Sony ZV-E1 - test trybu filmowego
1. Wstęp
Czym zatem różni się ZV-E1 od swoich krewniaków, skoro wiemy, że nie różni się matrycą? Przede wszystkim jest to najmniejszy i najtańszy model korzystający z tych podzespołów. Jest też skierowany do mniej zaawansowanych filmowców, a także wyposażony w szereg funkcji ułatwiających „bycie po obu stronach kamery jednocześnie”, co bywa dość częstą sytuacją, zwłaszcza w przypadku vlogerów czy youtuberów. Warto też odnotować obecność wspomagającego autofokus modułu sztucznej inteligencji, który po raz pierwszy pojawił się w modelu A7R V — to nowość, której w A7S III czy FX-ach nie znajdziemy.
Oczywiście obecność takich nowości jak automatyczne kadrowanie, nowy dynamiczny tryb stabilizacji czy automatyczny dobór głębi ostrości w niczym nie ujmuje profesjonalnym cechom ZV-E1. Na jego pokładzie nadal znajdziemy logarytmiczny profil obrazu czy 10-bitowe kodeki, w tym w wersji all-intra. Zachowano też moduł stabilizacji matrycy i duży akumulator NP-FZ100.
Z drugiej strony paru elementów w porównaniu z droższym A7S III zabrakło. Nowy aparat ma tylko jedno gniazdo kart pamięci i nie ma wizjera elektronicznego. Ofiarą miniaturyzacji padło też pełnowymiarowe gniazdo HDMI, które zastąpiono złączem mikro HDMI typu D. Póki co ograniczone są też maksymalne dostępne klatkaże — do 60 kl/s w 4K oraz do 120 kl/s w Full HD — w innych urządzeniach bazujących na tych podzespołach obie wartości maksymalnych klatkaży są dwukrotnie większe. Ten problem ma jednak zostać za kilka miesięcy rozwiązany z pomocą aktualizacji oprogramowania.
Jak taki miks nowych funkcji z pewnymi ograniczeniami na innych polach sprawdzi się w praktyce oraz w poszczególnych kategoriach testowych? Po odpowiedzi zapraszamy do lektury kolejnych rozdziałów.
Aparat do testu udostępnił polski oddział firmy Sony Europe Limited, za co serdecznie dziękujemy.