Elinchrom ELC125 i ELC500
Szwajcarska firma prezentuje dwa nowe modele lamp Elinchrom ELC125 oraz Elinchrom ELC500. Są to kompaktowe lampy zasilane z sieci 230 VAC, które cechuje synchronizacja błysku do 1/8000 s, modelujące światło LED oraz solidna obudowa.
![]() |
Producent wymienia kluczowe cechy nowych lamp:
- ulepszone inteligentne chłodzenie,
- LED 20W zamiast żarówki modelującej,
- bezpieczne mocowanie klosza zabezpieczającego palnik na śruby,
- klosz zabezpieczający palnik błyskowy w zestawie,
- TTL (z opcjonalnym nadajnikiem Skyport PRO),
- synchronizacja błysku do 1/8000 s, tryb HSS (z opcjonalnym nadajnikiem Skyport PRO),
- oznaczenie aktywnej grupy kolorem podświetlenia logo Elinchrom,
- nowa obudowa z "jednego kawałka" typu unibody,
- dodatkowe mocowania wewnętrzne elementów elektronicznych,
- wytrzymała metalowa głowica (mocowanie statywowe),
- wytrzymały wygodny uchwyt lampy,
- centralne mocowanie parasola,
- ulepszone mocowanie akcesoriów oraz mechanizm blokady,
- szeroki zakres regulacji mocy,
- przejrzysty, łatwy w użytkowaniu interfejs oraz elementy sterujące,
- możliwość zaprogramowania wybranej funkcji do przycisku "ulubione",
- możliwość zaprogramowania automatycznego włącznia po podłączeniu zasilania,
- nowoczesne wzornictwo.
Lampy zastępują oferowaną od wielu lat grupę lamp BRX.
![]() |
![]() |
Ceny detaliczne lamp to odpowiednio:
- ELC125 - 2433 zł
- ELC500 - 3524 zł
![]() |
Ceny przy zakupie w zestawie:
- ELC125/125 - 4849 zł
- ELC125/500 - 5873 zł
- ELC500/500 - 6292 zł
Wszystkie podane ceny są cenami detalicznymi brutto (zawierają 23% VAT).
Komentarz można dodać po zalogowaniu.
Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.
No i czemu miałbym wydać taką kasę? Porównywalne lampy Quadralite mają własną baterię, są ekhem... nieporównywalne, jeśli o funkcjonalność. Do tego osprzęt, cena nadajnika wspaniałej europejskiej firmy dwa razy większa niż chińczyków, Dowcip w tym, że oświetlenie jest prostą technicznie i technologicznie sprawą, nie trzeba cudów i niewidów, by to dobrze działało. Używam jeszcze lamp Łucz M1 i nie tylko mi wystarcza. Czegoś nie wiem?
@baron13: „oświetlenie jest prostą technicznie i technologicznie sprawą, nie trzeba cudów i niewidów, by to dobrze działało” – zasadniczo to nieprawda.
„Czegoś nie wiem?” – najwyraźniej tak. :)
Sam używam Quadralite i Yongnuo i mi wystarcza nawet do moich zastosowań profesjonalnych. Ale to nie znaczy, że nie ma zastosowań (i budżetów), gdzie potrzeba czegoś więcej. Większa stabilność energii błysku, szczególnie przy szybkich powtórnych wyzwoleniach, większa stabilność temperatury (choć na to akurat w moich lampach nie narzekam). W przypadku zastosowań, w których następuje szybkie wyzwalanie raz po raz, nawet bez używania trybu seryjnego w aparacie, najłatwiej napotkać wymienione wyżej problemy. Żeby było śmieszniej, to nawet w fotografii jedzenia czasem potrzeba skorzystać z szybkiego wyzwalania raz za razem, a potem często łączy się fragmenty ujęć w jednym dokumencie Photoshopa i wtedy wszelkie różnice ekspozycji czy temperatury masz widoczne jak na dłoni.
@komor: być może tak jest jak piszesz, ale... nigdy się z takimi zjawiskami nie spotkałem. zmiany energii błysku postrzegamy w skali logarytmicznej, jeśli chodzi o temperaturę barwową, to przyznaję, że się nie przyglądałem, ale też zauważyłem, że dopiero założenie wyraźnie kolorowego filtra na lampę daje widoczne rezultaty. Jak np mamy jakiś blado-żółty, ledwo , to owszem dopatrzeć się da ale to widać dopiero po zestawieniu zdjęć ze sobą. Więc być, może, ale dobrze było by, żeby znalazł się ochotnik i przemierzył to. Bo mi się wydaje, że to jest jak z zeisslookiem. Wiadomo, że Zeiss itd ale jak pomierzyć to największą rozdzielczość ma Sigma :-)
Baronie, ja też się z wieloma zjawiskami nie spotkałem, bo się nimi nie zajmuję. Przeważnie wtedy nie komentuję, że po co to komu i że ja nie potrzebuję. :) Co najwyżej zapytam, do czego może to być przydatne.
