Carl Zeiss Jena Binoctem 7x50 - test lornetki
Po wojnie, gdy zakłady Carl Zeiss Jena znalazły się na terytorium NRD, obie lornetki produkowano dalej. Główną zmianą jaką wprowadzono, było zastosowanie jednowarstwowych powłok antyodbiciowych.
Produkcji Binoctara zaprzestano w roku 1971, a więc nie dotrwał on do czasów, w których stosowano już powłoki wielowarstwowe T3M (stało się to w roku 1978). Binoctem 7x50 był produkowany równolegle z bliźniaczym Jenoptemem aż do roku 1990, a więc do czasów, w których fabrykę w Jenie przejęła firma Analytik Jena, która do dzisiaj produkuje tam lornetki pod marką Docter.
Obecny w naszym teście model to niezbyt już młoda konstrukcja pochodząca z roku 1968. Pomimo wieku ponad 40 lat lornetka była w bardzo dobrym stanie zachowania. W tym czasie nie stosowano jeszcze powłok wielowarstwowych więc lornetka ma zwykłe, niebieskawe powłoki jednowarstwowe.
Kupujący dostawał w zestawie skórzany pasek do lornetki oraz sztywne, skórzane etui wraz z własnym paskiem. Do lornetki nie dodawano dekielków na obiektywy i okulary.
Powiększenie | Średnica obiek. | Pole widzenia | Typ pryzmatów | Odstęp źrenicy | Waga | Cena |
---|---|---|---|---|---|---|
7 | 50 | 128/1000(7.3o) | Bak-4/Porro | 12 mm | 1010 g | 800 PLN |
Podsumowanie
Zalety:- klasyczna i solidna obudowa,
- niewielka koma,
- dobrze kontrolowana aberracja chromatyczna,
- mało uciążliwe pociemnienie na brzegu pola widzenia,
- dobre wyczernienie wewnątrz lornetki,
- bardzo szeroki zakres rozstawu okularów,
- dobrej klasy pryzmaty BaK-4.
Wady:
- słaba jak na dzisiejsze standardy transmisja,
- złe odwzorowanie kolorów - obraz wyraźnie zażółcony,
- spora dystorsja,
- elementy obudowy w polu widzenia źrenic wyjściowych,
- sporo odblasków w okolicach pryzmatów,
- mało komfortowy odstęp źrenicy,
- obraz na brzegu pola mógłby być ostrzejszy.
Lornetki Carl Zeiss zawsze były chwalone głównie za dwie rzeczy. Pierwsza to klasyczna i wytrzymała konstrukcja obudowy, która choć formalnie nie jest wodoodporna i nie jest wypełniona azotem, wytrzymuje bez problemów nawet kilkadziesiąt lat użytkowania w najróżniejszych warunkach, bijąc tym na głowę wiele współcześnie produkowanych lornetek rodem z Azji. Druga sprawa to pole widzenia. Większość konstrukcji z Jeny pochodziło z czasów, gdy stawiano na duże pola widzenia i w lornetkach nie obawiano się stosować okularów szerokokątnych o polach własnych na poziomie 60-75 stopni.
Co ciekawe, model 7x50 jest wyjątkiem i wcale polem widzenia nie imponuje. Wynik 7.3 stopnia jest typowy (oznacza zastosowanie okularów o przeciętnym polu własnym wynoszącym 51 stopni) i ustępuje niektórym współcześnie produkowanym instrumentom, które potrafią dawać pole 7.5 stopnia. Co jest przyczyną tak nietypowych dla Zeissów z Jeny parametrów? Odpowiedź jest prosta - połączenie praw fizyki z ówczesnymi możliwościami konstrukcyjnymi. Lornetka klasy 50 mm ma obiektyw o ogniskowej około 200 mm. Chcąc zastosować w niej powiększenie 7x, musimy użyć okularu o ogniskowej prawie 30 mm. I tu pojawia się problem. Duże pole widzenia, przy ogniskowej 30 mm, uzyskują w zasadzie tylko duże astronomiczne okulary w oprawie 2 cali. Takich okularów, z oczywistych względów, w lornetce zastosować nie można. Gdy popatrzymy na osiągi okularów klasy 30 mm o średnicy 1.25 cala, które są znacznie bliższe rozmiarom okularów używanych w lornetkach, okaże się, że wszystkie konstrukcje 3 i 4-elementowe mają pola na poziomie 50 stopni. Skonstruowanie małego okularu, który nadaje się do lornetki, ma ogniskową prawie 30 mm i daje duże pole widzenia (to znaczy na poziomie 60 stopni lub większe) jest bardzo trudne. Nie jest oczywiście niemożliwe. Lornetki 7x50 o polach większych niż 7.5 stopnia na rynku pojawiały się od czasu do czasu, alle albo miały fatalną jakość obrazu na brzegu tego pola (np. Tasco 7x50 z ogromnym polem 11 stopni), albo okulary w nich zastosowane trudno było nazwać małymi (np. prototypowy Miyauchi Binon 7x50W, który chyba nigdy nie wszedł do seryjnej produkcji).
