Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Aktualności

Pakiet Lightroom + Photoshop taniej do 8 grudnia

Pakiet Lightroom + Photoshop taniej do 8 grudnia
4 grudnia
2013 15:30

Niedawno informowaliśmy o limitowej ofercie firmy Adobe, przeznaczonej dla fotografów. Obejmuje ona dostęp do programów Photoshop i Lightroom w chmurze za 12.29 Euro miesięcznie. Promocja została przedłużona o kilka dni i ostateczny termin wykupu oferty to 8 grudnia br.

Plan ten obejmuje dostęp do aplikacji Photoshop CC i Lightroom 5, jak również do okresowo wprowadzanych aktualizacji i modernizacji ich funkcji. Co więcej, firma oferuje pamięć masową w chmurze o pojemności 20 GB, umożliwiającą udostępnianie plików i współpracę z innymi użytkownikami, a także ofertę Behance ProSite. Nie jest wymagane posiadanie programu Photoshop lub pakietu Creative Suite w wersji CS3 lub nowszej.

Cena przy zakupie planu rocznego wynosi 12,29 € miesięcznie, ale obowiązuje ostateczny termin wykupienia planu: 8 grudnia 2013 r. Szczegółowe informacje można znaleźć na tej stronie.


Komentarze czytelników (89)
  1. cyberant
    cyberant 4 grudnia 2013, 16:48

    chyba im słabo idzie ta chmurka, skoro takie promocje wpychają... regułą jest że jak towar/produkt idzie dobrze, to promocji na niego nie ma, tylko podwyżki... ;D

  2. tomizary
    tomizary 4 grudnia 2013, 17:47

    Co polecacie dla starszej osoby ,zupełnego amatora z darmowych programow w sieci ktore można pobrac sobie ? Prosta edycja zdjeć , usuwanie cieni pod oczami, wygladzenie skory itp . aby byl darmowy i bardzo prosty , miał pare podstawowych funkcji obrabiania zdjeć .

  3. TomcioPaluszek
    TomcioPaluszek 4 grudnia 2013, 18:00

    Może Paint.NET? Przeglądarka IrfanView też ma kilka podstawowych funkcji a do tego dość dobrze koryguje wiele rzeczy automatycznie.

  4. dr_robo
    dr_robo 4 grudnia 2013, 18:34

    IrfanView jest ok, tylko trzeba doinstalować wtyczki, bo "golas" świeżo pobrany mało może.
    Są do pobrania gotowe paczki wtyczek do tego programu. Jeśli rozpatrujemy zastosowanie podstawowe-amatorskie, daje radę, a dzięki skrótom klawiszowym jest dość szybki do tego nie obciąża kompa.

  5. Wnioski
    Wnioski 4 grudnia 2013, 18:41

    A nie najlepiej i najłatwiej oprogramowanie firmowe danego aparatu (Canona, Nikona, Sony, Pentaxa...)?

  6. ncc23marek
    ncc23marek 4 grudnia 2013, 19:19

    ogólnie sprzedaż nie tylko oprogramowania leży
    Leżakują też aparaty i obiektywy. Nawet mniejsze ceny nie zachęcają do kupna bo rynek jest przesączony sprzętem. Praca w chmurce przy edycji fotografii ma tą zaletę ze można z niej korzystać przez chwilkę. To znaczy zyskają osoby które nie traktują fotografii jako główne źródło utrzymania.

  7. ***s***
    ***s*** 4 grudnia 2013, 19:39

    12Euro? W globalnej wiosce nie mozna sobie wykupic za 9.99$ taka cene jaka jest w USA?

    Czym sie rozni w od AP Elements? Poza mozliwoscia na pierdylionie warstw chyba niczym szczegolnym.

  8. rsaw
    rsaw 4 grudnia 2013, 19:48

    Nie ufałbym w żadnym wypadku. Wygląda, że pozazdrościli różnym szajsbukom i chcą mieć nasze zdjęcia za darmo.

  9. 4 grudnia 2013, 20:00

    ***s***, jeżeli nie widzisz różnicy między Ps a Elements to znaczy, że ten drugi w zupełności ci wystarczy... :)

  10. Didymos
    Didymos 4 grudnia 2013, 20:21

    Polecam wszystkim, choć trochę "anglojęzycznym" Czytelnikom "Optycznych":
    link
    Poza wieloma praktycznymi radami i trikami można tam znaleźć porównanie działania różnych programów do edycji zdjęć.
    Ambasadorom adobowskiej twórczości polecam też lekturę zakładki "About this site".

  11. 1backspace65
    1backspace65 4 grudnia 2013, 22:33

    Według mnie bardzo fajna propozycja.
    Schody się zaczną później, bo nie ma gwarancji na podobną promocję.
    Może być tak jak z telefonami, jak się w porę, co do dnia nie zgłosi rezygnacji,
    trzeba będzie zapłacić za kolejne miesiące w dużo mniej atrakcyjnej cenie, absurdalnej.

    Osobiście, nigdy w taki układ nie wejdę, układ jest niejasny i chciwy. Prędzej zmienię zawód.
    Myślę, że niedługo ceny spadną jeszcze bardziej w wyniku braku klientów. Jak już cena będzie akceptowalna i każdy z nas będzie miał photoshopa za przysłowiową złotówkę i nie będzie konkurencji, przykręcą śrubę. Będziemy pokornie płacić tyle ile będą chcieli. Obym się mylił

  12. mate
    mate 4 grudnia 2013, 23:38

    @rsaw
    Już raz była o tym dyskusja. Jakim niby cudem Adobe miałoby w ogóle mieć twoje zdjęcia (już pomijam za darmo czy nie)?

  13. bartaspl
    bartaspl 5 grudnia 2013, 00:26

    @mate
    Fizycznie przez chmurę..choć w dzisiejszych czasach dziwnie to brzmi

  14. mokipera
    mokipera 5 grudnia 2013, 01:20

    Co niektórzy tutaj chyba myślą, że jak PS z chmury, to zdjęcia też obrabia się w chmurze. PS mamy w pełni offline u siebie na kompie. Tylko co jakiś czas sprawdza przez neta licencję.

  15. mate
    mate 5 grudnia 2013, 03:15

    @bartaspl
    Wiesz w ogóle na jakiej zasadzie działa ta chmura? Tak jak napisał/a mokipera, program masz lokalnie zainstalowany na dysku, materiał, który obrabiasz takoż. Program raz na 30 dni (w przypadku licencji miesięcznej lub kilkumiesięcznej) lub raz na 99 dni (w przypadku licencji rocznej) autoryzuje się przez sieć, czy licencja jest ważna i to wszystko, przez pozostały czas nie musisz mieć nawet połączenia z internetem.

  16. michonn
    michonn 5 grudnia 2013, 07:16

    Ostatnio Adobe wyslalo mi promocje na LR5 za 90 euro ( normalna cena to 130 euro ) i bez zastanowienia go kupilem. Wystarczy ze place miesiecznie czynsz za mieszkanie , prad oraz inne rachunki wlacznie z telefonem tak wiec niechce sie pchac w kolejna miesieczna oplate. Zreszta to jest bardzo nie fair w stosunku do Europy ktora musi placic znacznie wiecej niz w stanach gdzie miesieczny kosz takiego pakietu to 9.99 dolarow wiec po przeliczeniu to 7.34 euro na stan obecny.

  17. hijax_pl
    hijax_pl 5 grudnia 2013, 08:00

    @michonn, podziękuj Unii Europejskiej za różnicę w cenie albo przeprowadź się do USA by mieć "taniej".
    Taniej, bo w EU to 9,99 euro czyli raptem o 2,5 więcej...

  18. baron13
    baron13 5 grudnia 2013, 08:27

    Pewnie już pisałem już kilka razy, ale jeszcze raz napiszę, że najbardziej opłaca się inwestować we własną głowę. Drugie, tu spie... z oprogramowania własnościowego. Z pozoru odległy przykład: LaTeX. Ileś osób przekonywało mnie, że w dobie Worda program do formatowania publikacji nie ma sensu. Otóż nie, bo za pomocą Worda nie składa się książek. A Ventura, za pomocą której się składa, to "wiadra pieniędzy". Nie da się za pomocą tych programów z tego samego materiału wykonać dwóch, trzech publikacji jedynie poprzez zmianę pliku w którym mamy opis tego co chcemy.
    Nie za bardzo to miało z fotografią związek, ale mogłem pojechać z dyskietką taką 1,44 pojechać do teściowej, odpalić kompa pod dosem i zająć się nie pisaniem tekstów, ale właśnie formatowaniem. Jedyne, co mi było potrzebne, to dosowy notatnik.
    W tej chwili wiele osób zajmujących się fotografią, tak naprawdę nie robi po prostu zdjęć, musi coś ze zdjęciami zrobić np wyprodukować choćby nieszczęsną fotoksiążkę, stronę internetową prezentację i tak dalej. No więc w kontekście LaTeX-a np klasa beamer, można być i device i application independed. WArto wiedzieć że jest Scribus, Karbon do edycji ps-ów itd.
    Dlaczego nie za bardzo potrafię w RawTherapee usuwać przepały? Bo w moim przypadku, to naprawdę rzadki przypadek. Działa u mnie jeszcze sporo przyzwyczajeń z epoki sladów i np gdy mam robić zdjęcia w pomieszczeniu, doświetlam je. Robię to byle jak, nie by uzyskać "ciekawe światło" ale możliwie najbardziej rozproszone. Na dodatek przed zdjęciami sprawdzam jego rozkład. Da się zapamiętać, że jeden koniec sali różni się od drugiego o 1,5 EV, więcej, da się dołożyć lampę, żeby zniwelować różnice.
    W doświetlonym pomieszczeniu okna nie wychodzą w przepały, albo te przepały są "naturalne".
    Moim zdaniem większości fotografów nie opłaci się wchodzić w koszty aplikacji, bo żadną nie da się zrobić tego, co się zrobi na miejscu sesji. To fizycznie nie możliwe. Opłaca się nauczyć, jak sobie radzić, by nie trzeba było stosować jakiś specjalnych operacji, bo przy dowolnym programie, mając do opracowania 2000 zdjęć strzelę sobie w łeb. Trzeba przygotować taśmę i przemysłową metodą przerobić wszystko seryjnie dzięki kontroli warunków na przykład ekspozycji. Tak RT, co sprawdziłem, ratuje podobnie jak LR przepały, usuwa zafarby, wyciąga zdjęcia mocno niedoświetlone, jak się nauczymy, ale moim zdaniem po pierwsze, warto zrobić nie popsute zdjęcia i uniknąć wszelkich kombinacji typu hdr, aby dało się zrobić w dowolnym programie, bo uratowane popsute zdjęcia zazwyczaj jednak pozostają trochę popsute. Jeśli potrzebujemy jakiejś jedynej aplikacji do konwersji z raw, to znaczy, że czegoś trzeba się nauczyć o fotografii.

  19. pan Szakal
    pan Szakal 5 grudnia 2013, 10:37

    @ baron 13- zdajesz sobie sprawe z tego,ze ostanim zdaniem sciagasz na siebie gromy?
    ...ale racje masz....

  20. 5 grudnia 2013, 10:54

    Ja się zgadzam, choć uważam, że nie należy popadać w skrajności. LR dziś, jest jak powiększalnik ileś tam lat temu. Wtedy powiększalnik świadczył o umiejętnościach, a dziś LR ma świadczyć o ich braku? Nie sądzę. Nawet najdroższe body jest nadal zbyt głupie, żeby widzieć to, co widzi ludzkie oko, i po to właśnie wywołujemy zdjęcia w tego typu programach, Jeśli ktoś używa LR i pokrewnych żeby ratować przepalone fotki, to faktycznie życzę powodzenia. Nie należy też mylić wywoływania rawów z edycją w Photoshopie ;)

  21. ncc23marek
    ncc23marek 5 grudnia 2013, 10:56

    @baron13
    trafiłeś w sedno sprawy. Bardzo podobnie podchodzę do wykonywania zdjęć. Jestem typowym użytkownikiem lustrzanek Canon które w/g mnie są trudniejsze w obsłudze od Nikonów. Właściwie wystarcza mi dostarczony przez producenta program Digital Photo Professional który jako jedyny rozpoznaje pliki sRAW. Dzięki temu mam mniejsze szumy a sam rozmiar obrazka jest dla pewnych potrzeb całkowicie wystarczający. Doświetlanie cieni i uchwycenie światła zastanego plus radiowe wyzwalanie dodatkowej lampy lub lamp w pomieszczeniach faktycznie czyni cuda. Ostatecznie po wykonaniu zdjęcia przy edycji można sprawdzić kontrast i wyrównać ostrość.
    Nigdy nie potrzebowałem najnowszej wersji Photoshopa a jeśli kiedyś będę potrzebował to opłaci mi się wykupić miesięczną licencje.

