Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
No, ale ... przecież ktoś to od Chińczyków kupił !!!. Uważam, że każdy może produkować co chce i jakiejkolwiek jakości. Najistotniejsze w tym wszystkim jest jednak zbycie produkcji. Moim zdaniem to polscy dystrybutorzy wyszli na głupków. Nie dość tego próbują zasugerować klientowi wysokiej jakość produkt. To jest po prostu chamstwo i beszczelność sprzedających. Po prostu należy wielokrotnie sprawdzać co się kupuje. Najlepiej po zasięgnięciu informacji użytkowników ... nie ekspertów.
Ostatnio miałem okazje używać lornetki marki "Russia". Moja była chyba green edition. Moim zdaniem lornetki tej marki maja najlepszy stosunek jakość/cena, czyli g.. za prawie darmo. Na allegro kosztuje ona 7.20PLN to cud że przez nią cokolwiek widać.
Wreszcie ktoś z humorem opisuje poważną sprawę - może zwróci uwagę tłumów, które wszystko chcą mieć nie tanio, tylko najtaniej.
Przy okazji proszę o korektę lornetki Bushnell Excursion EX 10x36 - ma zamienione w bazie średnicę i powiekszenie i pokazuje się w niewłaściwym towarzystwie przy wyszukiwaniu dużych powiększeń :)
Nie nieźle, tylko najlepiej. Dla znacznej większości kupujących, najważniejsza jest bardzo niska cena i "super parametry" (MEEEGA zoom i DUUUŻY obiektyw), a że jakość będzie delikatnie mówiąc kiepska, a faktyczny zoom bardzo mały, to już tylko trzeźwo myślący będą tego świadomi.
Podobnie jest np. z wiatrówkami (akurat moje hobby)... Wiatrówki za 99 zł. schodzą jak świeże bułeczki, bo "sprzedawcy" opisują je jako "GERMANY" (choć oczywiście produkują to coś w Chinach), "DUUUŻA moc" i prędkość 350 m/s (choć zwykły śrut wypluwają ledwo co z prędkością maksymalną ok. 150 m/s), najlepsza luneta w zestawie (choć praktycznie nic przez nią nie widać), SUUUPER jakość i celność (choć z tego czegoś trudno trafić w wiadro z 10 m, a przy odrobinie szczęścia wszystko rozleci się po wystrzeleniu paczki śrutu) itd.
Nie ma to jak wciskanie kitu na maksa... To się po prostu opłaca, a że uczciwi sprzedawcy mają przez to kłopot ze sprzedażą faktycznie markowego i sprawdzonego sprzętu, nikogo nie obchodzi, zwłaszcza allegro, które liczy tylko i wyłącznie na zysk z prowizji.
Rynek w Polsce mlody to i nikt nie docenia jakosci. Ogladajac te pryzmaty warto sobie uswiadomic, ze nowe drogi jakie budujemy, tory po jakich jezdzimy i druty co nam daja prad sa w takim samym stanie. Oszczedny kupuje dwa razy. To jest dopiero bolesne.
Ja mam wrażenie, że Alle***o od czasu do czasu idzie po rozum do głowy. Dawno, dawno temu rozglądałem się (z sentymentu, żeby nie było.....) za zegarkami pewnej wysoce cenionej firmy szwajcarskiej. I może 5% to były oryginalne zegarki, 60% bardzo gustowne podróbki, pozostałe 35% były to "chochle stalowe" a'la zegarek. Minął jakiś czas i tych tandeciarskich podróbek już nie ma. Może i z "pseudooptyki" uda się oczyścić Alle***o. Albo niech stworzą oddzielną kategorię "Super hitowy sprzęt w maga promocji" i katagoria "Foto" sama się oczyści...... Oby.....
To się nazywa wolny handel (może "chandel":). Recepta jest prosta - nie kupować. jak ktoś kupi - jego sprawa, co robi z pieniędzmi. Większość kupujących te "wytfutwory" nigdy nie kupi wyrobu o podobnych parametrach z logo znanej firmy, bo nie chcą płacić za samo logo - przecież też robione są w Chinach (taką słyszałem "zgroza"argumentację). Po prostu nie kupować "parówek za 3,99/kg"!
Co za zgroza. Nawet dziecku do rozwalenia strach takie coś dać, bo: - młodych należy uczyć dobrej kultury rzemieślniczej - ten szmelc zawiera niebezpiecznie elementy - podejrzewam, że użyte tworzywa mogą uwalniać szkodliwe substancje, wnikajace do organizmu poprzez kontakt ze skórą - ryzyko popsucia wzroku - dziecko może zostać wyśmiane przez otoczenie
IMPORTERÓW TAKIEGO SZMELCU POWINNO SIĘ ZAMYKAĆ W WIĘZIENIACH !!! Proceder by się skończył.
Niemniej brak możliwości importu czegoś takiego skutecznie uniemożliwiłby kupowanie takich pseudo-lornetek dzieciom na komunię, licząc, że po pseudo-obserwacji będą zadowolone. Pierwszy kontakt z pewną grupą towarów powiniej być jak najlepszy - pozwól dziecku spojrzeć przez Zeissa lub Leicę, a do końca życie będzie to dobrze wspominał i być może kiedyś kupi sobie i dziecku Fujinona lub Nikona. Ja w roku 1987 po raz pierwszy spojrzałem na Jowisza i jego księżyce. Był to bardzo dobry refraktor achromatyczny i ten widok pamiętam do dziś!! Mimo, że później obserwowałem i fotografowałem zaćmienia Słońca i Księżyca, przejścia planet przed Słońcem, zakrycia planet przez Księżyc, wiele komet. Jeśli pierwszy kontakt ze sprzętem optycznym będzie możliwie najbardziej pozytywny, ziarnko będzie zasiane. Być może wykiełkuje w postaci hobby, pasji lub wręcz wykształcenia i zawodu. A jeśli będzie to "Chochla" zamiast lornetki - z pewnością będzie to zawód ale w tym drugim, rozczarowującym kontekście. Po to są takie strony jak www.optyczne.pl lub www.sportoptics.pl, by się lud ciemny dowiedział co do czego i za ile..... Dlatego wielkie ukłony dla Arka, Roberta i całego zespołu optycznych, za to co zrobili, robią i pewnie robić będą.
Taa... Do przepisywania dyrektyw i zakazów, wyśmiewania i gnębienia przedsiębiorczych - jesteście pierwsi! Ale nawet tak tandetnej lornetki nie potraficie wyprodukować w Polsce (z zyskiem)!
Na szczęście w pewnych branżach przemysłu istnieją władze regulacyjne czuwające nad jakością i bezpieczeństwem produktu. Bez nich mielibyśmy tu pełno takich "przedsiębiorczych" producentów z ewg-podobną mentalnością.
Sci-Clone Kiedyś w PZO na Grochowskiej był tzw "Magazyn Braków" - był to magazyn elementów optycznych (soczewki, pryzmaty, filtry, "blanki" szkła optycznego), które na pewnym etapie produkcji odpadły ze względów jakościowych. Nawet najgorsze "odpadki" z PZO są niedoścignionym wzorem dla tej 50x50. Swoją drogą ten magazyn w PZO był kiedyś mekką dla osób własnoręcznie budujących teleskopy - kiedyś jedyna szansa by mieć sporego Newtona......Ech - "to se ne wrati"
Myślę, że tekst o tyle ciekawy, że warto zapoznać się z tym, co producenci potrafią. Niestety, mogę wskazać kilka dziedzin ludzkiej działalności gdzie wyroby o podobnej jakości zyskują aplauz i nagrody. Nie kituję, np ekhem... literatura. Zachwycony syb dał tatusiowi, a tatus do mnie pretensjami jako, że znam ałtora, że jakby dziecko napisało... Noc cóż, ileś lat ekonomiści wmawiali nam, że produkcja jest nie ważna, ważne jak to się sprzedaje, prawda? To i nam sprzedają. Dla większego zamieszania: mam taki wyrób lornetko-podobny. Moze w ciut lepszym wykonaniu, ale zaniebieszcza, jak cholera, jakiś azotek tytanu, czy cóś to jest tą powłoką. Lornetka zniekształca, trochę trzeba pokombinować, żeby dopasować do oka bo się napęd wygina i pewnie da się jeszcze znaleźć kilka innych atrakcji, typu podziałka na kręcącym się okularze. Po kij mi podziałka? Nie wiem, ale skoro już jest... Jak koszmarna to jest lornetka, wiem bo mam taką produkcji PZO sprzed 1978 roku. Więc tamta leży zakonserwowana, a tej używam na ten przykład do wypatrzenia ptaszka, bo nim trafię teleobiektywem, to chciałbym wiedzieć w co trafiam. Nie boję się, ze deszcz zalele, że zgubię, ukradną, porysuje się, bo to PRZYDATNY SZMELC.
Ciekawus - to kwestia czyjejś mentalności... Możliwe, że mojej, bo przyznaję, że z mojego punktu widzenia Twoje poglądy są nawet bardziej niebezpieczne dla zdrowia niż owa lornetka (i nie tylok dla zdrowia), ale mimo to do głowy by mi nie przyszło żeby dlatego zakazać Ci żyć! - Nie rozumiesz, prawda? ;-)
Pytasz czy ja potrafię wyprodukować lornetkę? - W następnym zdaniu sam sobie odpowiadasz: "Na szczęście w pewnych branżach przemysłu istnieją władze regulacyjne czuwające nad jakością i bezpieczeństwem produktu." - Też nie rozumiesz, prawda? ;-)
Chiński produkt składający się z trzech elementów - dwa z nich szybko ulegną uszkodzeniu, trzeci okaże się rakotwórczy ,wkrótce także i on się uszkodzi ( właściwości rakotwórcze pozostaną na zawsze)
Aż zatęskniłem za znaną z dzieciństwa lornetką Made in ZSRR firmy TENTO. Wprawdzie miała taki intensywny zapaszek ale czuło się w rękach kawał porządnej lornety! Jeszcze na początku lat 90-tych można je było dostać za grosze na bazarach od Iwana zza wschodniej granicy...
5 lipca 2011, 20:57
@ smatusiak A importerzy..byleby nie zaśmiecali środowiska..
Bo powinien być podatek od tandety to by tego syfu nie sprowadzali :)
Mam styczność z branżą reklamową i ponad 90% gadżetów to syf, który rozpada się po kilku użyciach i w pierwszym tygodniu od sprzedaży większość tego gówna ląduje na naszych wysypiskach.
5 lipca 2011, 21:05
@ baron13
To po co ci ta dobra lornetka PZO? Żeby leżała? To tak jakby kupić wysokiej klasy super jasny obiektyw, położyć do szafy a zamiast tego używać ciemnego jak dupa starego kita bo nowego szkoda.
A później się dziwicie, że tyle tandety się sprzedaje skoro sami wolicie używać tej tandety :)
@goornik - święte słowa (z tą lornetką na komunię) - Ja dostałem dostałem ruski badziew (na prawdę badziew, a nie to co się wspomina dziś z sentymentem) i aż do drugiego zlotu optycznych lornetki dla mnie nie istniały. Aż wziąłem do łapki Pentaxa Papilo i wsiąkłem. W tym roku na komunię mój syn dostał wspomnianego Pentaxa i nie rozstaje się z nią - na każdym spacerze oglądamy na przemian pająki, ptaki i robaki i wszyscy mają z tego frajdę. A taką chochlę... toż to nawet na gadżet reklamowy się nie nadaje...
Aha, chyba się domyślam co oznacza 50x50 w tym "instrumencie": ŻE OBA OBIEKTYWY MAJĄ TAKĄ ŚREDNICĘ :-D
@Borat: dowcip w tym, że ta kiepska zazwyczaj wystarcza. Używam jej do rozpoznania "co to jest". PZO, no niestety, jak ją biorę do ręki, to pokwikuję. Po pierwsze, już kiepsko widzę. Okulista twierdził, że jak na mój wiek... No ale ja kiedyś rozpoznawałem sylwetki ludzi z kilkunastu kilometrów. A poza tym na przykład, żebym zobaczył tak Drogę Mleczną, jak ją wiedziałem w Przedborowie, to był musiał się chyba na jakąś długą wyprawę udać (Paranal?) Te, psiajucha lampy uliczne! A tak dla uczciwości, moja ma jakieś tam napisy Fu Cheng 50, szkła żółte a obraz niebieski, ale wygląda na całą. Nigdzie nie widzę śladów odprysków, kleju czy paprochów. Odpowiedź dlaczego używam tej: wystarcza i nie wkurza. Tak na marginesie: właśnie testuję sobie Samyanga 35 mm. We wrockowej Katedrze jakiś gość się zainteresował, bo ten czerwony pasek (trza mazakiem zamazać). Pokazałem. - A, to ten koreański badziew! - podsumował mnie. Może i badziew?