W zasadzie dzisiejsze czasy stwarzają okazję do tego, aby wreszcie wyprodukować bardzo dobrą i szerokokątną lornetkę klasy 7x50. Postęp w produkcji szkła niskodyspersyjnego powoduje, że możliwe byłoby stworzenie bardzo dobrze skorygowanego obiektywu o średnicy 50 mm i ogniskowej poniżej 150 mm (światło f/3 lub lepsze). Przy ogniskowej niespełna 150 mm, aby uzyskać powiększenie 7x, potrzebujemy już okularu o ogniskowej około 20 mm. Niewielkich okularów o tej ogniskowej (w oprawie 1.25 cala) i o polu widzenia większym od 60 stopni jest na rynku już ładne kilka modeli. Niestety, rynkowe zapotrzebowanie na lornetki klasy 7x50 ostatnio znacznie się obniżyło, przez to żaden producent nie zdecydował się na zaproponowanie tego typu szerokokątnej konstrukcji. Być może dobrym pytaniem jest tutaj zastanowienie się co jest przyczyną, a co skutkiem. Może gdyby na rynku była dobrej klasy lornetka 7x50 o polu widzenia 9-10 stopni, sprzedawałaby się na tyle dobrze, że mówienie o zmierzchu popularności klasy 7x50 byłoby przedwczesne.
Wróćmy jednak do testu naszego Binoctema 7x50. Bardzo byliśmy ciekawi jak sprawują się stare jednowarstwowe powłoki tej lornetki. Pozwala to ocenić wykres transmisji znajdujący się poniżej.
Jak widać, jest słabo. O ile w centrum zakresu widzialnego i w czerwonej części widma lornetka dostarcza do oka niespełna 80% światła, to stare, jednowarstwowe powłoki (optymalizowane najczęściej na długość fali 550 nm) zupełnie nie radzą sobie w niebieskiej części widma. Dla 450 nm transmisja sięga tylko 55%, a dla 400 nm około 40%. Przy takim ubytku światła niebieskiego w stosunku do żółtego i czerwonego, nie dziwi bardzo wyraźne zażółcenie obrazu jakie daje ta lornetka. Trudno było oczekiwać jednak innego wyniku. W ciągu ostatniego półwiecza postęp w produkcji warstw antyodbiciowych był naprawdę ogromny.
Starsze konstrukcje lornetek były zwykle słabo skorygowane pod względem ostrości na brzegu pola i dystorsji. Binoctem 7x50 nie jest tutaj wyjątkiem i w tych dwóch kategoriach także wypada dość słabo. Na szczęście pozostałe wady koryguje przyzwoicie lub dobrze (np. koma, aberracja chromatyczna i astygmatyzm).
Trzeba przyznać, że lornetka jest solidnie wykonana. Jej klasyczna obudowa wciąż wróży wiele lat bezproblemowego użytkowania. Tego jak wyczernić w środku tubusy i jak trzymać w nich czystość, mogłoby się od Binoctema nauczyć wielu współczesnych producentów.
Podsumowując, modele tak stare jak tutaj testowany, mogą mieć sporą wartość kolekcjonerską lub sentymentalną. Jeśli jednak chcemy ich używać w terenie, szczególnie w gorszych warunkach oświetleniowych, zdecydowanie bardziej zachęcam do poszukania jakiegoś modelu wyprodukowanego po roku 1978, który jest już wyposażony w lepsze powłoki wielowarstwowe T3M.
Komentarz można dodać po zalogowaniu.
Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.
Fajniutki ten klasyk,pasowałby do mojej BMW E 34 525.
podsumowanie również,dziękuję za teścik.
Ależ to jest... niemieckie :/
A skoro wytępili nasz przemysł [czytaj - wykupili i rozebrali na czynniki pierwsze] wole oryginał czyli wyrób żółtego lądu ;)
Mogliśmy nie sprzedawać. Czesi swojej Meopty nie sprzedali i prosperują dobrze do dzisiaj.
Raczej Arku właściwym tutaj byłoby użycie wyrażenia "moglibyśmy"-moglibyśmy gdyby zależało to od nas-Polaków.Niestety śmiem wątpić w to iż we własnym kraju mamy wiele do powiedzenia...
Spiskowe teorie dziejów i politykę zostawmy innym portalom. Czesi mogli, my też mogliśmy. I na tym poprzestańmy.
Tak się zastanawiam ile wzrosła by transmisja gdyby oddać ja do gruntownego wyczyszczenia. Teoretycznie prawie do 90 % mogła by dojść.
Na ile wyżej przedstawiony wykres transmisji Binoctema 7x50 jest reprezentatywny dla innych lornetek CZJ, wyprodukowanych przed 1978 r.? A zwłaszcza, jak on się ma do transmisji Deltrintem 8x30 z 1971 (taką posiadam). Wybaczcie, że pytam ale opublikowane przez Was onegdaj testy (wraz ze stosownymi wykresami) dla Deltrintem i Jenoptem dotyczą modeli nowszych, już z powłokami mc.
zoltan, po prostu kupujmy polskie co tylko się da. I współpracujmy z Azją ;)
A lornetka.. cóż, m.in. Niemcy właśnie tworzyli podwaliny przemysłu optycznego c. wiek temu to i lornetki umieją robić dobrze do dziś.
