Test 10x42 - opinie testujących
2. Arkadiusz Olech
Żeby pokazać, że tabele to nie wszystko od razu wspomnę o jednej lornetce, która wzbudziła moje zainteresowanie, a której pozycje w tabelach kontrastują z tym zainteresowaniem. Mowa o Bushnellu Discovererze, który w rankingu econo zajął dopiero 36 miejsce, a w rankingu ogólnym 22 pozycję. Druga i trzecia dziesiątka nie jest powodem do chwały, a jednak... Discoverer to produkt solidnie wykonany i bardzo udany optycznie z wyjątkowo dużym i ostrym jak na tą klasę sprzętu polem widzenia, który zgubił punkty w kategoriach dla wielu mniej istotnych takich jak wyjście statywowe czy minimalna odległość ostrego obrazu, a jednocześnie nie zanotował żadnej poważnej wpadki. Przykład tej lornetki bardzo wyraźnie pokazuje, że warto samemu tworzyć swoje rankingi traktując nasze tabele jako dane wejściowe, wykonać na nich kilka operacji, wyrzucając na przykład część kategorii testowych dla nas nieważnych lub nadając im odpowiednie wagi.
Ponieważ jestem miłośnikiem klasyki, a zalety lornetek dachowych do mnie
mało przemawiają, na początku mój zachwyt wzbudził Swarovski Habicht
10x40 W - konstrukcja, która pod względem wyglądu zewnętrznego nie
zmieniła się od kilkudziesięciu lat i teraz stanowi ciekawe połączenie
klasyki i nowoczesności. Zachwyt trochę minął po dojrzeniu kilku wpadek,
a zupełnie minął po wzięciu do ręki Nikona SE, który jest w zasadzie
równie udanym połączeniem klasyki i nowoczesności, a jednocześnie
wyraźnie góruje nad Swarovskim wynikiem w naszym teście. Nikon SE to tak
naprawdę mój faworyt, który w moim prywatnym rankingu zajmuje pierwsze
miejsce (co prawda ex equo z inną lornetką, ale o tym za chwilę). Gdybym
więc dysponował nieograniczoną kwotą na wydatki lornetkowe wcale nie
patrzyłbym na produkty Zeissa, Swarovskiego a tym bardziej Leica, lecz
kupił Nikona lub Bushnella Elite. Ten ostatni, to właśnie druga lornetka
z pierwszego miejsca mojego rankingu. Mając kwotę na poziomie ponad 3000
zł naprawdę bardzo bym się wahał czy kupić Nikona czy Bushnella. Oba to
nad wyraz udane produkty z najwyższej półki jakościowej.
Niestety, a może na szczęście, nie mam do wydania ponad 3000 zł na lornetkę, więc roztrząsanie rozterki Nikon czy Bushnell może poczekać.
Renoma marki, naprawdę ładne obrazy i mądre podejście firmy każą mi jeszcze wspomnieć o Zeissie Conquest. To udany produkt i dobry pomysł szefów Zeissa. Problem jednak w tym, że kosztujące tyle samo Bushnell i Nikon, wypadają lepiej, w ich mniejszą solidność w świetle wieloletniej eksploatacji nie chce mi się wierzyć, a mniejsza renoma marki na rynku lornetek jakoś mało mnie interesuje. Nigdy nie należałem do ludzi, których bardziej od instrumentu optycznego zaprzątało głowę logo na nim umieszczone.
Kolejna lornetka, którą wziąłbym w krąg zainteresowań to Olympus EXWP-I, który od pierwszego wzięcia do ręki i przyłożenia do oczu przypadł mi do gustu. Patrząc na wynik w teście widać, że nie tylko mi, bo inni testujący także wystawili mu wysokie oceny. Olympus rzutem na taśmę zmieścił się więc w pierwszej dziesiątce naszego testu, będąc w niej instrumentem niewątpliwie najtańszym. Duże brawa!
Ciekawy design i dobre własności optyczne to wyróżniki każące napisać coś o Swiftach UltraLite. Obie te lornetki są naprawdę udane i chcąc zakupić coś w klasie cenowej 1000-1500 zł, bardzo poważnie brałbym je pod uwagę. Moją dobrą opinię, opartą o egzemplarze obecne w teście, zburzyły jednak trochę ostatnie wpadki, które miałem okazję podziwiać u Swiftów w jednym ze sklepów. Jeden z "macanych" egzemplarzy miał wyraźnie nieostrą dużą część pola widzenia w jednym z okularów, a drugi duże ilości drobnego pyłu przyklejone do wewnętrznej strony soczewki w obiektywie. Co jest wyjątkiem, a co regułą? Czy dobrym przedstawicielem całej serii są egzemplarze obecne w teście, czy te oglądane w sklepie? Trudno powiedzieć, ale Swiftom przed zakupem warto się uważnie przyjrzeć.
Na koniec opisywania dobrych wrażeń jeszcze kilka słów o kolejnej lornetce, której miejsce w rankingu może nie zachwyca, ale po której nie oczekiwałbym żadnych wpadek, w stylu tej opisywanej powyżej. Mowa o lornetce Kowa BD41-10. Firma ta kojarzy mi się bardzo dobrze i mam same pozytywne doświadczenia z ich optyką. Wynik testowanej lornetki w naszym teście jest bardzo dobry, cena jeszcze akceptowalna (choć lekkie jej obniżenie na pewno pomogłoby w zwiększeniu sprzedaży), a miejsce nie zachwyca właśnie przez obecność notujących lepsze wyniki instrumentów takich jak Swift, Vortexy czy Olympus. Problem w tym, że w moim osobistym rankingu jakościowym, jakoś bardziej skłonny byłbym zaufać Kowie. Czy słusznie, nie wiem - ale tak jak pisałem powyżej, ta część naszego testu to miejsce na bardziej subiektywne odczucia, którym daję tu wyraz.
Jeśli chodzi o największy zawód, to jest nim dla mnie to co zobaczyłem w lewym okularze Kahlesa. Tyle się naczytałem na forach myśliwskich i ornitologicznych, że Kahles to w zasadzie to samo co Swarovski tylko z innym logo, że to świetne produkty za połowę ceny Swarovskiego itp. itd. Bańka puchła, puchła i pękła z ogromnym hukiem przebita przez wielki brud przylepiony do wewnętrznej soczewki okularu Kahlesa obecnego w teście. Straszne...
Nad rumuńskim IORem już się nie będę pastwił, Krzysiu, w poprzednim rozdziale zrobił to dostatecznie dobitnie.