Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Po przeczytaniu artykułu chyba pozbędę się mojego filtra UV. Mam jakiegoś no-name, a i obiektyw już się zestarzał więc aż tak go chronić chyba nie potrzeba :) Dzięki za artykuł.
Mam wrażenie, że jeszcze niedawno w podręcznikach pisało się, że jedyną ochroną na obiektyw, jest dekiel. Fotografowanie z filtrem, to jak fotografowanie przez szybę, z tą różnicą, że szyba nie daje tak skutecznego pogorszenia kontrastu na skutek odbić pomiędzy soczewką, a warstwą szkła. Gdy chodzi o reguły stosowania różnych dodatków do obiektywów, to "zawsze" mówiło się, że obiektyw jest gorszy od najgorszego szkła jakie się na niego składa: czy to będzie telekonwerter, czy filtr, czy dodatkowa soczewka. Mam takiego znajomego który zakłada (założył?) agencję fotograficzną i ciągle mamy temat, że nie mam na teleobiektywie filtra. Zwłaszcza na tele nie wolno, bo stosunek krzywizn jest tu najgorszy. Osobnik, który kupuje "elkę" i natychmiast zakręca do nie UV, po prostu niegdy nie potrzebuje jakości elki. Tak po mojemu, to uczciwa konkluzja powinna być taka, jak w tych starych książkach, dla ochrony na obiektyw zakładamy dekiel.
baron13, w starszych podręcznikach mogli tak pisać, bo powłoki kiedyś były jednak gorsze niż dzisiaj. Najwyższej klasy filtr UV potrafi nie winietować, nie dawać odblasków i dawać stratę transmisji mniejszą niż 0.5%, więc nie bałbym się go założyć. Chociaż, mówiąc między nami, UV-ek nie używam :)
a jest coś takiego co ochroni przednią soczewkę, nie wpłynie źle na obraz, i kosztuje mało ?? :)
15 maja 2010, 01:12
A ja mam tradycyjnie dwa pytania do Autora: Czy odwrotnością "krótszej długości" jest "dłuższa krótkość" fali? (my new personal best...;-) oraz Skoro pszczoły "widzą widoczne w ten sposób" coś tam, to czy są zwierzęta, które "widzą niewidoczne" lub "niewidzą widoczne w jakiś sposób"?
I pytanie dodatkowe: Czy Pan ma już doktorat? A jeśli tak, to w jakim języku pisana była rozprawa? ;-)
A co do meritum. Kto to jest zwolennik ochrony obiektywu (dobrym!) filtrem? Odpowiedź: Jest to były przeciwnik takiej praktyki, teraz już mądry... ;-)
NIe zdarzyło mi się zaobserwować jakiegoś istotnego pogorszenia jakości zdjęć po nakręceniu DOBREGO filtra UV. Zdarzyło mi się za to widzieć obiektywy, których soczewki (a właściwie powłoki) zostały porysowane pośpiesznie zakładanymi deklami, na których swój ślad zostawił piaszczysty pył zmieszany z wilgotnym smogiem przy próbie przetarcia szkła oraz takie, które nieszczęśliwie uderzyły o coś przednią soczewką, gdy akurat nie było na obiektywie osłony przeciwsłonecznej... Konkluzja? Jak wyżej...
15 maja 2010, 01:22
@Baron13 - idąc Twoim tokiem rozumowania, skoro obiektyw jest jedynie tak dobry optycznie, jak dobry jest jego najsłabszy element (bo to chyba chciałeś napisać...), to w wielu przypadkach należałoby... zastrzelić fotografa, będącego ewidentnie najsłabszym elementem układu ;-) A na poważnie. Jak wynika z artykułu, dobry filtr nie szkodzi w sposób zauważalny. Moim zdaniem nawet czasem podnosi nieco kontrast zdjęcia w słoneczne, bezchmurne dni, tak to przynajmniej widzę. I naprawdę chroni obiektyw. Osoby twierdzące, że potrafią zapobiec "wypadkom przy pracy" ze szkłami osobiście traktuję jak tych idiotów - kierowców, którzy nie wykupują ubezpieczenia bo przecież świetnie jeżdżą... Twierdzenia obu grup mogą być prawdziwe jedynie, gdy: nie robią zdjęć posiadanym sprzętem, lub nie jeżdżą posiadanym samochodem. W każdym innym przypadku nieszczęście jest tylko kwestią czasu...
Ile to już razy napisano iż filtry UV są specjalizowane do określonych zadań,a w 99% są wykorzystywane jak dekle. A stosowane sa tylko i wyłącznie dlatego że "podobno" oraz "bo inni stosują , więc..". I tak dokładnie się to kręci. Nie przekonuje wcale ludzi fakt że sa nakładane na obiektywy nowoczesne powłoki ochronne za które płacą,dalej używają UV jak dekli. I kolejna ważna rzecz : wszystko co się dokręca dodatkowego na obiektyw pogarsza własności optyczne zestawu i kwita. Żeby nawet to było moczone w wodzie święconej i wychwalane pod niebiosa.
15 maja 2010, 02:23
Groni - najlepsza powłoka naniesiona na szkło, nieważne, jak się nazywa, nie ochroni cię przed skutkami punktowego uderzenia niewielkim przedmiotem w soczewkę, jak choćby kamyczek podczas focenia sportów motorowych. Filtr UV w większości wypadków ulegnie destrukcji, ale pochłonie energię owego uderzenia. I pokaż mi proszę dwa zdjęcia zrobione dobrym obiektywem w identycznych warunkach, jedno z dobrym filtrem UV (jako "deklem"), drugie zaś bez, gdzie zdołam wypatrzeć bez powiększeń 200% i wpatrywania się w specyficzne obszary obrazka, jakieś znaczące pogorszenie jakości? Od zawsze stosuję dobre filtry UV na obiektywach w celach ochronnych, robiłem tak na analogu i robię na cyfrze. Widziałem swoje zdjęcia drukowane w gazetach, magazynach, powiększane na plakatach i wieszane w ramkach na ścianie. Do wielu miałem masę zastrzeżeń "jakościowych", ale problem leżał najczęściej raczej po stronie moich umiejętności, rzadko - w ograniczeniach sprzętu, nigdy nie wynikał zaś z zastosowania "przezroczystego dekla" na obiektyw. Natomiast przypadków, gdy filtr uratował mi szkło kilka pamiętam...