Oj, czepiacie się, Panowie. Większość ludzi i tak nie odróżnia Panasonica od Panascanixa więc target tego typu wyrobów jest bardzo szeroki. No i oni raczej czytają gazetki z marketów i dyskontów a nie optyczne.pl...
ewg, to Ty zdajesz się nie rozumieć. Władze regulacyjne (dozory, inspekcje) pilnują przestrzegania prawa i w skrajnych przypadkach jego naruszenia przyczyniają się do osadzenia delikwenta w pace. I bardzo dobrze! A dlaczego ja jestem tym złym? Ja mam tylko żal do tych organów oraz do ustawodawstwa, że nie panują nad szkodliwym dla społeczeństa i środowiska importem bubli z Chin. Mam niesmak, że mocno wypaczyłeś słowo "przedsiębiorca". Taki importer to raczej szkodnik społeczny, jeśli nie przestępca. Starej daty zacni rzemieslnicy by się w grobach poprzewracali czytając ten artykuł.
Najlepsze jest zdanie: "Ale nawet tak tandetnej lornetki nie potraficie wyprodukować w Polsce (z zyskiem)!" - A można w Europie za 15 złotych wyprodukować taki szajs? Za głodową pensję? Próbowałeś to choćby zgrubnie oszacować, zanim napisałeś to "mądre" zapytanie?
To, że ktoś oferuje taki syf nie jest w żaden sposób groźne. Groźne jest to, że takie wynalazki znajdują całe zastępy nabywców. W zasadzie nie ma się co dziwić, kochamy bylejakość w niemal każdej postaci. Kupujemy najtańsze graty wcale nie dlatego, że jesteśmy biedniejsi od innych. Po prostu wiemy lepiej, że wysoka cena jest tylko wynikiem zmowy mitycznych "onych", a nie skutkiem wieloletnich badań, doświadczeń i mnóstwa zainwestowanych pieniędzy. No przecież auto ważące 1500 kg jest warte jakieś 1000 złotych. Do tego dodać jakieś plastiki i radyjko i sportowy wydech z rynny i wartość wzrasta do moze nawet 3000 zł. Czy nie widać tego na ulicach?
Nazgul, niestety masz rację. Ten target rozpoznaję nieraz w rozmowach ze znajomymi. Niestety dotyczy to nawet niektórych ludzi z wyższym wykszatłceniem.
Baron13 - tez tak uważam. Czerwony pasek powinien być prawnie zastrzeżony dla Canona. Za koreański badziew można tylko niechcący w kubek zarobić po ciemku. To samo dotyczy baiałego koloru L-ek. Mnóstwo ludzi podaje to za wadę. Dlaczego nie zrobią czarnych?
ewg | 2011-07-05 17:45:12 "Taa... Do przepisywania dyrektyw i zakazów, wyśmiewania i gnębienia przedsiębiorczych - jesteście pierwsi! Ale nawet tak tandetnej lornetki nie potraficie wyprodukować w Polsce (z zyskiem)! "
Hmm wyjaśnisz prostemu czytelnikowi przeciw komu kierujesz tę wypowiedź?
Jeśli to ma być wypowiedź w obronie przedsiębiorczych handlarzy-oszustów to chyba trafiona kulą w płot - nikt nie broni sprzedaży tandety; chcemy jedynie by sprzedawca odpowiadał za rozbieżność parametrów deklarowanych i rzeczywistych - to chyba uczciwe dla każdego poza podłym cwaniakiem-oszustem...
Jeśli to krytyka ludzi przedsiębiorczych, którzy obawiają się prowadzenia własnej działalności - tym bardziej chybiona - znam kilkoro ludzi przedsiębiorczych, których nasze kochane post-komunistyczne państwo wykończyło ZUSem i przepisami podatkowymi - np. masz osiedlowy sklepik w którym ledwie zarabiasz na życie a ZUS masz płacić od średniej krajowej i nawet nie możesz zrezygnować ze składki emerytalnej, choć bezrobotnym możesz zostać w każdej chwili... tfu! No ale lud wciąż nienawidzi "prywaciarzy", więc dopierdzielić im... za Kulczyka... za Solorza...
A może się mylę i, w swojej tępocie, źle oceniam Twoje intencje - proszę więc pokornie o oświecenie...
@pmazur - Państwo nie wykończyło ZUS-em tylko klienci się odwrócili w stronę tańszych sklepów. Wszyscy płaczą nad losem "naszych" osiedlowych sklepików i ci sami jak ognia się ich wystrzegają - bo drogo tam. Nie zalatuje Ci to hipokryzją? Jak chcę dokupić jakiś obiektyw do aparatu przewracam do góry nogami internet by znaleźć najlepszą (najniższą) cenę, chociaż na rzut kamieniem mam MM, w którym półki uginają się od fotogratów. Jakby różnica była niewielka to czemu i nie, zawsze to dobrze pomacać upatrzoną rzecz przed zakupem. Kilkaset PLN trudno jednak uznać na coś pomijalnego. I to samo jest w Twoim osiedlowym sklepie, robiąc tam codziennie zakupy przekonasz się, że mogłeś mieć to samo za sporo mniej. Więc jak to głosi slogan reklamowy "po co przepłacać?"
Powiem Wam, jak dla mnie, ta dyskusja otwiera świat mitów współczesnego człowieka. Mitów konsumenckich. Na moje wioskowe wyobrażenie, wartość przedmiotu wynika tylko z tego, czy człowiek potrafi go użyć. Ot, opowieść o tym jak świat systematycznie schodzi na psy z powodu nieumiejętności używania. Dawno, pewnie ponad 35 lat temu wyczytałem w Problemach o przewagach ostrzy z obsydianu. Pomiędzy wsią Przedborowa a Stoszowice jest miejsce, gdzie można znaleźć całkiem sporo szkła wulkanicznego. Musiałem się zajmować tym kilka miesięcy. W końcu wynalazłem odpowiedni kamień i wypukałem z niego ostrze. Za którymś razem nauczyłem się, jak go nie łamać. Używałem jako temperówki, przez kilkanaście lat. W końcu przestałem używać kredek i ołówków. Współczesne wynalazki, w porównaniu nożem z obsydianu, są zwyczajnie tępe. Mają tylko jedną zaletę: ponieważ się nie łamią, każdy lejek może ich użyć. Dobre rzeczy, które wymagają "tylko" umiejętności obsługi, wypierają rzeczy, które może obsługiwać każdy. Kilka razy w życiu używałem tzw kosy spalinowej do tego, do czego zasadniczo jest przeznaczona, czyli do "obkaszania". Nie do wykonywania "hektarów", ale do wycinania trawy w miejscach do których nie dotrze kosiarka na kółkach. zawsze kończyło się tym , że pytałem, czy nie mają normalnej kosy? Spalinowa wyrywa trawę, ciepie po oczach, po rękach, nie da się nią wykosić zakamarków, wreszcie jest ciężka, niewygodna, warczy i śmierdzi, ma się po niej migrenę. Nie da się na niej oprzeć i posłuchać, jak cykają koniki, albo żaby rechoczą. Ma tylko jedną zaletę: kosiarz może nie umieć kosić. Przy kosiarce spalinowej, polska kosa prosta na oko jest śmiesznym rekwizytem z filmu. Ma się do kosy spalinowej mniej więcej tak, jak obiektyw Samyanga do obiektywu Nikona, czy Canona. Aliści, zauważyłem, że jest całkiem obojętne, jaki obiektyw posiadam, jeśli nie umiem fotografować. I tak i tak zdjęcia są do niczego. Tyle, że w przypadku Samyanga jest ich mniej. Przedmiot ma wartość, tylko wówczas, gdy służy do czegoś i jest ktoś, kto potrafi się nim posłużyć. Do czego służy lornetka? Wiem mniej więcej co robią z nią żeglarze, bo długo pracowałem z panią która pływa na przykład po oceanie Atlantyckim, mimo, że to niebezpieczne. Do czego lornetka facetowi mieszkającemu na obszarze Europy, którego nie ciągną podarte żagle, paralotnie, Zamarła i temu podobne atrakcje? Otóż, mam wrażenie, że do PONOSZENIA. Obśmiany tu wyrób lornetko-podobny jest dokładnie tym, czym być powinien: atrapą, która może doskonale posłużyć dzieciarni do zabawy. O ile istnieją jeszcze dzieciaki, które mają ochotę trochę pobiegać, pobawić się w partyzantkę, czy jakiś inny jej odpowiednik, zamiast siedzieć przy komputerze. Atrapa powinna być obciągnięta gumą, odporna na rzucanie, i do tego tania, bo dzieciarnia w końcu ją rozwali. Argumenty, że w jakikolwiek sposób szkodzi, są dla mnie dziwne. Rakotwórcza? Telefon komórczany daje pod 100 watów na metr kwadrat przy łączeniu się ze stacją bazową, a ludziska trzymają go przy główce. Że nie wspomnę o papierosach... Pewnie jak kto zje w całości taką atrapę lornetki, prawdopodobieństwo, że na skutek kontaktu z nią zachoruje wzrośnie do poziomu jaki daje używanie komórczaka. Moja atrapa lornetki ma jeszcze tę cechę, że udaje lornetkę na tyle dobrze, że wystarcza do celów, do jakich jej używam. Oczywiście, że za pomocą dobrej lornetki rozpoznam z większej odległości, że to ptak na drzewie, a nie kawał kory, ale jeśli jest tak daleko, że nie rozpoznam za pomocą atrapy, nie ma sensu wyciągać aparatu. Używam atrapy, choćby dlatego, aby nie obciążać rozumu troską o jeszcze jeden drogi gadżet, którego trzeba pilnować. artykuł jest pouczający, ale dyskusja nad nim przypomina mi próbę oceny zegarka odpustowego, że mianowicie tylko raz na dobę dobrze pokazuje czas, bo wskazówki ma wymalowane.
identyczne można kupić w Centrum Chińskim w Lublińcu za 49 lub 54 zł (ta druga jest stylizowana na wojskowe morro):-) Nic przez nie nie widać, abberacje straszne, ostrości nie da się ustawić a jeden okular odpadł po wzięciu do ręki :-)
"Nie czytanie", "na prawdę". Panowie, krytykując tandetę unikajcie tandety (językowej) ;-) Artykuł porusza naprawdę ważny temat. Sprzedawcy, oferenci różnego rodzaju dziadostwa nie ponoszą odpowiedzialności za wprowadzanie klienta w błąd. Między innymi dzięki handlowi "w chmurze" typu Allegro. Temu zdecydowanie powinna towarzyszyć publiczna debata i konkretne decyzje związane z nadzorem.
Ja jestem ciekaw jednego - kto przy cenie detalicznej nawe 25 zł brutto (o 7 zł wspomnę w nawiasie:) zapłacił za koszty skarzenia środowiska naturalnego w Polsce. Nie wiem jak jest z tym w innych krajach, ale w moim przekonaniu w Polsce ląduje w ten sposób tysiące ton smieci, gdyż taka lornetka po kilku użyciach wyląduje w koszu (w miarę szczęśliwie) albo przy szlaku, gdzie poirytowany mator-obserwator wyrzuci niesprawne urządzenie - wszak tylko 3 dychy z przesyłką. A potem lasy, łąki, ulice pełne są plastykowego śmiecia!
@Groszek Nie zgadzam się z Tobą. Znam wielu ludzi, którzy próbowali prowadzić jakąś działalność i rezygnowali bo nie byli w stanie (na początku) zarobić na ZUS i wracali na zasiłek czy do szarej strefy. Nie czujesz tematu więc niech zgadnę ... pewnie jesteś z Warszawy, co? Przepraszam Warszawiaków ale ostatnio czytałem gdzieś test zasięgu telefonii komórkowej w Polsce ... przeprowadzony w promieniu 70km od centrum Warszawy... bardzo wymowne, prawda?
