Olympus OM-D E-M5 Mark II w naszych rękach
1. Olympus OM-D E-M5 Mark II w naszych rękach
OM-D E-M5 Mark II w końcu pojawił się - oferując użytkownikom nowe funkcje, ale zachowując charakterystykę poprzednika. Jedną z najważniejszych cech nowego modelu, wymienianych przez producenta, jest ulepszona 5-osiowa stabilizacja obrazu o wydajności 5 EV. Pojawił się także nowy elektroniczny wizjer o rozdzielczości 2.36 miliona punktów oraz funkcje przydatne dla filmowców (m.in. możliwość podpięcia zewnętrznego mikrofonu).
Budowa i jakość wykonania
Osoby obawiające się dużych zmian w wyglądzie wersji Mark II modelu E-M5 mogą spać spokojnie. Aparat nie różni się znacznie od swojego poprzednika jeśli chodzi o dizajn i wpisuje się doskonale w linię OM-D. Olympus E-M5 Mark II jest lekki (469 gramów z akumulatorem i kartą pamięci), a jego kompaktowa i wykonana ze stopu magnezu obudowa należy do solidnych. Trzeba jednak przyznać, iż najnowszy Olympus nieco przytył w stosunku do poprzednika, który mógł pochwalić się wagą 425 g. Potwierdzają to także wymiary nowego modelu. Wynoszą one 123.7 x 85 x 44.5 mm (bez elementów wystających), co daje nieco większą kubaturę, niż w przypadku E-M5.
Zmiany zaszły również, jeśli chodzi o obsługę aparatu. Pojawiły się nowe przyciski funkcyjne, w tym jeden odpowiedzialny za obsługę trybu HDR. Zmieniło się też nieco umiejscowienie kół nastaw, które teraz są też bardziej uwydatnione, dzięki czemu łatwiej można je obsługiwać. W porównaniu z poprzednikiem spust migawki jest umiejscowiony nieco płycej, ale ma większą powierzchnię dzięki czemu obsługuje się go dosyć wygodnie. Patrząc na nowego Olympusa można stwierdzić, iż jest on połączeniem modeli E-M5 i E-M1.
Nieco trudny do odnalezienia w pierwszym E-M5 włącznik aparatu - w nowym modelu wylądował na górnym panelu, przy umiejscowionym po lewej stronie korpusu kole nastaw trybów PASM. Samo koło trybów zyskało z kolei możliwość blokady obrotu, co jest przydatną funkcją gdy zamierzamy używać aparat w trudnych warunkach. W związku z tym ten zestaw manipulatorów, do złudzenia przypomina rozwiązanie z E-M1, z tą różnicą, iż został umieszczony na lewo od gorącej stopki.
Przeniesienie włącznika na górę korpusu sprawiło, że na tylnej ściance obok ekranu LCD zrobiło się nieco więcej miejsca. Producent postanowił umieścić tam przycisk do przeglądania galerii zdjęć i filmów, który w poprzednim modelu znajdował się blisko miejsca, gdzie spoczywa kciuk.
Ekran, wizjer i menu
Dużą zmianą jest nowy 3-calowy, dotykowy ekran LCD o rozdzielczości 1.37 miliona punktów, który dzięki bocznemu zaczepowi wychyla się teraz w znacznie większym zakresie, niż to było w poprzednim modelu. Z pewnością na plus należy zaliczyć również interfejs dotykowy, który pozwala na wygodną zmianę punktu AF, ustawienie jego wielkości, wyzwalania migawki, a także szybki wybór niektórych parametrów.
Nowy jest też elektroniczny wizjer o rozdzielczości 2.36 miliona punktów. Został on wyposażony w odpowiedni czujnik, dzięki czemu włącza się automatycznie po przyłożeniu aparatu do oka. Prezentowany przez niego obraz jest wyraźny i nie mamy do niego zastrzeżeń. Pod tym względem nowy model zbliżył się wyraźnie do flagowego E-M1.
Menu aparatu prezentuje się podobnie, jak w poprzedniku, więc osoby przyzwyczajone do obsługi E-M5 nie powinny odczuwać tutaj problemów. Warto dodać, że w menu pojawiły się nowe opcje związane m.in. z większymi możliwościami kręcenia wideo. Ich odnalezienie nie powinno być jednak problemem dla dotychczasowych użytkowników aparatów z serii OM-D.
Komunikacja i złącza
W nowym modelu producent zrezygnował z zastosowania portu dla dodatkowych akcesoriów. W związku z tym do E-M5 Mark II nie podłączymy już zestawu mikrofonowego SEMA-1, zestawu oświetleniowego dla makrofotografii MAL-1 oraz modułu komunikacyjnego PENPAL PP-1 (PENPAL Bluetooth Communication Unit) pozwalającego użytkownikom zapisywać i wysyłać skompresowane zdjęcia poprzez Bluetooth. Na pocieszenie w nowym modelu znajdziemy interfejs WiFi, który pozwala na sterowanie aparatem z poziomu urządzeń mobilnych, a także geotagowanie zdjęć przy użyciu zewnętrznego odbiornika GPS, np. w smartfonie.
Filmowcy z pewnością docenią obecność złącza jack 3.5 mm, które umożliwia podłączenie zewnętrznego mikrofonu.
Użytkowanie i ergonomia
Ergonomię OM-D E-M5 Mark II, podobnie jak jego poprzednika - można ocenić dosyć wysoko. Aparat mimo niewielkiej rękojeści trzyma się całkiem wygodnie. Nie zabrakło gumowej wypustki z tyłu korpusu, stanowiącej oparcie dla kciuka. Większość przycisków znalazła się w zasięgu prawej ręki.
Kwestią przyzwyczajeń może być obsługa przycisków na tylnym panelu (są one trochę płycej osadzone), a także zmienionego nieco wielofunkcyjnego wybieraka. Nam jednak wydają się one w miarę wygodne i ewentualni użytkownicy OM-D E-M5 Mark II nie powinni tutaj narzekać.
Nie mamy też zastrzeżeń co do szybkości działania nowego aparatu. Typowe operacje, jak np. obsługa menu, zmiany ustawień czy przeglądanie zdjęć odbywają się płynnie.
Podoba nam się też praca wspomnianej wcześniej stabilizacji. W czasie krótkiego obcowania z nowym Olympusem wypróbowaliśmy ją przy nagrywaniu filmów, gdzie bardzo dobrze eliminowała drgania. Także w trybie fotograficznym działała ona bez zastrzeżeń i nie było problemów z wykonaniem nieporuszonych zdjęć przy dłuższych czasach. Oczywiście podczas pełnego testu sprawdzimy, czy rzeczywiście wydajność stabilizacji wynosi aż 5 EV.
Podsumowanie
Nasze pierwsze wrażenia z użytkowania Olympusa OM-D E-M5 Mark II są bardzo pozytywne. Aparat zachował elegancki wygląd swojego poprzednika i zyskał nowe funkcje, takie jak np. tryb multiekspozycji pozwalający rejestrować zdjęcia o rozdzielczości 40 Mpx. Wszelkie zmiany w ułożeniu przycisków i manipulatorów przybliżyły serię E-M5 do bardziej zaawansowanego E-M1 i wpłynęły na dużo większy komfort użytkowania.
Pozostaje więc tylko mieć nadzieję, że dobre pierwsze wrażenie zostanie potwierdzone w czasie testu, jaki z pewnością pojawi się wkrótce na naszym portalu.
Na koniec zapraszamy do obejrzenia galerii przykładowych zdjęć wykonanych nowym modelem.