Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
jeżeli chodzi o historię to nie było czegoś takiego jak "monitory CRT"... bo nikt ich tak nie nazywał, również w telewizorach nie stosowano "ce er te", zamiast tego miały kineskop :-P
Jeżeli nie drukujemy zdjęć czy grafiki w drukarniach to do pracy na prawdę wystarczy spokojnie standardowy monitor LCD, jakość tych paneli jest niezła, przynajmniej ja korzystam z Samsunga i ładnie wyświetla barwy oraz przejścia tonalne. Do publikacji w necie czy wydruków w fotolabach starczy. Inaczej ma się natomiast sytuacja z laptopami. Jakość większości ich wyświetlaczy to jest dramat! Niedawno po zakupie laptopa byłem załamany jak bardzo marny jest jego wyświetlacz, nawet po solidnej korekcji kanałów obraz pozostawia wiele do życzenia w stosunku do monitora. Przede wszystkim nie oddaje subtelnych przejść tonalnych, wiele kolorów przekłamuje (np. odcienie czerwieni). Pogodziłem się, że ekran laptopa do obróbki się absolutnie nie nadaje.
druid - to norma. Laptop ma być tani i do pracy biurowej. Laptopy dla fotografów zaczynają się od 5000. Czyli tyle co dość dobry monitor IPS i w miarę dobry komp stacjonarny (plus kalibracja monitora ok. 100)
kącik humoru: "bardzo dobre oddanie czerni", "bardzo dobre nasycenie koloru" + zdjęcie monitora monochromatycznego, w dodatku takiego którego czarny jest szaroniebieski :-]
No, są pewne nieścisłości, przykładowo: - od ładnych paru lat kolorymetrów używa się także do kalibracji/profilowania monitorów szerokogamutowych. Ich (kolorymetrów) przewaga nad spektrofotometrami to np. o wiele niższe błędy (większość "testujących" monitory zapomina, że urządzenie którym testują monitor też ma własne niedoskonałości wpływające na wynik - czasami o większych wartościach od niedoskonałości monitora :) w cieniach; - makówki już od lat nie mają jakiejś tam dzikiej wartości gamma;
@druid Rozgraniczenie i wynikajace z tego wymagania w stosunku do monitora powinny być zależne od tego, jak poważnie podchodzimy do wyglądu zdjęcia, a nie co z nim się dzieje po obróbce. Dla amatorów, lub ludzi którzy po prostu nie potrzebują kontroli nad wyglądem zdjęcia (...lub nie mają budżetu) wystarczy standardowy monitor; Dla ludzi, którzy potrzebują kontroli, lub ją mieć chcą, przeznaczone są monitory z odpowiednio małymi błędami, dużymi możliwościami, możliwie naturalnym obrazem.
jestem zupełnym laikiem technicznym w obszarze barw i profili. Czytam i czytam i NIGDZIE nie spotkałem prostego poradnika jak sprawić aby fotografia "wywoływana" w Lightroomie i wydrukowana na nieco lepszej drukarce domowej (5 tuszy) Canona wyglądały identycznie. Ba kolory nie sa nawet zbliżone:-( A może ktoś świadczy takie usługi że przychidzi i konfiguruje komp-program-drukarkę?
Dane w tekście na temat wad technologii OLED dotyczyły wczesnych generacji i są już dziś nieaktualne. LG, które jako jedyne produkuje masowo duże matryce OLED, poradziło sobie z żywotnością niebieskich diod, wykorzystując jedynie diody białe do wyświetlania wszystkich kolorów - z odpowiednią warstwą nadającą kolor. Co do ogólnej żywotności panelu, dla najnowszej generacji LG deklaruje 30000 godz. (wcześniej dopuszczano przy tym spadek do 50% jasności). Największym mankamentem jest to, że panele OLED są bardziej narażone na wypalanie przy niezmieniających się obrazach statycznych (podobnie jak ma to miejsce w plazmach) oraz nie są przystosowane od pracy 24h/dobę.
@jagular "Dla amatorów, lub ludzi którzy po prostu nie potrzebują kontroli nad wyglądem zdjęcia (...lub nie mają budżetu) wystarczy standardowy monitor; Dla ludzi, którzy potrzebują kontroli, lub ją mieć chcą, przeznaczone są monitory z odpowiednio małymi błędami, dużymi możliwościami, możliwie naturalnym obrazem. "
Kolega jest chyba klasycznym teoretykiem, stąd takie bajki. Są w ogóle tacy którym nie zależy na wyglądzie zdjęcia? :D Po raz kolejny powtarzam, przyzwoity standardowy monitor może nie zawsze poradzić sobie tylko gdy wysyłamy materiał do profesjonalnej drukarni (nie żadnego fotolabu) i zależy nam aby nie było przekłamań, jednym słowem aby np. ocień czerwieni wyglądał dokładnie tak samo na ekranie jak na wydruku... chociaż takiej gwarancji 100% nigdy nie ma. Ilość osób które faktycznie potrzebuje i wykorzysta te specjalne drogie monitory jest mniej więcej równa tym którzy potrzebują 50mpix w aparacie ;)
Kolego druid, mam za sobą jakieś 70 sesji w studio, parę okładek, jakieś tam edytoriale, nawet wywiad w zagramanicznym magazynie o foto i modelingu. Na biurku stoi u mnie 27" Eizo ColorEdge + graficzny Nec - kalibrowane moim własnym kalibratorem. Wpisuję się w twoją definicję teoretyka?
Tak, są tacy, którzy nie potrzebują, lub nie chcą mieć kontroli nad wyglądem zdjęcia. Nie wszystkich to po prostu obchodzi, albo się od nich nie wymaga - wystarcza im poziom "mniej więcej", który reprezentuje obróbka na "cywilnym" sprzęcie. Jakość monitora z wysokiej półki zobaczy każdy: wystarczy wrzucić fotkę np. eksponującą szeroki gamut, pokazać równomierność podświetlenia, czy eliminację srebrzenia w modelach z OCF (głównie nowe modele ColorEdge). Jest jednak dalej różnica pomiędzy "widzę" a "chcę"/"potrzebuję".
