Test aparatów podwodnych
4. Panasonic Lumix DMC-FT1
Panasonic Lumix DMC-FT1 został pokazany światu 27 stycznia 2009 r. jako pierwszy przedstawiciel nowej serii aparatów kompaktowych firmy Panasonic, oznaczonej symbolem FT. Patrząc na jego budowę oraz parametry wydaje się, że literka T w nazwie wspomnianej serii ma dość jednoznacznie wskazywać, iż aparaty do niej należące będą konkurencją dla serii Tough produkowanej przez Olympusa.
W rezultacie, oprócz wodoodporności do 3 m oraz odporności na pył i kurz zgodnej ze standardem IP58, konstruktorzy Panasonica oferują nam odporność na upadki z wysokości 1.5 m określoną według testów “MIL-STD 810F Method 516.5-Shock”. Wymusiło to zastosowanie pewnych rozwiązań mających za zadanie chronić optykę aparatu. W aparacie znajdziemy więc specjalny materiał odporny na uderzenia, który zapobiega zniszczeniu obiektywu w przypadku upuszczenia aparatu, a dodatkowo w części chroniącej obiektyw umieszczono specjalny amortyzator, który zmniejsza siłę uderzenia. Zapewne nie pozostało to bez wpływu na fakt, że Lumix jest największy spośród testowanych przez nas aparatów i mierzy 98.3 x 63.1 x 23.0 mm. Jego waga z akumulatorem i kartą pamięci wynosi niespełna 184 gramy, a więc ponad 20 gramów mniej niż najcięższy w teście Olympus.
Panasonic Lumix DMC-FT1 posiada 12-megapikselową matrycę o rozmiarze 1/2.3 cala, która współpracuje z szerokokątnym obiektywem o odpowiedniku ogniskowych 28 - 128 mm i światłosile f/3.3 - 5.9.
Producent nie zapomniał o amatorach kinematografii dając posiadaczom FT1 możliwość rejestracji filmów w rozdzielczości HD z prędkością 30 kl/s z dźwiękiem mono. Klipy wideo mogą być zapisywane z wykorzystaniem kodowania AVCHD Lite lub Motion JPEG, a ich kręcenie ułatwia 2.7-calowy ekran LCD o rozdzielczości 230 tys. punktów, który pokrywa 100% kadru.
Budowa i jakość wykonania
W obudowie FT1 nie znajdziemy już tak dużej ilości metalowych elementów jak w Olympusie, gdyż boki korpusu zostały wykonane z wysokiej jakości twardego tworzywa sztucznego. Jednak na przedniej i tylnej ściance aparatu pojawiło się szczotkowane aluminium, które jak się później okazało, nie jest najbardziej szczęśliwym rozwiązaniem.
Po wyjęciu aparatu ze słonej wody i osuszeniu, na przedniej ściance, w bruzdach powstałych w wyniku szczotkowania aluminium widoczne są ślady soli, która jest dość trudna do usunięcia. Podobnie sól osadza się między nieco wystającą szybką chroniącą ekran LCD, a obudową. Zatem warto pamiętać, aby tak jak głosi instrukcja, po nurkowaniu przemyć aparat w słodkiej wodzie. Dla zapominalskich producent znalazł rozwiązanie, gdyż kupujący w zestawie z aparatem otrzymuje małą szczoteczkę, która skutecznie usuwa wszelkie zabrudzenia z obudowy Panasonica.
Obiektyw aparatu został ukryty pod szybką, która na szczęście nie jest zbyt mocno wpuszczona w obudowę aparatu i w rezultacie nie sprawia aż tak dużych problemów z czyszczeniem jak w przypadku Olympusa. Jednak do chwalonego w tej kategorii Fuji sporo brakuje.
Konstruktorzy Panasonica zdecydowali się na dość nietypowe rozwiązanie i postanowili umieścić na jego górnej ściance suwak umożliwiający sterowanie zoomem. Znajduje się on dość blisko spustu migawki i poświęcimy mu kilka zdań w kolejnym podrozdziale, a tymczasem omówimy manipulatory znajdujące się na tylnej ściance aparatu, gdyż na górnej oprócz włącznika już nic więcej nie znajdziemy.
Przyciski znajdujące się na prawo od ekranu LCD przypominają ułożeniem te z Olympusa T8000. Jednak ze względu na rezygnację z umieszczenia tam guzików do obsługi zoomu, projektanci, z racji większej ilości miejsca, mogli pozwolić sobie na luźniejsze ich rozłożenie.
