Norwegia, Lofoty - polowanie na zorze polarne
Wrzesień 2014
Norwegia, Lofoty – 23.09–30.09.2014 r.
Lofoty to „Perełka Skandynawii”. Raj dla turystów pragnących aktywnie spędzić urlop. Miejsce, gdzie słońce latem nigdy nie zachodzi, zorza polarna zimą nigdy się nie nudzi, krajobraz nieustannie się zmienia, a ludzie ciągle się uśmiechają. Ten norweski archipelag wysp został uznany przez National Geographic za trzeci najpiękniejszy na świecie. Lofoty słyną ze stromych zboczy gór wyrastających prosto z morza, lazurowej wody, białych piaszczystych plaż oraz bogatej fauny i flory. Mówi się, że kto raz odwiedził to magiczne miejsce jeszcze tu wróci, bo niełatwo jest się uwolnić od wspomnień spektakularnych widoków morza, fiordόw i gόr jednocześnie.
O Fotomisji
Przygotowaliśmy dla Was kolejną, wyjątkową Fotomisję. Tym razem spędzimy tydzień w Norwegii, gdzie będziemy polować na zorze polarne. To niezwykłe zjawisko najlepiej obserwować na przełomie zimy i wiosny, kiedy jest największe prawdopodobieństwo, że pojawi się ono na niebie. Co więcej, w 2014 roku spodziewamy się wysokiej aktywności Słońca, która spowoduje, że szanse na wystąpienie intensywnych zórz będą największe. Program naszego wyjazdu został tak przygotowany, aby stworzyć jak najlepsze warunki do uwiecznienia zorzy polarnej oraz niezwykłych krajobrazów, jakie otaczają odwiedzających Lofoty. Z tego też powodu cały tydzień spędzimy w urokliwym miasteczku Ballstad. Do naszej wyłącznej dyspozycji będzie przepięknie położona willa oraz samochód. Dzięki temu, gdy tylko zorza pojawi się na niebie, w każdej chwili będziemy mogli dojechać w najdogodniejsze miejsce do uwiecznienia jej na naszych zdjęciach. Oczywiście nie obędzie się bez nocnych dyżurów, podczas których wybrani uczestnicy będą wypatrywać zorzy na niebie i w razie potrzeby będą mogli obudzić resztę grupy.
Zobacz relację z naszej poprzedniej Fotomisji na Lofoty.
W wyprawie weźmie udział 8 uczestników oraz nasi redaktorzy Arek i Robert Olech. Arek jest z wykształcenia astronomem i miłośnikiem fotografii. Dlatego w trakcie wyjazdu nie tylko opowie Wam o zorzach polarnych, ale też doradzi, jak je fotografować i jaki sprzęt najlepiej się do tego nada. A sprzętu z pewnością nie zabraknie, bowiem na czas Fotomisji wyposażymy Was w obiektywy Sigma wedle życzenia (do wyboru ponad 100 modeli), które zapewni partner Fotomisji – Sigma ProCentrum.
Partnerzy Fotomisji do Norwegii
Relacja
Kolejna Fotomisja Optyczne.pl rozpoczęła się 23 września o godzinie 4 rano na Okęciu, gdzie spotkali się jej organizatorzy i większa część uczestników. Po chwili dołączył także Łukasz Jędrzejewicz z warszawskiego salonu Sigma ProCentrum, który dostarczył naszym uczestnikom zamówione przez nich obiektywy Sigma.O godzinie 6 rano odlecieliśmy do Kopenhagi, gdzie dołączyły do nas osoby wylatujące z Wrocławia i Poznania. Już w komplecie dolecieliśmy do Oslo. Tam mieliśmy chwilę wytchnienia, dzięki czemu mogliśmy wykonać zdjęcie grupowe, zjeść posiłek, wypić kawę, a przede wszystkim zapoznać się.
Uczestnicy Fotomisji do Norwegii na lotnisku w Oslo. |
Po godzinie 15-tej odlecieliśmy do Evenes, gdzie wylądowaliśmy
wieczorem. Pozostało nam tylko odebrać bagaże, wypożyczyć dwa Volvo
V70 i ruszyć w 250-kilometrową trasę do naszej willi w Ballstad.
