Nikon D80 - nowa lustrzanka cyfrowa
4. Nasze wrażenia
Obsługa aparatu jest znacznie bliższa temu co możemy spotkać w D70s niż w D200. Górne pokrętło trybów pracy znajduje się w tym samym miejscu co w D70s i ma praktycznie te same funkcje. Za to trochę zmieniła się prawa strona górnej części korpusu aparatu. Tam, obok przełącznika służącego do włączenia aparatu, pojawiło się kilka nowych przycisków odpowiedzialnych na przykład za przełączanie pomiędzy trybem zdjęć seryjnych oraz samowyzwalaczem i przycisk wyboru trybu pracy autofokusa. U D70s w miejscu tym znajdował się tylko przycisk służący do podświetlania górnego wyświetlacza.

Układ przycisków i pokręteł po prawej stronie wyświetlacza nie zmienił się w stosunku do D70s prawie wcale. Zmieniła się tylko funkcja dolnego klawisza, który nie służy teraz do kasowania zdjęć lecz do potwierdzania wyboru funkcji menu.
Panel przycisków po lewej stronie monitora został lekko prze-aranżowany. Rząd guzików przy samym wyświetlaczu praktycznie się nie zmienił. W D70s pomiędzy nimi, a górnym pokrętłem wyboru trybu pracy znajdowały się przyciski bracketingu i trybu zdjęć seryjnych. Teraz widnieje tam tylko przycisk kasowania zdjęć.
Podsumowując, osoby przyzwyczajone do pracy z D70s nie będą miały żadnych problemów z przesiadką na D80. Pracuje się bardzo podobnie i dotyczy to zarówno obsługi przycisków, jak i nawigacji po menu, które z racji większego 2.5 calowego wyświetlacza zrobiło się jeszcze bardziej czytelne i przejrzyste. Dodatkowo sprawną i szybką pracę na pewno ułatwi nam fakt wyświetlania w wizjerze czułości ISO, czego niestety nie było w D70s.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Nowa matryca CCD Nikona D80 nie jest tak naprawdę wcale nowa, bo taki
sam sensor zastosowano w Nikonie D200. Detektor ten miał problemy z
szumami, ale mamy nadzieję, że w D80 sytuacja będzie lepsza niż w D200.
Nadzieja ta jest podsycana faktem, że D50 mając taką samą matrycę jak
D70s ma znacznie od niego mniejsze szumy.

Zakres czułości w nowym aparacie jest wyraźnie lepszy niż w D70s. Mamy
wreszcie dostępne ISO 100 jak i tryby wysokiej czułości (HI-0.3, HI-0.7,
HI-1) sięgające do ISO w okolicach 3200. Cieszy szczególnie ISO 100, bo
w D80 najkrótszy możliwy do zastosowania czas naświetlania to 1/4000
sekundy, a nie 1/8000 sekundy jak w D70s. Czasami zdarzały się sytuacje
przy pracy ze światłosilnymi obiektywami, w których nadmiar światła i
chęć uzyskania małej głębi ostrości powodowały konieczność pracy przy
małym ISO i bardzo krótkich czasach migawki. Tak więc jeśli najkrótszy
czas ekspozycji został wydłużony, dobrze że zyskaliśmy mniejszą wartość
ISO. Cieszy to tym bardziej,
że ISO 200 w D70s szumiało już wyraźnie, a
ISO 100 w D80 ma szanse szumieć bardzo mało, bo tak jest na przykład w
D200, który w tym względzie (w zakresie ISO 100-200) pokonuje nawet
Canona.
Potwierdziły się plotki o odejściu od kart CF i faktycznie Nikon D80 pracuje na kartach SD. Być może ich znacznie mniejszy rozmiar, pozwoli odsunąć część grzejącej matrycę elektroniki, a przez to lepiej wychłodzić detektor. Karty SD mają niewątpliwie większą przyszłość przed sobą niż CF, problem jednak w tym, że obecnie w Polsce największe powszechnie dostępne karty SD mają pojemność 2 GB. Biorąc pod uwagę 10 MPix matrycę D80 i chęć pracy w RAWach, owe 2 GB może okazać się zbyt mało pojemne. Warto tutaj dodać, że nie ma żadnych problemów z dostępnością kart CF o pojemności 8 GB.

Nie potwierdziły się za to plotki o szybkostrzelności nowego modelu
Nikona. Pod tym względem D80 nie różni się od D70s mogąc pracować z
prędkością 3 klatek na sekundę.
Dużym krokiem w we właściwym kierunku jest na pewno zwiększenie pól ostrości z pięciu do aż jedenastu oraz doczekanie się "gripa" z prawdziwego zdarzenia.

Pewnym krokiem w tył jest czas synchronizacji z lampą błyskową, który
wydłużył się z 1/500 do 1/200 sekundy. Wynika to jednak z zastosowania
porządnej mechanicznej migawki szczelinowej o pionowym przebiegu w
zastępstwie hybrydowej mechaniczno-elektronicznej stosowanej w D50 i
D70s.
Podsumowując, pierwsze wrażenia odnośnie Nikona D80 są bardzo pozytywne. Samo porównanie różnic w stosunku do D70s pokazuje, że tym razem nie mieliśmy do czynienia z kosmetyką lecz prawdziwymi zmianami. Jak spisuje się Nikon D80 w praktyce, tego jeszcze nie wiemy. Testy jakości zdjęć i trzymania parametrów ze specyfikacji przeprowadzane na egzemplarzu przedprodukcyjnym mijają się z celem, bo i tak nie mówią nic o produkcie finalnym. A na jego dostępność w Nikon Polska będziemy musieli poczekać jeszcze około dwóch tygodni.
Choć można zastanawiać się czy faktycznie w lustrzance amatorskiej potrzebna jest aż ponad 10-cio megapikselowa matryca, a na przykład nie wskazane jest wstępne podnoszenie lustra, którego Nikon konsekwentnie unika w niższych modelach lub czy amatorowi wystarczą tylko 3 klatki na sekundę w trybie seryjnym, nie mamy wątpliwości, że D80 będzie poważnym graczem na rynku lustrzanek cyfrowych.
Jeszcze jedno pytanie jakie od razu się narzuca dotyczy tego, czy D80 jest dobrą odpowiedzią na Sony Alfa 100. Nikon nie zdecydował się na wprowadzenie ani stabilizacji matrycy, ani jej czyszczenia, w czym wyraźnie ustępuje Sony. Szczególnie ta ostatnia własność powoli staje się standardem, a jej brak poważną wadą. Biorąc pod uwagę, że D80 zagości na rynku przez jakieś 3 lata, brak tej funkcji może okazać się sporym problemem, bo za rok czy dwa wszystkie aparaty będą miały samoczyszczącą matrycę, a Nikon nie...
W Stanach Zjednoczonych aparat ma być dostępny już we wrześniu za kwotę 999 USD za korpus. Będzie też sprzedawany w zestawie z nowym Nikkorem 18-135 mm w cenie 1299 USD. Polskie ceny sugerowane i czas dostępności na naszym rynku nie są jeszcze znane.
