Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Aparaty z serii "Start" były doskonałym narzędziem do nauki fotografowania, szczególnie kompozycji kadru. Migawka Starta II miała drobną wadę produkcyjną. W trakcie produkcji listków migawki na brzegach powstawał tzw. „drut” ( ostra krawędź skierowana w jedną stronę), który powodował zacinanie się migawki. Obiektywy, pomimo swojej prostoty konstrukcyjnej (tryplety), były dobre. „Wadą” Starta II była cena. Dla tych, którzy zaczynali fotografować, Start II był za drogi. Dla ludzi, których było stać na ten aparat, Start II nie był „prestiżowy”, kupowali Praktisixa (Pentaconsixa). { Mojego Starta II otrzymałem w prezencie, w wieku 7 lat i ten aparat był dla mnie szczytem doskonałości :) }
Krokusy.... łezka w oku się zakręciła - ale większości aparatów tu wymienionych po prostu nie znam - choć nazwa ami czy druh wiele mówi.... szkoda że to tylko historia - niestety dzisiejsza elektronika polska leży i kwiczy - nie jest produkowany nawet sprzęt muzyczny a głośniki Tonsil uważam za jakiś totalny substandard...
Arek - no do Kopalińskiego, fakt, nie zaglądałem... Jednakże pojęcia (tak jak i ja się uczyłem) są jednoznacznie rozdzielone w czterech różnych encyklopediach: Słown J. Pol. PWN, 5-tomowej Enc. Powsz. PWN, 21-tomowej Enc. Gazety Wyborczej oraz Wikipedii.......Kopaliński chyba zbyt uogólnił pojęcie, no i nie ma w nim nawet wzmianki o kondensorze :)
Tu bowiem chodzi nie o skupienie światła , a raczej o jego RÓWNOMIERNY rozkład na danej powierzchni i do tego służy kondensor, a nie kondensator bo tu nie o zageszczanie, a homegenizację chodzi.
Niestety Janpol Color nadaje się tylko do małych formatów od 13x18 w górę widoczne jest przy stosowaniu filtracji zaciemnienie z jednej strony zdjęcia (o której "wsuwa" się filtr). Tworzy się taki gradient... Bardzo widoczne przy robieniu odbitki czarno białej.. koloru nie robiłem ..
No cóż - łza się w oku kręci ( zwłaszcza, że u mnie jeszcze 2 powiększalniki Krokus są...) Startem robiłem zdjęcia na tzw. tablo w liceum ( teraz już chyba nikt nie wie co to jest....) i wyszły lepiej niż Zenitem E:) Do polskich obiektywów powiększalnikowych (Emitar, Mikar i inne nie miałem zaufania i wybierałem Anarety z czeskiej Meopty.... oczywiście dorabiając pierścień by wkręcić w grint M42x1 Krokusa:)
Hmmmm... dzisiaj mój syn drukował swojej dziewczynie ( będzie zdawać na czeladnika foto) materiały "amatorska ciemnia fotograficzna" - pisało tam co to jest koreks, powiększalnik, maskownica itp.... Nie pisało już co to był photoshop z magicznie układanymi dłońmi przed obiektywem powiększalnika...
Ale ad rem czyli do tematu: - w sumie mieliśmy czym się pochwalić, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę iż byliśmy odcięci od techologii zachodnich - w tym również od aparatury do prokukcji szkieł optycznych, justowania obiektywów a zwłaszcza nakładania powłok antyodblaskowych - ten aparat Alfa w niczym nie odbiega od Kodaków dla ludu w USA! Jest tak samo plastikowy i nie ma uroku jak mieszkowce, których mam kilkadziesiąt:)
Uważam, że w tych czasach powstało bardzo wiele dobryc h zdjęć, o wiele lepszych niż na zachodzie! Ot choćby akty Pana Pawelca....
A dziś - no cóż - byłem na weselu jako gość i moje zdjęcia Pentaxem K200 z lampą Unomat z własną automatyką za 45 zł pobiły zdjęcia "zawodowych fotografów" z Canonami i dedykowanymi lampami, uwielbiających "sztuczny sufit" i super szeroki kąt, w efekcie czego pan młody podobny był do hipopotama z niedzielnego filmu Martyny Wojciechowskiej:)
Uważam , że to dobrze iż ten cykl artykułów się pojawił.