Nie wszyscy biegną do marketu żeby znaleźć cukier czy piwo tańsze o 20 gr. Wiele osób wycenia swój czas i wygodę na nieco większe sumy... Ja też nie kupuję w MM (ich chciwość przekracza granice rozsądku) ale niekoniecznie szukam najtańszego sklepu w internecie. Oprócz ceny liczy się również np. rzetelność, zaufanie, wygoda ew reklamacji, możliwość sprawdzenia na miejscu. Nie dopłacę za to 25% do średniej ceny (jak w MM) ale 150zł w stosunku do obiektywu wartego 3000... czemu nie? A kupowanie obiektywów na odległość ... zrobiłem tak raz - i nigdy więcej!
Hipokryzją zalatuje mi zwalnianie z podatków hipermarketów a trzymanie buta na gardle drobnym sklepikarzom. Niby jaką wartość dodaną (poza ew. łapówką dla urzędnika) wnosi budowa hipermaketu że trzeba ich tak bardzo wspierać?
I niekoniecznie muszę mieć produkt najtańszy, za to chcę żeby miał rozsądny stosunek jakości do ceny. Ale żeby taki wybór był możliwy muszę mieć rzetelną informację o tej jakości. Nie mam nic przeciwko temu żeby sprzedawano takie "chochle" pod warunkiem że klient ma świadomość że kupuje "chochlę" a nie lornetkę. I z wprowadzania klienta w błąd sprzedawca powinien być rozliczany. Sprzedaż chochli pewnie trochę by spadła ale wszyscy klienci byliby zadowoleni. I ci co kupili i ci co nie kupili ;-). Bez żadnych urzędowych regulacji i zakazów.
Jeśli chodzi o święte oburzenia, to ja bym o wiele bardzie się oburzał na przykład na książki o fotografii. Część z nich na szczęście jest tylko bezwartościowa, choć kosztują normalnie (czyli mniej więcej jakbyśmy zapłacili za taką lornetkę kilka patoli) ale część jest ogłupiająca. O to jest mnie więcej tak, jakbyśmy kupili taką lornetkę, a ona była pokryta złośliwą E. coli i jeszcze ciepała po oczach cząsteczkami alfa.
Zakup takich gadzetów może mieć u podsawy albo: -niewiedze i nieznajomosć tematu i totalny minimalizm cenowy (i moim zdaniem to jest większośc) lub -świadomy wybór, ale uzytkowników bardzo sporadyczne używających chochli, co tłumaczy niechęć do wydawania np 200zł na prawdziwą chochlę
Generalnie zasada sprzedawania takich sprzetów jest przecież znana. Nie rozumiem zdziwienia tak do końca....
Nie ma chyba takiego matoła na świecie który kupi np podróbę Iphona (sciPhone link od PingPongów za 190zł licząc na to że będzie on miał jakość będzie zbliżoną do oryginału.
Ale co tu gadać, jak dla mnie, sprzedaż tego typu produktów na wiadomym serwisie aukcyjnym to jawne naciąganie (oszustwo) ze strony sprzedawcy. Proszę sprawdzić opisy tych produktów, jak to sprzedawca je zachwala: "Solidnie wykonana lornetka, przeznaczona zarówno dla amatorów jak i profesjonalistów" no i najlepsze "Sprawdź parametry i optykę - BĘDZIESZ MILE ZASKOCZONY!!! No ten co kupił na pewno będzie zaskoczony, ale nie jestem do końca pewny czy mile.
Tak rzuciłem okiem na aukcje tych lornetek i co najbardziej mnie zdziwiło to ile ludzi kupuje te lornetki. Najprawdopodobniej wydaje im się, że chwycili Pana Boga za nogi trafiając na taką okazję. Są tacy co nabyli po kilka sztuk :)
A może optyczne.pl zrobiłby test porównawczy kilku lub kilkunastu lornnetek z tego segmentu w cenach od 7,20 do 50 zł i wskazał, która jest tak zwanym złotym środkiem między wysoką jakością a niską ceną?
@wercio, faktycznie z kwadratem. Z sześcianem spada pole źródeł dipolowych. Natomiast jak się przytknie telefon do głowy to antena jest blisko. Można oszacować dzieląc te kilka watów przez 0,05 metra kwadratowego, że gęstość mocy taka wyjdzie. Z tym że gęstość mocy jest różniczkowa :-)
Najbardziej zainspirowała mnie wypowiedz barona - porównanie kosy i wykaszarki spalinowej genialnie. Ja choć pochodzę ze wsi to słabo posługuję się kosą ( to trudne jest :) ale też mnie dziwią te tabuny gości którzy wyprowadzają się pod miasto "w poszukiwaniu ciszy" a potem zwykle w sobotę kiedy teoretycznie można było by odpocząć to słychać na takich osiedlach co tydzień przerywane odgłosy żniwowania. Zabawna ta cywilizacja współczesna.
W opisie takiej Chochli na Allegro jest taki tekst: "Kup i bądź zadowolony" O ile "kup" brzmi jak sugestia, to "bądź zadowolony" zdecydowanie jest poleceniem, wręcz rozkazem" Dobrowolnie z czegoś takiego nie można być zadowolonym.....
@baron Podobają mi się twoje porównania, bardzo trafione. Rozumiem ta "chochla stalowa" nie została stworzona aby przez nią patrzeć (tym bardziej podziwiać) . Jednak zaglądamy na tą stronę bo szukamy wieści na tematy "optyczne" a nie na temat atrap. Uważam że ten test więcej jest warty niż dziesięć notek o nowym firmware.
Zegarek z wymalowanymi wskazówkami pokoazuje dokładny czas dwa razy na dobe.
Niektórzy nie owijają w bawełnę - jeden napisał, że nie wie w jakim kolorze przyjdzie lornetka, bo producent pakuje losowo. To mi przypomina (chyba już przytaczany przeze mnie) tekst, jakim obdarzył mojego handlującego z Chinami kolegę, jego kontrahent: Rzecz szła o zamówienie wózków widłowych: Kolega: A jakiej marki są te wózki? Kontrahent: A jakiej mają być? Jak chcesz to może być nawet Sony.
@pmazur - nie jestem z Warszawy, jestem z miasta, które jest aktualnie liderem w bezrobociu, liderem w zagęszczeniu hipermarketów i pustynią jeśli chodzi o foto sklepy. Był do niedawna dobry internetowy sklep z siedzibą w moim mieście, ale zwinął się z powodów, o których pisałem, a z którymi tak bardzo się nie godzisz. Sklep został zabity przez tzw, wyłącznych importerów, którzy marże ograniczyli do 5-10 złotych... Na gracie wartym tysiące. To się nazywa mieć gest. Nawet jakby ów ZUS i podatki były zerowe nie sposób za to przeżyć. To samo tyczy się np. Sklepu pomyślanym jako źródło kompleksowego zaopatrzenia osiedlowych sklepikarzy - niby trzeba mieć specjalną kartę wstępu, ale jakoś trudno mi znaleźć jakiegoś znajomka, który by takiej karty nie posiadał. Moi znajomi nie mają nic wspólnego z prowadzeniem jakiejkolwiek działalności gospodarczej. Kupują dokładnie w tych samych cenach co omijany z daleka sklepikarz z Twojego osiedla. A że ów sklep jest prawie w centrum miasta zakupowiczów jest bardzo wielu. Bo po co przepłacać? Teraz widzisz kto dobija maluczkich? Rzeczywiście, jak zabraknie mi musztardy czy cukru idę do pobliskiego sklepu na rogu i nawet nie patrzę na cenę - kupuję bo potrzeba na zaraz.
Tak sobie poczytałem ten artykuł i komentarze, i muszę powiedzieć, że ja Was chłopaki i dziewczyny normalnie nie rozumiem. Bo w morzu Waszej, skądinąd słusznej, krytyki zagubił się najistotniejszy chyba fakt: otóż ta lornetka to CZYSTY CUD - jeśli cud rozumiemy jako coś, co się zdarza, choć może. Otóż wydaje mi się niemożliwością opracowanie, wyprodukowanie, rozprowadzenie i dostarczenie do klienta produktu o takim skomplikowaniu (to w końcu nie jednorodny kawałek masy plastycznej) za taką cenę. Znaczy cud, a Wy tu narzekacie, zamiast podziwiać.
No, chyba, że producentowi faktycznie płacą za utylizację różnych odpadów...
Nie rozumiem głosów postulujących jakieś zakazy handlu w sumie nieszkodliwym badziewiem.
W sumie Kolega 'baron czynasty ' ma IMO prawie (prawie) zupełną rację. Z małym wyjątkiem. W skądinąd trafnej diagnozie zapomniał, że te lornetki mogą służyć nieekstremistom (a tak się zastanawiam swoją drogą, czemu akurat na paralotnię trzeba niby jakąś bardziej prawdziwą lornetkę by brać...) do posiadania jakiejś tam przyjemności z popatrzenia :-) W sumie to jest ten powód dla którego ludzie kupują cajsy i skwarki. Nie (tylko) dla ponoszenia :-) Za przyjemności się płaci, niestety... Swoją drogą niektórzy ludzie potrafia nie wiem czemu starać się racjonalizować zakup wszystkim tylko nie ową przyjemnością. Dziwne.
Niestety, prawdą też nie jest tak trochę po cichu przemycane przez Kolegę barona stanowisko, że każdym g...m z napisem lornetka ptaka da się rozpoznać przed wycelowaniem weń owego telełobiektywu (a niech to nawet będzie badziewny samjang). Sprawdziłem na jednym czy dwóch przykładach. Nie każdą lornetką da się z powodzeniem obserwować nawet zakładając bardzo niski standard widzianego obrazu. Co prawda w wypadku rzeczonych lornetek za parę złociszy, o których ten artykuł jest, to czy się da czy nie (zachowując bardzo niskie wymagania, ale aby cośtam cośtam było widać i rzeczonego ptaka z dość bliska można było rozpoznać) jest losowe.
żenada nie test w tej cenie jakość jest wręcz rewelacyjna... z prostej przyczyny wszystko jest robione z odpadków. resztek poprodukcyjnych więc czego oczekiwać??? jaka przyzwoita pojedyncza soczewka będzie kosztowała tyle co całosć??? zresztą już sam wygląd... guma z ozdobami w kształcie amunicji... ech... :D
inna sprawa to sprzedawca końcowy który oszukuje co do przeznaczenia, jakosci itp. ale jeśli ktos kupując lornetę za kilka kilkanaście zł oczekuje lornetki nie złomu to oznacza to tylko że jest nie poważny i po prostu dzieciak.
