Test aparatów podwodnych
3. Olympus mju Tough 8000
Pod koniec zeszłego roku firma Olympus poinformowała o planach zmiany nazwy dotychczasowej serii wodoodpornych kompaktów SW. Nowe oznaczenie "Tough" (ang. twardy, mocny, odporny), w założeniu firmy, ma kojarzyć się klientom z ponadprzeciętną wytrzymałością tych aparatów na niesprzyjające warunki. Nie trzeba było długo czekać na pierwszych "twardzieli", gdyż już 7 stycznia 2009 r. producent zaprezentował modele mju Tough 6000 i mju Tough 8000.
T8000 to z pewnością jeden z najbardziej ekstremalnych aparatów dostępnych na rynku. Pozwala on na wykonywanie zdjęć na głębokości aż 10 metrów, a ponad to jest odporny na upadek z wysokości 2 metrów i bez przeszkód może pracować w temperaturze sięgającej -10 stopni Celsjusza. Jakby tego było mało, aparat jest również odporny na zgniatanie i w rezultacie spokojnie radzi sobie pod ciężarem 100 kg. O odporności na kurz i pył już chyba nie musimy wspominać.
Nurkując na głębokości 10 metrów bardzo łatwo się zapędzić i zejść jeszcze niżej, narażając aparat na uszkodzenie. Aby temu zapobiec, producent postanowił wyposażyć produkt w manometr, który oprócz ciśnienia pokazuje wysokość nad poziomem morza i oczywiście głębokość zanurzenia.
Tak ekstremalne osiągi wymagają ekstremalnej obudowy, zatem nic dziwnego, że Olympus jest najcięższy wśród aparatów obecnych w teście i przy wymiarach 95 x 61.7 x 21.5 mm waży aż 207 gramów wraz z kartą pamięci i akumulatorem.
Aparat został wyposażony w matrycę o rozdzielczości 12 Mpix i wielkości 1/2.3 cala, która współpracuje z szerokokątnym obiektywem o odpowiedniku ogniskowych 28 - 102 mm i światłosile f/3.5 - 5.1. Całości dopełnia ekran LCD o przekątnej 2.7 cala i rozdzielczości 230 tys. punktów.
Budowa i jakość wykonania
Pierwsze co rzuca się w oczy biorąc do ręki Olympusa T8000, to bez wątpienia wszechobecny metal i śrubki. Niemal cały korpus pokryty jest aluminiowymi płytkami solidnie połączonym wkrętami. W tej sytuacji nie dziwi już obecność metalowej klapki przykrywającej obiektyw i chroniącej go przed uszkodzeniami. Jedynie przednia ścianka wykonana jest z materiału przypominającego pleksi.
Choć wszystko to robi niesamowite wrażenie, to zachwyt opada dość szybko, gdy pójdziemy z aparatem na plażę, ponurkujemy i nadejdzie moment czyszczenia. Do wiecznie brudnej pleksi można się przyzwyczaić, bo nie sposób wyczyścić z niej plam od spoconych palców, czy tłustych śladów po kremie do opalania. Jednak prawdziwy problem pojawia się, gdy chcemy utrzymać w czystości przednią soczewkę obiektywu. Jest ona schowana dość głęboko, zatem trzeba się nieźle natrudzić, aby dokładnie ją wytrzeć do sucha bez pozostawienia smug.
Prawdziwą zmorą okazała się klapka przykrywająca obiektyw, gdyż nie trzeba było długo czekać aby ziarnko plażowego piasku dostało się między nią a obudowę, skutecznie blokując ją w połowie drogi. Nawet autorzy instrukcji przewidzieli tę sytuację pisząc: "Jeśli osłona obiektywu nie przesuwa się płynnie, przepłucz przednią część obiektywu poprzez umieszczenie go bezpośrednio pod silnym strumieniem wody i naciskanie przycisku ON/OFF." W naszym przypadku pomogło kilkuminutowe grzebanie cienkim patykiem, ale z pewnością nie uchroni to nas przed ponownym pojawieniem się tego problemu.
