Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Zorganizowane przez Fujifilm dwudniowe spotkanie prasowe odbyło się w znajdującym się na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego Dworze Dobarz. Mieliśmy okazję wysłuchać prezentacji pracownika z centrali firmy - Shusuke Kozakiego - oraz przyjrzeć się bliżej najnowszemu bezlusterkowcowi X-T1 (specyfikacja) i wykonać nim nieco przykładowych zdjęć.
Budowa, jakość wykonania i ergonomia
X-T1 z wyglądu różni się zauważalnie od poprzednich bezlusterkowców Fujifilm. One miały dość płaskie, słabo zaznaczone uchwyty. Nowy model wyposażony został w nieźle wyprofilowaną rękojeść, zapewniającą całkiem wygodny chwyt (choć nie tak wygodny jak np. w Olympusie OM-D E-M1). Jej powierzchnia jest pokryta gumowym tworzywem, co wpływa bardzo pozytywnie na przyczepność aparatu do dłoni. W poniższej tabelce porównujemy wymiary aparatu Fujifilm i dwóch aparatów konkurencji. Widać, że produkt Fujifilm jest najmniejszy i najlżejszy w tej stawce.
Ważną kwestią odróżniającą X-T1 od pozostałych modeli tej firmy z wymienną optyką, jest uszczelniona obudowa. Warto również wspomnieć o korpusie wykonanym ze stopu magnezu. Dzięki tym zabiegom, aparat jest odporny na kurz i wodę i można go użytkować w temperaturze do -10 °C.Trzeba przyznać, że robi on bardzo dobre wrażenie pod względem jakości wykonania, aczkolwiek zauważyliśmy jedną niedoróbkę. Klapka zasłaniająca slot karty pamięci jest niezbyt dobrze dopasowana i kilkakrotnie się nam otworzyła podczas fotografowania.
Wraz z aparatem, Fujifilm zaprezentowało także przeznaczony do niego uchwyt do zdjęć pionowych (VG-XT1). W przeciwieństwie do poprzednich uchwytów dla bezlusterkowców Fujifilm ten jest "gripem" z prawdziwego zdarzenia, bowiem zyskujemy nie tylko lepszy powiększoną rękojeść, ale również zdublowane pokrętła sterujące, spust migawki i przyciski AE-L, AF-L i Focus Assist. I podobnie jak aparat, uchwyt także jest uszczelniony.
Już na pierwszy rzut oka widać, jak wiele funkcji i parametrów możemy regulować z poziomu elementów sterujących, bez zaglądania do menu głównego, czy podręcznego. Po pierwsze, dysponujemy trzema pokrętłami ustawień ekspozycji: czułości ISO, czasów naświetlania oraz kompensacji. Co więcej, dwa pierwsze posiadają także pierścienie u ich podstaw, które służą do ustawiania (odpowiednio) trybu migawki oraz metody pomiaru światła. Po drugie, wzorem innych zaawansowanych aparatów, w X-T1 odnajdziemy dwa kółka nastawcze. Ich rolą jest ustawianie wartości czasu naświetlania, gdy potrzebujemy innej niż ta dostępna na pokrętle oraz wartości przysłony (dla obiektywów XC). W menu aparatu można zaprogramować, które kółko reguluje czas ekspozycji, a które przysłonę.
Trzecim wartym odnotowania aspektem wpływającym pozytywnie na funkcjonalność aparatu jest obecność programowalnych przycisków. A tych w X-T1 odnajdziemy aż sześć. Guziki, których funkcję możemy zdefiniować to Fn1 i Fn2 (znajdujące się odpowiednio na przednim i górnym panelu) oraz wszystkie cztery przyciski kierunkowe. Lista opcji jakie mamy do wyboru przedstawia się następująco:
bracketing / ADV (filtry cyfrowe),
tryb makro,
podgląd głębi ostrości,
ustawienia Auto ISO,
samowyzwalacz,
rozmiar zdjęcia,
jakość zdjęcia,
zakres dynamiczny (DR),
symulacja filmu,
balans bieli,
tryb ostrości,
ustawienia pola ostrości,
ustawienia użytkownika,
face detection,
zapis RAW,
ustawienia przysłony (dla obiektywów XC),
Wi-Fi.
Tylna ścianka została przeprojektowana w stosunku do modeli X-Pro1 czy X-E1/E2. Podstawowa zmiana dotyczy braku przycisków po lewej stronie wyświetlacza i jest oczywiście związana z zastosowaniem uchylnego LCD.