Kiedyś jak miałem pierwszy aparat też nie zdejmowałem z obiektywu filtra UV. Dziś żadnych filtrów "ochronnych" nie używam i po prostu robię zdjęcia. Czasem tylko przetrę matrycę i tyle. Pozdrawiam wszystkich onanistów sprzętowych... ;-)
@Peter Apas co innego zakładać filtr do wyścigów motorowych albo w sytuacjach podwyższonego ryzyka. Jak fotografujesz w studio to też musisz chronić przed żwirem obiektyw? Jaki by nie był filtr niesie on niebezpieczeństwo dodatkowych flar. Więc w studio po pierwsze zdejmuje się filtry. Jest sens je stosować w plenerze jako ochronę, ale też nie zawsze. czasami lepszą ochroną jest tulipan.
pamietam uzywanie dobrych filtrow uv hoya smc analogowo: filmem kodacolor iso 100 pomagal b. dobrze a jeszcze skuteczniejsze byly filtry tzw. skyligh 1b itd. Wiadomo ze kazda nowa warstwa szkla przed obiektywem ma jakies negatywne rezulaty na optyce. To wszystko w zaleznosci od jakosci filtra, osobiscie uzywam wysokiej jakosci filtry polaryzacyjne ktore tez pomagaja z kontrola swiatla uv.
Używam filtra UV. Na obiektywie Canon 90-300 który już raz mi się utopił, "pełny plastyk", jest cały czas. Bo niczego już tam nie popsuje, a uchronić, może. Kiedy mam pomysł, że ten filtr pomoże zdjęciom. W słoneczny dzień, fotografując z wysokiej wieży odległy krajobraz. Zazwyczaj lepiej założyć szary połówkowy. Używam jako dekla, gdy pada deszcz, lecą muchy. Wiedząc, że obraz będzie minimalnie gorszy. Używam w warunkach "wycieczkowych". Ale, jak mi na czymś zależy, wkładam zdejmuję, kombinuję. Jeden filtr połówkowy mam krzywy. UV, mam wątpliwości, wystarczy poobserwować odbity od nich obraz, lornetką, drugim teleobiektywem przez wizjer aparatu. Najlepszy jest chyba do ruskiej 1000-ki. Peter Apas, masz rację, dla współczesnego sprzętu jakość bywa bardzo rzadko problemem. Prawie zawsze zdjęcie psuje fotograf.
Decyzja należy do usera.... fakt, jest taki owczy pęd... jak wszędzie i kupujemy razem z obiektywem filtr, zakładamy od nowości. Wszak łatwiej sprzedać dalej taki obiekktyw jak "od nowości z filtrem" Moim zdaniem ;o propstu nalezy przeprowazić włąsne testy powiedzmy 10 fotek w różnych okolicznściach najczęściej robionych zdjęć. z filtrem posiadanym i bez.. sprawa prosta Jest różnica na niekortzyść? kupujemy nowy bądź zdejmujemy.
mam jedno sigme 350-500, zapłaciłem ponad 5tys, szlajam się z nim po błotach krzakach.. Dekiel? Oczywiście używam :) ale gdy jest niewygodnie to zwykle jest w kieszeni, czasem wystarczy sieruszyć i ptaszor zwiewa... Innymi słowy Filtr w niektórych przypadkach jest wg mnie nieodzowny jalko własnie ochrona obiektywu. prtóbowałem z i bez... i ja osobiscie nie widzę różnicy
Używam alo Marumi haze kupione po 30zł. - nie widzę różnicy w Bigmie sigmowski uv standard... tak samo
sprawa jest prosta - dopóki więcej Ci filtr daje niż bierze:) zakłądaj:) Zdrówka
Jestem w rozterce gdyż zgadzam się zarówno z baron13 jak i Peter Apas. Z jednej strony jadąc bezdrożami i szukając ujęcia porysowałem ukochanego zeissa i powiedziałem sobie że nigdy więcej nie ruszę się w teren bez szkiełka na szkiełku (problem jak widać częsty - wystarczy spojrzeć na alledrogo ileż tam opisów w stylu "mikroryski na szoczewce". Walnąłem kiedyś solidnie obiektywem o skałę - skasowałem obrzeże filtra za niemal 300- szkoda? Nie radocha jak cholera bo inaczej miałbym skancerowany obiektyw za 6000. Ale z drugiej szkło na dobrym obiektywie to jak za przeproszeniem marna prezerwatywa na... Lecz dążąc do empirycznego potwierdzenia moich obaw zrobiłem kiedyś test z "Arkowską" dokładnością (bezcieniowy dzień, rawy, manual, portretowa przysłona, krótki czas (ogniskowax3) cholernie ciężki statyw z takąż głowicą wszystkie filtry i obiektyw z "górnej półki") i wyszło mi, że przy tele- obraz z uv=obraz bez uv < (gorszy od) obraz z polarkiem! Jakież było moje zdziwienie! Czy ktoś tak sprawdzał?
15 maja 2010, 11:17
Oczywiście nie chciałbym być źle zrozumiany - jako zwolennik ochronnych własności filtra UV bynajmniej nie postuluję, by go nakrecić na szkło zaraz po zakupie i nigdy już nie ściągać. W studio zdjąc można jak najbardziej (chociaz nie demonizowałbym pogorszenia jakości w przypadku, gdy tego nie uczynimy...). W sytuacji, gdy potrzebny jest polaryzator czy połówka także odkręcam UV, jako że jeden filtr na szkle to jest maksimum (chyba, że mam jakieś wizje typu FX i ŚWIADOMIE nakręcam więcej niż jeden).
15 maja 2010, 11:27
@privjuzer - nie bardzo rozumiem? Co oznacza "gorszy od obraza z polarkirm"? Wszak filtr polaryzacyjny jest używany po to, by uzyskać pewien efekt, na przykład odcięcia refleksów czy "wykontrastowania" chmur, podniesienia dramatyzmu nieba (o ile niebo się do tego nadaje w chwili fotografowania...). Jeśli zatem świadomie urzywasz narzędzia, jakim jest polaryzator, to nie ma mowy o pogorszeniu obrazu, tylko o uzyskaniu zamierzonego efektu. Zdjęcie wykonane z użyciem filtra ma swoją specyfikę, której fotograf winien być świadomy... Poza tym, jeśli dzień był "bezcieniowy" jak piszesz, to znaczy, że światło było rozproszone, zapewne na chmurach (przy bezchmurnym niebie masz zawsze punktowe źródło światła w postaci słońca, a więc i cienie...), zatem z definicji działanie filtra polaryzacyjnego raczej słabo widoczne...
