Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja?

20 grudnia 2013

1. Potrzebna czy niepotrzebna?

Gdy firma Nikon zaprezentowała światu obiektyw Nikkor AF-S 16–35 mm f/4.0G ED VR, w komentarzach dotyczących tej premiery sceptycznie wyraziłem się na temat obecności stabilizacji optycznej w tego typu konstrukcji. Zostałem dość mocno skrytykowany przez niektórych Czytelników, który twierdzili, że stabilizacja w takim instrumencie to wartościowy i użyteczny dodatek. Dowiedziałem się wtedy, między innymi, że świetnie sprawdza się ona np. przy fotografowaniu… kałuż.

W międzyczasie, niejako pośrednio, przekonałem się, że miałem trochę racji. Uprzedzę tutaj fakty, bo pełnego testu Nikkora 16–35 mm VR jeszcze nie opublikowałem, ale został on przeze mnie już przetestowany i znam wyniki. To jeden z najsłabszych optycznie obiektywów zaprezentowanych w ostatnich kilku latach. Między innymi dlatego publikacja jego testu tak się przeciąga, bo w każdym rozdziale muszę szczegółowo przedstawić każdą wadę – a ten obiektyw ma prawie wszystkie wady w pełnej krasie. Nie wątpię, że gdyby nie miał on stabilizacji obrazu, jego konstrukcja optyczna mogłaby być znacznie lepiej zoptymalizowana pod kątem wysokiej jakości obrazu.

W efekcie mamy obiektyw ze stabilizacją, ale drogi i co najwyżej przeciętny optycznie. Wagi i gabarytów nie będę tutaj krytykował, bo jeśli ktoś kupuje obiektyw ultraszerokokątny na pełną klatkę, to nie może liczyć, że dostanie instrument lekki i poręczny.


----- R E K L A M A -----


Na kolejną odsłonę tej historii musieliśmy czekać kilka lat. Dnia 18 grudnia 2013 roku firma Fujifilm oficjalnie zaprezentowała światu obiektyw Fujinon XF 10–24 mm f/4 R OIS. Po raz kolejny wyraziłem wątpliwości dotyczące istnienia stabilizacji w obiektywie, który daje kąty widzenia na poziomie 100 stopni. Użyłem sformułowań takich jak „fanaberia”, a jednocześnie dodałem, że stabilizacja ta będzie miała zastosowanie w marginalnych przypadkach. Rozpętałem tym samym dość burzliwą dyskusję, z której dowiedziałem się, że stabilizacja w takim instrumencie jest bardzo użyteczna i powszechnie stosowana podczas fotografowania w lesie, w kościele, w kopalni, a także podczas imprez – nawet w momencie robienia zdjęć z lampą. Zostałem też oskarżony o to, że moje argumenty nie mają w niczym pokrycia. Aby jednak choć niektórych przekonać, że wiem co piszę, zdecydowałem się poświęcić jeden dzień swojego życia na napisanie niniejszego artykułu.

Ponieważ rozmawiamy o systemie Fuji X, zdecydowałem się użyć aparatu Fujifilm X-E1, który stanowi wyposażenie naszej redakcji. Obiektyw, który wywołał burzę nie jest jeszcze dostępny, więc musiałem znaleźć zastępcę. Wybór padł na obiektyw Fujinon XC 16–50 mm f/3.5–5.6 OIS. Nie jest to, co prawda, obiektyw ultraszerokokątny, ale w zakresie 16–24 mm pokrywa się z Fujinonem 10–24 mm. Jeśli w zakresie 16–24 mm uda mi się robić nieporuszone zdjęcia bez stabilizacji i to w najróżniejszych warunkach, tym bardziej uda mi się to w zakresie 10–15 mm.

Warto tutaj dodać, że postawiłem sobie tak naprawdę trudniejsze zadanie. Chyba dla każdego jest rzeczą oczywistą, że obiektyw o parametrach 10–24 mm kupuje się głównie dla ogniskowych 10–18 mm. Jeśli ktoś potrzebuje zakresu od 16 czy 18 do 24 mm, to ma go przecież w standardowych systemowych zoomach, takich jak Fujinon 16–50 mm czy 18–55 mm.