jak dla mnie ten "test" gdyby był przeprowadzony obiektywnie bez głupich uwag, porównań z chochlą itp był by bardzo interesującym ostrzezeniem dla naiwnych. A tak to po prostu ŻENADA, zupełnie jak gdyby autor za wszelka cene chciał zejsc do poziomu jakości "lornetki"
@RB: zgadzam się, że lornetka może służyć do tego, aby sobie popatrzeć przez nią i wówczas gdy chcę mieć przyjemność, a nie przykrość, biorę tę z PZO. Kiedyś nawet próbowałem zmierzyć jej rozdzielczość kątową i wyszło kilkanaście sekund kątowych "na oko". Do latania na paralotni lornetka potrzebna jest osobnikowi na ziemi, który asekuruje takie loty. Za bardzo się nie znam, ale tam są różne atrakcje, typu nożyce powietrzne, kiedy lotniarz wali się beż żadnej przyczyny w dół prawie jak w Smoleńsku tutka, tyle, że bez mgły i o ile jest jeszcze kilkadziesiąt metrów do ziemi, to się delikwenta ostrzega bo podobno się nie czuje i nie widzi, że się leci na pysk i to bez żadnej mgły. Żeglarze wypatrują tankowców na horyzoncie. Jak się tankowiec (na horyzoncie) pojawia, to jest na kursie kolizyjnym. Myślałem, że to są jakieś jaja, ale kumpel pływał na Pogorii i widziałem film z takiej atrakcji. U mnie w Przedborowie jeden na komarku, a drugi na emzecie trafili na siebie w szczerym polu widząc siebie z odległości jakieś 1,5 km, ale tu było 30 km... Myslałem, że lornetka jest potrzebna do tego, żeby trafić na siebie, ale okazuje się, że przez te 30 km kombinują, żeby nie trafić. Ciekawe... Ależ oczywiście, do pomyślenia jest lornetka, której nie da się używać. Powiem więcej, z opisu wygląda, że ta została spieprzona. Będąc pacholęciem miałem lunetę piracką x3 produkcji rodzimego peerelowskiego przemysłu i mimo, ze luneta była czerwona i piracka, pozwalała zidentyfikować coś co nie było widoczne gołym okiem. To był naprawdę sprzęt odpustowy, ale z komponentów wyciśnięto wszystko, co możliwe. A, co do zanieczyszczenia środowiska, to mam wrażenie, że część problemów z takimi wyrobami jest może trochę paradoksalnie pochodną szajby na punkcie ekologii. Więc przy dużych producentach są firmy które specjalizują się w utylizacji odpadów. Pytanko: dlaczego to jest OSOBNA firma. Outsorcing polega na tym, że spuszczamy na drzewo inspektorów sanitarnych i innych. Mamy podpisaną umowę z tamtymi i to oni się zajmują "utylizacją". Kontrola, która już się zabierała do radosnego rozwalenia dużemu producentowi produkcji, nałożenia ogromnych kar itd, po obejrzeniu jednego pisemka musi pozbierać swoje zabawki i udać się na poszukiwania owego utilzatora. Otóż, to może być firma krzak. Poważniejsi przedsiębiorcy starają się coś robić z odpadami. Ale można podpisać umowę z panem Józkiem czasowo wyciągniętym z pod ławki. Załatwi mu się certyfikaty i zezwolenia. A pan Józek przez jakiś czas, dopóki go nie złapią będzie nam "utylizował". Baterie utylizowano wsadzając je w fotocele. Pytanie, czy produkcja tych fotocel została otwarta pod utylizację, czy "tak wyszło", ale bateryjki miały ładnych kilka lat. wyglądają nieźle tylko po szczegółach można się domyślić, że to jest coś co wycofano z produkcji. Zapewne bateryjki "regenerowano" i wsadzano do środka: potem sprzedawca i klient miał kłopot. Tak chyba, pewności nie mam "utylizowano" odpady z produkcji płyt CD. Bo fizycznie płyty produkuje kto inny, niz jest na pudełku. Nie zawsze daje się wyczytać tego producenta nawet z sektora rozruchowego. Firma typu MM zamawia partię. Faktyczny producent nie ma interesu w tym, aby nie dopuścić do konkurowania tanich płyt z jeszcze tańszymi, bo ma zamówienie na partie którą wykonuje w czasie rzędu tygodnia. Odpady trzeba "zutylizować" jak najmniejszym kosztem, aby w następnym przetargu można było wystawić najniższą cenę. Tak pojawiały się na targowiskach płyty po 25 gr sztuka.
baronie szanowny, zastanawiam się naprawdę po jaką cholerę Ci dwie lornetki... no chyba, że generalnie to chcesz mieć przykrość celem samoumartwienia, albo aby podtrzymywać swoja wiarę w nieziemską przyjemność obcowania z obrazem generowanym przez PZO (swoją drogą mi chodziło o przyjemność takiego lekkiego radosnego patrzenia, a nie świadomości posiadania sprzętu o jakiejś tam rozdzielczości). Ja tam posiadam kilka lornetek. Ze sobą noszę (względnie) najlepszą. Jak ją rozwalę - nabędę drugą. Mimo swojego sknerstwa.
Przy okazji - dalej te Twoje przykłady ekstremalne są dla mnie jakieś nijakie... do tego śledzenia paralotniarza wystarcza dowolne badziewie za kilkdzeisiat złotych, byle dało się cokolwiek przez nią widzieć. No chyba, ze chcesz nam tu imputować, że właściwie noszenie ze sobą sprzętu przez który cokolwiek widać to jest w miarę racjonalnie uzasadnione tylko i wyłaczniew wypadkach powaznego niebezpieczeństwa związanego z ewentualnym niedostrzeżeniem czegoś tam... a poza tym jest to chęć ponoszenia sobie... eeeeee...
Pete67 Raczej "żenada nie lornetka" Głupich uwag nie ma - większość z nich odnosi się do optyki tej lornetki. Porównanie z chochlą nie jest pomysłem autora, a tym, co czarno na białym jest napisane na etykiecie. A dzieje się tak, bo jeden dureń w Chinach nie wie co gdzie nakleja, a drugi dureń w Polsce nawet nie zada sobie trudu przeczytać co jest napisane na opakowaniu lornetki. Gdyby sprzedawca miał był konsekwentny, powinien "to coś" wystawić w kategorii "Małe AGD", bo tam są noże, widelce, łyżki itp. Oczywiście można taki tekst napisać na poważnie, sprawdzić pole widzenia, wartość transmisji. Tylko po co? Jeśli produkt nie mieści się w żadnych ramach jakości, to należy nie testować go w ogóle i udać, że problem chińskich pseudoproduktów nie istnieje, albo napisać humorystyczny tekst, przy którym - jak widać z części komentarzy - część osób naprawdę dobrze się bawiła.....
Mimo iż doskonale wiem jaka jest jakość takowych instrumentów - to czytając tekst mało się nie osikałem :)))) Ktoś z przedmówców (bodajże matemaciek) poprosił także o test lidlowej lornetki zwanej potocznie "lidletką". Z kontekstu mozna wywnioskować iż spodizewa się tegoż samego co w przypadku Chochli. Otóż nic bardziej mylnego, gęsto i często ( jak wiedzą zainteresowani) lidletkę produkuje Bresser i o ile trafimy na nierozkolimowaną sztukę to w cenie do 70 zł lepszej nigdzie nie kupimy. Ja po przetestowaniu około 10 modeli do 200 zł ( oczywiscie nie tak profesjonalnie jak AREK) zdecydowanie polecam Delte Optical Entry ale to oczywiście pułap 200 zł i tę lornetkę można nazwać z powodzeniem instrumentem optycznym.
Monangel, "lidletke" firmuje swoim logo Bresser (wcześniej Meade), kto produkuje - tego raczej nie wiemy. Pamiętam przed laty panujący wszechobecny entuzjazm wynikający z tego, iż za kilkadziesiąt złotych można kupić "markową" lornetkę. Logo na korpusie miało gwarantować wszystko - jakość, technologię, trwałość i nie wiadomo co jeszcze. Jedno należy przyznać - marketing zadziałał tak, jak miał zadziałać. Uśpił zdrowy rozsądek, wywołał duże emocje wśród "szczęśliwych" nabywców markowego produktu.
Ja w sumie się dziwiłem, że Meade, producent jakby nie było High-Endowych teleskopów Schmidta-Cassegeraina, użyczył swej cenionej marki tak słabej lornetce. Meadowi to chwały z pewnością nie przyniosło....
Renomowani producenci to oczywiście nie robią bubli, ich produkty są super ;) Moje doświadczenia: 1) Pierwsza lustrzanka to Olympus z kitem. Obraz po jednej stronie wyraźnie mniej ostry praktycznie od środka. Nie pomaga przymknięcie. Serwis tej firmy uznaje i poprawia. 2) Druga lustrzanka Nikon D3000 z 18-105. Podobna wada jak w Olympusie. Serwis nawet nie odpowiedział na maila, sklep olewka. Kupiłem inny egzemplarz i był ok. 3) Mój ostatni zoom to był kit 18-55 przy Sony. Nie był może jakiś super, ale nie dopatrzyłem się wad wykonania. Czyli na 4 zoomy renomowanych producentów 2 to były wyraźne buble, równo 50%. Potem przestawiłem się na stałki do Nikonów. Dopóki nie kupiłem D700 z korektą AF to wciąż miałem olbrzymie problemy z BF/FF.
Dlaczego nie został wykonany test chochli (przelewanie, nalewanie, pojemność płynu, ergonomia itd.)??? Rozumiem, że zupy testujący nalewają lornetkami:))))
Zastanawia mnie dyskutowanie z "baronem13". Przecież jest ekspertem zarówno w dziedzinie optyki, jak wpływu promieniowania elektromagnetycznego na organizmy żywe, katastrof lotniczych i w dziedzinie fizyki.
Co do lornetek - kiedyś kupiłem na ulicy taką z durnowatymi rubinowymi warstwami ODBLASKOWYMI (nie mylić z przeciwodblaskowymi), w celu przerobienia na szukacz. Rozmontowałem, użyłem obiektywu i okularu z jednej połówki, obudowę zrobiłem z czarnej chińskiej latarki. Otrzymałem zacny szukacz do mojego newtona, o wiele lepszy od oryginalnego. Nie kupowałem w serwisie aukcyjnym, więc nic nie było poobtłukiwane i nie rozpadało się w ręku. Zapłaciłem około 20 złotych. Tak więc chłam z targu czy nawet serwisu aukcyjnego może być przydatny do "Zrób to sam", ale trzeba mieć świadomość tego faktu przed zakupem.
Tytuł aukcji Allegro "Lornetka CHOCHLA STALOWA 50x50". Ma ten lombard jaja! Aczkolwiek 99,9% klientów lombardu/Allegro nie rozpozna znaczenia tego tytułu aukcji :-)
Z ostatniej chwili: okazało się, że obiektyw Chochli to pojedyncza soczewka (singlet!). Teraz już wiem po co ta intensywne powłoki - część wytnie czerwoną część widma, część fioletową a to, co zostanie "mniej więcej" ma ognisko w jednym punkcie...
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.
Masakra ! Wyglada na to ze produkcja tych lornetek zajela sie fabryka zatrudniajaca niewidomych. Na "macanego" nie bardzo to bedzie wychodzilo ;p
No, ale ... przecież ktoś to od Chińczyków kupił !!!. Uważam, że każdy może produkować co chce i jakiejkolwiek jakości. Najistotniejsze w tym wszystkim jest jednak zbycie produkcji. Moim zdaniem to polscy dystrybutorzy wyszli na głupków. Nie dość tego próbują zasugerować klientowi wysokiej jakość produkt. To jest po prostu chamstwo i beszczelność sprzedających. Po prostu należy wielokrotnie sprawdzać co się kupuje. Najlepiej po zasięgnięciu informacji użytkowników ... nie ekspertów.
... sprawdziłem na Allegro ... podobne produkty całkiem nieźle się sprzedają ... zgroza !!!
zapisałem się na terapie po tym tekście ....................... może nie tyle co po tekście a co po zdjęciach
Ostatnio miałem okazje używać lornetki marki "Russia". Moja była chyba green edition.
Moim zdaniem lornetki tej marki maja najlepszy stosunek jakość/cena, czyli g.. za prawie darmo.
Na allegro kosztuje ona 7.20PLN to cud że przez nią cokolwiek widać.
Nie dawajcie linkow do aukcji bo jeszcze ktos nieswaidomy kupi
Wreszcie ktoś z humorem opisuje poważną sprawę - może zwróci uwagę tłumów, które wszystko chcą mieć nie tanio, tylko najtaniej.
Przy okazji proszę o korektę lornetki Bushnell Excursion EX 10x36 - ma zamienione w bazie średnicę i powiekszenie i pokazuje się w niewłaściwym towarzystwie przy wyszukiwaniu dużych powiększeń :)
Czekam na test lornetki z Lidla - serio (-: Tamte są nie za 7 a za ~50zł, ale przynajmniej coś przez nie widać.
link to Lidl
@Marek B
Nie nieźle, tylko najlepiej. Dla znacznej większości kupujących, najważniejsza jest bardzo niska cena i "super parametry" (MEEEGA zoom i DUUUŻY obiektyw), a że jakość będzie delikatnie mówiąc kiepska, a faktyczny zoom bardzo mały, to już tylko trzeźwo myślący będą tego świadomi.