Jak pracowałem wcześniej na Samsungach i marketowych monitorach, myślałem tak samo jak @druid i wmawiałem wszystkim wokół że drogie monitory do grafiki to bełkot marketingowy. Teraz mam EIZO z wyższej półki i wstydzę się tego co wcześniej opowiadałem, dopiero zrozumiałem że sam się okłamywałem. Dla mnie i pewnie większości osób, dobry monitor to równo ważna rzecz jak, body i optyka - bez dobrego monitora nie wyobrażam sobie pracy z fotografią. Druid może zrozumiesz to kiedyś, jak zaczniesz pracować na dobrym monitorze, to nie wrócisz nigdy do samsungów :)
@jagular: Obawiam się że nieprawdą jest że " Jakość monitora z wysokiej półki zobaczy każdy..." Po pierwsze, to od lat obserwuję reakcję ludzi, po drugie skutkiem skutkiem tych reakcji jest wprowadzenie do monitorów różnych dziwnych korekcji "film", "zdjęcia", "grafika", które sprawiają, że monitor nigdy nie wyświetla obrazu "jak jest", tylko go PSUJE. I dopiero taki popsuty podoba się ludziom. Moim zdaniem fotoedytor strony internetowej powinien oglądać zdjęcia na kiepskim monitorze, albo kilku popsutych w różny sposób monitorach i przyjmować te, które wytrzymają taką próbę. Rzecz bowiem w tym, że w tej chwili większość zdjęć ogląda się w takich warunkach.
I tu baronie masz rację. Obraz na profesjonalnych monitorach jest bliższy rzeczywistości, ale rzadko może się podobać. Poprawnie skalibrowany monitor to na ogół wyblakłe kolory, niewielka jasność i odpychająca kwadratowa obudowa - nic, czym mógłby się zachwycić ktoś, komu nie jest to potrzebne.
@Druid: "Są w ogóle tacy którym nie zależy na wyglądzie zdjęcia?" Chyba nigdy nie bywałeś na tzw. forach społecznościowych. Zobacz co ludzie wstawiaja jako zdjęcia profilowe. Nawet do głowy by nie przyszło że robione są... lustrzankami. A często są. Ludzie chcą ŁADNIE WYPAŚĆ i wypadają... przez okno. Prezentują autoportretu poruszone, nieostre, z jakimiś ręcznikami w tle. krzywe. O kolorach już nie wspomnę,
Dodałbym jeszcze kilka uwag. Monitor w pracy dtp nie służy do podziwiania zdjęcia, tylko do tego by zobaczyć i umożliwić obróbkę. Co widać na monitorze nie koniecznie widać w wydruku. Powód bardzo prosty: dynamika monitorów LCD sięga 10 000 dynamika wydruku w teorii obecnie 100, w praktyce kilkadziesiąt. Dlatego na monitorze widać szumy, na wydrukach nie. Jakieś 10 lat temu dtp pracowało na monitorach CRT, które miały dynamikę ok 400. Moim zdaniem, jak chce się zdjęcie drukować, to najpierw należy obejrzeć je na takim monitorze a nie LCD, bo przy oglądaniu na LCD trzeba mieć dużo wyobraźni co się zmieni. W wydrukach znikają nie tylko szumy, ale i szczegóły, a np znika także posteryzacja, która na zdjęciach cz-b w LCD prawie zawsze jest silnie widoczna. A swoją drogą, od CRT do LCD jest właściwie przepaść technologiczna i człowiek chciałby sobie zadać pytanie jakim cudem ludzie pracowali na CRT i cokolwiek im wychodziło? Na przykład dla CRT zdjęcie trzeba przeostrzyć żeby wyglądało na ostre. W wydruku przeostrzenie może wyjść, ale nie musi, a w LCD leje po oczach. Nie ma cudownego sposobu dopasowania monitora do wszystkich sytuacji i potrzeb: trzeba główkować i mieć doświadczenie. Jeszcze jedna sprawa: dziś lwia część przekazów jest oglądana i słuchana na urządzeniach przenośnych. Ludzie dostosowują media do tego typu urządzenia końcowego. W czasach kolorowych tygodników techniczna perfekcja zdjęć była ważna, teraz staje się ważniejsze "coś". Złapanie chwili, wyjątkowość ujęcia, czasami prosty jarmarczny humor. Fotografia dostosowuje się do małych ekraników. Moim zdaniem decyduje treść zdjęcia (co pstryknięto) a jakość spada daleko w tył, byle nie przeszkadzało w rozpoznaniu tematu zdjęcia.
Czytam kolejne wpisy. Wszyscy macie rację. Problem polega na niezrozumieniu podstaw. Kolory budujemy w sposób "addytywny" RGB (Monitory, ekrany telefonów i matryce aparatów) czyli barwy z trzech składowych: red, green i blue. Wydrukować możemy tylko substraktywnie (światło odbite przez barwniki na papierze lub innych nośnikach) - tu mamy do dyspozycji: cyan, magenta, yellow, black. Przestrzeń kolorów (czyli ilość dostępnych barw) w RGB jest dużo większa niż niż w CMYK (poligrafia, laby i drukarki). Cały ten szum w sprawie zarządzania kolorem dotyczy najsprawniejszej konwersji kolorów z RGB na CMYK. Temu służą odpowiednie monitory, kalibratory i systemy zarządzania kolorem w MacOS i Win. Inną sprawą jest jaką wagę ktoś do tej sprawy przykłada. Dla amatorów temat jest nieistotny, dla współpracujących z drukarniami bardzo poważny. Czyli wszyscy macie rację.
Dopiero Cię pochwaliłem baronie, a Ty znowu zaczynasz pleść androny. Dynamika CRT sięga zacznie powyżej 10000, zaś LCD to przeważnie 1000-3000. Na dobrym monitorze kineskopowym doskonale widać gradację w najciemniejszych partiach obrazu, a jeszcze nie widziałem LCD - nawet tych z najwyższej półki - w których czerń by nie "świeciła". Pod pewnymi względami LCD nigdy nie osiągną poziomu CRT (poziom czerni, kąty), to był swego rodzaju etap przejściowy, dopiero OLED będą prawdziwą rewolucją.
Ciekawy cykl artykułów informacyjnych i promocyjnych.
Przemilczano jednak kilka istotnych aspektów odnoszących się do jakości obrazów prezentowanych na monitorach "graficznych" - a warto o nich wiedzieć przed wydaniem kilku tys. zł.
Autorzy cały czas podkreślają ważność dokładności odwzorowania barw i przejść tonalnych, a chytrze pomijają kwestie prezentacji kontrastu i czerni na monitorze graficznym. Nie wyjaśniają dlaczego tak robią. Te kwestie mają duże znaczenie dla użytkowników (dla mnie są istotne), którzy wolą oglądać wysokiej jakości obraz na monitorze (często w ciemnym pomieszczeniu), a wydruk jest dla nich czymś drugorzędnym. Myślę, że dotyczy to zdecydowanej większości wykonywanych zdjęć i amatorów fotografowania – obecnie chyba większość zdjęć oglądamy na monitorach a nie na wydrukach. Wówczas oprócz wierności oddania barw bardzo istotny jest jak najwyższy kontrast i głęboka czerń, parametry które monitor powinien wg mnie zapewniać, a nie zapewnia! Im wyższy kontrast można wyświetlić tym większa będzie plastyka, wierność i atrakcyjność obrazu (oczywiście na zdjęciach z zarejestrowanym wysokim kontrastem / dynamiką).
1) Monitor graficzny to tak naprawdę symulator wyglądu wydruku zdjęcia (EIZO, NEC, niektóre HP i BENQ).
Jest zatem kiepskim "oknem na świat" z powodu niskiego kontrastu.
Z uwagi na bardzo słaby natywny kontrast, na ogół 700-800:1 (podawane w specyfikacji 1000:1 to mrzonka, często się go dodatkowo obniża do wartości 300-500:1 przy kalibracji), te monitory potrafią dobrze symulować wygląd wydruku (kontrast maksymalny wydruku to ok. 350 : 1). Niestety nie oddają dobrze dynamiki (wysokiego kontrastu) zdjęcia zarejestrowanego przez aparat, a już tym bardziej tego co widzieliśmy na własne oczy podczas robienia zdjęcia. Czyli tak naprawdę degradują kilkukrotnie ten aspekt obrazu by dostosować się do kiepskiego nośnika obrazu jakim jest wydruk (dotyczy kontrastu).
Z tego powodu matryce IPS (od LG, np. w Eizo CX271) oraz PLS (od SAMSUNG, np. w Eizo CX241) są idealne do takiego celu - bo tu nie trzeba wysokiego kontrastu. Przypuszczam więc, że wspomniane w artykule najnowsze matryce OLED (kontrast np. 100000:1) będą dla EIZO i NEC tylko niepotrzebną ciekawostką (w kwestii niskiej czerni dającej wysoki kontrast). Jeśli powstaną monitory graficzne oparte o matryce OLED to czerń będzie w nich sztucznie spłycana (rozjaśniana) żeby obniżyć kontrast do wartości podobnych jak na wydruku!
Z tego samego powodu nie ma na rynku monitorów "graficznych” opartych o matryce MVA i PVA, które umożliwiałyby uzyskanie znacznie lepszego kontrastu (3000-5000:1) względem IPS. EIZO kilka lat temu oferowało monitory graficzne z matrycami PVA, ale kontrast był w nich sztucznie zaniżany do 1000:1 :-)
W lepszych monitorach graficznych (EIZO, NEC) kontrast spada także z powodu działania elektronicznego układu wyrównywania równomierności podświetlenia i koloru (pochłania ok. 150-200:1 z kontrastu).
2) Idealny monitor dla fotografa - lubiącego oglądać zdjęcia a nie tylko drukować.
Byłby to monitor zapewniający bardzo wysoki kontrast (idealna czerń i duża jasność) paneli OLED przy oglądaniu zdjęć, oraz pozwalający na możliwość zmniejszenia tego kontrastu do symulacji wyglądu wydruku zdjęcia. Jednocześnie musiałby być pozbawionym wad ekranu OLED: 1) mrowienie odcieni bliskich czerni, 2) pozostałe niedoskonałości powodowane przez dithering 3) zmienna jasność bieli zależna od jej powierzchni na ekranie i zbyt niska maksymalna jasność bieli (podobne wady miały ekrany plazmowe w telewizorach - choć w znacznie większym stopniu niż najlepsze OLED), 4) zwiększona podatność na zużycie i wypalanie pikseli wzgl. LCD.
Taki monitor nie ograniczałby dynamiki zdjęć – przy ich prezentacji. Wąskim gardłem pozostałaby wciąż stosunkowo niska dynamika oferowana przez współczesne aparaty – w stosunku do możliwości ludzkiego oka.
Wysokim kontrastem i jakością obrazu można się delektować w niektórych współczesnych telewizorach LCD z podświetleniem LED lub w najnowszych TV z panelami OLED (pomijam najlepsze TV plazmowe bo mimo niskiej czerni są po prostu ciemne). Im niższy kontrast tym gorsza plastyka obrazu (np. telewizory LG z matrycami IPS bez strefowego wygaszania podświetlenia dają wyraźnie gorszy obraz).
Niestety brakuje czegoś zbliżonego w świecie monitorów. Znacznie łatwiej kupić porządny TV z wysokim kontrastem niż monitor.
Marcin71 - Panie Marcinie napracował się Pan pisząc odpowiedź - jestem pod ważeniem. Większość fotografów jednak żyje z publikacji zdjęć w formie drukowanej. Czyli CMYK i dla nich produkuje się odpowiednie monitory. Jeśli ogląda Pan fotki tylko na monitorach lub telewizorach - nie widzę przeciwwskazań. Pozdrawiam i miłych świąt
@Wacław Świntuch: Mam jeszcze kilka monitorów CRT :-) Nie ma tam tej dynamiki. Zwykle jest nawet znacznie gorzej, niż w warunkach pomiaru, gdzie mogę odciąć całkiem zewnętrzne oświetlenie, bo jasność CRT jest mała.
Panowie skończy z porównywaniem CRT i LCD - to nie ma znaczenia w tym temacie. Rozczarowanie większości fotografów z odbitek z labów i drukarni bierze się z niezrozumienia konwersji z przestrzeni barwnej RGB (Monitory, aparaty) do przestrzeni barwnej CMYK (poligrafia, drukarki, laby). Uważam, że każdy szanujący się fotograf powinien odbyć staż w drukarni lub fotolabie. Praktyka czyni mistrza.
podzielam zdanie @druida, dobrze dobrane nawet tanie LCD i spokojnie można obrabiać swoje zdjęcia. matryce w laptopach faktycznie odstają mocno na tym polu. najgorzej jak ktoś sobie wkręci śrubkę, że bez EIZO za kilka kafli nie ma sensu siadać do obróbki
@baron13 To, co tutaj powypisywałeś, to takie bzdury, że aż oczy łzawią, ale rozumiem i akceptuję że jesteś lokalnym człowiekiem z motto "nie wiem, ale się wypowiem". Spoko, w internetach jest was wielu :)
@Posłaniecprawdy Może wystarczyło po prostu oprofilować środowisko pracy :P Nie ogarniałeś D7000 więc szybko zmieniłeś na D4 i też od razu poczułeś różnicę. Można i tak
Zgadzam się, bardzo ciekawie to opisałeś. Niestety jest tu parę osób które wydały ciężkie pieniądze na drogie monitory i kalibratory więc naturalną rzeczą jest, że będą opowiadać jakie to niezbędne i tylko na czymś takim można pracować :D Takie typowe podejście. Jak słusznie Marcin71 zauważył monitor dostosowany pod wydruki nie daje zbyt atrakcyjnego obrazu. Gdy ktoś współpracuje z drukarniami i potrzebuje wiernego oddawania barw powinien kupić specjalny monitor. Jeśli nie, to taki zakup nie jest konieczny. I tak fotografia drukowana to teraz margines, nie licząc kolorowych pisemek czy wystaw sklepowych.
Z mojego punktu widzenia najistotniejszym problemem w przypadku tanich monitorów są różnego typu zafarby. Kiedyś obrabiałem zdjęcia na 2 lcdkach z których jeden leciał w fiolet, a drugi w okolice żółci i problemów z wyświetlaniem bieli, o kątach widzenia już nawet nie będę wspominał.
Jakie rodziło to problemy? a.) Teoretycznie dało się przy obróbce trafić w okolice prawidłowych kolorów, jednak wymagało to chorych nakładów pracy, a efekt tego był co najwyżej przeciętny. Mając wiedzę na temat tego, jak wyświetlał każdy z monitorów zdjęcia obrabiałem mniej więcej według takiego schematu: 1.)Na monitorze lecącym w fiolet zostawiałem zdjęcie lekko lecące w żółć. 2.)Na monitorze lecącym w żółć kontrolowałem czy zdjęcia wpada w lekki fiolet. 3.) Punkty 1 i 2 powtarzałem w nieskończoność oglądając ekran kawałek po kawałku, bo pod każdym kątem obraz wyglądał inaczej.
W przypadku dobrego monitora wystarczy jeden rzut oka żeby ocenić czy jest ok i co trzeba zmienić. Oszczędność czasu? Około czterokrotna i to na najbardziej upierdliwej części obróbki, do tego efekt końcowy jest znacznie lepszy.
b.) Poprawnie obrobione zdjęcie nie wyglądało dobrze na żadnym z tych monitorów.
c.) Części zdjęć(głównie w przypadku mieszanego oświetlenia) na tych monitorach praktycznie nie dało się ruszyć, było to ciągłe balansowanie pomiędzy wpadaniem z jednego zafarbu w drugi, bez możliwości stwierdzenia jak to zdjęcie powinno poprawnie wyglądać. Na dobrym monitorze po prostu widać gdzie jest jakie światło i w jaki sposób można to ruszyć.
Jeżeli ktoś zdjęć nie: -Drukuje. -Wysyła do klienta. -Publikuje w sieci. To owszem w takim wypadku kupno monitora graficznego nie ma sensu.
@jausmas. Rozmawiamy o monitorach przystosowanych do postprodukcji zdjęć. Jeśli Pana monitor się do tego nie nadaje? No cóż. To samo dotyczy oprogramowania. Do oglądania fotek nadaje się każdy sprzęt. Do zarabiania i poważnej produkcji już nie. Dobry monitor i odpowiednie oprogramowanie sporo kosztują i nic tu nie da się zmienić. A co do zdjęć z mieszanym światłem? - no cóż trzeba mieć trochę umiejętności w posługiwaniem się plikami RAW
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.
Spektrofotometr to przyrząd do pomiaru światła oditego. Kolorymetr do emitowanego. Tak mi się wydaje.
jeżeli chodzi o historię to nie było czegoś takiego jak "monitory CRT"... bo nikt ich tak nie nazywał, również w telewizorach nie stosowano "ce er te", zamiast tego miały kineskop :-P
szzu - wpiszw googlu: Catode-Ray Tube
przepraszam za literówki piszę na ekranie tabletu
Redaktorzy skorygowali część artykułu więc swój pierwszy uwazamza nieważny
Do autora tekstu:
" gwarę góralską i kaszubską"
Kaszubski to jest język a nie gwara !!
