Jedną z bardziej egzotycznych ciekawostek na tegorocznych targach CP+ były zbliżone pod względem zasady działania do obiektywów otworkowych interferencyjne konstrukcje japońskiej marki Znonz.
Konstrukcje inteferencyjne różnią się od otworkowych tym, że zamiast pojedynczej małej dziurki tego rodzaju „obiektyw” ma w miejscu otworka geometryczne wzory powodujące, że światło interferuje w określony sposób, tworząc obraz o specyficznym charakterze zależnym od wzoru.
Porównanie obiektywów otworkowych i interferencyjnych w dużym powiększeniu. Nazwy przetłumaczone automatycznie z japońskiego.
|
Poza możliwością kształtowania w ten sposób plastyki obrazu konstrukcje interferencyjne oferują też typowo lepszą światłosiłę niż obiektywy otworkowe, co pozwala na wykonywanie nimi zdjęć z ręki na niższych czułościach. Przykładowo, najjaśniejszy z powyżej zaprezentowanych wzorów jest ok. 2 EV jaśniejszy niż otworek.
Prezentowane na targach konstrukcje Znonz I i Znonz II są przy tym o tyle ciekawe, że każda z nich oferuje nie jeden, a cztery różne „obiektywy”, które możemy przełączać, kręcąc umieszczonym na obudowie pokrętłem. Same wzory interferencyjne stworzono natomiast korzystając z technik litograficznych, takich samych jak przy tworzeniu elektroniki, choć oczywiście pracujących w zauważalnie większej skali.
Prostszy i zawierający na pokładzie także klasyczny obiektyw otworkowy model Znonz I producent wycenia na 12800 jenów, a bardziej zaawansowaną konstrukcję Znonz II – na 44800 jenów. Kalkulator walutowy w sklepie na stronie producenta przelicza te wartości odpowiednio na 315 i 1103 zł. Konstrukcje są sprzedawane z bagnetem Leica M, który można łatwo zaadaptować na mocowania bezlusterkowe.
Zdjęcia przykładowe
Podczas targów CP+ udało się wykonać kilka zdjęć „obiektywem” Znonz II. Ponieważ tego typu konstrukcje z zasady nie służą do wykonywania zdjęć o wysokiej jakości technicznej, to tym razem zamiast standardowej galerii prezentujemy zdjęcia nieco zmniejszone i z odrobinę skorygowanymi poziomami czerni i bieli. Każde 4 zdjęcia prezentują kolejne wkładki interferencyjne. W targowym wnętrzu czułości, na których wykonano zdjęcia oscylowały między ISO 500, a ISO 8000.
Efekt zmiękczania przypomina mi efekt jaki uzyskało się w "antycznych" czasach analogu za pomocą różnego rodzaju siateczek nakładanych na obiektyw (szczególnie pierwsze zdjęcie).
Im gęstsza siateczka (np. zakoszona siostrze pończocha) tym większy efekt. Chociaż rozmycie punktów świetlnych było inne.
Muszę poeksperymentować teraz na cyfrze.
Przynajmniej koszt znikomy.
Pamiętam, że miałem gotowe filtry, wystarczyło wkręcić inny, by był inny efekt.
W portrecie efekt był świetny.
Działało to szczególnie po nałożeniu na obiektyw powiększalnika. A łatwo było kontrolować efekt na odbitkach.
Matko co za gówno. Wystarczy nakręcić brudny filtr na obiektyw i źle ustawić ostrość.
Ja akurat lubię takie miękkie zdjęcia więc cacy, kolorowe halo nie mój klimat, reszta fajowa.
Na szczęście dam radę zrobić taki podobnie za kilka złotych.