Liczba rys jakie pojawiły się na ekranie LCD podczas tygodnia użytkowania jest do zaakceptowania. Pomimo kilkukrotnego upadku w plażowy piasek, ich ilość była znikoma, a ich powierzchowny charakter nie spowodował utrudnienia w korzystaniu z monitora w słońcu lub pod wodą. Jednak po tym do czego przyzwyczaił nas Fujifilm Z33WP, po aparacie odpornym na upadki z 2 metrów oczekiwaliśmy nieco więcej.
Na górnej ściance aparatu oprócz włącznika i spustu migawki na próżno szukać innych przycisków. Za to obok ekranu LCD znajdziemy ich już dużo więcej. Pod standardowymi przyciskami do obsługi zoomu znajdziemy koło wyboru trybu pracy aparatu, którym możemy przełączać się między następującymi opcjami:
- SCN - scena tematyczna,
- Beauty - dokonuje korekty koloru i faktury skóry,
- iAuto - automatyczne rozpoznawanie sceny,
- Tryb standardowy,
- Tryb wideo,
- Tryb podglądu zdjęć.
W tym miejscu warto poświęcić kilka słów wspomnianemu sterowaniu aparatem poprzez stukanie. Opcja ta pozwala na przeglądanie zdjęć i wybór niektórych ustawień bez konieczności naciskania przycisków. Wystarczy stuknąć palcem w odpowiednią ściankę aparatu. Dla przykładu, po stuknięciu w górną ściankę uruchomimy podgląd zdjęć, które możemy przeglądać stukając w lewą lub prawą ściankę. W trybie fotografowania możemy w podobny sposób wybrać tryb pracy lampy błyskowej lub włączyć tryb makro. Możliwość obsługi aparatu poprzez stukanie należy zaliczyć na plus, gdyż z pewnością niektórym przypadnie to rozwiązanie do gustu.
Użytkowanie pod wodą
Prawa fizyki sprawiają, że po wejściu do wody aparat robi się lżejszy i nie odczuwamy już tych 207 gramów. Dzięki temu wygodnie się nim operuje, wyraźnie czujemy, że mamy coś w ręku, a płynąc nie musimy sprawdzać czy aparat wciąż jest przewieszony przez rękę, bo jego ciężar nam o tym przypomina.
Jednak już przed wejściem do wody pojawia się mały problem, gdyż użytkownik zaczyna się zastanawiać, który z czterech trybów podwodnych ma wybrać. Producent postanowił bowiem uraczyć nas następującymi podwodnymi programami tematycznymi (obok zamieszczamy opisy pojawiające się w menu aparatu):
- Zdjęcia podwodne - do wykonywania zdjęć na plaży lub w basenie,
- Podwodny szeroki kąt 1 - idealny dla podwodnych krajobrazów (np. rafy koralowej),
- Podwodny szeroki kąt 2 - idealny dla podwodnych zdjęć akcji (np. przepływające ryby),
- Podwodny tryb makro - idealny dla podwodnych zbliżeń obiektów.
Dziwi nieco fakt, że przy ustawieniu programu "Podwodny szeroki kąt 1" aparat wymusza błysk lampy błyskowej i w rezultacie wszystkie zdjęcia podwodne wykonujemy z fleszem. Choć nie odczuliśmy aby zbyt mocno obciążało to akumulator, to jednak szybkie wykonanie kilku zdjęć po sobie stanowiło już problem, gdyż trzeba było czekać na naładowanie się lampy.
