PeakDesign Capture
1. Uchwyt Capture – najwyższe stadium mobilności
Niepozornie wyglądające akcesorium na pasku plecaka to Capture, który umożliwia mocowanie aparatu w zasięgu ręki. |
Dla szybko rosnącego grona użytkowników bezlusterkowców i kompaktów klasy premium, jednym z ważniejszych argumentów, by porzucić lustrzankę na rzecz czegoś mniejszego, jest większa mobilność, a co za tym idzie możliwość fotografowania w sposób natychmiastowy. Problem w tym, że to, co jest natychmiastowe dla jednych, nie musi być wystarczająco natychmiastowe dla innych. Bo czy aparat włożony do torby lub pod klapę plecaka jest zawsze gotowy do zdjęcia? Gdy mobilność jest priorytetem, zwykle wybór pada na kompakt kieszonkowy, który – jak sama nazwa wskazuje – cierpliwie spoczywa sobie w kieszeni i zawsze jest gotowy do użycia. Sprawa komplikuje się, gdy oprócz mobilności, zależy nam także na wyższej jakości zdjęć. Większa matryca praktycznie zawsze wiąże się z zakupem aparatu o większych gabarytach i masie. Oczywiście można zmienić całą swoją garderobę tak, by każda koszula miała kieszeń na tyle dużą, by zmieścić Fuji X-Pro1 lub Olympusa OM-D, ale oczywiście nie tędy droga. Gdy aparat przestaje być kieszonkowy, trzeba zmienić sposób jego noszenia. Pasek na szyję jest tu rozwiązaniem oczywistym, ale zwykle mało praktycznym – większość osób nie czuje się komfortowo, gdy coś obciąża szyję, a dodatkowo buja się w lewo i w prawo – nic przyjemnego dla aparatu i noszącego go.
Capture rozłożony na „czynniki pierwsze”. Elementy lewy i środkowy łączą się tworząc zacisk. Po prawej stronie widnieje płytka blokująca się w zacisku. |
Wyjściem z sytuacji jest nowość na rynku akcesoriów fotograficznych: uchwyt Capture, który pozwala na bezpieczne i solidne zamocowanie aparatu w zasięgu ręki, umożliwia praktycznie natychmiastowe wykonanie zdjęcia i może być zamontowany na kilka różnych sposobów, w zależności od okoliczności i preferencji użytkownika. Capture składa się w dwóch podstawowych elementów: dwuczęściowego zacisku oraz płytki szybkiego mocowania, która za pomocą standardowej śruby statywowej montowana jest pod aparatem fotograficznym. Zarówno zacisk jak i płytka wykonane są z anodyzowanego na czarno aluminium, więc mała masa idzie tu w parze z wysoką wytrzymałością.
Montaż zacisku na pasku wymaga poluzowania dwóch śrub, co umożliwia rozłożenie zacisku i umieszczenie w żądanym miejscu |
Zacisk składa się z dwóch elementów, między którymi można zacisnąć pasek od spodni, pas torby, czy pas od plecaka. Zaciskanie wykonuje się przy pomocy dwóch śrub wyposażonych w ryflowane łby – dzięki temu siła palców jest wystarczająca, by zacisk z powodzeniem utrzymał nawet dość ciężkiego bezlusterkowca. Maksymalna szerokość paska w zacisku wynosi 70 mm, więc z powodzeniem można go montować także na pasie biodrowym plecaka.
Na zdjęciu zacisku po lewej stronie widoczny jest czerwony zatrzask zwalniający blokadę płytki, zaś po prawej widać okrągłą śrubę umożliwiającą dociśnięcie płytki do zacisku. Kształt spodniej części zacisku zupełnie nie ingeruje w ergonomię plecaka. |
Czerwony przycisk służy do zwalniania płytki, zaś czarna śruba umieszczona po przeciwnej stronie służy do zablokowania płytki w zacisku, gdy nie zamierzamy używać aparatu przez dłuższy czas. Dodatkowo, płytka i zacisk mają specjalne „oczka”, pozwalające połączyć je wąskim paskiem pełniącym rolę asekuracji. Większość użytkowników pewnie z rozwiązania tego nie skorzysta, ale dla osób uprawiających wspinaczkę czy freeride taka asekuracja (wykonana choćby ze zwykłej „smyczy” do kluczy) może być dobrym pomysłem. Płytka mocująca jest kwadratowa, a więc w zacisku może być zamocowana na cztery różne sposoby. Gdy zacisk założony jest na pasek plecaka, obiektyw aparatu raz może być skierowany w górę, raz w lewo itp.