Arku, Twoja upartość jest godna Obrońców Krzyża. Wpisz sobie na GOOGLE frazę "kondensator", po czym wybierz "Grafika". Zobaczysz plejadę obrazków związanych z elektrotechniką. Niczego z optyki. Gdy wpiszesz "kondensor", otrzymasz misz-masz optyczny, chłodniczy, itp., itd. Myślę, że nie powinieneś sugerować się wyłącznie definicjami ze słowników. Tam czasami są "spece od wszystkiego", bo konsultacja kosztuje. Tak działają tylko automatyczne algorytmy tłumaczące. Co prawda widziałem już na Waszych łamach taki "tłumaczony" artykuł.
Łukasz 1, tu bowiem nie o homegenizację a o homogenizację chodzi. Wszak do homogenizacji służą homogenizatory a nie kondensory. Zrób sobie ajerkoniak a poznasz proces ;-)
Może i sporo produkowaliśmy tej optyki ale niestety nie była dobrej jakości. Czeski obiektyw Anaret do powiększalnika bił na głowę wszystkie polskie wynalazki. Aparaty Starty były nawet niezłe dla amatora, lecz niewiele było od starta gorszych lustrzanek dwuobiektywowych (np Rosyjski Lubitiel) a większości były lepsze. O aparatach Ami to nawet nie warto się wypowiadać. Większość polskich aparatów powojennych była gorsza niż te przedwojenne i bez porównania gorsza niż większość sprzętu zagranicznego. Właściwie wszystko za co się Polacy brali robili gorzej niż np. nasi sąsiedzi Czesi. Filmy czarno-białe NB01 i NB04 to zdecydowanie najgorsze filmy na jakich robiłem w życiu. Robiło się jednak na tym bo często w sklepach Fotooptyki nie było filmów w ogóle więc kupowało się co dawali. W tych ciężkich czasach rosyjski Zenit był traktowany jako dobry aparat a DDR-owska Praktica za szczyt marzeń. Pentakonsix zaś za szczyt profesjonalizmu.
Ciekawus Czepiasz się literówki a moja wypowiedź opera się na greckim słowie ( homogenes= jednorodny) ( być może zabrakło cudzysłowa "......." ),.
Adams 77 popieram. Chwalić się to za bardzo nie mamy czym. "Ami" to był totalny obciach ze szkolną lupą zamiast obiektywu. Starta kupowano "z braku laku" bo lepszy od "Druha" i "Ami", ale nadal to był sprzęt low end'owy. Zenith trochę przypominał aparat, ale był strasznie pancerny i najczęściej dostepny z badziewnym "Inustarem". Helios był dla wybrańców spod lady. Practica tylko dla bardzo nielicznych mających duuuuuże koneksje w ówczesnej "Foto-optyce" lub dla tych co wyjeżdżali do NRD i była baardzo droga. ( wiem co mówię, bo w latach 80-tych przesiadałem się z Zenitha TTL na Practicę VLC2 + 3 obiektywy: standard Pentacon 1,8/50, + Flektogon 2.8/35, i Sonnar 4/135 + lupa celownicza bo była możliwość wymiany optyki celowniczej, wydałem majątek )
Świetnie, że to kontynuujecie. W zasadzie Rzeczpospolita Polska powinna Wam za to słono płacić. Bierut przed 20 listopada 1952 roku nie był premierem, lecz prezydentem RP.
wow - nie dali mojego powiekszalnika - a byl to hit wowczas. Powiekszalnik wiszacy na sprezynach samopoziomujacych i z autofocusem. To byl naprawde "powiekszalnik" bo powiekszanie/pomniejszanie odbywalo sie luzujac srube zaciskowa leciutkie podnoszenie/opuszczanie wraz z AF. Niestety byl tylko na mala klatke co teraz nazywa sie FF. Problemem bylo tylko wyliczenie czasu naswietlania przy tym ciaglym powiekszaniu - na szczescie do momentu az ukazaly sie automatyczne maskownice z czujnikiem swiatla pod papierem.
maziek - W źródle z którego korzystałem, "Zarządzenie nr 229'' z 20 grudnia 1951, o którym mowa w artykule jest podpisane przez "Prezesa Rady Ministrów Bolesława Bieruta".
