Polaroid I-2
Oferta aparatów do fotografii natychmiastowej marki Polaroid powiększyła się o model I-2 oferujący autofokus korzystający z lidaru oraz manualną kontrolę ekspozycji.
Tak prezentują się najważniejsze elementy specyfikacji nowego aparatu:
- obiektyw: 98 mm f/8, trzyelementowa konstrukcja wyposażona w ciągły autofokus,
- tryby pracy: automatyczny, priorytet przysłony, priorytet migawki, manualny, multiekspozycja,
- samowyzwalacz,
- autofokus korzystający z lidaru,
- możliwe do ustawienia przysłony: ƒ8, ƒ11, ƒ16, ƒ22, ƒ32, ƒ45, ƒ64,
- czasy migawki: 1/250 - 30s, bulb (do 99 godzin),
- wbudowana lampa błyskowa,
- wyświetlacz na górnej ściance pokazujący parametry pracy,
- kompatybilność z wkładami Polaroid i-Type, Polaroid 600 oraz Polaroid SX-70,
- gwint 49 mm na nakręcane na obiektyw filtry,
- gwint 1/4'' do mocowania aparatu na statywie,
- bateria: wbudowana litowo-jonowa,
- złącza: USB C (do ładowania), gniazdo synchronizacji lamp błyskowych,
- wymiary: 149.9 x 119.3 x 91.2 mm,
- waga: 1260 g.
W sklepie na stronie producenta aparat Polaroid I-2 jest dostępny za niecałe 700 euro.
Komentarz można dodać po zalogowaniu.
Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.
Niezależnie czy to Polaroid czy Fuji czy niegdyś Kodak - wszystkie "natychmiastówki" mają kiepskie obiektywy. A w zasadzie tragiczne. Coś tam widać... i to tyle..
Taka jest chyba koncepcja tego sprzętu. Średnia jakość optyczna nie przeszkodziła w sukcesie handlowym.
BTW - jest jeszcze Leica Sofort :-)
Kiedyś, to była konieczność, ale dzisiaj?
@lukzab, dziś jest lansem.
Nie dla każdego oczywiście, ale są grupy, do których przemawia...
A po co więcej?
To SLR odjchaly z rodzielczoscia i jakością czy GO.
Normalnie wystarczy 1000x1000px i przyslona dająca ostrość w większości kadru.
Zdjęcie ma być praktyczne a nie odjechane czy artystyczne.
Szkoda za nie ma zooma w 1kg sprzęcie z przysłona od f8.
Obiektywy są kiepskie, tak samo jak i nie ma kompaktów z u43 matryca i porządnymi obiektywami.
Uważam że SLR czy ML to jest wielka kupa dla zwyczajnych użytkowników, tak wielka że 1.3kg z obiektywem f8, bez zooma sprzeda się za 500euro.
Tak jest odjechane.
Gdy zniknie podatek od nowości, to będę potencjalnym klientem. Fotografia ma bawić i oto w tym chodzi. Poza tym każde zdjęcie jest niepowtarzalne, jedyne, nie cyfrowe. Nowy aparat daje szansę na lepszą jakość, obsługuje wszystkie wkłady. Czekam na testy i opinie. Póki co focę starym.
Sam film natychmiastowy ma 'okropną' rozdzielczość - kiedyś liczyłem, że jak emulsja Instax ma według producenta 10lp/mm, to Instax Wide to ekwiwalent ok. 3MPx - więc podpinając LomoGraflok do aparatu 4x5 to jest mocna przesada i tak (ale i tak dobra zabawa).
Stary film Polaroida według datasheeta miał 7-10lp/mm przy ciut większej powierzchni. Tak więc rekordów rozdzielczości to to bić nie będzie, a nikt tego obiektywu nie będzie adaptować do cyfry raczej...
Dla szaleńców są jeszcze aparaty MiNT - w sumie w podobnej cenie co ten Polaroid, czyli mocno odjechanej. 599USD to dużo, 699EUR to szaleństwo i mało kto z docelowego targetu filmu natychmiastowego (chyba głównie nastolatki) się na to skusi.
spaqin, prędzej jakieś influencerki, ale raczej nie w wieku lat "naście".
Inaczej, rodzice być może i kupią, ale... kto będzie wkłady do tego kupował?
@lukzab
Dziś dalej jest to konieczność, tylko trzeba nos poza swoje podwórko wysunąć...
Jak będziesz kiedyś na totalnym odludziu, bez cywilizacji, spotkasz tubylców, bez dostępu do prądu, a tym bardziej elektroniki, i będziesz chciał im zostawić pamiątkę w postaci wspólnego zdjęcia, to w jaki sposób to zrobisz niby? M.in. do tego używa się aparatów natychmiastowych.
@Vendeur
"Jak będziesz kiedyś na totalnym odludziu, bez cywilizacji, spotkasz tubylców, bez dostępu do prądu, a tym bardziej elektroniki, i będziesz chciał im zostawić pamiątkę w postaci wspólnego zdjęcia, to w jaki sposób to zrobisz niby? M.in. do tego używa się aparatów natychmiastowych."
Znam takiego co w tym celu wozi malutka drukareczkę Selphy. Zasilane z USB więc tak jak aparat, power bank zawsze gdzieś raz na tydzień się naładuje, a jak nie to awaryjnie ze Słońca.
A znajomy fotograf ślubny tak sobie dodatkowo zarabia przy okazji ślubów. Jak goście jedzą obiad to on rozkłada swój stoliczek i na szybko obrabia kilka zdjęć z kościoła. Następnie albo je rozdaje (gdy takie były ustalenia z młodymi) albo sprzedaje. Zawsze są chętni na taką pamiątkę. Niektórzy z takim zdjęciem lecą do młodych po autograf.
A dla najstarszego pokolenia w postaci przysłowiowej "Cioci z Niemiec" taki wydruk tu i teraz to znacznie więcej niż komplet zdjęć przesłanych na maila po tygodniu.
Tu na totalne odludzie, w rejon 'bez cywilizacji', wiezie się aparat do zdjęć natychmiastowych, tam ktoś jedzie z drukarką (jedyne 440g saute)... Czy jedzie za nimi samochód targający resztę ekwipażu, czy też tym totalnym odludziem jest przedpołudniowa eskapada na plażę? ;-)
@JarekB
"Czy jedzie za nimi samochód targający resztę ekwipażu, czy też tym totalnym odludziem jest przedpołudniowa eskapada na plażę? ;-)"
Nie wiem, jak inni, ale ludzie których znam na odludzie jeżdżą Nissanem Patrolem z namiotem mocowanym do dachu.
Inni na inne odludzie jeżdżą rowerami z przyczepkami.
@RobKoz
OK, masz rację. Oczami wyobraźni widziałem jedynie pieszego turystę, który przemierza bezdroża i z plecaczka wyciąga drukarkę lub polaroida, stąd koncept wydał mi się dziwny :-)