  22. mate
    mate 5 grudnia 2013, 11:32

    @michonn
    Ale w tym "abonamencie" Lr jest w wersji pudełkowej i jak nie przedłużysz subskrypcji to licencja na niego nie wygasa i zostaje wieczysta, tylko na Ps CC wygaśnie po roku. To jest tak naprawdę Lr z rocznym "trialem" Photoshopa.

  23. komor
    komor 5 grudnia 2013, 11:45

    @Baron. Ventura to była już świętej pamięci jakieś 15 lat temu. :) Od tego czasu sporo wody w rzekach upłynęło i zalety TeX-a w dużym stopniu się zdezaktualizowały. Aha, i przy wykorzystaniu dobrze zdefiniowanych stylów tekstowych da się dziś zarówno w Quarku jak i w Indesignie zrobić coś, co określasz mianem "z tego samego materiału wykonać dwóch, trzech publikacji jedynie poprzez zmianę pliku w którym mamy opis tego co chcemy". W sumie można to zrobić od jakichś 10 lat bez problemu.
    Z zalet TeX-a to już tylko wzory mat/fiz/chem zostały, bo ciągle chyba łatwiej niż pałować się z pluginami w Quarku, a na pewno taniej.
    Cóż, tak ogólnie darmowe i wolne oprogramowanie ma swoje zalety ale też i wady. O ile projekty takie jak Linux czy Apache są wręcz podręcznikowymi przykładami sukcesu i optymalnego wykorzystania zasobów, o tyle wszędzie tam, gdzie w grę wchodzi GUI i tzw. zwykły użytkownik, to rozwiązania komercyjne z dobrą centralną koncepcją raczej wygrywają. Wystarczy sobie popatrzeć na g#$no zwane Open Office, które nawet w stosunku do takiego bloatware jak Microsoft Office jest niestety słabe pod względem używalności.
    Wszystko kosztuje, jedzenie kosztuje, książka kosztuje, czemużby i nie płacić za program? Naukowcy na uniwersytetach też dostają pensję, za darmo nie pracują.

  24. mate
    mate 5 grudnia 2013, 11:47

    @baron13
    Jak zwykle mocno przesadzasz. Wywoływarka rawów i ewentualnie jakiś program do dalszych korekcji to jak ciemnia i powiększalnik dawniej. I tak samo jak kiedyś różna chemia, papier czy powiększalnik (w zależności od obiektywu) mogły dawać lepsze bądź gorsze efekty tak samo teraz różne programy z różnym skutkiem radzą sobie z tym samym materiałem. Pewien zakres funkcji jest w sumie wspólny dla każdej wywoływarki, ale już jakie będą efekty np. podciągnięcia cieni i co się tam będzie działo z szumem potrafią się diametralnie różnić. A co do doświetlania, to spróbuj doświetlić pomieszczenie o kubaturze kilku tys. m3 nie mając małej elektrowni za plecami i zestawu potężnych lamp, więc prościej (i bardziej naturalnie) jest zdjąć scenę w przynajmniej dwóch naświetlaniach (jeżeli nie rejestrujemy jednocześnie ruchu). I tutaj znowu wracamy do oprogramowania, można się bawić w ręczne maskowanie (tak jak ongiś pod powiększalnikiem) bądź skorzystać z jednego z mnóstwa programów dedykowanych do tego, które teoretycznie oferują to samo, jednak efekt końcowy może być opłakany gdy implementacja jak i sam algorytm składający są fatalne, bądź efekt końcowy może być całkiem naturalny i przyjemny dla oka.
    I tak samo jak kiedyś mogłeś się nie bawić w ciemnię i zanieść materiał do labu, tak i teraz możesz robić jpg z puszki, ale jeśli chcesz mieć większy wpływ na efekt końcowy to masz raw i wołarkę czyli trochę "czystszą" zabawę w ciemnię. Te programy to tylko narzędzia, są wśród nich lepsze i gorsze, ale jak się ich użyje to zależy od użytkownika.

  25. pan Szakal
    pan Szakal 5 grudnia 2013, 12:28

    a mnie sie wydaje,ze @baron13 pisze grneralnie kwestie wykonywania poprawnie naswietlonych zdjec juz z puszki a nie ratowania materialu we wszechmgacym sofcie, bo niby po co wiedziec "jak", skoro na suwakach i tak wszystko wyciagniesz.
    Cytat:
    - 'ale moim zdaniem po pierwsze, warto zrobić nie popsute zdjęcia i uniknąć wszelkich kombinacji typu hdr, aby dało się zrobić w dowolnym programie, bo uratowane popsute zdjęcia zazwyczaj jednak pozostają trochę popsute.'
    Koniec cytatu.
    Sadze, ze @ Baron13 reprezentuje stara wymierajaca szkole, ktora uczyla, ze trzeba pomyslec zanim nacisnie sie spust migawki.
    Dzisiaj mysli sie po zrobieniu zdjecia- mysli sie jak je wyciagnac, "naprawic".

    Jezeli- i tutaj uklon w strone @mate- fotografujesz wielkie kubatury to zgoda ALE Baron13 pisze jasno i wyraznie " (...) Da się zapamiętać, że jeden koniec sali różni się od drugiego o 1,5 EV, więcej, da się dołożyć lampę, żeby zniwelować różnice. (...)".

    I po jakiego grzyba kruszyc kopie na udawadnianiu swoich racji,na jakims tam ekstermalnym teoretycznym przykladzie?



  26. 5 grudnia 2013, 13:17

    Dla mnie LR zawsze będzie cyfrowym odpowiednikiem ciemni. Jeśli faktycznie ktoś naciska spust z myślą, że potem coś wycropuje, albo odratuje, to sam stawia się na straconej pozycji. Stara szkoła zakłada, żeby pomyśleć i zrobić zdjęcie poprawnie w puszce, ale też zakłada, że naciśnięcie spustu jest tylko pierwszym krokiem na drodze jego tworzenia. Wywoływanie rawów, to właśnie stara szkoła po nowemu, a nie odejście od niej. Moim zdaniem oczywiście :)

  27. baron13
    baron13 5 grudnia 2013, 14:51

    Moim zdaniem to problem polega na tym, że za często technologia oferuje ersatz, który usiłuje zastąpić dobrą technologię z marnym skutkiem. Wczoraj pstrykałem w sali która ma pewnie wymiary nie mniej niż 10x10 metrów i wysokość ponad 3,5 metra. Robiłem zdjęcia w Auli Lepoldina. Nie mogę znaleźć wymiarów ale na długość pewnie nie mniej 40 metrów szeroka na cały Gmach Główny. Zdjęcia pewnie do d... bo moje ale chodzi o metodę. W Auli Leopoldina użyłem iso 100. Nie elektrownia ale żarówka błyskowa 68 dżuli. Użyłem ich w sumie trzy sztuki, więc sprzęt mieścił się w szmacianej torbie. Cena za wygodę pstrykania., trzeba przynieść i tak naprawdę wsadzić w jakiś odpowiedni kąt.
    Wczoraj miałem salę z oświetleniem żarowym. Takim nastrojowym temperatura włókien żarówek pewnie 1000 stopni. Pewnie dało by się jakoś zrównoważyć kolory w oprogramowaniu. Ale dzięki temu, że wykonałem mięśniową robotę chwilowo stanęło na jpg-ach z puszki. Mam to z głowy.
    Oczywiście oprogramowanie zwiększa możliwości focisty. Nie ma wątpliwości. Sęk w tym, że focista się rozleniwia w pewnym momencie zapomina i firma go ma. Ustawia mu abonamenty, faktycznie winduje ceny, a delikwent zaczyna płacić nie za rozszerzenie możliwości, ale za własne lenistwo. I trochę za głupotę. stawiam na to, że przeciętny pstrykacz przyszedł by na spotkanie z lampą na aparacie obiektywem 2,8 i miałby rzeźbienia na kilka godzin. Bo po kątach dostałby śliczny żółty zafarb, przepały w oknach, kłopoty z GO i tak dalej. Tak naprawdę to LENISTWO skłoniło mnie do przyniesienia żarówek, rozstawienia ich, sprawdzenia ekspozycji. LENISTWO. Plan był prosty, żółty zostanie stłumiony światłem błyskowym, zrobimy w miarę równy rozkład świateł i zapewnimy sobie iso maks 800 oraz przesłonę 5,6 minimum. Jak mi się zdawa na dzień dzisiejszy mam kolejny imprez z czapki. Tym szczęśliwszy jestem, że robiłem za honor i poklepanie po plecach. Ale, że nie płacę za aplikacje, stać mnie.
    Teza moja jest taka: licząc na lenistwo i brak wiedzy firmy naciągają fotografów na koszty. Tu trzeba zapłacić za abonament, tam za stabilizację w obiektywie bo kto dziś chodzi ze statywem, za wysokie iso, pół bidy, gdy za bardzo jasne szkła. Tak naprawdę płaci się za lenistwo i brak pomyslunku, a w zamian dostaje się np iso 25600 na którym "w zasadzie" fufu jeszcze wyrabia, które w zasadzie da się "wyciągnąć" w LR a także RT. Tyle w LR to jeden klik a w RT ze trzy. A w sumie i tak będzie widać, że się nie przyniosło światła ze sobą. Doją nas na różne sposoby, bo wyparowało nam z głów, jakim cudem kiedyś robiło się na velvii iso 50 i tak naprawdę jak się człek machnął więcej niż o 0,5 EV w górę to już klatka była stracona.

  28. mate
    mate 5 grudnia 2013, 14:58

    @pan Szakal
    Ekstremalnie teoretyczne przykłady? Byle kościół czy jakaś większa kubatura industrialna fotografowana od środka w dzień przeważnie przekracza dynamikę matrycy (a już na pewno jpga z puszki). Ba, nawet fotografia na zewnątrz często już lekko wykracza poza ową dynamikę bez kombinowania z jej kompensacją.

    "Sadze, ze @ Baron13 reprezentuje stara wymierajaca szkole, ktora uczyla, ze trzeba pomyslec zanim nacisnie sie spust migawki.
    Dzisiaj mysli sie po zrobieniu zdjecia- mysli sie jak je wyciagnac, "naprawic"."

    Guzik prawda. Dzisiaj po prostu myśli się inaczej, bo i narzędzia się zmieniły. Zaczynając od tego, że charakterystyka matryc jeśli chodzi o rejestrację światła jest jednak inna niż filmu (głównie chodzi o liniowość, matryca jest po prostu bardziej czuła na przepały, za to daje większy zapas w cieniach) a kończąc na możliwościach postprocesu. To dopalanie lampą często było jedyną metodą odzyskania części dynamiki sceny. Obecnie wiedząc, że dysponujesz takim a takim narzędziem jesteś w stanie w miarę bez uszczerbku na jakości zdjęcia odzyskać powiedzmy te 1,5 EV bez używania lampy, to dlaczego z tego nie korzystać? To też jest świadome naświetlanie, a to że inne niż kiedyś nie znaczy że gorsze. Zarówno analogiem jak i cyfrą można było strzelać na pałę jak i można robić świadomie. Czy to, że świadomie naświetlisz 1 EV niżej w stosunku do tego co byś robił analogiem i przez to skompensujesz sobie całą dynamikę w jednym ujęciu to jest gorsze niż jakbyś w analogu odciął sobie krańce zakresu albo dopalił lampą?

  29. baron13
    baron13 5 grudnia 2013, 15:07

    Tak jeszcze na marginesie, za co się na przykład płaci: teraz każde sterowanie radiowe musi obsługiwać ETT II i sterowanie grupami lamp. To zastępuje przejście się z leszmiarką w garści i sprawdzenie ekspozycji na oko maksymalnie w 4 miejscach, gdy mamy imprez a prostokątnej sali. Pytanie ile musiałby zarabiać fotograf by zwróciła by mu się . różnica pomiędzy sterowaniem za 70 zł jeden odbiornik i mniej więcej 2000 - 3000 złotych, bo trzeba użyć lamp systemowych. Pytanie jeszcze jak głupi musi być fotograf, aby pomiar i zapamiętanie 4 liczb sprawiło mu zasadniczą trudność?

  30. mate
    mate 5 grudnia 2013, 15:15

    @baron13
    "które w zasadzie da się "wyciągnąć" w LR a także RT. Tyle w LR to jeden klik a w RT ze trzy"

    A ty ciągle nie rozumiesz, że nawet jakby w RT to był też jeden klik, to efekt końcowy może być znacznie różny i że ludzie gotowi są zapłacić za ten lepszy efekt. Algorytmy i ich implementacja są różne i co za tym idzie, wyniki takoż. Tak krytykujesz te komercyjne programy, ale wciąż nie możesz zrozumieć, że płatny program w finalnym rozrachunku może wyjść taniej niż darmowy, zwłaszcza dla firm. Są przykłady, gdzie darmowy soft jest z powodzeniem wykorzystywany nawet w celach komercyjnych a są też takie, które się w tym średnio sprawdzają.

