Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Venus Optics LAOWA 9 mm f/2.8 ZERO-D na Islandii

Venus Optics LAOWA 9 mm f/2.8 ZERO-D na Islandii
14 maja 2018

1. Stojąc przed tradycyjnym dylematem...

Miłośnik fotografii, który, w ramach realizacji swojej pasji zgromadził pokaźny zasób sprzętu, zawsze stoi przed wyborem, co ze sobą zabrać na daleki wyjazd fotograficzny. Przed podobnym dylematem stoją też uczestnicy naszych Fotomisji, bo nawet jeśli nie mają własnego sprzętu, zawsze pomocą służy jeden lub dwóch partnerów wyjazdu, którzy wypożyczą nam praktycznie wszystko ze swojej oferty. Obfitość sprzętu potrafi naprawdę zawrócić w głowie i część uczestników zabiera ze sobą znacznie więcej obiektywów, niż tak naprawdę potrzebuje.

Oczywiście, znając cel naszej wyprawy możemy rozejrzeć się w internecie i sprawdzić, jakie zdjęcia przywozi się z danego miejsca. Ale to tylko częściowo rozwiązuje problem. Przecież na wyprawę jedzie się nie tylko po to, żeby powtórzyć już zrobione tam ujęcia, ale przede wszystkim, żeby spróbować czegoś nowego. Tym bardziej, że gusta uczestników mocno się od siebie różnią i jeden pójdzie nad wodę i będzie na długich czasach fotografował fale rozbijające się o kamienisty brzeg, a inny na tym samym brzegu znajdzie miasteczko portowe, a w nim stocznię, w której odnajdzie się w klimatach bardziej industrialnych. Jeszcze inny nie zapomni zabrać teleobiektywu, który umożliwi mu polowanie na gatunki fauny zamieszkujące dane miejsce.

Venus Optics LAOWA 9 mm f/2.8 ZERO-D na Islandii - Stojąc przed tradycyjnym dylematem...

Zupełnie inna sytuacja pojawia się, jeśli po raz kolejny wybieramy się już do dobrze znanego nam miejsca, gdzie zebraliśmy już sporo doświadczeń fotograficznych. Szczerze mówiąc dotyczy to dokładnie mnie i Fotomisji na Lofoty oraz Islandię, gdzie jestem prowadzącym i gdzie byłem już wielokrotnie. W efekcie dokładnie wiem, czego tam używam najczęściej i doskonale orientuję się w tym, co chciałbym zapakować do swojej torby fotograficznej.

----- R E K L A M A -----

ZIMOWY CASHBACK OD CANONA 2024/25

Kolejny czas pakowania owej torby przyszedł dla mnie na przełomie marca i kwietnia br., kiedy to dużymi krokami zbliżała się nasza Fotomisja na Islandię. W jej przypadku, dla mnie, podstawowym instrumentem jest obiektyw ultraszerokokątny o stosunkowo dobrym świetle, który jednocześnie umożliwia łatwe stosowanie wszelkiego rodzaju filtrów. Krajobrazy Islandii wymuszają zabranie obiektywu o kącie widzenia na poziomie 100 stopni. Co więcej, chęć fotografowania zórz polarnych wymusza na nas, aby ten obiektyw miał rozsądne światło. Rozsądne światło, w tym przypadku, często idzie w parze z ogromną przednią soczewką, która uniemożliwia stosowanie standardowych filtrów. Trzeba więc szukać kompromisów, bo bez filtrów szarych, trudno robić udane ujęcia wielu islandzkich wodospadów.

Venus Optics LAOWA 9 mm f/2.8 ZERO-D na Islandii - Stojąc przed tradycyjnym dylematem...

Nad takim właśnie kompromisem zastanawiałem się tuż przed wyjazdem, przeglądając obszerny zestaw naszego redakcyjnego sprzętu. Przed bólem głowy uchronił mnie jednak polski dystrybutor marki Venus Optics Laowa – firma FoxFoto. Poinformował mnie telefonicznie, że mają już pierwszą sztukę cieplutkiej nowości, czyli modelu Venus Optics LAOWA 9 mm f/2.8 ZERO-D na mocowaniu Fujifilm X.