Podobnie jest np. z wiatrówkami (akurat moje hobby)... Wiatrówki za 99 zł. schodzą jak świeże bułeczki, bo "sprzedawcy" opisują je jako "GERMANY" (choć oczywiście produkują to coś w Chinach), "DUUUŻA moc" i prędkość 350 m/s (choć zwykły śrut wypluwają ledwo co z prędkością maksymalną ok. 150 m/s), najlepsza luneta w zestawie (choć praktycznie nic przez nią nie widać), SUUUPER jakość i celność (choć z tego czegoś trudno trafić w wiadro z 10 m, a przy odrobinie szczęścia wszystko rozleci się po wystrzeleniu paczki śrutu) itd.
Nie ma to jak wciskanie kitu na maksa... To się po prostu opłaca, a że uczciwi sprzedawcy mają przez to kłopot ze sprzedażą faktycznie markowego i sprawdzonego sprzętu, nikogo nie obchodzi, zwłaszcza allegro, które liczy tylko i wyłącznie na zysk z prowizji.
Rynek w Polsce mlody to i nikt nie docenia jakosci. Ogladajac te pryzmaty warto sobie uswiadomic, ze nowe drogi jakie budujemy, tory po jakich jezdzimy i druty co nam daja prad sa w takim samym stanie. Oszczedny kupuje dwa razy. To jest dopiero bolesne.
Ja mam wrażenie, że Alle***o od czasu do czasu idzie po rozum do głowy. Dawno, dawno temu rozglądałem się (z sentymentu, żeby nie było.....) za zegarkami pewnej wysoce cenionej firmy szwajcarskiej. I może 5% to były oryginalne zegarki, 60% bardzo gustowne podróbki, pozostałe 35% były to "chochle stalowe" a'la zegarek. Minął jakiś czas i tych tandeciarskich podróbek już nie ma. Może i z "pseudooptyki" uda się oczyścić Alle***o. Albo niech stworzą oddzielną kategorię "Super hitowy sprzęt w maga promocji" i katagoria "Foto" sama się oczyści...... Oby.....
Dobrze że w środku nie było ekskrementów.
Pozytywny komentarz sprzedawcy na pewno się należy. Dostałeś to za co zapłaciłeś i czego się spodziewałeś ;)
Aktualnie na znanym portalu aukcyjnym jest wersja orange edition. Warte uwagi.
To się nazywa wolny handel (może "chandel":). Recepta jest prosta - nie kupować. jak ktoś kupi - jego sprawa, co robi z pieniędzmi. Większość kupujących te "wytfutwory" nigdy nie kupi wyrobu o podobnych parametrach z logo znanej firmy, bo nie chcą płacić za samo logo - przecież też robione są w Chinach (taką słyszałem "zgroza"argumentację). Po prostu nie kupować "parówek za 3,99/kg"!
Co za zgroza. Nawet dziecku do rozwalenia strach takie coś dać, bo:
- młodych należy uczyć dobrej kultury rzemieślniczej
- ten szmelc zawiera niebezpiecznie elementy
- podejrzewam, że użyte tworzywa mogą uwalniać szkodliwe substancje, wnikajace do organizmu poprzez kontakt ze skórą
- ryzyko popsucia wzroku
- dziecko może zostać wyśmiane przez otoczenie
IMPORTERÓW TAKIEGO SZMELCU POWINNO SIĘ ZAMYKAĆ W WIĘZIENIACH !!!
Proceder by się skończył.
"IMPORTERÓW TAKIEGO SZMELCU POWINNO SIĘ ZAMYKAĆ W WIĘZIENIACH !!!"
zły pomysł - raczej rodziców kupujących "toto" dzieciom pozbawiać praw rodzicielskich.
A importerzy..byleby nie zaśmiecali środowiska...
Niemniej brak możliwości importu czegoś takiego skutecznie uniemożliwiłby kupowanie takich pseudo-lornetek dzieciom na komunię, licząc, że po pseudo-obserwacji będą zadowolone. Pierwszy kontakt z pewną grupą towarów powiniej być jak najlepszy - pozwól dziecku spojrzeć przez Zeissa lub Leicę, a do końca życie będzie to dobrze wspominał i być może kiedyś kupi sobie i dziecku Fujinona lub Nikona.
Ja w roku 1987 po raz pierwszy spojrzałem na Jowisza i jego księżyce. Był to bardzo dobry refraktor achromatyczny i ten widok pamiętam do dziś!! Mimo, że później obserwowałem i fotografowałem zaćmienia Słońca i Księżyca, przejścia planet przed Słońcem, zakrycia planet przez Księżyc, wiele komet.
Jeśli pierwszy kontakt ze sprzętem optycznym będzie możliwie najbardziej pozytywny, ziarnko będzie zasiane. Być może wykiełkuje w postaci hobby, pasji lub wręcz wykształcenia i zawodu.
A jeśli będzie to "Chochla" zamiast lornetki - z pewnością będzie to zawód ale w tym drugim, rozczarowującym kontekście.
Po to są takie strony jak www.optyczne.pl lub www.sportoptics.pl, by się lud ciemny dowiedział co do czego i za ile..... Dlatego wielkie ukłony dla Arka, Roberta i całego zespołu optycznych, za to co zrobili, robią i pewnie robić będą.
Taa... Do przepisywania dyrektyw i zakazów, wyśmiewania i gnębienia przedsiębiorczych - jesteście pierwsi! Ale nawet tak tandetnej lornetki nie potraficie wyprodukować w Polsce (z zyskiem)!
Fajny artykuł - komentarze, nie wszystkie.
Uśmiałem się do łez, czytając ten tekst. :)
Pozdrowienia dla Redakcji
ewg - gdzieś jest granica zdrowego rozsądu przy podejmowaniu decyzji o seryjnej produkcji niskiej jakości....
O zgrozo... pryzmaty wyglądają jakby tą chochlę ciągnięto za ciężarówką z Chin do Polski.
ewg, a Ty potrafisz?
Na szczęście w pewnych branżach przemysłu istnieją władze regulacyjne czuwające nad jakością i bezpieczeństwem produktu. Bez nich mielibyśmy tu pełno takich "przedsiębiorczych" producentów z ewg-podobną mentalnością.
a bylo byc patryjota, ale poco hinskie tansze i dobre........
Sci-Clone
Kiedyś w PZO na Grochowskiej był tzw "Magazyn Braków" - był to magazyn elementów optycznych (soczewki, pryzmaty, filtry, "blanki" szkła optycznego), które na pewnym etapie produkcji odpadły ze względów jakościowych. Nawet najgorsze "odpadki" z PZO są niedoścignionym wzorem dla tej 50x50.
Swoją drogą ten magazyn w PZO był kiedyś mekką dla osób własnoręcznie budujących teleskopy - kiedyś jedyna szansa by mieć sporego Newtona......Ech - "to se ne wrati"
Myślę, że tekst o tyle ciekawy, że warto zapoznać się z tym, co producenci potrafią. Niestety, mogę wskazać kilka dziedzin ludzkiej działalności gdzie wyroby o podobnej jakości zyskują aplauz i nagrody. Nie kituję, np ekhem... literatura. Zachwycony syb dał tatusiowi, a tatus do mnie pretensjami jako, że znam ałtora, że jakby dziecko napisało... Noc cóż, ileś lat ekonomiści wmawiali nam, że produkcja jest nie ważna, ważne jak to się sprzedaje, prawda? To i nam sprzedają.
Dla większego zamieszania: mam taki wyrób lornetko-podobny. Moze w ciut lepszym wykonaniu, ale zaniebieszcza, jak cholera, jakiś azotek tytanu, czy cóś to jest tą powłoką. Lornetka zniekształca, trochę trzeba pokombinować, żeby dopasować do oka bo się napęd wygina i pewnie da się jeszcze znaleźć kilka innych atrakcji, typu podziałka na kręcącym się okularze. Po kij mi podziałka? Nie wiem, ale skoro już jest...
Jak koszmarna to jest lornetka, wiem bo mam taką produkcji PZO sprzed 1978 roku.
Więc tamta leży zakonserwowana, a tej używam na ten przykład do wypatrzenia ptaszka, bo nim trafię teleobiektywem, to chciałbym wiedzieć w co trafiam. Nie boję się, ze deszcz zalele, że zgubię, ukradną, porysuje się, bo to PRZYDATNY SZMELC.
Ciekawus - to kwestia czyjejś mentalności... Możliwe, że mojej, bo przyznaję, że z mojego punktu widzenia Twoje poglądy są nawet bardziej niebezpieczne dla zdrowia niż owa lornetka (i nie tylok dla zdrowia), ale mimo to do głowy by mi nie przyszło żeby dlatego zakazać Ci żyć! - Nie rozumiesz, prawda? ;-)
Pytasz czy ja potrafię wyprodukować lornetkę? - W następnym zdaniu sam sobie odpowiadasz: "Na szczęście w pewnych branżach przemysłu istnieją władze regulacyjne czuwające nad jakością i bezpieczeństwem produktu." - Też nie rozumiesz, prawda? ;-)
EOT
Chiński produkt składający się z trzech elementów - dwa z nich szybko ulegną uszkodzeniu, trzeci okaże się rakotwórczy ,wkrótce także i on się uszkodzi ( właściwości rakotwórcze pozostaną na zawsze)
Aż zatęskniłem za znaną z dzieciństwa lornetką Made in ZSRR firmy TENTO. Wprawdzie miała taki intensywny zapaszek ale czuło się w rękach kawał porządnej lornety! Jeszcze na początku lat 90-tych można je było dostać za grosze na bazarach od Iwana zza wschodniej granicy...
@ smatusiak
A importerzy..byleby nie zaśmiecali środowiska..
Bo powinien być podatek od tandety to by tego syfu nie sprowadzali :)
Mam styczność z branżą reklamową i ponad 90% gadżetów to syf, który rozpada się po kilku użyciach i w pierwszym tygodniu od sprzedaży większość tego gówna ląduje na naszych wysypiskach.
@ baron13
To po co ci ta dobra lornetka PZO? Żeby leżała? To tak jakby kupić wysokiej klasy super jasny obiektyw, położyć do szafy a zamiast tego używać ciemnego jak dupa starego kita bo nowego szkoda.
A później się dziwicie, że tyle tandety się sprzedaje skoro sami wolicie używać tej tandety :)
@goornik - święte słowa (z tą lornetką na komunię) - Ja dostałem dostałem ruski badziew (na prawdę badziew, a nie to co się wspomina dziś z sentymentem) i aż do drugiego zlotu optycznych lornetki dla mnie nie istniały. Aż wziąłem do łapki Pentaxa Papilo i wsiąkłem. W tym roku na komunię mój syn dostał wspomnianego Pentaxa i nie rozstaje się z nią - na każdym spacerze oglądamy na przemian pająki, ptaki i robaki i wszyscy mają z tego frajdę. A taką chochlę... toż to nawet na gadżet reklamowy się nie nadaje...
Aha, chyba się domyślam co oznacza 50x50 w tym "instrumencie": ŻE OBA OBIEKTYWY MAJĄ TAKĄ ŚREDNICĘ :-D
marcinek, dobre :)
@goornik Panie psorze :) ja tylko chciałem dodać, że ona bardzo "nieładnie pachnie".
No bo gdyby ładnie pachniała .... :):)
Rewelacyjny tekst! Popłakałem się ze śmiechu :)
Premię autorowi, premię! - wysłać mu Swarovskiego pod choinkę :) !!
Drugą chochlę :)
@Borat: dowcip w tym, że ta kiepska zazwyczaj wystarcza. Używam jej do rozpoznania "co to jest". PZO, no niestety, jak ją biorę do ręki, to pokwikuję. Po pierwsze, już kiepsko widzę. Okulista twierdził, że jak na mój wiek... No ale ja kiedyś rozpoznawałem sylwetki ludzi z kilkunastu kilometrów. A poza tym na przykład, żebym zobaczył tak Drogę Mleczną, jak ją wiedziałem w Przedborowie, to był musiał się chyba na jakąś długą wyprawę udać (Paranal?) Te, psiajucha lampy uliczne! A tak dla uczciwości, moja ma jakieś tam napisy Fu Cheng 50, szkła żółte a obraz niebieski, ale wygląda na całą. Nigdzie nie widzę śladów odprysków, kleju czy paprochów. Odpowiedź dlaczego używam tej: wystarcza i nie wkurza.