Można postawić sobie pytanie, do czego używamy zmiennoogniskowych obiektywów szerokokątnych. Jedno z ich podstawowych zastosowań to ujęcia krajobrazowe. Nie wyobrażam sobie wyjazdu wakacyjnego bez tego typu instrumentu. Wyjazd wakacyjny wiąże się jednak najczęściej z dobrą pogodą, a ona gwarantuje dużą ilość światła. Nie jesteśmy więc zmuszeni do używania długich czasów ekspozycji, a przez to stabilizacja do niczego nam się nie przyda.

Bardziej zaawansowana fotografia krajobrazowa, a także drugie z podstawowych zastosowań tego typu obiektywu, czyli fotografia architektury, rzadko obywają się bez statywu. I często nie chodzi tutaj o użycie go do ustabilizowania aparatu z obiektywem. Statyw przydaje się do zapanowania nad kadrem, precyzyjnego ustawienia wszystkich elementów czy linii dokładnie tam, gdzie mają być – rzecz która się nie uda, gdy fotografujemy używając trybu live view w pozycji na zombie lub patrząc w mały wizjerek.

Osobiście często używam obiektywów ultraszerokokątnych do zdjęć nocnych i astrofotografii. Tutaj jednak stabilizacja jest zupełnie zbędna. Nawet gdy jest obecna, musi być wyłączona, bo aparatu używa się na statywie albo wręcz na montażu paralaktycznym.

Myślę, że już w obecnym momencie wymieniłem zastosowania, w których wykonuje się grubo ponad połowę ujęć ultraszerokokątnych. Pozostałe zastosowania trudno na razie nazwać marginalnymi, ale sprawdźmy po kolei, w którym przypadku stabilizacja okaże się niezbędna.

Omawiane poniżej zdjęcia były wykonywane w grudniu, w okolicach daty, gdy mamy do czynienia z najkrótszym dniem w roku. Było przedpołudnie, więc Słońce nie świeciło wyżej niż 10 stopni nad horyzontem, a dodatkowo było przysłonięte przez chmury. Nie były to chmury deszczowe, ale zastane warunki trudno było nazwać dobrymi warunkami świetlnymi. Wybrałem tryb fotografowania, w którym czasy ekspozycji zawierały się w przedziale od 1/10 do 1/40 sekundy, a więc w takim, w którym zdjęcia z obiektywu klasy 10–24 mm powinny być ostre i to pomimo braku stabilizacji. Co więcej, nie używałem przysłon w okolicach maksymalnego otworu względnego lecz raczej z zakresu f/5.6–8.0, który gwarantuje dobrą jakość obrazu zarówno w centrum kadru jak i na jego brzegu, a jednocześnie daje dużą głębię ostrości. Poprawne naświetlenie zdjęć uzyskiwałem głównie dzięki manipulacji czułością. Chciałem sprawdzić, jakie warunki zmuszą mnie do używania tak wysokich czułości, że zdjęcia będą bezużyteczne.

Chciałbym przy tym prosić o nieocenianie zdjęć pod względem wartości artystycznej – jest ona zerowa. Zdjęcia te to materiał do eksperymentu. Ich zadaniem jest sprawdzenie pewnej tezy, a nie start w konkursie fotograficznym.

Na początek zajmijmy się zdjęciami w terenie. Na warszawskiej Starówce starałem się znaleźć takie uliczki, w których światła jest jak najmniej i tylko tam wykonywałem zdjęcia. Oto kilka przykładów (po kliknięciu zdjęcia otworzą się w większym rozmiarze, tak aby można było lepiej sprawdzić czy ujęcie jest poruszone czy nie).

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?
18 mm, f/5.6, 1/20 sek, ISO 320

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?
22 mm, f/5.6, 1/25 s, ISO 400

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?
16 mm, f/5.6, 1/25 s, ISO 200


Widać, że we wszystkich przypadkach aparat wybrał czułości z zakresu ISO 200–400. Gdy mamy do czynienia z tak dobrą matrycą jak Fuji X-Trans, czułości te gwarantują świetną jakość obrazu. Nawet gdyby warunki były gorsze, a przecież wcale dobre nie były, wciąż mamy kilka EV zapasu, zanim szum znacząco zacznie degradować nam jakość obrazu. W tej sytuacji, a nawet w znacznie gorszej pod względem oświetlenia, do głowy nie przyszłoby mi używanie stabilizacji.

