Fotografując w Kosmosie - część III. Cyfrowe zdjęcia z ISS w praktyce
1. Rozdział 1
Komu i do czego w takim razie przydają się zdjęcia wykonywane przez astronautów? Odpowiedzi poszukamy na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), która stanowi dzisiaj centralny element programów lotów załogowych USA, Rosji, Japonii, Kanady i niektórych krajów Europejskiej Agencji Kosmicznej. Poprzedni tekst cyklu „Fotografując w Kosmosie” wyczerpująco opisał sprzęt, jakim posługuje się załoga ISS. W tym artykule chciałbym wskazać obszary, w których cyfrowe fotografie z ISS okazują się bardzo przydatne, a może nawet niezastąpione. Nie będzie to możliwe bez wcześniejszego zestawienia cyfrówek z ISS z bardziej standardowymi technikami obserwacji Ziemi (tj. bezzałogowymi satelitami teledetekcyjnymi).
Chris Cassidy z aparatem Nikon i obiektywem 400 mm fotografuje „z ręki” powierzchnię Ziemi. W podobny sposób wygląda fotografowanie w ciągu dnia i nocy. Fot. NASA |
Na niekorzyść zdjęć przesyłanych z pokładu ISS przemawia też ich… fotograficzna natura. Sensorem obrazującym w cyfrówkach Nikona jest matryca CMOS z filtrem Bayera. Przed matrycą instalowany jest dodatkowo filtr podczerwieni, odcinający promieniowanie dłuższe niż około 700 nm. Jeśli go nie zdemontujemy (a NASA tego nie robi), uzyskujemy zdjęcia tylko w trzech szerokich kanałach barwnych (spektralnych): czerwonym (R), zielonym (G) i niebieskim (B). To w zupełności wystarczy, by odtworzyć kolorystykę fotografowanej sceny. Jednak kombinacja obrazów RGB jest zbyt skąpa do ilościowej analizy np. roślinności. W jej przypadku kluczową rolę odgrywa zakres bliskiej podczerwieni: 750–900 nm (tzw. red edge). Umożliwia on określenie kondycji roślin, w tym także upraw rolniczych. A ponieważ rolnictwo stanowi jeden z kluczowych obszarów zastosowania danych satelitarnych, sensory ogromnej większości satelitów teledetekcyjnych są czułe na bliską podczerwień. Astronauci ze swoimi Nikonami na niewiele się tu przydadzą (choć może kiedyś rozważą fotografowanie pozbawionym filtra podczerwonego modelem D810A).
Jakby tego było mało, Międzynarodowa Stacja Kosmiczna porusza się po dość „nieteledetekcyjnej” orbicie. Orbita idealna powinna być heliosynchroniczna – skonfigurowana w taki sposób, by satelita przelatywał nad każdym punktem globu o tej samej godzinie lokalnego czasu słonecznego. Jest to kluczowe, gdy chcemy porównywać stan środowiska w różnych dniach, miesiącach czy latach. Orbita ISS heliosynchroniczna nie jest. Stacja może przelatywać nad daną lokalizacją o różnej porze dnia i nocy. Porównywalność danych jest przez to szalenie utrudniona. Warto też wspomnieć, że orbita ISS jest nachylona do płaszczyzny równika pod kątem 51,6 stopnia. Nie ma więc mowy, by stacja przeleciała dokładnie nad Warszawą, Moskwą, czy Alaską – nad żadnym miejscem położonym w szerokości geograficznej większej, niż 51,6 stopnia. Typowe satelity teledetekcyjne krążą po orbitach okołobiegunowych i swoimi teleskopami mogą zajrzeć pionowo z góry w każdy „zakątek” planety.
Każda czerwona kropka na tej mapie pokazuje położenie ISS w chwili, gdy astronauta naciskał na spust aparatu. Widać doskonale, które regiony świata są najatrakcyjniejsze dla orbitalnych fotografów. Mapa zestawia jedynie obserwacje z lat 2000–2013; nie rozróżnia między ogniskowymi stosowanych obiektywów, oraz parametrami ekspozycji. Rys. https://natronics.github.io/ISS-photo-locations/ |
Położenie stacji w czasie wykonywania zdjęcia, z rozbiciem na poszczególne załogi ISS. Wyraźne jest duże zróżnicowanie w ilości wykonanych zdjęć, co wynika z charakteru misji (dostępności wolnego czasu), ale również indywidualnych preferencji astronautów (są wśród nich miłośnicy fotografii, jak i osoby stroniące od łapania za aparat). Rys. https://natronics.github.io/ISS-photo-locations/ |
W takim duchu zrealizowany został projekt ISERV: ISS SERVIR Environmental Research and Visualization System Pathfinder. Naukowcy NASA z Marshall Space Flight Center zaproponowali, by wysokorozdzielcze dane obrazowe dla programu SERVIR pozyskiwać z ISS za pomocą lustrzanki Canon EOS 7D oraz niewielkiego teleskopu Celestron 925 (ogniskowa 235 cm, układ Schmidta-Cassegraina). Nietypowy zestaw fotograficzny trafił na ISS w lipcu 2012. Wraz z nim skomputeryzowany montaż, pozwalający na zdalne prowadzenie teleskopu bezpośrednio z Ziemi – inżynierom zależało na tym, by nie obarczać astronautów dodatkowymi zajęciami, związanymi z obsługą nowego systemu obrazowania na stacji.
Kanadyjski astronauta Chris Hadfield z Celestronem 925 dla systemu ISERV. Fot. NASA |
Z początkiem roku 2015 ISERV trafił do magazynu ISS, z zastrzeżeniem, że w razie potrzeby system można reaktywować. Niestety, w archiwach NASA brak wzmianki, czy ten nietypowy zestaw był kiedykolwiek później użyty ponownie, i czy w ogóle wciąż znajduje się na ISS. Wsparciem w zarządzaniu kryzysowym pozostają wciąż zdjęcia wykonywane z ręki standardowym sprzętem (Nikonami). Przed laty zostały wykorzystane także w Polsce. W czasie powodzi w roku 2010 przebywający na ISS japoński astronauta Sōichi Noguchi skierował obiektyw na tereny zalane przez Wisłę w okolicach Sandomierza. Zdjęcia udostępnił od razu poprzez swoje konto w serwisie Twitter. W ten sposób dane mogły być od razu wykorzystane do wykreślenia zasięgu powodzi. Na standardowe dane teledetekcyjne trzeba było poczekać jeszcze kilka dni.
Zdjęcie zalanych terenów w okolicy Sandomierza, które wykonał japoński astronauta Sōichi Noguchi 22 maja 2010 (Nikon D3s + obiektyw 800 mm; czas ekspozycji 1/1250 s, f/6.3, ISO 200). |
Obraz z satelity Landsat-5, uzyskany 5 czerwca 2010, aż dwa tygodnie po obserwacji z ISS. Fot. A.Kotarba / NASA / USGS |
Według koncepcji Ride uczniowie samodzielnie wybierają miejsca, które maja być sfotografowane z orbity. Muszą przy tym uwzględnić specyfikę orbity ISS – to, kiedy i gdzie stacja będzie przelatywała. Gdy zdjęcia zostaną wykonane, trafiają do uczniów, a ci są zobowiązani poddać je analizie. Ponieważ program adresowany jest do dzieci w wieku 10–15 lat (odpowiednik amerykańskiej middle school), analiza polega najczęściej na opisie treści zdjęcia i przygotowaniu okolicznościowego plakatu lub prezentacji. A wszystko można wykonać w np. ramach lekcji przyrody.
Na potrzeby EartKAM zarezerwowano na pokładzie ISS jednego Nikona D2x . Aparat jest mocowany na statywie przy oknie modułu Destiny, w taki sposób, by obiektyw był cały czas wycelowany w nadir. Za sterowanie cyfrówką odpowiada laptop IBM do którego podpięto aparat. Tym samym zaangażowanie astronauty ogranicza się do minimum: uruchomienia sprzętu i ewentualnej zmiany obiektywu. Kontrola pracy aparatu obywa się zdalnie, z Ziemi.