Nasze wrażenia odnośnie ergonomii nowego aparatu są pozytywne, aczkolwiek mamy kilka uwag. Po pierwsze, stosunkowo trudno nam było zmieniać parametry ekspozycji przy pomocy kółek bez odrywania oka od wizjera. Prawdopodobnie jest to kwestia przyzwyczajenia i po dłuższym czasie użytkowania nie będzie to stanowiło żadnego problemu. Druga sprawa dotyczy przycisków, które są niezbyt duże i posiadają niewielki skok. To sprawia, że osoby o sporych palcach mogą mieć kłopot z korzystaniem z elementów sterujących X-T1. Ostatnia kwestia to regulacja ISO za pomocą pokrętła. Podczas jego przekręcania, zdarzało się nam jednocześnie przestawić pierścień trybów migawki, znajdujący się u podstawy kółka ISO. Być może byłoby dobrym rozwiązaniem wprowadzenie dodatkowej blokady, analogicznej jak np. w lustrzance Nikon D7100.
Matryca i procesor
W X-T1 zastosowano pozbawioną filtra antyaliasingowego matrycę X-Trans II i procesor obrazu EXR II - jak podkreślił Shusuke Kozaki - są to te same układy co w modelu X-E2. W X-T1 jednak zakres czułości ISO zwiększono do 51200, przy czym jest to wartość rozszerzona, dostępna tylko przy fotografowaniu w formacie JPEG. Część powierzchni sensora światłoczułego została przeznaczona na potrzeby fazowego czujnika ostrości. Fujifilm chwali się rekordowo szybkim autofokusem, potrafiącym ustawić ostrość w 0.08 sekundy. Abstrahując od tej wartości, AF w nowym bezlusterkowcu pracuje faktycznie bardzo szybko. W słabszym świetle, aparat korzysta z detekcji kontrastu i w tych warunkach sprawność autofokusa jest zauważalnie niższa.
Fujifilm X-T1 jest pierwszym aparatem wykorzystującym technologię UHS-II kart pamięci SDXC. Dzięki niej, zapis danych na tych nośnikach jest teoretycznie dwukrotnie szybszy od konwencjonalnych nośników pamięci. Na chwilę obecną jednak, karty tego typu nie są dostępne w Europie.
Warto także wspomnieć o funkcji interwałometru, którą znajdziemy w X-T1. Maksymalnie możemy wykonać 999 zdjęć w serii, w odstępach od 1 sekundy do 24 godzin.
Podobnie jak X-100s i X-E2, nowy X-T1 obsługuje funkcję Digital Split Image. Jej działanie polega na tym, że środkowa część kadru podmieniana jest na obraz danych z czujnika fazowego w formie dwóch pasów z przesuniętym względem siebie obrazem. Widok ten aktywujemy przyciskiem Focus Assist Kolejną metodą ułatwiającą ostrzenie ręczne jest focus-peaking.
Wizjer EVF
Przysłowiową wisienką na torcie jest wizjer elektroniczny, charakteryzujący się rozdzielczością 2.36 miliona punktów. Ta cecha stawia go na równi z konstrukcjami zastosowanymi np. Olympusie OM-D E-M1 czy Sony A7. Jednak dzięki powiększeniu obrazu wynoszącemu aż 0.77x, przewyższa on wspomniane celowniki. Żeby uzmysłowić sobie z jak dużymi kątami widzenia mamy do czynienia w jego przypadku, wystarczy wspomnieć, że powiększenie wizjera w profesjonalnej lustrzance Canon EOS 1D X to 0.76x.
Obraz w wizjerze może być wyświetlany na 3 sposoby: widok pełny (część wskaźników jest prezentowana na tle kadrowanego obrazu), normalny (obraz nie zajmuje całej powierzchni wizjera) i podwójny (obok kadrowanego obrazu widzimy także powiększony fragment z centrum kadru). Warto również dodać, że gdy trzymamy aparat pionowo, wskaźniki są automatycznie obracane.
Nowością w jego konstrukcji jest również sposób wyświetlania obrazu. Obraz w wizjerze jest bowiem wyświetlany niemalże symultanicznie wraz odczytem danych z matrycy. Dzięki temu zyskujemy opóźnienie rzędu zaledwie 5 ms.
Korzystanie z EVF w Fujifilm X-T1 to prawdziwa przyjemność. Szybkość odświeżania obrazu jest bardzo dobra i nie ma mowy o smużeniu. Niestety, w ciemnym otoczeniu opóźnienie wyświetlania występuje, lecz nie jest uciążliwe. Naszym zdaniem, dzięki wysokiej jakości wyświetlanego obrazu, generacja elektronicznych celowników użytych w X-T1, E-M1 czy A7 stanowi wreszcie realną alternatywę dla optycznych.