  31. baron13
    baron13 5 grudnia 2013, 15:44

    @mate: jak to mówił warszawski cwaniak można tak można tak "maść na szczura". Otóż płacisz 12. 29 ojro za abonament, czy miesięcznie 1 żarówka błyskowa. Czyli za dwa miesiące możesz mieć oświetlenie, które zapewni Ci fotografowanie z iso max 400 - 800 bez niekontrolowanych przepałów. Weź po uwagę, że przy takich warunkach nie musisz mieć ani super puchy, ani szkieł. Kiedyś cykałem na weselu, bo rodzina. Był zapłacony fotograf. On "w świetle zastanym' ja se dopalałem. On obowiązkowym 70-200/2,8 białym a jakże, ja czarnym 85/1,8 Na iso 100. Na krytycznej przesłonie 5,6. Jak się domyślasz, korpus nie miał znaczenia. Ani oprogramowanie.

  32. pan Szakal
    pan Szakal 5 grudnia 2013, 16:14

    @mate
    "Guzik prawda. Dzisiaj po prostu myśli się inaczej, bo i narzędzia się zmieniły. Zaczynając od tego, że charakterystyka matryc jeśli chodzi o rejestrację światła jest jednak inna niż filmu (głównie chodzi o liniowość, matryca jest po prostu bardziej czuła na przepały, za to daje większy zapas w cieniach) a kończąc na możliwościach postprocesu."

    - Narzedzia, o ktorych mowisz zmienily jedynie mentalnosc u fotografujacych (u kientow zreszta tez).
    Zapas w cieniach wynika z blednego podawania informacji histogrmu, ktory jest wyswietlany za pomoca zaszytego r RAW'ie ______ jpg'a.
    Zakres tonalny matryc ciagle ustepuje pola 'kliszy' to widac.
    Jednak litosc- iniowosc, czy nie , mniejsza czy wieksza rozpietosc tonalna itd- czysty belkot.
    Ma sie to nijak do realiow.
    W analogu musiales liczyc sie z kosztem nacisniecia migawki (film, chemia, czas) a do tego realna grozba ''spindolenia'' sesji oraz brak alternatyw. To sila rzeczy zmusza do podjecia edukacji.
    W cyfrze mie musisz przeczytac instrukcji aparatu aby robic zdjecia.

    Tak- postep w technice fotograficznej nastapil i daje niespotykane wczesniej mozliwosci. Mozna a nawet trzeba z tej szansy czerpac ale czym innym jest dokonywanie swiadomych manipulacji a czyms innym mistrzostwo po omacku ( czytaj: analfabetyzm w dziedzinie)

    N koniec pytanie.
    Jestes taki kozak?- wylacz wiec w ustawieniach opcje odpowiedzialna za wyswietlanie zdjecia po zrobieniu i do dziela ;)

  33. 5 grudnia 2013, 16:18

    @ baron13: Czy Ty poważnie widzisz w wywoływaniu rawów jedynie niwelowanie przepałów? Powtórzyłeś to już tyle razy, że takie odnoszę wrażenie. LR kosztuje jakieś 350zł i nie wymaga żadnego abonamentu, jest dodany do promocji PS CC jako bonus. Całkowicie się zgadzam, że zdjęcie ma być poprawne z puszki, ale to że nie masz przepałów, wcale nie znaczy, że zdjęcie wygląda dobrze, a przede wszystkim, że wygląda tak, jak widziało je Twoje oko. A to jest sens wywoływania rawów. Ponadto taki LR za śmieszne pieniądze, pozwala wywoływać wiele zdjęć jednocześnie, dzięki czemu w rzeczywistości oszczędza się ogromne ilości czasu.
    Za czasów filmu robiło się dokładnie tak samo. Najpierw dobrze zrobione i przemyślane zdjęcie, potem cały proces jego wywoływania i robienia odbitek.
    Poza tym przykład który podałeś powyżej jest po prostu nietrafiony, ponieważ fotografowanie w świetle zastanym generuje zupełnie inny efekt końcowy od doświetlanych. W ten sposób możesz porównywać jedynie sytuacje, w których efekt końcowy jest identyczny.

  34. pan Szakal
    pan Szakal 5 grudnia 2013, 16:24

    - wcisne jeszcze swoje 2gr.
    LR takze w procesie selekcji zdjec oszczedza sporo czasu.

  35. mate
    mate 5 grudnia 2013, 16:34

    @pan Szakal
    "Zakres tonalny matryc ciagle ustepuje pola 'kliszy' to widac.
    Jednak litosc- iniowosc, czy nie , mniejsza czy wieksza rozpietosc tonalna itd- czysty belkot.
    Ma sie to nijak do realiow."

    Pokaż barwny negatyw czy pozytyw potrafiący zarejestrować 13 EV. A zapas w cieniach wynika z doświadczenia wywoływania rawów.

    "Jestes taki kozak?- wylacz wiec w ustawieniach opcje odpowiedzialna za wyswietlanie zdjecia po zrobieniu i do dziela ;)"

    Wystarczy mi do tego histogram w wizjerze, który nota bene nie jest generowany na podstawie zaszytej miniaturki w raw.

  36. baron13
    baron13 5 grudnia 2013, 16:47

    @Sawydz: przpały się wzięły z dawniejszej bijatyki o wyższość nad niższością i tak dalej. Byłem przekonany, że silnik RT czyli połatany dcraw coś tam gubi po drodze, a posiedziałem nad programem i okazało się, że wbrew temu co twierdzi Mate algorytmy są bardzo podobne. Bo, jak to algorytmy muszą być. Aliści sednem sprawy moim zdaniem jest to, czy kombinować czy nie? Nie miał bym nic przeciw komercjalnemu oprogramowaniu, lecz ono właśnie stara się przeciwdziałać kombinowaniu przez usera. Bo np jest zamknięte. Sednem GIMP-a było stworzenie platformy do samodzielnego dopisywania wtyczek. Zarówno skrypty Fu jak i wtyczki pisane w czystym C chodzą bez problemu, bo jest specyfikacja. Dzięki temu było możliwe napisanie CinePainta. To aplikacje adresowane do tych którzy mają potrzeby i nie boją się poświęcić na ich realizację czasu. I oczywiście znają grafikę komputerową trochę lepiej niż na poziomie komend i wiedzy gdzie kliknąć. Produkty Adobe nie dają takich możliwości. Na marginesie GIMP ma wtyczkę do obsługi skryptów pisanych dla FF Photoshopa. Ale te skrypty to jest jedyna funkcjonalność dla samodzielnej działalności usera. Problem w tym, że włażąc w komercjalne oprogramowanie z jednej strony godzę się na licencyjne ograniczenie moich praw do produktu w tym możliwości ingerencji w kod, z drugiej narażam się na manipulowanie ze strony firmy. Ja GIMP-a mam "w palcach". Najpierw robię potem się orientuję co zrobiłem. Podobnie będzie z dowolną aplikacją. Jak mam już w palcach aplikację komercyjną, to mi firma może wymyślać abonament, bo inna aplikacja będzie wymagała nie tylko kasy ale i czasu. Tak, 350 zł to nie majątek, ale jak pomyślimy o tym czy rozwijać w sobie skłonność do kombinowania, czy zdać się na wiarę, że algorytmy za pieniądze są lepsze, że lepiej wydać x2 za obiektyw ze stabilizacją, niż nosi statyw, to się robi problem. Problem w tym, że firmy rozwiazują problemy, które jeszcze niedawno rozwiązywaliśmy sami.

  37. baron13
    baron13 5 grudnia 2013, 16:48

    Jeszcze na marginesie: do wsadowego przetwarzania DPP jest chyba najlepszy, a RT, jak najbardziej to robi. Tylko RAM-u trza mieć dużo.

  38. mate
    mate 5 grudnia 2013, 17:02

    baron13
    "a posiedziałem nad programem i okazało się, że wbrew temu co twierdzi Mate algorytmy są bardzo podobne"

    Prosiłem już o przykład. Miałeś rawa, miałeś obraz wynikowy z Lr, do tej pory nie potrafiłeś pokazać własnej wersji, gdzie RT choćby zbliżył się jakością finalnego obrazka do Lr, więc nie kłam po raz kolejny.

    "Sednem GIMP-a było stworzenie platformy do samodzielnego dopisywania wtyczek"
    Bo oczywiście wtyczki do Ps nie istnieją, żadne, prawda? Adobe również nie udostępnia SDK za darmo, prawda? Znowu nie wiesz o czym piszesz.

  39. 5 grudnia 2013, 17:12

    @baron13: Rozumiem, że to wcześniej wspomniane wesele też robiłeś ze statywu? No bo po co stabilizacja ;) To takli żart, bo kiepsko dobierasz przykłady.
    Co do możliwości Gimpa, winszuję dogłębnej znajomości, jednak ja LR używam aby oszczędzać czas pracując na wielu zdjęciach jednocześnie, dla tej samej oszczędności robię co mogę aby w LR mieć tak mało pracy jak to tylko możliwe. Każdy kto ma ochotę zagłębiać się w pisanie wtyczek ma do tego prawo, jednak komercyjne aplikacje służą ułatwianiu pracy, a nie jej dokładaniu :)
    To tak jak odwieczna debata Linux vs Windows...

  40. baron13
    baron13 5 grudnia 2013, 18:50

    @mate: Co do kłamania, to dostałeś opis jak się przekonać. Dlaczego nie wieszam obrazka? Bo po pierwsze, zaśmiecam sobie strony, po drugie, jak nawet wykażę, że wszystkie piksele są identyczne, to z pełnym przekonaniem będziesz twierdził, że inaczej pachną:-) Tak działa to forum. Jak widzę np komentarze do niewyostrzanych zdjęć z obiektywu Zeissa to ręce opadają.
    Co do wtyczek do Photoshopa, to musielibyśmy pogadać o językach programowania i konsekwencjach ich zastosowania, o tym co umożliwia dostępność kodu źródłowego itd. Owszem, po zapłaceniu firmie Adobe dostaje się dość danych by coś napisać. Na tym właśnie polega działalność korporacji, że starają się manipulować userami. Bez emocji czy pretensji, system zmusza je do tego.
    @Sawydz: jeśli chodzi o przetwarzanie wsadowe, to nie ma problemu. RT, powtórzę, też, DPP chyba najszybsze. A jeśli masz naprawdę dużo plików do przetworzenia :
    link
    Nie, można nie umieć, nie wiedzieć, właśnie tłumaczę, że na tym zarabiają firmy. Nie dostarczają nowych możliwości. Widziałem buty z rzepami i sznurówkami. Żeby nie trzeba było się uczyć wiązać węzła. To idzie w tym kierunku.

  41. 5 grudnia 2013, 19:57

    @baron13: Nie chodzi mi o przetwarzanie wsadowe, lecz o synchronizację wprowadzanych zmian w czasie rzeczywistym, w sposób całkowicie niedestrukcyjny dla rawów.

  42. baron13
    baron13 5 grudnia 2013, 20:18

    @Sawydz, nie rozumiem o co chodzi z tym czasem rzeczywistym, ale destrukcja rawów to chyba nie występuje w rzadnym programie, bo niby jak? Tam są zapisane dane dotyczące sposobu przetwarzania, ale nawet ich nadpisanie nie widzi mi się nieodwracalne, bo to są dane "zdefoltowane", a np położenia aparatowego balansu bieli się nie nadpisuje. RT nie rusza rawa, tworzy własny plik.

  43. pan Szakal
    pan Szakal 5 grudnia 2013, 21:19

    @ mate
    Odnosnie histogramu i jpg'a, ktorego kolega nie chce zobaczyc (dodam tylko, ze jest darmowy programik-nazwe zapomnialem, ktory czyta wszystkie raw'y wszystkich aparatow, poniewaz potrafi wlasnie dobrac sie do zaszytego jpg'a)

    cytacik ze strony Sekonic'a na okolicznosc ISTNIENIA jpg'a wewnatrz RAW'a

    ' (...)The blinking highlights and the camera’s histogram are based on the camera’s interpretation of
    the JPEG produced from a raw capture,
    a poor representation of the actual raw data present. (...).'

    Koniec cytatu.

    link


    Odnosnie rzekomo wiekszej rozpietosci tonalnej cyfry- ktroe kolega glosi- nie bede dyskutowac, bowiem zdanie mam odmienne a religii jest wiele.

