Cyfrowa fotografia podróżnicza
3. Część 2: układanie scenariusza rejestracji zdjęć cyfrowych dla publikacji podróżniczych
Jeśli już ktoś ma pomysł na publikację, należy dokładnie przestudiować filozofię pisma oraz wytyczne dotyczące przedłożenia tekstu. Oczywiście, w celu zwiększenia swoich szans należy dokładnie zapoznać się z profilem magazynu (przyroda, sport, historia, geografia) i zastanowić się nad cechami, jakie posiadają drukowane artykuły, a także nad tym, co trzeba zrobić, by wkupić się w łaski redaktora odpowiedzialnego za nabywanie tekstów. Warto dowiedzieć się, kim jest docelowy czytelnik periodyku, jaki jest styl pisma, rozkład i układ graficzny, łącznie z typowymi rozmiarami zdjęć, w tym miniaturek we wcięciach czy też rozpoczynających paragraf. Podobnie ważne będzie zapoznanie się z grafikiem publikacji i zakresem tematycznym na najbliższy rok, a także terminem, w jakim teksty na temat, o który rywalizujesz, muszą być oddane.
Bardzo wiele z dzisiejszych wydawnictw akceptuje formaty
cyfrowe dużo bardziej chętnie od slajdów czy negatywów (dzień,
w którym National Geographic przeszedł na cyfrowe rejestrowanie
i zaczął je akceptować oznaczał dla wszystkich początek nowej
ery!). Specyfikacje dotyczące plików, które mają być przedłożone
w redakcji, są jasne i konkretne, i trzeba ich jednoznacznie przestrzegać.
W przeciwnym razie nigdy nie trafią na biurko osoby
podejmującej decyzje. Na stronach internetowych wielu z pism
można znaleźć wytyczne, które powinny uchronić obie strony
przed marnowaniem czasu.
Można też pomyśleć o umieszczeniu swoich zdjęć w specjalnej agencji, będącej hurtownią fotografii, takiej jak Getty Images, Corbis. Akceptacja w jakimkolwiek takim serwisie na pewno byłaby bardzo miła. Ponownie odsyłam do stron internetowych w celu uzyskania wytycznych. Sugeruję również, by stworzyć portfolio lub pokaz slajdów z najbardziej obiecującymi i wszechstronnymi pracami, najlepiej w Internecie. Nigdy nic nie wiadomo!
Podróżowanie i bagaż
Największymi plusami używania cyfrowej fotografii w podróży są: 1) cała gama nastawień ISO (czułość filmu), chociaż najczęściej używa się ISO 100, by ograniczyć szum i funkcje kreatywne, 2) nieograniczona praktycznie ilość zdjęć oraz możliwość maksymalnego wypełnienia karty pamięci, 3) natychmiastowa reakcja na rejestrowane ujęcia bez konieczności przeglądania ich w domu. Są również korzyści ekonomiczno-praktyczne, gdyż czasy chodzenia z co najmniej dwoma aparatami, jednym z filmem czarno-białym, drugim z kolorowym, który oczywiście i tak nie był najlepszy w danej sytuacji, już odeszły. Odpada troska o filmy i sprzęt prześwietlany promieniami rentgena na lotniskach. Doceniają to nawet ci, którzy jeszcze nie są cyfrowymi profesjonalistami. Wielu z nas nosi ze sobą teraz nawet i dwie lustrzanki cyfrowe — jeśli linie lotnicze, warunki podróży czy miejsce, którym dysponujemy, na to pozwala. Warto zaznaczyć, że na wielu afrykańskich safari wymagane jest, by posiadać jedynie miękki bagaż. Dochodzą jeszcze obiektywy i akcesoria, jak również mały, wielkości karty kredytowej, całkowicie automatyczny aparacik cyfrowy o 4 lub 5 milionach pikseli. Przydaje się w sytuacjach, gdy chcemy sobie popstrykać dla przyjemności lub też zmuszają do tego względy bezpieczeństwa.Gdy jestem przyparta do muru na międzynarodowych ekspedycjach, zawsze próbuję przemknąć przez bramki ochrony lotniska z wiszącą na szyi lustrzanką cyfrową i obiektywem zoom o dobrym zakresie ogniskowych. Mam jeszcze na sobie specjalną kamizelkę dla fotografów, wypełnioną mnóstwem akcesoriów, wśród których jest nawet malutki aparat cyfrowy. Natomiast w nieprzemakalnym plecaku Lowepro, dobrym na każdą pogodę, wnoszę moją drugą cyfrową lustrzankę wraz ze wszystkimi innymi rzeczami, których nie mam ochoty nadawać do luku samolotu. Jednym z moich ulubionych aparatów jest 4-megapikselowa Leica Digilux®, której używam przede wszystkim do zdjęć makro. Do zapisywania fotografii rejestrowanych za jej pomocą używam formatu TIFF z ustawieniami najlepszej jakości i największą wielkością pliku. Natomiast plecak Lowepro sprawdza się wspaniale również wtedy, gdy muszę go mimo wszystko zgłosić jako główny bagaż. Wtedy odpinam przednią jego część, coś w rodzaju chlebaka, i wnoszę na pokład jako bagaż podręczny.
