Polaroid zlicytowany (aktualizacja)
Legenda rynku fotograficznego została zlicytowana. Po ogłoszeniu bankructwa w grudniu 2008 r., firma Polaroid trafiła pod młotek, a do kupienia była marka i logo wraz z całą własnością intelektualną firmy i kolekcją fotografii. Do licytacji stanęły w sumie cztery firmy, lecz najwyższą ofertę wynoszącą 59.1 miliona dolarów złożyła firma Patriarch Partners LLC.
Nowy właściciel zapowiedział, że zamierza skupić się na odbudowani rangi marki Polaroid, której chce przywrócić dawne znaczenie.
Aktualizacja
Okazuje się, że w dniu wczorajszym na wniosek pozostałych licytantów sąd federalny postanowił ponownie otworzyć licytację.
Komentarz można dodać po zalogowaniu.
Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.
Zwolennicy sipskowej teorii dziejów wiedzą, że kryzysy wywołuje się sztucznie po to, żeby skonsolidować rynek. Dla mnie hitem (z trochę inne działki) jest pożarcie Sun'a prze IBM :-)
widze ze kolega naogladal sie filmow ww stylu Zeitgeist ;-) ale musze przyznac ze cos w tym jest
trochę wyprzedacie rzeczywistość ;-) licytacja jeszcze się nie skończyła...
Jak się ma kredyt we frankach (wzięty przy kursie 2.4) to łatwej jest przeżyć, kiedy można kogoś winic... za kurs 3.2 (teraz 2.96) Nawet jeśli to są jacyś hipotetyczni "oni" :-), BTW czy przypadkiem Contax nie umarł na Kyocerę przy okazji jakiejś recesji w stanach (i siłą rzeczy na świecie)?. O ile pamiętam to było w okolicach 2002 roku...
Fakt, pomyliłem się, przyznaję. Myślałem, że kolejna będzie Leica. Ale plany są optymistyczne, z jednym dużym ALE: wciąż niewiadomo, kto będzie nowym właścicielem. Więc wszystko możliwe.
Choć nie jestem zwolennikiem spiskowej teorii dziejów to niektóre "fakty" są faktami. Warto obejrzeć "Wezwanie do przebudzenia" i pewne rzeczy sobie przemyśleć. Wszytko opiera się na strukturach piramidalnych. Nawet niskiej rangi makler zdaje sobie sprawę, że bez spekulacji rynek w takiej postaci jak mamy dziś by nie istniał. Im większa centralizacja tym większe możliwości manipulacji dosłownie kilku czy kilkunastu "ludzi" i to nie są żadni "oni”, bo tak mniej więcej wiadomo, kto ma największy wpływy i możliwości finansowe.