Wyświetlacz LCD
Ekran LCD znany jest już z modelu X-E2. Posiada on nieco ponad 1 milion pikseli, rozłożonych na powierzchni o 3-calowej przekątnej. Na plus należy zaliczyć rzecz jasna możliwość odchylania o ok. 100 stopni w górę oraz ok. 45 stopni w dół. Analogiczny mechanizm (choć o większym zakresie ruchu) został już zastosowany w X-M1 i X-A1. Co ciekawe, wyższe modele bezlusterkowców Fujifilm nie posiadały tego udogodnienia. Warto jeszcze wspomnieć, że wyświetlacz w X-T1 zabezpieczono pokrywą z hartowanego szkła. Nie mamy zastrzeżeń odnośnie jakości prezentowanego obrazu, bowiem jest on wystarczająco jasny i ostry.
Menu
Główne menu aparatu pozostało w takim samym układzie jak w dostępnych do tej pory modelach. Zachowano podział na ustawienia fotografowania i konfigurację aparatu. Jedna zmiana (w stosunku do X-E2) dotknęła menu podręczne Q - zamiast czułości ISO (którą regulujemy za pomocą pokrętła) mamy funkcję Face detection. Prawdę powiedziawszy, najchętniej widzielibyśmy możliwość samodzielnego zaprogramowania choć części tego menu, co z pewnością ucieszyłoby przyszłych użytkowników tego bezlusterkowca. Prowadzący prezentację aparatu Shusuke Kozaki przyznał, że firma Fujifilm dostaje prośby o zaimplementowanie takiej funkcji, nie jest zatem wykluczone, że pojawi się ona w nowych modelach.
Warto jeszcze wspomnieć krótko o szybkości pracy aparatu. Nie zanotowaliśmy żadnych opóźnień, które mogłyby irytować użytkownika.
Wi-Fi
Obsługa sieci Wi-Fi nie jest nowością w aparatach Fujifilm. Z wbudowanymi modułami do komunikacji bezprzewodowej mieliśmy już do czynienia np. w modelach X-E2 czy X-M1. Producent wprowadził jednak udogodnienie, polegające na możliwości zdalnego wyzwolenia migawki przy wykorzystaniu urządzenia mobilnego. Generalnie do działania tandemu smartfon / tablet oraz aparat, niezbędne jest zainstalowanie na telefonie aplikacji Fujifilm Camera Remote. Obecnie jest ona dostępna jedynie dla systemów iOS, wersja dla Androida zostanie zaprezentowana w najbliższych miesiącach. Po nawiązaniu połączenia z aparatem, mamy możliwość zgrania z niego zdjęć, geotagowania fotografii (wykorzystując GPS w urządzeniu mobilnym) oraz - jak napisaliśmy wyżej - zdalnego wykonywania zdjęć, z podglądem obrazu i możliwością regulacji parametrów ekspozycji (czasu naświetlania, wartości przysłony, kompensacji ekspozycji i czułości ISO).
Podsumowanie
X-T1 użytkowaliśmy dość intensywnie przez cały dzień, w dodatku przy kilkunastostopniowym mrozie. W pewnym momencie pojawiło się wprawdzie zauważalne opóźnienie wyświetlanego na LCD obrazu, jednak nie stanowiło to przeszkody w wykonywaniu zdjęć. Obsługa aparatu w rękawiczkach nie była może szczególnie wygodna, lecz nie stanowiła większego problemu. Podsumowując, najnowsza propozycja od Fujifilm zapowiada się naprawdę obiecująco. Dość wyraźnie widać, iż jest to produkt przeznaczony dla ambitnego użytkownika, którego nie przestraszy mnogość pokręteł i przycisków. Takiego modelu brakowało w ofercie tej firmy - solidnego, uszczelnionego i ze świetnym wizjerem.
Czy X-T1 nawiąże walkę z takimi bezlusterkowcami konkurencji jak Olympus OM-D E-M1 czy Panasonic GH3? Czas pokaże. Nam pozostaje poczekać, aż trafi on do naszej redakcji na dłużej i będziemy mogli przeprowadzić jego pełny test.
Od lewej: Fujinon XF 18-135 mm f/3.5-5.6 OIS, XF 16-55 mm f/2.8 OIS i XF 50-140 mm f/2.8 OIS
Jak już informowaliśmy kilka dni temu, przy okazji premiery aparatu, zapowiedziano także trzy uszczelniane obiektywy Fujinon: XF 18-135 mm f/3.5-5.6 OIS, XF 16-55 mm f/2.8 OIS oraz XF 50-140 mm f/2.8 OIS. Na prezentacji pokazano nam ich atrapy, oddające ich przyszły wygląd oraz rozmiary. Przypomnijmy, pierwszy z obiektywów (XF 18-135 mm f/3.5-5.6 OIS) ma wejść do sprzedaży w kwietniu, a kolejne powinny pojawić się w sklepach do końca br.
Od lewej: Fujinon XF 56 mm f/1.2, XF 10-24 mm f/4, XF 18-135 mm f/3.5-5.6 OIS, XF 16-55 mm f/2.8 OIS i XF 50-140 mm f/2.8 OIS
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.