  44. mate
    mate 5 grudnia 2013, 23:00

    baron, przestań odwracać kota ogonem i wiecznie teoretryzować. W przeciwieństwie do ciebie wiem jak działa i umiem się posługiwać zarówno Lr jak i RT. To nie jest kwestia "gdzie kliknąć" tylko tego, co algorytmy programów produkują z siebie. Pokaż w końcu ten przykład, gdzie piksele będą identyczne i będzie koniec dyskusji, będziesz mógł udowodnić swoje racje. A z tym miejscem na serwerze to nie żartuj, dość już tu gniotów publikowałeś. Poza tym jak nie chcesz u siebie, to jest mnóstwo zewnętrznych miejsc, gdzie możesz wrzucić takiego jpga. Mam Ci gdzieś udostępnić miejsce?
    SDK od Adobe jest ogólnie dostępne. Teraz będziesz przekonywać, że tylko czyste C jest ok, a C++ już nie? Tak swoją drogą, ile napisałeś wtyczek do Gimpa?
    Straszne są te firmy, ze chcą pieniędzy za swoje oprogramowanie, prawda? Widzisz, tak się ekscytujesz niektórymi programami open source (nie krytykuję idei jako takiej) i ile to zaoszczędzisz kasy a prawda jest taka, że używając dopracowanego softu, za który trzeba zapłacić, po jednym zleceniu można być do przodu i w czasie gdy będziesz doznawał wyższych przeżyć że masz dostępny kod źródłowy ktoś inny wykona sprawnie i z dobrym skutkiem wystarczająco dużo pracy aby zarobić wielokrotnie więcej niż wartość tego programu.

  45. mate
    mate 5 grudnia 2013, 23:08

    @pan Szakal
    Gdzie ja napisałem, że coś takiego jak wglądówka w postaci jpg zaszytego w raw nie istnieje? Polecam czytać ze zrozumieniem. A te wglądówki potrafi odczytać praktycznie każda popularna przeglądarka zdjęć jak IrfanView, Faststone czy XNView. Pisałem, że histogram na żywo nie jest tworzony w oparciu o ten konkretny plik. On jest tworzony w oparciu o podstawową interpretację rawa przez soft aparatu, czyli w oparciu o jpg na minimalnych ustawieniach (głównie chodzi o kontrast). Zresztą gdyby nawet przyjąć twoją wersję to i tak jeszcze w rawie jest zapas względem tego co pokazuje histogram, więc gdzie tu błąd założenia, że w rawie nie ma zapasu w cieniach?
    A co do rozpiętości tonalnej, to nie potrzeba żadnej religii, wystarczą oczy i trochę doświadczenia z pracą z rawami.

  46. baron13
    baron13 5 grudnia 2013, 23:53

    @mate: Myślę, że masz tzw osobisty stosunek do nieszczęsnego LR. I do mnie też :-)

  47. mate
    mate 6 grudnia 2013, 00:58

    Nie mam osobistego stosunku do Lr. Nie przepadam za Lr w takiej formie i wolałbym samego ACR w wersji samodzielnej bez tych wszystkich organizerów i dodatków. Natomiast cenię jakość przetwarzania obrazu przez silnik od Adobe, na równi z DxO.
    Po prostu nie lubię takiego upraszczania i klapek na oczach, że darmowy soft (a właściwie open source) jest cacy a komercyjne programy są be, tak z definicji. Są zarówno świetne projekty o.s. jak i gówniane programy komercyjne, ale sam sposób dystrybucji czy licencjonowania o tym nie decyduje. Adobe zrobiło jak zrobiło, zmienili sposób licencjonowania (poza Lr póki co) i albo się na tym przejadą albo zyskają. Natomiast nie lubię jak ktoś pisze głupoty (to już nie alzuzja do ciebie) i mocno mija się z prawdą o jakimś wysyłaniu zdjęć w chmurę czy inne oderwane od rzeczywistości argumenty.
    Sam mam w większości darmowe oprogramowanie, ale dobierałem je przez pryzmat tego co oferują a nie przez sam fakt, że są darmowe czy udostępniony jest kod źródłowy. Jeżeli uważam, że darmowy odpowiednik jest ewidentnie gorszy (to nie tylko jakość efektów jak w przypadku programów graficznych, ale też stabilność pracy, wykorzystywanie zasobów sprzętowych czy też szybkość działania), to nie mam skrupułów aby zapłacić za program. I nie czuję się przez to wykorzystywany przez złe koncerny, bo robię to świadomie i mi się to opłaca. Ot przykład, swego czasu (kilka lat temu) potrzebowałem jakiegoś edytora tekstowego do obsługi dużych plików ASCII txt do banalnej rzeczy, zamiany kropek na przecinki i vice versa, nic więcej. Wypróbowałem chyba wszystkie polecane edytory na czele z takimi jak PSPad oraz triala UltraEdit. Po tym jak większość programów się po prostu wykrzaczała na dużych plikach tekstowych a taki PSPad zamieniał kilkaset milionów znaków w czasie powyżej pół godziny, na tym samym komputerze UltraEdit robił to w 10 sekund. Myślisz że nie warto było wydać te kilkadziesiąt $, jak takich plików się przerabiało kilka, kilkanaście dziennie? Oszczędność czasu nie była warta tych zdaje się 200 zł mimo, że nie wykorzystywałem nawet 1% możliwosci programu?
    Podobnie jest z systemami operacyjnymi. Żebyś mi zaraz nie zarzucił, sam mam zainstalowane jakieś 8 różnych dystrybucji Linuxa z różnymi środowiskami graficznymi na wirtualnej maszynie, głównie w celach testowych pisanych wtyczek, ale nie postawiłbym sobie Linuxa jako hosta ze względu na ograniczenia programowe w moich zastosowaniach. I mimo tych 300 zł wydanych na Windowsa jest to dla mnie tańsza finansowo opcja niż darmowy OS, gdyż wystarczy wspomnieć, że w przypadku tylko jednego programu, który na Win jest darmowy, za jego odpowiednik funkcjonalny na Linuxa musiałbym wydać ok. 2000 zł. Jak ktoś potrzebuje sprawny system do przeglądarki, poczty, czasami napisać jakiś dokument czy posłuchać muzyki bądź obejrzeć film, to z czystym sumieniem mogę polecić coś na XFCE, ale jak ktoś chce dużo bardziej uniwersalny system do domowych (czy dla firmy) zastosowań, gdzie jest większy wybór potencjalnych darmowych aplikacji, to podanie mu LInuxa może być wsadzeniem go na minę. To jest oczywiście pewne uproszczenie, bo doskonale mam świadomość, że są branże czy dziedziny, gdzie Linux dominuje, ale to przez pewne swoje cechy a nie dlatego, że jest darmowy, gdyż zatrudnienie zespołu programistów i personifikacja platformy do specyficznych zastosowań i tak kosztuje dużo pieniędzy.
    Tak więc reasumując, nie jestem uprzedzony do ciebie, po prostu nie lubię zbyt uproszczonego kategoryzowania pewnych rzeczy :)

  48. baron13
    baron13 6 grudnia 2013, 08:51

    @mate: niechcący przykładem zamiany kropek na przecinki zilustrowałeś co jest problemem w oprogramowaniu komercjalnym. To zwyczajna partanina, choroby dziecięcego wieku. Nie ma powodu by edytor wczytywał cały plik do przetworzenia. Może wczytać tylko fragment do wyświetlenia na ekranie. Operację "znajdź zamień" może wykonać sekwencyjnie. Poniekąd tak działa ten skrypt który zalinkowałem. co bym zrobił mając taki problem do rozwiązania? Na przykład pogrzebał bym w swoich archiwach i metodą skopiuj wklej zmajstrował program, który by to wykonał. Być może da się taką operację wykonać narzędziami typu grep. W każdym razie, z punktu widzenia linuksiarza, raczej byłby problem jak to zrobić optymalnie, bo możliwości było by za wiele, a każda dobra. Na marginesie, z plikami graficznymi tak działa program nip2. Z czego wynikają takie kwiatki, że program wykrzacza się na dużych plikach? Bo trza se pogłówkować przy bezpośrednim dostępie do pamięci, zwykle instrukcja new. Trzeba samemu wklepać adresowanie, wyliczanie gdzie co znaleźć pod jaką komórką. To przyprawia o ból głowy i programiści ratują się jakimiś gotowcami powyciąganymi z bibliotek.
    Tym się różnimy, że ja wiem na przykład, że program do zamiany sekwencji znaków to ćwiczenia programisty i zajmie pewnie z 30 linijek kodu i nie ma problemu by go napisać tak, aby nie było ograniczeń co do wielkości pliku. Bawiłem się pisaniem plików postscriptowych o jak najmniejszej liczbie znaków, które zapisywały by możliwie najwięcej różnych elementów elementów na kartce papieru. No i aby to miało graficzny sens, bo "w ogóle" to można nieskończoność. Nigdy nie uczyłem się programowania, moja wiedza jest przypadkowa, ale mam mniej więcej pojęcie co można. Nie jestem wrogiem oprogramowania komercjalnego, ale mam doświadczenia, że bardzo skutkiem jego stosowania są problemy.
    Sedno ich w tym, że oni oferują Ci buty ze sznurówkami na rzepy i liczą, że w penym momencie dojdziesz do wniosku, że wiązanie jest za trudne.

  49. cedrys
    cedrys 6 grudnia 2013, 10:25

    @mate, baron13,
    Czytam z zainteresowaniem Waszą dyskusję, gdyż reprezentujecie spore różnice na wielu płaszczyznach. Podejście do narzędzi software'owych mam zbliżone do @mate, mimo że jako były programista i entuzjasta języka C powinienem być bardziej zainteresowany środowiskiem linuksowym niż windowsowym. Nie jestem ze względów ideologicznych i praktycznych, uważam że wysoka jakość nie powstaje sama z siebie i za darmo. Nowy produkt nigdy nie jest dopracowany w szczegółach, czasem jest przez przypadek genialny, ale ma kiepski interfejs albo autor nie wie jak go sprzedać.
    Baron piszesz, że algorytmy są takie same, wiesz o co chodzi? Nie zgadzam się z Tobą, weź na ten przykład algorytmy sortowania obecne w wielu większych procedurach. Ślamazarne sortowanie bąbelkowe zrozumie każdy początkujący informatyk, ale nadaje się ono tylko do skryptów czy makr w Visual Basicu. Implementacja algorytmu to bardzo istotna sprawa, zoptymalizowane jądro w języku maszynowym przyspiesza całość radykalnie. Nauczyłem się tego od programistów rosyjskich, którzy w swoim czasie deklasowali nieporadne algorytmy Nortona czy Adobe.
    Jak się ma szybki procesor i duży RAM to rzeczywiście człowiek robi się leniwy -- tu Baron ma całkowitą rację, ale ja się uczyłem podstaw i różnych sztuczek z premedytacją. Najważniejsze w uporze Barona jest ciągłe powtarzanie, żeby inwestować w swoją głowę, bo to się bardzo opłaca. Nie tylko finansowo ale i systemowo. Mając dużą wiedzę podstawową ma się ułatwiony wybór, jak to się popularnie mówi "wie się czego się chce". To zaś uniezależnia wybór np. sprzętu od mód czy jakichś ideologii lub mitów. Mam ten komfort psychiczny, że mogę sam radzić sobie ze swoimi uprzedzeniami i nawykami. Obecnie np. nie lubię macanych wyświetlaczy, bo nie mam smartfona i się nie przyzwyczaiłem. Nie lubię wychylnych wyświetlaczy, ale jak będzie mi to do czegoś potrzebne to zaakceptuję a może nawet i polubię. Z tym lubieniem/nielubieniem jest pewien kłopot, myślę, że to dotyczy wszystkich.

  50. cedrys
    cedrys 6 grudnia 2013, 10:35

    @baron13,
    " Trzeba samemu wklepać adresowanie, wyliczanie gdzie co znaleźć pod jaką komórką. "

    Dokładnie tak robiłem, w rezultacie mój program chodził tylko na moim komputerze domowym i tym w pracy. Żeby go uruchomić trzeba było go uruchomić jako pierwszy proces. Nie można go było spiracić. Zrobiłem tak, bo szef nie chciał mi zapłacić za jego wykonanie.

  51. Zybi_S
    Zybi_S 6 grudnia 2013, 10:38

    Witam

    Mam takie pytanie ??

    Nie mogąc użyć dodatkowego oświetlenia, np jest zakaz, ani też statywu to co robicie???
    odpuszczacie temat ??
    Cza zawsze macie możliwość doświetlenia ??

    Mi się często trafia że jestem w konkretnym miejscu i czasie, a warunki są jakie są. I albo sobie jakoś z tym poradzę, albo nie.

    Praktycznie osobiście często robię zdjęcia (wycieczki, często wiele osób) gdzie nie mam szans no kombinowanie z dodatkowym oświetleniem. Często też nie dźwigam za wiele sprzętu.

