Fujifilm FinePix XQ1 - pierwsze wrażenia
1. Fujifilm XQ1 - pierwsze wrażenia
Źródło: materiały prasowe Fujifilm |
Polska premiera nowego kompaktu Fuji odbyła się 30 października 2013 roku podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez oddział Fujifilm Europe GmbH. Prezentację poprowadził Tomasz Taberski.
Model XQ1 jest nowym przedstawicielem linii X, konstrukcji stanowiących synergię estetyki i jakości obrazowania. Pierwszym aparatem tej rodziny jest X100, który możemy traktować jako swoisty probierz rynku. Jego entuzjastyczne przyjęcie wyzwoliło całą serię premier, którymi do dziś raczy nas ten producent: poczynając od profesjonalnego bezlusterkowca X-Pro1 poprzez jego nieco uproszczone wersję X-E1 (od niedawna także X-E2) po modele dla entuzjastów fotografii (X-M1 oraz X-A1). Osoby poszukujące aparatu z niewymiennym obiektywem mogą wybierać między dużą konstrukcją X-S1, poręcznym X20, czy XF1 o kieszonkowej wielkości.
Źródło: materiały prasowe Fujifilm |
Aparat XQ1 stanowi połączenie matrycy z cenionego modelu X20 oraz obiektywu z XF1. Elementy te zamknięto w niewielkiej i eleganckiej obudowie. Masa tego modelu to tylko 206 gramów.
Patrząc na opisywany aparat z daleka, możemy dopatrzeć się podobieństwa do Panasonika LF1. Największymi dostrzegalnymi różnicami są wizjer elektroniczny zastosowany w modelu LF1 (i jego brak w XQ1) oraz inaczej rozwiązana konstrukcja lampy błyskowej.
Spójrzmy na porównanie parametrów opisywanego modelu z jego najbliższymi konkurentami.
Zestawienie XQ1 z RX100 może wydawać się niefortunne, skoro wszem i wobec znana jest wielkość sensora użytego w modelu Sony. Faktycznie, stosunek wielkości matryc tych dwóch modeli aparatów ma się tak, jak matryca pełnoklatkowa do APS-C. Zwróćmy jednak uwagę na prawie dwukrotnie niższą rozdzielczość matrycy aparatu Fuji (12 Mpx wobec 20 Mpx w aparacie Sony). Dzięki temu wielkość pojedynczej komórki światłoczułej jest podobnego rozmiaru. Dodatkowo wykorzystane w modelu XQ1 (znane z innych aparatów serii Fuji X) nieregularne ułożenie filtrów kolorów podstawowych powoduje, że niepotrzebny staje się filtr dolnoprzepustowy, a rozdzielczość nie jest sztucznie ograniczana. To sprawia, że po obu aparatach możemy spodziewać się podobnej zdolności rozdzielczej.
Źródło: materiały prasowe Fujifilm |
Zastosowany obiektyw ma takie same parametry jak ten użyty w modelu Fujifilm XF1. Przypomnijmy, że charakteryzuje się on czterokrotnym powiększeniem optycznym, szerokim kątem o ekwiwalencie ogniskowej równej 25 mm oraz jasności f/1.8. Ważną informacją jest zastosowanie optycznej stabilizacji obrazu. W tym modelu porusza ona całą grupę soczewek.
Źródło: materiały prasowe Fujifilm |
Aparat XQ1 ustawia ostrość, bazując na detekcji kontrastu, ale także wykorzystuje wbudowane w matrycę detektory umożliwiające fazowy pomiar odległości od fotografowanego motywu. Nasz test aparatu X20 potwierdził skuteczność takiego rozwiązania przy nastawianiu ostrości.
Matryca wspomagana jest znanym z modeli X100s oraz X20 procesorem obrazowym EXR II. Takie rozwiązanie spowodowało nie tylko zminimalizowanie poziomu szumu (postęp jest szczególnie widoczny przy użyciu wysokich czułości), ale także miało wpływ na szybkość pracy aparatu. Wystarczy wspomnieć chociażby czas startu aparatu oraz interwał międzyzdjęciowy. Takie wyniki bardzo wysoko podnoszą poprzeczkę konkurencji. Także szybkość fotografowania w serii znajduje się na wysokim poziomie. Możemy potwierdzić zapewnienia producenta – podczas użytkowania aparatu nie natknęliśmy się na żadne spowolnienia.
Źródło: materiały prasowe Fujifilm |
Aparat – jak już wspomnieliśmy – jest niewielkich rozmiarów, z powodzeniem mieści się w kieszeni spodni czy małej damskiej torebce. To zasługa obiektywu, który w pozycji transportowej niewiele wystaje poza obrys korpusu. Przednia powierzchnia aparatu ma specjalną fakturę, dzięki której aparat doskonale trzyma się jedną ręką.
Elementy kontrolne dostępne na obudowie to pierścień na obiektywie, koło trybów i spust migawki na górnej ściance oraz typowy, znany z innych kompaktów Fuji panel kontrolny na tylnej ściance.
