Powódź w Tajlandii - oświadczenie firmy Nikon
Firma Nikon wydała kolejne oświadczenie dotyczące sytuacji w fabryce produkującej lustrzanki i obiektywy w tajskiej prowincji Ayutthaya. Zakład jest wciąż zalany do wysokości pierwszego piętra, a poziom wody obniżył się o 40 cm, więc nadal przekracza 2 metry.
Niestety ogromne zniszczenia nie pozostaną bez wpływu na wyniki finansowe korporacji i w rezultacie Nikon obniżył prognozowane przychody ze sprzedaży o 65 mld JPY, czyli ok. 2.6 mld złotych.
Producent rozpoczął już działania mające na celu zakup nowych urządzeń i przeniesienie produkcji do innych partnerskich zakładów. Jednak jest to proces czasochłonny i produkcja częściowo zostanie wznowiona dopiero w styczniu przyszłego roku, a przywrócenie produkcji do poziomu sprzed kataklizmu planowane jest na koniec marca.
![]() Zalana fabryka Nikona, źródło: Noppatjak Attanon |
Komentarz można dodać po zalogowaniu.
Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.
Bylo produkawac na ziemi ojczystej :)
To by im sprzęt napromieniował i tyle ;p
A może wybudowaliby fabrykę w Polsce? Trzęsień ziemi prawie brak, elektrowni atomowych brak, mądrze wybierając miejsce: powodzi też brak. A ilu fachowców od optyki. ;-)
Fahofcuf - przepraszam
To smutne.. Tyle specjalistycznego sprzetu... Tyle maszyn.. Wszystko na złom...
Oby to sie nie odbiło zbytnio na cenach sprzętu... Nikon ma już wystarczająco wysokie ceny.
Sytuacja ta, na cenach sprzętu odbije się na pewno. Taki ruch widać już na kwotach, jakie trzeba zapłacić za twarde dyski. Aż nie chce się wierzyć, że niektóre podrożały o ponad 100%. Jeśli taki ruch cenowy przełoży się na producentów sprzętu foto, to na tanie, "fotograficzne" prezenty świąteczne nie ma co liczyć.
Zapewne opóźni to również, tegoroczne lub przyszłoroczne premiery.
No, niestety. Tak to jest, jak się szuka oszczędności w taniej sile roboczej... Ja akurat pracuję w zakładzie (którego nazwy nie będę wymieniał), w którym to zakładzie straszą nas, że jak nie wypracujemy odpowiedniego wyniku finansowego, to mogą przenieść produkcję do Maroka, Libii, itp. Życzę powodzenia z Kaddafim:-) Jak nie urok, to Kaddafi, albo powódź.
@wulf, teraz przecie budujemy drugą Irlandię, nie Japonię...
Ciekawe jak będzie z następcami D3s, D300s no i D700, czy Nikon wypuści coś przed olimpiadą czy Canon zgarnie ten kawałek tortu.
link Warto też zobaczyć szerszy kontekst powodzi w Tajlandii. To nie tylko zalana fabryka, maszyny i opóźnienia w dostawie aparatów...
@ Blesso
Nie będzie takiej sytuacji jak w przypadku dysków bo na rynku jest spora konkurencja, która nie poniosła strat w wyniku powodzi. Dodatkowo mamy niezależnych producentów optyki takich jak Sigma, Tokina, Tamron, Carl Zeiss, Samyang.
W przypadku dysków mamy tylko dwóch producentów. Jeden i drugi ma problemy spowodowane powodzią. WD bezpośrednio (zalane zakłady) a Seagate problemy z dostępnością części od zakładów kooperujących.
sobi3, dzięki za linka. Popowodziowa Tajlandia oczami kreatywnych fotografów. Inspirujące...
@Borat- ruch cenowy produktów Nikona w górę, staje się(chyba) zauważalny. Zwróć uwagę na aparaty serii x100 i różnice (wg Skąpca) w cenach, jeszcze z przed miesiąca/dwóch. Po kilkadziesiąt złotych na puszce. D7000 niedawno ocierał się o 3450zl a dziś jest o 150zl droższy i pomimo tego, że jego "mały" konkurent czyli Pentax K-5, cudownie zniżkował do 3370pln.
Nie dość, że zalane zakłady nie produkują ( spada podaż), to jeszcze firma zmuszona jest zainwestować w nowe maszyny, zwiększając tym samym koszty. Ktoś za to musi zapłacić.
Pa
A swoją drogą to olbrzymia tragedia dla tego pięknego kraju.
A no to ja myślałem, że oni kilkanaście lat będą to naprawiać. A tutaj już w Marcu ruszają z produkcją. Ogólnie jestem w szoku jak zobaczyłem te zdjęcia z Tajlandii z linku powyżej od Pana sobi3.
A tak apropo fotografii -> to spod tego linka fotki są przepiękne : chodzi mi o jakoś i scenę. Ciekawe jakim sprzętem pstrykali.
No wszystko się buduje rękoma najbiedniejszych ludzi. Cóż... Oby się jak najszybciej podnieśli.
Borat, faktycznie nie jestem na bieżąco. Od jakiegoś czasu przestałem oglądać wiadomości, bo źle wpływają na mój stan chorobowy ;-)
Blesso: "firma zmuszona jest zainwestować w nowe maszyny, zwiększając tym samym koszty. Ktoś za to musi zapłacić".