    Rozumiem sens prawidłowego naświetlania, ale nie zawsze jest to możliwe.
    I tu właśnie możliwości np LR z umiejętnością jego stosowania dają pożądany końcowy efekt.

    Nie popadajmy w skrajności:
    Jak nie możemy dobrze naświetlić, to kombinujemy inaczej.

    Pozdrawiam

  52. mate
    mate 6 grudnia 2013, 10:39

    No i widzisz baron, znowu nic nie zrozumiałeś z kilku zdań. Przecież właśnie ten UltraEdit jako komercyjne oprogramowanie zdeklasował szybkością działania wszystkie, skądinąd uznane, darmowe odpowiedniki, w tym te wersje linuksowe, więc gdzie ta partanina? Skoro uważasz, że to jest takie trywialne a twórcy takich darmowych programów jak PSPad, TEA czy N++ to partacze i lamerzy, to pokaż, że kilkoma linijkami kodu zrobisz to lepiej, wygeneruj sobie duży plik tekstowy, np. wyeksportuj do ASCII txt bitmapę 15000x15000 pikseli (może to być losowo wygenerowany model terenu) a następnie zaimplementuj znajdź/zamień do tych 225 mln wyrażeń i powiedz ile czasu to zajęło (teraz i tak może być łatwiej, bo komputery od tego czasu jednak przyspieszyły).
    A z tymi butami to jak zwykle nietrafiona analogia. Ty nie proponujesz butów na sznurówki zamiast na rzepy tylko proponujesz aby sobie samemu szyć buty. Szyjesz? Wszystkie ubrania też sobie sam szyjesz? A tak swoją drogą, to buty na rzepy też mają swoje zastosowanie, nie dlatego że sznurowanie jest trudne tylko ze względu na swoje cechy użytkowe np. w niektórych sportach motorowych czy też w kolarstwie, domyśl się dlaczego.

  53. mate
    mate 6 grudnia 2013, 11:08

    @cedrys
    Pełna zgoda, sam od czasu do czasu zajmuję się pisaniem rozszerzeń (w MapBasicu i Pythonie) dla własnych zastosowań, ale to programowanie nie jest dla mnie celem samym w sobie i głównym zajęciem, tylko umożliwia mi poszerzenie możliwości oprogramowania używanego w mojej głównej dziedzinie działalności (ogólnie rozumiane GIS/CAD i fotogrametria). Jednak jeżeli są jakieś gotowe rozwiązania, które się świetnie sprawdzają, to też nie widzę sensu wymyślania koła na nowo tak dla samej idei, szkoda mi na to czasu, pieniędzy (myślę tu o czasie pracy) bo taniej często wychodzi zakup gotowego rozwiązania. To nie ma nic wspólnego z bezmyślnością, to tylko prosty rachunek ekonomiczny :)

  54. baron13
    baron13 6 grudnia 2013, 12:53

    @mate: Ok, nie zrozumiałem na czym polegał problem z danymi. Sądziłem, że Ci się programy wykrzaczały, a chciałeś mieć program zoptymalizowany. No i nie zaprzeczam, że optymalizacja jest trudna. Nie zaprzeczam, że są dobre programy komercjalne, ale... No właśnie: dlaczego nie używam LR? Bo nie ma wersji na Linuksa. Program może być dobry, ale haki są w systemie operacyjnym, np musiałbym mieć antywirusa. I to już wytarczy.

  55. mate
    mate 6 grudnia 2013, 13:33

    baron, nie zamierzam Cię przekonywać do niczego, ale sam właśnie widzisz jak to jest z Linuksem. Ktoś, kto chce mieć jakiś konkretny zestaw narzędzi często nie ma wyboru, takich przypadków jak Lr jest znacznie znacznie więcej. I tu jest pytanie co lepiej, czy dostosowywać całą gamę narzędzi do systemu czy system do zestawu oczekiwanych programów. Dla mnie OS nie jest celem samym w sobie, ma być niezawodny, nadzorować pracę podzespołów i jak najmniej przeszkadzać w używaniu programów i w tym ostatnim dla moich zastosowań Win bije Linuksa na głowę. A z tymi wirusami też tak nie demonizuj. Oczywiście na Linuksa jest ich nieporównywalnie mniej, ale to nie znaczy, że nie istnieją. Ich mniejsza liczba wynika też w znacznym stopniu z dużo mniejszej popularności tego systemu (aczkolwiek stopień defaultowych zabezpieczeń też ma znaczenie). Przez ostatnie prawie 10 lat używałem XP, ostatnią infekcję miałem może z 5-6 lat temu a dodam, że w ogóle nie korzystałem z rezydentnej ochrony antywira. Jak miałem jakieś pliki niewiadomego pochodzenia to co najwyżej wykonywałem skanowanie na żądanie konkretnego pliku. Jak ktoś jest w miarę świadomy i zastosuje chociaż minimalny poziom zabezpieczeń to na infekcję ma minimalne szanse. A linuksa też można zarazić uruchamiając zainfekowany plik z prawami administratora, to jest kwestia wyobraźni, zarówno pod jednym jak i drugim systemem. Od niedawna używam już Win 8.1, tam Windows Defender jest zintegrowaną usługą systemu i chodzi praktycznie niezauważalnie, aczkolwiek jak ktoś chce to może go wyłączyć czy też usunąć. Windows ma jeszcze jedna zaletę dla mnie, całkowicie odseparowałem używane programy od systemu. Cały zestaw programów mam na innym dysku, bez modyfikacji rejestru czy plików systemowych, mogę je uruchamiać z dowolnej lokalizacji na dowolnym komputerze z Win (a przez Wine można próbować na Linuksie, ale często to działa koślawo) z własnymi skonfigurowanymi ustawieniami. Zmiana systemu trwała u mnie 12 minut i od razu miałem gotowy zestaw programów z pocztą, przeglądarką i całym zestawem narzędzi bez konieczności wcześniejszej archiwizacji.
    Po prostu dla mnie priorytetem są używane programy i uważam, że system powinien być dla programów a nie programy dla systemu.

  56. 6 grudnia 2013, 20:58

    @baron13: "Program może być dobry, ale haki są w systemie operacyjnym, np musiałbym mieć antywirusa. I to już wytarczy."
    Wierzysz że Linux jest bezpieczny? Współczuję, pewnie już jesteś w botnecie :P Tak na poważnie, każdy, absolutnie każdy domorosły (i nie tylko) hacker/cracker zaczyna od miażdżenia Linuxa. Linux jest najbardziej zhackowanym systemem ze wszystkich. Internet nie jest zalany wirusami na Linuxa, ale za to jest zalany exploitami na każdą wersję jego jądra. Od Windows7 wbudowany firewall jest wystarczający i jeśli nie łazisz po porno stronkach oraz nie używasz piratów, zapewnia wystarczające bezpieczeństwo.
    No cóż, też mam informatyczne wykształcenie, i też przeszedłem fazę, jak chyba każdy z moich kolegów :P Więcej nie napiszę, bo nie mam na adwokata :P

  57. baron13
    baron13 6 grudnia 2013, 22:03

    Moi panowie: żywych wirusów na Linuksa ni ma. Owszem , istnieją programy antywirusowe na Linuksa, ale zajmują się one usuwaniem wirusów na windows i jabłuszko. Owszem przeżyłem kilka włamów. Bo w ringu akademickim ćwiczą chłopcy z informatyki i z Polibudy i nasi. Zajęli jakieś miejsca w kilku światowych konkursach, więc jak komputer ma jakąś dziurę, to znajdą. U mnie to było z powodu samby. Faktycznie komputerów z windą jakoś nie kroili. Niestety komercjalni hackarze już tak. Mam wrażenie, że Linuksa kroi się dla sportu. Powód: dla skuteczne go i trwałego wykorzystania trzeba zainstalować jakiegoś bacdora. To nie takie proste. A inaczej włam zostanie wykryty. Do obserwacji ruchu wystarczy użyć zwykłego tcpdump.

  58. baron13
    baron13 6 grudnia 2013, 22:30

    Tak jeszcze na marginesie: exploitów jest mnóstwo, ale gorzej z tymi działającymi. Jakbyście śledzili strony poświęcone bezpieczeństwu, to zwykle dziury są wykrywane przez samych programistów Linuksa. Zwykle to oni demonstrują, że faktycznie można się włamać i oni piszą demonstracyjne expoity. Po czym wydawane są poprawki łatające dziury. W czasie kilkudziesięciu godzin. Mogę jeszcze dodać, że wbudowane narzędzia do zachowania bezpieczeństwa powodują, że to na Linuksie stawia się serwery. Windows daje specyficzne narzędzia ułatwiające administrowanie siecią komputerów pod windą. Dlatego bywa stosowany. Ale w środowisku adminów raczej jest dość zgodna opinia, że o ile nic nie zmusza, to coś uniksowatego.

  59. mate
    mate 6 grudnia 2013, 23:10

    baron, już ci pisałem, nie porównuj specjalistycznych systemów (obojętnie już na czym bazujących), które są optymalizowane do pewnych zastosowań i gdzie ta optymalizacja jest bardzo kosztowna ze względu na kwalifikacje ludzi wykonujących ową optymalizację i administrujących serwerami do dystrybucji dla przeciętnego użytkownika. Przecież przy stawianiu zaawansowanych systemów serwerowych czy tych krytycznych ze względów bezpieczeństwa nie ciągnie się instalki z ubuntu.com tylko się pisze dedykowane rozwiązania bazujące na jakiejś platformie (i tutaj platformy uniksowe są często wybierane). Najsłabszym ogniwem zabezpieczającym każdego systemu jest jego użytkownik, tak było jest i najprawdopodobniej jeszcze długo będzie. Najskuteczniejszymi metodami ogólnie rozumianego hackowania nie są chamskie łamania zabezpieczeń tylko liczenie na to, że użytkownik sam sobie zrobi kuku.

  60. baron13
    baron13 7 grudnia 2013, 00:41

    @mate: To już nie ma nic wspólnego z fotografią. Poza tym nie znam się na bezpieczeństwie. Owszem coś wiem, ale nie grzebię się na co dzień w zabezpieczeniach. Na czym stawia się bezpieczne serwery? Myślę, że widziałem: Debian Slack, Gentoo. Nic mądrego, raczej standardowe wyłączenie (brak zainstalowanego) trybu graficznego, poblokowane usługi, nawet ping, który zresztą ostatnio staje się o ile pamięć nie myli standardowo wyłączony. Chodzi tylko to co musi. Średnio skomplikowane hasła. Byle nie słownikowe. Natomiast co do włamów, to moim zdaniem jest po staremu. To znaczy na windzie ludzie sami sobie wsadzają trojany, Linuksa testuje sie skryptami w poszukiwaniu jakiś zapomnianych dziur. Wystarczy poczytać logi. W obecnej chwili domowy komp znajduje się standardowo za sprzętowym routerem i faktycznie jedyna szansa, że zostanie zhakowany, to błąd usera. Ubuntu mam, ale właśnie ze względu na RT. To nie jest stabilny system, mam też Debiana, chyba nie ma porównania. Ale wracając do tematu: RT z zapasem spełnia moje zapotrzebowanie. Kopnięty w kostkę zainteresowałem się trochę więcej tym co siedzi w nim: owszem są narzędzia do ratowania zdjęć, których mi nie chce się ratować. mam jeszcze worek oprogramowania, typu np nip2, potrace, convert, które umiem obsługiwać ale nie mam na nie czasu. mam duży nadmiar, miedzy innymi dla tego, że się nauczyłem. Jak ma się alternatywę, można nawet wpakować się w chmurę. Jak się nie ma, trzeba mocno uważać. Powtórzę, co już napisałem: od jakiegoś czasu oprogramowanie oferuje albo zbędne operacje, albo takie, które kiedyś załatwiało się z dużo lepszym wynikiem innymi metodami. Owszem fajnie jest jak z pomocą nowych narzędzi robi się zdjęcia, jakich do tej pory nie robił nikt. Jak się ratuje zdjęcia ze ślubu, to chyba jednak trzeba się nad sobą zastanowić.

  61. mate
    mate 7 grudnia 2013, 02:30

    baron, nie ma czegoś takiego jak bezpieczne serwery, każde zabezpieczenie można złamać, jak nie na siłę to w inny sposób, niekoniecznie nawet stricte komputerowy :)
    No ale wracając do bardziej przyziemnych zastosowań, czyli komputer do domu, małego biura. Obecnie uważam, że zarówno przeciętny Linux typu Mint, Ubuntu czy jakiś OpenSUSE (chyba najczęściej wybierane dystrybucje do powszechnego użytku) oferuje podobny poziom bezpieczeństwa do współczesnego Windowsa (7 lub 8) z jego zabezpieczeniami. Piszę tu póki co o samym systemie, bez użytkownika. Zgadza się, że przeciętny użytkownik Linuxa chyba jeszcze cechuje się nieco większym poziomem świadomości tego, co robi z systemem, jednak jeżeli Linux nie chce być wiecznie marginalnym systemem (a z tym się wiąże też marginalizowanie go przez producentów softu) to musi też liczyć na tych mniej świadomych użytkowników i tu paradoksalnie może być jego słabość. Jak już tu przeczytałeś, nowe Windy dają całkiem dobrej jakości zintegrowane usługi w postaci firewalla i antywira. Jeżeli udział Linuksa w rynku by znacząco wzrósł, to wzrośnie też podaż potencjalnych zagrożeń a jego mniej świadomy użytkownik będąc przekonanym o odporności systemu nie będzie miał oporów przed uruchamianiem usług z prawami admina i kłopot gotowy :)
    Wiesz, jakoś masowo komputery z windowsem nie padają i da się na nich długo i spokojnie pracować. Jak już ci pisałem, dla mnie oprócz wyboru programów drugą obecnie zaletą jest możliwość wirtualizacji programów i oddzielenia ich od systemu a to też wpływa na kulturę pracy systemu. Dla przeciętnego użytkownika są gotowe całe zestawy, np. link gdzie instalacja jest trywialna i dużo szybsza niż w przypadku Linuksa i repozytoriów a zainstalowanie całego zestawu, powiedzmy przeglądarka, klient pocztowy, pakiet biurowy, gimp, RT i jakieś ewentualnie inne narzędzia zajmuje kilka kliknięć i kilka minut transferu a po ewentualnej reinstalacji systemu nie trzeba już robić nic. Pod tą platformę można sobie zwirtualizować praktycznie każdy program, więc nie jest się ograniczonym tylko do oferowanego zestawu. Tak wiem, instalki Linuksa często już mają część oprogramowania zintegrowanego, ale uwierz na słowo, że taki sposób jest wygodniejszy :)

  62. baron13
    baron13 7 grudnia 2013, 10:42

    @mate: Jak z bezpieczeństwem pod Linuksem? Nie namawiam ludzi, opowiadam, że biurkowa dystrybucja pingwina to jak bojowa łódź podwodna przerobiona na jacht spacerowy metodą taką, że ktoś połozył materac na torpedach. Uprzejmi się prosi spać spokojnie, bo w zasadzie są te torpedy zabezpieczone, ale... Masz banalne narzędzia sieciowe typu tcpdump i jak chcesz się dowiedzieć, czy sąsiad włazi na na portale z porno to się dowiesz. Bo tcpdump pokazuje cały ruch sieciowy do najbliższego routera. Johny the Ripper to narzędzie administracyjne sprawdzające, czy userzy nie ustawili słabych haseł. Aliści może spruć każde hasło. Trace route, jak najbardziej pokazuje trasę do hosta. I tak dalej. Można się wysadzić na Linuksie, znam wypadki podawania haseł do kont na listach dyskusyjnych :-) Na głupotę nie ma rady.
    A teraz o tym dlaczego ostrzegam przed komercjalnym oprogramowaniem. Jest taka często w literaturze poświęconej bezpieczeństwu komputerowemu anegdota: znany producent systemu właściciel jedynego dopuszczalnego pakietu biurowego wprowadził szyfrowanie dokumentów. Rewelacja! Prawda? Jak to działało? Ano wpisywałeś hasło to jedynie dopuszczalny komercjalny procesor tekstu sprawdzał zgodność hasła z załączonym w dokumencie i jak było niezgodne to nie wyświetlał, a jak zgodne to wyświetlał. Jeśli zdarzył anarchista, który zamiast użyć jedynego dopuszczalnego pakietu, użył czegoś paskudnej konkurencyjnej firmy, to dokument się ukazywał... W Notatniku widać był także i hasło. Potem to poprawiono. Tym razem dokument był już realnie szyfrowany. Aliści jakiś piiii dla lepszego efektu postanowił zaszyfrować całość dokumentu, łącznie z nagłówkami. Które mają typową treść. Jak to się mówi w wojsku nogi z d... powyrywać. Jest opowieść o udostępnianiu plików w sieciach która to usługa działała długo na zasadzie że komputer gość pyta się czy wolno mu te pliki czytać? Nie? A to przepraszam! Otóż blokada działał po stronie gościa. Podział hasła w NT na dwa ośmio-literowe. I tak dalej. Dlaczego powstał Linux? Bo ludność miała dosyć partaniny. Zamknięty kod właśnie najlepiej służy ukrywaniu dziur, tego, że zatrudniono za najmniejsze pieniądze leniwych programistów. To ten system robi najlepiej: nigdy nie wiesz co dostałeś. Kupujesz tiwi z wejściem na sieć, wysyła do bazy dane, co oglądasz. Dla jasności, mi to by nic nie robiło, ale jak kto skroi ową bazę, to np lokalni włamywacze dowiedzą kiedy to nie ma mnie w domu. Dlatego nie ufam wszelkim aplikacjom, które każą mi się co jakiś czas meldować. Tym bardziej, że ich nie potrzebuję.
    Jak jest instalacją Linuksa? Występuje w tzw dystrybucjach. To "system" i zestaw programów. na dobrą sprawę, nie wiem co nazwać "system" w Linuksie. Jądro plus powłoka do tekstowego komunikowania się z tym jądrem? Mniejsza, ale to wygląda np tak, że wkładasz płytkę do kompa, i odpala się system. zatwierdzasz instalację. Ewentualnie partycjonujesz. Zawsze robię po swojemu, ale możesz wybrać opcje automatyczne typu wykorzystaj dostępne miejsce. Przy instalacji oprogramowania możesz wybrać "defaultową" konfigurację to znaczy X-sy z typowym zestawem programów: pakiet biurowy, przeglądarki sieciowe, edytory graficzne czyli GIMP. Te zestawy są różne dla różnych dystrybucji. Dystrybucja przygotowuje pakiety instalacyjne programów np dla Fedory mają rozszerzenia rpm dla Debiana deb i są zorganizowane dla programu zarządzającego oprogramowaniem pod dystrybucją. Jakiś rok temu dla Debiana było około 30 tys programów. W tej chwili oprogramowanie zarządzające instalacją potrafi instalować programy z "obcych" dystrybucji. Część programów występuje w wersji źródłowej, robimy możemy je skompilować. Do niedawna zestaw narzędzi do kompilowania był domyślnie instalowany.
    Linux jest modułowy. Możesz nie mieć trybu graficznego. Można w tym trybie za pomocą np convert czy potrace produkować pliki graficzne. W trybie graficznym możesz mieć kilka desktopów. Czyli tryb graficzny może być bajerancki ale zwykle zasobożerny, albo surowy. Masz tonę programów narzędziowych. Takie ddrescue do odzyskiwania danych fdupes do szukania zduplikowanych plików, find do szukania plików z wieloma warunkami, pakiety graficzne typu Image Magick, autotrace, potrace, do 3D Blender i wiele innym jak pakiet BMRT. Tylko się rozumieć w tym. Np tar można użyć do podziału dużych plików na nośniki. Nie kompresuje, bezpieczniejszy od zip. Specjalny algorytm do tworzenia archiwów lzip.
    Różnica w posługiwaniu się Windows i Linuksem jest taka, że w miarę przybywania w głowie, wiedza się kumuluje. Bo narzędzia linuksowe są tworzone tak, że zachowują system, można jest używać w zestawach. Np find ma opcję "exec" i można kazać znalezione pliki skopiować do jakiegoś katalogu. To są narzędzia do tworzenia własnych algorytmów np takie "|" przekazuje wynik jednego programu do drugiego in np uruchomisz tar z programem split ale ta sama pionowa pałka posłuży do przekierowania find do more. Pod Linuksem mam dość narzędzi aby tylko się nauczyć je obsługiwać. A całość ma taką własność, że im dłużej się tym posługujemy tym więcej można za pomocą tego samego. Żadnych abonamentów tylko ciut oleju w głowie.

  63. mate
    mate 7 grudnia 2013, 12:46

    baron, nie tłumacz mi jak wygląda instalacja Linuksa i jak z grubsza działa system, bo już Ci pisałem, że mam obecnie na wirtualnej maszynie zainstalowanych 8 różnych kombinacji dystrybucji i środowiska graficznego, więc z grubsza wiem jak się go instaluje i obsługuje :) Nie uważam się za eksperta od Linuksa (od Windowsa zresztą też nie) ale radzę sobie.
    Ok, na Debiana masz ok. 30 tys. aplikacji (ile jest pod Win, nie wiem, liczba pewnie idzie w miliony) z czego całkiem sporo to są narzędzia systemowe, bo jeśli chodzi o programy użytkowe to już tak różowo nie jest a kompilowanie sobie samemu kodu nie jest tym, czego przeciętny użytkownik oczekuje od komputera i systemu. Prezentujesz typowe podejście linuksiarza (nie obrażam Cię tutaj, to jest pewien opis podejścia do tematu), dla którego system operacyjny jest celem samym w sobie, a to że wybór programów użytkowych z różnych dziedzin jest drastycznie mniejszy, to nieważne. Z tych przykładów co podałeś, wszystkie mają wersję na Windows albo swoje odpowiedniki jakościowe. Podaj jakiś przykład programu (tylko nie narzędzia systemowe, administrowanie sieciami, serwerami itd., bo to nie jest główny obszar działania przeciętnego domowego bądź biurowego komputera), który by nie miał wersji na Windows albo jakościowego (ważne) odpowiednika na Windows, bo w drugą stronę jest całkiem sporo. Mogą być komercyjne bądź darmowe.

  64. cedrys
    cedrys 7 grudnia 2013, 13:57

    @baron13,
    Rzeczywiście jesteś zdeklarowanym linuksiarzem zorientowanym na OS. Jednak ponieważ jest to portal fotograficzny, mam kilka pytań do Ciebie.
    Jeśli fotografujesz samyangiem dorabiasz do zdjęć exify? Nie pytaj po co.
    Wiem, że masz starą wersję DPP, dlaczego nie chcesz nowszej? Jest o wiele lepszy.
    Rozgryzłeś w DPP zależność pomiędzy poziomem nasycenia a temperaturą barwową i jasnością? Chciałbym ustalić czy jest to cecha tylko tego programu czy jakaś ogólna zależność. W starej wersji też występuje i utrudnia precyzyjną i powtarzalną obróbkę RAWów.

  65. KQ
    KQ 7 grudnia 2013, 16:15

    @baron13
    Łączenie sznurówek i zamka często ma swoje link

    Z żarówkami błyskowymi ciężko za wroną biegać, jak i wyrównać ekspozycję w krajobrazie. ;)

  66. baron13
    baron13 7 grudnia 2013, 19:55

    @mate co prawda piszesz, że masz i Linuxa i równe desktopy, ale piszesz też trochę dziwne rzeczy np o aplikacjach rozumiem (?) na Xfce. No więc aplikacje na desktop nie istnieją. Są aplikacje które domyślnie są instalowane z desktopem, ale korzystające ze wspólnych bibliotek graficznych, ale gdy pod KDE uruchamia się GIMP-a to on ciągnie biblioteki z gtk i nikt już nawet nie pomyśli, że to "obcy" program. Nie wiem oco ci chodziło z tym polecaniem pod desktop. Nie wiem o co chodzi z używaniem zwirtualizowanych pakietów oprogramowania z pod Linuksa. A co do łatwości instalacji, to właśnie w przypadku pakietów oprogramowania to moim zdaniem nieporównanie łatwiej jest pod Linuksem, bo w systemie komercjalnym trzeba wklepywać jakieś klucze z płyt, chyba, że się instaluje transkrypcje oprogramowania pingwinianego. No i z powodu owych kluczy nie da się jak w Linuksie kazać władować domyślny pakiet dla komputera biurkowego składający się z kilkuset aplikacji. Choćby tylko to :-) Nie mówię już o czasie potrzebnym na płacenie właścicielom oprogramowania wyszukiwania okienek do akceptacji umów licencyjnych itd. I o tym, że trzeba mieć pieniądza. Alisci posiadanie pieniądza to już insza inszość, niezależna od doświadczeń z pracy pod systemem. A doświadczenie mówi, że wiele razy wspominane wirusy pod Linuksa są rzeczywiście wiele razy mniej liczne, bo ich nie ma wcale. Słynna jest historia z wirusem który "złapało" któreś z laboratoriów produkujących antywirusy. Po długim molestowaniu udostępnili kod i okazało się, że wirus działałby pod Linuksem, ale używa dawno zapomnianej funkcji z jądra, która w międzyczasie została popsuta. Więc Linus Torwaldsen napisał łatkę i wirus faktycznie dało się uruchomić. Trzeba było pobrać tę łatkę załatać źródła jądra zrekompilować jądro z łatą, załadować, pobrać źródła wirusa, jakieś biblioteki do niego, biblioteki zainstalować, wirusa skompilować i nadawszy sobie prawa roota zawirusować komputer. Jeśli wirus miałby się romnażać, trzeba by poprosić własciciela infekowanej maszyny, by również pobrał łatę na jądro, zrekompilował je itd. Przy wirusie na Linuksa słynny wirus albański ( jestem wirusem z zacofanego technologicznie kraju. W każdy piątek skasuj sobie pliki...) naprawdę wysiada. Może w Monty Python było coś podobnego.
    Wracając do fotograficznego tematu, to powtórzę: poprawnie naświetlone i nie popsute w inny sposób zdjęcia da się skonwertować z rawa "nawet w RT" i nikt nie pozna, że nie było to robione w sztandarowym programie sztandarowej firmy. Jest zupełnie inną sprawą, gdy ktoś jakoś eksperymentuje, ale gdy robi się zdjęcia z wesela, to powiem, że wręcz jeśli jest inaczej, to kiepsko jest z rzemiosłem fotografa.
    @cedrys: Nie będę zaprzeczał co do zdeklarowania. Dlaczego nie używam nowej wersji DPP? Bo używam najczęściej starej chodzącej pod wine, przy czym to wine "jakie jest". Trza by kombinować, że jak na razie udało się mi opędzić fotograficzny armagedon jpgami z puchy, to na razie daję sobie spokój. Jak coś pójdzie na domyślnych ustawieniach z RT, to uznaję ten plik godnym zainteresowania, jak nie odstawiam pewnie na Święty Nigdy i zabieram się za kolejne setki jako-tako wyglądających zdjęć. Z lenistwa. Dlatego, że nie mam czasu na kombinowanie jak to zrobić by ów DPP uruchomić i się nie narobić. Niestety nie rozgryzłem DPP na tyle by odpowiedzieć coś na te pytania o problemy z jasnością. Nie wiem o co chodzi z "dorabianiem exifów". Usuwam je, bo pies z kulawą nogą zagląda do mnie w ogóle a tym bardziej do exifów.