Łukasz 1, nie czepiam się literówki, ale Twojego stwierdzenia: "do tego służy kondensor, a nie kondensator bo tu nie o zageszczanie, a homegenizację chodzi. "
Słowo "kondensor" nie pochodzi od "homogenes" i bynajmniej kondensor nie służy do homogenizacji. Już prędzej kuchenny mikser.
Krzysiek, wg mnie to jest pokręcone. W roku 1951 zarządzenia skończyły się na nr 200. Natomiast 15 grudnia 1951 została przyjęta Ustawa o kinematografii (podpisana Prezydent RP Bierut i Prezes RM Cyrankiewicz): link
i na jej podstawie Uchwała nr 774 Rady Ministrów z dnia 15 grudnia 1951 r. w sprawie zakresu działania i organizacji Centralnego Urzędu Kinematografii oraz listy podległych przedsiębiorstw, zakładów i jednostek organizacyjnych (podpisana Prezes RM Cyrankiewicz) link
W tej Uchwale wymieniona jest. jako podporządkowana Centralnemu Urzędowi Kinematografii (powołanemu ww. Ustawą) Dyrekcja Budowy Warszawskich Zakładów Kinotechnicznych.
Z czego wynika, że te Zakłady zostały powołane, a budowa rozpoczęta, przynajmniej formalnie, wcześniej. Natomiast w 1951 r. Bierut nie mógł się podpisywać ani być Prezesem RM.
Typowe zarządzenie Prezesa RM z tego okresu :) : link
6 października 2010, 19:24
@Łukasz 1, Dżozef i inni - nie dyskutujcie, nie ma sensu. Arek to taki typ człowieka, który znajdując w jakimś słowniku poparcie swojej tezy, nawet jeśli to będzie internetowy Kopaliński (miałem przyjemność poznać osobiście "żywego" pana K... No i koserwatystą językowym to On raczej nie był ;-), uzna to za świętość i będzie się powoływał do upadłego. Ale już w kwestii pisania separatorów znaków dziesiętnych w języku polskim to pan redaktor Arek unika rozwiązań słownikowych i obowiązujących norm jak ognia i uparcie trzyma się pisowni BŁĘDNEJ, pomimo zwracania mu uwagi. Taka trochę filozofia Kalego by Optyczne.pl;-). Kopaliński by go z błotem za to zmieszał, choć - jak wspomniałem - był raczej postępowym językoznawcą i w środowisku czasem wzbudzał tym kontrowersje...
Co do kondensera/kondensatora. Generalnie, obie formy są poprawne, choć wydaje się, że KONDENSATOR określający element elektroniczny jest opisowo niepoprawny (w angielskim zdaje się zastąpiono dawne "condenser" słowem "capacitor"), gdyż nie "zagęszcza" on ładunku a jedynie "przechowuje" pewną jego "ilosć". Zatem w angielskim pisząc o elektronice, używamy "capacitor", zaś o optyce - "condenser", i wszystko jasne. W polskim, uzywając słowa "kondensator" w obu aspektach można uczynić tekst niejasnym, gdyż na przykład w nowoczesnych mikroskopach optycznych mamy układy elektroniczne zawierające kondensatory, zatem stwierdzenie "popsuł się kondensator w mikroskopie" może być rozumiane wieloznacznie. Stąd konkluzja, że warto pozostać przy nieco archaicznym określeniu elementu optycznego jako "kondensera", zas elektronicznego - jako "kondensatora", skoro nie ma lepszych rozwiązań...