Jak zawsze zapłacą najbiedniejsi (obetną im premie w Tajladnii, bo kryzys), a ostatecznie i tak skupi się na konsumentach... :-/ Takie korporacje raczej nie oszczędzają na sobie...
I nie mówię tu tylko o Nikonie, broń Panie Boże...
Blesso, takie ceny so tylko w polsce , w angli ceny spadaja C5D kosztuje na euro €1518
@ Basso
Podwyżki to są tylko u nas bo jak mamy całą masę spekulantów próbujących wykorzystać sytuację i jak najwięcej zedrzeć z klienta. Jak już ci co się dali nabrać kupią i sprzedaż spada to wszytko wraca do normy.
Pamiętasz jak ludzie rzucali się na cukier po 6 PLN i kupowali zgrzewkami w marketach?
Dwa tygodnie później ten sam cukier kosztował już 3,5 PLN :)
A Nikon nie może sobie windować (i tak już wysokich) cen bo klienci wybiorą Canona. Ci co maja już sprzęt Nikona albo kupią obiektywy producentów niezależnych albo wstrzymają się dwa czy trzy miesiące. Obiektyw to nie chleb i można się wstrzymać z zakupem :)
ciekaw jestem ile czasu upłynie zanim prymat pieniądza ustąpi prymatowi zdroworozsądkowego myślenia i zwykłej teorii lokalizacji.
Moje smętne uwagi do powodzi są takie, że jak się zainwestuje w infrastrukturę, to powodzi da się uniknąć. Wrocek w 1997 roku spłynąłby do Szczecina gdyby go w 1903 roku nie zalało i Niemcy nie wybudowali by całego systemu kanałów i wałów. Gdyby nie roboty jakie zdążono zrobić do powodzi (w 1985 roku ćwiczyłem walkę z powodzią z wówczas pchor B Zdrojewskim układają wał wokół sali gimnastycznej od strony okien sztabu ) w samym mieście zmyło by pewnie część Ostrowa, kto wie, czy nie stracilibyśmy mostów. Sama fala powodziowa w programie National Geographic została określona jako wynik błędów władz. Między innymi to fatalna obsługa zbiornika w Nysie, gdzie doszło do awaryjnego zrzutu. Fala z Nysy miała się spotkać z falą z Opola i powstała nowa kulminacja. W Kotlinie Kłodzkie po prostu zdewastowano urządzenia wodne, które zostały po Niemcach. Zalało Kłodzko potem Bardo, Kamieniec, pod drodze Nysa Kłodzka zmyła kilka wiosek. Tylko Kłodzko było naprawdę zaskoczone, a w żadnej miejscowości nie zrobiono praktycznie nic. Moim zdaniem powódź, w tym sensie, że zalało ludzkie sadyby, nie jest dopustem bożym, ale wynikiem tego, że ludność nie potrafi ze sobą współpracować, poświęca się wzajemnemu tłuczeniu po łbach, a nie budowaniu. No i jeszcze jedno: Dworzec Centralny w Warszawie, działał dobrze bodaj kilka miesięcy po otwarciu. najpierw zaczęły nawalać automatycznie otwierane drzwi, potem nagłośnienie. Enklawa technologii nie utrzyma się na pustyni.
ff1 obawiam się że nigdy.. Nowoczesny systemy zarządzania firmą, doprowadziły do sytuacji w której osoby posiadające największą wiedzę i doświadczenie zajmują najniższe stanowiska Sama góra to najczęściej imbecyle kierujący się jedynie swoim własnym interesem, a ich wiedza ogranicza się do wykresów i tabelek.
Chcecie kupowac tanie produkty a marudzicie nad produkcja w krajach gdzie jej koszty sa najnizsze?
To tak nie dziala...Rynek jest nasycony produktami i konkurencja...Dzis w dobie korporacji globalnych liczy sie cena...Abys ty mogl kupic obiektyw taniej musi on byc wyprodukowany taniej...
Jakies 25 lat temu Nikon byl robiony tylko w Japan...Pamietam wtedy, ze w Polsce wszycy biegali z Zenitami...Nikony czy Canony mieli tylko fotoreporterzy i baaardzo nieliczni...Ich cena byla bowiem jakies 10 razy wyzsza od produktow sowietskich czy z bylego DDR...Od tego czasu wszystkie produkty potanialy o co najmniej 50%....Gdyby Nikon robil swoje aparaty w Japan to inni co produkuja to taniej dawno by ich doprowadzili do bankructwa...Roznice w produktach sa bowiem dzis tak minimalne, ze wygrywa sie cena...
"W przypadku dysków mamy tylko dwóch producentów. Jeden i drugi ma problemy spowodowane powodzią. WD bezpośrednio (zalane zakłady) a Seagate problemy z dostępnością części od zakładów kooperujących."
Zapomniałeś o Samsungu ;) Niby na ich dyskach "Made in China", ale np. modele kosztujące w wakacje po 270-300zł są teraz po 500-700zł (sic!)
@ JacekOK
Pamietam wtedy, ze w Polsce wszycy biegali z Zenitami...Nikony czy Canony mieli tylko fotoreporterzy i baaardzo nieliczni...Ich cena byla bowiem jakies 10 razy wyzsza od produktow sowietskich czy z bylego DDR...
Ale się uśmiałeś.
Policz ile dolarów wtedy się zarabiało, a ile teraz. Ja pamiętam czasy gdy zarabiało się 12-15 dolarów/miesiąc. To jakby teraz zarabiać 50 złotych miesięcznie.