Patrząc od góry, napotkamy najpierw znane z Olympusa koło nastaw, które pozwala na wybór następujących trybów:
- Intelligent Auto - automatyczne rozpoznawanie sceny,
- Normalny - pozwala na własne zdefiniowanie niektórych parametrów ekspozycji,
- Sport,
- Śnieg,
- Plaża i surfowanie,
- SCN - tryb scen,
- Tryb schowka.
Na samym dole znajdziemy znany z wielu aparatów przycisk "Display" zmieniający informacje pokazujące się na ekranie LCD, a obok niego przycisk usuwania zdjęć, który uruchamia także tzw. Quick Menu pozwalające na szybką zmianę wybranych parametrów, takich jak: stabilizacja obrazu, tryb AF, rozdzielczość zdjęć i filmów.
Użytkowanie pod wodą
Nie trzeba wchodzić do wody, aby zdać sobie sprawę, że konstruktorzy Panasonica podeszli z głową do tematu zdjęć podwodnych. Pierwsze, co robiliśmy po wyjęciu testowanych aparatów z pudełek, to montowanie dołączonych do nich w zestawie pasków, pozwalających przewiesić je sobie przez nadgarstek. Podczas nurkowania i pływania jest to w zasadzie rzecz niezbędna, która pozwala mieć choć trochę pewności, że aparat nie spadnie nam zaraz na dno znajdujące się często kilkadziesiąt metrów pod nami. Gdy rozpakowaliśmy pudełko z FT1, naszym oczom ukazał się pasek wyposażony w plastikową spinkę, która pozwala w prosty sposób zacisnąć sobie pasek wokół nadgarstka. Koszt takiego gadżetu liczony jest zapewne w groszach, a w wodzie jego walory użytkowe są nieocenione, gdyż nie zaprzątamy sobie głowy trzymaniem aparatu podczas pływania.
Wspomniana zapinka okazała się mieć wpływ na jeszcze jedną rzecz. W przypadku Olympusa narzekaliśmy na zdarzające się przypadkowe naciśniecie przycisków. Okazało się, że dochodziło do tego najczęściej, gdy aparat chwytało się całą dłonią, aby móc z nim kawałek przepłynąć. W Panasonicu przyciski są bardzo podobnie osadzone, lecz ze względu na to, że płynąc aparat może sobie swobodnie zwisać przy naszej dłoni, to opisany problem nigdy się nie pojawił.
Komfort użytkowania pod wodą z pewnością poprawia waga i wymiary aparatu, gdyż aparat dobrze się trzyma i czuć go w dłoniach. Choć obiektyw Panasonica jest umieszczony w podobnym miejscu co w Olympusie, to jednak nieco inna konstrukcja obudowy sprawia, że tylko raz zdarzyło się przykryć go palcem podczas fotografowania.
Obiecaliśmy poświęcić kilka słów suwakowi do obsługi zoomu. Rozwiązanie to miało sporą szansę okazać się bardzo praktyczne, jednak ten kto zaprojektował kształt suwaka i postanowił umieścić go w odległości 1 mm od spustu migawki powinien już dawno pożegnać się z pracą. Nie raz będąc pod wodą człowiek łapie się na tym, że chce przesuwać spust migawki lub naciska suwak aby zrobić zdjęcie. Suwak jest metalowy, bardzo kanciasty i głęboko karbowany. Żeby zoom zadziałał musimy przesunąć go do końca (kilka milimetrów) w lewo lub w prawo. Na początku idzie dość łatwo, ale po chwili zaczyna się spory opór, który czasem musimy przezwyciężać przez kilka sekund, trzymając suwak w skrajnej pozycji, aby przejść cały zakres ogniskowych. W tym czasie jego kanty i silne karbowania wrzynają nam się w palec, powodując ból. Aby nie być gołosłownym, poniżej prezentujemy jak wygląda palec wskazujący w chwilę po 10-krotnym użyciu zoomu w całym zakresie.
Lumix FT1 został wyposażony w dwa tryby podwodne. Pierwszy z nich dostępny jest z poziomu koła nastaw i został dość niefortunnie nazwany "Plaża i surfowanie". Dopiero po jego wybraniu pojawia się przez chwilę na ekranie opis, że nadaje się on idealnie do zdjęć na plaży i w wodzie do głębokości 3 m. Drugi z trybów można wybrać w menu pojawiającym się po ustawieniu koła w pozycji SCN. Został on nazwany "Zdjęcia podwodne", a po jego uruchomieniu pojawia się komunikat, żeby na głębokości poniżej 3 m użyć opcjonalnej obudowy podwodnej. W przeciwieństwie do Olympusa, obydwa tryby wydają się użyteczne, zatem niezmiernie cieszy fakt, że możemy się bardzo szybko i łatwo między nimi przełączać. Po wcześniejszym wyborze w menu trybu podwodnego jest on przypisany pod pozycję SCN na kole nastaw. Zatem aby przełączyć się między tymi trybami wystarczy przesuwać koło nastaw między pozycją SCN a ikonką plaży, które to znajdują się obok siebie.