Jeżeli nie drukujemy zdjęć czy grafiki w drukarniach to do pracy na prawdę wystarczy spokojnie standardowy monitor LCD, jakość tych paneli jest niezła, przynajmniej ja korzystam z Samsunga i ładnie wyświetla barwy oraz przejścia tonalne. Do publikacji w necie czy wydruków w fotolabach starczy. Inaczej ma się natomiast sytuacja z laptopami. Jakość większości ich wyświetlaczy to jest dramat! Niedawno po zakupie laptopa byłem załamany jak bardzo marny jest jego wyświetlacz, nawet po solidnej korekcji kanałów obraz pozostawia wiele do życzenia w stosunku do monitora. Przede wszystkim nie oddaje subtelnych przejść tonalnych, wiele kolorów przekłamuje (np. odcienie czerwieni). Pogodziłem się, że ekran laptopa do obróbki się absolutnie nie nadaje.
druid - to norma. Laptop ma być tani i do pracy biurowej. Laptopy dla fotografów zaczynają się od 5000. Czyli tyle co dość dobry monitor IPS i w miarę dobry komp stacjonarny (plus kalibracja monitora ok. 100)
Szkoda, że Autor artykułu nie pokazuje i nie wyjaśnia wykresu, który jest za monitorami w banerze. To by wiele wyjaśniło
autor wyjaśnia ten wykres w pierwszej części cyklu --> link
kącik humoru: "bardzo dobre oddanie czerni", "bardzo dobre nasycenie koloru" + zdjęcie monitora monochromatycznego, w dodatku takiego którego czarny jest szaroniebieski :-]
No, są pewne nieścisłości, przykładowo:
- od ładnych paru lat kolorymetrów używa się także do kalibracji/profilowania monitorów szerokogamutowych. Ich (kolorymetrów) przewaga nad spektrofotometrami to np. o wiele niższe błędy (większość "testujących" monitory zapomina, że urządzenie którym testują monitor też ma własne niedoskonałości wpływające na wynik - czasami o większych wartościach od niedoskonałości monitora :) w cieniach;
- makówki już od lat nie mają jakiejś tam dzikiej wartości gamma;
@druid
Rozgraniczenie i wynikajace z tego wymagania w stosunku do monitora powinny być zależne od tego, jak poważnie podchodzimy do wyglądu zdjęcia, a nie co z nim się dzieje po obróbce.
Dla amatorów, lub ludzi którzy po prostu nie potrzebują kontroli nad wyglądem zdjęcia (...lub nie mają budżetu) wystarczy standardowy monitor;
Dla ludzi, którzy potrzebują kontroli, lub ją mieć chcą, przeznaczone są monitory z odpowiednio małymi błędami, dużymi możliwościami, możliwie naturalnym obrazem.
Piter
18 grudnia 2015, 16:55
przepraszam za literówki piszę na ekranie tabletu
Przypomina mi jako żywo przypadek kolegi, który prezentował zdjęcia z aparatu jaki dostał do przetestowania na wyścigach w Zandvoort (Holandia).
przepraszam za jakość, robiłem bezlusterem
Niby nie na temat, ale jednak - display nie daje rady przy szybkich ruchach.
jestem zupełnym laikiem technicznym w obszarze barw i profili. Czytam i czytam i NIGDZIE nie spotkałem prostego poradnika jak sprawić aby fotografia "wywoływana" w Lightroomie i wydrukowana na nieco lepszej drukarce domowej (5 tuszy) Canona wyglądały identycznie. Ba kolory nie sa nawet zbliżone:-( A może ktoś świadczy takie usługi że przychidzi i konfiguruje komp-program-drukarkę?
@andrzej: Kup sobie Colormunki Photo
Dane w tekście na temat wad technologii OLED dotyczyły wczesnych generacji i są już dziś nieaktualne. LG, które jako jedyne produkuje masowo duże matryce OLED, poradziło sobie z żywotnością niebieskich diod, wykorzystując jedynie diody białe do wyświetlania wszystkich kolorów - z odpowiednią warstwą nadającą kolor. Co do ogólnej żywotności panelu, dla najnowszej generacji LG deklaruje 30000 godz. (wcześniej dopuszczano przy tym spadek do 50% jasności). Największym mankamentem jest to, że panele OLED są bardziej narażone na wypalanie przy niezmieniających się obrazach statycznych (podobnie jak ma to miejsce w plazmach) oraz nie są przystosowane od pracy 24h/dobę.
@jagular
"Dla amatorów, lub ludzi którzy po prostu nie potrzebują kontroli nad wyglądem zdjęcia (...lub nie mają budżetu) wystarczy standardowy monitor;
Dla ludzi, którzy potrzebują kontroli, lub ją mieć chcą, przeznaczone są monitory z odpowiednio małymi błędami, dużymi możliwościami, możliwie naturalnym obrazem. "
Kolega jest chyba klasycznym teoretykiem, stąd takie bajki. Są w ogóle tacy którym nie zależy na wyglądzie zdjęcia? :D
Po raz kolejny powtarzam, przyzwoity standardowy monitor może nie zawsze poradzić sobie tylko gdy wysyłamy materiał do profesjonalnej drukarni (nie żadnego fotolabu) i zależy nam aby nie było przekłamań, jednym słowem aby np. ocień czerwieni wyglądał dokładnie tak samo na ekranie jak na wydruku... chociaż takiej gwarancji 100% nigdy nie ma. Ilość osób które faktycznie potrzebuje i wykorzysta te specjalne drogie monitory jest mniej więcej równa tym którzy potrzebują 50mpix w aparacie ;)
Kolego druid,
mam za sobą jakieś 70 sesji w studio, parę okładek, jakieś tam edytoriale, nawet wywiad w zagramanicznym magazynie o foto i modelingu.
Na biurku stoi u mnie 27" Eizo ColorEdge + graficzny Nec - kalibrowane moim własnym kalibratorem.
Wpisuję się w twoją definicję teoretyka?
Tak, są tacy, którzy nie potrzebują, lub nie chcą mieć kontroli nad wyglądem zdjęcia. Nie wszystkich to po prostu obchodzi, albo się od nich nie wymaga - wystarcza im poziom "mniej więcej", który reprezentuje obróbka na "cywilnym" sprzęcie.