Btw czy test rodzimej klasyki czyli PZO 7x45 jest w planach?
Drugie zdanie trochę niegramatyczne ale poza tym ciekawy test.
Zastanawia mnie, ile dziesięcioleci użytkowania wytrzymają dzisiejsze topowe Leiki, Swarki i Nikony ?
Dokładnie-kupujcie Łaciate (dobre bo polskie-no i moje krówki je produkują :)).
@Arek-sorry-wiem że nie ten portal...i bardzo chciałbym żeby to w rzeczywistości była jedynie spiskowa teoria dziejów.
Aaa można wiedzieć czy Canon 15x50 IS będzie brany na tapetę w najbliższym czasie ?
Adam - wątpię czy byłaby dużo wyższa. Przy około 10 granicach powietrze szkło najlepszy MgF2 daje teoretycznie maksymalną transmisję na poziomie 87-88%.
albinczik - nie podejmuje się odpowiedzi. Inna konstrukcja optyczna, trochę inne rodzaje szkieł. A przecież wiadomo, że skuteczność powłok zależy od współczynnika załamiania szkła na które je nałożono.
Chyba to troche malo rozsadne porownywac czeska Meopte, ktora od dawna produkowala optyke na najwyzszym swiatowym poziomie do polskiego przemyslu optycznego.
Arku - spiskowe teorie dziejów to nawet zwykła książka do historii z podstawówki. Samo określenie "spiskowa teoria dziejów" to rechot historii. Te spiski ją tworzą. Bądźmy realistami...
Hm.. jak rozpoczynał wykład na obecnie UKSW bodajże bp. Lepa: ".. nie będę wykładał teorii spiskowej, będę mówił o spiskowcach.. "
Artka, polski przemysł optyczny też miewał swoje chwile. Niedocenianie rodzimej myśli technicznej to często propaganda IMHO. Ale Arek ma rację, że to temat na inne portale :)
@jaqb - jesli tak uwazasz, to wymien choc jeden polski produkt optyczny, ktory mozna porownac jakoscia do produktow Meopty. Meopta, to rzeczywiscie najwyzszy swiatowy poziom, a firma dzialala w takim samym gospodarczym i politycznym absurdalnym systemie.
Artka, lornetki i lunety Meopty produkowane w latach 1945-1989 były tej samej klasy co lornetki i lunety PZO produkowane w tym samym okresie. Dopiero po 1989 roku, gdy polskie PZO upadało, Meopta zaczęła produkować sprzęt optyczny zgodny ze światowymi a nie demoludowymi standardami.
Pytanie dla zwolenników spiskowej teorii upadku PZO: czy uważacie, że Minolta zbankrutowała w wyniku knowań japońskiej żydo-komuny? A tak na serio, upadłości i likwidacje nękają znacznie bardziej prominentnych uczestników rynku. Warto może przypomnieć, że nawet w stosunku do takiego giganta-symbolu, jak Leica w ciągu ostatnich 15 lat niemiecki sąd rozpatrywał 3 wnioski upadłościowe i gdyby nie program ratunkowy wdrożony przez wierzycieli z sektora bankowego, to moglibyśmy sobie tylko powspominać tę zasłużoną manufakturą z Wetzlaru. Ze sceny definitywnie zszedł jednak bardzo zasłużony Hensoldt (wchłonięty przez Zeissa) itd., itp. Ciekawe, czy wspominał coś o tym biskup Lepa w trakcie wyżej cytowanego wykładu? A może skoncentrował się wyłącznie na spiskowcach, którzy doprowadzili do upadku Kodaka?
Artka, PZO 6x30 miało niezłą markę przed II WŚ, w latach 60-ych nieźle sprzedawały się mikroskopy
albinczik, nie sądzę by tematem wykładu na UKSW były losy korporacji. Cytat mi się podoba to i przytoczyłem, ale o spiskowcach chyba z innej branży było :).
Co do procesów rynkowych masz rację. Mam tylko nadzieję, że powoli uczymy nie dawać ogrywać się jak małe kotki. A ciut wiary we własne siły tylko w tym pomaga ;)
Lornetka wzbudza sentymenty, ale test bez rewelacji. Parametry nie moje wiec sie nie podgrzewam.
Kto wie, moze marke PZO mozna zarejestrować i produkowac Chinskie lornetki z takim znaczkiem. Z tego co pamietam w Niemczech, zeby na czyms napisac Made in Germany tylko 40% czesci musi byc produkowane w BRD. Mysle, ze daloby sie zamowic nakrywki na obiektywy, futeral i pasek u polskich dostawcow i DO Titanium mogloby sie nazywac PZO Titanium. Od razu mozna cene podniesc o 300zł, a na forum bedziemy dyskutowac o rozniecach DO-PZO...
Coś a'la Junak mejdin Korea... ale to już nie ten szpan :(
Jest doskonała , no ale jak ktoś jest rozpaskudzony Leicami....