15 maja 2010, 11:29
Zanim Arek mnie zaatakuje - wiem, że napisałem "używasz" przez "rz", a powinienem przez "ż"... ;-)
Privjuzer, sprawdzałem, bo uwielbiam takie amatorskie testy. Moim zdaniem lepiej by było gdybyś zastosował nie światło bezcieniowe o wysokiej temperaturze barwowej ale mieszane, tak gdzieś 5500 -6000°K. Test trzeba wykonać w kilku wariantach: 45° w plecy, stycznie i 30-45° na światło. Światło bezpośrednie ~70% składu i odbite od jasnych cumulusów reszta. Wyniki jakie odnotowałem wskazują, że różnica z UVf i bez wyraźnie wzrasta z zawartością światła bezpośredniego oraz wzrostem kąta na światło. Dlatego używam filtrów tylko w uzasadnionych sytuacjach, głównie do L-ek. W warunkach zachmurzenia ciągłego, jak napisano w lekcji, nie ma czego filtrować i filtr staje się tylko ochronnym. Lepiej zastosować osłonę p/słoneczną, ja używam niestandardowe samoróbki przez wycięcie długiej osłony do stałek tele. Czapka, pień drzewa czy coś prowizorycznego to normal, zależy co mam do dyspozycji. A dekielek trzeba się nauczyć zakładać bez porysowania przedniej soczewki.
15 maja 2010, 13:41
Osobiście nie zauważyłem pogorszenia jakości zdjęć przy stosowaniu filtrów. W większości są to filtry Sigma EX. Niestety do mojej Sigmy 50-500, filtr UV o średnicy 82mm kosztował ponad 350 zł. Cena niestety wysoka jak za taki filtr, ale obiektyw też nie był tani. Jedno co mogę potwierdzić, że kilka razy ten filtr uratował mi przednią soczewkę przed lekkimi uderzeniami.
Zrobiłem niedawno porównanie jakości fotek z UV-ką dodawaną jako gratis do obiektywu (Marumi Haze) i bez niej. W centrum różnice nie są duże ale na brzegu to niestety mydełko straszliwe, szkoda go nawet nakręcać. Faktycznie jak już używać to tylko lepszych UV-łek.
Dawno temu sprawdzałem jakość obrazu dla posiadanych wtedy Nikkorów 24/2.8 50/1.8 105/2.0 z filtrem UV Hoya HMC i bez. Różnic pod względem ostrości nie dostrzegłem, pod względem blików było ciut gorzej, zauważalne tylko z 24/2.8. Jako że zwykle fotografuję w terenie, zawsze używam UV.
Kiedyś w Sylwestra w ogólnej euforii upuściłem moją lustrzankę. Pech chciał że walnęła centralnie obiektywem w jakiś kamień. Filtr UV się roztrzaskał.Z początku myślałem ,że to obiektyw, ale po wysypaniu kawałków rozbitego filtra okazało się ,że na obiektywie została tylko jedna maleńka ryska i to zupełnie z boku przy oprawce. Więc filtr uratował mi obiektyw za ponad 2000zł. I chyba tylko dlatego go noszę:)
Osobiście podpisuje się pod zasadą "dopóki więcej Ci filtr daje niż bierze:) zakłądaj:)" Zanim zdecydowałem o założeniu filtra na stałe, też porobiłem kilka testów. Osobiście ani w kolorystyce, kontraście i szczegółowości (w centrum i na brzegach) nie zauważyłem różnicy. Za to dzięki filtrowi wogóle nie zakładam dekielka, gdy potrzebuję zrobić zdjęcie poprostu wyjmuję aparat z torby i odrazu robię. To samo po zrobieniu zdjęcia, poprostu chowam aprat do torby i ide dalej. Nie stresuję się kropiącym deszczem, trącającymi mnie ludźmi w tłocznych sytuacjach itp., bo wiem że w razie czego do wymiany bedzie szkiełko za 100 pln, a nie obiektyw za 1-2 tys. pln.
Osobiście używam filtrów Hoya HMC i Super HMC. Nie przypadkowo wybrałem zwycięzców testu.
nie dalej jak wczoraj zrobilem sobie male porownanie filtrow, ktore osobiscie posiadam. na 450D + 300/4 wiec sprzecie, ktory ma dostateczna rozdzielczosc, zeby z tego co sie na niego nakreca oddzielic ziarno od plew.
nie ma zadnej roznicy w zdjeciach bez filtra a zdjeciach z UV-kami (zakladalem Marumi DHG, Marumi WPC i Hoye HMC), praktycznie bez skazy sa zdjecia z filtrow polaryzacyjnych (zakladalem Marumi DHG, najtanszy najbardziej podstawowy Tiffen i taki specyficzny Tiffen Warming Polarizer) z wyjatkiem Cokina P164, ktory ma minimalny spadek rozdzielczosci i nieco wiekszy spadek kontrastu. bez wplywu na rozdzielczosc zdjec jest takie filtr taki jak Marumi Redhancer, ktory nawet nie wiem czy ma jakiekolwiek powloki. paradoksalnie, tylko minimalny spadek szczegolowosci jest na zwyklym zywicznym Hitechu ND 1.2, choc juz nalozenie dwoch Hitechow na obiektyw to kleska, bo tam nawet na LiveView widac, ze nie da sie uzyskac ostrego obrazu bez efektu "duszka" (przesunietej kopii obrazu).
zauwazylem za to drobny spadek jakosci na B+W ND106 (jednolity szary 6-dzialkowy), wiekszy niz w ww. Hitechu.
duzy spadek jakosci jest tez na filtrze LCW ND-Fader, czyli tym szarym o regulowanej sile krycia. mam jego nowa wersje (mkII), ktora rzekomo nadaje sie do 70mm wlacznie. faktycznie, przy 50mm (25-105 @ 50mm) jest akceptowalnie, ale to nie jest ten sam poziom co normalne filtry. ale biorac pod uwage fakt, ze ten Fader to tak naprawde dwa polaryzacyjne w jednym pudelku - trudno oczekiwac cudow.
z mojej strony wszystkim pajacom wypisujacym o psuciu zdjec przez filtry polecam zrobienie samodzielnie zdjec porownujacych. bo okaze sie, ze nawet zwykla fioletowa Hoya nie ma szans zepsuc rozdzielczosci dobrego obiektywu ;) niemniej, pozdrawiam erotomanow-teoretykow ;)
Chciałbym zadać jedno podstawowe pytanie. Czy okna w samolotach przypadkiem nie blokują w jakimś stopniu promieniowania UV? Bo jeali tak... to cały test... itd.
