Sony FE 135 mm f/1.8 GM w naszych rękach
1. Rozdział 1
Można było pomyśleć, że premiery Canona i Nikona w segmencie pełnoklatkowych bezlusterkowców zaszkodzą Sony. Nic bardziej mylnego. Japoński producent nie tylko, cały czas, ma największe udziały na rynku pełnoklatkowych aparatów z wymienną optyką, ale również właśnie uruchomił serwis przeznaczony dla profesjonalistów w kolejnych pięciu krajach (w styczniu 2019 we Włoszech, Francji, Belgii, Hiszpanii i Portugalii). Oba te fakty były podkreślane na konferencji prasowej, w której mieliśmy przyjemność uczestniczyć.
Co więcej, Sony nie spoczywa na laurach, a cały czas sukcesywnie rozbudowuje swój system, w chwili obecnej oferując 6 korpusów pełnoklatkowych i 3 z matrycą w formacie APS-C oraz 48 obiektywów (w tym 31 przeznaczonych do matrycy pełnoklatkowej), wyposażonych w bagnet FE. Na najbliższy czas zapowiedziane zostały znaczące aktualizacje oprogramowania do korpusów A7 III, A7R III, A9 oraz A6400, a także poszerzenie portfolio obiektywów do 60 sztuk w przyszłości. Jeden z nich mieliśmy okazję obejrzeć na konferencji prasowej w szkockim Glenseagle – mowa tutaj o modelu FE 135 mm f/1.8 G Master.
Nowy teleobiektyw należy do serii G Master – zatem przeznaczonej dla profesjonalistów, a liczącej obecnie 10 obiektywów. Obiektywy tej serii mają zachwycać osiągami, niekoniecznie zachowując małe gabaryty. Również 135-tka mała nie jest, bo waży 950 g, maksymalna średnica wynosi 89.5 mm, a długość 127 mm. Obiektyw wydaje się duży w porównaniu z propozycją Canona w tym segmencie, jednak kiedy porównamy go z innymi modelami o podobnych parametrach przeznaczonych na bagnet FE, zaskakująco okazuje się, że jest najlżejszym spośród trzech.
Na budowę FE 135 f/1.8 GM składa się 13 soczewek w 10 grupach. Nie zabrakło też elementów specjalnych – do produkcji obiektywu użyto jednej soczewki XA (Extreme Aspherical), jednej Super ED i jednej ED. Mają one zapewnić dobrą rozdzielczość w całym kadrze oraz znacząco zredukować abberacje. Czy tak faktycznie jest, pokaże nasz test, jednak już teraz zachęcamy do organoleptycznej oceny możliwości obiektywu w następnym rozdziale – galerii zdjęć przykładowych. Soczewki zostały też pokryte powłokami Nano AR, mającymi niwelować odblaski. Przedni element dodatkowo pokryto fluorytem, w celu zabezpieczenia przed osiadaniem wody i zanieczyszczeń.
Obudowa nowego obiektywu składa się z kombinacji tworzyw sztucznych oraz lekkich stopów magnezu. Instrument został uszczelniony i choć nie jest całkowicie wodoodporny, można go używać przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Mamy 11-listkową przysłonę oraz nowo opracowany przez Sony silnik autofokusu DDSSM (w konstrukcji tego obiektywu użyte są cztery silniki).
Na obudowie znajdziemy dwa pierścienie. Szerszy służy do manualnego ustawiania ostrości (focus-by-wire), natomiast drugi, węższy, umożliwia regulację otworu przysłony. Skala obejmuje wartości od f/1.8 do f/22 z podziałką 1/3 EV. Można również ustawić pierścień w pozycji A, który pozwala na ustawienie przysłony z poziomu aparatu (pokrętłem regulacyjnym lub automatycznie w odpowiednich trybach).
Z lewej strony obiektywu znalazły się przełączniki: AF/MF oraz służący do ograniczenia zakresu pracy autofokusu. Obok nich, w środkowej części obiektywu, umieszczono przycisk Focus hold. Analogiczny przycisk znalazł się również na górze obiektywu, co ma ułatwić korzystanie z niego podczas fotografowania w pionie.
Z drugiej strony instrumentu znajduje się przełącznik pozwalający wybrać tryb pracy pierścienia przysłon: z klikiem lub bezstopniowy. Jest to ukłon w stronę filmowców, którym takie rozwiązanie z pewnością ułatwi pracę.
Obiektyw został wyposażony w wewnętrzne ogniskowanie, a za napęd autofokusu odpowiada, jak już wspomnieliśmy wcześniej, układ DDSSM. Według deklaracji firmy Sony charakteryzuje się on cichą i precyzyjną pracą, co możemy potwierdzić po kilku godzinach spędzonych z nowym teleobiektywem. W znakomitej większości przypadków podczas pracy tandemem A7R III + FE 135 mm f/1.8 GM ostrość była faktycznie tam, gdzie powinna. Zdarzyło nam się jednak zrobić parę zdjęć nieostrych, pomimo potwierdzenia przez korpus ustawienia ostrości. Warto przy tym wspomnieć, że korzystaliśmy przede wszystkim z autofokusu śledzącego oraz systemu wykrywania oka i twarzy. System autofokusu pracuje również zadowalająco szybko, chociaż z pewnością nie może na tym polu pochwalić się żadnymi rekordami. Minimalna odległość ogniskowania to 70 cm, co również było podkreślane podczas konferencji prasowej. W galerii zdjęć przykładowych znalazło się oczywiście kilka zdjęć zrobionych z odległości bliskiej minimalnej odległości ostrzenia.
Cena nowego obiektywu została ustalona na 2 000 Euro. Z informacji do jakich dotarliśmy wynika, że cena obiektywu na polskim rynku wynosić będzie prawdopodobnie ok. 8 500 PLN.
Gorąco zapraszamy do zapoznania się z galerią zdjęć przykładowych.