Pierwszą część tej malowniczej drogi przyszło nam przebywać w pięknych
i ciepłych promieniach zachodzącego słońca, więc widoki od samego
początku były niesamowite. Nie przestały być niesamowite nawet po
zachodzie słońca, bo wtedy na niebie pojawiły się pierwsze zalążki
zorzy polarnej - na tyle intensywne, że widać je było z okien
samochodu.
Korzystając z utrzymującej się pogody, po dojeździe na miejsce,
rzuciliśmy szybko bagaże do pokoi i wybiegliśmy fotografować spektakl
przygotowany przez naturę. Niektórzy byli na nogach ponad 20 godzin,
ale mimo tego najwytrwalsi położyli się spać dopiero około godziny 2
w nocy. A było warto, bo zorze były przepiękne. Momentami były tak
intensywne, że w terenie robiło się jasno jak podczas pełni Księżyca,
a potężne wachlarze kolorowej zorzy zmieniały się w skali sekund.
Bywały chwile, że bardziej należało ją filmować niż fotografować, bo
zielone smugi były taki intensywne, że prześwietlały zdjęcia przy
czasie naświetlania kilku sekund!
Następny dzień rozpoczęliśmy od trochę późniejszego śniadania i zaraz
po nim ruszyliśmy fotografować malowniczą plażę Unstad, którą ukochali
sobie miłośnicy okołobiegunowego surfingu. Pogoda była piękna, fale
spore więc mogliśmy fotografować zarówno surferów jak i krajobrazy.
Bezpośrednio z Unstad udaliśmy się do muzeum Wikingów w Borg, gdzie
można podziwiać eksponaty zebrane przez archeologów, a także zwiedzić
rekonstrukcję chaty Wikingów zbudowaną około 100 metrów od jej
oryginalnego położenia.
Po przerwie na obiad, udaliśmy się fotografować zachód słońca na
plaży Eggum. Jest ona usiana potężnymi głazami, z których wiele
jest większych od dorosłego człowieka. Na jednym ze szczytów stoją
ruiny małego fortu, a na okolicznych łąkach pasą się owce. Tematów
do wykonywania zdjęć nikomu więc nie zabrakło.
Pogoda nie przestała dopisywać także w nocy, dzięki temu mogliśmy
odwiedzić kilka miejsc w Ballstad, tak aby przepiękna zorza na niebie
była wkomponowana w różne elementy krajobrazu. Mieliśmy przy tym
wyjątkowe szczęście. Nie tylko zorze były przepiękne, a niebo czyste,
ale co rzadkie na Lofotach, było prawie całkowicie bezwietrznie. A
to umożliwiło nam fotografowanie przez prawie całą noc, bez obawy
o przemarznięcie.
Kolejny dzień poświęciliśmy na wyprawę do Nusfjord - najwęższego
fiordu w Norwegii, a jednocześnie jednej z najstarszych i najlepiej
zachowanych wiosek rybackich w Norwegii (wpisana na listę UNESCO).
Oczywiście po drodze zatrzymywaliśmy się w kilku punktach
widokowych. Niestety tego dnia pogoda nie dopisywała i przez większość
dnia padał drobny deszcz. Trochę zmarznięci i przemoknięci mogliśmy
się jednak ogrzać w urokliwej kafejce, która choć było już po sezonie,
wciąż była otwarta. Dobra kawa i ciepłe ciastko jabłkowe dały energię,
by znów wyruszyć na zdjęcia. A było co fotografować, bo w drugiej
części dnia odwiedziliśmy wodospad przy potężnym zakolu drogi E10, a
także plażę w Ramberg - przez wielu uznawaną za najładniejszą na
Lofotach. Ja mam innego faworyta, ale o gustach nie będziemy
dyskutować.
Po kolacji zostało jeszcze trochę czasu, a pogoda poprawiła się na
tyle, że mieliśmy ładne światło aby fotografować najbliższe okolice
Ballstad.
W piątek pogoda się załamała zaczął padać mocny deszcz, pojawił się
też silny wiatr. Prognozy mówiły, że poprawić ma się dopiero po
południu. Tak też się stało. Chociaż po stronie Ballstad, pogoda wciąż
była fatalna, po drugiej stronie Lofotów, od strony otwartego Morza
Norweskiego, była znacznie lepsza. Dynamicznie zmieniające się chmury i
co chwilę mrugające zza nich słońce, stworzyły doskonałe warunki do
kilkukilometrowego spaceru fotograficznego łączącego dwie przepiękne
plaże w Haukland i Utakleiv. A ponieważ wciąż było nam mało wsiedliśmy
w samochody i przejechaliśmy kilkanaście kilometrów do Vikten, gdzie
znajduje się kolejna piękna plaża i artystyczna manufaktura szkła oraz
ceramiki. Choć był już wieczór, właściciele otworzyli hutę
specjalnie dla nas, dzięki czemu można było ją zwiedzić, a także
zakupić pamiątki.