Chcąc wykonać zdjęcie widoku plaży z wody lub zarejestrować film podwodny wystarczy przekręcić koło nastaw w odpowiednią pozycję( iAuto lub Film) i nacisnąć spust migawki. Jest to o tyle prostsze, że karbowana krawędź samego koła, jak i wcięcie w obudowie znajdujące się w jego okolicy znacząco ułatwiają jego obsługę. Dzięki temu koło jest łatwo wyczuwalne i pewnie możemy je ustawić na żądanym trybie. By powrócić do wykonywania zdjęć podwodnych wystarczy przekręcić koło z powrotem w położenie SCN, gdyż aparat zapamiętuje ostatnio wybrany tryb tematyczny. Jedyna niedogodność, jaka się pojawia w tej prostej operacji to konieczność wyboru w menu trybu rejestracji filmu wideo. Mamy do dyspozycji dyspozycji "Filmowanie Nawodne" i "Filmowanie Podwodne", czyli tak, jakby producent założył, iż aparat będzie użytkowany tylko w wodzie, z tym że raz pod powierzchnią, a innym razem na powierzchni. Zapewne jest to jedynie niefortunne tłumaczenie, jednak nie zmienia to faktu, że już przed wejściem do wody warto zastanowić się, z którego trybu zamierzamy korzystać, gdyż unikniemy wówczas konieczności grzebania w menu podczas nurkowania.
W Olympusie zastosowano ekran LCD z technologią HyperCrystal III dzięki czemu nie tylko zapewnia on kąt widzenia wynoszący 176 stopni, ale także doskonale sprawdza się pod powierzchnią. Nie straszne mu rozproszone w wodzie promienie słoneczne. Obraz widoczny na nim zawsze pozostaje wysokiej jakości, a wszelkie spadki kontrastu są znacznie mniejsze niż u konkurencji. Jednak o przyciskach znajdujących się obok wyświetlacza nie można już mówić w samych superlatywach. Ich dość ostre krawędzie i wysunięcie z płaszczyzny tylnej ścianki sprawiają, że niektóre osoby ciągle borykają się z przypadkowym ich naciskaniem podczas pływania z aparatem w ręku. Kolejną niedogodnością w budowie T8000 jest lokalizacja obiektywu i wyprofilowanie obudowy wokół niego. Bardzo często zdarza się, że trzymając aparat przypadkowo przykrywamy sobie część kadru palcem - widać to nawet na zdjęciu na początku tego podrozdziału.
Na zakończenie warto wspomnieć o szybkości działania samego aparatu i systemu autofokusa. Poruszanie po menu odbywa się bez żadnych opóźnień, natomiast zapis danych na kartę xD zajmuje już krótką chwilę, o czym sygnalizuje nas migocząca dioda. Na szczęście bufor aparatu pozwala wówczas wykonywać kolejne zdjęcia, które dość szybko wyświetlają się na ekranie. Autofokus T8000 w miarę szybko i dokładnie ustawia ostrość, dzięki temu od razu wiemy czy udało się uchwycić na zdjęciu to, co zamierzaliśmy oraz czy zdjęcie wyszło. Jedyną niedogodnością jest wspomniana konieczność ładowania lampy po wykonaniu każdego zdjęcia w trybie "Podwodny szeroki kąt 1".
Jakość zdjęć i filmów podwodnych
Fotografowanie Olympusem pod wodą sprawia ogromną frajdę, gdyż już podczas nurkowania wiemy, że zdjęcia są udane. Uczucie to potęguje późniejsze oglądanie wykonanych fotografii na ekranie komputera. Naszym oczom ukazują się właściwie naświetlone zdjęcia, bogate w szczegóły, a jakby tego było mało ich kolorystyka jest niemal taka jaką przez chwilą oglądaliśmy pod wodą. Detale rafy koralowej są wyraźne, a przy tym nie tracimy nic na bogactwie ich kolorów. Widoczny na zdjęciach niebieski odcień głębi morza robi ogromne wrażenie, gdyż jest niemal idealnie odwzorowany.
Najlepszą rekomendacją dla T8000 będzie fakt, że po odrzuceniu nieostrych zdjęć oraz tych, na których udało nam się uwiecznić kawałek palca, pozostała ogromna ilość fotografii, z których z trudem udało nam się wybrać 15 sztuk do galerii przykładowych zdjęć. I to nie dlatego, że nie było w czym wybierać, ale dlatego, że nie mogliśmy się zdecydować które pokazać.