A co do tekstu. Moja pierwsza torba fotograficzna zawierała dwa aparaty: Smienę 8m i Ami 66. Miałem też kiedyś jakiegoś Krokusa, ale nie pamiętam którego...
oczywiście ze warto znać historie , pamiętam mój AMI 66 ech... . Tytuł artykułu "Polacy nie gęsi…" teraz mam wrażenie ze trochę gęsi , szkoda
6 października 2010, 22:24
@maziek - pomiędzy 1950 a 1952 rokiem Bierut faktycznie kierował pracami Rady Ministrów, choć formalnie prezesem był Cyrankiewicz. Ale widywałem dokumenty mające rangę rozporządzeń RM z pospisami Cyrana i Bieruta. Być może więc zdarzyły się także takie podpisane jedynie przez Bolesława (choć nie spotkałem się z tym...), lub też w źródle, z którego czerpał Krzysiek błędnie przytacza się jedynie podpis prezia i "zlepia" go z funkcją Cyrankiewicza... Bo formalnie, jako prezes RM mógł się podpiywać jedynie ten drugi... Jest jeszcze kwestia, kiedy opublikowano dokument. Prawodastwo w tamtych czasach było... dziwne i zdarzało się, że "dopasowywano" akty prawne do rzeczywistych działań post factum (co było łatwe szczególnie w przypadku rozporządzeń, nie wymagających wszak sejmowej aprobaty). Jeżeli publikacja dokumantu miała miejsce w 1952 roku, ale z datą "wydania decyzji" z jakichś powodów wcześniejszą, to de facto Bierut był już oficjalnie prezesem RM i "drobiazg" w postaci niezgodności nazwiska prezesa z datą wydania rozporządzenia mogła ówczesnym redaktorom umknąć...
@marcotg - rzeczywiscie zrobili z nas producenta wegla i stali ale w takich lukratywnych dziedzinach jak foto-optyka bylismy nawet nie gęsi tylko łabedzie nieme. Pierwsze zdjecia w wieku 9 lat robilem smiena 8 (bez m) potem zenit, jakis rosyjskiej produkcji monox na film 16mm , practica mtl3 , Yashica ze sklepu na slasku, nawet maskownica (zreszta bardzo fajny pomysl ze swiatlomierzem pod papierm) produkcji ZSRR i nawet lapka o swietle oliwkowym nie byla polskiej produkcji itd a jedynym polskim akcentem byly chyba tylko kuwety i powiekszalnik krokus 44 auto focus.
Oczywiście, to już jest skrajna ciekawostka, ale to są akty opublikowane w Dzienniku Ustaw 1951 nr 66 poz. 452 (Ustawa) i w Monitorze Polskim M.P. 1951 nr 106 poz. 1550 (uchwała) i są to odpowiednio przedostatni i ostatni opublikowany dziennik i monitor z 1951 roku, czyli raczej nie było tu żadnej hecy. Zaś że Bierut kierował to właśnie zwróciło moją uwagę, bo nazwać Bieruta w tym czasie premierem to jak do króla powiedzieć per książę = wynik bolesny :) . Może Krzysiek uchyli rąbka tajemnicy i powie, co to za źródło.
Ze sprzętu ciemniowego WZFO korzystałem dopóki sam robilem odbitki (głównie barwne) - czyli jak to można powiedzieć, do początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Kiedyś jako uczeń liceum zbierałem na Starta, ale po dofinansowaniu przez rodziców skończyło się na znacznie lepszym czeskim Flexarecie (chyba VI).
Mam niestety taką uwagę, że nasz przemysł fotograficzny nie miał najmniejszych szans na przetrwanie. Chyba jego największą wadą była za mała inowacyjność. Moze już nawet miało to miejsce przed II wojną światową, a systematycznie się pogarszało we wszystkich branżach przemysłu za PRL-u, zwłaszcza za późnego Gomułki i Gierka.
Ale na polu fotografii przegrały z Japończykami w znacznym stopniu i te najlepsze firmy.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.
Ta Alfa 2 wygląda jak robiona do kompletu z Bambino. ;-)
Raczej taki K-x albo K-r tamych czasów.