Płytka mocująca i zacisk mogą być połączone, np. „smyczą” lub paskiem zdjętym z aparatu. To dodatkowe zabezpieczenie dla osób niedowierzających solidności Capture’a. |
Capture do testów otrzymałem na krótko przed wyjazdem na urlop w Karkonosze, więc test odbył się realnych warunkach i z przyjemnością mogę podzielić się uwagami z użytkowania go praktyce. Uchwyt stosowany był z dwoma różnymi aparatami: Fuji X20 i Nikon 1 V1 z obiektywem 10–30. Podczas górskich wędrówek mi najlepiej nosiło się aparat na lewym pasku plecaka, nieco poniżej obojczyka. Taka pozycja nie krępuje ruchu rąk, a sam zacisk nie wywiera żadnego nieprzyjemnego ucisku. Aparat mogłem błyskawicznie sięgnąć prawą ręką, podczas gdy lewa zwalniała czerwony przycisk blokady. Uznałem, że najbezpieczniej będzie, gdy płytka mocująca wsuwana będzie od góry (wyjęcie aparatu wymaga jego uniesienia), bo w ten sposób nie ma możliwości, by aparat w jakikolwiek sposób wypadł z uchwytu. Jedyne, na co musiałem zwracać uwagę, to pilnować, by nie uderzyć aparatem o ziemię podczas zdejmowania plecaka.
W zależności od sposobu wsunięcia płytki w zacisk, obiektyw aparatu może być zwrócony w cztery różne strony. |
|
|
|
Z kolei moja żona – dzielnie pozująca do zamieszczonych tu zdjęć – chętniej nosiła aparat przy pasku spodni. Zaletą takiej lokalizacji uchwytu jest to, że aparat jest pod ręką (w dosłownym tego słowa znaczeniu!) także, gdy zdejmiemy plecak. Podsumowując, nie ma co „owijać w bawełnę” – kilka dni w górach przekonały mnie do tego uchwytu bez reszty.
Kiedyś Colt, teraz aparat: Capture zamontowany przy pasku doskonale nadaje się do fotograficznych pojedynków w samo południe… |
Na wstępie zasugerowałem, że jest to idealne rozwiązanie dla posiadaczy bezlusterkowców i większych kompaktów. Na koniec więc jeszcze uwaga dotycząca lustrzanek – uchwyt jest na tyle solidny i wytrzymały, że z powodzeniem utrzyma zawodową lustrzankę z obiektywem klasy 70–200/2,8. Jednak w przypadku praktycznego stosowania uchwytu Capture, problemem jest raczej wielkość i gabaryty lustrzanki. Osobiście uważam, że nawet lekka amatorska lustrzanka z podstawowym obiektywem jest zbyt duża, by wygodnie nosić ją przy pasku plecaka czy spodni bez krępowania ruchów.
Czy uchwyt Capture jest warty swojej ceny, wynoszącej 295 zł? Z pewnością nie jest to gażet który ucieszy dziecko idące do I Komunii Świętej; 300 zł to dla niektórych budżet na aparat. Zaś Capture to bardzo specyficzne akcesorium dla aktywnych, które znakomicie pasuje do idei łapania życia „na gorąco”. Jeśli zaawansowani amatorzy (nie mówiąc już o zawodowcach) są w stanie zapłacić kilka(naście?) tysięcy za korpus bezlusterkowca i wymienną optykę do niego, to zakup Capture nie będzie odczuwalnym ciosem w kieszeń, zaś komfort posiadania aparatu zawsze pod ręką nie da się przeliczyć na żadne pieniądze…