Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Choć EOS M6 nie jest ani pierwszym, ani flagowym modelem systemu Canon M, to właśnie jego następcę producent zaprezentował jako pierwszego. M6 Mark II, bo o nim mowa, został w kilku kwestiach ulepszony w stosunku do poprzednika, co chcielibyśmy omówić w niniejszym tekście.
Zacznijmy od najważniejszych cech nowego aparatu:
32.5-megapikselowy sensor APS-C CMOS,
system Dual Pixel AF o szerokim pokryciu kadru punktami ostrości (100% w pionie, 88% w poziomie),
procesor Digic 8,
wykrywanie twarzy i oka, także ze śledzeniem,
uchylny ekran LCD,
możliwość dołączenia opcjonalnego wizjera elektronicznego,
zapis seryjny do 30 kl/s (JPEG i RAW) w trybie z przycięciem 1.5x (18 megapikseli),
filmowanie w 4K bez przycięcia,
migawka mechaniczna (do 1/4000 s) i elektroniczna (do 1/16000 s),
łączność Wi-Fi i Bluetooth.
Nowa matryca to oczywiście najważniejsza zmiana w systemie EOS, nie tylko M, ale także EF-S. Ten sam układ znajdziemy bowiem także w 90D, zaprezentowanym dziś równolegle z M6 Mark II. Aktualnie jest to najbardziej upakowany sensor w rozmiarze APS-C. Przypomnijmy, że ostatni rekord (28 milionów) należał do nieprodukowanych już bezlusterkowców Samsunga: NX1 i NX500.
Sensory w aparatach Canona z ostatnich kilku lat wykorzystują architekturę Dual Pixel CMOS AF – zastosowane tu podwójne piksele umożliwiają ogniskowanie oparte o detekcję fazy. Musimy przyznać, że po pierwszych próbach autofokus sprawia świetne wrażenie, bowiem ustawianie ostrości odbywa się naprawdę sprawnie. Zarówno wykrywanie twarzy jak i oka fotografowanej osoby przebiega bez zakłóceń, także w trybie Servo. Gdy w kadrze zostanie wykryta więcej niż jedna twarz, możemy wybrać tę, na którą ma zostać ustawiona ostrość, a dokonujemy tego dotykając palcem w odpowiednim miejscu wyświetlacza.
Układ AF przypomina trochę pełnoklatkowy model RP. Razem z M6 Mark II mają bowiem takie samo procentowe pokrycie punktami ostrości, a nawet zbliżoną ich liczbę (maksymalnie 5481 punktów w M6 Mark II). Wyraźnie podniesiono natomiast czułość autofokusa względem poprzednika (z −1 do −5 EV z obiektywem f/1.2), dodano także punktowy AF z mały polem (Single Point Spot AF). Doszła także funkcja bracketingu ostrości. Podsumowując, zmiany związane z autofokusem oceniamy pozytywnie.
Zastosowanie procesora Digic 8 pozwoliło na zwiększenie szybkości seryjnej rejestracji zdjęć. Zwykły tryb pozwala na zapis do 14 kl/s, a zatem wyraźnie więcej niż 9 kl/s w M6. Ciekawy jest także tryb 30 kl/s, wykorzystujący migawkę elektroniczną i umożliwiający zapisanie ok. 71 zdjęć w jednej serii. Mamy jednak do czynienia z 1.5-krotnym przycięciem obrazu i ograniczeniem rozdzielczości do 18 megapikseli. Poza tym, seria zapisywana jest w postaci „klipu”, z którego wycinamy żądane klatki, albo w formacie JPEG, albo RAW 12-bit. Dodatkowo, gdy aktywujemy opcję „Pre-shooting”, zostaną zarejestrowane zdjęcia sprzed pół sekundy od wciśnięcia do końca przycisku migawki. Kolejnym plusem jest współpraca z ciągłym autofokusem.
Na uwagę zasługuje także wspomniana już elektroniczna migawka, której zabrakło u poprzednika. Wprawdzie mieliśmy do niej dostęp w jednym z trybów tematycznych, jednak był on tylko wariantem pracy automatyki. Nie mieliśmy zatem możliwości pełnego sterowania parametrami ekspozycji. W M6 Mark II migawkę elektroniczną możemy włączyć także w trybach PASM. Niestety, nie jest ona wolna od efektu rolling-shutter.
Również tryb filmowania zyskał w związku z wprowadzeniem procesora Digic 8 do EOS-a M6 Mark II. Po raz pierwszy mamy bowiem możliwość nagrywania obrazu 4K bez przycięcia obrazu. Podejrzewamy jednak, że rejestracja odbywa się z zastosowaniem line skippingu, o czym wspomnimy jeszcze przy okazji omówienia EOS-a 90D. W każdym razie filmy 4K rejestrujemy przy klatkażu 30 lub 25p. W odróżnieniu od poprzednich EOS-ów, przy tej jakości działa fazowy autofokus (Dual Pixel AF), co stanowi ważne udogodnienie. Dotychczas system ten działał jedynie do rozdzielczości Full HD, a w 4K dysponowaliśmy znacznie wolniejszym AF kontrastowym. Z kolei w Full HD pojawia się opcja filmów z wysokim klatkażem (120/100p), należy jedynie pamiętać o przycięciu obrazu (1.2x).