A, zeisslook nie polega na największej rozdzielczości. Nie mam Zeissów, mam Sigmy, ale nie twierdzę, że nie istnieje coś takiego jak zeisslook.
Co do temperatury barwowej, to nie chodzi o filtry, bo one zmieniają o spore wartości, trudno nie zauważyć. Ale chodzi o drobne wariacje, które zdaje się przeważnie mają miejsce wtedy, gdy mocno zmieniamy energię błysku, tzn. lampa, która nie jest sterowana IGBT, na minimum może mieć wyraźnie inną temperaturę niż na maksymalnej energii. Jak się po prostu patrzy na foty, to łatwo nie zauważyć, ale jak łączysz elementy z paru ujęć w jedno, to wtedy widać. Choć jeszcze raz napiszę, że akurat z tym w przypadku nawet moich tanich Quadralite Move nie zauważam prawie nigdy. Natomiast drobne zmiany ekspozycji owszem, zdarza się, szczególnie jak muszę błysnąć szybko dwa razy. W tym swój udział może też mieć niedokładne działanie przysłony w obiektywach z automatyczną przysłoną, jak wiadomo z innych doświadczeń, np. animacji poklatkowej, ale skoro przy pojedynczych błyskach zdarza się znacznie rzadziej, to udział musi mieć też lampa.
Profoto przykłada większą wagę do powtarzalności błysku, ale to inna liga.
@Komor, a w jakiej sytuacji trzeba i składać zdjęcia, i korzystać ze światła błyskowego? Pytam, nie kwestionuję :) Ja składam jeśli używam akurat trybu hires lub przy stackowaniu ostrości, ale wtedy i tak obiekt oraz aparat muszą być nieruchomo, więc stabilne światło ciągłe nie jest problemem. Rozumiem, że jego użycie jest problematyczne przy portretowaniu, ale po co wtedy składać?
Fajne, ale wole D1'ki innej znanej firmy - przy łuczniku blado wypadają fakt, ale teraz to wszystko gorsze, a kiedyś to ło panie...
@TS, w moim przypadku czasem przy foto produktowej, a znacznie częściej w przypadku fotografii żywności na poziomie wyższym niż „prosimy o zdjęcia na fejsbuka i instagrama”. Sytuacje widzę dwie, trzy.
Jedna, to gdy chodzi o zadbanie o to, żeby określone elementy były w punkt z ostrością, nawet jak ogólny wygląd zdjęcia jest z rozmyciami, a elementy te nie leżą w okolicy głębi ostrości. No trochę jak stackowanie, ale wybiórczo, bez automatyzacji.
Druga, żeby się nie bawić na planie z czasochłonnymi przyklejankami, kombinacjami jak coś schować, żeby nie było widoczne druty czy inne elementy trzymające jakieś kluczowe elementy znajdujące się w kadrze. Kiedyś, w czasach filmu było to powiedzmy nieuniknione, bo nie było Photoshopa. ;) Obecnie bez problemu można to zrobić w postprodukcji, po sesji. Przy okazji nie ma sytuacji w której np. Bardzo Ważny Kucharz musi czekać, bo fotograf coś tam majstruje na planie i mówi, że potrzebuje jeszcze pięciu minut, zanim będzie gotowy. Pewnie się nie zna i na następną sesję proszę wziąć innego fotografa.
Sytuacja trzecia, jeśli chodzi o żywność, to dynamiczne zdjęcia, np. nalewanie kawy, w ogóle kawa wielowarstwowa, sypanie czegoś ręką na plan. Kawa – chcesz zachować świeżość lub jasny kolor pewnych warstw, zanim kawa będzie skończona. Lub przy nalewaniu są fajne bifurkacje :) które się podobają klientowi i chce je mieć na zdjęciu. Nalewanie – oświetlenie kadru czasem jest takie, że osoba stojąca obok planu i np. lejąca płyn czy sypiąca cukier puder, pomimo że nie zasłania kadru, to jednak powoduje powstanie cieni, których nie chcesz mieć na zdjęciu (ręka, górne oświetlenie), więc łączysz statyczne ujęcie planu bez ręki, a z osobnego ujęcia bierzesz rękę (lub efekty jej pracy), unikając tego fragmentu z cieniem.