Czym byś wtedy robi zdjęcia - Canonem 1 D, Nikonem D3, czy też Laicą S2?
To znaczy ja się uśmiałem.
To mnie uświadomiliście z tymi dyskami. Właśnie miałem coś kupować. Masakra...
'ktojack ' to ci odpowiem...Swoj pierwszy japonski aparat Canon A-1 kupilem we wczesnych latach 80-tych za $260. To bylo body only...Pozniej mialem juz sluzbowy F-1 bo takie dostalismy po podpisaniu przez Gierka umowy z..Canonem...Ciebie pewnie jeszcze nie bylo na swiecie ale napisze ci, ze nie istnialo cos takiego jak globalizacja i tak Nikon jak i Canon byly produktowo Made in Japan....Acha i Panasonic to wowczas zajmowal sie produkcja..magnetowidow, kamer, tv i walkmanow...Zas Kodak filmy i pierwszy na swiecie aparat ktory wypluwal gotowa fotke...Sony robilo wiele ale nie aparaty...
Gdyby wytwarzac wszelaki sprzet wylacznie w Japan to dzis za telewizor Sony nie placilbys 1500zl za $1500..To samo za aparaty....Licza sie niskie koszty produkcji i non stop zasypywanie nowosciami....Na tym korporacje robia pieniadze...
I jeszcze jedna sprawa...Poniewaz teraz podzespoly i praca sa bardzo tanie wiec wypuszcza sie duzo wszystkiego...Jakosc towaru jest fatalna....Do dzis mam tv kupiony w Pewex marki Nec...Chodzi 23 lata.Kupiony 4 lata temu Samung wyladowal wlasnie na smietniku....Gdyby nie cyfryzacja to aparaty z lat 80-tych dalej bylyby w uzytku i bylyby sprawne mechanicznie...Natomiast pokaz mi aparat cyfrowy sprzed np. 5 lat ktorym chcialbys robic zdjecia...Albo sie posypal albo nie nadaje sie juz do niczego....
Kupujemy duzo bo jest tanio...Wymieniamy czesto bo jest tanio....dzis nikt juz nie planuje kupna sprzetu na wiecej niz kilka lat bo jest tanio aby go wymienic na nowy....Zeby bylo tanio musi byc tanio zrobione...
@ lotofag
Samsung nie tak dawno sprzedał swój dział dysków twardych firmie Seagate.
ceny już poszły w górę, widzę to codziennie...
Dużo Tanio NIkon, Sony, Canon, Olympus, Pentax itd.
Dodam że uzysk z tego nuovo Trendu to > liczmy że na każdego obywatela na ziemi przypada 1 dno cyfrankowe zdjęcie w roku (bardzo się ograniczam) -mamy 7 000 000 000 zdjęć w roku.
Wynik -Można sobie darować fotografię.
Dużo tanio nic nie warta.
A propo powodzi -może jakaś zbiórka na Nikona>?<
Coby pokazał w przyszłym roku następcę D300 i D700 bo wstyd się z tymi starociami pokazać na ulicy.
Co tam ludzie -miliard w tą czy wewtą -niktr nie zauważy różnicy.
Ceny durnych szpejów od nikona =O! -to jest powód do troski!
@JacekOK
Gdy w 1976 ludzie wyszli na ulicę, z powodu kolejnych podwyżek cen żywności (dodam dla młodzieży że wtedy Pierwszym Sekretarzem PZPR czyli nieomal władcą Polski, był Edward Gierek, przez górników i hutników wychwalany za dobrobyt), to ja już radośnie biegałem po świecie.
Zdjęcia zacząłem robić pod koniec lat '70 za pomocą Zenitha E. Dla normalnych ludzi produkty zachodnie (lub Japońskie) były nieosiągalne.
5 letni dobry aparat, to choćby Nikon D200 lub Canon 5D, a to dopiero początek cyfrowej fotografii. Trzeba być naiwnym jak dziecko i słuchać marketingowców by uważać że przedmioty 5 letnie nie nadają się do niczego.
@ ktojack
"Trzeba być naiwnym jak dziecko i słuchać marketingowców by uważać że przedmioty 5 letnie nie nadają się do niczego."
Niestety jakość dzisiejszego sprzętu powoduje to, że często nie wytrzymuje nawet 3 lat. Nie jest niczym nadzwyczajnym jak coś pada kilka miesięcy po gwarancji. np. w Nikonie D80 padł mi wyświetlacz ok 1 miesiąc po gwarancji. W kumpla D90 pół roku po gwarancji padło coś w mechanizmie sterowania przysłoną.
Tak, że aby aparat nadawał się do fotografowania po 5 latach to musi te 5 lat wytrzymać bez awarii :)
@Borat
A zastanowiłeś się nad przebiegiem Twojego aparatu?
Wyobrażasz sobie np. koszt 10000 zdjęć na negatywie mającym 36 klatek???
10 000/36=277,777777...
I teraz pomnóż to przez koszt
1. Zakupu kliszy.
2. Wywołania kliszy.
3. Wykonania odbitek.
Na slajdach było jeszcze drożej.
Zdjęcia robiło się sporadycznie przy okazjach które chciało się uwiecznić. Teraz ludzie pstrykają bez opamiętania i dziwią się że sprzęt się zużywa.
