Znajdź swój skradziony aparat
W sieci pojawiła się bardzo interesująca strona autorstwa Matta Burnsa. Stolen Camera Finder to witryna, która być może ułatwi nam odszukanie skradzionego aparatu. Wystarczy podać jego numer seryjny, lub wgrać jakiekolwiek zdjęcie nim wykonane, a specjalna aplikacja sprawdzi, czy w internecie nie opublikowano zdjęć wykonanych naszym aparatem.
Cały mechanizm bazuje na danych EXIF, w których często zapisywany jest numer seryjny aparatu. Niestety nie wszystkie modele z tego korzystają i czasem odszukanie zdjęć nie będzie możliwe. Problemem jest też przeszukiwanie internetu w poszukiwaniu zdjęć. Zajmuje to sporo czasu, więc aplikacja korzysta z lokalnej bazy danych, która sukcesywnie się rozrasta w miarę przeszukiwania stron przez roboty. Dlatego twórcy strony zwrócili się o pomoc do internautów i udostępnili specjalne rozszerzenie do przeglądarki Chrome, które podczas przeglądania przez nas stron internetowych uzupełnia bazę danych o kolejne informacje.
Komentarz można dodać po zalogowaniu.
Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.
Świetna sprawa, nawet nie wiedziałem że w EXIFie jest zapisywany numer seryjny. Mam nadzieję, że wiele osób odnajdzie swój sprzęt w ten sposób.
DOBRE!!!
Nie wszystkie aparaty zapisują w EXIFie numer seryjny.
Szabla, przeciez o tym napisalem:
"Cały mechanizm bazuje na danych EXIF, w których często zapisywany jest numer seryjny aparatu. Niestety nie wszystkie modele z tego korzystają i czasem odszukanie zdjęć nie będzie możliwe."
ale, ale- lepsze by bylo szukanie poprzez martwe pixele. Uklad 2,3,4 i wiecej dawal by 100% pewnosc. Exify w sumie czesto sa zastepowane przez nadpisanie do pliku BMP lub przez konwersje w samym CMS na serwerze.
Rozumiem, że można będzie też sprawdzić, czy zdjęcia wykonane moim aparatem (w domyśle - przeze mnie) nie są przez kogoś bezprawnie wykorzystane w internecie?
Benedykt - racja wyszukiwarka też tak zadziała. No chyba, że ktoś przed publikacją usunie exif
od znalezienia w sieci użytkownika który robi naszym aparatem fotki, do udowodnienia mu że jest kradziony i odebrania aparatu... to znając polskie sądy, minie tyle czasu że aparat stanie się zabytkiem ;) ale zawsze jakaś nadzieja jest....
Jeśli chodzi o zdjęcia, to o ile nie jest to jakaś firma, można się bucnąć. Serwer typu pisznaberdyczów.ru, wystarczy by był w usa i koniec dochodzenia. Poszukiwanie aparatu na podstawie exif-u, niewielki wysiłek, a jest szansa, że trafiło się na leszcza, który nie wie, że jest exif i co zawiera. Jest to szansa, ale moim skromnym zdaniem, jeśli kto kupił aparat od złodzieja tej wartości, że warto go szukać, to ani exif, ani martwe piksele nie pomogą, ten ktoś już będzie wiedział, co zrobić. Obawiam się, że im metoda będzie popularniejsza, tym będzie mniej skuteczna. Na dodatek jest bardzo łatwa do użycia, jako prowokacja. Wystarczy założyć, komuś kogo się nie lubi stronę internetową i wrzucić foty ze skradzionego aparatu. Exif można zmodyfikować wieloma programami. Takie zastrzeżenia do pomysłu.
a ja mam inny pomysl. aby policja (np. interpol) zalozyla do softwer-ow w minilabach programiki ktore zczytuja EXIFy, gdzie stale aktualizowana lista sygnalizowaly by itd... :)
jest też aplikacja to znajdowania skradzionych zdjęć, zindeksowanych w necie. Tineye, pod firefoxa mozna sobie podkleić.
Akcja szukania sprzętu ma pewne wady. Wiele cwaniaczków która po prostu zgubiła aparat w różny śmieszny sposób, zgłosiła następnie kradzież owego sprzętu.
Jest raczej marna szansa na znalezienie, szczególnie że sporo osób osuwa dane EXIF a niektóre programy jak Photoshop czy LR domyślnie usuwa EXIF przy wybraniu opcji "eksport to web".