Tak na marginesie: właśnie testuję sobie Samyanga 35 mm. We wrockowej Katedrze jakiś gość się zainteresował, bo ten czerwony pasek (trza mazakiem zamazać). Pokazałem.
- A, to ten koreański badziew! - podsumował mnie. Może i badziew?
Oj, czepiacie się, Panowie. Większość ludzi i tak nie odróżnia Panasonica od Panascanixa więc target tego typu wyrobów jest bardzo szeroki. No i oni raczej czytają gazetki z marketów i dyskontów a nie optyczne.pl...
ewg, to Ty zdajesz się nie rozumieć. Władze regulacyjne (dozory, inspekcje) pilnują przestrzegania prawa i w skrajnych przypadkach jego naruszenia przyczyniają się do osadzenia delikwenta w pace. I bardzo dobrze! A dlaczego ja jestem tym złym? Ja mam tylko żal do tych organów oraz do ustawodawstwa, że nie panują nad szkodliwym dla społeczeństa i środowiska importem bubli z Chin. Mam niesmak, że mocno wypaczyłeś słowo "przedsiębiorca". Taki importer to raczej szkodnik społeczny, jeśli nie przestępca. Starej daty zacni rzemieslnicy by się w grobach poprzewracali czytając ten artykuł.
Najlepsze jest zdanie: "Ale nawet tak tandetnej lornetki nie potraficie wyprodukować w Polsce (z zyskiem)!" - A można w Europie za 15 złotych wyprodukować taki szajs? Za głodową pensję? Próbowałeś to choćby zgrubnie oszacować, zanim napisałeś to "mądre" zapytanie?
Przepraszam: za 5 złotych albo i mniej!
To, że ktoś oferuje taki syf nie jest w żaden sposób groźne. Groźne jest to, że takie wynalazki znajdują całe zastępy nabywców. W zasadzie nie ma się co dziwić, kochamy bylejakość w niemal każdej postaci. Kupujemy najtańsze graty wcale nie dlatego, że jesteśmy biedniejsi od innych. Po prostu wiemy lepiej, że wysoka cena jest tylko wynikiem zmowy mitycznych "onych", a nie skutkiem wieloletnich badań, doświadczeń i mnóstwa zainwestowanych pieniędzy. No przecież auto ważące 1500 kg jest warte jakieś 1000 złotych. Do tego dodać jakieś plastiki i radyjko i sportowy wydech z rynny i wartość wzrasta do moze nawet 3000 zł. Czy nie widać tego na ulicach?
Nazgul, niestety masz rację. Ten target rozpoznaję nieraz w rozmowach ze znajomymi. Niestety dotyczy to nawet niektórych ludzi z wyższym wykszatłceniem.
Baron13 - tez tak uważam. Czerwony pasek powinien być prawnie zastrzeżony dla Canona. Za koreański badziew można tylko niechcący w kubek zarobić po ciemku. To samo dotyczy baiałego koloru L-ek. Mnóstwo ludzi podaje to za wadę. Dlaczego nie zrobią czarnych?
A jak się nabiera nią zupę? Czy to nie było testowane?
ewg | 2011-07-05 17:45:12
"Taa... Do przepisywania dyrektyw i zakazów, wyśmiewania i gnębienia przedsiębiorczych - jesteście pierwsi! Ale nawet tak tandetnej lornetki nie potraficie wyprodukować w Polsce (z zyskiem)! "
Hmm wyjaśnisz prostemu czytelnikowi przeciw komu kierujesz tę wypowiedź?
Jeśli to ma być wypowiedź w obronie przedsiębiorczych handlarzy-oszustów to chyba trafiona kulą w płot - nikt nie broni sprzedaży tandety; chcemy jedynie by sprzedawca odpowiadał za rozbieżność parametrów deklarowanych i rzeczywistych - to chyba uczciwe dla każdego poza podłym cwaniakiem-oszustem...
Jeśli to krytyka ludzi przedsiębiorczych, którzy obawiają się prowadzenia własnej działalności - tym bardziej chybiona - znam kilkoro ludzi przedsiębiorczych, których nasze kochane post-komunistyczne państwo wykończyło ZUSem i przepisami podatkowymi - np. masz osiedlowy sklepik w którym ledwie zarabiasz na życie a ZUS masz płacić od średniej krajowej i nawet nie możesz zrezygnować ze składki emerytalnej, choć bezrobotnym możesz zostać w każdej chwili... tfu! No ale lud wciąż nienawidzi "prywaciarzy", więc dopierdzielić im... za Kulczyka... za Solorza...
A może się mylę i, w swojej tępocie, źle oceniam Twoje intencje - proszę więc pokornie o oświecenie...
@pmazur - Państwo nie wykończyło ZUS-em tylko klienci się odwrócili w stronę tańszych sklepów. Wszyscy płaczą nad losem "naszych" osiedlowych sklepików i ci sami jak ognia się ich wystrzegają - bo drogo tam. Nie zalatuje Ci to hipokryzją? Jak chcę dokupić jakiś obiektyw do aparatu przewracam do góry nogami internet by znaleźć najlepszą (najniższą) cenę, chociaż na rzut kamieniem mam MM, w którym półki uginają się od fotogratów. Jakby różnica była niewielka to czemu i nie, zawsze to dobrze pomacać upatrzoną rzecz przed zakupem. Kilkaset PLN trudno jednak uznać na coś pomijalnego. I to samo jest w Twoim osiedlowym sklepie, robiąc tam codziennie zakupy przekonasz się, że mogłeś mieć to samo za sporo mniej. Więc jak to głosi slogan reklamowy "po co przepłacać?"
Pewnie jak zwykle trafił się wam gorszy egzemplarz :)
Powiem Wam, jak dla mnie, ta dyskusja otwiera świat mitów współczesnego człowieka. Mitów konsumenckich. Na moje wioskowe wyobrażenie, wartość przedmiotu wynika tylko z tego, czy człowiek potrafi go użyć. Ot, opowieść o tym jak świat systematycznie schodzi na psy z powodu nieumiejętności używania. Dawno, pewnie ponad 35 lat temu wyczytałem w Problemach o przewagach ostrzy z obsydianu. Pomiędzy wsią Przedborowa a Stoszowice jest miejsce, gdzie można znaleźć całkiem sporo szkła wulkanicznego. Musiałem się zajmować tym kilka miesięcy. W końcu wynalazłem odpowiedni kamień i wypukałem z niego ostrze. Za którymś razem nauczyłem się, jak go nie łamać. Używałem jako temperówki, przez kilkanaście lat. W końcu przestałem używać kredek i ołówków. Współczesne wynalazki, w porównaniu nożem z obsydianu, są zwyczajnie tępe. Mają tylko jedną zaletę: ponieważ się nie łamią, każdy lejek może ich użyć. Dobre rzeczy, które wymagają "tylko" umiejętności obsługi, wypierają rzeczy, które może obsługiwać każdy. Kilka razy w życiu używałem tzw kosy spalinowej do tego, do czego zasadniczo jest przeznaczona, czyli do "obkaszania". Nie do wykonywania "hektarów", ale do wycinania trawy w miejscach do których nie dotrze kosiarka na kółkach. zawsze kończyło się tym , że pytałem, czy nie mają normalnej kosy? Spalinowa wyrywa trawę, ciepie po oczach, po rękach, nie da się nią wykosić zakamarków, wreszcie jest ciężka, niewygodna, warczy i śmierdzi, ma się po niej migrenę. Nie da się na niej oprzeć i posłuchać, jak cykają koniki, albo żaby rechoczą. Ma tylko jedną zaletę: kosiarz może nie umieć kosić.
Przy kosiarce spalinowej, polska kosa prosta na oko jest śmiesznym rekwizytem z filmu. Ma się do kosy spalinowej mniej więcej tak, jak obiektyw Samyanga do obiektywu Nikona, czy Canona. Aliści, zauważyłem, że jest całkiem obojętne, jaki obiektyw posiadam, jeśli nie umiem fotografować. I tak i tak zdjęcia są do niczego. Tyle, że w przypadku Samyanga jest ich mniej. Przedmiot ma wartość, tylko wówczas, gdy służy do czegoś i jest ktoś, kto potrafi się nim posłużyć.
Do czego służy lornetka? Wiem mniej więcej co robią z nią żeglarze, bo długo pracowałem z panią która pływa na przykład po oceanie Atlantyckim, mimo, że to niebezpieczne. Do czego lornetka facetowi mieszkającemu na obszarze Europy, którego nie ciągną podarte żagle, paralotnie, Zamarła i temu podobne atrakcje?
Otóż, mam wrażenie, że do PONOSZENIA.
Obśmiany tu wyrób lornetko-podobny jest dokładnie tym, czym być powinien: atrapą, która może doskonale posłużyć dzieciarni do zabawy. O ile istnieją jeszcze dzieciaki, które mają ochotę trochę pobiegać, pobawić się w partyzantkę, czy jakiś inny jej odpowiednik, zamiast siedzieć przy komputerze. Atrapa powinna być obciągnięta gumą, odporna na rzucanie, i do tego tania, bo dzieciarnia w końcu ją rozwali. Argumenty, że w jakikolwiek sposób szkodzi, są dla mnie dziwne. Rakotwórcza? Telefon komórczany daje pod 100 watów na metr kwadrat przy łączeniu się ze stacją bazową, a ludziska trzymają go przy główce. Że nie wspomnę o papierosach... Pewnie jak kto zje w całości taką atrapę lornetki, prawdopodobieństwo, że na skutek kontaktu z nią zachoruje wzrośnie do poziomu jaki daje używanie komórczaka.
Moja atrapa lornetki ma jeszcze tę cechę, że udaje lornetkę na tyle dobrze, że wystarcza do celów, do jakich jej używam. Oczywiście, że za pomocą dobrej lornetki rozpoznam z większej odległości, że to ptak na drzewie, a nie kawał kory, ale jeśli jest tak daleko, że nie rozpoznam za pomocą atrapy, nie ma sensu wyciągać aparatu. Używam atrapy, choćby dlatego, aby nie obciążać rozumu troską o jeszcze jeden drogi gadżet, którego trzeba pilnować. artykuł jest pouczający, ale dyskusja nad nim przypomina mi próbę oceny zegarka odpustowego, że mianowicie tylko raz na dobę dobrze pokazuje czas, bo wskazówki ma wymalowane.
identyczne można kupić w Centrum Chińskim w Lublińcu za 49 lub 54 zł (ta druga jest stylizowana na wojskowe morro):-) Nic przez nie nie widać, abberacje straszne, ostrości nie da się ustawić a jeden okular odpadł po wzięciu do ręki :-)
"Nie czytanie", "na prawdę". Panowie, krytykując tandetę unikajcie tandety (językowej) ;-)
Artykuł porusza naprawdę ważny temat. Sprzedawcy, oferenci różnego rodzaju dziadostwa nie ponoszą odpowiedzialności za wprowadzanie klienta w błąd. Między innymi dzięki handlowi "w chmurze" typu Allegro. Temu zdecydowanie powinna towarzyszyć publiczna debata i konkretne decyzje związane z nadzorem.
Ja jestem ciekaw jednego - kto przy cenie detalicznej nawe 25 zł brutto (o 7 zł wspomnę w nawiasie:) zapłacił za koszty skarzenia środowiska naturalnego w Polsce. Nie wiem jak jest z tym w innych krajach, ale w moim przekonaniu w Polsce ląduje w ten sposób tysiące ton smieci, gdyż taka lornetka po kilku użyciach wyląduje w koszu (w miarę szczęśliwie) albo przy szlaku, gdzie poirytowany mator-obserwator wyrzuci niesprawne urządzenie - wszak tylko 3 dychy z przesyłką.
A potem lasy, łąki, ulice pełne są plastykowego śmiecia!
@baron13
100W na metr? Telefon komórkowy? Czym go zasilasz?
25 zeta z przesyłką? to wiadomo,że atrapa będzie a nie lornetka. trzeba było na odpuście za dychę kupić i test robić :p
W ramach programu testowania produktów z najniższej półki proponuję obiektywy HOLGA. Będzie śmiechu co nie miara.
