Nikon Zf - test aparatu
4. Rozdzielczość
Rozdzielczość układu jako całości
Zakres wyostrzania w Nikonach serii Z został rozszerzony względem starszych aparatów. Obecnie najniższą możliwą wartością jest −3. W teście Z7 wykazaliśmy, że najprawdopodobniej przy takim ustawieniu obraz jest rozmywany. Z tego względu skorzystaliśmy ze stopnia zerowego i wyznaczyliśmy rozdzielczość układu aparat+obiektyw (w rozumieniu wartości funkcji MTF50), obliczając ją w programie Imatest. Wartości zostały wyrażone w liniach na wysokość obrazu. Zdjęcia pomiarowe zostały wykonane z obiektywem Nikkor Z 50 mm f/1.8 S.
Wyniki stoją na delikatnie wyższym poziomie niż w Z6 II, a także w EOS-ie R6 Mark II. Więcej natomiast zanotowały modele Panasonic Lumix S5 II oraz Sony A7 IV, choć w ich przypadku zauważyliśmy lekkie wyostrzanie. Zobaczmy wykresy z Imatestu dla przykładowego zdjęcia testowego z Nikona Zf.
Rozdzielczość matrycy
Rozdzielczość matrycy wyznaczamy w oparciu o funkcję MTF50, a pomiarów dokonujemy standardowo na niewyostrzonych plikach RAW, które uprzednio konwertujemy do formatu TIFF przy pomocy programu dcraw. Aby uciec od aberracji optycznych, mierzymy wartości MTF50 tylko dla zakresu przysłon f/4.0–f/16, w którym głównym czynnikiem ograniczającym osiągi obiektywu jest dyfrakcja. Warto również przypomnieć, że na każdej przysłonie wykonujemy od kilkunastu do kilkudziesięciu zdjęć (zarówno z autofokusem, jak i z ręcznym ustawianiem ostrości), po czym wybieramy najlepsze. W tej części testu wykorzystaliśmy dwa obiektywy: Nikkor Z 50 mm f/1.8 S i Sigma A 35 mm f/1.4 DG HSM. Najwyższe wyniki otrzymane przy pomocy tych obiektywów prezentujemy na poniższym wykresie.
Sensor Nikona Zf notuje nieco niższe wyniki od modelu Z6 II, o kilka małych lpmm. Wśród wybranej grupy testowany bezlusterkowiec wypada najsłabiej dla f/4, choć różnice pomiędzy konkurentami nie są szczególnie duże. Warto zwrócić uwagę, że sensor A7 IV charakteryzuje się wyższą rozdzielczością (33M) niż pozostałe modele (24M). Na dodatek tylko Lumix nie ma filtra antyaliasingowego, natomiast w aparatach Canona i Sony zastosowano niesymetryczny filtr, w dodatku mocno osłabiony. Warto zatem sprawdzić, jak kwestia ta przedstawia się w przypadku Nikona Zf:
Na koniec rozdziału warto jeszcze sprawdzić, czy na zdjęciach z testowanego aparatu można dostrzec efekt mory.
W przypadku bardzo drobnych wzorów na tablicy testowej, dla składowej poziomej bez trudu dostrzeżemy zakłamania kolorystyczne (false color).
Tryb wysokiej rozdzielczości
Zf to pierwszy aparat Nikona wyposażony w tryb zdjęć wysokiej rozdzielczości, opisany w menu „Fotografowanie z przesunięciem piksela”. Jego działanie jest analogiczne do funkcji „Hi-Res” znanych z niektórych aparatów Fujifilm, OM System / Olympus, Panasonika, czy Sony. Polega na wykonaniu kilku ekspozycji z odpowiednim przesunięciem matrycy, co jest możliwe dzięki zastosowaniu modułu stabilizacji. Funkcja ta stanowi obejście konieczności interpolacji, bowiem dzięki wielu ekspozycjom, każdy piksel zawiera pełne dane kolorów RGB.Może ona działać w czterech trybach, różniących się liczbą wykonywanych zdjęć i finalnym efektem:
- 4 ekspozycje – zdjęcie o lepszej reprodukcji kolorów niż standardowo,
- 8 ekspozycji – j.w. plus niższy szum,
- 16 ekspozycji – zdjęcie o wysokiej rozdzielczości oraz lepszej reprodukcji kolorów
- 32 ekspozycje – j.w. plus niższy szum,
Oprócz tego możemy włączyć tzw. opóźnienie (1, 2, 3 lub 5 sekund), które pełni de facto rolę samowyzwalacza, nieaktywnego w tym trybie. Ostatnia funkcja to interwał między kolejnymi ekspozycjami, regulowany od 0 do 30 sekund z 1-sekundowym krokiem.
By sprawdzić faktyczną zdolność rozdzielczą oferowaną w tym trybie, postanowiliśmy poddać analizie za pomocą Imatesta przykładowe zdjęcia, wykonane z obiektywem Nikkor Z 50 mm f/1.8 S na przysłonie f/4 w opcjach wykorzystujących połączenie 4 oraz 16 ekspozycji. Przetestowaliśmy zarówno pliki składowe NEF, jak i kompozytowe NEFX. W przypadku tych pierwszych, osiągi uśredniliśmy dla odpowiednio czterech i szesnastu ekspozycji z jednego ujęcia. Wyniki zgromadziliśmy w poniższej tabelce.
tryb | zdj. pojedyncze (średnia; lpmm) | zdj. kompozytowe (lpmm) |
4 ekspozycje | 59.5 | 58.1 |
16 ekspozycji | 59.4 | 61.3 |
W pierwszym przypadku nie oczekiwaliśmy wzrostu zdolności rozdzielczej, bowiem zgodnie z ustawieniem aparat jej nie oferował. W drugim natomiast już tak i efekt jest mizerny. Mimo, że kompozytowy obraz ma czterokrotnie wyższą rozdzielczość, to ta zmierzona w zasadzie się nie zmieniła. Formalnie zanotowany 3% wzrost jest zbyt niski, by uznać go za jakkolwiek istotny.
Spójrzmy jeszcze na wykresy wygenerowane w Imateście na podstawie większego pliku kompozytowego:
Warto zatem zobaczyć, jak wyglądają newralgiczne fragmenty tablicy testowej. Poniższe wycinki pochodzą ze zdjęć w trybie odpowiednio 4 oraz 16 ekspozycji.
Na koniec pokazujemy również wycinki zdjęć naszej scenki (przy ISO 100) odpowiednio w trybach 4 i 16 ekspozycji. W tym drugim przypadku także widać, że obraz nie jest zbyt ostry. Wrażenie jest takie, jakbyśmy po prostu zwiększyli rozmiar zdjęcia w programie graficznym.
Tryb złożenia 4 ekspozycji | |||
Tryb złożenia 16 ekspozycji | |||
Więcej zdjęć (w formacie JPEG, wywołanych w NX Studio) można znaleźć w ostatnim rozdziale niniejszego testu.