Ci co wpadną to będą raczej mało kumaci użytkownicy kompaktów i tanich lustrzanek z kitem. Ci którzy kupują kradziony sprzęt wart grube pieniądze po "okazyjnej" cenie z reguły widza co kupują i co zrobić żeby głupio nie wpaść.
Poza tym kradzionego sprzętu z kilka czy kilkanaście tyś nie sprzedaje się pierwszemu leszczowi z forsą tylko komuś kumatemu kto wie co z nim zrobić ewentualnie gdzie bezpiecznie odsprzedać dalej.
Moja babcia mi radziła, aby szukać spokoju, a nie sprawiedliwości. Dobrym pomysłem jest nie dać się okraść. Niedobrym, aby jeden szeryf przypadał na jednego mieszkańca. Jestem dzieckiem komuny i przez to doskonale obeznany ze wszelkimi pomysłami na niekończące się się kontrole, gromadzenie dokumentacji itd. nadzieje, że dzięki komputerom da się wreszcie wszystko umieścić w jednej bazie danych, są zwyczajnie naiwne. Były znaki wodne mające niezawodnie identyfikować właścicieli zdjęć. A także piratów używających nielegalne wersje Photoshopa. Po pierwsze, nikt ich nie kontrolował, po drugie okazało się, że nieusuwalny znak wodny znika po bardzo banalnych operacjach. Twórcy drmów już dano wywiesili białą flagę. Owszem gdyby producentom aparatów zależało, pewnie dodali by opcję umieszczania hasła które znaczyło by zdjęcia choćby kiepską ale zawsze trochę działającą techniką znaku wodnego. Być może da się przypisać każdemu aparatowi niepowtarzalną sygnaturę szumów. Dowcip w tym, że kontrolowanie tego wszystkiego będzie kosztowało kilkadziesiąt, kilkaset razy więcej niż wartość skradzionego sprzętu, pewnie kilkadziesiąt tysięcy razy więcej niż wartość sprzętu odzyskanego. Takie proporcje występują w walce globalnym ociepleniem.
Osobiście preferuję staromodne metody. Nie noszę nez potrzeby cennego sprzętu ze sobą, kupuję najtańsze korpusy które mi wystarczą do focenia, noszę to w obdartym plecaku, kot ostrzy o niego pazury, dzięki czemu wygląda niezachęcająco. Poza tym , obawiam się zawsze główną stratą są obiektywy. To nie jest czas analogowych korpusów, których ceny stały wysoko co najmniej przez kilka lat. Ceny korpusów na rynku wtórnym lecą już po wprowadzeniu modelu do sprzedaży. Osobiście najbardziej obawiam się o szkła.
Wydaje mi się to dość średnim rozwiązaniem. Bawiliście się troszkę tym? Bo z tego co widzę to jakakolwiek szansa jest tylko jeśli:
1 Posiadamy numer seryjny aparatu (najpewniejsza opcja)
2 wrzucone do wyszukiwarki zdjęcie będzie pozbawione jakiejkolwiek obróbki programem graficznym.
tzn jeśli mamy na kompie zdjęcia tylko takie które ujrzały złote macki PS Lightrooma czy innego painta w którym klikneliśmy magiczne "zapisz" to numer seryjny znika ze zdjęcia.
To się tyczy też poczynań złodzieja.
Wydaje mi się, że dzięki tej stronie największe prawdopodobieństwo jest znalezienia tanich kompaktów których użytkownicy (celowo nie używam słowa "właściciele") rzadziej przywiązują wagę do wyglądu zdjęcia i nie obrabiają ich tylko wrzucają do sieci jak leci.
Kompletnie nietrafiony pomysł.
Coś średnio działa, wrzuciłem zdjęcia z 3 puszek które albo puściłem w obieg albo sam mam z drugiej ręki i... nic. Wychodzi że albo nikt nie publikował z nich zdjęć albo ludzie tak jak ja kastrują exifa...