Wystarczy, że podczas naszych podróżniczych sesji wciśniemy guzik menu z tyłu aparatu, wybierzemy zapisane pod nasze preferencje funkcje i kombinację parametrów (kontrast, ostrość, nasycenie i tonację kolorów), w tym samym czasie zmienimy ISO (czułość filmu), ustawimy bracketing ekspozycji i balans bieli. Możemy robić zdjęcia w trybie RAW, używając powszechnie zalecanej czułości ISO 100 i innych wybranych przez nas ustawień oraz dokonać wszelkich poprawek później — w cyfrowej ciemni już po konwersji RAW. Można także rejestrować je w JPEG o najwyższej przewidzianej jakości i rozmiarze, wykorzystując nasze ISO, ekspozycję, poziom bieli, wartość przysłony i prędkość migawki. Krótko mówiąc, żyjemy w naprawdę ekscytujących czasach dla fotografii, w których można zapisać piękno otaczającego nas świata.
Rozpoczynamy naszą historię
Każdy musi w jakiś sposób zacząć, a ja szczerze polecam rozpoczęcie we własnym „ogródku”. Zachęcam, by poćwiczyć trochę swoje umiejętności w domu lub obok niego, a potem podrzucić prace do redaktora lokalnej bądź regionalnej gazety. Naprawdę wykonywanie zawodu najlepiej, jak potrafię, w moich rodzinnych okolicach nie jest dla mnie problemem. Przez część roku mieszkam na przylądku Cod (Cape Cod) w Massachusetts, skąd pochodzą przodkowie mojego ojca. Przez resztę roku bardzo często podróżuję do innych pięknych zakątków tego świata, zarówno w kraju, jak i za granicą. Prawie każdego dnia tygodnia, gdy przebywam na Cape Cod, bez względu na to, czy pogoda jest łagodna, czy nie, znajduję coś ciekawego do sfotografowania i powiększenia niekończącej się kolekcji zatytułowanej „Przylądek”. Gdy podróżuję, prawie każdy poranek i późne popołudnie spędzam na skrupulatnym komponowaniu i gromadzeniu następnych ujęć, które przydadzą się do publikacji podróżniczych, komercyjnych, czy jako fotografia artystyczna. Zbieranie i wybieranie fotografii opowiadających jakąś historię to jedna z najlepszych metod na stworzenie portfolio, które będziemy mogli przedłożyć w gazecie jako naszą propozycję współpracy.Posiadanie misji
Waszą misją (jeśli łaskawi będziecie ją zaakceptować) jest znalezienie elementów opisywanego miejsca, które pozwolą czytelnikowi poczuć całą esencję okolicy za pomocą Waszego fotograficznego oka. Definicja esencji, którą poznałam wiele wiosen temu i bardzo dobrze mi służy, mówi o tym, by wydobyć coś charakterystycznego w utrwalanej rzeczy, coś, co ją odróżnia od wszystkiego innego. W tym rozdziale zamieszczam kilka fotografii z mojego archiwum, które pokazując Cape Cod oraz inne zakątki świata, wydobywają esencję danego miejsca oraz wskazują kilka sztuczek, jak ją przekazać w opowiadaniu.Nie oznacza to, że nie macie przestrzegać mojej listy, którą zamieszczam poniżej. Zostawcie trochę miejsca na zabawne wydarzenia i oddajcie się chwili. Aby łamać reguły, wpierw trzeba je znać, powiadają moi koledzy. Spójrzcie zatem najpierw na niektóre z moich osobistych „zasad”, a potem przystąpcie do ich łamania lub dostosowywania — jednak po ich wypróbowaniu.