Sobota pokazała nam jak pogoda na Lofotach wygląda w szczycie
sztormowego sezonu wypadającego w listopadzie i grudniu. Nawet
miejscowi mówili, że takiej pogody we wrześniu dawno nie było. Potężne
strugi deszczu połączone z wodą porwaną z fiordów przetaczały się
przez Lofoty, uniemożliwiając wyjście z domu. Najwytrwalsi zdecydowali
się jednak na krótki spacer, a także na zakupy w pobliskim sklepie.
Niedzielny poranek miał być jednak pogodny, więc wstaliśmy o 6 rano i
urządziliśmy sobie wspinaczkę na pobliską górę o wysokości około 500
metrów. Dodatkowym bonusem do pięknych widoków było halo słoneczne,
które ukazało się grupie wytrwałych wspinaczy.
W międzyczasie dostaliśmy sygnał od zaprzyjaźnionego kapitana,
że w miarę rozsądna pogoda utrzyma się na tyle długo, że będziemy
mogli tego dnia popłynąć w otwarte morze na ryby. Szybko wróciliśmy
więc na obiad i o godzinie 14, w komplecie, zameldowaliśmy się w
porcie. Popłynęliśmy do malutkiej wioski rybackiej rzuconej na skały
małego fiordu, wpłynęliśmy także do Nusfjord. Głównym punktem programu
był jednak połów ryb. Tym razem dopisały głównie makrele, których
złowiliśmy około 20 sztuk. Pod koniec rejsu deszcz i wiatr znów dały o
sobie znać i choć dla naszego kapitana fale były pewnie zmarszczkami
na wodzie, kilka osób nie czuło się najlepiej. Na pocieszenie (i na
opróżnione żołądki) mieliśmy jednak kolację, w której głównym punktem
programu były świeżo złowione makrele.
W poniedziałek wybraliśmy się na wycieczkę do miejscowości o nazwie Å,
która znajduje się na samym końcu Lofotów. Po drodze milialiśmy wiele
pięknych miejsc i punktów widokowych, zatrzymując się w urokliwych
miejscowościach takich tak Reine czy Hamnoy. Pogoda była bardzo zmienna
od ulewnego deszczu do pełnego słońca - potencjał do zdjęć był więc
ogromny.
Nasza ostatnia noc na Lofotach okazała się pogodna, a zorze ponownie nie zwiodły. Najwytrwalsi znów więc spędzili kilka godzin pod niebem, wytrwale fotografując aurora borealis.
We wtorek rano szybka pobudka, śniadanie i pakowanie, tak aby po
9 rano wyjechać w liczącą 250 kilometrów trasę do lotniska w Evenes.
Tym razem, korzystając z pięknej i słonecznej pogody, zatrzymywaliśmy
się na punktach widokowych niedaleko Borg, pod najwyższym szczytem
Lofotów, a także zboczyliśmy z trasy aby zwiedzić Wenecję Lofotów
czyli miejscowość Henningsvaer.
Około godziny 16 byliśmy na lotnisku, oddaliśmy samochody, przeszliśmy
odprawę i przez Oslo oraz Kopenhagę wróciliśmy do Polski. Na pewno
zmęczeni, ale także szczęśliwi. Po takiej wyprawie, w towarzystwie
osób, które dzielą wspólną pasję, nie sposób nie być szczęśliwym. Do
zobaczenia następnym razem!