W tekście jest jasno napisane, że częściowo na pewno blokują. No i co nazywasz testem? Jedno przykładowe zdjęcie pokazujące działanie filtra? Właściwy test filtrów UV nie był przeprowadzany na pokładzie samolotu.
Myślę, że fotka dobrze zilustruje problemy z filtrami: link Dodatkowy element, o którym nie wiadomo jest/nie sprawny. Jak się zachowa. Albert Einstein radził by wszystko było tak proste, jak to tylko możliwe. Ale nie prostsze. Dlatego używam filtra, jak chcę odfiltrować.Jak nie, zdejmuję. Tak już mam :-)
f8@24mm wyobraź sobie teraz, że masz w kieszeni szkiełko za 300 zł i czeka orszak ślubny chrześnicy żony. A Ty kombinujesz, czy to szkiełko to twój, czy mój przypadek. Pół bidy gdy efekt jest tak monstrualny, jak na przykładzie. Ale, jeśli będzie spadek rozdzielczości powiedzmy do 60 l/pmm poznasz? Mówię o "zeisowskiej" rozdzielczości dla spadku kontrastu do 2%. To będzie pewnie w tutejszych testach jakieś powyżej 25 poniżej 30 l/pmm. Rodzina będzie trzeszczeć nad głową, ze chciała mieć ślubne powiększenie do powiesznia nad łóżkiem, a tu wyszło coś takie, nie takie... A Ty będziesz kombinował, co się właściwie stało? Tym razem mamusia stała naprzeciw konterki i dawała po obiektywie cekinową sukienką. Zrobisz test i nie wyczaisz. Masz rację, że normalnie nie widać żadnych efektów, głownie dlatego, że "normalnie" jeśli aparat był w stanie zarejestrwać po dłuższym boku jakieś 1200 linii, to zdjęcie jest śliczniutkie, bo rozdzielczość wzroku człowieka to około 3 minut kątowych. Zakładam jednak, że jak sobie kto kupuje "elkę", to po to aby wydusić z niej wszystko.
nie wiem co do mnie piszesz. strasznie duzo belkotu o jakichs liniach i rozdzielczosciach, czego ja nie rozumiem.
ja sobie zrobilem zdjecia dla porownania ile szczegolow zachowuja filtry. aparat na statywie, mirror lockup, bezprzewodowe wyzwalanie. w warunkach cropowa matryca 12Mpix i obiektyw 300mm (Canon 300/4 non-IS), wiec kombinacja jak najbardziej w stanie wychwycic mankamenty optyczne.
spostrzezenia masz opisane powyzej. wiec wiem ktore filtry moge zalozyc przy ogniskowej 300mm, ktore dla znacznie bardziej "wyrozumialych" 50mm.
nie obawiaj sie, nie grozi mi myslenie o jakichs cyferkach jak bede po nie siegal lub nie. jestem zdrowy psychicznie, dziekuje, a przy robieniu zdjec bardziej mnie interesuje to co fotografuje a nie to, czy matryca zrobi mi 40% piksela w pikselach czy 500% pikseli w pikselach...
aha... moim zdaniem to albo masz ta polowke Hoyi jakas dupna, albo cos zrobiles nie tak ze zdjeciem. i za bardzo generalizujesz na tym jednym przykladzie...
20 maja 2010, 00:51
Osobiście UV używałem tylko z jednym obiektywem Tokiną 28-80/2.8. Z jednego tylko powodu, mianowicie obiektyw nie zmienia rozmiarów podczas zmiany ogniskowej ale cały układ soczewek od przodu jest otwarty i dostawałby się do niego kurz. Po nakręceniu filtra mam szczelny obiektyw. I to w sumie jedyny przypadek
W tele nigdy nie stosowałem filtrów UV. Zresztą szkoda mi 200 stówy na dekiel :)
Używam filtra UV Marumi WPC slim przy moim canonie 10-22 bo czasem trzeba wsadzić obiektyw tam gdzie sam nie wsadziłbym głowy :) i robiąc zdjęcia w tłumie łatwo dostać z łokcia (mam też osłonę przeciwsłoneczną), Nie dostrzegłem tu żadnych spadków jakości.Jeśli chodzi o moją 85-tkę to używam tylko polaryzacyjnego filtra (też w sumie marumi) - bo tu odległość ostrzenia sama wymaga bezpiecznego dystansu od obiektu. Kiedyś miałem taniego polara i z 85-tką jakość była podobna do tych anten z przykładu baron 13 więc tanich filtrów za 20 zł nie proponuję nikomu.
Ja przykręciłem UV tylko do jednego obiektywu - Canona 17-55/2.8. To mój najdroższy zakup i wkurzałbym się gdyby ktoś mi choćby wypalcował przednią soczewkę :) Filtr mam Hoya HD i nie widzę żadnego spadku jakości zdjęć po jego nakręceniu.
22 lipca 2011, 18:00
Czy ktokolwiek z was opalił się kiedyś przez szybę? Chyba nie, bo każde szkło skutecznie zatrzymuje promieniowanie UV. W takim razie proszę o informację jak skutecznie zatrzymuje promieniowanie UV szkło znajdujące się w kilku, kilkunastu soczewkach obiektywu? Myślę, że pochłaniane jest 100% promieniowania. Więc po co filtr UV jeśli nie jako ochrona obiektywu?
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.
Po przeczytaniu artykułu chyba pozbędę się mojego filtra UV.
Mam jakiegoś no-name, a i obiektyw już się zestarzał więc aż tak go chronić chyba nie potrzeba :)
Dzięki za artykuł.
Dzieki - ciekawy artykul.