Jedynym pewnym sposobem namierzania naszych zdjęć w sieci (tytuł artykułu jest mylący i nie ma wiele wspólnego z opisem usługi oferowanej przez Matta Burnsa) to skorzystanie z cyfrowego znaku wodnego (na przykład tutaj: www.digimarc.com): płacisz i wymagasz. Nie ma sposobu na usunięcie tego typu zabezpieczenia gdyż jest to rodzaj cyfrowego DNA.
powinni standardowo montować gps w aparatach. rejestrujemy sprzęt i mamy podgląd gdzie jest używany. W razie kradzieży, bez problemu namierzyć posiadacza. Koszt to pewnie z 1.5 $ wiec nie zwiększyłoby to ogólnego kosztu zakupu.
@korona2009: obawiam się, że to już nie działa.
Jest tez strona numbaza.com
Usuąć exif z fotki to nie problem.
komarr - Po pierwsze mylisz odbiornik GPS z nadajnikiem. Po drugie koszty takiej transmisji są wysokie Po trzecie musiałby to być nadajnik bez możliwości wyłączenia ani zniszczenia. W aparacie ciężko byłoby taki ukryć i non stop zasilać. Twój pomysł jest zatem dosyć mało realny do "standardowego montażu" :-)
link
@ komarr
GPS to tylko pomiar pozycji, która jest wyświtalana w aparacie i ewentualnie dodawana do EXIFa. Żeby zlokalizować sprzęt musi nadawać sygnał a nadajnik zużywa sporo energii więc jego zastosowanie w aparacie jest bezsensowne oczywiście pomijamy koszty takiego rozwiązania.
Inna sposób to wbudowany moduł GSM z kartą SIM co jest już kompletną abstrakcją :)
Przede wszystkim: czy jest problem. Moim zdaniem był kiedyś. Za czasów analogów gdy Mamiya stała koło 15 k zł. Wtedy też kradli samochody. Dziś jest ćwierć problemu. Poza tym, kłopoty robią pijane żule które raczej rozwalą sprzęt jak go zabiorą. Oczywiście GPS mógłby najwyżej nabijać położenie na foty. A system z nadajnikiem odbiornikiem, nawet gdyby się dało jakimś cudem zamontować, to wystarczy uszkodzić nadajnik i po zabezpieczeniu.
Sprawdziłem serwis na trzech korpusach, każdy z kilkuletnim stażem i wleloma zdjęciami w sieci.
Dowiedziałem się, że system nie przeczyta numeru seryjnego z JPG eksportowanego z RAW, więc znalazłby tylko zdjęcia robione w JPG.
Wypróbowałem więc pliki JPG zapisane w aparatach — z jednego nie potrafi odczytać numeru (czyli prawdopodobnie nie jest zamieszczony w metadanych z tego korpusu), z dwóch pozostałych — 0 wyników.
Podsumowując, pomysł ciekawy, w praktyce — narzędzie bezużyteczne.
@ Euzebiusz dzięki za info.
@ Borat, może wystarczyłoby wysłać pojedynczy sygnał w momencie włączenia aparatu.
@komarr: na moje naiwne wyobrażenia, to tak. O ile system zabezpieczenia jest nieznany złodziejowi, pewnie się złapie. Jak startowały pierwsze alarmy samochodowe, były zabójczo skuteczne. Jak zaczęto je montować masowo w ten sam sposób w tych samych miejscach, podłączać takimi samymi przewodami, przestało działać. Sprawdziłem, ze wystarczy szmata na kierownicy i pudełko na siedzeniu, a "specjalista" głupieje. Generalnie żaden system nie wytrzyma w konfrontacji z człowiekiem. Pomysł z przeszukiwaniem internetu jest "we właściwą stronę", ale ze wszystkimi zastrzeżeniami, ze może być użyty do prowokacji, że łatwo go oszukać bo np w GIMP-ie samemu się decyduje jakie elementy dołączać do jpg-a. Ja zwykle wycinam exif-a bo zajmuje miejsce, a że i tak już dużo moich tekstów wisi np na chomiku, to mi piratowanie powiewa. Foty krążą gdzieś po świecie i Bóg z nimi. Na www. jamendo.com jest pod 50000 utworów do darmowego pobrania, co ja się ze swoimi pstrykami będę awanturował.
Oczywiście jest to kiepskie zabezpieczenie, ale lepsze takie niż żadne. Oczywiście, jak mi co zgrandzą, będę próbował i tą metodą. Ale, bez specjalnej nadziei. Tak, na marginesie, jedna z teorii, do kogo trafia "zawodowy" sprzęt foto. Podobno do prywatnych detektywów śledzących niewiernych mężów.
komarr
I co ci da ten pojedynczy sygnał?