Program Fotomisji
Dzień 1 – 23 września – Warszawa, wylot do Norwegii
Spotkanie w hali odlotów na Międzynarodowym Lotnisku im. Chopina w Warszawie na 2 godziny przed odlotem samolotu. Po odprawie biletowo-bagażowej wylot do Evenes. Po dotarciu do Evenes przesiadamy się do wynajętych samochodów, którymi przejedziemy około 250 km, aby dotrzeć do Ballstad.Świadczenia:
- posiłki: serwis w samolocie
- nocleg: Villa Ballstad
Dzień 2, 3, 4, 5, 6, 7 – 24-29 września – zwiedzanie Lofotów i polowanie na zorze
Kolejne sześć dni spędzimy na zwiedzaniu Lofotów i polowaniu na zorze polarne. W ciągu dnia będziemy jeździć na wycieczki po malowniczej okolicy. Program będziemy dostosowywać na miejscu w zależności od sytuacji i warunków pogodowych. Gdy np. pół nocy spędzimy na fotografowaniu zorzy polarnej, to kolejny dzień poświęcimy na wypoczynek, lub ewentualnie krótką popołudniową wycieczkę. Innym razem spędzimy cały dzień podczas malowniczej wycieczki po wyspach. Zamierzamy zwiedzić:- Artystyczna manufaktura szkła i ceramiki w Vikten. Manufaktura szkła i ceramiki znajduje się w Vikten, maleńkiej osadzie słynącej z dwóch rzeczy – zamieszkującej ją społeczności religijnej, kierującej się własnymi prawami i zwyczajami oraz wielodzietnej rodziny Tangrand, która na przekór konserwatywnemu światopoglądowi mieszkańców wioski postanowiła podążać swoją drogą. Stworzyli oni oryginalną artystyczną manufakturę szkła i ceramiki. Åsvar i Åse Tangrand mają dziewięcioro dzieci i kilkanaścioro wnucząt. Synowie przejęli umiejętność dmuchania szkła, co miejmy nadzieję uda nam się zobaczyć podczas pobytu w Vikten. Strome góry, plaża, otwarte morze, architektura wkomponowana w krajobraz oraz wielobarwne wyroby ze szkła i ceramiki niewątpliwie wpływają na „magię” miejsca. Wyspa Flakstad, na której znajduje się Vikten, słynie również z pięknych, ogromnych, piaszczystych plaż.
- Nusfjord. Nusfjord należy do najstarszych i najlepiej zachowanych wiosek rybackich w Norwegii, większość budynków powstała pod koniec XIX wieku. W 1975 roku Nusfjord został wpisany przez UNESCO na listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego.
- Unstad. Wioskę Unstad, na wyspie Vestvågøy, otaczają z trzech stron góry, a duża zatoka ma unikalne położenie, nieustannie wiejący tu wiatr tworzy fale zarówno dla profesjonalnych jak i dla początkujących surferόw. Ogromna plaża jest idealnym miejscem na odpoczynek. Maleńkie Unstad odcięte było od świata aż do 1987 roku, kiedy to w skale wydrążono tunel, który stał się bramą wjazdową do osady. Młode przedsiębiorcze pokolenie wyspiarzy z dziećmi, postanowiło wykorzystać atuty tego miejsca i dziś oferuje wraz z przyjaciółmi i sympatykami surfingu z całej Skandynawii kursy surfingu.
- Plaża w Vik/ Haukland. Lazurowa woda i zdumiewająco białe plaże – to idealne miejsce na relaks oraz spacer podczas którego obserwować można Midnight Sun. Ulubiona miejscówka lokalnych, coraz częściej odkrywana i doceniana również przez odwiedzających turystów. Nierzadkim widokiem są tu również orły, które wysoko w skałach mają swoje gniazda.
- Muzeum Wikingów w Borg. Przed tysiącem lat dokładnie w tym miejscu znajdowała się jedna z największych posiadłości wikingów. Pozostałości odkryto ponad 20 lat temu i zrekonstruowano zachowując oryginalną konstrukcję oraz odkryte przez archeologów znaleziska. To tu interaktywnie poznamy jak wyglądało kiedyś życie wikingów.
- Połów ryb – Możliwość wykupienia opcjonalnej, morskiej wyprawy kutrem po okolicznych fiordach z połowem ryb. Cena: 500 NOK/os
- posiłki: śniadanie, obiad, kolacja
- nocleg: Villa Ballstad
Dzień 8 – 30 września – Evenes – Warszawa, wylot do Polski
Ostatniego dnia wyruszamy z Ballstad do Evenes. Znów czeka nasz 250-kilometrowa przejażdżka niezwykle malowniczą trasą, która pozwoli nasycić się przepięknymi krajobrazami. Po drodze zwiedzimy miejscowość Henningsvaer nazywaną Wenecją Północy. Po dotarciu do Evenes odlecimy do Warszawy.Świadczenia:
- posiłki: śniadanie, serwis w samolocie