Panasonic Lumix S5 - test trybu filmowego
3. Użytkowanie
Rozdzielczości i klatkaże
Liczba trybów nagrywania oferowana przez testowany aparat jest dość spora i nie najlepiej uporządkowana. Filmowanie w slow motion jest osobnym trybem na kole trybów pracy aparatu i nie da się edytować związanych z nim ustawień bez wejścia w ten tryb. Z kolei na przykład tryby anamorficzne znalazły się w osobnej sekcji menu zupełnie niepotrzebnie oddzielonej od głównych nastaw rozdzielczości i klatkażu. Wprowadzenie jakiegoś rodzaju filtrowania lub wielopoziomowej selekcji (rozwiązania podobnego do tego, co oferują Canon EOS R5, Fujifilm X-T4 czy Panasonic S1H) zdecydowanie by pomogło.
Dostępne w Lumiksie S5 rozdzielczości i klatkaże prezentują się następująco:
- w rozdzielczości 4K UHD (3840×2160, proporcje 16:9), korzystając z całej szerokości matrycy bez dodatkowego cropowania, możemy nagrywać w klatkażach:
- 23.976 kl/s,
- 25 kl/s,
- 29.97 kl/s,
- w rozdzielczości 4K UHD (3840×2160, proporcje 16:9), korzystając z wycinka APS-C (crop 1.52x), możemy nagrywać w klatkażach:
- 23.976 kl/s,
- 25 kl/s,
- 29.97 kl/s,
- 50 kl/s,
- 59.94 kl/s,
- w rozdzielczości 4K UHD (3840×2160, proporcje 16:9) w slow & quick motion, korzystając z wycinka APS-C (crop 1.52x), możemy nagrywać w klatkażach (materiał jest zapisywany już po spowolnieniu jako 25 lub 50 kl/s bez dźwięku):
- 1 kl/s,
- 2 kl/s,
- 5 kl/s,
- 10 kl/s,
- 15 kl/s,
- 30 kl/s,
- 60 kl/s,
- w rozdzielczości 3.3K w trybie anamorficznym (środkowy wycinek o rozdzielczości 3328×2496, proporcje 4:3), z cropem 1.65x, możemy nagrywać w klatkażach:
- 23.976 kl/s,
- 25 kl/s,
- 29.97 kl/s,
- 50 kl/s,
- 59.94 kl/s,
- w rozdzielczości Full HD (1920×1080, proporcje 16:9), korzystając z całej szerokości matrycy bez dodatkowego cropowania, możemy nagrywać w klatkażach:
- 23.976 kl/s,
- 25 kl/s,
- 29.97 kl/s,
- 50 kl/s,
- 59.94 kl/s,
- w rozdzielczości Full HD (1920×1080, proporcje 16:9), w trybie APS-C (crop 1.52x), możemy nagrywać w klatkażach:
- 23.976 kl/s,
- 25 kl/s,
- 29.97 kl/s,
- 50 kl/s,
- 59.94 kl/s,
- w rozdzielczości Full HD (1920×1080, proporcje 16:9), w trybie Pixel:Pixel (crop 3.13x), możemy nagrywać w klatkażach:
- 23.976 kl/s,
- 25 kl/s,
- 29.97 kl/s,
- 50 kl/s,
- 59.94 kl/s,
- w rozdzielczości Full HD (1920×1080, proporcje 16:9) w slow & quick motion, korzystając z całej szerokości matrycy bez dodatkowego cropowania, możemy nagrywać w klatkażach (materiał jest zapisywany już po spowolnieniu jako 25 lub 50 kl/s bez dźwięku):
- 1 kl/s,
- 2 kl/s,
- 5 kl/s,
- 10 kl/s,
- 15 kl/s,
- 30 kl/s,
- 60 kl/s,
- 100 kl/s,
- 120 kl/s,
- 150 kl/s (autofokus przestaje być dostępny),
- 180 kl/s (autofokus przestaje być dostępny, pojawia się dodatkowy crop 1.22x).
Aparat posiada pewne limity czasu nagrywania, jednak nie są one nadmiernie drakońskie. Ograniczenie do 30 minut długości pojedynczego klipu pojawia się, gdy chcemy filmować w 4K w 50/60 kl/s oraz w 4K w 24/25/30 kl/s z próbkowaniem koloru 4:2:2 / 10-bit. W pozostałych trybach nagrywania nie ma limitów. Oczywiście najlepiej, żeby limitów nie było w ogóle, ale zaprezentowane w przypadku S5 podejście jest rozsądnym kompromisem – ograniczenia występują tylko w trybach oferujących najwyższą jakość nagrań, po które najczęściej nie sięga się, gdy trzeba nagrać wiele godzin ciągiem (np. na konferencji).
Za jakiś czas (po udostępnieniu aktualizacji oprogramowania) do listy trybów nagrywania dołączy również tryb 4K DCI (4096×2160). Na koniec warto też zwrócić uwagę na brak możliwości filmowania w slow & quick motion w Full HD w trybie APS-C oraz Pixel:Pixel.
