Umówmy się - skoro np. Canon R jest przeceniony z 8,5k na 5,9k i do tego zwrot 800 zł, to finalna cena wychodzi 5,1k, a daję sobie rękę uciąć, że producent tak czy siak po tych wszystkich rabatach zarobi na tym jeszcze jakieś 2/3 ceny aparatu. Teraz można pomyśleć, jak bardzo te wszystkie sprzęty są przedrożone i jak bardzo producenci dymają klientów mamiąc ich o cudownej technologii z kosmosu i nowych funkcjach itp. itd. bla bla bla i sprzęt, który jest realnie wart 3-4 tys. wciskają ludziom za 8-10k xD To samo z obiektywami i różnymi akcesoriami. Rozumiem, że muszą zarobić itd. ale trochę to przykre, że aż tak dymają. Niestety konsumenci sami są sobie winni, bo nakręcają tę karuzelę absurdu. Zmieniają body z roku na rok jak rękawiczki, bo dodali dwie nowe funkcje xD a cena o 1-1,5k wyzsza od poprzedniego modelu...

Wyprodukuj swój aparat i zacznij dymać.

...albo zakasaj rękawy i weź się do roboty, będzie cie stać i przestaniesz wylewać takie frustracje.

@boa ksztusiciel
Pamiętasz dyskusje o cenach najtańszych bezlusterkowców kiedy to rewelacyjną cenę miał Sony A7 i A7II. Ciekawe czy Sony na tym zarabiało czy nie? Tak jest zawsze. Canon też sprzedawał R w okolicach chyba 6000 zł już wcześniej (dużo wcześniej).

Oczywiście kursy walut zrobiły swoje i pewnie cześć dystrybutorów (różnych marek) nawet mając dostawy w starych cenach mogło wprowadzać "nowe strategie cenowe" aby później łaskawie dawać promocje lub nie. Do tego problemy z dostępnością (zamierzone lub rzeczywiste) spowodowały, że ludzie kupowali to co na rynku było w wysokich cenach. Dziś możemy do czynników "cenotwórczych" dorzucić inflację i mieć gwarancję wysokich cen.

Jedyną przesłanką która może nieco wyhamować wzrost cen lub nawet nieco je obniżyć jest trudniejsza sytuacja finansowa klientów, co - mam nadzieję - oznaczać będzie większą konkurencyjność. Oczywiście nie będzie to miało charakteru skokowego.