Zaczynajmy.
- Zabierzcie się do pracy z zapałem i próbujcie znaleźć to jedno wspaniałe zdjęcie, które według Was nadawałoby się na okładkę lub główną fotografię. Dobrym sposobem będzie szukanie widoków i scenerii, które aż proszą się o to, by być na pierwszej stronie. Wpierw trzeba to zobaczyć własnymi oczami, potem dodać ramkę i wreszcie skomponować w wizjerze aparatu. Często zostawiam dużo miejsca u góry zdjęcia na nazwę magazynu i tytuł artykułu. Pamiętam również o środku i (lub) dole ujęcia, gdzie można umieścić krótki opis. Wygląda na to, że zdjęcie w Provincetown (rysunek 8.17) pasuje do tego, jak ulał. Na pierwszym planie łódka, dalej widok na przystań w miasteczku i zacumowane stateczki, a dalej główne nabrzeże, które każe Twojemu oku wędrować po tym kadrze. Niebo to miejsce na nazwę magazynu, woda w zatoce poniżej i powyżej łódki wraz z piaskiem na dole umożliwia wygospodarowanie pola dla napisów. Ponadto ujęcie zrobiono w orientacji pionowej, idealnie nadającej się na pierwszą stronę.
Rysunek 8.17. Łódka w Provincetown. Fotografia potencjalnie nadająca się na okładkę, zrobiona w moim (letnim) miasteczku. Zostawiono miejsce na napisy. Oryginalne zdjęcie © Yvonne J. Butler |
Zdjęcie plaży w Zatoce Sodwana (rysunek 8.18) w Republice Południowej Afryki jest naprawdę piękne. Przez cały dzień spacerowałam z moim Canonem EOS 10D i obiektywem EF 70 – 200 mm f/2,8L IS USM (wyposażonym w stabilizator obrazu). Pod wieczór, gdy odwróciłam się na chwilę, zauważyłam właściwą kompozycję nagich wydm na tle bezchmurnego nieba, zaśmieconego przypominającymi manekiny ciałami, jakby zastygłymi w czasie. Pstryknęłam ujęcie i się w nim zakochałam. Rzecz jasna, zdjęcie nie było zrobione obiektywem szerokokątnym ani też aparatem panoramicznym, jakim jest Hasselblad Pan-X. Po prostu w cyfrowej ciemni wykadrowałam ten duży plik do rozmiarów panoramy, wyostrzyłam określone obszary, używając oprogramowania Nik Multimedia Sharpener Pro.
Rysunek 8.18. Zatoka Sodwana, Republika Południowej Afryki. Ta panorama może nadawać się na ujęcie zajmujące dwie sąsiednie strony. Oryginalne zdjęcie © Yvonne J. Butler |
- Próbujcie komponować różne ujęcia: szerokie i wąskie, z różnych pozycji: niskich i wysokich. Nie zapominajcie o robieniu notatek odnośnie do każdego zdjęcia. Jeśli nie znacie nazw przyrodniczych lub geograficznych, zapytajcie miejscowego lub sprawdźcie w encyklopedii, gdyż bardzo często potrzeba detali opisujących temat fotografii. Kompozycja przedstawiająca Lee’s Ferry na rysunku 8.19a została zarejestrowana w bardzo niskiej pozycji, z aparatem umiejscowionym przy brzegu wody. Chciałam pokazać fajne odbicia chmur i odzwierciedlić klify ponad horyzontem. Zauważcie, że jego linia jest na wysokości dwóch trzecich klatki: niektórzy fotografowie mają tendencje do umieszczania go zawsze w połowie kadru w takich sytuacjach. Ja natomiast lubię różne ustawienia.
Rysunek 8.19. Les’s Ferry. Komponujcie różne ujęcia: szerokie i wąskie, z różnych pozycji: niskich i wysokich. Oryginalne zdjęcie © Yvonne J. Butler |
Notatki odnośnie do ujęcia Lee’s Ferry |
Lee’s Ferry położone jest w Arizonie, koło miasta Page. Znane z kanionu Szczeliny Antylopy (Antelope Slot Canyons), zapory wodospadów Glen (Glen Falls Dam) i jeziora Powell (Lake Powell). Lee’s Ferry znajduje się na dole rzeki wypływającej z zapory w kanionie Glen (Glen Canyon Dam) pomiędzy kanionami Glen, Marble i Paria. Klify zbudowane są z białego wapienia kaibab, który spoczywa na powierzchni miękkich łupków hermit formujących zbocze. |
Nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie potrzeba, by dokładnie
zidentyfikować temat ujęcia. Robienie zdjęć krajobrazom jest również
wspaniałą okazją na zastosowanie różnych filtrów na obiektyw.