Sceptycy powiedzą, że ten test był łatwy. Może był, ale warto było sprawdzić. Jako przykład miejsca, gdzie użyteczność stabilizacji przy ultraszerokim kącie widzenia jest duża podawano ciemny las. Zdecydowałem się więc wybrać do lasu. Z jednej strony w zimie nie ma liści więc w lesie jest więcej światła. Z drugiej strony w grudniu, w okolicach godziny 8:30–9:00 rano, kiedy Słońce jest tylko 5 stopni nad horyzontem, a na niebie są chmury i w dodatku w powietrzu unosi się lekka, poranna mgiełka, warunki oświetleniowe trudno uznać za dobre. Żeby było jeszcze trudniej starałem się znaleźć jak najciemniejsze miejsce, w niecce terenu, dodatkowo otoczonej dość gęstym zagajnikiem. Kilka ujęć tam wykonanych prezentuję poniżej.

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?
16 mm, f/6.4, 1/20 s, ISO 320

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?
16 mm, f/5.6, 1/20 s, ISO 1000

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?
16 mm, f/7.1, 1/25 s, ISO 400


W pierwszym ujęciu aparat poprawnie naświetlił zdjęcie wybierając stosunkowo niską czułość ISO 320. Dopiero kucnięcie i próba fotografowania wnętrza pnia spowodowała wejście na ISO 1000. W przypadku X-E1 szumy są jednak tak małe, że nawet w skali 1:1 nie widać ich na tym zdjęciu. Gdy wyjdzie się z niecki na szersze leśne alejki, można jeszcze bardziej przymknąć przysłonę i nadal uzyskiwać ładnie doświetlone zdjęcia bez przekraczania ISO 400 – widać to na trzecim z powyższych przykładów.

Patrząc na wykonane zdjęcia, trudno sobie wyobrazić sytuację, w której w lesie będzie tak ciemno, że będziemy musieli używać stabilizacji. Musimy naprawdę się postarać, żeby wyszukać tak ciemną norę, w której po zastosowaniu czułości na poziomie ISO 3200 (w dzisiejszych czasach w pełni użytecznej), musimy użyć czasów, które trzeba ustabilizować przy ogniskowej na poziomie kilkunastu milimetrów.

W terenie nie udało mi się znaleźć warunków wymuszających użycie stabilizacji w obiektywie ultraszerokokątnym. Czas więc na wnętrza. W dyskusji z Czytelnikami pojawił się temat ciemnych wnętrz kościelnych. Ponieważ kościołów na warszawskiej Starówce nie brakuje, wstąpiłem do kilku i wykonałem szereg ujęć.

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?
16 mm, f/5.6, 1/25 s, ISO 800


Szerokie ujęcie całego wnętrza kościoła spowodowało użycie umiarkowanej czułości ISO 800. Dla X-E1 to żadne wyzwanie. Kościół nie miał żadnych okien w bocznych ścianach – jedyne okno znajdowało się nad ołtarzem. Mieliśmy jednak jasne ściany, tak więc część z Czytelników może uznać, że zadanie było zbyt łatwe.

Przeszedłem więc do bocznej nawy, gdzie światła było trochę mniej. Ujęcie tam wykonane prezentujemy poniżej.

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?
16 mm, f/5.6, 1/30 s, ISO 800


Aparat znów zdecydował się na użycie mało wymagającej czułości ISO 800, przez to jakość obrazu znów jest znakomita, a stabilizacja zupełnie zbędna.

Chcąc podnieść poprzeczkę, w tym samym kościele, znalazłem najciemniejszy zakątek, w którym stał samotny konfesjonał i właśnie jemu wykonałem zdjęcie.

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?
16 mm, f/5.6, 1/30 s, ISO 4000


Poprzeczka poszła w górę dość mocno, bo tym razem aparat użył czułości ISO 4000. Jeszcze kilka lat temu mielibyśmy poważny problem. Dzisiaj już nie. Nawet na tak wysokiej czułości, po umiejętnej obróbce zdjęcia, lekkim przeskalowaniu rozdzielczości w dół możemy tutaj uzyskać wysokiej jakości wydruki w formacie na poziomie A3. Aby nie być gołosłownym poniżej prezentujemy wycinek 1:1 powyższego zdjęcia.