Przeczytałem artykuł, dobry i rzeczowy, popatrzyłem na wyniki swojej uvałki... W środę powinna przyjść nowa... :)
Mam wrażenie, że jeszcze niedawno w podręcznikach pisało się, że jedyną ochroną na obiektyw, jest dekiel. Fotografowanie z filtrem, to jak fotografowanie przez szybę, z tą różnicą, że szyba nie daje tak skutecznego pogorszenia kontrastu na skutek odbić pomiędzy soczewką, a warstwą szkła. Gdy chodzi o reguły stosowania różnych dodatków do obiektywów, to "zawsze" mówiło się, że obiektyw jest gorszy od najgorszego szkła jakie się na niego składa: czy to będzie telekonwerter, czy filtr, czy dodatkowa soczewka. Mam takiego znajomego który zakłada (założył?) agencję fotograficzną i ciągle mamy temat, że nie mam na teleobiektywie filtra. Zwłaszcza na tele nie wolno, bo stosunek krzywizn jest tu najgorszy. Osobnik, który kupuje "elkę" i natychmiast zakręca do nie UV, po prostu niegdy nie potrzebuje jakości elki. Tak po mojemu, to uczciwa konkluzja powinna być taka, jak w tych starych książkach, dla ochrony na obiektyw zakładamy dekiel.
"(...)czyli o falach krótszych niż 400 nm, choć nie dłuższych niż 10 nm(...)"
Powinno być "choć nie krótszych niż 10 nm" lub "ale dłuższych niż 10 nm".
baron13, w starszych podręcznikach mogli tak pisać, bo powłoki kiedyś były jednak gorsze niż dzisiaj. Najwyższej klasy filtr UV potrafi nie winietować, nie dawać odblasków i dawać stratę transmisji mniejszą niż 0.5%, więc nie bałbym się go założyć. Chociaż, mówiąc między nami, UV-ek nie używam :)
a jest coś takiego co ochroni przednią soczewkę, nie wpłynie źle na obraz, i kosztuje mało ?? :)
A ja mam tradycyjnie dwa pytania do Autora:
Czy odwrotnością "krótszej długości" jest "dłuższa krótkość" fali? (my new personal best...;-)
oraz
Skoro pszczoły "widzą widoczne w ten sposób" coś tam, to czy są zwierzęta, które "widzą niewidoczne" lub "niewidzą widoczne w jakiś sposób"?
I pytanie dodatkowe:
Czy Pan ma już doktorat? A jeśli tak, to w jakim języku pisana była rozprawa? ;-)
A co do meritum. Kto to jest zwolennik ochrony obiektywu (dobrym!) filtrem?
Odpowiedź: Jest to były przeciwnik takiej praktyki, teraz już mądry... ;-)
NIe zdarzyło mi się zaobserwować jakiegoś istotnego pogorszenia jakości zdjęć po nakręceniu DOBREGO filtra UV. Zdarzyło mi się za to widzieć obiektywy, których soczewki (a właściwie powłoki) zostały porysowane pośpiesznie zakładanymi deklami, na których swój ślad zostawił piaszczysty pył zmieszany z wilgotnym smogiem przy próbie przetarcia szkła oraz takie, które nieszczęśliwie uderzyły o coś przednią soczewką, gdy akurat nie było na obiektywie osłony przeciwsłonecznej... Konkluzja? Jak wyżej...
@Baron13 - idąc Twoim tokiem rozumowania, skoro obiektyw jest jedynie tak dobry optycznie, jak dobry jest jego najsłabszy element (bo to chyba chciałeś napisać...), to w wielu przypadkach należałoby... zastrzelić fotografa, będącego ewidentnie najsłabszym elementem układu ;-)
A na poważnie. Jak wynika z artykułu, dobry filtr nie szkodzi w sposób zauważalny. Moim zdaniem nawet czasem podnosi nieco kontrast zdjęcia w słoneczne, bezchmurne dni, tak to przynajmniej widzę. I naprawdę chroni obiektyw. Osoby twierdzące, że potrafią zapobiec "wypadkom przy pracy" ze szkłami osobiście traktuję jak tych idiotów - kierowców, którzy nie wykupują ubezpieczenia bo przecież świetnie jeżdżą... Twierdzenia obu grup mogą być prawdziwe jedynie, gdy: nie robią zdjęć posiadanym sprzętem, lub nie jeżdżą posiadanym samochodem. W każdym innym przypadku nieszczęście jest tylko kwestią czasu...
Ile to już razy napisano iż filtry UV są specjalizowane do określonych zadań,a w 99% są wykorzystywane jak dekle.
A stosowane sa tylko i wyłącznie dlatego że "podobno" oraz "bo inni stosują , więc..".
I tak dokładnie się to kręci.
Nie przekonuje wcale ludzi fakt że sa nakładane na obiektywy nowoczesne powłoki ochronne za które płacą,dalej używają UV jak dekli.
I kolejna ważna rzecz : wszystko co się dokręca dodatkowego na obiektyw pogarsza własności optyczne zestawu i kwita.
Żeby nawet to było moczone w wodzie święconej i wychwalane pod niebiosa.
Groni - najlepsza powłoka naniesiona na szkło, nieważne, jak się nazywa, nie ochroni cię przed skutkami punktowego uderzenia niewielkim przedmiotem w soczewkę, jak choćby kamyczek podczas focenia sportów motorowych. Filtr UV w większości wypadków ulegnie destrukcji, ale pochłonie energię owego uderzenia.
I pokaż mi proszę dwa zdjęcia zrobione dobrym obiektywem w identycznych warunkach, jedno z dobrym filtrem UV (jako "deklem"), drugie zaś bez, gdzie zdołam wypatrzeć bez powiększeń 200% i wpatrywania się w specyficzne obszary obrazka, jakieś znaczące pogorszenie jakości? Od zawsze stosuję dobre filtry UV na obiektywach w celach ochronnych, robiłem tak na analogu i robię na cyfrze. Widziałem swoje zdjęcia drukowane w gazetach, magazynach, powiększane na plakatach i wieszane w ramkach na ścianie. Do wielu miałem masę zastrzeżeń "jakościowych", ale problem leżał najczęściej raczej po stronie moich umiejętności, rzadko - w ograniczeniach sprzętu, nigdy nie wynikał zaś z zastosowania "przezroczystego dekla" na obiektyw. Natomiast przypadków, gdy filtr uratował mi szkło kilka pamiętam...
Kiedyś jak miałem pierwszy aparat też nie zdejmowałem z obiektywu filtra UV.