@Groszek
Nie zgadzam się z Tobą. Znam wielu ludzi, którzy próbowali prowadzić jakąś działalność i rezygnowali bo nie byli w stanie (na początku) zarobić na ZUS i wracali na zasiłek czy do szarej strefy.
Nie czujesz tematu więc niech zgadnę ... pewnie jesteś z Warszawy, co?
Przepraszam Warszawiaków ale ostatnio czytałem gdzieś test zasięgu telefonii komórkowej w Polsce ... przeprowadzony w promieniu 70km od centrum Warszawy... bardzo wymowne, prawda?
Nie wszyscy biegną do marketu żeby znaleźć cukier czy piwo tańsze o 20 gr. Wiele osób wycenia swój czas i wygodę na nieco większe sumy...
Ja też nie kupuję w MM (ich chciwość przekracza granice rozsądku) ale niekoniecznie szukam najtańszego sklepu w internecie. Oprócz ceny liczy się również np. rzetelność, zaufanie, wygoda ew reklamacji, możliwość sprawdzenia na miejscu. Nie dopłacę za to 25% do średniej ceny (jak w MM) ale 150zł w stosunku do obiektywu wartego 3000... czemu nie?
A kupowanie obiektywów na odległość ... zrobiłem tak raz - i nigdy więcej!
Hipokryzją zalatuje mi zwalnianie z podatków hipermarketów a trzymanie buta na gardle drobnym sklepikarzom. Niby jaką wartość dodaną (poza ew. łapówką dla urzędnika) wnosi budowa hipermaketu że trzeba ich tak bardzo wspierać?
I niekoniecznie muszę mieć produkt najtańszy, za to chcę żeby miał rozsądny stosunek jakości do ceny.
Ale żeby taki wybór był możliwy muszę mieć rzetelną informację o tej jakości.
Nie mam nic przeciwko temu żeby sprzedawano takie "chochle" pod warunkiem że klient ma świadomość że kupuje "chochlę" a nie lornetkę. I z wprowadzania klienta w błąd sprzedawca powinien być rozliczany. Sprzedaż chochli pewnie trochę by spadła ale wszyscy klienci byliby zadowoleni. I ci co kupili i ci co nie kupili ;-). Bez żadnych urzędowych regulacji i zakazów.
@wercio, bateryjką. Moc nadajnika wynosi kilka watów. Wystarczy, aby mierzalnie podnieść temperaturę mięska.
Wygląda na odrzut z produkcji lornetek po 50pln. Sprzedają to jeszcze taniej jako atrapę do zabawy dla dzieciaków.
Jeśli chodzi o święte oburzenia, to ja bym o wiele bardzie się oburzał na przykład na książki o fotografii. Część z nich na szczęście jest tylko bezwartościowa, choć kosztują normalnie (czyli mniej więcej jakbyśmy zapłacili za taką lornetkę kilka patoli) ale część jest ogłupiająca. O to jest mnie więcej tak, jakbyśmy kupili taką lornetkę, a ona była pokryta złośliwą E. coli i jeszcze ciepała po oczach cząsteczkami alfa.
Fajny artykuł....
Zakup takich gadzetów może mieć u podsawy albo:
-niewiedze i nieznajomosć tematu i totalny minimalizm cenowy (i moim zdaniem to jest większośc) lub
-świadomy wybór, ale uzytkowników bardzo sporadyczne używających chochli, co tłumaczy niechęć do wydawania np 200zł na prawdziwą chochlę
Generalnie zasada sprzedawania takich sprzetów jest przecież znana.
Nie rozumiem zdziwienia tak do końca....
Nie ma chyba takiego matoła na świecie który kupi np podróbę Iphona
(sciPhone link
od PingPongów za 190zł licząc na to że będzie on miał jakość będzie zbliżoną do oryginału.
Ale co tu gadać,
jak dla mnie, sprzedaż tego typu produktów na wiadomym serwisie aukcyjnym to jawne naciąganie (oszustwo) ze strony sprzedawcy. Proszę sprawdzić opisy tych produktów, jak to sprzedawca je zachwala:
"Solidnie wykonana lornetka, przeznaczona zarówno dla amatorów jak i profesjonalistów"
no i najlepsze
"Sprawdź parametry i optykę - BĘDZIESZ MILE ZASKOCZONY!!!
No ten co kupił na pewno będzie zaskoczony, ale nie jestem do końca pewny czy mile.
Tak rzuciłem okiem na aukcje tych lornetek i co najbardziej mnie zdziwiło to ile ludzi kupuje te lornetki.
Najprawdopodobniej wydaje im się, że chwycili Pana Boga za nogi trafiając na taką okazję. Są tacy co nabyli po kilka sztuk :)
Rzeczona lornetka kosztuje 8 złotych a nie 25.
Pytanie: czego można spodziewać się za 8 złotych?
A może optyczne.pl zrobiłby test porównawczy kilku lub kilkunastu lornnetek z tego segmentu w cenach od 7,20 do 50 zł i wskazał, która jest tak zwanym złotym środkiem między wysoką jakością a niską ceną?
@baron13
Moc spada z sześcianem odległości. Maksymalna moc telefonu to 4W. Skąd wziąłeś te 100W na metr?
wercio, z kwadratem. Popytaj, poczytaj, pezelicz, potem pisz.
@wercio, faktycznie z kwadratem. Z sześcianem spada pole źródeł dipolowych. Natomiast jak się przytknie telefon do głowy to antena jest blisko. Można oszacować dzieląc te kilka watów przez 0,05 metra kwadratowego, że gęstość mocy taka wyjdzie. Z tym że gęstość mocy jest różniczkowa :-)
Najbardziej zainspirowała mnie wypowiedz barona - porównanie kosy i wykaszarki spalinowej genialnie.
Ja choć pochodzę ze wsi to słabo posługuję się kosą ( to trudne jest :) ale też mnie dziwią te tabuny gości którzy wyprowadzają się pod miasto "w poszukiwaniu ciszy" a potem zwykle w sobotę kiedy teoretycznie można było by odpocząć to słychać na takich osiedlach co tydzień przerywane odgłosy żniwowania.
Zabawna ta cywilizacja współczesna.
Najlepsze i tak są plastikowe naboje na górze obudowy. Klasa! :D
W opisie takiej Chochli na Allegro jest taki tekst: "Kup i bądź zadowolony"
O ile "kup" brzmi jak sugestia, to "bądź zadowolony" zdecydowanie jest poleceniem, wręcz rozkazem" Dobrowolnie z czegoś takiego nie można być zadowolonym.....
@baron Podobają mi się twoje porównania, bardzo trafione. Rozumiem ta "chochla stalowa" nie została stworzona aby przez nią patrzeć (tym bardziej podziwiać) . Jednak zaglądamy na tą stronę bo szukamy wieści na tematy "optyczne" a nie na temat atrap. Uważam że ten test więcej jest warty niż dziesięć notek o nowym firmware.
Zegarek z wymalowanymi wskazówkami pokoazuje dokładny czas dwa razy na dobe.
Niektórzy nie owijają w bawełnę - jeden napisał, że nie wie w jakim kolorze przyjdzie lornetka, bo producent pakuje losowo. To mi przypomina (chyba już przytaczany przeze mnie) tekst, jakim obdarzył mojego handlującego z Chinami kolegę, jego kontrahent: Rzecz szła o zamówienie wózków widłowych:
Kolega: A jakiej marki są te wózki?
Kontrahent: A jakiej mają być? Jak chcesz to może być nawet Sony.
Żałosne że optyczne wzięło do reki takie coś. Myślałem że jestescie profesjonalistami. To co teraz może aparaciki i lornetki z odpustu ?
@cszyszka
"Zegarek z wymalowanymi wskazówkami pokoazuje dokładny czas dwa razy na dobe. "
Co prawda, to prawda :-)
@pmazur - nie jestem z Warszawy, jestem z miasta, które jest aktualnie liderem w bezrobociu, liderem w zagęszczeniu hipermarketów i pustynią jeśli chodzi o foto sklepy. Był do niedawna dobry internetowy sklep z siedzibą w moim mieście, ale zwinął się z powodów, o których pisałem, a z którymi tak bardzo się nie godzisz. Sklep został zabity przez tzw, wyłącznych importerów, którzy marże ograniczyli do 5-10 złotych... Na gracie wartym tysiące. To się nazywa mieć gest. Nawet jakby ów ZUS i podatki były zerowe nie sposób za to przeżyć. To samo tyczy się np. Sklepu pomyślanym jako źródło kompleksowego zaopatrzenia osiedlowych sklepikarzy - niby trzeba mieć specjalną kartę wstępu, ale jakoś trudno mi znaleźć jakiegoś znajomka, który by takiej karty nie posiadał. Moi znajomi nie mają nic wspólnego z prowadzeniem jakiejkolwiek działalności gospodarczej. Kupują dokładnie w tych samych cenach co omijany z daleka sklepikarz z Twojego osiedla. A że ów sklep jest prawie w centrum miasta zakupowiczów jest bardzo wielu. Bo po co przepłacać? Teraz widzisz kto dobija maluczkich?
Rzeczywiście, jak zabraknie mi musztardy czy cukru idę do pobliskiego sklepu na rogu i nawet nie patrzę na cenę - kupuję bo potrzeba na zaraz.
Cześć Wszystkim!
Tak sobie poczytałem ten artykuł i komentarze, i muszę powiedzieć, że ja Was chłopaki i dziewczyny normalnie nie rozumiem. Bo w morzu Waszej, skądinąd słusznej, krytyki zagubił się najistotniejszy chyba fakt: otóż ta lornetka to CZYSTY CUD - jeśli cud rozumiemy jako coś, co się zdarza, choć może. Otóż wydaje mi się niemożliwością opracowanie, wyprodukowanie, rozprowadzenie i dostarczenie do klienta produktu o takim skomplikowaniu (to w końcu nie jednorodny kawałek masy plastycznej) za taką cenę. Znaczy cud, a Wy tu narzekacie, zamiast podziwiać.
No, chyba, że producentowi faktycznie płacą za utylizację różnych odpadów...
Pozdrawiam.
Nie rozumiem głosów postulujących jakieś zakazy handlu w sumie nieszkodliwym badziewiem.
W sumie Kolega 'baron czynasty ' ma IMO prawie (prawie) zupełną rację. Z małym wyjątkiem. W skądinąd trafnej diagnozie zapomniał, że te lornetki mogą służyć nieekstremistom (a tak się zastanawiam swoją drogą, czemu akurat na paralotnię trzeba niby jakąś bardziej prawdziwą lornetkę by brać...) do posiadania jakiejś tam przyjemności z popatrzenia :-) W sumie to jest ten powód dla którego ludzie kupują cajsy i skwarki. Nie (tylko) dla ponoszenia :-) Za przyjemności się płaci, niestety...
Swoją drogą niektórzy ludzie potrafia nie wiem czemu starać się racjonalizować zakup wszystkim tylko nie ową przyjemnością. Dziwne.
Niestety, prawdą też nie jest tak trochę po cichu przemycane przez Kolegę barona stanowisko, że każdym g...m z napisem lornetka ptaka da się rozpoznać przed wycelowaniem weń owego telełobiektywu (a niech to nawet będzie badziewny samjang). Sprawdziłem na jednym czy dwóch przykładach. Nie każdą lornetką da się z powodzeniem obserwować nawet zakładając bardzo niski standard widzianego obrazu. Co prawda w wypadku rzeczonych lornetek za parę złociszy, o których ten artykuł jest, to czy się da czy nie (zachowując bardzo niskie wymagania, ale aby cośtam cośtam było widać i rzeczonego ptaka z dość bliska można było rozpoznać) jest losowe.
Podoba mi się, Arek robi postępy bo zaczyna przeszkadzać mu niebieski kolor z tandetnych sprzętów za 7zł.
To teraz może by tak porównać do fioletów z D3x czy nie daj Boże D700 z jakimś kitem i ocenić stosunek jakość/cena :-D .
Wypada też dodać że taką lornetkę można kupić na odpuście w zestawie z kajdankami i mieczem świetlnym już za 35zł.