Daleki jestem od chwalenia jakości najtańszych aparatów lub obiektywów, ale nie gloryfikujmy dawnego sprzętu. On po prostu nie miał możliwości się wypracować, bo fotografia była za droga.
@Borat
Panaceum na Twoje problemy z zawodnością sprzętu foto jest chyba tylko jedno - Camera obscura.
Tam nic Ci nie padnie ;)
W socjalizmie to nawet Zenit czy Practica były towarami luksusowymi. Po upadku socjalizmu, urealnieniu ceny dolara ceny wcale nie zrobiły się takie dobre. Prosty aparat (pomijając produkty radzieckie) kosztował więcej niż dziś kosztuje lustrzanka entrylevel. W 1993 r. płaciłem za Yashicę 108MP z ob. 28-80 ok. 13 000 000 (po denominacji 1300 zł). To był jeden z tańszych aparatów na rynku. Obiektyw i aparat padły po jakiś 6 latach, przy przebiegu śmiesznym jak na dzisiejsze standardy.
@ktojack - zawodowcy robili więcej. 300 rolek to w miesiąc leciało spokojnie. Nawet przy wielkim formacie często robiło się po kilka zdjęć, żeby mieć pewność, że jakieś na 100% będzie udane. Amator mógł sobie pozwolić na nieudane zdjęcie, zawodowiec nie.
nikon nie ma konkurencji. Dyski twarde podrozały już do 400%, mimo tego ze konkurencję mają olbrzymią, Dla Nikona alternatywy w stylu Trokina, Samyang, Sigma to "perotezy". Nikt nie kupi sigmy czy tokiny jesli jest "nikonowym purystom" Wiec zgodnie z logiką ceny Nikonowych szkieł powinny znacznie podskoczyć. Teraz jeszcze sprzedaje się z magazynów, ale docelowo polecą do góry nie jak HDD o 400% tylko o więcej.... za miesiąc czy dwa.
@cyberant
No właśnie Nikon ma konkurencje, Na rynku foto jest zdecydowanie większa konkurencja niż w dyskach twardych. Zresztą sam rynek jest troszkę inny. jeśli przez 1/2 roku nie będzie szkieł nikona to żadnej tragedii nie będzie, kilku gości kupi sobie swoje zabawki za 1/2 roku ;-) w przypadku braku twardych dysków kilka (naście/set) tysięcy firm produkujących komputery (cały rynek warty znacznie więcej niż rynek foto) leży i kwiczy.
obserwuję od jakiegoś czasu ceny Canona 600d z obiektywem 18-55. jeszcze miesiąc temu cieszyłem się, że staniał z 2770 do 2577zł. pomyślałem, że poczekam jeszcze chwilkę, moze jeszcze jakąś stówkę...
kilka dni temu patrzę, w fotojokerze jak kosztował 2577zł, tak teraz kosztuje 2777zł (i to w sklepie internetowym, więc w stacjonarnym pewnie ponad 2800zł)..
i tak się zastanawiam czy kupić go teraz za te 2800zł, żebym nie kupował jeśli znów pójdzie w górę czy czekać aż jednak stanieje?
jak myślicie - ceny tego zestawu będą teraz szły w górę czy w dół?
Najciekawsze jest to, że przenoszenie produkcji sprzętu fotograficznego do Tajlandii czy Chin w zasadzie nie powodują obniżenia cen tegoż sprzętu.
@ wercio
Twoja wypowiedź potwierdza kiepską jakość amatorskiego sprzętu i wysoką tego profesjonalnego.
Sprawdź w ogłoszeniach sprzedaży (których pełno w internecie), przebiegi aparatów z najwyższych półek, które są oferowane jako stan bdb. Często ktoś pisze "100 000, czyli dopiero dotarty" lub podobnie.
Tak, jeśli chodzi o konkurencję, to jeszcze kilka lat temu przekonywano nas, że nie liczy się produkcja, liczy się sprzedaż. Nie jest ważne co produkujemy, mamy MARKĘ i pod tą marką drogo sprzedajemy. W efekcie z firm wylano ludzi, którzy się znali na produkcji. Przede wszystkim niewygodni, a poza tym , drodzy. Innowacyjność padła na pysk. Małe pytanko: dlaczego nie ma samochodu dedykowanego do CNG? Nie wiem o takim w masowej produkcji. W Argentynie ponoć jeździ takich ok 2,4 miliona. Jest nawet zysk w nieszczęsnej emisji co2 bo metan to CH4 i na jednostkę ciepła spalania wychodzi więcej pary wodnej niż co2. Samochód taki w Polsce jest dość kiepski na dalekie trasy, bo stacje CNG są ewenementem (we Wrocku ma być jedna), ale np jako dostawczak, albo autobus miejski, może być idealny. Polacy produkują Solarisa bodaj i to-to ciągle szwankuje. Dlaczego? Podejrzewam, że wywalono inżynierów, zlikwidowano działy badawcze. W fabryce zostali tylko spece od reklam i kucharze, którzy potrafią gotować na podstawie przepisu. Nie wiedzą dlaczego się robi majonez, wiedzą tylko jaka sekwencja czynności prowadzi do żelowania.