Aparaty z serii "Start" były doskonałym narzędziem do nauki fotografowania, szczególnie kompozycji kadru. Migawka Starta II miała drobną wadę produkcyjną. W trakcie produkcji listków migawki na brzegach powstawał tzw. „drut” ( ostra krawędź skierowana w jedną stronę), który powodował zacinanie się migawki. Obiektywy, pomimo swojej prostoty konstrukcyjnej (tryplety), były dobre. „Wadą” Starta II była cena. Dla tych, którzy zaczynali fotografować, Start II był za drogi. Dla ludzi, których było stać na ten aparat, Start II nie był „prestiżowy”, kupowali Praktisixa (Pentaconsixa). { Mojego Starta II otrzymałem w prezencie, w wieku 7 lat i ten aparat był dla mnie szczytem doskonałości :) }
"Kondensator był złożony z dwóch soczewek." :) Panowie optyczni - za dużo tu elektryczności. Tu raczej będzie kondensor ;)
Saphrii: link
też się uczyłem o kondensorze na optyce, ale trzymałbym sie wersji że to jeden pies - tak samo jak z częstościa i częstotliwością
Korci mnie odrestaurować rupieć Start, który gdzieś zachomiokowałem. A z Ami 66 to mam sporo całkiem dobrych jakościowo zdjęć cz-b :)
Krokusy.... łezka w oku się zakręciła - ale większości aparatów tu wymienionych po prostu nie znam - choć nazwa ami czy druh wiele mówi.... szkoda że to tylko historia - niestety dzisiejsza elektronika polska leży i kwiczy - nie jest produkowany nawet sprzęt muzyczny a głośniki Tonsil uważam za jakiś totalny substandard...
Arek - no do Kopalińskiego, fakt, nie zaglądałem...
Jednakże pojęcia (tak jak i ja się uczyłem) są jednoznacznie rozdzielone w czterech różnych encyklopediach: Słown J. Pol. PWN, 5-tomowej Enc. Powsz. PWN, 21-tomowej Enc. Gazety Wyborczej oraz Wikipedii.......Kopaliński chyba zbyt uogólnił pojęcie, no i nie ma w nim nawet wzmianki o kondensorze :)
Słowo kondensator jest używane w optyce i jest poprawnym zwrotem.
nie byłbym taki pewny na twoim miejscu panie Arku
link
Tu bowiem chodzi nie o skupienie światła , a raczej o jego RÓWNOMIERNY rozkład na danej powierzchni i do tego służy kondensor, a nie kondensator bo tu nie o zageszczanie, a homegenizację chodzi.
Niestety Janpol Color nadaje się tylko do małych formatów od 13x18 w górę widoczne jest przy stosowaniu filtracji zaciemnienie z jednej strony zdjęcia (o której "wsuwa" się filtr). Tworzy się taki gradient... Bardzo widoczne przy robieniu odbitki czarno białej.. koloru nie robiłem ..
No cóż - łza się w oku kręci ( zwłaszcza, że u mnie jeszcze 2 powiększalniki Krokus są...) Startem robiłem zdjęcia na tzw. tablo w liceum ( teraz już chyba nikt nie wie co to jest....) i wyszły lepiej niż Zenitem E:)
Do polskich obiektywów powiększalnikowych (Emitar, Mikar i inne nie miałem zaufania i wybierałem Anarety z czeskiej Meopty.... oczywiście dorabiając pierścień by wkręcić w grint M42x1 Krokusa:)
Hmmmm... dzisiaj mój syn drukował swojej dziewczynie ( będzie zdawać na czeladnika foto) materiały "amatorska ciemnia fotograficzna" - pisało tam co to jest koreks, powiększalnik, maskownica itp....
Nie pisało już co to był photoshop z magicznie układanymi dłońmi przed obiektywem powiększalnika...
Ale ad rem czyli do tematu:
- w sumie mieliśmy czym się pochwalić, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę iż byliśmy odcięci od techologii zachodnich - w tym również od aparatury do prokukcji szkieł optycznych, justowania obiektywów a zwłaszcza nakładania powłok antyodblaskowych
- ten aparat Alfa w niczym nie odbiega od Kodaków dla ludu w USA! Jest tak samo plastikowy i nie ma uroku jak mieszkowce, których mam kilkadziesiąt:)
Uważam, że w tych czasach powstało bardzo wiele dobryc h zdjęć, o wiele lepszych niż na zachodzie! Ot choćby akty Pana Pawelca....