Kodeki
Testowany aparat oferuje zapis filmów z użyciem kodeków H.264 i H.265. Niestety użytkownik nie ma możliwości wyboru kodeka – zmienia się on automatycznie, gdy wybierzemy określony tryb nagrywania. Konkretniej, przejście z H.264 na H.265 następuje, gdy wybieramy 50 lub 60 kl/s przy rozdzielczości 4K lub w trybie anamorficznym 3.3K oraz w pozostałych trybach, jeśli wybierzemy profil obrazu Hybrid Log Gamma, który ze względu na kompatybilność ze standardami telewizji HDR wymusza 10-bitowy zapis koloru. Zmianę kodeka można też poznać po stosowanym w tych sytuacjach nietypowym próbkowaniu koloru – 4:2:0 / 10-bit. W pozostałych przypadkach stosowane jest H.264 w wersji 4:2:0 / 8-bit lub 4:2:2 / 10-bit. W slow & quick motion dostępne jest tylko próbkowanie 4:2:0 / 8-bit.
Jak widać, jest to nieco skomplikowane i przydałoby się, podobnie jak w przypadku menu, przemyśleć pewne rozwiązania od nowa oraz dać użytkownikom większą kontrolę nad wyborem kodeka.
Jeśli chodzi o przepływności, te mieszczą się w następujących zakresach:
- 72–200 Mbit/s w trybach 4K oraz 3.3K Anamorphic,
- 20–100 Mbit/s w trybach Full HD (w przypadku slow & quick motion wartość dotyczy zapisywanego spowolnionego lub przyspieszonego strumienia).
Oprócz tego, Panasonic Lumix S5 potrafi wypuścić obraz z próbkowaniem 4:2:2 / 10-bit po HDMI oraz, po zaprezentowanej na początku listopada 2020 aktualizacji oprogramowania, filmy w formacie RAW w rozdzielczości 5.9K, 4K lub 3.3K Anamorphic.
Podsumowując, opcji nagrywania jest naprawdę sporo. Jedyną większą bolączką wśród nich jest spory crop pojawiający się, gdy w 4K chcemy filmować z szybkością większą niż 30 kl/s. Bolączka ta została zresztą odziedziczona po wyżej pozycjonowanych modelach S1 i S1H. Pod każdym innym względem to, co oferuje Lumix S5, powinno zaspokoić potrzeby zarówno początkujących, jak i zaawansowanych użytkowników.
Profile obrazu
W podobnym tonie jak powyżej można wypowiedzieć się o oferowanych przez Lumiksa S5 profilach obrazu. Jeśli chodzi o nie oraz inne funkcje wpływające na charakter obrazu, do wyboru mamy:
- profil obrazu V-Log,
- profil obrazu Hybrid Log Gamma,
- nieco wypłaszczone profile obrazu jak flat, cinelike D2 czy cinelike V2,
- możliwość regulacji zakresu luminancji oraz poziomu czerni,
- funkcję i.Dynamika,
- możliwość regulacji jasności ciemnych i jasnych partii obrazu za pomocą krzywych,
- szereg standardowych profili obrazu oraz filtrów efektowych.
Na początek warto stwierdzić, że wybór 8- lub 10-bitowego zapisu materiału filmowego nie ma zauważalnego wpływu na dynamikę. Z prześwietlonych miejscu udaje się co prawda odzyskać nieco więcej informacji, ale nie jest to różnica, którą dałoby się odczuć w praktycznej sytuacji.
Jeśli natomiast chodzi o same profile obrazu, to można je podzielić na trzy kategorie. W pierwszej są profile standardowe, które niezależnie od użytych dodatkowych funkcji (i.Dynamika, krzywe, kontrast w profilu obrazu) nie mają praktycznie żadnej tolerancji na przepalenia, ale za to przy niedoświetleniu i rozjaśnieniu mają najczystszy obraz w cieniach.
Druga grupa to profile typu cinelike (D2 oraz V2) oraz Hybrid Log Gamma. Pozwalają one na odzyskanie części prześwietlonej informacji (ok. 1 EV), a przy niedoświetleniu nadal oferują akceptowalną ilość szumu w cieniach. Nie wymagają przy tym zbyt rozbudowanej korekcji barwnej, mogą więc być dobrym kompromisowym wyborem dla użytkowników niechcących pracować z V-Logiem.
V-Log, jak zwykle oferuje najlepszą dynamikę, choć zdecydowanie lepiej go prześwietlić niż niedoeksponować. To ostatnie wywołuje sporą ilość szumu w cieniu. Na szczęście zapas na prześwietlenia jest spory. Do 4 EV nieco zabrakło, ale realnie użytkownik ma do dyspozycji około 3 EV zapasu w jasnych partiach obrazu. Można zatem nieco prześwietlać i uzyskać tym samym czystsze cienie.