Nie znam szklarni Nikona ale w Canonie jest mnóstwo staroci. Np stałka 85/1,8. Bardzo potrzebne szkło, bo nie tylko portret, ale jasne szkło. Samyang zrobił 1,4. Czy nie wypadało by strzelić choć 1,7? Marketing pewnie kombinuje, że mamy słynne 1,2 i jak zrobimy coś jaśniejszego, to strzelimy sobie w stopę. A, klient kombinuje. Mając Samyanga 1,4 nie wywalę kasy na 1,2, bo właściwie zyskuję na świetle, to 1,2 na pełnej dziurze nie wygląda dobrze, a Samyanag jest niezły. Musiałbym być fanatykiem małej GO, a tę uzyskam innymi metodami. Raczej kupię sobie Cambo. A dla zyskania na świetle, bardziej opłaca się kupić FF D5 dwójkę.
Otóż, wywalono inżynierów, zatrudniono kucharzy i to możliwie najtańszych. Podejrzewam, że nie ma komu opracowywać technologii do istniejących rozwiązań. Np mamy 200 mm na 1,8 diablo drogie, bo jak dawnej technologii elementów asferycznych na pewnym etapie trzeba ręcznie robić jakąś "parabolizację". No i trzeba by siąść i pomyśleć, jak w przypadku soczewek asferycznych przerobić to na przemysłową technologię. Globalizacja wycięła konkurencję, nie ma powodu, by się tym zajmować.
Żal powodzian, ale mam wrażenie, że jak w przyrodzie, potrzebne są Wielkie Wymierania, aby się coś ruszyło.
Zalało nie tylko Nikona ale i kilku innych foto producentów. Ceny podskoczą co jest pewne jak amen w pacierzu :) Jak tylko wyprzedadzą się stany magazynowe z poprzednich dostaw będzie siok ;P
Najbardziej mnie cieszy, że uderzy to w "czekaczy cenowych", który rok pierniczą się z jednym modelem czekając na obniżkę 100zł jakby to ich miało od śmierci uratować. Niestety ten czas wykorzystują na pisane smętów na forach i robią z siebie znafcuf optyki i elektroniki. To może założą w buncie swoją własną Nikonlandie ;D
@Lailonn: ci "czekacze" są produktem cwaniaczenia handlowców. Jeśli wiem , że np 1/3 ceny stanowi marża sklepu, a tak jest np w przypadku książek , jeśli wiem, że pisarz dostaje 3 zł od książki za 30 zł, to czekam, aż wyląduje na taniej jatce. Nawet jeśli jakiś produkt zostaje skalkulowany tak, że np dystrybucja dostaje marżę bez zapasu na koszty obsługi, to klient podejrzewa, że i tak, jak spuszczą połowę z ceny, to jeszcze zarobią. No i mamy taki naturalny układ: oni chcą mnie naciągnąć, ja chcę ich. Myślę, że "czekacze" są naturalnym efektem "handlowców" i im zawdzięczamy trochę niższe ceny. Powiem jeszcze, że były czasy, że wyprzedaż wiązała się z tym że się dostawało faktycznie mniej. Np nie masz prawa zwrotu towaru, nie masz gwarancji itd. Kiedyś było mniej cwaniactwa. Tak jak w Wielkim Szu: ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem, wygrał lepszy.
W latach dwudziestych, trzydziestych sytuacja na rynku lustrzanek została by uznana za zmowę rynkową i cenową. No bo jak nazwać sytuację kiedy prawie 100% produkcji skupionych jest w 3-4 japońskich firmach często korzystających z jednego, dwóch dostawców podzespołów. Jeszcze 20-30 lat temu było przynajmniej kilkadziesiąt producentów lustrzanek i to na całym świecie. Pazerność "wielkich" C, N, S, P i O jest wręcz niewpradopodobna! Przenosząc produkcję do krajów o tańszej sile roboczej nie obniżają cen, wręcz przeciwnie, różnicę zabierają na swoje konto a my płacimy absurdalne ceny dyktowane, nie bójmy się napisać, MONOPOLISTÓW. Sytuacja jest zresztą podobna w innych dziedzinach, chociaż by w przemyśle samochodowym.
@zentaurus: ręce opadają. Czyli każda firma, która dba o zyski jest bezczelnie pazerna? Po pierwsze nie ma obowiązku kupna, jeśli uważasz, że ceny są wysokie. Zapominasz chyba, że na ceny ma wpływ zainteresowanie danym dobrem. Po drugie z tych wielu firm (o których piszesz) produkujących lustrzanki, chyba niewiele zostało. A powód może być tylko jeden - nie dbały o swoje zyski. Mnie zawsze śmieszy takie podejście ludzi - teksty o pazerności, itp., bo uważam je za obłudne. Ciekawe czy Ty mając możliwość zarobienia 3000 lub 6000 wybrałbyś 3000, żeby pokazać jaki jesteś nieskazitelnie niepazerny? :)
@evilMoon: nie chodzi o firmę. Problem w tym, że zawsze finałem wolnorynkowej konkurencji niestety niedoskonałej, a więc na skończonym rynku jest monopol jednej firmy, albo grupy firm, które dzielą między siebie rynek. Dla klienta nic z tego, że można się spodziewać, że będą to firmy dobrze dbające o swój interes. Niestety, kosztem klienta. Niestety, warunkiem przetrwania firmy nie jest maksymalizacja zysków czy optymalizacja itd, jakby nie nazywać, tylko uwalenie walki konkurencyjnej. O ile konkurencja ustaje, firma trwa, dokąd się sama nie zamknie. Problem w tym, że "liberalne myslenie" dotyczy dość szczególnych warunków, które dawno już nie są nawet w przybliżeniu spełniane, tj nieskończonego rynku i konkurencji doskonałej czyli min bardzo wielu podmiotów. Do tego fizyk doda, że taki układ będzie podążał do równowagi dla przybliżenia quasi-statycznego. Procesy są wolne tak, że np wszyscy wiedzą o zmianach cen. Inwestujesz tak wolno, że produkcja jest proporcjonalna do zainwestowanej sumy itd. O tym, że to nie działa, pisze się już od początku XX wieku. Masz min słynny świński cykl (ok 4 lat) świadczący o tym że nie da się wywalić z równań opisujących rynek opóźnień czasowych. Niestety, system gospodarki rynkowej sam się rozwala. Trzeba zastąpić go czymś trochę innym. Socjalizmem na pewno nie :-)
@baron13: czemu odpowiadasz na wszystkie posty? :)
"Dla klienta nic z tego, że można się spodziewać, że będą to firmy dobrze dbające o swój interes."