A dziś - no cóż - byłem na weselu jako gość i moje zdjęcia Pentaxem K200 z lampą Unomat z własną automatyką za 45 zł pobiły zdjęcia "zawodowych fotografów" z Canonami i dedykowanymi lampami, uwielbiających "sztuczny sufit" i super szeroki kąt, w efekcie czego pan młody podobny był do hipopotama z niedzielnego filmu Martyny Wojciechowskiej:)
Uważam , że to dobrze iż ten cykl artykułów się pojawił.
Pozdrawiam wszystkich fotografujących
bobas_demolka
Arku, Twoja upartość jest godna Obrońców Krzyża. Wpisz sobie na GOOGLE frazę "kondensator", po czym wybierz "Grafika". Zobaczysz plejadę obrazków związanych z elektrotechniką. Niczego z optyki. Gdy wpiszesz "kondensor", otrzymasz misz-masz optyczny, chłodniczy, itp., itd. Myślę, że nie powinieneś sugerować się wyłącznie definicjami ze słowników. Tam czasami są "spece od wszystkiego", bo konsultacja kosztuje. Tak działają tylko automatyczne algorytmy tłumaczące. Co prawda widziałem już na Waszych łamach taki "tłumaczony" artykuł.
Łukasz 1, tu bowiem nie o homegenizację a o homogenizację chodzi. Wszak do homogenizacji służą homogenizatory a nie kondensory. Zrób sobie ajerkoniak a poznasz proces ;-)
To był -KONDENSOR i takiej nazwy powszechnie się używało.
kondensator to inna bajka.
Może i sporo produkowaliśmy tej optyki ale niestety nie była dobrej jakości. Czeski obiektyw Anaret do powiększalnika bił na głowę wszystkie polskie wynalazki. Aparaty Starty były nawet niezłe dla amatora, lecz niewiele było od starta gorszych lustrzanek dwuobiektywowych (np Rosyjski Lubitiel) a większości były lepsze. O aparatach Ami to nawet nie warto się wypowiadać. Większość polskich aparatów powojennych była gorsza niż te przedwojenne i bez porównania gorsza niż większość sprzętu zagranicznego. Właściwie wszystko za co się Polacy brali robili gorzej niż np. nasi sąsiedzi Czesi. Filmy czarno-białe NB01 i NB04 to zdecydowanie najgorsze filmy na jakich robiłem w życiu. Robiło się jednak na tym bo często w sklepach Fotooptyki nie było filmów w ogóle więc kupowało się co dawali. W tych ciężkich czasach rosyjski Zenit był traktowany jako dobry aparat a DDR-owska Praktica za szczyt marzeń. Pentakonsix zaś za szczyt profesjonalizmu.
"w sumie mieliśmy czym się pochwalić, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę iż byliśmy odcięci od techologii zachodnich"
tak sie mamy czym pochwalic, ze start jest przedwojennym Rolleicordem w innym futerku. nawet tylnia scianka pasuje od Corda do Starta :-)
Ciekawus Czepiasz się literówki a moja wypowiedź opera się na greckim słowie ( homogenes= jednorodny) ( być może zabrakło cudzysłowa "......." ),.
Adams 77 popieram. Chwalić się to za bardzo nie mamy czym. "Ami" to był totalny obciach ze szkolną lupą zamiast obiektywu. Starta kupowano "z braku laku" bo lepszy od "Druha" i "Ami", ale nadal to był sprzęt low end'owy. Zenith trochę przypominał aparat, ale był strasznie pancerny i najczęściej dostepny z badziewnym "Inustarem". Helios był dla wybrańców spod lady. Practica tylko dla bardzo nielicznych mających duuuuuże koneksje w ówczesnej "Foto-optyce" lub dla tych co wyjeżdżali do NRD i była baardzo droga. ( wiem co mówię, bo w latach 80-tych przesiadałem się z Zenitha TTL na Practicę VLC2 + 3 obiektywy: standard Pentacon 1,8/50, + Flektogon 2.8/35, i Sonnar 4/135 + lupa celownicza bo była możliwość wymiany optyki celowniczej, wydałem majątek )
Świetnie, że to kontynuujecie. W zasadzie Rzeczpospolita Polska powinna Wam za to słono płacić. Bierut przed 20 listopada 1952 roku nie był premierem, lecz prezydentem RP.
