Fotografia koncertowa z Lumiksem G9
1. Rozdział 1
Lumiksa G9 po raz pierwszy miałem okazję sprawdzić w listopadzie, podczas światowej premiery na Digital Image Seminar 2017 w Portugalii. Podzieliłem się wtedy swoimi pierwszymi wrażeniami z jego użytkowania. Byłem zadowolony z szybkości zdjęć seryjnych, skuteczności działania stabilizacji i ogólnej ergonomii urządzenia. Szczególnie ta ostatnia wydała mi się mocną stroną nowego bezlusterkowca. Sprzęt został wyposażony w bardzo głęboką rękojeść, szereg przycisków funkcyjnych, dżojstik do zmiany punktu AF oraz, co było dla mnie szczególnie ważne, dodatkowy ekran LCD, na którym szybko możemy podejrzeć parametry ekspozycji. Warto wspomnieć również o konstrukcji wizjera elektronicznego, który może pochwalić się rozdzielczością na poziomie 3 680 000 punktów i czasie reakcji krótszym niż 0.005 sekundy. Umożliwia też wyświetlanie obrazu z wysoką częstotliwością odświeżania 120 kl/s.
W Portugalii aparat wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Nie mogłem się zatem doczekać, kiedy będę mógł wypróbować go w innych dziedzinach fotografii, niż te zaproponowane przez Panasonika na premierze prasowej. Postanowiłem wziąć ze sobą G9 na dwa koncerty jazzowe, aby zobaczyć, jak sprawdzi się w fotografii koncertowej. Podczas fotografowania koncertów sprzęt odgrywa istotną rolę, tym bardziej ciekaw byłem rezultatów.
Artykuł powstał na zlecenie firmy Panasonic.