Ponadto, jeżeli kogoś nie satysfakcjonuje jakość zdjęć na powierzchni wykonanych w trybie "Plaża i surfowanie", to chcąc zrobić zdjęcie po wynurzeniu się z wody, wystarczy szybko przestawić koło nastaw na iA, czyli automatyczne rozpoznawanie sceny. Lekki niedosyt sprawia tutaj jedynie praca koła nastaw, która nie jest tak idealna jak w Olympusie. Chodzi ono ciężej, gorzej leży pod palcem, a wielkość skoku jest ciut za mała.
Gdy do wspomnianych wcześniej zalet dodamy dedykowany przycisk do uruchamiania i zatrzymywania rejestracji filmów wideo, których tryb jest dobierany w zależności od aktualnego trybu fotografowania, oraz przypomnimy sobie opisywany wcześniej guzik Quick Menu, a potem zapomnimy na chwilę o nieszczęsnym suwaku, to w rezultacie dostajemy aparat, którym bardzo przyjemnie i wygodnie operuje się nawet pod wodą. Jakby tego było mało, Lumix działa bardzo szybko, praca autofokusa jest wzorowa i w tej kategorii Panasonic wypadł najlepiej spośród testowanej czwórki
Na zakończenie kilka słów o ekranie LCD, który choć na powierzchni dawał ładny kontrastowy obraz, to w mocnym słońcu pod wodą wygląda bardzo blado i jest mało czytelny. Sytuację ratuje funkcja "Power LCD", która znacząco zwiększa jasność podświetlenia ekranu. Mimo wszystko Panasonic przegrywa w tej kategorii z Olympusem.
Szybka chroniąca ekran jest bardzo podatna na zarysowania i już w trakcie pierwszej wycieczki na plażę dało się zauważyć na niej dość głębokie skazy. Stawały się one jeszcze bardziej widoczne podczas patrzenia na monitor pod kątem w trakcie wykonywania zdjęć pod wodą. Od aparatu odpornego na upadki z wysokości 1.5 m zdecydowanie należy oczekiwać czegoś więcej.
Jakość zdjęć i filmów podwodnych
Po pierwszym nurkowaniu z FT1 byliśmy mocno zawiedzeni, gdyż zdjęcia wyszły blade, a ich kolory mocno odbiegały od rzeczywistości. Zwłaszcza odcień głębi morza pozostawiał wiele do życzenia. Jak się później okazało, wszystko za sprawą niewłaściwego nazwania podstawowego trybu do fotografii podwodnej. Mając do wyboru tryb "Plaża i surfowanie" oraz "Zdjęcia podwodne" (o tym drugim nic nie znajdziemy w papierowej, skróconej instrukcji dołączonej do aparatu), użytkownik automatycznie ustawia "Zdjęcia podwodne" i wskakuje do wody. Po obejrzeniu zdjęć przychodzi refleksja, że jednak coś tu jest nie tak. Dopiero w dodatkowej pomocy w aparacie i w pełnej instrukcji dostępnej na płycie CD znajdziemy informacje, że tryb "Zdjęcie podwodne" pozwala na bardziej naturalne odwzorowanie kolorów poprzez wyeliminowanie nadmiaru błękitu i w rezultacie najlepiej stosować go na większych głębokościach, gdy aparat umieścimy w opcjonalnej obudowie podwodnej DMW-MCFT1, która pozwala schodzić na 40 metrów.
Po przełączeniu się w tryb "Plaża i surfowanie" sytuacja ulega diametralnej poprawie i naszym oczom ukazuje się więcej niebieskiego koloru, który również w rzeczywistości dominuje pod wodą.
Poniżej przedstawiamy różnice w kolorystyce zdjęć wykonanych w opisywanych trybach podwodnych.
|
|
Wygląda to tak jakby tryb "Zdjęcie podwodne" wypompowywał nam wodę z morza i pokazywał rafę, taką jaka byłaby ona na powierzchni. Dzięki temu dostajemy do dyspozycji bardzo funkcjonalny tryb, który przyda nam się na mniejszych głębokościach podczas fotografowania rafy z bliska oraz gdy chcemy wydobyć rzeczywistą kolorystykę obiektów znajdujących się na większej głębokości (np. zdjęcie przykładowe nr 10). Trzeba jednak bardzo uważać przy korzystaniu z tego trybu, gdyż jeśli zapomnimy przełączyć się w tryb "Plaża i surfowanie" i sfotografujemy fragment rafy na tle głębokiego morza, naszym oczom ukaże się zdjęcie o bardzo nienaturalnej kolorystyce - takie jak zaprezentowane poniżej.
Przejdźmy teraz do kolorystyki zdjęć w trybie "Plaża i surfowanie". Choć fotografie przyzwoicie oddają podwodne barwy, to jednak pozostawiają pewien niedosyt w stosunku do Olympusa. Głębi morza czegoś brakuje, nie czuje się ogromu otaczającej nas wody. Wygląda na to, że producent postanowił pójść na mały kompromis, gdyż jak sama nazwa wskazuje, tryb "Plaża i surfowanie" jest przeznaczony jednocześnie do zdjęć na plaży i na powierzchni wody. Doświadczenie z testowanymi aparatami pokazało, że niezwykle trudno stworzyć tryb uniwersalny, generujący ładne obrazy podwodne i na powierzchni. Jeśli skupimy się na oddaniu właściwej kolorystyki morza, to zdjęcia wykonane w tym samym trybie na powierzchni będą nienaturalnie przesycone kolorem purpurowym. Gdy będzie zależało nam na właściwym oddaniu barw z powierzchni wody, to głębia morza wyjdzie blada. Panasonic starał się tu znaleźć złoty środek. Środek znalazł, ale niekoniecznie złoty, ponieważ pomimo, że zdjęcia wykonane w trybie "Plaża i surfowanie" są poprawne i jak najbardziej do zaakceptowania, to mimo wszystko brakuje im właśnie wyrazistości kolorów.
W całej tej sytuacji na ratunek przychodzi nam regulacja balansu bieli, do której możemy się dostać przyciskając trzykrotnie przycisk kompensacji w wybranym trybie podwodnym. Ustawić ją można oddzielnie dla każdego z trybów, jednak rozwiązanie to należy traktować jako półśrodek, gdyż jak wcześniej wspominaliśmy, pod wodą warunki zmieniają się bardzo szybko, a do tego nie ma czasu na zabawę w precyzyjne dostrajanie kolorystyki, która na kolejnej rafie i tak zapewne będzie już inna. Mimo wszystko warto tę funkcję zaliczyć Panasonicowi na plus.
Jeśli na kolorystykę zdjęć mogliśmy sobie ponarzekać, to o ich szczegółowości i odwzorowaniu detali możemy wypowiadać się jedynie w samych superlatywach. W tej kategorii Lumix DMC-FT1 nie ma sobie równych. Wystarczy porównać załączone sample, żeby szybko stwierdzić, iż nawet chwalony za jakość zdjęć Olympus mógłby w tym temacie sporo się od Panasonica nauczyć. Duże brawa!
Lumix DMC-FT1 choć nie jest jedynym aparatem w teście pozwalającym na nagrywanie filmów w rozdzielczości HD (1280 x 720 pikseli) to jako jedyny jest w stanie rejestrować przy tej rozdzielczości 30 kl/s i jako jedyny oferuje kodowanie AVCHD Lite. Gdy dodamy do tego rejestrację dźwięku pod wodą oraz możliwość operowania zoomem podczas kręcenia klipów, których długość może wynosić aż 15 minut, to człowiek zaczyna się zastanawiać czy w ogóle jest sens wydawać dwa razy więcej pieniędzy na kamerę z obudową podwodną. Jakby tego było mało, obsługa kamery w takiej obudowie pozostawia wiele do życzenia, kadrowanie odbywa się w lusterku odbijającym obraz z ekranu LCD, a do tego wszystko jest na tyle duże i ciężkie (sama obudowa waży około 1 kg), że przy bardzo dużej fali można mieć problemy z dopłynięciem ze sprzętem do łodzi.
Panasonic oferuje nam tę samą jakość za mniejsze pieniądze i do tego zamyka wszystko w kompaktowej obudowie, której waga nie dochodzi nawet do 200 gramów. Skoro już jesteśmy przy jakości to warto wspomnieć, że filmy z FT1 robią niesamowite wrażenie. Szczegółowość i ostrość obrazów rejestrowanych przez aparat jest nieosiągalna u testowanych konkurentów.
W przypadku kolorystyki filmów mamy do czynienia z sytuacją podobną jak ze zdjęciami. W trybie "Plaża i surfowanie" jest trochę zbyt blado, a niebieski kolor głębi morza za bardzo wpada w zieleń i bez wątpienia należy stwierdzić, że choć jest o niebo lepiej niż w Olympusie, to Pentax radził sobie z tym znacznie lepiej.
Gdy przełączymy się w tryb "Zdjęcie podwodne", podobnie jak w przypadku fotografii, znów naszym oczom ukaże się interesująca kolorystyka raf koralowych pozbawiona niebieskiej dominaty. I choć odbiega to od tego co widzimy w rzeczywistości, to pozwala nam zobaczyć niesamowitą ilość kolorów jakie znajdziemy w podwodnych ogrodach. Dodatkowo obydwa tryby podwodne pozwalają uzyskać akceptowalną kolorystykę po wynurzeniu na powierzchnię.
Jak Panasonic radzi sobie z rejestracją filmów pod wodą możemy zobaczyć ściągając poniższe pliki w formacie .mts:
- Film nr 1 - tryb "Plaża i surfowanie" (191 MB)
- Film nr 2 - tryb "Zdjęcia podwodne" (59 MB)
- Film nr 3 - tryb "Zdjęcia podwodne" (22 MB)
Podsumowanie
Tę część tradycyjnie zaczniemy od listy zalet i wad aparatu:-
Zalety:
- obiektyw szerokokątny,
- szybka praca aparatu,
- bardzo szybki i dokładny autofokus,
- zapinka na pasku na rękę,
- dołączona w zestawie szczoteczka ułatwiająca czyszczenie,
- nagrywanie filmów uruchamiane jednym przyciskiem,
- możliwość szybkiej zmiany trybów podwodnych,
- właściwy ciężar aparatu, który sprawdza się pod wodą,
- funkcjonalne koło nastaw,
- łatwe przełączenie do trybu Auto,
- przycisk Quick Menu ułatwiający obsługę,
- dwa funkcjonalne tryby zdjęć podwodnych,
- możliwość dostrojenia balansu bieli w trybach podwodnych,
- ciekawa kolorystyka zdjęć w trybie "Zdjęcia podwodne",
- najlepsze w swojej klasie oddanie detali i szczegółów na zdjęciach podwodnych,
- możliwość kręcenia filmów z dźwiękiem w rozdzielczości HD przy 30 kl/s,
- możliwość korzystania z zoomu podczas kręcenia filmów,
- zadowalająca kolorystyka filmów kręconych na powierzchni w trybach podwodnych,
- rewelacyjna szczegółowość filmów.
- fatalnie rozwiązana obsługa zoomu,
- ekran LCD podatny na zarysowania,
- ekran LCD mało czytelny pod wodą przy silnym słońcu,
- podatne na zabrudzenia szczotkowane aluminium na przedniej ściance,
- mylące nazewnictwo trybów podwodnych,
- słaba kolorystyka zdjęć w trybie "Plaża i surfowanie" (zarówno pod wodą jak i na powierzchni),
- kolorystyka filmów podwodnych w trybie "Plaża i surfowanie" mogłaby być lepsza.
Wady:
Tak jak pisaliśmy, już po wyjęciu FT1 z pudełka widać, że projektanci Panasonica zanim usiedli do komputerów, zadali sobie wcześniej trud przemyślenia zagadnień fotografii podwodnej. Wrażenie to nie umyka, nawet gdy kilka dni ponurkujemy z aparatem, a takie drobiazgi jak szczoteczka ułatwiająca czyszczenie czy zapinka na pasku tylko utwierdzają nas w tym przekonaniu. Dzięki takiemu podejściu do tematu przez konstruktorów, dostajemy szybko działający aparat, który niezmiernie łatwo obsługuje się pod wodą, a dostęp do najważniejszych funkcji nie wymaga w zasadzie myślenia i przekopywania się przez menu.
Testowany Lumix, jako pierwszy przedstawiciel serii FT, nie ustrzegł się wad wieku dziecięcego. Ekran LCD wymaga dopracowania, a z nienajlepszej kolorystyki zdjęć chyba zdają sobie sprawę sami konstruktorzy i dlatego na pociechę dali nam dostrajanie balansu bieli. Ta ostatnia wada może być poprawiona wraz z kolejnym firmware do aparatu, za to wpadkę w postaci suwaka do sterowania zoomem trudno projektantom wybaczyć.
Panasonic Lumix DMC-FT1 jest najdroższy z całej czwórki i trzeba za niego zapłacić ok. 1499 zł. Jednak kupując ten aparat przynajmniej wiemy za co zapłaciliśmy, bo tak szczegółowych zdjęć i znakomitych, podwodnych filmów HD nic nam nie zastąpi.
Przykładowe zdjęcia: