Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Zaprezentowany dwa dni temu średnioformatowy Fujifilm GFX 50R to drugi aparat tej firmy, wyposażony w sensor CMOS 51.5 Mpix (o rozmiarze 43.8×32.9 mm). Jak utrzymują przedstawiciele producenta, jakość zdjęć stoi na tym samym poziomie co u starszego brata 50S. Zasadniczo mamy zatem do czynienia ze znaną matrycą w nowej obudowie. Sprawdźmy pokrótce, jak sprawuje się nowy – choć w wersji przedprodukcyjnej – aparat.
Jak już pisaliśmy przy okazji premiery nowych produktów z rozdziny GFX, litera „R” w symbolu nowego bezlusterkowca pochodzi od słowa „rangefinder” (dalmierz), co ma bezpośrednio nawiązywać do relatywnie niewielkich wymiarów nowego aparatu. Wprawdzie jego obudowa jest płytsza od 50S o 25 mm i lżejsza o 145 gramów, jednak aparat generalnie do małych nie należy, co widać na zamieszczonych zdjęciach. Zamontowanie wizjera w obudowie poskutkowało zwiększeniem jej wysokości. Z drugiej strony nie mamy wyraźnie wystającej „nadbudówki” z celownikiem (opcjonalnym), jak w 50S.
Na pierwszy rzut oka GFX 50R przypomina mocno przerośnięty X-E3. Na poniższych zdjęciach zestawiliśmy opisywaną nowość oraz X-E2s, który wydaje się przy niej wręcz zabawkowy. Generalnie aparat jest bardzo dobrze wykonany i trudno się w tej kategorii do czegoś przyczepić. Wiemy, że magnezowy korpus został uszczelniony i można nim bez trudu fotografować przy temperaturze do −10 stopni Celsjusza.
A jak aparat wypada pod kątem ergonomii? Na podstawie zdjęć porównawczych z modelem 50S można odnieść wrażenie, że nowy 50R oferuje znacznie gorszy chwyt, bowiem zamiast dużego uchwytu widzimy jedynie gumową nakładkę. Jednak ze względu na głęboką obudowę, miejsca na ułożenie dłoni jest pod dostatkiem. Gumowa okleina należycie spełnia swoje zadanie, a mimo całkiem sporej wagi aparatu trzyma się go w dłoni całkiem nieźle. Przynajmniej po podpięciu obiektywu 2.8/63, przy cięższych instrumentach nie obędzie się bez podtrzymania zestawu drugą ręką. Oczywiście nie jest to poziom modelu 50S, wiadomo jednak, że zastosowanie mniejszej obudowy wiąże się z kompromisami.
W bezlusterkowcu Fujifilm zachowano ten sam akumulator, co w 50S, zmieniła się za to jego lokalizacja. Tym razem komora znajduje się tradycyjnie na spodzie korpusu.
Porty komunikacyjne natomiast zostały nieco rozproszone. Na lewej ściance (u góry) mamy wejście mikrofonu lub wężyka spustowego. Na prawej – wyjście HDMI. Z kolei złącze zasilacza oraz USB-C zlokalizowano na spodzie korpusu.
Podwójny slot kart SD znajdziemy na prawym boku aparatu.
Jeśli chodzi o zestaw elementów sterujących, to jest od nieco okrojony w stosunku do 50S. To, co najbardziej rzuca się w oczy, to brak wybieraka z przyciskami kierunkowymi. Zamiast tego, wyświetlacz obsługuje tzw. gesty (dotykowe), podobnie jak w X-E3. Prawdę mówiąc nie jesteśmy fanami takiego rozwiązania. Na szczęście w aparacie zastosowano dżojstik, który przejął funkcje wybieraka i bez trudu da się nim nawigować np. po menu.
W nowym GFX-ie nie znajdziemy pokrętła do regulacji czułości ISO. Mamy natomiast koła kompensacji ekspozycji i czasu, a także dwa pokrętła nastawcze. Nie zabrakło także przełącznika trybu ustawiania ostrości i innych elementów charakterystycznych dla aparatów Fujifilm. Na zdjęciach bez trudu dostrzeżemy kilka nieoznaczonych przycisków. W sumie jest ich aż pięć (po jednym na przedniej i górnej ściance oraz trzy na tylnej. Oczywiście są one programowalne, a lista dostępnych opcji jest dość obszerna. Warto również dodać, że w aparacie zastosowano system pozwalający przełączać funkcje pokręteł (czas, przysłona, ISO, kompensacja ekspozycji w pozycji C). Oczywiście, musimy wpierw przypisać pod jeden z guzików ową funkcję.
Naszym zdaniem dostępny zestaw przycisków i pokręteł sprawdza się bardzo dobrze. Obsługa aparatu przebiega sprawnie, a dzięki obecności dżojstika i rozbudowanym możliwościom personalizacji, brak wybieraka nie stanowi istotnego problemu. Jedyne, do czego mamy niewielkie zastrzeżenia, to niewielki skok przycisków.
W kontekście ergonomii, warto wspomnieć o dotykowym wyświetlaczu. Jego zastosowanie było konieczne z punktu widzenia funkcji gestów, na tym nie koniec jego funkcjonalności. Możemy bowiem wskazywać także punkt AF, również w połączeniu z ustawieniem w tym miejscu ostrości. Pozwala też obsługiwać tryb odtwarzania zdjęć i menu podręczne Q.
Jeśli chodzi o interfejs użytkownika, posiadacze najnowszych, zaawansowanych bezlusterkowców Fujifilm poczują się jak u siebie w domu. Układ menu jest identyczny jak w 50S, podobnie widok w trybie fotografowania. Znane menu podręczne Q, również nie przeszło modyfikacji.
Aparat włącza się w niespełna sekundę od przesunięcia włącznika na pozycję „ON”, a podczas przeglądania menu, czy wykonywania zdjęć, nie wykazuje opóźnień w działaniu. Warto jednak pamiętać, że nie jest to sprzęt reporterski, dlatego tempo zdjęć seryjnych wynoszące zaledwie 3 kl/s nie powinno nikogo dziwić. Przy ISO 12800 udało nam się zapisać w serii 21 JPEG-ów (Super Fine) lub 6 nieskompresowanych RAW-ów.
Tak samo jak w GFX 50S mamy do czynienia z autofokusem opartym o detekcję kontrastu (z wykrywaniem twarzy i oka). Nie imponuje on szybkością, przynajmniej z obiektywem 2.8/63. W dodatku bardzo zauważalne jest „pompowanie”, wydłużające oczywiście czas ostrzenia. Ciągły AF jest w związku z tym mało użyteczny, trudno będzie uzyskać za jego pomocą satysfakcjonujące efekty podczas dynamicznego fotografowania. Kolejny efekt dość wolnego AF jest taki, że korzystanie z dotykowego ostrzenia nie daje większej przyjemności. Warto jednak pamiętać, że w tej kategorii znacznie lepiej sprawował się obiektyw 2/110, którym dysponowaliśmy w teście 50S. Można przypuszczać, że podobnie będzie w przypadku nowszego 50R.
Powróćmy jeszcze na chwilę do ekranu LCD. To bardzo podobna konstrukcja jak w modelu 50S (3.2-cala o rozdzielczości 2.36 miliona punktów), uproszczono jednak mechanizm odchylania. Wyświetlacz może być poruszany w jednej płaszczyźnie, ułatwiając kadrowanie z góry lub dołu. Nie można go natomiast odchylić w bok. Jeśli chodzi o jakość wyświetlanego obrazu, nie można mieć zastrzeżeń. Poziom szczegółowości jest odpowiedni, a w ostrym słońcu wystarczy zwiększyć jasność, by nie stracić czytelności.
Fotografując 50R, zapewne często będziemy korzystać z wizjera. Ten bowiem zachęca dużym powiększeniem obrazu (0.77x) oraz wysoką rozdzielczością (3.69 miliona punktów). W statycznych scenach celownik sprawuje się bardzo dobrze, oferując wyraźny i czytelny podgląd obrazu. Sytuacja się niestety pogarsza, gdy przesuwamy aparat, np. podczas panoramowania. Obraz ulega wówczas pewnemu rozmyciu i to nawet w warunkach dobrego oświetlenia.
Podsumowując, GFX 50R robi bardzo dobre pierwsze wrażenie, choć producent nie ustrzegł się drobnych wad. Zmniejszona bryła aparatu czyni go nieco bardziej kompaktowym i poręcznym, o co niełatwo w tej grupie aparatów. Nie jest to oczywiście sprzęt dla każdego i do szerokiej gamy zastosowań. Niezbyt szybki autofokus będzie nam utrudniał dynamiczne fotografowanie, podobnie zresztą jak tryb seryjny. Aparat odwdzięcza się natomiast świetnym obrazowaniem, co docenią osoby mogące sobie pozwolić na taki, jak by nie patrzeć, niemały wydatek.
Zapraszamy również do obejrzenia galerii zdjęć przykładowych wykonanych przedprodukcyjnym egzemplarzem Fujifil GFX 50R.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.