  67. baron13
    baron13 7 grudnia 2013, 19:56

    @KQ: link nie działa.

  68. KQ
    KQ 7 grudnia 2013, 20:32
  69. pan Szakal
    pan Szakal 7 grudnia 2013, 23:51

    ...dyskusja zjadle ciekawa.
    ale najlepiej celuje @KQ- facet pewnie ma wysokie IQ ;)

  70. mate
    mate 8 grudnia 2013, 13:13

    baron, pozwolisz, że nie będę już komentować całego twojego wywodu, bo najzwyczajniej w świecie zaczynasz już mocno bełkotać i masz problem ze zrozumieniem kilku prostych zdań. Nigdzie nie pisałem o jakichś "obcych" i "nieobcych" programach, nigdzie nie pisałem o jakichś "polecaniach pod desktop" (co to w ogóle znaczy??). Cały czas piszę o systemach w kontekście używania pod nimi programów, ich dostępności itd. a ty wyjeżdżasz z esejami na temat jądra, wirusów (powtarzam, od lat nie miałem wirusa pod Win). Zrozum człowieku, że dla przeciętnego użytkownika ważniejsze jest to, czego może używać pod danym systemem a nie architektura systemu.

    "A co do łatwości instalacji, to właśnie w przypadku pakietów oprogramowania to moim zdaniem nieporównanie łatwiej jest pod Linuksem, bo w systemie komercjalnym trzeba wklepywać jakieś klucze z płyt"
    Kłamiesz. To nie jest zależne od systemu tylko od instalowanej aplikacji. Jak instalujesz jakiś komercyjny program, który jest w wersji pod Win i Linuksa, to jego procedura instalacji jest dokładnie taka sama pod względem zabezpieczeń licencyjnych.

    "No i z powodu owych kluczy nie da się jak w Linuksie kazać władować domyślny pakiet dla komputera biurkowego składający się z kilkuset aplikacji"
    Po raz kolejny kłamiesz. Podałem ci już link do portableapps.com (drugą podobną możliwością jest np. Cameyo), przeczytałeś chociaż o co w tym chodzi? Tam masz właśnie ową "wirtualizację" programów a właściwie rzecz ujmując przenośnosć i niezależność od konkretnego komputera. Możesz sobie władować cały pakiet za jednym zamachem bez konieczności instalacji w systemie, bez podawania żadnych kluczy, wystarczy tylko wypakować do określonej lokalizacji i programy są gotowe do użycia. Można je uruchamiać z dowolnej lokalizacji w systemie, można je uruchamiać na dowolnym komputerze z Win np. z pendriva. Ściąga się raz, konfiguruje raz i zapominasz np. o dublowaniu instalacji na drugim komputerze. Programy działają bez ingerencji w pliki systemowe, bez modyfikowania rejestru, bez zostawiania żadnych śladów działalności w systemie, o czymś takim można tylko pomarzyć natywnie pod Linuksem.

    Widzisz, ja piszę o rzeczach, których używam a używam zarówno Windowsa (natywnie) jak i Linuksa. Ty natomiast wypisujesz jakieś swoje projekcje o rzeczach, których nie miałeś. Kiedy, jak długo i jakiego Windowsa ostatni raz używałeś? Tak samo było z Lr i RT. Tego pierwszego na oczy nie widziałeś, ale wiesz, że RT jest tak samo dobry. Daj spokój. Tak a propos RT i Linuksa jeszcze, skoro jest tak świetnie z programami pod pingwinem, to dlaczego na drugim kompie musiałeś instalować Ubuntu (mimo jego mniejszej stabilności jak sam twierdziłeś i bardziej cenisz Debiana) żeby używać RT? Co, nie dało się go zainstalować w Debianie?
    Prosiłem, żebyś podał przykład jakiegoś programu, np. graficznego, do biura czy dla firmy, multimedialnego (o grach przez litość nie wspomnę) lub jakiegoś z popularnych dziedzin codziennego zastosowania, który nie miałby wersji pod Windows bądż odpowiednika jakościowo-funkcjonalnego, to jak zwykle odwróciłeś kota ogonem i zacząłeś jakieś wywody nie związane z niczym. Do póki nie zaczniesz pisać prawdy i na temat to nie ma za bardzo o czym z tobą dyskutować.

  71. baron13
    baron13 8 grudnia 2013, 13:39

    @mate: Napisałeś coś takiego:"...to z czystym sumieniem mogę polecić coś na XFCE". Zakładając, że rozumiesz jak działa Linux, to dziwne. Nie rozumiem też co ma wirtualizacja instalacji oprogramowania do tematu. A temat jest taki: czy warto wiązać się z firmami produkującymi np LR, czy raczej zainwestować we własną głowę w sprzęt typu lampy, aby pożegnać się z uzależnieniem od tych firm. Ja twierdzę, że lepiej się odspawać, bo np nie ufam sektorowi komercyjnego oprogramowania. Nie ufam, bo już wiele razy dał ognia, że wąsy opaliło. Tak, przy instalowaniu GIMP-a pod window's nie trzeba wklepywać numeru. Ale niestety, jakbyś chciał wybrać opcję "typowy biurkowy" z pakietem oprogramowania jak pod Linuksem, to byś musiał wklepywać kilkadziesiąt tych numerów, chyba, że Microsoft będzie dawać w pakiecie LibreOffice i GIMP-a, oraz inkscape zamiast Illustratora. Ale to na boki: problem wygląda tak: jeśli zadbamy o np właściwą ekspozycję, widmo światła oświetlającego, nie popsujemy ustawień ostrości, właściwie skadrujemy zdjęcie itd to KAŻDY konwerter rawa da nam obraz bardzo dobrej jakości i nie da się go odróżnić od skonwertowanego lepszym konwerterem. Konwertery głownie różnią się skutecznością urządzeń do ratowania popsutych zdjęć. Sugeruję, by nauczyć się robić zdjęcia dobre, zamiast płacić abonamenty.

  72. baron13
    baron13 8 grudnia 2013, 13:42

    Tak jeszcze na marginesie: Ubuntu zainstalowałem NA TYM SAMYM kompie co Debiana. A Ubuntu to popsuty Debian. Dlaczego? Z ciekawości, i dlatego, że akurat pod Ubuntu wcześniej wychodzą nowe wersje RT. Można go skompilować, ale, niestety, trzeba trochę pogłówkować. Lenistwo.

  73. mate
    mate 8 grudnia 2013, 15:04

    No ręce opadają. baron, ty naprawdę masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Zaczniesz w końcu podawać fakty czy dalej będziesz kłamać? I przestań kopiować te teksty z jakilinux.org, bo tam poziom merytoryczny (w dziale "dlaczego nie windows") jest równie żenujący i nieprawdziwy, poza tym te teksty które kopiujesz (bądź na których się wzorujesz) są z przed 8 lat, trochę się przez ten czas zmieniło, dasz wiarę?

    "Tak, przy instalowaniu GIMP-a pod window's nie trzeba wklepywać numeru. Ale niestety, jakbyś chciał wybrać opcję "typowy biurkowy" z pakietem oprogramowania jak pod Linuksem, to byś musiał wklepywać kilkadziesiąt tych numerów..."
    Ostatni raz podam ci linki, PRZECZYTAJ W KOŃCU: link i link Instalacja pakietu np. Aimp, Foxit Reader, Free Commander, Gimp, Inkscape, Open Office, Opera, Radio Sure, Raw Therapee, Scribus Thunderbird, VLC Media Player, XNView; wymaga kilku kliknięć i zajmuje z 5 minut. Przestań w końcu kłamać o dziesiątkach numerów seryjnych. Nie rozumiesz, że pod Windowsa liczba darmowych programów jest o rzędy wielkości większa niż pod Linuksa?

    "chyba, że Microsoft będzie dawać w pakiecie LibreOffice i GIMP-a, oraz inkscape zamiast Illustratora."
    To Microsoft daje w pakiecie Illustratora (może jeszcze resztę pakietu Creative Suite)? Gdzie taka promocja? Czy używanie komercyjnego systemu wymusza używanie komercyjnych programów? Powtórzę: liczba darmowych programów pod Windowsa jest o rzędy wielkości większa niż pod Linuksa.

    A co ma wirtualizacja? Daje "wolność" programów (tak hołubione przez linuksiarzy słowo) na skalę nieosiągalną w Linuksie. Możesz mieć swój pakiet programów zawsze przy sobie i uruchamiać je praktycznie na dowolnym komputerze oraz uniezależniasz się od np. reinstalacji systemu, gdyż pakiet w kilka minut przygotowujesz sobie raz i po instalacji nowego systemu jest już gotowy.
    A co do łatwości instalacji i Linuksa, to:
    "właśnie w przypadku pakietów oprogramowania to moim zdaniem nieporównanie łatwiej jest pod Linuksem"
    i
    "Można go skompilować, ale, niestety, trzeba trochę pogłówkować"
    Nie uważasz, że jedno z drugim się trochę gryzie?

  74. baron13
    baron13 8 grudnia 2013, 15:57

    @mate: Moje pytanie jest takie, czy lepiej robić dobre zdjecia, czy lepiej płacic abonament za program który ratuje zdjęcia popsute. Chciałbyś dyskutować o wyższości/nizszości Linuksa . No cóż, raz jeszcze inaczej powtórzę. Gdyby microsoft chciał stworzyć taki pakiet jaki mam w Debianie "domyślny biurkowy" to by po prawdzie musiał wrzucić tam i Office'a i Illustratura i Photoshopa. I jeszcze kilkadziesiąt innych programów. O ile nie chciałby psuć systemu. Bo jak sie wrzuca GIMP-a pod Window's , to trzeba doistalować bibliotekę gtk. Jak inscape też coś z QT czy inne dziwne rzeczy. Owszem GIMP i Inskscape oraz wiele innych programów zostało przygotowanych do pracy w Window's , ale to trochę jest prawą ręką za lewe ucho. Więc przygotowanie takiego pakietu, który instalowałby kilkadziesiąt, czy nawet kilkaset programów jednym kliknięciem widzi mi się kłopotliwe. Tu faktycznie potrzebna była by promocja "Photoshop za free, jako dodatek do Window's". Mam wrażenie, że temat winda ws pingwin budzi zbyt wiele emocji. Mozesz mieć wrażenie, że pod window's jest więcej programów za darmo, ja mam wrażenie, że mam za darmo wszystko czego potrzebuję, a to, co mi chcą dać za pieniądze, jest nie potrzebne.
    A teraz: co ma wolność do pytania o to czy robić zdjęcia dobre czy popsute? Możesz mieć wolność tu a tam wybierasz płacenia abonamentu. Pytanie, czy lepiej mieć abonament na program poprawiający CA czy odłożyć kasę na obiektyw który ma CA na tak niskim poziomie, że nie trzeba się nią zajmować? Pytanie, czy nowe narzędzia powinny rozszerzać możliwości, czy maskować nieporadność fotografa?