Odbierzesz go i będziesz tylko wiedział, że ktoś włączył aparat i tyle :)
@komarr: tak, to jest słuszna koncepcja, koniecznie wbudować nadajniki, ja bym jeszcze dodał czytnik odcisków palców i mikrokamerkę z tyłu do identyfikacji twarzy włączającego, można by to na szybko porównywać z danymi w internetowej bazie biometrycznej. Właściwie to od razu można by dodać system automatycznych szpikulców z trucizną uśmiercający zidentyfikowanego złodzieja na miejscu. Do namierzania sprawdziłby się też system ulicznych oraz domowych kamer. Tak kamery i nadajniki, koniecznie dyktafony, podsłuchy wszędzie... wtedy na pewno nasz sprzęt i my będziemy bezpieczni i będzie się nam w końcu żyło spokojnie i dostatnio!
Cube
Ha ha ha zabłysnąłeś. Powinieneś co najmniej fan page założyć ze swoimi pomysłami.
cube, jak wydasz 40 kg pln na sprzęt, to będziesz się mógł kombinować po swojemu. Gdyby gps w aparatach było standardem, właściwie nie byłoby popytu na kradziony sprzęt.
Pomysły nie moje, a już dawno opisane przez kogo innego... ale za to odróżniam odbiornik od nadajnika i wiem też, że podobnie jak tysiące innych sposobów wymyślanych od stuleci, tak i dżi-pi-jes nie zniechęci złodziei do łatwego zarobku, ani ludzi do zakupów trefnego towaru "w promocyjnej cenie". Nie mam też żadnych złudzeń nt. ew. postawy organów ścigania wobec zgłoszenia typu: "panie aspirancie, spieszę donieść iż przed godziną na skrzyżowaniu Polnej i Głuchej ktoś włączył mojego skradzionego canona 1575d"... ;-)
Chciałem tylko zauważyć, że o ile, jak zauważył jaad75, na znalezienie aparatu to faktycznie pomysł do luftu, to na serwis internetowy i przynajmniej zaistnienie, to pomysł jest dobry. A, z wypróbowanych metod zabezpieczania się prze złodziejem: nie noś nigdy firmowych toreb z wielkimi napisami. Nie używaj plecaków fotograficznych tylko znoszone turystyczne. Na pasek nadziej skarpetę w śmieszne paski. Uważaj komu opowiadasz o sprzęcie który niesiesz w torbie. Noś ze sobą minimum sprzętu. Nie pij ani w drodze na sesje, ani podczas sesji, ani po udanej sesji.
link
Jezu komarr ale ty tępy jesteś. Czy nie możesz zrozumieć prostego faktu ze wszelkiego rodzaju GPSy montowane w telefonach, aparatach, laptopach i bóg wie czym jeszcze to tylko ODBIORNIKI !!!!
Odbierają tylko dane z satelity i pokazują ci pozycję twoją pozycję.
NIE WYSYŁAJĄ danych i nie pozwalają namierzać.
Są systemy GPS pozwalające zlokalizować np. pojazdy ale one posiadają nadajnik i tego typu usługi są płatne i ich zastosowanie w sprzęcie foto to absurd.
Pewnie się wygłupiam, ale gps działa tak, że na podstawie różnic w czasie odbioru sygnałów z satelitów odbiornik oblicza swoje położenie.
link
Borat, nie bądź ograniczony umysłowo, temat nadajnik odbiornik zakończyliśmy juz kilka postów wyżej.
a temat lokalizacji nadajnika za pomocą gps jest możliwy, ale nie jest to stosowane powszechnie. Poza tym jest jeszcze gprs i gsm.
I będziesz jeszcze płacił abonament bo twój aparat lubi sobie czasem pogadać gdy jest samotny :)
Drodzy Forumowicze,
bardzo proszę o pomoc. Skradziono mi aparat Nikon d5200, nr seryjny 4537420.
Aparat był z obiektywem Nikkor 18-105. Proszę o poradę jak mogę zgłosić na stronach internetowych kradzież. Z tego co widze strona www.stolencamerafinder nie obejmuje Polski. Czy na innych stronach można wpisać numer seryjny aparatu, aby pokazalo czy ktoś wrzuci do sieci zdjęcie zrobione moim aparatem?
Będę bardzo wdzięczna za jakąkolwiek pomoc.