Jak robić naprawdę ostre zdjęcia?
1. Wstęp
Jeśli Twoje zdjęcia nie będą ostre, to wszystko inne nie będzie miało znaczenia
Dla zawodowych fotografików ostrość zdjęć jest wręcz krytycznie ważna. Niedościgniony ideał ostrości nazwali „żyletą”. Gdy kilkanaście lat temu zetknąłem się z tym określeniem po raz pierwszy, byłem przekonany, że pochodzi ono od powiedzenia „ostry jak żyletka”. Olśnienie przyszło dopiero podczas pisania tej książki, gdy zmuszony byłem przeprowadzić kilka badań związanych z prawdziwymi korzeniami tego pojęcia. Przede wszystkim okazało się, że „żyleta” nie ma nic wspólnego z „byciem ostrym jak żyletka”. Jest to akronim nazwy nowego systemu foto- graficznego ŻYLETA, czyli Żyroskopowo-Laserowego Ekstrapolatora Trafnej Apertury (który wkrótce powinien wyjść z fazy testów laboratoryjnych i będzie służył do automatycznej korekcji liczby przysłony). No tak, widzę, że zaczynasz podejrzliwie oglądać tę książkę z obydwu stron. Zanim odłożysz ją na półkę… no dobrze, wrobiłem Cię. Prawie się dałeś. No przyznaj się, zrób mi tę przyjemność. Dać się nabrać na mądrze brzmiący pseudotechniczny bełkot to nic złego, każdemu się to zdarza. A nawet jeśli mi się nie udało, to niech zgadnę: Twoje zdjęcia nie zawsze były ostre jak żyletka, prawda? (Gwoli ścisłości, powiedzenie „ostry jak żyletka” można powiązać z łacińskim gladius acer, które w dosłownym tłumaczeniu mogłoby oznaczać „w moich gladiolach jest laptop!”). Zresztą, nieważne. Ważne jest tylko jedno: niezależnie od tego, co robisz, powinieneś zawsze uważać na to, by bardzo cienkie, stalowe przedmioty o wyjątkowo niebezpiecznych krawędziach zawsze leżały z daleka od komputera.
Niniejszy artykuł stanowi fragment książki pt. "Sekrety mistrza fotografii cyfrowej. 195 ujęć Scotta Kelbyego" autorstwa Scotta Kelbyego wydanej przez wydawnictwo Helion S.A.— red.
Inne książki wydawnictwa Helion S.A.: