Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Aparaty kompaktowe klasy "megazoom" wciąż cieszą się pewną popularnością. Bardzo szeroki zakres ogniskowych to cecha, która bardzo silnie odróżnia je od aparatów montowanych w smartfonach. Te ostatnie są w zasadzie odpowiedzialne za istotne skurczenie się rynku kompaktów, co motywuje producentów sprzętu fotograficznego do szukania innych dróg, by móc z nimi konkurować. Jedną z nich jest z pewnością zastosowanie obiektywu zoom, obejmującego swoim zakresem nie tylko krótkie, ale także bardzo długie ogniskowe.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat prezentowane były modele z 30, 40 czy 60-krotnym zoomem, a do wczoraj rekordzistą w tej kategorii był właśnie Nikon. Model P900 mógł się pochwalić zakresem 24-2000 mm (w ekwiwalencie), co daje 83-krotny zoom. Wraz z dzisiejszą premierą granica została znów przekroczona i w P1000 zastosowano obiektyw zoom 24-3000 mm o jasności f/2.8-8 (rzecz jasna stabilizowany), na budowę którego składa się 17 soczewek w 12 grupach (w tym 5 soczewek ze szkła ED i 1 soczewka ze szkła Super ED).
Jeśli chodzi o sensor światłoczuły, podobnie jak u poprzednika zastosowano układ 1/2.3" o rozdzielczości 16 megapikseli, pracujący w zakresie 125-6400 ISO. Ważną nowością względem P900 jest obsługa plików RAW - mamy tu do czynienia z nowym formatem Nikona NRW.
Trzeba przyznać, że przy pierwszym kontakcie P1000 robi ogromne wrażenie, ponieważ... sam jest po prostu ogromny - jego wymiary to 146 x 119 x 181 mm, a waga wynosi 1415 gramów. Nazwanie go aparatem kompaktowym w zasadzie mija się z celem, a porównanie go do jakiegokolwiek urządzeniem tego typu tylko podkreśla jego rozmiar. Uchwyt Coolpiksa jest tak duży, że ciężko się pozbyć wrażenia, że trzymamy zaawansowaną lustrzankę, typu Canon 7D Mark II, czy Nikon D500. P1000 nie wydaje się jednak bardzo ciężki, bowiem dobrze sprawdza się rękojeść - głęboka, dobrze wyprofilowana i pokryta gumowym tworzywem.
Z wielkością i wagą obiektywu wiąże się inna kwestia, mianowicie bardzo wyraźne przesunięcie środka ciężkości przy zmianie ogniskowej, szczególnie pomiędzy skrajnymi wartościami. Jak mocno wysuwa się tubus obiektywu można zobaczyć na poniższym zdjęciu oraz filmie.
Zobaczmy, co nowy Coolpix oferuje w zakresie elementów sterujących. Zacznijmy od górnej ścianki.
Spust migawki otoczony jest dźwignią zmiany ogniskowej, nieopodal mamy także włącznik aparatu oraz programowalny przycisk funkcyjny Fn. W prawym dolnym rogu widzimy kółko nastawcze do sterowania wybranym parametrem ekspozycji. Zostało nam jeszcze pokrętło trybów pracy aparatu, zawierające następujące pozycje:
SCENE - tryby tematyczne,
tryb automatyczny,
P, S, A, M - tryby półautomatyczne i manualny,
U - tryb użytkownika,
efekty (filtry) kolorystyczne,
tryb manualny filmowania,
fotografia ptaków,
fotografia księżyca.
Na uwagę zasługują dwie ostatnie pozycje, bowiem ze względu na przeznaczenie aparatu, producent zdecydował się owe tryby umieścić bezpośrednio na kółku, zamiast np. w obrębie trybów tematycznych. Wybierając np. "księżyc", od razu mamy ustawiony 3-sekundowy samowyzwalacz, ostrość na nieskończoność, czy wyłączoną lampę błyskową. Przyciśnięcie guzika OK zmienia szybko ogniskową na wartość 1000 mm, a niezależnie od jej aktualnej wartości, (o ile jest mniejsza) na ekranie widzimy ramkę z zaznaczonym obszarem dla 1000 mm. Dodatkowo mamy pięć ustawień kolorystyki zdjęcia.
W trybie "ptak" zaprogramowana ogniskowa jest mniejsza (500 mm), aktywny pozostaje autofokus.
Spójrzmy teraz na tylny panel.
W okolicach prawego górnego rogu wyświetlacza mamy przycisk przełączający widok z ekranu na wizjer i odwrotnie. Obok widać przełącznik AF - MF wraz z guzikiem AE-L / AF-L wewnątrz. Niżej umieszczono standardowe przyciski: filmowania, wejścia do trybu przeglądania, DISP (zmiana informacji wyświetlanych na ekranie), MENU usuwania zdjęć i wybierak wielokierunkowy (obrotowy). Funkcje poszczególnych jego guzików to: tryb lampy błyskowej (góra), kompensacja ekspozycji (prawo), tryb makro (dół) oraz samowyzwalacz (lewo).
Na lewej ściance aparatu mamy kolejne trzy elementy. Tuż koło lampy błyskowej widzimy przycisk pozwalający na jej podniesienie. Warto przy okazji wspomnieć, że sam flesz jest wyraźnie wysunięty do przodu, co ma niwelować cień, powstający gdy światło lampy jest zasłaniane przez tubus obiektywu. Na nim mamy jeszcze drugi przycisk zoom-u, przeznaczony głównie do filmowania. Zmiana ogniskowej za jego pomocą odbywa się wolniej niż w przypadku dźwigni na górnej ściance. Ostatni przycisk jest wart szczególnej uwagi, bowiem stanowi on wspomaganie kadrowania na długich ogniskowych. W sytuacji gdy zdarzy nam się "zgubić" fotografowany motyw, przyciśnięty guzik zmniejszy ogniskową (np. z 3000 mm na 700 mm), która wróci do wcześniej ustawionej po jego zwolnieniu.
Za zasilanie aparatu odpowiada akumulator EN-EL20a znany np. z Nikona 1 V3. Tuż obok niego mamy slot kart SD, a oba umieszczono w dolnej części korpusu, pod rękojeścią. Zestaw portów komunikacyjnych zlokalizowano na lewej ściance, a obejmuje on cztery złącza: mikrofonu, USB, HDMI oraz wężyka spustowego.
Podobnie jak u poprzednika, ekran zainstalowano na obrotowym przegubie. 3.2-calowy wyświetlacz ma rozdzielczość 921 tysięcy punktów, nie zastosowano niestety dotykowego interfejsu. Do jakości prezentowanego obrazu nie mamy zastrzeżeń, warto też zwrócić uwagę na
skuteczną powłokę antyrefleksyjną.
Spore wrażenie zrobił na nas wizjer elektroniczny, wyposażony w czujnik zbliżeniowy. Należy docenić w nim zarówno rozdzielczość (2.36 tysięcy punktów), jak i powiększenie (ok. 0.7x dla 35 mm). Celownik okazał się nawet odrobinę większy od wizjera w pełnoklatkowym Nikonie D3x, co stanowi poważną zaletę. W dziennym świetle można wprawdzie dostrzec delikatne migotanie, choć nie jest ono specjalnie uciążliwe. Nie zaobserwowaliśmy także efektu "tęczy". Smużenie z kolei daje się zobaczyć w ciemnym otoczeniu.
Układ menu aparatu zasadniczo nie różni się od tego, co mieliśmy u poprzednika. Mamy cztery główne zakładki: fotografowania, filmowania, łączności bezprzewodowej oraz konfiguracji. Przegląd menu można zobaczyć na poniższym filmie.
W zaprezentowanym nam aparacie wgrana była przedprodukcyjna wersja oprogramowania, dlatego nie mieliśmy możliwości wykonania zdjęć przykładowych. Niemniej jednak do szybkości czy stabilności pracy Coolpiksa nie mieliśmy zastrzeżeń. Na krótkich ogniskowych, w sali konferencyjnej autofokus nie miał problemu by ustawić ostrość, proces ten odbywał się odpowiednio szybko. Czas ogniskowania wydłużał się oczywiście dla pozycji z okolicy długiego krańca zoom-u, choć nie mieliśmy zbyt dobrych warunków do testów. Jedyne oddalone obiekty znajdowały się za szybą (nieotwieralnych okien), sytuację dodatkowo utrudniała wysoka temperatura i falujące ciepłe powietrze. Jak zatem będzie się spisywał AF np. przy fotografii ptaków, nie sposób w tym momencie ocenić.
P1000 obsługuje oczywiście funkcję komunikacji bezprzewodowej, za pomocą Wi-Fi oraz Bluetooth. Zgodność z platformą SnapBridge pozwala nie tylko kopiować z aparatu zdjęcia na urządzenie mobilne, czy zdalnie wykonywać zdjęcia, ale również przesyłać natychmiastowo zdjęcia w rozdzielczości 2 megapikseli (przez Bluetooth).
W aparacie nie mogło oczywiście zabraknąć funkcji filmowania. Maksymalna rozdzielczość materiału to 4K, przy 25 kl/s. Możliwa jest również rejestracja przy wyższym klatkażu, choć nie imponuje wówczas rozdzielczość (640x480 dla 100p).
Podsumowując, zamiast odpuścić sobie rynek kompaktów, Nikon pobił kolejny rekord krotności zoom-u i zaprezentował model, który trudno tak naprawdę nazwać kompaktem. W dobie robienia zdjęć smartfonami, P1000 wręcz szokuje rozmiarem. Oferuje jednak coś, czego nie ma żadne urządzenie mobilne - ultradługie ogniskowe, pozwalające fotografować naprawdę odległe obiekty. Czy uzyskiwany poziom jakości zdjęć będzie odpowiedni - tego dowiemy się, gdy nadarzy się okazja do wykonania zdjęć przykładowych, co w tym momencie nie było możliwe. Należy sobie oczywiście zdawać sprawę z niemożliwych do przeskoczenia ograniczeń, np. wpływie dyfrakcji, która przy sensorze 1/2.3" mocno da o sobie znać przy bardzo długich ogniskowych.
Na koniec publikujemy zdjęcie Coolpiksa P1000 oraz najnowszej edycji Sony RX100, wyposażonej w obiektyw 24-200 mm (ekw.).
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.