Z całej ich gamy można użyć filtru polaryzacyjnego kołowego
w celu pogłębienia i zintensyfikowania niebieskiego nieba, filtru
ultrafioletowego dla ochrony obiektywu i pochłaniania promieni
UV, filtru szarego, filtru gradacyjnego, ocieplającego i podbijającego
kolory. Tę fotografię zrobiono Canonem EOS 10D DSLR
i szerokokątnym obiektywem jedynie z filtrem ultrafioletowym.
Sugeruję również, aby zawsze wyszukać najwyżej położony punkt
miejsca, które chcecie fotografować. Najlepiej zrobić to wcześnie.
Oczywiście, na dużych wysokościach perspektywa jest zupełnie
inna od tej na ziemi. Dodatkową wartością jest to, że będzie
można zidentyfikować potencjalne tematy późniejszych zdjęć.
Warto przejechać się kolejką linową w lecie. Wsiąść do kolejki
szynowej. Wspiąć się szlakiem. Zrobić cokolwiek, by zarejestrować
szerokie panoramy.
- Ciekawym pomysłem na zdjęcie jest wyjście w morze i zrobienie ujęcia w kierunku lądu (rysunek 8.20a). (Takie ujęcie może być idealne dla producenta aparatów). By zarejestrować interesujący widok, znajdź inne unikalne punkty obserwacyjne. Jeśli studiowałeś magazyny, gazety i przewodniki turystyczne w danej lokalizacji, prawdopodobnie wiesz, jakie ujęcia cały czas się powtarzają. Warto znaleźć jakiś inny temat: farmy, doliny, wzgórza, zatoki. Podobnie zresztą centra wiosek lub miasteczek bywają bardzo interesującymi widokami do uwiecznienia, zarówno z wysokiej perspektywy lądowej, jak i z łódki na morzu (rysunek 8.20b).
Rysunek 8.20a. Ja fotografuję ciebie, ty fotografujesz mnie; widok Provincetown ze szkunera wypływającego na morze. Oryginalne zdjęcie © Yvonne J. Butler |
Rysunek 8.20b. Burzowe niebo zapewnia interesujące tło z wody. Aby zrobić to ujęcie, weszłam w morze po piaskowych mieliznach, gdy nie było dużego prądu. Oryginalne zdjęcie © Yvonne J. Butler |
- Eksperymentujcie z winietkami. Poszukajcie niezwykłych, małych detali i zróbcie im zdjęcie z bliska, by plik był dużej wielkości. Wykadrowanie większego ujęcia później będzie skutkowało mniejszym rozmiarem obrazu. Winietka to termin, jakim określam niewielkie scenki lub wyizolowane obiekty, które fotografuję z bliska. Nadają się rewelacyjnie do ilustrowania wkładek w magazynach lub zdjęć umieszczanych w opowiadaniach we wcięciach akapitu. Każdy, kto przeglądał trochę magazynów wie, co mam na myśli: pojedyncze zdjęcie prostej wazy, detalu architektonicznego, wzoru na ścianie, pojedynczego kwiatu czy nawet osoby siedzącej przy stoliku ulicznej kafejki, jak i wycięte zbliżenie stoiska z kolorowymi owocami. To jest właśnie winietka (rysunek 8.21). Powstaje poprzez odpowiednie kadrowanie w aparacie lub też później w obróbce dokonują jej graficy. Następnie umieszczają we wcięciu akapitu lub gdzieś indziej na stronie, wzbogacając jej wartość czy użytecznie wypełniając miejsce. Fotografowanie tego typu obiektów jest wspaniałą okazją, by poćwiczyć wypełnianie ramki kadru oraz techniki makro i zoom. W przypadku robienia zdjęć zacienionych obszarów, podczas godzin południowych, gdy słońce jest wysoko, należy eksperymentować z ustawieniami balansu bieli i filtrami na obiektyw.