Montaże w portretowaniu? Ależ oczywiście! :) Czyli sytuacja czwarta. Miałem w zeszłym roku taką biznesową sesję portretową, podczas której jedna z Ważnych Osób, które były fotografowane, dała mi całe 46 sekund pozowania, zanim zeszła z planu oświadczając, że to już mi wystarczy. :) Aż sobie sprawdziłem w EXIF-ie, ile minęło czasu między pierwszym a ostatnim RAW-em. Udało mi się znaleźć przyzwoite ujęcie, ale musiałem z pozostałych wybrać inne detale, np. zegarek na ręce lepiej się ułożył, kołnierzyk itd. No takie życiowe, zupełnie nie fotograficzne, praktyczne aspekty takiej pracy. Takie montaże detali zresztą zdarzały się i na innych sesjach portretowych, jeśli nie uda się przypilnować tego na planie lub garnitur nie współpracuje i trzeba coś oszukać.
Rzecz ujął bym tak, że jeśli do takich operacji "wystarczają" Quadralite, to... Elinchrom przegiął. Ok, bronić się może ewentualnie cena lampy. Ale nadajnik? I tak mamy transmisję cyfrową, i tak coś w lampie ustawia najpierw parametry, tak samo jak w Yongnuo, czy Quadralite. Jeszcze jedna obserwacja: w zasadzie zawsze ustawiam światło w "terenie". Zabawnie jest gdy się udaje z "niczego" za pomocą światła zrobić "coś". W ogólności, widać, że wymogi co do lamp tyczą sytuacji, których unikam jak ognia :-) No i oczywiście szkoda kasy na super-hiper sprzęt oświetleniowy. A zupełnie inna sprawa, czy on faktycznie taki jest super, czy raczej płaci się za czerwoną kropkę :-)
@baron13
" No i oczywiście szkoda kasy na super-hiper sprzęt oświetleniowy. A zupełnie inna sprawa, czy on faktycznie taki jest super, czy raczej płaci się za czerwoną kropkę :-) "
Kiedy robisz sesję dla agencji, to ma to znaczenie czy rozstawiasz np. lampy Quadralite, czy Profoto, czy może nie ma to żadnego znaczenia ?
Jak myślisz ?
@komor, dzięki za przykłady!
@komor - i klienci akceptują sklejki bez marudzenia ?
@Jonny, jeśli jako klienta rozumiesz agencję, to oczywiście, często ustalamy przed lub po, co zrobić, jak i dlaczego, a co ewentualnie olać, żeby nie iść w koszta. Klient końcowy albo nie wie, o czym rozmawiamy, albo interesuje go efekt końcowy, a nie to, w jaki sposób go osiągnęliśmy.
Być może to wariactwo z tym prestiżem marki sprzętu, jakim robimy zdjęcia. Być może. Ale z drugiej strony - znam firmę foto, która chyli się ku upadkowi (tracąc klientów) między innymi dlatego, że na prestiżowych eventach pojawia się fotograf z tej firmy, ze sprzętem, którym wzgardziłby przeciętny, średnio zaawansowany amator. Zdjęcia robi ta firma całkiem przyzwoite, ale sam słyszałem opinie, że mogłaby robić lepsze, gdyby pracownicy używali nowocześniejszego i "mniej plastikowego" sprzętu. Więc coś chyba na rzeczy z tą "czerwoną kropką" jest. Kiedyś ślubni wideofilmowcy też woleli duże kamery VHS, bo byli bardziej szanowani przez gości. Naprawdę! ;)))
Baron13 mam sąsiada który podobnie mówił jak kupiłem toyotę, bo on ma cinquecento i też dojedzie do sklepu pracy a nawet za miasto na ryby. Nawet niektóre wędki mu się mieszczą do bagażnika.
Ja się napaliłem na Quadralite jak murzyn na blaszkę. Ale przeczytałem warunki gwarancji i mi przeszło. Na palnik dają 3 miesiące a na akumulator 6miesięcy a ładowarka nie jest objęta gwarancją. Pierwsze Elinchromy kupiłem 15 lat temu i przez ten czas w dwóch lampach wymieniłem żarówkę w pilocie. Sprzęt jest dość mocno eksploatowany. W grudniu był w serwisie ale nic nie zostało wymieniane. Do niedawna jeszcze były lampy ONE ( mam takie dwie ) w cenie niespełna 700 zł ale teraz już są tylko w zestawach.
Mam kilka Quadralite. Naprawdę ćwiczę Reportera 200. Ostatnia kombinacja to jest softbox fi 30 cm Mitoya, akurat włazi dobrze i filtry wykonane np z kawałków butelki po Staropolance średniogazowanej (niebieska). Prawdopodobnie oddane kilka tysięcy strzałów sądząc po licznie ładowań akumulatora. Działa. Żadnych uwag, nie widać żadnych zmian np w szybkości ładowania się.