żenada nie test
w tej cenie jakość jest wręcz rewelacyjna...
z prostej przyczyny
wszystko jest robione z odpadków.
resztek poprodukcyjnych więc czego oczekiwać???
jaka przyzwoita pojedyncza soczewka będzie kosztowała tyle co całosć???
zresztą już sam wygląd... guma z ozdobami w kształcie amunicji...
ech... :D
inna sprawa to sprzedawca końcowy który oszukuje co do przeznaczenia, jakosci itp.
ale jeśli ktos kupując lornetę za kilka kilkanaście zł oczekuje lornetki nie złomu to oznacza to tylko że jest nie poważny i po prostu dzieciak.
jak dla mnie ten "test" gdyby był przeprowadzony obiektywnie bez głupich uwag, porównań z chochlą itp
był by bardzo interesującym ostrzezeniem dla naiwnych.
A tak to po prostu ŻENADA, zupełnie jak gdyby autor za wszelka cene chciał zejsc do poziomu jakości "lornetki"
Pozdrawiam
Pete67
@RB: zgadzam się, że lornetka może służyć do tego, aby sobie popatrzeć przez nią i wówczas gdy chcę mieć przyjemność, a nie przykrość, biorę tę z PZO. Kiedyś nawet próbowałem zmierzyć jej rozdzielczość kątową i wyszło kilkanaście sekund kątowych "na oko". Do latania na paralotni lornetka potrzebna jest osobnikowi na ziemi, który asekuruje takie loty. Za bardzo się nie znam, ale tam są różne atrakcje, typu nożyce powietrzne, kiedy lotniarz wali się beż żadnej przyczyny w dół prawie jak w Smoleńsku tutka, tyle, że bez mgły i o ile jest jeszcze kilkadziesiąt metrów do ziemi, to się delikwenta ostrzega bo podobno się nie czuje i nie widzi, że się leci na pysk i to bez żadnej mgły. Żeglarze wypatrują tankowców na horyzoncie. Jak się tankowiec (na horyzoncie) pojawia, to jest na kursie kolizyjnym. Myślałem, że to są jakieś jaja, ale kumpel pływał na Pogorii i widziałem film z takiej atrakcji. U mnie w Przedborowie jeden na komarku, a drugi na emzecie trafili na siebie w szczerym polu widząc siebie z odległości jakieś 1,5 km, ale tu było 30 km... Myslałem, że lornetka jest potrzebna do tego, żeby trafić na siebie, ale okazuje się, że przez te 30 km kombinują, żeby nie trafić. Ciekawe...
Ależ oczywiście, do pomyślenia jest lornetka, której nie da się używać. Powiem więcej, z opisu wygląda, że ta została spieprzona. Będąc pacholęciem miałem lunetę piracką x3 produkcji rodzimego peerelowskiego przemysłu i mimo, ze luneta była czerwona i piracka, pozwalała zidentyfikować coś co nie było widoczne gołym okiem. To był naprawdę sprzęt odpustowy, ale z komponentów wyciśnięto wszystko, co możliwe.
A, co do zanieczyszczenia środowiska, to mam wrażenie, że część problemów z takimi wyrobami jest może trochę paradoksalnie pochodną szajby na punkcie ekologii. Więc przy dużych producentach są firmy które specjalizują się w utylizacji odpadów. Pytanko: dlaczego to jest OSOBNA firma. Outsorcing polega na tym, że spuszczamy na drzewo inspektorów sanitarnych i innych. Mamy podpisaną umowę z tamtymi i to oni się zajmują "utylizacją". Kontrola, która już się zabierała do radosnego rozwalenia dużemu producentowi produkcji, nałożenia ogromnych kar itd, po obejrzeniu jednego pisemka musi pozbierać swoje zabawki i udać się na poszukiwania owego utilzatora. Otóż, to może być firma krzak. Poważniejsi przedsiębiorcy starają się coś robić z odpadami. Ale można podpisać umowę z panem Józkiem czasowo wyciągniętym z pod ławki. Załatwi mu się certyfikaty i zezwolenia. A pan Józek przez jakiś czas, dopóki go nie złapią będzie nam "utylizował".
Baterie utylizowano wsadzając je w fotocele. Pytanie, czy produkcja tych fotocel została otwarta pod utylizację, czy "tak wyszło", ale bateryjki miały ładnych kilka lat. wyglądają nieźle tylko po szczegółach można się domyślić, że to jest coś co wycofano z produkcji. Zapewne bateryjki "regenerowano" i wsadzano do środka: potem sprzedawca i klient miał kłopot. Tak chyba, pewności nie mam "utylizowano" odpady z produkcji płyt CD. Bo fizycznie płyty produkuje kto inny, niz jest na pudełku. Nie zawsze daje się wyczytać tego producenta nawet z sektora rozruchowego. Firma typu MM zamawia partię. Faktyczny producent nie ma interesu w tym, aby nie dopuścić do konkurowania tanich płyt z jeszcze tańszymi, bo ma zamówienie na partie którą wykonuje w czasie rzędu tygodnia. Odpady trzeba "zutylizować" jak najmniejszym kosztem, aby w następnym przetargu można było wystawić najniższą cenę. Tak pojawiały się na targowiskach płyty po 25 gr sztuka.
baronie szanowny, zastanawiam się naprawdę po jaką cholerę Ci dwie lornetki... no chyba, że generalnie to chcesz mieć przykrość celem samoumartwienia, albo aby podtrzymywać swoja wiarę w nieziemską przyjemność obcowania z obrazem generowanym przez PZO (swoją drogą mi chodziło o przyjemność takiego lekkiego radosnego patrzenia, a nie świadomości posiadania sprzętu o jakiejś tam rozdzielczości). Ja tam posiadam kilka lornetek. Ze sobą noszę (względnie) najlepszą. Jak ją rozwalę - nabędę drugą. Mimo swojego sknerstwa.
Przy okazji - dalej te Twoje przykłady ekstremalne są dla mnie jakieś nijakie... do tego śledzenia paralotniarza wystarcza dowolne badziewie za kilkdzeisiat złotych, byle dało się cokolwiek przez nią widzieć. No chyba, ze chcesz nam tu imputować, że właściwie noszenie ze sobą sprzętu przez który cokolwiek widać to jest w miarę racjonalnie uzasadnione tylko i wyłaczniew wypadkach powaznego niebezpieczeństwa związanego z ewentualnym niedostrzeżeniem czegoś tam... a poza tym jest to chęć ponoszenia sobie... eeeeee...
to jest dobry produkt. Po prostu atrapa przydaje się np. do kręcenia filmów. Jakby trzeba było wyposażyc 30 statystów w lornetki to jak znalazł ;-)
Pete67
Raczej "żenada nie lornetka"
Głupich uwag nie ma - większość z nich odnosi się do optyki tej lornetki. Porównanie z chochlą nie jest pomysłem autora, a tym, co czarno na białym jest napisane na etykiecie. A dzieje się tak, bo jeden dureń w Chinach nie wie co gdzie nakleja, a drugi dureń w Polsce nawet nie zada sobie trudu przeczytać co jest napisane na opakowaniu lornetki. Gdyby sprzedawca miał był konsekwentny, powinien "to coś" wystawić w kategorii "Małe AGD", bo tam są noże, widelce, łyżki itp.
Oczywiście można taki tekst napisać na poważnie, sprawdzić pole widzenia, wartość transmisji. Tylko po co? Jeśli produkt nie mieści się w żadnych ramach jakości, to należy nie testować go w ogóle i udać, że problem chińskich pseudoproduktów nie istnieje, albo napisać humorystyczny tekst, przy którym - jak widać z części komentarzy - część osób naprawdę dobrze się bawiła.....
Mimo iż doskonale wiem jaka jest jakość takowych instrumentów - to czytając tekst mało się nie osikałem :)))) Ktoś z przedmówców (bodajże matemaciek) poprosił także o test lidlowej lornetki zwanej potocznie "lidletką". Z kontekstu mozna wywnioskować iż spodizewa się tegoż samego co w przypadku Chochli. Otóż nic bardziej mylnego, gęsto i często ( jak wiedzą zainteresowani) lidletkę produkuje Bresser i o ile trafimy na nierozkolimowaną sztukę to w cenie do 70 zł lepszej nigdzie nie kupimy.
Ja po przetestowaniu około 10 modeli do 200 zł ( oczywiscie nie tak profesjonalnie jak AREK) zdecydowanie polecam Delte Optical Entry ale to oczywiście pułap 200 zł i tę lornetkę można nazwać z powodzeniem instrumentem optycznym.
Monangel,
"lidletke" firmuje swoim logo Bresser (wcześniej Meade), kto produkuje - tego raczej nie wiemy.
Pamiętam przed laty panujący wszechobecny entuzjazm wynikający z tego, iż za kilkadziesiąt złotych można kupić "markową" lornetkę. Logo na korpusie miało gwarantować wszystko - jakość, technologię, trwałość i nie wiadomo co jeszcze. Jedno należy przyznać - marketing zadziałał tak, jak miał zadziałać. Uśpił zdrowy rozsądek, wywołał duże emocje wśród "szczęśliwych" nabywców markowego produktu.
Ja w sumie się dziwiłem, że Meade, producent jakby nie było High-Endowych teleskopów Schmidta-Cassegeraina, użyczył swej cenionej marki tak słabej lornetce. Meadowi to chwały z pewnością nie przyniosło....
Loernetka - super chlam, kupisz sobie druga.
Fajniej jak rzad "kupuje" autostrade od Chinczykow.
Zebys nie wiem jakie szklo kupowal (nawet Swarowskiego czy Zeissa*) to jej nie zobaczysz :)
* firmy wybrane losowo
Renomowani producenci to oczywiście nie robią bubli, ich produkty są super ;)
Moje doświadczenia:
1) Pierwsza lustrzanka to Olympus z kitem. Obraz po jednej stronie wyraźnie mniej ostry praktycznie od środka. Nie pomaga przymknięcie. Serwis tej firmy uznaje i poprawia.
2) Druga lustrzanka Nikon D3000 z 18-105. Podobna wada jak w Olympusie. Serwis nawet nie odpowiedział na maila, sklep olewka. Kupiłem inny egzemplarz i był ok.
3) Mój ostatni zoom to był kit 18-55 przy Sony. Nie był może jakiś super, ale nie dopatrzyłem się wad wykonania.
Czyli na 4 zoomy renomowanych producentów 2 to były wyraźne buble, równo 50%.
Potem przestawiłem się na stałki do Nikonów. Dopóki nie kupiłem D700 z korektą AF to wciąż miałem olbrzymie problemy z BF/FF.
Dlaczego nie został wykonany test chochli (przelewanie, nalewanie, pojemność płynu, ergonomia itd.)???
Rozumiem, że zupy testujący nalewają lornetkami:))))
Zastanawia mnie dyskutowanie z "baronem13". Przecież jest ekspertem zarówno w dziedzinie optyki, jak wpływu promieniowania elektromagnetycznego na organizmy żywe, katastrof lotniczych i w dziedzinie fizyki.
Co do lornetek - kiedyś kupiłem na ulicy taką z durnowatymi rubinowymi warstwami ODBLASKOWYMI (nie mylić z przeciwodblaskowymi), w celu przerobienia na szukacz. Rozmontowałem, użyłem obiektywu i okularu z jednej połówki, obudowę zrobiłem z czarnej chińskiej latarki. Otrzymałem zacny szukacz do mojego newtona, o wiele lepszy od oryginalnego.
Nie kupowałem w serwisie aukcyjnym, więc nic nie było poobtłukiwane i nie rozpadało się w ręku. Zapłaciłem około 20 złotych. Tak więc chłam z targu czy nawet serwisu aukcyjnego może być przydatny do "Zrób to sam", ale trzeba mieć świadomość tego faktu przed zakupem.
Chochla kontratakuje, w nowej "promocyjnej" cenie :)
link
Tytuł aukcji Allegro "Lornetka CHOCHLA STALOWA 50x50". Ma ten lombard jaja!
Aczkolwiek 99,9% klientów lombardu/Allegro nie rozpozna znaczenia tego tytułu aukcji :-)
Z ostatniej chwili: okazało się, że obiektyw Chochli to pojedyncza soczewka (singlet!). Teraz już wiem po co ta intensywne powłoki - część wytnie czerwoną część widma, część fioletową a to, co zostanie "mniej więcej" ma ognisko w jednym punkcie...
link
Tanie mięso psy jedzą.