Nie? A chciałbyś wchodzić w system, którego istnienie jest niepewne? Bo ja np. nie za bardzo.
"Niestety, warunkiem przetrwania firmy nie jest maksymalizacja zysków czy optymalizacja itd, jakby nie nazywać, tylko uwalenie walki konkurencyjnej. O ile konkurencja ustaje, firma trwa, dokąd się sama nie zamknie."
No dobrze, ale jeśli zyski znikną, to firma nie będzie trwała dopóki trwa konkurencja ;-). Więc moim skromnym zdaniem zyski to kluczowy warunek przetrwania firmy. Konkurencja to jest warunek rozwoju firmy, a nie jej przetrwania.
"Procesy są wolne tak, że np wszyscy wiedzą o zmianach cen. Inwestujesz tak wolno, że produkcja jest proporcjonalna do zainwestowanej sumy itd."
Samyang potrafił zamieszać na rynku. Firma znikąd stała się dość szybko rozpoznawalna i wcale nie trwało to długo.
@ baron13 nie masz racji co do nagonki na sklepy. Jeśli myślisz, że jakikolwiek sklep z elektroniką ma marże z kosmosu to jesteś w dużym błędzie. Pracowałem w dużej firmie gdzie widziałem faktury od Nikona etc. Znajomi pracują w różnych sklepach w tym internetowych i sytuacja jest podobna.
Marża jak już to jest u producenta i pośrednika czyli np Nikon Polska. Miałem okazję pogadać z handlowcem pewnej firmy w pół roku po wejściu sprzętów 3D. Skomentowałem, że ceny wysokie i się nie sprzedaje.
"A bo tam marża na start jest 100% żeby zarobić na napaleńcach a potem móc Wam zrobić promocje 20% w zakupie za pół roku itd."
Tylko to dotyczy elektroniki gdzie sklepy między sobą walczą. W książkach jest inaczej co pokazuje pięknie rynek e-booków. Nie ma materiałów, wydruku itd itd a mimo to cena praktycznie taka jak fizycznego egzemplarza :) Ale tutaj liderem jest empik, który faktycznie marże ma z kosmosu...
evilMoon@
Zeby nie było, jestem za wolną konkurencją, tylko jej niestety nie ma. Podam może bardziej skrajny przykład, produkcja przerzutek Shimano. Najpierw firmy na początku stosowały dumping, a po wycięciu konkurencji podniosły ceny i dyktują warunki.
Rynek jest chory skoro jedna powódz powoduje perturbacje np. na rynku dysków twadych lub Tsunami w przemyśle samochodowym. Niedawno evilMoon system bankowy był właśnie podobnie urządzony. Wszyscy dbali o swój interes, zyski. No i co z tego mamy? kupę śmiechu :)
@evilMoon, nie zauważyłem abym odpowiadał na wszystkie Twoje posty :-)
Dlaczego nie zysk a brak konkurencji jest warunkiem przetrwania firmy? Otóż zaznaczyłem "dokąd się firma sama nie zamknie". Jak to wygląda w praktyce, mieliśmy przećwiczone w peerelu. Jeśli jakaś produkcja przy danym poziomie kosztów przynosi (planowe) straty, to zwyczajnie podnosi się cenę. Jeśli to nie jest cena dla klienta, współnabywcą staje się "państwo" i dorzuca z budżetu. Otóż: w warunkach braku konkurencji firma może zniknąć, ale to już jest poza zwykłą gospodarką. Jeśli startujesz od jakiegoś poziomu cen w warunkach konkurencji i tę konkurencję załatwiasz różnymi sposobami, masz poziom organizacji produkcji który daje koszty w pobliżu akceptowalnego poziomu, jest jakiś zysk albo przynajmniej niewielka strata. Co się stanie jak wytniesz konkurencje do zera? Prawie zawsze możesz podwyższyć cenę x2 do3 razy. To było w peerelu. Pod koniec opłacało się ludziom skupować odpady produkcyjne i składać np kolorowe telewizory. Nie ma konkurencji, możesz mieć zysk na poziomie 200%. Oczywiście, że możesz rozwalić firmę do tego stopnia, że zje i to. Ale, to naprawdę już socjologia, polityka a nie gospodarka. Przyglądnij się, co firmy wyrabiają: głównie walczą z konkurencją. Nie z konkurencyjnymi firmami, ale ze zjawiskiem konkurencji. Na przykład stają na głowie, aby zamykać swoje produkty. Właśnie dlatego Samyang nie wykopuje jeszcze z rynku wielkich graczy, bo szereg rzeczy jest opatentowanych i np w Canonie nie ma potwierdzenia ostrości. Wielkie firmy przekonały polityków, że potrzebne jest korzystne dla nich prawo patentowe. Tym sposobem walczymy ze zjawiskiem konkurencji.