wow - nie dali mojego powiekszalnika - a byl to hit wowczas. Powiekszalnik wiszacy na sprezynach samopoziomujacych i z autofocusem. To byl naprawde "powiekszalnik" bo powiekszanie/pomniejszanie odbywalo sie luzujac srube zaciskowa leciutkie podnoszenie/opuszczanie wraz z AF. Niestety byl tylko na mala klatke co teraz nazywa sie FF. Problemem bylo tylko wyliczenie czasu naswietlania przy tym ciaglym powiekszaniu - na szczescie do momentu az ukazaly sie automatyczne maskownice z czujnikiem swiatla pod papierem.
maziek - W źródle z którego korzystałem, "Zarządzenie nr 229'' z 20 grudnia 1951, o którym mowa w artykule jest podpisane przez "Prezesa Rady Ministrów Bolesława Bieruta".
Łukasz 1, nie czepiam się literówki, ale Twojego stwierdzenia: "do tego służy kondensor, a nie kondensator bo tu nie o zageszczanie, a homegenizację chodzi. "
Słowo "kondensor" nie pochodzi od "homogenes" i bynajmniej kondensor nie służy do homogenizacji. Już prędzej kuchenny mikser.
Krzysiek, wg mnie to jest pokręcone. W roku 1951 zarządzenia skończyły się na nr 200. Natomiast 15 grudnia 1951 została przyjęta Ustawa o kinematografii (podpisana Prezydent RP Bierut i Prezes RM Cyrankiewicz):
link
i na jej podstawie Uchwała nr 774 Rady Ministrów z dnia 15 grudnia 1951 r. w sprawie zakresu działania i organizacji Centralnego Urzędu Kinematografii oraz listy podległych przedsiębiorstw, zakładów i jednostek organizacyjnych (podpisana Prezes RM Cyrankiewicz)
link
W tej Uchwale wymieniona jest. jako podporządkowana Centralnemu Urzędowi Kinematografii (powołanemu ww. Ustawą) Dyrekcja Budowy Warszawskich Zakładów Kinotechnicznych.
Z czego wynika, że te Zakłady zostały powołane, a budowa rozpoczęta, przynajmniej formalnie, wcześniej.
Natomiast w 1951 r. Bierut nie mógł się podpisywać ani być Prezesem RM.
Typowe zarządzenie Prezesa RM z tego okresu :) :
link
@Łukasz 1, Dżozef i inni - nie dyskutujcie, nie ma sensu. Arek to taki typ człowieka, który znajdując w jakimś słowniku poparcie swojej tezy, nawet jeśli to będzie internetowy Kopaliński (miałem przyjemność poznać osobiście "żywego" pana K... No i koserwatystą językowym to On raczej nie był ;-), uzna to za świętość i będzie się powoływał do upadłego. Ale już w kwestii pisania separatorów znaków dziesiętnych w języku polskim to pan redaktor Arek unika rozwiązań słownikowych i obowiązujących norm jak ognia i uparcie trzyma się pisowni BŁĘDNEJ, pomimo zwracania mu uwagi. Taka trochę filozofia Kalego by Optyczne.pl;-). Kopaliński by go z błotem za to zmieszał, choć - jak wspomniałem - był raczej postępowym językoznawcą i w środowisku czasem wzbudzał tym kontrowersje...
Co do kondensera/kondensatora. Generalnie, obie formy są poprawne, choć wydaje się, że KONDENSATOR określający element elektroniczny jest opisowo niepoprawny (w angielskim zdaje się zastąpiono dawne "condenser" słowem "capacitor"), gdyż nie "zagęszcza" on ładunku a jedynie "przechowuje" pewną jego "ilosć". Zatem w angielskim pisząc o elektronice, używamy "capacitor", zaś o optyce - "condenser", i wszystko jasne. W polskim, uzywając słowa "kondensator" w obu aspektach można uczynić tekst niejasnym, gdyż na przykład w nowoczesnych mikroskopach optycznych mamy układy elektroniczne zawierające kondensatory, zatem stwierdzenie "popsuł się kondensator w mikroskopie" może być rozumiane wieloznacznie. Stąd konkluzja, że warto pozostać przy nieco archaicznym określeniu elementu optycznego jako "kondensera", zas elektronicznego - jako "kondensatora", skoro nie ma lepszych rozwiązań...