Szczerze powiedziawszy, lepiej nie mogli trafić. Dostałem więc tutaj wszystko, czego potrzebowałem. Ogniskowa 9 mm obiecuje kąt wyraźnie ponad 100 stopni – nasz test pokazał, że wynosi on dokładnie 113.6 stopnia. Światło f/2.8, przy tym kącie widzenia, to dobra wartość. Co więcej, obiektyw pozwala na stosowanie niewielkich filtrów o rozmiarze 49 mm i sam w sobie ma kompaktowe rozmiary, co w przypadku dalekiej wyprawy jest ogromną zaletą.

Oczy mi się więc zaświeciły, ale czekały mnie jeszcze trzy zadania. Pierwsze, to przekonanie firmy FoxFoto na dłuższe niż zwykle wypożyczenie sprzętu do testów. Oprócz samego testu, który w tym przypadku trwa około 1–2 tygodni, musiałem obiektyw przetrzymać jeszcze dodatkowy tydzień, bo tyle trwał nasz wyjazd. Na szczęście nie było z tym najmniejszych problemów. Drugie zadanie to zakup filtra ND. Na szczęście średnica 49 mm nie obciąża znacznie portfela, więc dość szybko stałem się właścicielem filtra ND1000 firmy Marumi.

Trzecie zadanie to wybór korpusu. Laowa 2.8/9, która dotarła jako pierwsza do Polski, była na mocowaniu Fujifilm X, tak więc musiałem zdecydować się na jeden z dwóch korpusów. W naszej redakcji mamy bowiem Fujifilm X-T2, który obecnie jest używany do testów obiektywów tego systemu oraz Fujifilm X-E1, który jest już na emeryturze i był wykorzystywany do owych testów kilka lat temu.

Venus Optics LAOWA 9 mm f/2.8 ZERO-D na Islandii - Stojąc przed tradycyjnym dylematem...

Normalnie wybrałbym X-T2, ale nie tym razem. Po pierwsze, X-T2 jest cały czas potrzebny w redakcji, bo używam go nie tylko ja do testów obiektywów, ale też reszta redakcji odpowiedzialna za testy aparatów. Wyjazd z nim na tydzień na Islandię powoduje, że aparat jest wyłączony z normalnego użytkowania. Dlaczego nie wybrałbym X-E1? Głównie ze względu na jego autofokus. Firma Fujifilm z autofokusem w swoich pierwszych aparatach takich jak X-Pro1 i właśnie X-E1 zaliczyła spory falstart. Na początku pracował on bardzo słabo. Sytuacja znacznie poprawiła się po kolejnych aktualizacjach oprogramowania, nadal jednak starsze korpusy Fujifilm X mocno odstają pod tym względem od nowych.

Manualna Laowa niwelowała jednak ten problem zupełnie. Pozwalała uniknąć największej wady X-E1, a jednocześnie udanie wykorzystać jego dwie poważne zalety. Jest to przecież aparat mniejszy i lżejszy niż X-T2, co na wyprawie, gdzie dużo się chodzi po wzniesieniach, różnego rodzaju lodowcach itp. ma spore znaczenie. Druga zaleta to matryca. Detektor X-Trans o rozdzielczości 16 milionów pikseli uważam za jedną z najlepszych matryc APS-C na rynku. Na długich czasach ekspozycji, których używa się do fotografii zórz polarnych oraz do zdjęć z filtrem ND, wypada on lepiej niż jego 24 Mpix następca.

Kończąc ten dość długi wstęp napiszę tylko, że zdecydowałem się na zestaw Venus Optics LAOWA 9 mm f/2.8 ZERO-D oraz Fujiflm X-E1 wiedząc, że wykonam nim grubo ponad 90% swoich zdjęć. Dla świętego spokoju i żeby uciszyć obawy, że czasami może zabraknąć mi dłuższych ogniskowych, zabrałem też obiektyw Fujifilm XF 18–55 mm f/2.8–4.0 OIS.

Artykuł powstał na zlecenie firmy FoxFoto.



Poprzedni rozdział