Jakość monitora z wysokiej półki zobaczy każdy: wystarczy wrzucić fotkę np. eksponującą szeroki gamut, pokazać równomierność podświetlenia, czy eliminację srebrzenia w modelach z OCF (głównie nowe modele ColorEdge).
Jest jednak dalej różnica pomiędzy "widzę" a "chcę"/"potrzebuję".
Jak pracowałem wcześniej na Samsungach i marketowych monitorach, myślałem tak samo jak @druid i wmawiałem wszystkim wokół że drogie monitory do grafiki to bełkot marketingowy. Teraz mam EIZO z wyższej półki i wstydzę się tego co wcześniej opowiadałem, dopiero zrozumiałem że sam się okłamywałem. Dla mnie i pewnie większości osób, dobry monitor to równo ważna rzecz jak, body i optyka - bez dobrego monitora nie wyobrażam sobie pracy z fotografią. Druid może zrozumiesz to kiedyś, jak zaczniesz pracować na dobrym monitorze, to nie wrócisz nigdy do samsungów :)
@jagular: Obawiam się że nieprawdą jest że " Jakość monitora z wysokiej półki zobaczy każdy..." Po pierwsze, to od lat obserwuję reakcję ludzi, po drugie skutkiem skutkiem tych reakcji jest wprowadzenie do monitorów różnych dziwnych korekcji "film", "zdjęcia", "grafika", które sprawiają, że monitor nigdy nie wyświetla obrazu "jak jest", tylko go PSUJE. I dopiero taki popsuty podoba się ludziom. Moim zdaniem fotoedytor strony internetowej powinien oglądać zdjęcia na kiepskim monitorze, albo kilku popsutych w różny sposób monitorach i przyjmować te, które wytrzymają taką próbę. Rzecz bowiem w tym, że w tej chwili większość zdjęć ogląda się w takich warunkach.
I tu baronie masz rację. Obraz na profesjonalnych monitorach jest bliższy rzeczywistości, ale rzadko może się podobać. Poprawnie skalibrowany monitor to na ogół wyblakłe kolory, niewielka jasność i odpychająca kwadratowa obudowa - nic, czym mógłby się zachwycić ktoś, komu nie jest to potrzebne.
@Druid:
"Są w ogóle tacy którym nie zależy na wyglądzie zdjęcia?"
Chyba nigdy nie bywałeś na tzw. forach społecznościowych. Zobacz co ludzie wstawiaja jako zdjęcia profilowe. Nawet do głowy by nie przyszło że robione są... lustrzankami. A często są.
Ludzie chcą ŁADNIE WYPAŚĆ i wypadają... przez okno. Prezentują autoportretu poruszone, nieostre, z jakimiś ręcznikami w tle. krzywe. O kolorach już nie wspomnę,
Dodałbym jeszcze kilka uwag. Monitor w pracy dtp nie służy do podziwiania zdjęcia, tylko do tego by zobaczyć i umożliwić obróbkę. Co widać na monitorze nie koniecznie widać w wydruku. Powód bardzo prosty: dynamika monitorów LCD sięga 10 000 dynamika wydruku w teorii obecnie 100, w praktyce kilkadziesiąt. Dlatego na monitorze widać szumy, na wydrukach nie. Jakieś 10 lat temu dtp pracowało na monitorach CRT, które miały dynamikę ok 400. Moim zdaniem, jak chce się zdjęcie drukować, to najpierw należy obejrzeć je na takim monitorze a nie LCD, bo przy oglądaniu na LCD trzeba mieć dużo wyobraźni co się zmieni. W wydrukach znikają nie tylko szumy, ale i szczegóły, a np znika także posteryzacja, która na zdjęciach cz-b w LCD prawie zawsze jest silnie widoczna. A swoją drogą, od CRT do LCD jest właściwie przepaść technologiczna i człowiek chciałby sobie zadać pytanie jakim cudem ludzie pracowali na CRT i cokolwiek im wychodziło? Na przykład dla CRT zdjęcie trzeba przeostrzyć żeby wyglądało na ostre. W wydruku przeostrzenie może wyjść, ale nie musi, a w LCD leje po oczach. Nie ma cudownego sposobu dopasowania monitora do wszystkich sytuacji i potrzeb: trzeba główkować i mieć doświadczenie.
Jeszcze jedna sprawa: dziś lwia część przekazów jest oglądana i słuchana na urządzeniach przenośnych. Ludzie dostosowują media do tego typu urządzenia końcowego. W czasach kolorowych tygodników techniczna perfekcja zdjęć była ważna, teraz staje się ważniejsze "coś". Złapanie chwili, wyjątkowość ujęcia, czasami prosty jarmarczny humor. Fotografia dostosowuje się do małych ekraników. Moim zdaniem decyduje treść zdjęcia (co pstryknięto) a jakość spada daleko w tył, byle nie przeszkadzało w rozpoznaniu tematu zdjęcia.
Czytam kolejne wpisy. Wszyscy macie rację. Problem polega na niezrozumieniu podstaw. Kolory budujemy w sposób "addytywny" RGB (Monitory, ekrany telefonów i matryce aparatów) czyli barwy z trzech składowych: red, green i blue. Wydrukować możemy tylko substraktywnie (światło odbite przez barwniki na papierze lub innych nośnikach) - tu mamy do dyspozycji: cyan, magenta, yellow, black. Przestrzeń kolorów (czyli ilość dostępnych barw) w RGB jest dużo większa niż niż w CMYK (poligrafia, laby i drukarki). Cały ten szum w sprawie zarządzania kolorem dotyczy najsprawniejszej konwersji kolorów z RGB na CMYK. Temu służą odpowiednie monitory, kalibratory i systemy zarządzania kolorem w MacOS i Win. Inną sprawą jest jaką wagę ktoś do tej sprawy przykłada. Dla amatorów temat jest nieistotny, dla współpracujących z drukarniami bardzo poważny. Czyli wszyscy macie rację.