Rysunek 8.21. Podczas południowych godzin, gdy słońce jest wysoko, a powierzchnie obfitują w wyraziste cienie, rób zdjęcia małym i dużym winietkom, odpowiadającym lokalnemu lub uniwersalnemu zapotrzebowaniu. Wszystkie ujęcia zostały wykadrowane w wizjerze aparatu. (a) Martwa natura na stoliku wyprzedażowym przychodnikowej księgarni; (b) detale architektoniczne latarni morskiej Bug Light w Portland, w stanie Maine; (c) widok na lewarki i zegary starego, zardzewiałego wozu straży pożarnej; (d) cienie i rury na starym, porzuconym wraku ciężarówki; (e) dwóch członków załogi na pokładzie szkunera Czarny Pies (The Black Dog); (f) i (g) Cienie na teksturach ścian i drzwi; (h) i (i) Zbliżenia liści i łodyg rośliny z rodziny lilii. Oryginalne zdjęcia © Yvonne J. Butler |
- Starajcie się zarejestrować lokalny koloryt. Przede wszystkim odnosi się to do robienia zdjęć ludziom. Lubię sprawdzać lokalne wiadomości odnośnie do wydarzeń takich jak parady, festiwale kulturalne, renesansowe festyny lub po prostu wakacyjne imprezy. Staram się też wykorzystać najlepiej jak mogę to, co nazywam „przeniesieniem w czasie do poprzednich epok”. Czasami będzie to oznaczało rejestrowanie tego, co można, bez poprawiania warunków świetlnych, w bezpośrednim świetle słonecznym, jak na rysunkach 8.22 i 8.23. Nie miałam wyboru; nie odważyłabym się wyjąć lampy błyskowej czy jakichś innych akcesoriów, by zoptymalizować światło. Taki ruch zepsułby ciągłość i więź, jaką wypracowałam z fotografowanymi osobami.
Rysunek 8.22. Młode kobiety Zulu podczas przerwy w pracy. Oryginalne zdjęcie © Yvonne J. Butler |
Rysunek 8.23. Młodzi mężczyźni Zulu ćwiczący tańce w południowym słońcu. Użyłam filtru Tiffen Sepia Two nałożonego na filtr ultrafioletowy. Obiektyw Canon EF 70 – 200 mm f/2,8L IS USM na Canonie 10D. Ujęcie z ręki. Oryginalne zdjęcie © Yvonne J. Butler |
Podczas mojej podróży po Republice Południowej Afryki odwiedziłam wioskę, w której plemię Zulu odtwarza swoją kulturę. Osadę tę można też nazwać skansenem. Po uzyskaniu zgody słownej i podpisaniu stosownego zezwolenia na fotografowanie osób starałam się nawiązać kontakt wzrokowy. Chociaż nie znałam ich języka, to poprzez uśmiech więź stała się mocniejsza. Po kilku chwilach tubylcy rozluźnili się jeszcze bardziej, więc zaczęłam robić im zdjęcia, nie będąc jednocześnie zbyt natrętna. Owi młodzi ludzie na moich fotografiach to wykonawcy, przyzwyczajeni do robienia im zdjęć jedynie podczas występów. Ujęcie ukazujące kobietę Zulu (rysunek 8.22) odpoczywającą poza sceną, na której odbywają się przedstawienia, łączy interesujące elementy i lokalny koloryt. Drugi obraz (rysunek 8.23) charakteryzuje się unikalną barwą nieba i całego kadru, wynikającą z zastosowania filtru Sepia Two. Mimo że nie wszystkim może się podobać ton zabarwienia lub też jego ciemny odcień, warto nadmienić, że większość książek fotograficznych poświęconych plemionom Zulu, zawiera fotografie zrobione przy użyciu filtrów sepii.
- Odszukajcie miejscowe atrakcje, miejsca rozrywki i interesujące zabytki. Wspaniałymi zdjęciami, pomagającymi w przekazaniu Waszego opowiadania, są ujęcia restauracji, hoteli, pensjonatów, zajazdów, ogrodów, parków, kolorowych środków transportu i lokalnej architektury. Ważne, by znaleźć inną perspektywę czy nowy, atrakcyjny sposób przedstawienia tych popularnych tematów.