Autofokus
Autofokus w testowanym aparacie, podobnie jak w innych nowszych Lumiksach, bazuje na detekcji kontrastu wspomaganej sztuczną inteligencją i technologią DFD. Jak ma to miejsce przy okazji każdej kolejnej premiery, Panasonic także i tym razem obiecał „poprawiony autofokus”. Czy udało się go doprowadzić do poziomu użytecznego z punktu widzenia filmowca? Spójrzmy:
W 25 kl/s autofokus, niezależnie od ustawień, jest po prostu za wolny. W skrajnych sytuacjach pomiędzy wybraniem celu a wyostrzeniem na ten cel mija kilka sekund, co w praktyce jest niedopuszczalne i rujnuje ujęcie. Warto przy tym dodać, że aparat nawet w trudnych warunkach bez problemu wykrywa i identyfikuje obiekty w kadrze, takie jak twarz, oko, czy inny cel. Problem jest z przełożeniem tego, co wykrył procesor, na właściwe położenie soczewek odpowiedzialnych za ogniskowanie.
Nieco lepiej jest po przejściu na 50 kl/s, ale do pełnej użyteczności nadal nieco brakuje. Do tego w 50 kl/s w oczy zaczyna się rzucać inna legendarna bolączka autofokusa w korpusach Panasonika, której także, jak widać, nie udało się całkowicie usunąć. Jest nią „pulsowanie” / „pompowanie” na statycznych kadrach. Podobnie jak w 50 kl/s, autofokus działa w slow motion, ale tam tylko do 120 kl/s – po przekroczeniu tej wartości musimy ustawiać ostrość manualnie.
Jednym słowem – Panasonic Lumix S5 nie okazał się być pierwszym aparatem tego producenta z użytecznym autofokusem w trybie filmowym. Nadal jest co poprawiać i wypadałoby się w tym miejscu zastanowić nad celowością dalszych prób rozwijania technologii bazującej na detekcji kontrastu, skoro od tylu lat, mimo kolejnych poprawek i ulepszeń, nadal sobie zwyczajnie nie radzi z filmowaniem.
Drugą rzeczą, nad którą również warto się zastanowić, jest pytanie, skąd bierze się ta rozbieżność między deklaracjami producenta dotyczącymi autofokusa a stanem faktycznym. Wydaje się, że jej źródło leży w częstotliwości odświeżania. W informacjach prasowych i dokumentach technicznych producenta widnieje informacja, że autofokus pracuje z odświeżaniem 480 razy na sekundę. Tyle tylko, że osiągnięcie takiej wartości jest możliwe tylko w trybie fotograficznym. W filmowym odświeżanie najprawdopodobniej narzucone jest przez klatkaż. Gdy autofokus otrzymuje informacje 25 razy na sekundę zamiast 480 razy, to efekty są łatwe do przewidzenia. Żaden system nie działa dobrze, jeśli do dyspozycji ma tylko niewiele ponad 5% swojego pełnego potencjału. Przy okazji hipoteza ta wyjaśnia, czemu w 50 kl/s autofokus działa zauważalnie lepiej niż w 25 oraz dlaczego w trybie fotograficznym (przynajmniej przy zdjęciach pojedynczych), w przeciwieństwie do filmowego, układ ustawiania ostrości jest szybki i celny.
Stabilizacja
Testowany aparat został wyposażony w stabilizację matrycy. Ta ostatnia w trybie filmowym może działać normalnie lub „ze wzmocnieniem”. Potrafi także współpracować ze stabilizacją optyczną w obiektywie, jeśli ten ostatni został w nią wyposażony. Oprócz tego dostępna jest także stabilizacja elektroniczna, po włączeniu której obraz jest przycinany o czynnik 1.09x. Poniżej zamieszczamy przykłady działania różnych kombinacji opisanych powyżej trybów stabilizacji w różnych sytuacjach.
Jeśli chodzi o utrzymanie nieruchomego kadru, to Lumix S5 radzi sobie z tym zadaniem bez większych problemów i bez uciekania się do stabilizacji elektronicznej. W przypadku upłynniania ujęć podczas przemieszczania się z kamerą jest nieco gorzej. Oczywiście, stabilizacja wygładza ruch i zmniejsza ilość zakłóceń. Im bardziej jednak stara się ten ruch wygładzić, tym więcej pojawia się szarpnięć oraz dziwnego „wyginania” narożników kadru. Sumarycznie więc najlepiej w takich sytuacjach zostawić ją w trybie zwykłym, gdzie co prawda nie wygładzi ruchu idealnie, ale nie wprowadzi też zbyt wielu gorszych artefaktów.
Na koniec warto dodać, że wpływ stabilizacji elektronicznej na szczegółowość obrazu jest bardzo niewielki i w praktycznych sytuacjach będzie najprawdopodobniej niemożliwy do odnotowania.