Żeby zakończyć te "ochy" i "achy" przejdziemy teraz do omawiania jakości filmów. Okazuje się bowiem , że po wsadzeniu do aparatu karty xD typu M, wybraniu najwyższej dostępnej rozdzielczości klipów (640 x 480 pikseli), prędkości 30 kl/s i ustawieniu trybu podwodnego, Olympus uraczył nas możliwością kręcenia słabych jakościowo, zaledwie 10-sekundowych filmów wideo, które dodatkowo pozbawione były dźwięku. Warto zatem zaopatrzyć się kartę micro SD lub XD typu H/M+, aby uniknąć tego typu ograniczeń, choć dźwięku w trybie podwodnym i tak nie zarejestrujemy. Na pocieszenie pozostała jedynie możliwość operowania zoomem podczas ich kręcenia.
Kolorystyka nagrywanych sekwencji (bo 10-sekundowe strzępki ciężko nazwać filmami) pozostawia wiele do życzenia. Zarejestrowane obrazy są blade, zazwyczaj nieostre, mało kontrastowe i często zdominowane przez odcienie purpury. Purpura ta objawia się jeszcze bardziej, gdy rejestrując film w trybie podwodnym wynurzymy się na powierzchnię. Naszym oczom ukaże się wówczas świat widziany przez różowe okulary. Zatem nici z ciekawych ujęć wskakiwania do wody z pomostu i nurkowania potem na głębokość 10 metrów. Poza tym i tak w 10 sekund byśmy się nie wyrobili.
Pod poniższymi linkami umieściliśmy dwa przykładowe filmy nakręcone Olympusem mju Tough 8000:
Podsumowanie
Podobnie jak poprzednio, podsumowanie rozpoczniemy od zaprezentowania listy zalet i wad testowanego aparatu:-
Zalety:
- bardzo solidne wykonanie,
- wodoodporność aż do 10 metrów,
- manometr z pomiarem głębokości,
- odporność na upadek z 2 metrów,
- odporność na nacisk 100 kg,
- obiektyw szerokokątny,
- możliwość obsługi poprzez stukanie,
- wyświetlacz czytelny pod wodą nawet przy silnym słońcu,
- zadowalająca szybkość działania aparatu,
- szybki i dokładny autofokus,
- wygodne w użyciu i funkcjonalne koło nastaw,
- łatwe przechodzenie do trybu rejestracji filmów,
- właściwy ciężar aparatu, który sprawdza się pod wodą,
- możliwość korzystania z zoomu podczas kręcenia filmów,
- bardzo dobre odwzorowanie detali na zdjęciach podwodnych,
- znakomite odwzorowanie koloru głębi morza,
- znakomite odwzorowanie kolorystyki rafy koralowej.
- podatna na zabrudzenia i trudna w czyszczeniu przednia ścianka,
- schowany obiektyw utrudnia jego czyszczenie,
- klapka przykrywająca obiektyw może się zablokować,
- złe umiejscowienie obiektywu,
- duże prawdopodobieństwo przypadkowego naciśnięcia przycisków,
- wymuszony błysk w trybie "Podwodny szeroki kąt 1" uniemożliwia szybkie wykonanie kilku zdjęć,
- bardzo słaba jakość filmów,
- filmy w trybie podwodnym rejestrowane są bez dźwięku,
- ograniczenie długości filmów do 10 sekund przy korzystaniu z kart xD typu M,
- nieużyteczne niektóre tryby podwodne.
Wady:
Patrząc na zdjęcia podwodne wykonane Olympusem jesteśmy w stanie wybaczyć jego konstruktorom małe potknięcia w postaci niefortunnego umieszczenia obiektywu i klapki go przykrywającej, natomiast niesmak po obejrzeniu niektórych filmów podwodnych wciąż pozostaje. Tym bardziej, że za aparat musimy zapłacić 1299 zł.
Przykładowe zdjęcia: