Test aparatów podwodnych 2011 - część II
4. Olympus Tough TG-610
Olympus Tough TG-610 został zaprezentowany wraz z opisywanym w poprzednim rozdziale TG-310. Parametry aparatu są bardzo zbliżone do testowanego w lipcu TG-810 i w rezultacie znajdziemy w nim tę samą, 14-megapikselową matrycę, ten sam obiektyw o odpowiedniku ogniskowych 28–140 mm i świetle f/3.9–5.9. TG-610 i TG-810 wyposażono także w te same 3-calowe ekrany HyperCrystal III LCD o rozdzielczości 920 tys. punktów. Co więc odróżnia te dwa modele?
Przede wszystkim obudowa i „wyposażenie”, czyli funkcje dodatkowe. Korpus TG-610 pozwala na bezpieczne nurkowanie na głębokości do 5 m i wytrzymuje upadki z wysokości 1.5 m. W przypadku TG-810 było to odpowiednio 10 m i 2 m. Dodatkowo w TG-610 nie znajdziemy chwalonego przez nas głębokościomierza, kompasu, czy odbiornika GPS, które znalazły się w TG-810.
Wygląda to na dość dobre posunięcie ze strony producenta, gdyż użytkownicy, którzy nie planują nurkować na 10 metrach i nie potrzebują tego typu dodatkowych funkcji mogą zaoszczędzić ok. 200 zł, gdyż TG-610 jest o tyle tańszy. Musimy się jedynie upewnić, że pod względem jakości zdjęć i filmów aparaty wypadają tak samo. Właśnie od tego jest niniejszy test.
Budowa i jakość wykonania
Olympus TG-610 wyglądem bardzo przypomina model TG-810. Najwięcej różnic dostrzeżemy na górnej ściance, gdzie nie znajdziemy wystającego odbiornika GPS, przez co możliwe było odsunięcie spustu migawki od włącznika. Dzięki temu uruchamianie aparatu jest znacznie wygodniejsze. Wygląd przedniej ścianki do złudzenia przypomina tę z modelu TG-810 i jedyne, co je odróżnia to nieco inny kształt elementu, na którym naniesiono logo Olympus.
Jakość wykonania obudowy stanowi niejako kompromis pomiędzy TG-310, a TG-810. Jest ona sztywna, elementy zostały dobrze spasowane, jednak trzymając ją nie odczuwa się takiego wrażenia solidności, jak w przypadku TG-810. Mimo to wydaje się ona bardziej wytrzymała od TG-310.
Podobnie jak w przypadku TG-810, tak i tutaj musimy pochwalić szybkę chroniącą ekran LCD. Jest ona na tyle sztywna, że na głębokości 5 metrów jej ugięcie było praktycznie niezauważalne. Prawdopodobnie ten element nie różni się od tego zastosowanego w droższym modelu.
Na bocznej ściance aparatu znajdziemy dużą i wygodną w otwieraniu klapkę, pod którą ukryto złącze USB 2.0 Hi-speed, wyjście mini HDMI (typu D), akumulator litowo-jonowy LI-50B oraz slot kart pamięci SD/SDHC/SDXC. Klapka została wyposażona w blokadę zapobiegającą przypadkowemu otwarciu, co jest rozwiązaniem znanym z pozostałych modeli serii Tough.
Tylna ścianka TG-610 nie różni się od tego, z czym mieliśmy do czynienia w przypadku TG-810.
Oprócz 3-calowego wyświetlacza znajdziemy na niej umieszczoną w pionie dźwignię zmiany ogniskowej. Pod nią znalazły się kolejno: przycisk uruchamiający tryb wideo, przycisk podglądu zdjęć, przycisk pomocy i przycisk uruchamiający menu główne aparatu. Listę manipulatorów zamyka niewielki dżojstik, który dodatkowo możemy nacisnąć w celu zatwierdzenia wybranych opcji. Oprócz poruszania się po menu, pozwala on także na usuwanie zdjęć w trybie podglądu i szybką zmianę informacji wyświetlanych na ekranie.
Eksploatacja
Z uporem maniaka musimy ponarzekać na ruchomą klapkę przykrywającą obiektyw. W TG-610 konstruktorzy postanowili ją zastosować, jednak jej konstrukcja jest identyczna, jak w przypadku TG-810 i starszych modeli. Nic więc dziwnego, że w którymś momencie, tradycyjnie uległa ona zakleszczeniu przez drobiny piasku. Co gorsza, producent nie zdecydował się na zastosowanie na przodzie panelu ze szczotkowanego aluminium, tak jak w TG-810, w rezultacie czego w testowanym modelu znajdziemy w tym miejscu metalowy element polakierowany na wysoki połysk. Połysk ten oczywiście znika, gdy chwycimy aparat spoconą, lub nakremowaną dłonią, co na plaży i podczas wyjazdów w ciepłe rejony naszego globu jest rzeczą częstą. Tak więc czyszczenie TG-610 nie należy do najłatwiejszych. Na szczęście na obudowie aparatu nie ma zbyt wielu zakamarków, w których mogłaby gromadzić się sól z morskiej wody.
W tym miejscu kolejny raz musimy pochwalić szybkę chroniącą ekran LCD, gdyż opierała się ona dzielnie wszelkim przeciwnościom losu podczas upadków w plażowy piasek i wykonywania sesji zdjęciowej na koralowcach. Wszystkie rysy, jakie się na niej pojawiły miały charakter powierzchowny i nie przeszkadzały w kadrowaniu.
Niestety na pozostałych elementach korpusu pojawiły się już większe uszczerbki. Najbardziej widoczne są ubytki na chromowanych elementach wokół obiektywu i na bocznych ściankach aparatu. W aparatach odpornych na upadki powinno unikać się tak wrażliwych elementów.
Funkcje dodatkowe
Funkcje dodatkowe oferowane przez Olympusa TG-610 nie różnią się niczym od tych, które opisywaliśmy w poprzednim rozdziale. Mamy więc do dyspozycji tryb zdjęć panoramicznych i tryb zdjęć 3D. W pierwszym wypadku proces jest tak samo uciążliwy, a efekt tak samo mizerny, jak w przypadku TG-310, co ilustrują poniższe przykłady.
Panorama wykonana w trybie Auto. Kliknij w miniaturkę, aby powiększyć. |
Panorama wykonana w trybie Manual. Kliknij w miniaturkę, aby powiększyć. |
Tryb zdjęć trójwymiarowych działa analogicznie jak w modelu TG-310.
Użytkowanie pod wodą
W tej części w zasadzie możemy napisać dokładnie to samo, co w przypadku testu TG-810. W aparacie dają się zauważyć spore opóźnienia podczas korzystania z menu podręcznego, jednak sytuację nieco ratuje dżojstik, który wyraźnie zwiększa komfort użytkowania. Na szczęście włączanie TG-610 nie trwa już tak długo, jak w droższym modelu i po około 5 sekundach możemy już wykonać pierwsze zdjęcie.
Menu podręczne |
Budowa menu podręcznego i głównego jest identyczna, jak w przypadku modeli TG-310 i TG-810. Znajdziemy więc ten sam podział zakładek włącznie z niefortunnymi tłumaczeniami.
Menu główne |
Olympus TG-610 oferuje cztery tryby tematyczne, z których możemy skorzystać pod wodą:
- ZDJĘCIE – do wykonywania zdjęć na plaży lub w basenie,
- SZEROKI KĄT 1 – idealny dla podwodnych krajobrazów,
- SZEROKI KĄT 2 – idealny dla podwodnych zdjęć akcji,
- MAKRO – idealny dla podwodnych zbliżeń obiektów.
Tak więc jak widać, konstruktorzy Olympusa z uporem maniaka stosują w swoich podwodnych aparatach zupełnie niepraktyczne tryby tematyczne. A my, także z uporem maniaka, po raz kolejny musimy je skrytykować.
Tradycyjnie, na pocieszenie pozostaje fakt, że wynurzając się z wody nie ma konieczności przedzierania się przez menu w celu zmiany trybu tematycznego, gdyż automatyka aparatu dość dobrze radzi sobie z odwzorowaniem kolorów na zdjęciach wykonanych na powierzchni w trybie podwodnym.
