Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Przy okazji odbywającej się w 2014 roku edycji targów Photokina, Panasonic zaprezentował bardzo ciekawy kompakt. Mowa tutaj o modelu LX100, wyposażonym w jasny obiektyw o użytecznym zakresie ogniskowych (24–75 mm f/1.7–2.8) i relatywnie sporej matrycy (format 4/3"). Naszym zdaniem był to bardzo ciekawy aparat, oferujący dobrą jakość zdjęć i wysoką ogólną użyteczność. Po czterech latach przyszła pora na jego następcę i niecałe trzy tygodnie temu światło dzienne ujrzał model LX100 II. Zobaczmy zatem, co udoskonalono, a co pozostało niezmienione.
Najważniejsza zmiana dotyczy sensora światłoczułego. Układ o rozdzielczości 16.8 megapikseli zastąpiono 21.77-megapikselowym, przy czym efektywnie dostępnych jest 17 milionów punktów. Matryca pozostała w układzie multi-aspect, a maksymalne rozmiary zdjęć w zależności od proporcji boków prezentują się następująco:
4736×3552 (4:3) pix,
4928×3288 (3:2) pix,
5152×2904 (16:9) pix,
3552×3552 (1:1) pix.
Zakres ISO także się nie zmienił. Natywne wartości rozciągają się od 200 do 25600 ISO, mamy także rozszerzoną wartość 100. Udoskonalono natomiast migawkę mechaniczną i łatwiej obecnie wykonywać długie naświetlania. O ile u poprzednika mieliśmy limit 2 minut, w nowym modelu podniesiono go do 30 min. Nadal możemy także korzystać z migawki elektronicznej, o najkrótszym czasie naświetlania wynoszącym 1/16000 sekundy.
Zasadnicze parametry obiektywu pozostały takie same. Mamy zatem reporterski zakres ogniskowych i całkiem duże maksymalne otwory względne. Na układ optyczny składa się 11 soczewek w 8 grupach, z czego 5 to soczewki asferyczne a dwie – ED. Panasonic chwali się udoskonaleniem technologii centrowania soczewek względem poprzednika, co ma zminimalizować wpływ różnych aberracji. Ładny efekt bokeh ma zapewnić 9-listkowa, okrągła przysłona. Warto odnotować, że mechanizm zmiany ogniskowej działa niestety podobnie wolno jak w starszym modelu.
Autofocus korzysta z zalet technologii DFD (Depth From Defocus), czyli wyznaczania odległości z nieostrości. Używana jest zarówno w zaawansowanych kompaktach Panasonic, jak i bezlusterkowcach Lumix G. Producent chwali się czasem ustawiania ostrości wynoszącym 0.1 sekundy. W świetle dziennym, system faktycznie pracuje bardzo szybko, jednak potrafi się mylić. Kilka razy zauważyliśmy, że układ potwierdza ustawienie ostrości, jednak już na ekranie widać, że mamy ewidentne „pudło”. Pozostaje jednak faktem, że mieliśmy do czynienia z egzemplarzem przedprodukcyjnym, zatem wydajność AF może się jeszcze zmienić.
Nie przyspieszono tempa wykonywania zdjęć seryjnych. Przy pojedynczym AF mamy 11 kl/s, a ciągłym – 5.5 (w tym ostatnim zatem spadło o 1 kl/s). Pojemniejszy bufor ma jednak pozwolić na wykonanie 33 zdjęć RAW, co daje ponad 3-krotnie lepszą wydajność w tym aspekcie.
Wizualnie, LX100 i jego następca są łudząco do siebie podobni. W obu zastosowano metalową obudowę, wykonaną z odpowiednią starannością. W tej kwestii nie mamy zatem zastrzeżeń, choć z pewnością dobrym pomysłem byłoby uszczelnienie korpusu. Tego udogodnienia jednak nie uświadczymy.
Zmieniono nieco kształt nakładki na uchwyt i jej fakturę. Trudno jednak mówić o istotnej poprawie ergonomii względem poprzednika, bowiem „grip” jest nadal niewielki i płytki, nie zapewnia zatem pewnego chwytu.
W kwestii elementów sterujących zdecydowano się na rozsądne udoskonalenia. Zachowano najważniejsze manipulatory, jak pokrętła przysłony, czasu i kompensacji ekspozycji, czy suwaki AF i proporcji boków. Także liczba przycisków pozostała taka sama. Zwiększono za to liczbę fizycznych elementów programowalnych (z trzech do pięciu), a także udostępniono pięć kolejnych, dostępnych z poziomu dotykowego ekranu.
Ważnym elementem, znanym już z pierwszej wersji aparatu, jest pierścień umieszczony wokół obiektywu. Możemy nim kontrolować jeden z wielu parametrów, np. ISO, balans bieli, kompensację ekspozycji (w zakresie ±5 EV), ogniskową, czy kontrolować ostrość manualnie.
Podobnie jak poprzednika, LX100 II wyposażono w pojedynczy slot kart SD. Dostępny jest na spodzie korpusu, tuż obok komory akumulatora, który pozwala na wykonanie 340 zdjęć z wykorzystaniem ekranu lub 270 przy kadrowaniu przez wizjer.
Zestaw złącz obejmuje jedynie USB i HDMI. Zabrakło np. wejścia mikrofonu. Plusem jest możliwość ładowania akumulatora przez USB, np. z powerbanku.
Ze względu na identyczny interfejs graficzny i układ menu, użytkownicy aparatów Lumix będą się czuli z LX100 II jak w domu. Podobnie jak np. w G9, producent umieścił zakładkę Moje Menu, pozwalającą zgromadzić sporą liczbę najczęściej używanych lub ulubionych pozycji z menu.
Wyświetlacz LCD zyskał nie tylko wyższą rozdzielczość (1.24 miliona zamiast 0.92), ale i interfejs dotykowy. Ten robi dobre wrażenie swoją funkcjonalnością. Możemy wskazać palcem punkt AF i połączyć to z ustawieniem ostrości i wyzwoleniem migawki, a także obsługiwać menu główne i podręczne. Co więcej, wybór punktu AF na wyświetlaczu może się także odbywać podczas kadrowania przez wizjer. Niestety, podobnie jak u poprzednika nie znajdziemy mechanizmu uchylania ekranu, który w wielu sytuacjach jest bardzo użyteczny.
Wizjer został przeniesiony z poprzedniego modelu i fakt ten nieco nas rozczarował. O ile cztery lata temu konstrukcja ta mogła być akceptowalna, to obecnie technologia celowników elektronicznych poszła wyraźnie do przodu. Wprawdzie nie mamy w zasadzie co narzekać na rozdzielczość (2.76 miliona punktów), czy powiększenie (0.7x), ale efekt tęczy czy rolling shutter przy przesuwaniu aparatu psują przyjemność z kadrowania tą metodą.
Producent zwraca uwagę na rozszerzenie technologii bezprzewodowej łączności z urządzeniami mobilnymi względem poprzednika. Oprócz modułu Wi-Fi, mamy także Bluetooth (4.2). Dzięki temu możemy zdalnie fotografować czy nagrywać filmy, ale również geotagować zdjęcia. Bluetooth zapewni stałą łączność smartfonu z aparatem, a do podglądu live view czy transferu filmów automatycznie aktywuje Wi-Fi.
Podobnie jak w ostatnich bezlusterkowcach Lumix G, w LX100 II nie mogło zabraknąć ogromu funkcji dodatkowych. Mamy zatem tryby seryjne 4K (łącznie z Post Focus i Focus Stacking, czy Sequence Composition). Oprócz 22 cyfrowych filtrów efektowych znalazło się także miejsce na tryby obrazu L.Monochrome i L.Monochrome D, jak również nowość – Grain Effect. Ten ostatni pozwala dodać do zdjęć ziarno, charakterystyczne dla klisz analogowych. Większych zmian odnośnie trybu filmowania nie odnotowaliśmy. Maksymalna rozdzielczość rejestracji to 4K (3840×2160 pix) przy 30/25p.
Podsumowując, nowy LX100 II nie do końca spełnił nasze oczekiwania. 4 lata to dość długi okres na rynku nowych technologii i związku z tym spodziewaliśmy nieco więcej usprawnień. Oczywiście zastosowanie nowego sensora jest niewątpliwie krokiem naprzód. Pozostałe zmiany mają w zasadzie charakter kosmetyczny. Naszym zdaniem warto by poprawić wizjer, dodać mechanizm odchylania ekranu i przyspieszyć czas zmiany ogniskowej. Osoby filmujące z pewnością doceniły by również obecność wejścia mikrofonowego.
Generalnie koncepcja kompaktu z dość dużą matrycą i jasnym obiektywem jest naszym zdaniem nadal przydatna i popularna. Pojawia się jednak pytanie: czy z ceną rzędu 4800 zł LX100 II zagrozi takim rywalom, jak Canon G1X Mark III, Fujifilm X100F, czy Sony RX100 V?
Zapraszamy jeszcze do galerii zdjęć przykładowych, wykonanych przedprodukcyjnym egzemplarzem omawianego aparatu.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.