Wizualne porównanie obu EOS-ów M6 pokazuje dość wyraźnie, że nowy model urósł względem Mark I. Większy korpus oznacza również większy uchwyt, który został dodatkowo przeprojektowany.
M6 Mark II leży w ręce wygodniej i pewniej, zastosowano także nieco bardziej chropowatą gumową okleinę. Jeśli chodzi natomiast o jakość wykonania, to jest ona zbliżona w obu aparatach i stoi na satysfakcjonującym poziomie.
Pewne zmiany można dostrzec w zakresie elementów sterujących, zwłaszcza na górnej ściance. Pokrętło trybów zyskało pozycję Fv, czyli tzw. elastycznej preselekcji AE, gdzie dowolny parametr z grupy: czas ekspozycji, przysłonę i ISO możemy albo ustawić ręcznie, albo pozostawić dobór automatyce.
W M6 Mark II nadal mamy dwa pokrętła sterujące, natomiast wewnątrz dolnego, zamiast kółka kompensacji ekspozycji znajdziemy przycisk DIAL FUNC, który przełącza ich funkcje na zdefiniowane w menu. Wyżej mamy guzik M-Fn domyślnie odpowiadający za wyświetlanie panelu z 5 wybranymi pozycjami, których wartość regulujemy górnym pokrętłem.
Na tylnym panelu M6 Mark II w oczy rzuca się przełącznik AF/MF, którego nie było u poprzednika. Środkowy przycisk pełni z kolei rolę guzika AF-ON. Poza tym, zmieniono funkcję kierunków „w lewo” i „w górę” wybieraka. Reszta pozostała bez zmian.
Plusem nowego EOS-a są bez wątpienia szerokie możliwości programowania przycisków. 11 z nich możemy przeprogramować, część także w trybie filmowania.
Zestaw portów komunikacyjnych obejmuje wejście mikrofonu i wężyka spustowego na lewej ściance oraz USB-C i USB micro na prawej.
Aparat można ładować przez USB, zatem możemy uzupełnić energię np. z powerbanku, należy jednak pamiętać, że potrzebujemy dość wysokiego prądu wyjściowego (3A). Akumulator jest taki sam jak w M6, mamy zatem ogniwo LP-E17 o pojemności 1040 mAh i napięciu 7.2 V. Jego slot, razem z gniazdem karty SD (obsługujący standard UHS-II), znajdziemy na spodzie aparatu.
Ekran LCD w M6 Mark II zapożyczono z pierwszej wersji. 3-calowy monitor o rozdzielczości 1.04 miliona punktów możemy odchylić dół o kąt ok. 45 stopni lub w górę o 180 stopni. W ten sposób możemy nie tylko fotografować z niskiej perspektywy, ale także wykonywać wygodnie selfie.
Nowy M6, podobnie jak poprzednik, nie ma budowanego wizjera, zachowano za to opcję podłączenia zewnętrznego celownika EVF-DC2.
Wizualnie graficzny interfejs użytkownika jest taki sam jak w aktualnie dostępnych na rynku EOS-ach. Mamy zatem zakładkowe menu z kolorystycznym rozróżnieniem głównych kategorii, ekran stanu z informacjami nt. parametrów ekspozycji i aktywnymi funkcjami oraz znany ekran podglądu live-view z rozmaitymi informacjami.
Łączność Wi-Fi i Bluetooth pozwalają na zdalne wykonywanie zdjęć i ich przesyłanie z aparatu na urządzenie mobilne. Filmy 4K zostaną przekonwertowane do Full HD ze względu na dużą objętość takich plików.
Podsumowując premierę EOS-a M6 Mark II, musimy przyznać, że podobają nam się zmiany w nim zastosowane. Praktycznie na każdym kroku mamy do czynienia z ulepszeniami. Poprawiono zarówno aspekty ergonomii, jak i funkcjonalności, np. dostępności Dual Pixel AF w filmowaniu 4K. Największą zmianą jest oczywiście nowy sensor, którego osiągom chętnie przyjrzymy się, gdy tylko produkcyjny egzemplarz aparatu trafi do naszej redakcji. Na chwilę obecną model M6 Mark II po zmianach prezentuje się naprawdę zachęcająco. Entuzjazm może natomiast lekko studzić jego cena, wynosząca ok. 4130 zł za korpus, lub 5330 zł w zestawie z obiektywem 15–45 mm i wizjerem. Tempo rozwoju portfolio obiektywów systemu EOS M także nie imponuje, zwłaszcza jeśli przyszły nabywca będzie trzymał się jedynie instrumentów od Canona.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.