Dziś żadnych filtrów "ochronnych" nie używam i po prostu robię zdjęcia. Czasem tylko przetrę matrycę i tyle. Pozdrawiam wszystkich onanistów sprzętowych... ;-)
@Peter Apas co innego zakładać filtr do wyścigów motorowych albo w sytuacjach podwyższonego ryzyka. Jak fotografujesz w studio to też musisz chronić przed żwirem obiektyw? Jaki by nie był filtr niesie on niebezpieczeństwo dodatkowych flar. Więc w studio po pierwsze zdejmuje się filtry. Jest sens je stosować w plenerze jako ochronę, ale też nie zawsze. czasami lepszą ochroną jest tulipan.
pamietam uzywanie dobrych filtrow uv hoya smc analogowo: filmem kodacolor iso 100 pomagal b. dobrze a jeszcze skuteczniejsze byly filtry tzw. skyligh 1b itd. Wiadomo ze kazda nowa warstwa szkla przed obiektywem ma jakies negatywne rezulaty na optyce. To wszystko w zaleznosci od jakosci filtra, osobiscie uzywam wysokiej jakosci filtry polaryzacyjne ktore tez pomagaja z kontrola swiatla uv.
Używam filtra UV. Na obiektywie Canon 90-300 który już raz mi się utopił, "pełny plastyk", jest cały czas. Bo niczego już tam nie popsuje, a uchronić, może. Kiedy mam pomysł, że ten filtr pomoże zdjęciom. W słoneczny dzień, fotografując z wysokiej wieży odległy krajobraz. Zazwyczaj lepiej założyć szary połówkowy. Używam jako dekla, gdy pada deszcz, lecą muchy. Wiedząc, że obraz będzie minimalnie gorszy. Używam w warunkach "wycieczkowych". Ale, jak mi na czymś zależy, wkładam zdejmuję, kombinuję. Jeden filtr połówkowy mam krzywy. UV, mam wątpliwości, wystarczy poobserwować odbity od nich obraz, lornetką, drugim teleobiektywem przez wizjer aparatu. Najlepszy jest chyba do ruskiej 1000-ki. Peter Apas, masz rację, dla współczesnego sprzętu jakość bywa bardzo rzadko problemem. Prawie zawsze zdjęcie psuje fotograf.
No i nie napisałem co chciałem. Bo myśl moja taka, że UV jak każdy filtr należy wkładać i zdejmować.
Decyzja należy do usera....
fakt, jest taki owczy pęd... jak wszędzie i kupujemy razem z obiektywem filtr, zakładamy od nowości.
Wszak łatwiej sprzedać dalej taki obiekktyw jak "od nowości z filtrem"
Moim zdaniem ;o propstu nalezy przeprowazić włąsne testy
powiedzmy 10 fotek w różnych okolicznściach najczęściej robionych zdjęć.
z filtrem posiadanym i bez..
sprawa prosta
Jest różnica na niekortzyść?
kupujemy nowy bądź zdejmujemy.
mam jedno sigme 350-500, zapłaciłem ponad 5tys, szlajam się z nim po błotach krzakach..
Dekiel? Oczywiście używam :) ale gdy jest niewygodnie to zwykle jest w kieszeni, czasem wystarczy sieruszyć i ptaszor zwiewa...
Innymi słowy Filtr w niektórych przypadkach jest wg mnie nieodzowny jalko własnie ochrona obiektywu.
prtóbowałem z i bez... i ja osobiscie nie widzę różnicy
Używam alo Marumi haze kupione po 30zł. - nie widzę różnicy
w Bigmie sigmowski uv standard... tak samo
sprawa jest prosta - dopóki więcej Ci filtr daje niż bierze:) zakłądaj:)
Zdrówka
Jestem w rozterce gdyż zgadzam się zarówno z baron13 jak i Peter Apas. Z jednej strony jadąc bezdrożami i szukając ujęcia porysowałem ukochanego zeissa i powiedziałem sobie że nigdy więcej nie ruszę się w teren bez szkiełka na szkiełku (problem jak widać częsty - wystarczy spojrzeć na alledrogo ileż tam opisów w stylu "mikroryski na szoczewce". Walnąłem kiedyś solidnie obiektywem o skałę - skasowałem obrzeże filtra za niemal 300- szkoda? Nie radocha jak cholera bo inaczej miałbym skancerowany obiektyw za 6000. Ale z drugiej szkło na dobrym obiektywie to jak za przeproszeniem marna prezerwatywa na... Lecz dążąc do empirycznego potwierdzenia moich obaw zrobiłem kiedyś test z "Arkowską" dokładnością (bezcieniowy dzień, rawy, manual, portretowa przysłona, krótki czas (ogniskowax3) cholernie ciężki statyw z takąż głowicą wszystkie filtry i obiektyw z "górnej półki") i wyszło mi, że przy tele- obraz z uv=obraz bez uv < (gorszy od) obraz z polarkiem! Jakież było moje zdziwienie! Czy ktoś tak sprawdzał?
Oczywiście nie chciałbym być źle zrozumiany - jako zwolennik ochronnych własności filtra UV bynajmniej nie postuluję, by go nakrecić na szkło zaraz po zakupie i nigdy już nie ściągać. W studio zdjąc można jak najbardziej (chociaz nie demonizowałbym pogorszenia jakości w przypadku, gdy tego nie uczynimy...). W sytuacji, gdy potrzebny jest polaryzator czy połówka także odkręcam UV, jako że jeden filtr na szkle to jest maksimum (chyba, że mam jakieś wizje typu FX i ŚWIADOMIE nakręcam więcej niż jeden).
@privjuzer - nie bardzo rozumiem? Co oznacza "gorszy od obraza z polarkirm"? Wszak filtr polaryzacyjny jest używany po to, by uzyskać pewien efekt, na przykład odcięcia refleksów czy "wykontrastowania" chmur, podniesienia dramatyzmu nieba (o ile niebo się do tego nadaje w chwili fotografowania...). Jeśli zatem świadomie urzywasz narzędzia, jakim jest polaryzator, to nie ma mowy o pogorszeniu obrazu, tylko o uzyskaniu zamierzonego efektu. Zdjęcie wykonane z użyciem filtra ma swoją specyfikę, której fotograf winien być świadomy... Poza tym, jeśli dzień był "bezcieniowy" jak piszesz, to znaczy, że światło było rozproszone, zapewne na chmurach (przy bezchmurnym niebie masz zawsze punktowe źródło światła w postaci słońca, a więc i cienie...), zatem z definicji działanie filtra polaryzacyjnego raczej słabo widoczne...