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?


Być może kościół, w którym przyszło nam fotografować, wcale nie jest ciemnym kościołem i nie stwarza tak ekstremalnych wymagań… Przejdźmy się więc do innego.

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?
16 mm, f/5.6, 1/20 s, ISO 1600


Tutaj faktycznie jest ciemniej, bo aparat, w głównym ujęciu, wybrał czułość ISO 1600. To wciąż żadne wyzwanie dla dobrej matrycy Fujifilm, która, jak widzieliśmy wcześniej, radzi sobie nawet na ISO 4000.

Obok głównego ołtarza, trochę w cieniu, stała świeżo przygotowana szopka bożonarodzeniowa. To wdzięczny obiekt do fotografowania więc wykonałem mu kilka zdjęć. Te wykonane od frontu nie postawiły poprzeczki zbyt wysoko, bo aparat wykorzystywał czułości z zakresu ISO 1600–3200. Zdecydowałem się więc przejść na tył szopki i w jej najciemniejszym miejscu wykonać kolejne zdjęcia, z których jedno prezentujemy poniżej.

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?
16 mm, f/5.6, 1/15 s, ISO 5000


Tym razem czułość dobiła do wysokiego poziomu ISO 5000, ale w przypadku Fuji X-E1, gdy nie jesteśmy purystami, wciąż możemy mówić o pełnej użyteczności zdjęć czy to do prezentacji w internecie, czy na wydrukach w formacie A3–A4.

Wizyta w kolejnym kościele nie zmusiła nas do używania stabilizacji. Zdecydowałem się jeszcze bardziej podnieść poprzeczkę. Rankiem, po godzinie 8, gdy w połowie grudnia na dworze panuje jeszcze poranna szarówka, wybrałem się do żoliborskiego kościoła Stanisława Kostki, w którym zwykle jest bardzo ciemno. Nie zawiodłem się. W głównej nawie panował półmrok, a boczne nawy były tak ciemne, że zdecydowano się włączyć nieliczne i słabo świecące żarówki. Byłem bardzo ciekawy, czy w takich warunkach uda nam się wykonać ujęcia bez stabilizacji i bez statywu.

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?
16 mm, f/5.6, 1/13 s, ISO 6400


Widać, że tym razem warunki były naprawdę trudne, bo aparat użył czułości ISO 6400. Dla mnie osobiście jest to graniczna czułość X-E1, powyżej niej zdjęcia uznaję już za średnio użyteczne. Tutaj sytuacja jest więc trudna do rozstrzygnięcia. Do wielu zastosowań powyższe zdjęcie bez problemów się nada. Gdy mamy wysokie wymagania co do jakości obrazu, możemy trochę kręcić nosem.

Na zakończenie jeszcze jedno z ujęć z ciemnego kościoła na Żoliborzu – tym razem z bardzo ciemnego pomieszczenia za ołtarzem głównym.

Czy w obiektywach ultraszerokokątnych potrzebna nam stabilizacja? - Potrzebna czy niepotrzebna?
16 mm, f/5.6, 1/15 s, ISO 6400


W dyskusji z Czytelnikami pojawił się też temat fotografowania w kopalni. Niestety nie miałem żadnej kopalni pod ręką. Myślę jednak, że kopalnia bez problemów może być zaklasyfikowana jako wspomniane przeze mnie zastosowanie marginalne.

Szczerze powiedziawszy nie wiem czy kogoś przekonałem do tego, że stabilizacja obrazu w obiektywach ultraszerokokątnych przydaje się niezmiernie rzadko. Mogę tylko napisać, że sam, po wykonaniu zdjęć do tego artykułu, tylko utwierdziłem się w tym, co pisałem wcześniej. Dla mnie to wciąż fanaberia, z której zysk w żadnym wypadku nie uzasadnia wydawania dodatkowych pieniędzy, noszenia dodatkowych gramów i strat na jakości obrazu.



Poprzedni rozdział