  75. mate
    mate 8 grudnia 2013, 16:17

    baron
    "Bo jak sie wrzuca GIMP-a pod Window's , to trzeba doistalować bibliotekę gtk. Jak inscape też coś z QT czy inne dziwne rzeczy. Owszem GIMP i Inskscape oraz wiele innych programów zostało przygotowanych do pracy w Window's , ale to trochę jest prawą ręką za lewe ucho"

    Albo nie masz bladego pojęcia o czym piszesz i najzwyczajniej w świecie bredzisz albo po prostu perfidnie kłamiesz zaklinając rzeczywistość, która wersja? Przyznaj się.
    link i link
    Nie trzeba doinstalowywać żadnych dodatkowych bibliotek, nic. Ściągasz, rozpakowujesz i uruchamiasz program, nie instalujesz, uruchamiasz już w pełni funkcjonalny program. Kropka. Całość zajmuje 3 kliknięcia i transfer. Można to zrobić przez platformę portableapps i wtedy hurtem za jednym zamachem "instalować" w ten sposób całe pakiety bądź po prostu pobierać pojedyncze aplikacje. Naprawdę przestałbyś już z siebie robić mądrego inaczej (że tak delikatnie to ujmę).

  76. baron13
    baron13 8 grudnia 2013, 16:56

    @mate: Problem informatyczny: biblioteki instaluje instalator. Skutek możesz wypróbować na LibreOffice, ładuje się wolniej od Office'a Microsoftu bo ciągnie wszystkie biblioteki. Ale to Informatyka, a to ortal fotograficzny i odpowiedz sobie na to proste pytanie: czy dzięki nowym narzędziom będziesz potrafił/mógł robić zdjęcia w warunkach w których do tej pory się nie dawało, czy też będziesz płacił abonament, by przestać się starać?

  77. mate
    mate 8 grudnia 2013, 17:19

    baron
    Nic nie instaluje, człowieku zrozum to! Te programy nie tykają w ogóle systemu, wszystko czego potrzebują mają zintegrowane w swoich podfolderach, dlatego można go umieścić i uruchamiać z dowolnej lokalizacji. Jeżeli słowo pisane do ciebie nie przemawia (serio, mój 6 letni siostrzeniec by szybciej zrozumiał) to tu masz obrazki:
    link

    A co do ostatniego pytania, to tak, po części nowe narzędzia umożliwiają bądź ułatwiają coś co kiedyś było trudniejsze do osiągnięcia (aczkolwiek nie niemożliwe). Oczywiście talentu to nie zastąpi bo z tym się człowiek rodzi bądź nie, ale na tej zasadzie to właściwie nic nie jest potrzebne poza wodą, jedzeniem i dachem nad głową. A co do abonamentu, bo pewnie pijesz do Lr, to ile razy można powtarzać, że za Lr płacisz raz i masz licencję wieczystą?

  78. pgi
    pgi 8 grudnia 2013, 18:49

    @mate
    a jak w tym portable Gimpie można otworzyć i edytować raw'y? Z tego co czytałem to "se neda" i trzeba korzystać z zewnętrznego UFRaw.

  79. baron13
    baron13 8 grudnia 2013, 19:41

    @mate: Ekhem... Po co używa się wspólnych bibliotek? Aby nie ciągnąć z dysku całej aplikacji. Masz obiekt pt "okno aplikacji" i program wyciąga go z biblioteki, po czym nadaje mu potrzebne właściwości. W ten sposób szybciej się uruchamia i powinien zajmować mniej ram. Nie ma znaczenia, gdzie siedzi program. O ile nie używa wspólnych bibliotek skutki są takie same.
    A co do meritum sprawy. Uważam, że jeśli mam do wyboru w dzisiejszych warunkach i przy dzisiejszym stanie techniki zgromadzić niezbędne przybory by robić zdjęcia nie popsute, nauczyć się je obsługiwać i opłacać jednak abonament, bo tak brzmi promocja, to pokazałbym środkowy paluszek. Bo zwykle lepiej wychodzę na tym aby się nauczyć. Ostatnio stwierdziłem, że po rozłożeniu żarówek błyskowych trzeba sprawdzić, jak to zadziała z oświetleniem stałym ustawionym na maksa. I nie chodzi o efekt na zdjęciu, tylko działanie fotoceli. Wydaje mi się że dzięki pielęgnowaniu samodzielności i niezależności za następnym razem poradzę sobie jeszcze lepiej. Ale Ty możesz uważać inaczej ;-)

  80. mate
    mate 8 grudnia 2013, 21:01

    @pgi
    Da się. Był generalnie problem z biblioteką bzip2.dll
    link
    Skopiuj zawartość tego archiwum do PortableApps\GIMPPortable\App\gimp\lib\gimp\2.0\plug-ins\ i będziesz mógł otwierać rawy z poziomu Gimpa.

  81. mate
    mate 8 grudnia 2013, 21:17

    baron, znowu odwracasz kota ogonem. Pisałeś, że trzeba doinstalować bibliotekę gtk do systemu, żeby program mógł działać. Pokazałem ci, że nie trzeba, bo wszystkie potrzebne biblioteki (w tym gtk) są w podfolderach programu. Program działa sprawnie, jest w pełni użyteczny a ty znowu wyszedłeś na głupka.

    Co do zdjęć to stawiasz sprawę na zasadzie, robić zdjęcia dobre i wywoływać w labie po to żeby nie wywoływać w ciemni zdjęć popsutych. Jedno nie ma nic wspólnego z drugim. To jest po prostu cyfrowa ciemnia i można w niej wywoływać również te poprawne zdjęcia. I tak jak w ciemni były materiały lepszej i gorszej jakości tak samo wołarki rawów są lepsze i gorsze, proste jak drut.

    A co do tego abonamentu, to albo trolujesz albo naprawdę jesteś niedorozwinięty umysłowo. Tak, wykupujesz na rok abonament, którego roczna cena jest skalkulowana na poziomie pudełkowej ceny Lr z tą różnicą, że nie musisz płacić całej kwoty z góry tylko możesz np. co miesiąc. Do tego dostajesz na rok do używania Photoshopa. Jak po roku przestaniesz płacić, to licencja na Ps wygasa i zostajesz z wieczystą licencją na Lr. Czego nie rozumiesz? Gdzie masz jakież uzależnianie się od abonamentu? Nie trzeba go wykupywać. Jak ktoś chce Lr może zapłacic raz bądź płacić przez rok i mieć Ps a potem dalej zostać z Lr już bez płacenia niczego, cenowo wyjdzie mniej więcej na to samo. Czy twoja kondycja intelektualna naprawdę jest na poziomie przedszkolaka?

  82. pgi
    pgi 8 grudnia 2013, 23:49

    @ mate
    dzięki za odpowiedź, ale ze zwykłym Gimpem (2.8.1) to nie działa: link
    Nie pomaga nawet zamiana biblioteki w ..GIMP 2\bin

    PS. Co do wtyk Photoshop'a to obaj się mylicie - SDK jest darmowe, ale trzeba się zarejestrować. Dokumentacja jest tak beznadziejna, że niewielu udało się w tym szajsie odnaleźć. M.in. dlatego powstał FilterMeister. Najwięksi tworzą w pełnym C++. O ile dobrze rozgryzam "FF" (Filter Factory) to ta darmowa proteza od Adobe nie działa od wielu lat, chyba nawet była 16 bitowa.

  83. mate
    mate 8 grudnia 2013, 23:59

    @pgi
    Co znaczy ze zwykłym? Zainstalowanym lokalnie? A w Gimp2\bin bibliotek nie ruszasz tylko kopiujesz te 3 dll i ufraw-gimp.exe do folderu z pluginami. Na mojej wersji przenośnej (2.8.10) działa.

  84. pan Szakal
    pan Szakal 9 grudnia 2013, 07:36

    Szach mat.

    Baron odpada Mat przechodzi do następnej rundy.

    Obu panom dziękujemy za widowiskowy pojedynek.

    Kolejny raz raz doświadczenie wygrało z przypuszczeniem.

  85. pan Szakal
    pan Szakal 9 grudnia 2013, 07:36

    Szach mat.

    Baron odpada Mat przechodzi do następnej rundy.

    Obu panom dziękujemy za widowiskowy pojedynek.

    Kolejny raz raz doświadczenie wygrało z przypuszczeniem.

  86. KQ
    KQ 9 grudnia 2013, 08:43

    @pan Szakal
    "ale najlepiej celuje @KQ- facet pewnie ma wysokie IQ ;)"

    Image Quality - mam wysokie w D600.

    Intelligence Quotient - wystarczający do opanowania wiązania sznurowadeł na supełek i kokardkę.

    Więc nie narzekam. :)

  87. baron13
    baron13 9 grudnia 2013, 09:04

    @pan Szaka: Przyznaję, poczułem się zagoniony w kozi róg. Zacząłem od tezy, że nie ma sensu płacić abonamentu, bo wszystko co mi potrzebne do obrobienia niezepsutych zdjęć daje mi RT i GIMP i mate powalił mnie stwierdzeniem, że window's jest lepsze bo daje się na nim uruchomić RT i GIMP-a. W związku z tym jak rozumiem trzeba płacić abonament. Wobec faktu faktycznego pozostaje mi uznać wyższość abonamentu nad umiejętnościami ;-)

  88. pan Szakal
    pan Szakal 9 grudnia 2013, 09:59

    @ Baron13
    - Twoja wypowiedz przypomina mi atmosferę telewizyjnego wywiadu z zawodnikiem zaraz po walce ( np bokserskiej) :)
    Sterty ale przychylne sie do wniosku i Twojej obserwacji , ze abonament - ale powiedzmy sobie uczciwie- w naszej polskiej rzeczywistości crack'owany program wygrywa na umiejętnościami potrzebnymi do wykonania poprawnej fotografii ( nie mylić ze zdjęciem )
    Jesli będzie mi wolno zapytać:
    Czy nieodnosisz wrażenia , ze zapędziłeś sie za daleko w rejony systemów komputerowych i to cię w pogrążyli w tej ringowej dyskusji?
    Następne pytanie: czy jestem w błędzie myśląc, ze na sile starasz odkryć dawno odkryta Amerykę ( czy to w kwesti oprogramowania cz tez platform systemowych)
    I ostanie pytanie - czy wiesz cis na temat zasady 80/20 lub może w naszym kraju bardziej znana jako 70/30?

    Dziękuje i życzę jeszcze wielu tak lub bardziej pasjonuhacych dyskusji.
    ...oby tylko temat był tego wart.

  89. baron13
    baron13 9 grudnia 2013, 11:18

    Cóż przyznaję, że utrzymywanie dyscypliny trzymania się tematu jest dla mnie bolesne :-) Niestety to co robię, traktuję jako wprawki w dyskusjach w których jedna strona twierdzi, że księżyć zrobiono z zielonego sera i co pan panie astronomie na to? O ile dyskusje mniej czy bardziej fachowe mogą być przewidywalne, to takie zaskakują, zwłaszcza astronoma. No i są ciekawym doświadczeniem. A, co do zasady to sądzę, że chodzi o zasadę pochodzącą od włoskiego ekonomisty. Jest to dość banalne stwierdzenie, że funkcja zysku jest nieliniowa. Dokładniej prawie wszystkie procesy w ekonomii idą po krzywej logistycznej. Na początku mamy zero zysku z wysiłku potem mamy zakres, gdzie zysk rośnie zupełnie nieproporcjonalnie do wysiłku i na koniec następuje nasycenie.
    Oczywiście mamy coś takiego, że współczesny fotograf nawet nie pomyśli o czymś takim, by cokolwiek pokombinować, np rozłożyć blendę. Sęk jednak w tym, że mamy do czynienia z odczuwaniem wysiłku i pewną jego fizyczną wartością. Ile czasu potrzeba na rozłożenie blendy? Pewnie 30 sekund. Jest jeszcze postrzeganie poprzez brak umiejętności. Skoro nigdy nie doświetlałem pomieszczenia, wyobrażam sobie, że to będzie, jak sprawy źle pójdą, bardzo pracochłonne zadanie. Albo: nie uruchomię programu z wiersza poleceń, bo nie potrafię wpisać kilkudziesięciu znaków z klawiatury bez literówek.
    Nie ma problemu, gdy fotograf ma jasny obiektyw i może użyć iso 25600 i nikt od niego nie wymaga zdjęcia pozbawionego szumów. Problem się robi, gdy ktoś spostrzeże, że gość się uzależnił. Potrafi obsługiwać jeden program i nie potrafi odczepić się od iso 25600. Wtedy można powiedzieć, będziesz gościu się nam opłacał. I o tym jest ta opowieść.

Napisz komentarz

Komentarz można dodać po zalogowaniu.


Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.