ekwiwalent pełnoklatkowego zakresu ogniskowych do 24 do 600 mm.
Zanim przejdziemy do prezentacji przykładowych zastosowań obiektywu Olympus M.Zuiko Digital 75-300 mm f/4.8-6.7 ED II warto jeszcze zwrócić uwagę na jego gabaryty. Jego światło nie jest może imponujące, ale między innymi, dzięki temu jest zacznie mniejszy od typowych obiektywów 70-300 mm.
Teraz czas na mała dygresję historyczną. Około 30 lat temu amator fotografii miał łatwy dostęp do lustrzanek firm Zenit czy Praktica i wielu obiektywów produkowanych w Niemieckiej Republice Demokratycznej i Związku Radzieckim. Wybór tych obiektywów malał dość szybko wraz ze wzrastająca ogniskową. Jeśli zapomnimy o słabej jakości obiektywach lustrzanych, maksymalna dostępna dla amatora ogniskowa wynosiła wtedy 300 mm. Doskonale pamiętam jak cieszyłem się zabawą pożyczonym Tairem, którego użyłem do wykonania zdjęć zaćmienia Księżyca. Wszystko było dobrze, dopóki nie przyszło mi obejrzeć wynikowych zdjęć. Warto pamiętać, że dostępne wtedy na rynku negatywy dawały rozdzielczość jak współczesne matryce posiadające 2-3 miliony pikseli. Połączenie tego z przeciętną rosyjską optyką powodowało, że otrzymywane wartości MTF50 sięgały niebotycznego poziomu kilkunastu lpmm.
Ile zyskaliśmy przy przejściu do ery cyfrowej? Łatwo obliczyć. Żeby uzyskać wolne od aberracji zdjęcia Olympusem 75-300 mm musimy go przymknąć do przysłony f/8.0-9.0. W tym przypadku OMD EM-5 da nam rozdzielczość na poziomie 60-65 lpmm. Zysk jest więc ewidentny. Nic więc dziwnego, że zdjęcia Księżyca z Olympusa wyglądają trochę lepiej niż z mojej starej Praktiki połączonej z pożyczonym Tairem.
Warto jeszcze nadmienić, że powyższe zdjęcie wykonałem fotografując z ręki. Odeszło więc instalowanie statywu, używanie wężyka czy wstępnego podnoszenia lustra (przecież go nie ma). Połączenie dobrej jakości obrazu na wyższych czułościach oraz stabilizacji matrycy dało efekt, o którym początkujący amator uwięziony za Żelazną Kurtyną mógł tylko marzyć.
Skoro było o zachodach Słońca w ujęciu szerokim, nie może ich zabraknąć w ujęciu przez teleobiektyw. Ekwiwalent ogniskowej 600 mm jest od tego, aby go wykorzystać. Zawodowcy i "zawodowcy" na forach powiedzą Wam, że zachody i wschody są nudne. Być może. Ale są ładne, a my jedziemy na urlop między innymi po to, żeby te ładne rzeczy fotografować.
Warto zwrócić uwagę, że na tarczy Słońca, oprócz przelatującej jaskółki, widać plamy słoneczne.
Skoro już wspomnieliśmy o ptakach, nie może ich zabraknąć, gdy mówimy o obiektywie klasy 75-300 mm, który podłączamy do matrycy o wysokiej rozdzielczości. Oczywiście nie mamy tutaj szans w starciu z osobami, które fotografują w czatowniach sprzętem o wartości dobrego samochodu osobowego. Nie o to jednak chodzi. Spacerowe fotografowanie ptaków to świetna zabawa, która pozwala nie tylko uzyskać ładne ujęcia, ale także poznać naszych skrzydlatych przyjaciół i ich zwyczaje.
Także przy fotografii ptaków należy starać się wyjść poza schematy. Pięknych ujęć z ptakami siedzącymi na czystej gałęzi i z idealnie rozogniskowanym tłem wykonano już miliony. Zdjęć, w których coś ciekawego w tym tle się dzieje, czy zdjęć, w których ptak jest bohaterem jakiejś kompozycji jest mniej. Może więc warto pójść też tą drogą?
Podsumowując, mam nadzieję, że udało mi się przekonać choć część z Was, że obiektywami uniwersalnymi daje się wykonać ładne zdjęcia. Mamy szczęście żyć w takich czasach, w których nawet amatorski sprzęt jest na tyle dobry, że ogranicza nas w małym stopniu. Większym ograniczeniem jest więc nasza wyobraźnia niż sprzęt. Dlatego starajmy się być kreatywni. Powodzenia!
Artykuł został przygotowany przy współpracy z Olympus Polska.
Sponsorem artykułu jest firma Olympus Polska.