Jeszcze małe wyjeśnienie: addytywnie - dodawanie kolorów do czerni, substraktywnie - odejmowanie kolorów od koloru podłoża (od bieli najczęściej)
Dopiero Cię pochwaliłem baronie, a Ty znowu zaczynasz pleść androny. Dynamika CRT sięga zacznie powyżej 10000, zaś LCD to przeważnie 1000-3000.
Na dobrym monitorze kineskopowym doskonale widać gradację w najciemniejszych partiach obrazu, a jeszcze nie widziałem LCD - nawet tych z najwyższej półki - w których czerń by nie "świeciła". Pod pewnymi względami LCD nigdy nie osiągną poziomu CRT (poziom czerni, kąty), to był swego rodzaju etap przejściowy, dopiero OLED będą prawdziwą rewolucją.
link
Ciekawy cykl artykułów informacyjnych i promocyjnych.
Przemilczano jednak kilka istotnych aspektów odnoszących się do jakości obrazów prezentowanych na monitorach "graficznych" - a warto o nich wiedzieć przed wydaniem kilku tys. zł.
Autorzy cały czas podkreślają ważność dokładności odwzorowania barw i przejść tonalnych, a chytrze pomijają kwestie prezentacji kontrastu i czerni na monitorze graficznym. Nie wyjaśniają dlaczego tak robią.
Te kwestie mają duże znaczenie dla użytkowników (dla mnie są istotne), którzy wolą oglądać wysokiej jakości obraz na monitorze (często w ciemnym pomieszczeniu), a wydruk jest dla nich czymś drugorzędnym. Myślę, że dotyczy to zdecydowanej większości wykonywanych zdjęć i amatorów fotografowania – obecnie chyba większość zdjęć oglądamy na monitorach a nie na wydrukach.
Wówczas oprócz wierności oddania barw bardzo istotny jest jak najwyższy kontrast i głęboka czerń, parametry które monitor powinien wg mnie zapewniać, a nie zapewnia!
Im wyższy kontrast można wyświetlić tym większa będzie plastyka, wierność i atrakcyjność obrazu (oczywiście na zdjęciach z zarejestrowanym wysokim kontrastem / dynamiką).
1) Monitor graficzny to tak naprawdę symulator wyglądu wydruku zdjęcia (EIZO, NEC, niektóre HP i BENQ).
Jest zatem kiepskim "oknem na świat" z powodu niskiego kontrastu.
Z uwagi na bardzo słaby natywny kontrast, na ogół 700-800:1 (podawane w specyfikacji 1000:1 to mrzonka, często się go dodatkowo obniża do wartości 300-500:1 przy kalibracji), te monitory potrafią dobrze symulować wygląd wydruku (kontrast maksymalny wydruku to ok. 350 : 1).
Niestety nie oddają dobrze dynamiki (wysokiego kontrastu) zdjęcia zarejestrowanego przez aparat, a już tym bardziej tego co widzieliśmy na własne oczy podczas robienia zdjęcia. Czyli tak naprawdę degradują kilkukrotnie ten aspekt obrazu by dostosować się do kiepskiego nośnika obrazu jakim jest wydruk (dotyczy kontrastu).
Z tego powodu matryce IPS (od LG, np. w Eizo CX271) oraz PLS (od SAMSUNG, np. w Eizo CX241) są idealne do takiego celu - bo tu nie trzeba wysokiego kontrastu. Przypuszczam więc, że wspomniane w artykule najnowsze matryce OLED (kontrast np. 100000:1) będą dla EIZO i NEC tylko niepotrzebną ciekawostką (w kwestii niskiej czerni dającej wysoki kontrast). Jeśli powstaną monitory graficzne oparte o matryce OLED to czerń będzie w nich sztucznie spłycana (rozjaśniana) żeby obniżyć kontrast do wartości podobnych jak na wydruku!
Z tego samego powodu nie ma na rynku monitorów "graficznych” opartych o matryce MVA i PVA, które umożliwiałyby uzyskanie znacznie lepszego kontrastu (3000-5000:1) względem IPS. EIZO kilka lat temu oferowało monitory graficzne z matrycami PVA, ale kontrast był w nich sztucznie zaniżany do 1000:1 :-)
W lepszych monitorach graficznych (EIZO, NEC) kontrast spada także z powodu działania elektronicznego układu wyrównywania równomierności podświetlenia i koloru (pochłania ok. 150-200:1 z kontrastu).
2) Idealny monitor dla fotografa - lubiącego oglądać zdjęcia a nie tylko drukować.
Byłby to monitor zapewniający bardzo wysoki kontrast (idealna czerń i duża jasność) paneli OLED przy oglądaniu zdjęć, oraz pozwalający na możliwość zmniejszenia tego kontrastu do symulacji wyglądu wydruku zdjęcia. Jednocześnie musiałby być pozbawionym wad ekranu OLED: 1) mrowienie odcieni bliskich czerni, 2) pozostałe niedoskonałości powodowane przez dithering 3) zmienna jasność bieli zależna od jej powierzchni na ekranie i zbyt niska maksymalna jasność bieli (podobne wady miały ekrany plazmowe w telewizorach - choć w znacznie większym stopniu niż najlepsze OLED), 4) zwiększona podatność na zużycie i wypalanie pikseli wzgl. LCD.
Taki monitor nie ograniczałby dynamiki zdjęć – przy ich prezentacji. Wąskim gardłem pozostałaby wciąż stosunkowo niska dynamika oferowana przez współczesne aparaty – w stosunku do możliwości ludzkiego oka.
Wysokim kontrastem i jakością obrazu można się delektować w niektórych współczesnych telewizorach LCD z podświetleniem LED lub w najnowszych TV z panelami OLED (pomijam najlepsze TV plazmowe bo mimo niskiej czerni są po prostu ciemne). Im niższy kontrast tym gorsza plastyka obrazu (np. telewizory LG z matrycami IPS bez strefowego wygaszania podświetlenia dają wyraźnie gorszy obraz).
Niestety brakuje czegoś zbliżonego w świecie monitorów. Znacznie łatwiej kupić porządny TV z wysokim kontrastem niż monitor.
Marcin71 - Panie Marcinie napracował się Pan pisząc odpowiedź - jestem pod ważeniem. Większość fotografów jednak żyje z publikacji zdjęć w formie drukowanej. Czyli CMYK i dla nich produkuje się odpowiednie monitory. Jeśli ogląda Pan fotki tylko na monitorach lub telewizorach - nie widzę przeciwwskazań. Pozdrawiam i miłych świąt
@Wacław Świntuch: Mam jeszcze kilka monitorów CRT :-) Nie ma tam tej dynamiki. Zwykle jest nawet znacznie gorzej, niż w warunkach pomiaru, gdzie mogę odciąć całkiem zewnętrzne oświetlenie, bo jasność CRT jest mała.
Panowie skończy z porównywaniem CRT i LCD - to nie ma znaczenia w tym temacie. Rozczarowanie większości fotografów z odbitek z labów i drukarni
bierze się z niezrozumienia konwersji z przestrzeni barwnej RGB (Monitory, aparaty) do przestrzeni barwnej CMYK (poligrafia, drukarki, laby). Uważam, że każdy szanujący się fotograf powinien odbyć staż w drukarni lub fotolabie.
Praktyka czyni mistrza.
Myślę, że ten artykuł nie jest dla oglądaczy fotografii (cokolwiek to znaczy) tylko dla praktyków
podzielam zdanie @druida, dobrze dobrane nawet tanie LCD i spokojnie można obrabiać swoje zdjęcia. matryce w laptopach faktycznie odstają mocno na tym polu. najgorzej jak ktoś sobie wkręci śrubkę, że bez EIZO za kilka kafli nie ma sensu siadać do obróbki
@jausmas
Kiedyś też tak twierdziłem... a potem kupiłem porządny monitor.
@baron13
To, co tutaj powypisywałeś, to takie bzdury, że aż oczy łzawią, ale rozumiem i akceptuję że jesteś lokalnym człowiekiem z motto "nie wiem, ale się wypowiem".
Spoko, w internetach jest was wielu :)
@Posłaniecprawdy
Może wystarczyło po prostu oprofilować środowisko pracy :P
Nie ogarniałeś D7000 więc szybko zmieniłeś na D4 i też od razu poczułeś różnicę. Można i tak
@Marcin71
Zgadzam się, bardzo ciekawie to opisałeś.
Niestety jest tu parę osób które wydały ciężkie pieniądze na drogie monitory i kalibratory więc naturalną rzeczą jest, że będą opowiadać jakie to niezbędne i tylko na czymś takim można pracować :D Takie typowe podejście.
Jak słusznie Marcin71 zauważył monitor dostosowany pod wydruki nie daje zbyt atrakcyjnego obrazu. Gdy ktoś współpracuje z drukarniami i potrzebuje wiernego oddawania barw powinien kupić specjalny monitor. Jeśli nie, to taki zakup nie jest konieczny. I tak fotografia drukowana to teraz margines, nie licząc kolorowych pisemek czy wystaw sklepowych.
@jausmas
Z mojego punktu widzenia najistotniejszym problemem w przypadku tanich monitorów są różnego typu zafarby.
Kiedyś obrabiałem zdjęcia na 2 lcdkach z których jeden leciał w fiolet, a drugi w okolice żółci i problemów z wyświetlaniem bieli, o kątach widzenia już nawet nie będę wspominał.
Jakie rodziło to problemy?
a.) Teoretycznie dało się przy obróbce trafić w okolice prawidłowych kolorów, jednak wymagało to chorych nakładów pracy, a efekt tego był co najwyżej przeciętny.
Mając wiedzę na temat tego, jak wyświetlał każdy z monitorów zdjęcia obrabiałem mniej więcej według takiego schematu:
1.)Na monitorze lecącym w fiolet zostawiałem zdjęcie lekko lecące w żółć.
2.)Na monitorze lecącym w żółć kontrolowałem czy zdjęcia wpada w lekki fiolet.
3.) Punkty 1 i 2 powtarzałem w nieskończoność oglądając ekran kawałek po kawałku, bo pod każdym kątem obraz wyglądał inaczej.
W przypadku dobrego monitora wystarczy jeden rzut oka żeby ocenić czy jest ok i co trzeba zmienić. Oszczędność czasu? Około czterokrotna i to na najbardziej upierdliwej części obróbki, do tego efekt końcowy jest znacznie lepszy.
b.) Poprawnie obrobione zdjęcie nie wyglądało dobrze na żadnym z tych monitorów.
c.) Części zdjęć(głównie w przypadku mieszanego oświetlenia) na tych monitorach praktycznie nie dało się ruszyć, było to ciągłe balansowanie pomiędzy wpadaniem z jednego zafarbu w drugi, bez możliwości stwierdzenia jak to zdjęcie powinno poprawnie wyglądać. Na dobrym monitorze po prostu widać gdzie jest jakie światło i w jaki sposób można to ruszyć.
Jeżeli ktoś zdjęć nie:
-Drukuje.
-Wysyła do klienta.
-Publikuje w sieci.
To owszem w takim wypadku kupno monitora graficznego nie ma sensu.
@jausmas. Rozmawiamy o monitorach przystosowanych do postprodukcji zdjęć. Jeśli Pana monitor się do tego nie nadaje? No cóż. To samo dotyczy oprogramowania. Do oglądania fotek nadaje się każdy sprzęt. Do zarabiania i poważnej produkcji już nie. Dobry monitor i odpowiednie oprogramowanie sporo kosztują i nic tu nie da się zmienić. A co do zdjęć z mieszanym światłem? - no cóż trzeba mieć trochę umiejętności w posługiwaniem się plikami RAW