Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Po niewątpliwie mało imponującym systemie, jakim był Nikon 1, japońska firma pokazała wreszcie bezlusterkowca z prawdziwego zdarzenia. Jednego dnia zaprezentowano bowiem dwa pełnoklatkowe aparaty (Z6 i Z7), trzy systemowe obiektywy (1.8/35, 1.8/50 i 24–70 mm f/4) oraz adapter FTZ, pozwalający podłączyć lustrzankowe szkła Nikon F. Dostaliśmy jednocześnie zapowiedź wypuszczenia na rynek jasnej stałki 0.95/58 Noct, co stanowi pewien powiew świeżości na rynku. Dawno nie mieliśmy do czynienia z tak jasnym instrumentem pochodzącym od producenta aparatów.
Przejdźmy jednak do dzisiejszych nowości. Oba bezlusterkowce są wizualnie praktycznie identyczne, różnią się jedynie emblematem z nazwą modelu. Bliźniacze korpusy wyposażono jednak w różne sensory, co do złudzenia przypomina rozwiązanie firmy Sony. Model Z6 ma matrycę 24-, a Z7 45-megapikselową. Nie mamy zatem wątpliwości, że pierwszy stanowi konkurencję dla Alphy A7 III, natomiast drugi – A7R III. Z6 wspiera natywne czułości ISO z zakresu 100–51200, natomiast Z7 – podobnie jak w D850 – 64–25600. Oba sensory mają piksele odpowiadające za ustawianie ostrości w oparciu o detekcję fazy, różnią się jednak liczbą dostępnych punktów. O ile w Z6 jest ich 273, to w bardziej zaawansowanym modelu do dyspozycji mamy już 493 punkty.
Podobnie jak w bezlusterkowcach Sony Alpha, w nowych Nikonach także znajdziemy stabilizację sensora. Jego deklarowana wydajność to 5 EV. Jeśli do aparatu podepniemy obiektywy Nikkor F z układem VR, oba moduły będą ze sobą współpracować.
Producent przewidział także funkcję bezgłośnego fotografowania, tzw. migawki elektronicznej. W odróżnieniu od wielu konkurentów nie pozwala ona na stosowanie ultra krótkich czasów naświetlania, a minimalna wartość 1/8000 sekundy jest wspólna dla obu typów migawek. Wytrzymałość tej mechanicznej wynosi około 200 000 cykli. Nieźle wypada również tryb seryjny – 12 kl/s dla modelu Z6 i 9 kl/s dla Z7, przy założeniu zapisu plików RAW 12-bit, JPEG lub TIFF. Przy 14-bitowych RAW-ach tempo spada.
Zobaczmy teraz, jak wygląda korpus nowego bezlusterkowca – wspólny dla obu modeli. Opis zaczniemy od górnego panelu.
Z lewej strony widzimy koło trybów aparatu, wyposażone w standardowe ustawienia PASM oraz trzy tryby użytkownika, ale również tryb AUTO. Po prawej stronie wizjera umieszczono niewielki, monochromatyczny ekran z nastawami aparatu. Przypomina on nieco układ zastosowany w Fujifilm GFX, choć jest od niego mniejszy. Tak czy inaczej prezentuje on podstawowe dane ekspozycji oraz kilka ikon dotyczących ustawień aparatu. Dalej na prawo mamy tylne pokrętło sterujące. Wyżej, wokół spustu migawki (zintegrowanego z włącznikiem) umieszczono trzy przyciski: nagrywania wideo, regulacji ISO oraz kompensacji ekspozycji. Spójrzmy teraz na tylną ściankę.
W lewym górnym rogu mamy guziki wejścia do trybu przeglądania zdjęć oraz ich kasowania. Z prawej strony wizjera znajduje się przycisk DISP, umieszczony pośrodku przełącznika trybu fotografowania i filmowania. Obok widać także guzik AF-ON. Poniżej mamy kolejne elementy: dżojstik AF, przycisk menu podręcznego i oraz wybierak nawigacyjny z guzikiem OK pośrodku. Idąc dalej w dół widzimy kolejne cztery przyciski: powiększania i zmniejszania widoku live view i wykonanych zdjęć, MENU oraz trybu migawki (zdjęcia seryjne, samowyzwalacz).
Patrząc na przód aparatu warto zwrócić uwagę na dwa programowalne guziki Fn1 i Fn2, blokadę bagnetu, przednie kółko sterujące oraz przycisk zmieniający wyświetlanie widoku na ekran lub wizjer.
Z6 i Z7 wyposażono jedynie w pojedynczy slot kart XQD, leżący na prawej krawędzi tylnej ścianki. Nie mamy zatem wsparcia dla najpopularniejszego standardu SD, firmie zależało bowiem na zastosowaniu szybkiego interfejsu. Warto jeszcze dodać, że jest on również kompatybilny z nowymi kartami CFexpress.
Komorę baterii umieszczono na spodzie korpusu, a pasujące ogniwa to EN-EL15, także z oznaczeniami „a” oraz „b”. To ostatnie stanowi nowość, nie znamy niestety teoretycznej wydajności akumulatora.
Zestaw złącz komunikacyjnych obejmuje:
wyjście słuchawkowe,
wejście mikrofonowe,
złącze USB-C,
wyjście HDMI,
złącze wężyka spustowego.
Wszystkie zostały umieszczone na lewej ściance korpusu pod dwiema gumowymi zaślepkami.
Generalnie aparat robi bardzo dobre wrażenie pod względem jakości wykonania, mamy także uszczelnienia. Wszystkie elementy są wykonane z porządnych materiałów i odpowiednio spasowane. Uchwyt i boczne ścianki pokryto dobrze przyczepnym, gumowym tworzywem, typowym w tej klasie sprzętu. Nowy bezlusterkowiec leży w dłoni całkiem wygodnie, choć nie mamy pełnego podparcia dla małego palca. Uchwyt jest jednak odpowiednio głęboki, nawet nieco bardziej niż u konkurenta od Sony.
Z6/Z7 jest nieco większy od A7 III, jednak różnice w wymiarach nie są duże. Wizualnie wypadają ogólnie całkiem podobnie, co można ocenić na poniższych zdjęciach.
Uwagę zwraca duża średnica bagnetu Nikona. Wynosi ona 55 mm, a zatem o 1 mm więcej niż w przypadku Canona EF. W stosunku do mocowania Nikon F różnica wynosi aż 11 mm. Możemy w związku z tym przypuszczać, że owa zmiana zaowocuje pojawieniem się bardzo jasnych obiektywów w nowym systemie, przynajmniej na ile pozwoli niewielka odległość rejestrowa, równa 16 mm. Mamy nadzieję, że zapowiadany Noct 0.95/58 będzie dobrym początkiem większej ilości tego typu instrumentów.
Podgląd kadru zapewnia wyświetlacz wraz z wizjerem. Ten pierwszy ma przekątną 3.2 cala i rozdzielczość 2.1 miliona punktów. Mechanizm wychylania pozwala na zmianę położenia w jednej płaszczyźnie. Jakość wyświetlanego obrazu jest bardzo dobra i nie budzi zastrzeżeń. Nie zabrakło dotykowego interfejsu, który pozwala wskazywać punkt AF wraz ustawieniem w tym miejscu kadru ostrości, a także wyzwoleniem migawki.
Świetne wrażenie sprawia wizjer elektroniczny. Wysoka rozdzielczość (3.69 miliona pikseli) idzie w parze z dużym powiększeniem obrazu (0.8x). Przewagę nad celownikiem w Sony A7 III widać jednak głównie w lepszym odświeżaniu obrazu oraz maksymalnej jasności. Tor optyczny wizjera został opracowany przez firmę Nikon, która chwali się fluorową powłoką soczewki okularu.
Interfejs użytkownika nie uległ większym zmianom. Menu ma układ charakterystyczny dla lustrzanek Nikona, zawiera także sekcję Moje Menu.
Podgląd kadru wyraźnie przypomina widok live view z lustrzanek tego producenta. Widoczne na poniższym filmie menu podręczne można edytować.
Wraz z premierą modeli Z6 i Z7 Nikon zrobił krok naprzód w kwestii filmowania. Aparaty nagrywają materiał 4K przy 30/25 kl/s. Wyższy klatkaż (120/100 kl/s) dostępny jest w jakości Full HD, a w obu przypadkach mamy do czynienia z odczytem wszystkich pikseli. Nie ma zatem mowy o cropie, czyli zredukowaniu kąta widzenia obiektywów. Profesjonalistów z pewnością ucieszy nagrywanie materiału 10-bit, choć należy zaznaczyć, że niezbędny do tego jest zewnętrzny rekorder. Rejestrację szerokiego zakresu tonalnego i późniejszą obróbkę plików ma ułatwić profil N-Log. Nie działa jednak fazowy AF, co jednak nie powinno zrażać osób bardziej zaawansowanych, ostrzących zwykle manualnie.
O pracy autofokusa trudno powiedzieć coś konkretnego. Aparaty miały wgrane dość wczesny firmware i na tym etapie jeszcze wiele się może zmienić. Generalnie ostrość jest ustawiana dość szybko, aczkolwiek widać pewne zawahania na mniej kontrastowych obiektach. Gorzej sytuacja wygląda w przypadku obiektywu Nikkor F podpiętego przez nowy adapter. Mieliśmy okazję wypróbować przez chwilę model AF-S 200–500 mm f/5.6E ED VR wraz z Z6 i trzeba przyznać, że sporo w tej kwestii pozostaje do poprawy. Ale z wnioskami musimy się wstrzymać do czasu wypuszczenia finalnej wersji oprogramowania wewnętrznego.
Podpięcie adaptera Nikon FTZ zwiększa oczywiście gabaryty aparatu, przenoszone są jednak wszystkie dane obiektywu z procesorem, obecny jest też popychacz przysłony. Należy jednak pamiętać, że autofocus nie będzie działał w przypadku szkieł AF-D. Przejściówka nie posiada bowiem „śrubokręta”.
W nowych Nikonach nie zabrakło rzecz jasna wsparcia dla łączności Wi-Fi (wraz z Bluetooth) oraz platformy SnapBridge. Firma ma na dniach zaprezentować nową, udoskonaloną wersję tego ostatniego.
Podsumowując, nowy system Nikona naprawdę nieźle rokuje na przyszłość. To, co stanowiło ograniczenie bagnetu F – mała średnica – zostało w przypadku mocowania Z poprawione. To pozwoli z kolei projektować bardzo jasne obiektywy, takie jak zapowiadany Noct 0.95/58. Nie wiadomo jednak, kiedy możemy się spodziewać kolejnych modeli o tak dobrej światłosile, bowiem do roku 2020 harmonogram przewiduje pojawienie się „jedynie” instrumentu 1.2/50.
Biorąc pod uwagę doświadczenie firmy, można być spokojnym o jakość zdjęć. Tej jednak aktualnie nie możemy ocenić, z uwagi na przedprodukcyjny firmware obu zaprezentowanych korpusów. Ciekawi jesteśmy, jak wypadnie porównanie Nikonów Z z konkurentami w postaci bezlusterkowców Sony Alpha. I co w tej sytuacji zdecyduje się w najbliższej przyszłości zrobić Canon…
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.