Pojawienie się Samyanga okurat chyba ma mało wspólnego z procesami prawie statycznymi. To raczej dowód na to, że wielkie firmy tak bardzo skostniały, że pojawiły się możliwości pogryzienia ich rynku przez cienkich graczy. Można udowadniać, że "poważny fotograf" nie kupi obiektywu bez AF, bo przy obecnych wizjerach i matówkach nie ma sposobu, by dobrze ustawić ostrość. Rozziew pomiędzy polityka marketingową a możliwościami technologicznymi stał się zbyt duży i na rynek wyczyszczony ze zjawiska konkurencji znowu wszedł obcy gracz. Inaczej mówiąc, wielkie firmy na jakiś czas zdołały podzielić rynek, ale nie mają dość siły, by utrzymać swoją władzę. Przegięły w olewaniu klienta.
@zentaurus: co wolnej konkurencji, to... zależy. Jestem za rozwiązaniami, które działają. Walczyłem z komuną, walczyłem o wolny rynek, ale teraz mówię, że absolutnie nie może być tak, że mamu komunę na odwrót. Jak coś było państwowe, musi być prywatne. Komuna to ideologia, a jeśli tylko wymienimy ideologię, to dalej będzie komuna. Tylko inna. Tak sobie myślę. Wolny rynek był zawsze niedoścignionym ideałem. Ale niestety, w praktyce okazuje się, że jak wszystko, czasem jest dobry, a czasem do kitu. Nie działa w nauce i w szkolnictwie. Miałem trochę kontaktów z prywatnymi uczelniami i zawsze to była jakaś masakra. Pomysł, że ludzie nie pójdą na uczelnię która tylko bierze kasę i daje papiery i ze pracodawcy się zorientują, że szkoła jest nic nie warta, jest świetny, ale to nie działa.
Dlatego uważam, że po prostu trzeba szukać rozwiązań działających. Nie oglądać się na to czy to jest wolny rynek, czy nie, ale patrzeć, czy procesy jakie on napędza, nie idą w kierunku jakiś patologii, typu jeden producent na cały świat.
@ ktojack
Nie klepie zdjęć tysiącami jak niektórzy bo to nie ma sensu. Poza wyświetlacz to nie element mechaniczny i jak pada po roku to chyba jest coś nie tak? Poza tym skoro wytrzymałość migawki czyli elementu notabene mechanicznego jest wyższa niż wyświetlacza czy elektroniki to świadczy tylko i wyłącznie nie najlepszej jakości podzespołów.
@ cyberant
A jaką konkurencję maja producenci dysków skoro są już tylko dwie firmy i obie maja zakłady zlokalizowane w Tajlandii?
@zentaurus
Hmmm, to nie jest tak jak myslisz - w polsce (celowo pisze z malej litery) mamy do czynienia z tzw. XIX-wiecznym kapitalizmem: ceny swiatowe a zarobki jak w Meksyku...
Ja pracuje w UK jako jeden z szefow kuchni w domu spokojnej starosci i za swoja wyplate (netto) moge sobie kupic Nikona D700 (nie chwale sie - tak po prostu jest). Moj kolega jest ochroniarzem w muzeum Tate Britain i zarabia jeszcze wiecej...wiec moze kupic cos lepszego...
thorgal,
Co z tego, że mógłbyś kupić, skoro wszystko jest drogie i niewiele Ci zostaje, żeby odłożyć. Ponieważ nie wiem ile Ci zostaje, to napisz ile możesz zaoszczędzić miesięcznie. Uwzględnij wszystko włącznie z rozliczeniem podatków. To dopiero będzie realna informacja, bo to co napisałeś nic nie jest warte, tak samo jak pogardliwy stosunek do kraju, z którego się wywodzisz (jak mniemam).
@ktojack wiesz, w ogłoszeniu to mogę dużo rzeczy napisać. Aparat garażowany, używany przez kobietę. Migawka ma swój przebieg. To jest wg producenta średni czas życia body. 100 tys zdjęć to nawet w profesjonalnym body nie jest docieranie się. To jest mocno eksploatowany aparat przez zawodowca. Nikon D300s - gwarantowany przebieg migawki 150 tys., D3s 300 tys. 100 tys. zdjęć oznacza, że przycisk wyzwalania spustu był naciśnięty co najmniej 100 tys. razy. Setki razy wyjmowano i wkładano karty lub wpinano kabelek. Setki czy tysiące razy wymieniano obiektyw. Aparat jest sprawny, ale mówienie o docieraniu się to marketingowa zmyłka.
@cedrys
Jestem jeszcze kawalerem, nie szlajam sie po klubach i pubach, wynajmuje studio flat (pokoj polaczony z kuchnia i do tego lazienka). Faktycznie zagalopowalem sie - za cala wyplate netto kupie D700 no ale trzeba oplacic lokum, zrobic zakupy, zatankowac oysterke i kasa ucieka. W dobry miesiac (nadgodziny, pracowanie w public holiday za 200%) moge odlozyc nawet £1100. W zly miesiac moge odlozyc £0 - tak bylo w pazdzierniku bo pomagam rodzinie - wyslalem £1000 na rachunki za centralne ogrzewanie. Co do rozliczania podatkow to tego w UK nie musisz robic jezeli jestes przez kogos zatrudniony - w maju dostaje P60 ze skarbowki i to wszystko.