A co do tekstu. Moja pierwsza torba fotograficzna zawierała dwa aparaty: Smienę 8m i Ami 66. Miałem też kiedyś jakiegoś Krokusa, ale nie pamiętam którego...
Taaaa beznadziejne rozpamiętywanie się o tym co było a nie jest nie pisze się w rejestr :/ Historię dobrze znać choć żałość że nic już nie ma....
oczywiście ze warto znać historie , pamiętam mój AMI 66 ech... . Tytuł artykułu "Polacy nie gęsi…" teraz mam wrażenie ze trochę gęsi , szkoda
@maziek - pomiędzy 1950 a 1952 rokiem Bierut faktycznie kierował pracami Rady Ministrów, choć formalnie prezesem był Cyrankiewicz. Ale widywałem dokumenty mające rangę rozporządzeń RM z pospisami Cyrana i Bieruta. Być może więc zdarzyły się także takie podpisane jedynie przez Bolesława (choć nie spotkałem się z tym...), lub też w źródle, z którego czerpał Krzysiek błędnie przytacza się jedynie podpis prezia i "zlepia" go z funkcją Cyrankiewicza... Bo formalnie, jako prezes RM mógł się podpiywać jedynie ten drugi...
Jest jeszcze kwestia, kiedy opublikowano dokument. Prawodastwo w tamtych czasach było... dziwne i zdarzało się, że "dopasowywano" akty prawne do rzeczywistych działań post factum (co było łatwe szczególnie w przypadku rozporządzeń, nie wymagających wszak sejmowej aprobaty). Jeżeli publikacja dokumantu miała miejsce w 1952 roku, ale z datą "wydania decyzji" z jakichś powodów wcześniejszą, to de facto Bierut był już oficjalnie prezesem RM i "drobiazg" w postaci niezgodności nazwiska prezesa z datą wydania rozporządzenia mogła ówczesnym redaktorom umknąć...
@marcotg - rzeczywiscie zrobili z nas producenta wegla i stali ale w takich lukratywnych dziedzinach jak foto-optyka bylismy nawet nie gęsi tylko łabedzie nieme.
Pierwsze zdjecia w wieku 9 lat robilem smiena 8 (bez m) potem zenit, jakis rosyjskiej produkcji monox na film 16mm , practica mtl3 , Yashica ze sklepu na slasku, nawet maskownica (zreszta bardzo fajny pomysl ze swiatlomierzem pod papierm) produkcji ZSRR i nawet lapka o swietle oliwkowym nie byla polskiej produkcji itd a jedynym polskim akcentem byly chyba tylko kuwety i powiekszalnik krokus 44 auto focus.
Oczywiście, to już jest skrajna ciekawostka, ale to są akty opublikowane w Dzienniku Ustaw 1951 nr 66 poz. 452 (Ustawa) i w Monitorze Polskim M.P. 1951 nr 106 poz. 1550 (uchwała) i są to odpowiednio przedostatni i ostatni opublikowany dziennik i monitor z 1951 roku, czyli raczej nie było tu żadnej hecy. Zaś że Bierut kierował to właśnie zwróciło moją uwagę, bo nazwać Bieruta w tym czasie premierem to jak do króla powiedzieć per książę = wynik bolesny :) . Może Krzysiek uchyli rąbka tajemnicy i powie, co to za źródło.
Ze sprzętu ciemniowego WZFO korzystałem dopóki sam robilem odbitki (głównie barwne) - czyli jak to można powiedzieć, do początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Kiedyś jako uczeń liceum zbierałem na Starta, ale po dofinansowaniu przez rodziców skończyło się na znacznie lepszym czeskim Flexarecie (chyba VI).
Mam niestety taką uwagę, że nasz przemysł fotograficzny nie miał najmniejszych szans na przetrwanie. Chyba jego największą wadą była za mała inowacyjność. Moze już nawet miało to miejsce przed II wojną światową, a systematycznie się pogarszało we wszystkich branżach przemysłu za PRL-u, zwłaszcza za późnego Gomułki i Gierka.
Ale na polu fotografii przegrały z Japończykami w znacznym stopniu i te najlepsze firmy.