Zanim Arek mnie zaatakuje - wiem, że napisałem "używasz" przez "rz", a powinienem przez "ż"... ;-)
Odpuszczę Ci Tym razem, bo sam się przyznałeś ;P
Privjuzer, sprawdzałem, bo uwielbiam takie amatorskie testy. Moim zdaniem lepiej by było gdybyś zastosował nie światło bezcieniowe o wysokiej temperaturze barwowej ale mieszane, tak gdzieś 5500 -6000°K. Test trzeba wykonać w kilku wariantach: 45° w plecy, stycznie i 30-45° na światło. Światło bezpośrednie ~70% składu i odbite od jasnych cumulusów reszta. Wyniki jakie odnotowałem wskazują, że różnica z UVf i bez wyraźnie wzrasta z zawartością światła bezpośredniego oraz wzrostem kąta na światło. Dlatego używam filtrów tylko w uzasadnionych sytuacjach, głównie do L-ek. W warunkach zachmurzenia ciągłego, jak napisano w lekcji, nie ma czego filtrować i filtr staje się tylko ochronnym. Lepiej zastosować osłonę p/słoneczną, ja używam niestandardowe samoróbki przez wycięcie długiej osłony do stałek tele. Czapka, pień drzewa czy coś prowizorycznego to normal, zależy co mam do dyspozycji. A dekielek trzeba się nauczyć zakładać bez porysowania przedniej soczewki.
Osobiście nie zauważyłem pogorszenia jakości zdjęć przy stosowaniu filtrów. W większości są to filtry Sigma EX. Niestety do mojej Sigmy 50-500, filtr UV o średnicy 82mm kosztował ponad 350 zł. Cena niestety wysoka jak za taki filtr, ale obiektyw też nie był tani. Jedno co mogę potwierdzić, że kilka razy ten filtr uratował mi przednią soczewkę przed lekkimi uderzeniami.
Zrobiłem niedawno porównanie jakości fotek z UV-ką dodawaną jako gratis do obiektywu (Marumi Haze) i bez niej. W centrum różnice nie są duże ale na brzegu to niestety mydełko straszliwe, szkoda go nawet nakręcać. Faktycznie jak już używać to tylko lepszych UV-łek.
Dawno temu sprawdzałem jakość obrazu dla posiadanych wtedy Nikkorów 24/2.8 50/1.8 105/2.0 z filtrem UV Hoya HMC i bez. Różnic pod względem ostrości nie dostrzegłem, pod względem blików było ciut gorzej, zauważalne tylko z 24/2.8. Jako że zwykle fotografuję w terenie, zawsze używam UV.
A co do artykułu, to co prawda nic nowego się nie dowiedziałem (oprócz różnic między filtrami Marumi), ale tekst bardzo dobry :)
Dzięki Wam wiem, że filtra UV na pewno nie kupię - znikomy pozytywny wpływ na zdjęcia.
Kiedyś w Sylwestra w ogólnej euforii upuściłem moją lustrzankę. Pech chciał że walnęła centralnie obiektywem w jakiś kamień. Filtr UV się roztrzaskał.Z początku myślałem ,że to obiektyw, ale po wysypaniu kawałków rozbitego filtra okazało się ,że na obiektywie została tylko jedna maleńka ryska i to zupełnie z boku przy oprawce. Więc filtr uratował mi obiektyw za ponad 2000zł. I chyba tylko dlatego go noszę:)
oba zdjęcia podpisane tak samo
"Zdjęcie z pokładu samolotu (bez filtra)"
Osobiście podpisuje się pod zasadą "dopóki więcej Ci filtr daje niż bierze:) zakłądaj:)" Zanim zdecydowałem o założeniu filtra na stałe, też porobiłem kilka testów. Osobiście ani w kolorystyce, kontraście i szczegółowości (w centrum i na brzegach) nie zauważyłem różnicy. Za to dzięki filtrowi wogóle nie zakładam dekielka, gdy potrzebuję zrobić zdjęcie poprostu wyjmuję aparat z torby i odrazu robię. To samo po zrobieniu zdjęcia, poprostu chowam aprat do torby i ide dalej. Nie stresuję się kropiącym deszczem, trącającymi mnie ludźmi w tłocznych sytuacjach itp., bo wiem że w razie czego do wymiany bedzie szkiełko za 100 pln, a nie obiektyw za 1-2 tys. pln.
Osobiście używam filtrów Hoya HMC i Super HMC. Nie przypadkowo wybrałem zwycięzców testu.
nie dalej jak wczoraj zrobilem sobie male porownanie filtrow, ktore osobiscie posiadam. na 450D + 300/4 wiec sprzecie, ktory ma dostateczna rozdzielczosc, zeby z tego co sie na niego nakreca oddzielic ziarno od plew.
nie ma zadnej roznicy w zdjeciach bez filtra a zdjeciach z UV-kami (zakladalem Marumi DHG, Marumi WPC i Hoye HMC), praktycznie bez skazy sa zdjecia z filtrow polaryzacyjnych (zakladalem Marumi DHG, najtanszy najbardziej podstawowy Tiffen i taki specyficzny Tiffen Warming Polarizer) z wyjatkiem Cokina P164, ktory ma minimalny spadek rozdzielczosci i nieco wiekszy spadek kontrastu.
bez wplywu na rozdzielczosc zdjec jest takie filtr taki jak Marumi Redhancer, ktory nawet nie wiem czy ma jakiekolwiek powloki.
paradoksalnie, tylko minimalny spadek szczegolowosci jest na zwyklym zywicznym Hitechu ND 1.2, choc juz nalozenie dwoch Hitechow na obiektyw to kleska, bo tam nawet na LiveView widac, ze nie da sie uzyskac ostrego obrazu bez efektu "duszka" (przesunietej kopii obrazu).
zauwazylem za to drobny spadek jakosci na B+W ND106 (jednolity szary 6-dzialkowy), wiekszy niz w ww. Hitechu.
duzy spadek jakosci jest tez na filtrze LCW ND-Fader, czyli tym szarym o regulowanej sile krycia. mam jego nowa wersje (mkII), ktora rzekomo nadaje sie do 70mm wlacznie. faktycznie, przy 50mm (25-105 @ 50mm) jest akceptowalnie, ale to nie jest ten sam poziom co normalne filtry. ale biorac pod uwage fakt, ze ten Fader to tak naprawde dwa polaryzacyjne w jednym pudelku - trudno oczekiwac cudow.
z mojej strony wszystkim pajacom wypisujacym o psuciu zdjec przez filtry polecam zrobienie samodzielnie zdjec porownujacych. bo okaze sie, ze nawet zwykla fioletowa Hoya nie ma szans zepsuc rozdzielczosci dobrego obiektywu ;) niemniej, pozdrawiam erotomanow-teoretykow ;)
Chciałbym zadać jedno podstawowe pytanie. Czy okna w samolotach przypadkiem nie blokują w jakimś stopniu promieniowania UV? Bo jeali tak... to cały test... itd.
W tekście jest jasno napisane, że częściowo na pewno blokują. No i co nazywasz testem? Jedno przykładowe zdjęcie pokazujące działanie filtra? Właściwy test filtrów UV nie był przeprowadzany na pokładzie samolotu.
ok, dzięki. to mi wyystarczy - nie doczytałem.
Arek-> byłoby możliwe wykonanie testu któregoś z obiektywów z firltrem i bez.
To może dałoby odpowiedź czarno na białym co do wpływu filtrów na zdjęcie.
Myślę, że fotka dobrze zilustruje problemy z filtrami:
link
Dodatkowy element, o którym nie wiadomo jest/nie sprawny. Jak się zachowa. Albert Einstein radził by wszystko było tak proste, jak to tylko możliwe. Ale nie prostsze. Dlatego używam filtra, jak chcę odfiltrować.Jak nie, zdejmuję. Tak już mam :-)
ja moge pokazac fotke z 300mm z filtra polowkowego Hitech. bedzie nie do odroznienia od fotki bez filtra.
wiec chyba nie w ta strone wniosek
f8@24mm wyobraź sobie teraz, że masz w kieszeni szkiełko za 300 zł i czeka orszak ślubny chrześnicy żony. A Ty kombinujesz, czy to szkiełko to twój, czy mój przypadek. Pół bidy gdy efekt jest tak monstrualny, jak na przykładzie. Ale, jeśli będzie spadek rozdzielczości powiedzmy do 60 l/pmm poznasz? Mówię o "zeisowskiej" rozdzielczości dla spadku kontrastu do 2%. To będzie pewnie w tutejszych testach jakieś powyżej 25 poniżej 30 l/pmm. Rodzina będzie trzeszczeć nad głową, ze chciała mieć ślubne powiększenie do powiesznia nad łóżkiem, a tu wyszło coś takie, nie takie... A Ty będziesz kombinował, co się właściwie stało? Tym razem mamusia stała naprzeciw konterki i dawała po obiektywie cekinową sukienką. Zrobisz test i nie wyczaisz. Masz rację, że normalnie nie widać żadnych efektów, głownie dlatego, że "normalnie" jeśli aparat był w stanie zarejestrwać po dłuższym boku jakieś 1200 linii, to zdjęcie jest śliczniutkie, bo rozdzielczość wzroku człowieka to około 3 minut kątowych. Zakładam jednak, że jak sobie kto kupuje "elkę", to po to aby wydusić z niej wszystko.
nie wiem co do mnie piszesz. strasznie duzo belkotu o jakichs liniach i rozdzielczosciach, czego ja nie rozumiem.
ja sobie zrobilem zdjecia dla porownania ile szczegolow zachowuja filtry. aparat na statywie, mirror lockup, bezprzewodowe wyzwalanie. w warunkach cropowa matryca 12Mpix i obiektyw 300mm (Canon 300/4 non-IS), wiec kombinacja jak najbardziej w stanie wychwycic mankamenty optyczne.
spostrzezenia masz opisane powyzej. wiec wiem ktore filtry moge zalozyc przy ogniskowej 300mm, ktore dla znacznie bardziej "wyrozumialych" 50mm.
nie obawiaj sie, nie grozi mi myslenie o jakichs cyferkach jak bede po nie siegal lub nie. jestem zdrowy psychicznie, dziekuje, a przy robieniu zdjec bardziej mnie interesuje to co fotografuje a nie to, czy matryca zrobi mi 40% piksela w pikselach czy 500% pikseli w pikselach...
aha... moim zdaniem to albo masz ta polowke Hoyi jakas dupna, albo cos zrobiles nie tak ze zdjeciem. i za bardzo generalizujesz na tym jednym przykladzie...
Osobiście UV używałem tylko z jednym obiektywem Tokiną 28-80/2.8.
Z jednego tylko powodu, mianowicie obiektyw nie zmienia rozmiarów podczas zmiany ogniskowej ale cały układ soczewek od przodu jest otwarty i dostawałby się do niego kurz. Po nakręceniu filtra mam szczelny obiektyw. I to w sumie jedyny przypadek
W tele nigdy nie stosowałem filtrów UV.
Zresztą szkoda mi 200 stówy na dekiel :)
Używam filtra UV Marumi WPC slim przy moim canonie 10-22 bo czasem trzeba wsadzić obiektyw tam gdzie sam nie wsadziłbym głowy :) i robiąc zdjęcia w tłumie łatwo dostać z łokcia (mam też osłonę przeciwsłoneczną), Nie dostrzegłem tu żadnych spadków jakości.Jeśli chodzi o moją 85-tkę to używam tylko polaryzacyjnego filtra (też w sumie marumi) - bo tu odległość ostrzenia sama wymaga bezpiecznego dystansu od obiektu. Kiedyś miałem taniego polara i z 85-tką jakość była podobna do tych anten z przykładu baron 13 więc tanich filtrów za 20 zł nie proponuję nikomu.
85-tka ma głęboką osłonę przeciwsłoneczną i to jest dla mnie najlepszą osłoną przedniej soczewki obiektywu.
Ja przykręciłem UV tylko do jednego obiektywu - Canona 17-55/2.8. To mój najdroższy zakup i wkurzałbym się gdyby ktoś mi choćby wypalcował przednią soczewkę :) Filtr mam Hoya HD i nie widzę żadnego spadku jakości zdjęć po jego nakręceniu.
Czy ktokolwiek z was opalił się kiedyś przez szybę? Chyba nie, bo każde szkło skutecznie zatrzymuje promieniowanie UV. W takim razie proszę o informację jak skutecznie zatrzymuje promieniowanie UV szkło znajdujące się w kilku, kilkunastu soczewkach obiektywu? Myślę, że pochłaniane jest 100% promieniowania. Więc po co filtr UV jeśli nie jako ochrona obiektywu?