Wlasnie slucham internetowego radia "Trojka" - audycja "Sniadanie w Trojce" (powtorka z wczoraj) i na podstawie tego co tam "politykierzy" wygaduja mam prawo do pogardy...
OK @thorgal, taki tekst rozumiem. Życzę Ci zatem pomyślności w realizacji planów.
"W dobry miesiac (nadgodziny, pracowanie w public holiday za 200%) moge odlozyc nawet £1100. W zly miesiac moge odlozyc £0"
No to średnia tak sobie wypada. Trochę mało jak za konieczność mieszkania w wynajętym pokoju z kuchnią z dala od rodziny i przyjaciół. Jednak emigracja opłacała się bardziej za PRL. No ale każdy sobie jakoś tam kalkuluje jak mu wygodnie :-)
"mam prawo do pogardy... "
Każdy ma.
@thorgal
"Ja pracuje w UK jako jeden z szefow kuchni w domu spokojnej starosci i za swoja wyplate (netto) moge sobie kupic Nikona D700"
Jaja sobie robisz. Nie chcesz chyba powiedzieć że w Polsce dobry szef kuchni nie zarobi 7000? ;-)
@Euzebiusz
Pazdziernik to taki "jedyny" miesiac. Co do przyjaciol - niewiele w polsce zostalo. Rodzina - owszem czeka...
Jak jestes taki "kozak" to idz do Gessler i zapytaj o prace za 7000pln - moze dostaniesz...
W UK zwykly "kuchta" bez wysilku to wyciagnie. A ceny benzyny prawie takie same...
P.S. ale sie Onet porobil:P
"P.S. ale sie Onet porobil:P "
Tam też emigracja wylewa żale? Nie wiem bo nie czytam :-)
A ja czytam - zeby sie posmiac:)
thorgal - A dlaczego nie wyjedziesz z rodziną na stałe do UK, skoro tam tak fajnie? Kupisz dom, będziesz żył jak człowiek za kupę kasy. :-)
@Euzebiusz
Pomimo narzekania na polskie realia nigdzie nie napisalem ze w UK jest fajnie. W wielu sytuacjach jest lepiej, w innych gorzej. Patologie widuje codziennie. Wyjazd na stale - hmmmm odpada. Nie jestem poprawny politycznie i powiem ze za jakies 30 lat biali ludzie beda musieli z tamtad uciekac. No i islam zrobi swoje (w 2035 premierem UK bedzie Abdul Ali Mohhamed). Pewnie wiesz ze w polskim parlamencie mamy 2 czarnych - tak samo bylo w latach 70 w Wielkiej Brytanii. A teraz polowa Londynu wyglada jak nigeria i pakistan...
thorgal - To ja już czarnej Polski nie doczekam :-)
W Polsce to jak się mieszka na prowincji to trudno zarobić cokolwiek ... ja np. rok zbieram na aparat i końca nie widzę ...
@Kierenski
Ja jestem z prowincji. Ale panowie juz koniec i na temat prosze bo za chwile moderacja zrobi porzadek.
Jak na razie to w UK nie zauwazylem aby ceny sprzetu Nikona wedrowaly w gore. Zobaczymy ile beda kosztowac amatorskie DX-y z nowych dostaw.
Kierenski - No bo jakiś taki drogi chcesz sobie kupić :-)
W temacie Nikona, mam dziś odebrać skaner do filmów z serwisu. Nikon Polska jakby działał :-)
Lailonn, a ja jestem dumnym czekaczem cenowym. Proudly born in Poland. Czekam na dobry produkt w dobrej cenie, poniewaz jestem amatorem i mi się nie spieszy. Najprzyjemniejszy jest okres wybierania, rozglądania się i zastanawiania co by tu kupić i czy jeszcze poczekać. Po dokonanym zakupie jest chwila zabawy a potem emocje już opadają. Dalej jest już tylko rutynowe użytkowanie i pogoń za kolejnym gadżetem.
Gdybym żył "z łapy do papy" i gdyby mnie zalało, wyprzedałbym szybko i okazyjnie wszystko co mi pozostało nieuszkodzone, żeby tylko mieć pieniądze na przeżycie. Tak samo (naiwnie) chciałbym, aby zalany producent nie windował cen w górę lecz w dół. Dlatego stanowczo nie dam teraz zarobić spekulantom. Myślę tu głównie o spekulujących polskich sprzedawcach. Spekulują już teraz mimo, że się jeszcze zapasy hurtowniane nie wyczerpały. Poczekam spokojnie choćby i rok, do czego i Was wszystkich gorąco zachęcam.
ciekawus - Pod warunkiem, że fabryki celowo nie zostały postawione na terenach objętych dużym ryzykiem. Firma, zalana, odszkodowanie wzięte, a opinii publicznej można powiedzieć o "niewyobrażalnych stratach", które uzasadnią podwyżki. Kiedyś topiono np. kawę w oceanie aby jej cena nie spadała :-)
O tym nie pomyślałem :-)
No i odzyskałem skaner i nawet ciągle jeszcze działa:
link