Opisywany model w odróżnieniu od XF1 nie posiada dodatkowej rolki kontrolnej z tyłu. Natomiast rozwiązanie sposobu włączania zasilania i kontroli pozycji zoomu w XQ1 jest klasyczne, realizowane przez dedykowany przycisk włącznika oraz dźwignię zmiany ogniskowej umieszczoną dokoła spustu migawki. Takie rozwiązanie docenią osoby, dla których model XF1 stanowił zbyt duże odejście od tradycyjnej obsługi.
Znajdujący się na tylnej ściance wyświetlacz LCD ma wielkość 3 cali przy rozdzielczości 920 tysięcy punktów. Musimy przyznać, że obraz tworzony przez ten wyświetlacz charakteryzuje się bardzo dobrym kontrastem oraz kolorystyką. Z uwagi na pochmurną aurę nie byliśmy jednak w stanie zweryfikować, jak sprawdzają się powłoki antyodblaskowe.
Menu aparatu z wyglądu i rozłożenia opcji jest bardzo podobne do zastosowanego w modelach X20 oraz XF1. Użytkownicy obeznani ze wspomnianymi konstrukcjami nie powinni mieć żadnych problemów przy korzystaniu z aparatu XQ1.
Najważniejszą nowością opisywanego aparatu jest wspomniany wcześniej pierścień na obiektywie. Pozwala on nie tylko na ustawianie wartości przysłony, ale także – w zależności od ustawionego trybu pracy – czasu migawki czy też programu tematycznego. Możliwe jest też użycie go do sterowania zoomem lub ręcznej kontroli ostrości. Musimy mieć jednak świadomość, że nie ma mechanicznego połączenia z elementami konstrukcji obiektywu – pierścień jest serwomechanizmem.
Żródło: materiały prasowe Fujifilm |
Tryb ciągłej nastawy ostrości podczas seryjnego wyzwalania migawki pracuje podobnie jak w modelu X-E2. Aparat XQ1 potrafi wyznaczać ostrość i ekspozycję dla co drugiej klatki, przy założeniu, że szybkość serii nie będzie większa niż 4.6 kl/s. To duże usprawnienie względem starszych modeli serii X.
Żródło: materiały prasowe Fujifilm |
Aparat został wyposażony w filtry cyfrowe, znane z aparatu X20. Dzięki temu możemy wykorzystać takie modyfikacje obrazu, jak np. miniatura, wysoka/niska tonacja, aparat zabawka, miękka ostrość, dynamiczny kadr. Oczywiście możemy także filmować czy tworzyć panoramy.
Musimy też wspomnieć o zastosowaniu nowego akumulatora, którego zwiększona pojemność w założeniu ma wydłużyć czas pracy aparatu. Pamiętajmy, że modele X20 oraz XF1 nie posiadały mechanicznego napędu zoomu obiektywu, dzięki czemu zapotrzebowanie na energię było dużo mniejsze. Istotna jest też możliwość ładowania akumulatora przy wykorzystaniu portu USB. Takie rozwiązanie staje się coraz popularniejsze nie tylko w świecie fotografii, ale też telefonów komórkowych czy innych gadżetów. Miejmy jednak na uwadze pewne ograniczenie spowodowane „uwiązaniem” aparatu do zasilacza wpiętego do kontaktu: trudno wtedy fotografować.
Źródło: materiały prasowe Fujifilm |
Kolejną nowością jest obsługa sieci WiFi, dzięki której możemy przesłać bezprzewodowo wykonane zdjęcia do smartfonu czy komputera. Funkcjonalnie jest ona identyczna z tą udostępnioną w nowym modelu X-E2. By z niej skorzystać, musimy zainstalować odpowiednią (darmową) aplikację oraz podłączyć się do punktu dostępowego udostępnianego przez aparat. W tym miejscu musimy podkreślić ciekawe podejście do procesu nawiązywania połączenia telefonu z aparatem. Otóż nie trzeba wpisywać żadnych haseł – w telefonie wybieramy sieć WiFi, a aktywacja programu Camera App spowoduje wyświetlenie na aparacie komunikatu z prośbą o potwierdzenie, czy zdalna aplikacja ma mieć dostęp do danych aparatu.
W praktyce okazuje się, że przekazywanie zdjęć drogą bezprzewodową przebiega bardzo sprawnie, a proces nawiązywania połączenia z aparatem nie nastręcza trudności. Oprócz przekazywania zdjęć dodatkową funkcją, jaką oferuje nam aparat, jest wykorzystanie modułu GPS telefonu. W tym wypadku aplikacja w telefonie przekaże dane o położeniu geograficznym do aparatu fotograficznego, który użyje jej do tagowania wykonywanych zdjęć. Dziwi jednak brak możliwości zdalnego wyzwolenia migawki.
Kilka chwil spędzonych z Fuji XQ1 pozwala nam wypowiadać się o tym aparacie bardzo pozytywne. Egzemplarz, którym dysponowaliśmy, posłużył do wykonania kilku testowych zdjęć, które znajdują się w tym miejscu. Choć tak krótki czas nie pozwala na realne poznanie zalet aparatu czy ergonomii użytkowania, musimy przyznać, że pierwsze wrażenia zachęcają do przeprowadzenia pełnej procedury testowej, którą oczywiście wykonamy w niedalekiej przyszłości.