- Odszukajcie punkt charakterystyczny, coś, co wyróżnia to miasteczko czy wioskę. Dołączcie do tego fragment tekstu, w którym proponujecie odwiedzenie innych miejsc. Pokazujcie turystykę w akcji. Większość moich podróży do Republiki Południowej Afryki związana była z robieniem zdjęć architektury przeznaczonych do broszury i stron internetowych, jak i znalezieniem i sfotografowaniem dzikiej natury. Podczas dnia wolnego zdecydowałam się odwiedzić Zatokę Sodwana na Oceanie Indyjskim. To był prawdziwy dzień w terenie dla mojej fotografii podróżniczej. Jak widać na rysunku 8.24, nurkowanie z akwalungiem jest popularne w tej zatoce, a ruch turystyczny duży. Aby pokazać Wam przykładowe ujęcie pobliskiego miasteczka, zarejestrowałam również, mam nadzieję, esencję zatoki Truro u schyłku dnia (rysunek 8.25).
- Nie zapomnijcie o typowych dla danej okolicy kwiatach, roślinach, zwierzętach i ptakach. Żyrafa, pokazana na rysunku 8.26, jest jednym z moich ulubionych zdjęć z safari w Republice Południowej Afryki. Chyba każdy lubi oglądać wyjątkowe zwierzęta, szczególnie w ich naturalnym środowisku.
- Róbcie kopie bezpieczeństwa wszystkich swoich zdjęć zaraz po powrocie do hotelu lub domu, chociaż wtedy możecie to uznać za niepotrzebną czynność. Wybierzcie najlepsze ujęcia i przenieście je w celu edycji do innego katalogu. Osobiście preferuję zachowywać wszystkie oryginalne zdjęcia na wypadek, gdyby okazało się, że jestem zbyt krytyczna w stosunku do potencjalnego zastosowania lub treści określonej fotografii. Następnie trzeba dokonać obróbki, a potem zmienić nazwy plików do zatrzymania, z reguły w folderze, którego nazwa zawiera lokalizację i datę zrobienia zdjęcia. (Najczęściej odbywa się to podczas transferu lub ściągania zdjęć z wykorzystaniem oprogramowania aparatu. Przykładowo można użyć czegoś w stylu „Toronto” i potem nazywać każdy kolejny plik jako „Torontoxxxx”, co od razu identyfikuje miejsce i datę zrobienia ujęcia). Teraz nadchodzi czas organizacji zdjęć. Trzeba nadać im określony porządek lub ułożyć zgodnie z pewnego rodzaju scenariuszem, do którego doda się tekst lub paragrafy opisujące rekomendowane noclegi, restauracje, miejsca, gdzie sprzedają wspaniałe lody i tak dalej. Naturalnie, że nazwy folderów można zmieniać i przypisywać słowa kluczowe do wyszukiwań. W zależności od używanego programu do edycji (takiego jak Photoshop) i zarządzania zasobami cyfrowymi (np. Extensis Portfolio) oferowanych jest zapewne więcej funkcji. Najpierw opowiadanie powinno zacząć powstawać w Twojej świadomości, a wtedy będziesz na dobrej drodze otrzymania pierwszego kontraktu na publikację.
Rysunek 8.24. Pracownicy firmy organizującej nurkowanie, Zatoka Sodwana, Republika Południowej Afryki. Oryginalne zdjęcie © Yvonne J. Butler |
Rysunek 8.25. Łódki w zatoce Truro, w miasteczku przyległym do mojego domu na Cape Cod. Oryginalne zdjęcie © Yvonne J. Butler |
Rysunek 8.26. Pamiętajcie, by zrobić zdjęcia zwierzętom, szczególnie w ich naturalnym otoczeniu. Oryginalne zdjęcie © Yvonne J. Butler |
Jeśli ktoś nie lubi pisać, może zastanowić się nad wysłaniem próbek swoich fotografii do redaktora zajmującego się wyborem zdjęć, zgodnie z założonym grafikiem tematów. Całkiem często się zdarza, że są oni przyparci do muru, gdy okazuje się, że potrzebują konkretne ujęcie określonego miejsca, które z jakiś powodów nie zostało zarejestrowane przez fotografa podczas zlecenia. Tak czy inaczej, można zostać dostrzeżonym przez pracowników i poproszonym o większe portfolio w celu dalszej oceny lub zaproszonym na próbne zlecenie. Bo przecież redakcja może jedynie powiedzieć „tak” (a jeśli mówią „nie” — trzeba próbować, próbować i jeszcze raz próbować). Powodzenia!
Inne książki wydawnictwa Helion S.A.: