Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Canon była czwartą firmą (po Sony, Leice i Nikonie), która wypuściła na rynek pełnoklatkowego, cyfrowego bezlusterkowca z autofokusem. EOS R, bo o nim mowa, nie był wprawdzie modelem klasy profesjonalnej, to jednak jest on adresowany do zaawansowanego użytkownika. Dość wysoka cena spowodowała, że wejście w system EOS RF do tanich nie należy, w związku z tym powstała potrzeba, by pojawił się model tańszy względem pierwszej R-ki. Dzisiejsza premiera EOS-a RP ma stanowić próbę wejścia na nieco niższą półkę rynku, głównie za sprawą korzystnej ceny.
Gdy spojrzymy na specyfikację nowego produktu, w oczy rzucają się parametry nowego sensora: rozdzielczość 26 megapikseli, system Dual-Pixel AF, praca w zakresie ISO 100-40000 (rozszerzalnym do 50-102400). Brzmi znajomo? Owszem, tak samo było w EOS-ie 6D Mark II. I faktycznie, podobieństwa są wyraźne, choć Canon utrzymuje, że sensory w tych aparatach nie są identyczne. Ze względu na mniejszą odległość obiektywu od matrycy trzeba było przeprojektować mikrosoczewki leżące nad fotodiodami tak, by do tych ostatnich docierała odpowiednia ilość światła.
Urządzenie nie dysponuje pełnoprawną migawką elektroniczną. Wprawdzie pośród trybów SCN mamy opcję "Cichy", to jednak jest to jedynie opcja pracy automatyki i nie możemy sterować parametrami ekspozycji. Migawka mechaniczna oferuje najkrótszy czas pracy równy 1/4000 sekundy, a czas synchronizacji z lampą to 1/180 sekundy (1/80 s przy błysku na drugą kurtynę). Co ciekawe, RP nie posiada znanej z R-ki osłonki, przykrywającej matrycę gdy aparat jest wyłączony - co się przydaje podczas zmiany obiektywu.
System Dual-Pixel nowego EOS-a RP został nieco uproszczony względem R-ki. Wprawdzie poktywa on taki sam obszar kadru (88% w poziomie i 100% w pionie), to zmniejszono liczbę punktów AF z 5655 do 4779. Mamy też do czynienia z niższą czułością detekcji, równą -4, a nie -5 EV. Udoskonalono natomiast działanie funkcji wykrywania oka fotografowanej osoby i obecnie może ona współpracować z ciągłym autofokusem (Servo AF). Ciekawi jesteśmy, czy Canon ma w planie wprowadzić podobne udogodnienie w wyżej pozycjonowanym EOS-ie R.
EOS RP ma zachęcić do siebie amatorów. Stworzono zatem korpus stosunkowo mały i lekki. Wymiary nowego bezlusterkowca to 132.5 x 85.3 x 70 mm, co oznacza, że jest on o 3.3 mm węższy, 13.3 mm niższy i 3.65 mm płytszy (licząc od bagnetu do ekranu). Największa różnica tkwi w wysokości, a także masie - RP waży 485 gramów (z baterią i kartą), czyli jest 175 gramów lżejszy od R-ki, a 280 gramów od 6D Mark II.
Zmniejszenie masy względem R-ki nie dziwi, bowiem w jej przypadku mieliśmy magnezowy korpus, natomiast RP - podobnie jak 6D Mark II - magnezowy ma tylko przedni panel, resztę wykonano z włókna szklanego i żywicy poliwęglanowej. Tworzywo widoczne z zewnątrz przypomina to z EOS-ów 80D, czy 6D Mark II i nie mamy zastrzeżeń odnośnie jego jakości. Warto również podkreślić obecność uszczelnień chroniących aparat przed opadami, czy kurzem.
Uchwyt jest całkiem nieźle wyprofilowany, a pokrycie go chropowatą gumą poprawia pewność chwytu. Aparatowi brakuje jednak wysokości, w związku z tym nie mamy dobrego podparcia dla małego palca prawej dłoni. Producent przewidział jednak w swojej ofercie niewielki uchwyt (EG-E1), który poprawia nieco wygodę w tej kwestii. Nie ma on co prawda żadnych dodatkowych elementów sterujących, pozwala natomiast na wymianę baterii i karty pamięci oraz podłączenie złączki statywowej.
Trochę rozczarowująca może być wydajność akumulatora, wynosząca 250 zdjęć (wg. standardu CIPA). To efekt zastosowania mniejszego niż w EOS-ie R akumulatora LP-E17, znanego np. z EOS-a 800D. Komora akumulatora znajduje się na spodzie korpusu. Obok niej mamy także pojedynczy slot kart SD, obsługujący szybki standard UHS-II.
Jeśli chodzi o porty komunikacyjne to mamy ich pięć i wszystkie leżą na lewej ściance aparatu. Do dyspozycji mamy:
złącze wężyka spustowego,
wejście mikrofonowe,
wyjście słuchawkowe,
wyjście HDMI,
złącze USB 2.0 typu C.
Jak widać, Canon zdecydował się użyć USB typu C, jednak w wolniejszym standardzie 2.0.
Spójrzmy jeszcze co EOS RP oferuje w zakresie elementów sterujących. Zacznijmy od górnego panelu.
Z lewej strony gorącej stopki widzimy włącznik aparatu. Po jej prawej stronie natomiast - klasyczne koło trybów pracy. Oprócz standardowych trybów półautomatycznych, manualnego oraz "zielonej" automatyki, scen i filmowania mamy także znany z EOS-a R nowy tryb Fv, czyli elastycznej preselekcji AE oraz trzy tryby użytkownika. Dalej widzimy guzik filmowania i tylne pokrętło sterujące z blokadą LOCK. Wyżej mamy jeszcze przycisk migawki aparatu, guzik M-Fn oraz przednie pokrętło sterujące.
Przejdźmy teraz do tylnej ścianki.
Z lewej strony wizjera znajduje się przycisk MENU oraz pokrętło regulacji dioptrii. W okolicy prawego górnego rogu umieszczono guzik AF ON oraz typowe dla systemu EOS przyciski ✱ oraz obszaru AF. Bliżej prawej krawędzi wyświetlacza mamy guzik zmiany informacji wyświetlanej na ekranie INFO i krzyżak wielokierunkowy z przyciskiem Q / SET. Za jego pomocą zatwierdzamy wybrane opcje oraz uruchamiamy menu podręczne Q. Na samym dole tylnej ścianki znajdują się jeszcze guziki trybu przeglądania zdjęć oraz ich kasowania.
Warto również dodać, że kilka przycisków możemy przeprogramować, np. guziki wybieraka, AF ON, M-Fn, czy ✱, a maksymalnie aparat oferuje do 32 ustawień.
Ekran EOS-a RP jest taki sam jak w modelu 6D Mark II - ma 3-calową przekątną i rozdzielczość 1.04 miliona punktów. Mamy również podobną funkcjonalność dotykowego interfejsu oraz możliwość zmiany położenia wyświetlacza - odchylenie i obrót. Użytkownicy aparatów systemu EOS poczują się jak u siebie w domu - interfejs (menu, tryb live view i przeglądania) pozostały takie jak w innych, wspominanych tu EOS-ach.
Wizjer EOS-a RP został niestety lekko okrojony względem R-ki. Zastosowany w nowym modelu układ ma 2.36 miliona punktów i powiększenie obrazu 0.7x (w R-ce było 3.69 miliona i 0.76x). Wyświetlany obraz jest wprawdzie całkiem bogaty w szczegóły i charakteryzuje się dobrym powiększeniem, jednak przy bezpośrednim porównaniu z R-ką, model RP wypada nieco słabiej. Gorsza jest także płynność odświeżania, przynajmniej jeśli chodzi o subiektywne wrażenie, bowiem oba celowniki zapewniają wyświetlanie w 60 kl/s.
Jeśli chodzi o tryb filmowania, to nowy EOS RP niestety nie błyszczy. W 4K obraz jest nagrywany z dużym przycięciem (crop), a przy tej rozdzielczości nie dysponujemy autofokusem fazowym. Względem EOS-a R tracimy również tryb high frame rate 120 kl/s przy 1280×720 pix oraz możliwość zapisu logarytmicznego C-LOG, niższa jest również maksymalna przepływność danych (120 zamiast 480 Mb/s). Plusem jest natomiast to, że nadal działa wykrywanie twarzy i oka oraz focus peaking.
Z EOS-em RP spędziliśmy zaledwie niecałą godzinę w biurze, dysponowaliśmy ponadto egzemplarzem przedprodukcyjnym. W aparacie zastosowano procesor DIGIC 8 i nie przejawiał on jakiś opóźnień w działaniu, czy nieprawidłowości. Praca autofokusa odbywała się sprawnie - przynajmniej na ile można to stwierdzić po tak krótkim użytkowaniu urządzenia. Ciekawiła nas bardzo skuteczność wykrywania twarzy i oka. O ile fotografowana osoba zwrócona jest na wprost obiektywu - proces ten przebiega bez najmniejszego trudu. Przy większych odchyleniach (np. 45 stopni) aparat ma problemy z rozpoznaniem oka, choć twarz jeszcze odróżnia. Podobnie sytuacja wygląda w trybie Servo AF, jak również podczas filmowania. To całkiem dobry prognostyk, bowiem aparat jest dedykowany m.in. vlogerom.
Podsumowując, na EOS-a RP można spojrzeć jak na bezlusterkowego odpowiednika 6D Mark II. Co warto podkreślić - udoskonalonego, bowiem nie są to bliźniacze konstrukcje pod względem funkcjonalnym. Trudno natomiast tę premierę określić mianem ekscytującej. RP nie wyznacza w zasadzie żadnych nowych standardów, a raczej wypełnia lukę pomiędzy EOS-em R i bezlusterkowcami APS-C (choć to w zasadzie inny system). Jest spora szansa, że znajdzie on chętnych na zakup, tak jak wciąż zainteresowaniem cieszy się 6D Mark II. Warto jednak przemyśleć nabycie przejściówki do systemu EOS EF, bowiem oferta obiektywów - mimo, że poszerzana, o czym świadczy choćby dzisiejsza zapowiedź - jest nadal dość skromna względem lustrzanek tej firmy. Zachętą do zakupu EOS-a RP będzie niewątpliwie jego cena, wynosząca ok. 6300 zł, przy czym producent widzi go jako konkurenta głównie dla Nikona Z6, czy Sony A7 II. Czy okaże się on atrakcyjnym produktem na tle rywali?
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.