Zdjęcie na powierzchni wykonane w trybie podwodnym |
W starszych modelach krytykowaliśmy sposób umieszczenia obiektywu, który sprawiał, że dość często zdarzało nam się przysłonić go przypadkowo palcem. W TG-610 teoretycznie nic się pod tym względem nie zmieniło, gdyż obiektyw umieszczony jest w korpusie niemal identycznie. W praktyce jednak na żadnym ze zdjęć nie udało nam się dostrzec palca przysłaniającego kadr i do końca nie wiemy, czy jest to spowodowane jakimś nieznanym nam czynnikiem, czy po prostu przyzwyczailiśmy się już do korzystania z podwodnych Olympusów i nieświadomie radzimy sobie z tym problemem.
Na koniec pozostawiliśmy rzecz najmilszą, a mianowicie opis ekranu LCD. Korzystanie z niego, czy to pod wodą, czy to na powierzchni, czy to w pełnym słońcu, czy to w ciemnościach to prawdziwa przyjemność. Obraz wyświetlany na monitorze zawsze jest wyraźny, posiada odpowiedni kontrast, a rozdzielczość 920 tys. punktów tylko pogłębia nasze pozytywne wrażenia. W porównaniu do konkurentów ekran TG-610 jest ogromny. Zwłaszcza, gdy zestawi się go np. z Pentaksem WG-1, gdzie proporcje ekranu 16:9 powodują, że podgląd kadru mającego proporcje 4:3 nie zajmuje całej powierzchni monitora i ma wymiary 4.6×3.4 cm. W Olympusie obraz ma wymiary 6.2×4.5 cm, tak więc jest znacznie większy, a gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że pod wodą obiekty wydają się większe o pewien współczynnik, to różnica staje się jeszcze wyraźniejsza. Trzeba zatem przyznać, że decyzja o zastosowaniu dużego monitora o wysokiej rozdzielczości wyszła testowanemu Olympusowi na dobre.
Jakość zdjęć i filmów podwodnych
Patrząc na zdjęcia z Olympusa TG-610 utwierdzamy się tylko w przekonaniu, że programiści zastosowali dokładnie te same algorytmy balansu bieli co w modelach TG-310 i TG-810. Kolorystyka zdjęć jest identyczna, więc testowany aparat także zasługuje w tym wypadku na pochwały. Nic więc dziwnego, że na zdjęciach z TG-610 zdarzało nam się zaobserwować znany z innych modeli Olympus Tough purpurowy zafarb, będący wynikiem usuwania niebieskiej dominanty w trybie podwodnym.
Silne podbicie barwy purpurowej w celu zlikwidowania niebieskiej dominanty potrafi czasem zepsuć kolorystykę zdjęcia. |
Gdy wykonujemy zdjęcia na głębokości ok. 5 metrów, to Olympus radzi sobie dość dobrze z wydobyciem naturalnych kolorów obiektów znajdujących się blisko aparatu. Natomiast dalsze plany są mieszanką odcieni purpurowych i niebieskich. Zatem zdjęcia nie prezentują się już tak dobrze, jak w przypadku Canona D10, czy Panasonika FT3.
Słowa krytyki należą się odwzorowaniu szczegółów, gdyż widać wyraźnie, że 14-megapikselowa matryca nie radzi sobie z szumami i konieczna była ich silna redukcja, co spowodowało utratę detali.
W TG-610 mogliśmy także zaobserwować problemy z punktowym pomiarem światła, gdyż zdjęcia tych samych scen, wykonywane jedno po drugim, były naświetlane w różnym stopniu, co ilustrują dwa poniższe przykłady.
Zdjęcia wykonane z wykorzystaniem punktowego pomiaru światła | |
|
|
Tak jak w przypadku TG-310, tak i tutaj sytuację ratuje wybór pomiaru matrycowego (ESP).
Na szczęście nie napotkaliśmy większych problemów z działaniem mechanizmu odpowiedzialnego za automatyczne ustawianie ostrości. Autofokus działał sprawnie i celnie, przez co większość wykonanych zdjęć podwodnych była ostra. Podobnie było w zielonych wodach polskiego jeziora, gdzie w listopadowy pochmurny dzień na głębokości 5 m nie ma zbyt wiele światła. Autofokus szybko ustawiał ostrość tam gdzie powinien, jednak aparat dobierał czasy na poziomie 1/8 s, przez co większość zdjęć była poruszona. Ich kolorystyka także nie była idealna, gdyż dało się zauważyć zielone zabarwienie.
Zdjęcie wykonane w jeziorze na głębokości ok. 5 m. |
Olympus TG-610 może rejestrować filmy w maksymalnej rozdzielczości HD 1280×720 pikseli przy 30 kl/s z wykorzystaniem kodowania MPEG-4 AVC / H.264. Podczas nagrywania mamy możliwość zmiany ogniskowej. Kolorystyka filmów jest poprawna – barwy są zbliżone do rzeczywistych, jednak czasem daje o sobie znać purpurowy zafarb. Odwzorowanie szczegółów jest na przyzwoitym poziomie, niestety efekt końcowy psuje ciągły autofokus, który notorycznie gubi się, nawet w mniej dynamicznych scenach. Na szczęście działanie stratnych algorytmów kompresji nie jest tu tak widoczne, jak w przypadku TG-310.
Podsumowanie
Podobnie jak poprzednio, podsumowanie rozpoczniemy od zaprezentowania listy zalet i wad testowanego aparatu:
-
Zalety:
- solidnie wykonana obudowa,
- szybkie przechodzenie między trybami wideo i foto,
- przyzwoite odwzorowanie szczegółów na filmach,
- szybki i celny autofokus w trybie zdjęciowym,
- duża wygodna klapka chroniąca kartę pamięci, akumulator i złącza,
- duży ekran LCD o wysokiej rozdzielczości,
- wyświetlacz czytelny pod wodą nawet przy silnym słońcu,
- ekran LCD odporny na zarysowania,
- sztywna szybka ochronna ekranu LCD odporna na ciśnienie wody,
- prawidłowa kolorystyka zdjęć wykonanych na powierzchni w trybie podwodnym,
- przyzwoita kolorystyka zdjęć podwodnych,
- wygodny dżojstik ułatwiający obsługę.
- obudowa mało odporna na zarysowania,
- schowany obiektyw utrudnia jego czyszczenie,
- klapka przykrywająca obiektyw może się zablokować,
- wymuszony błysk w trybie „SZEROKI KĄT 1” uniemożliwia szybkie wykonanie kilku zdjęć,
- nieużyteczne niektóre tryby podwodne,
- źle przetłumaczone niektóre pozycje menu,
- słabe odwzorowanie szczegółów na zdjęciach podwodnych,
- różowy zafarb na zdjęciach podwodnych,
- różowy zafarb na podwodnych filmach wideo,
- problemy z autofokusem w trybie wideo,
- problemy z pomiarem światła,
- opóźnienia podczas poruszania się po menu.
Wady:
Olympus TG-610 to znakomite uzupełnienie linii wodoodpornych kompaktów Olympus Tough. Aparat zarówno pod względem ceny, jak i możliwości plasuje się pomiędzy modelami TG-310 i TG-810. Jest on więc pewnym kompromisem pomiędzy tanim i wodoodpornym zaledwie do 3 m modelem TG-310, a „wszystkomającym” i kosztującym niemal 1000 zł modelem TG-810. Z pewnością cieszy fakt, że aparat zachował przyzwoitą jakość zdjęć i filmów podwodnych, jaką wyróżniał się TG-810, jednak możliwość nurkowania z nim do głębokości 5 m może okazać się sporym ograniczeniem. Choć w tej grupie cenowej konkurencja nie oferuje aparatów o większym stopniu szczelności.
Przykładowe filmy podwodne
MP4, 1280×720 pix, 30 kl/s, 23 s, 24 MB |
|
MP4, 1280×720 pix, 30 kl/s, 15 s, 15.7 MB |
|
MP4, 1280×720 pix, 30 kl/s, 22 s, 23.5 MB, głębokość ok. 5 m |
|
Przykładowe zdjęcia podwodne