link
Tu akurat ów Reporter robi dzienną poświatę na futrze kota. To ciepłe światło to antyczna Elwa oraz jakaś ruska, jedna z filtrem czerwonym , druga z pudełkiem po Tic Tacach :-) A obiektyw to Samyang 300 mm lustro. No i do takich zabaw owe Quadralite wydają się niezawodne. Praktycznie nie używam trybu TTL. Przy kilku lampach tego nie daje się opanować. Ustawianie energii błysku ze sterownika, fajne, ale raczej bajer, średnio przydatne bo i tak trzeba podejść do każdej lampy, żeby ją przestawić. Zdecydowanie najważniejsze moim zdaniem jest to, żeby mieć nawet jedną lampę więcej niż potrzeba, od tego jakie one są. Nawet jak mam Łucz m1 i praktycznie tamże nie daje się zmieniać energii błysku (jest tam taka fikuśna wtyczka z trzema pozycjami) to lampę można odsunąć czy przysłonić czymś, znajdzie się sposób. Natomiast jak zdało by się np oświetlić ciemne pomieszczenie, a nie ma lampy, to mamy na foci czarną dziurę. Quadralite mają (nie wszystkie) wszystko. Opitolone są Yongnuo , ale moim zdaniem prawie równie przydatne.
@ZenonSkisły
Czytając warunki gwarancji chyba u każdego producenta można się nieco zdziwić.
Np. w przypadku Elinchroma z gwarancji wykluczone są palniki i kondensatory (!). Natomiast na akumulatory jest 12 miesięcy lub 500 cykli ładowania.
link
@AndyZ
12 miesięcy to nie 6 a 500 cykli to +/_ 250 000 błysków pełną mocą Jutro się dowiem jak wygląda gwarancja na ELC 125 i 500 i co obejmuje. Te dwie ostatnie lampy nie mają akumulatora. Ale panel pokazuje czas pracy lampy i ilość błysków.
Lampa błyskowa musi mieć kilka zabezpieczeń termicznych, aby nie dało się jej rozwalić w jednej sesji. Niestety, jak ma, to one działają i się wyłącza :-) To wynika z tego, że jak odpalamy np 600 J co dwie sekundy, to w lampie wydziela 300 W mocy i to jest już prawie kuchenka elektryczna. Te sprzęty niejako z definicji wymagają pracy okresowej. I moim zdaniem (i niestety, z jednym przypadkiem doświadczenia na własnej skórze) to jest powodem ograniczeń w gwarancjach.
Moje Quadralite’y Move (o przepraszam, wtedy się jeszcze nazywało Quantuum) tłukę od 2014 lub 15 roku i jak na razie odpukać, palnika nie zmieniałem. Mam zapas na wszelki wypadek, zabieram na sesje wyjazdowe, ale jeszcze nie zmieniałem w żadnej. Żarówki owszem, ze trzy razy wymieniałem, raz z mojej winy, bo przy demontażu boksa zahaczyłem jakoś i wyłamałem praktycznie szklaną część z mocowania.
Jedyne, co się zepsuło/zużyło, to ten element/rączka, którym reguluje się położenie lampy i potem dokręca, żeby stało w miejscu. W jednej lampie po prostu się coś połamało i musiałem wymienić. Nie było problemu z dostaniem tego z serwisu.
@komor: czyli reasumując dobra i tania firma :-)
W Elinchrom gwarancji na palnik faktycznie nie ma ale jeśli zdarzy się taka sytuacja, że palnik nie działa w czasie gwarancji i nie posiada widocznych mechanicznych uszkodzeń to reklamacja jest uznawana bezpłatnie.
Moje spostrzeżenia pokrywają się z tym co napisał @komor :) niestety prawda ekranu tak własnie wygląda :)
Dodam tylko @baronie, że z czasem jak mocno eksploatujesz sprzęt i np. w roku dwie lampy z twoich 10-12-stu ciągle są w serwisie to zaczynasz się zastanwiać nad czymś solidniejszym ale nie ze względu na to, że ten serwis cię kosztuje. Tylko ze względu na to, że ciągle musisz pilnować, która to była, pakowac odsyłać, po serwisie sprawdzać, czy w ogóle ją naprawiono.
@Baron bierzesz pod uwagę to, że poza żarnikami mimo zabezpieczeń termicznych poważnie zużywają się układy sterujące od ciepła i nie tylko kondensatory? Wiesz jak taka lampa się zachowuje i jak potem wygląda dochodzenie, która to dawała jakiś zafarb?
Wpływ na temperaturę barwową lampy ma nie tylko elektronika lampy ale i modyfikatory. Wystarczy trochę kurzu i temperatura może spaść nawet przeszło 1000 K Też byłem zdziwiony jak to odkryłem. Często wystarczy przetrzeć z kurzu wilgotną szmatką wnętrze softboksów, garnków czy parasoli a jest gołym okiem widoczna poprawa. Ja od czasu do czasu robię przepierkę ( w samej letnie wodzie bez detergentów ) przednich tkanin z softboksów. Na „oko” są białe ale po praniu woda jest czarna.
@ZenonSkisły, dokładnie :) NIe wspominając już żółknące materiały, ja piorę z detergentami, przody da się dokupić :)