Nikon Z50 w naszych rękach
1. Nikon Z50 w naszych rękach
Pierwsze spojrzenie na nowy aparat pozwala stwierdzić bardzo duże podobieństwo do starszych „braci” nowo zaprezentowanego aparatu. Aparat został zaprojektowany w podobny sposób i do jego wykonania również wykorzystano pojedynczą bryłę kompozytu magnezowego. Nie obyło się jednak bez pewnych zmian, które szerzej opiszemy w toku tego artykułu.
Aparat, podobnie jak Z6, może pracować w zakresie ISO 100–51200 (rozszerzalne do 204800). Mamy jednak do dyspozycji nieco mniejszą ilość punktów hybrydowego autofokusa, bo 209 (przy 273 fazowych czujnikach „szóstki”). Punkty pokrywają, w przybliżeniu, aż 90% kadru zarówno w kierunku poziomym, jak i pionowym. Jako, że mieliśmy do czynienia z egzemplarzem przedprodukcyjnym oznaczonym jako „demo”, nie byliśmy w stanie wykonać miarodajnych testów jego działania. Obiecująco wygląda natomiast zakres detekcji, który obejmuje −4 EV. W aparacie zaimplementowano również system wykrywania oka oraz twarzy.
Sercem Z50 jest nowa matryca BSI CMOS formatu APS-C o rozdzielczości 20.9 milionów pikseli. Nie wiadomo, czy jest to sensor oparty o ten z D500. Jeśli tak, to o wysoką jakość zdjęć możemy być spokojni. Podobnie jak w Z6 i Z7, matrycę wspiera procesor EXPEED 6.
Niestety, w przeciwieństwie do pełnoklatkowych Zetek, producent nie zdecydował się na umieszczenie w Z50 stabilizacji matrycy. Oba zaprezentowane z aparatem obiektywy posiadają jednak system redukcji drgań. Być może zatem producent w bezlusterkowym systemie APS-C zamierza stawiać na stabilizację obiektywów, a nie matryc – lub planuje premierę jeszcze bardziej zaawansowanego aparatu z niepełnoklatkową matrycą. W tym drugim przypadku system redukcji drgań sensora, podobnie jak w aparatach Sony A6xxx, pozwoliłby odpowiednio pozycjonować aparaty.
Również i w przypadku Nikona Z50 nie dostaniemy pełnoprawnego trybu migawki elektronicznej. Jest ona dostępna w menu jako „tryb cichy” i pozwala na fotografowanie z takim samym czasem, jak migawka mechaniczna – czyli 1/4000 s (przypomnijmy, że w Z6 i Z7 było to 1/8000 sek). Szkoda, że Nikon wciąż nie oferuje swoim użytkownikom migawki elektronicznej z funkcjonalnością znaną z aparatów konkurencji, zwłaszcza, że czas 1/4000 s nie jest wcale specjalnie krótki i fotografowanie jasnym obiektywem, w pełnym słońcu, może stać się problematyczne. Wytrzymałość migawki mechanicznej to 150 000 cykli.
Pod względem trybu seryjnego aparat oferuje maksymalną prędkość 11 kl/s. W momencie pisania tego artykułu nie wiadomo jednak, czy dotyczy to migawki mechanicznej i czy na pewno dostępne są 14-bitowe RAW-y.
Zobaczmy teraz, jak wygląda korpus nowego bezlusterkowca. Opis zaczniemy od przedniego panelu.
Zerknijmy teraz na górę korpusu.
Zestaw złącz komunikacyjnych obejmuje:
Wszystkie zostały umieszczone na lewej ściance korpusu pod dwiema gumowymi zaślepkami.
Pod względem jakości wykonania aparat już przy pierwszym wzięciu do ręki robi bardzo dobre wrażenie. Ze względu na fakt, że wykorzystano do jego wykonania pojedynczą bryłę, nie ma mowy o niedopasowaniach. Większa część przodu, a także odpowiednie obszary na tylnym panelu pokryto przyczepną gumą. Dobre wrażenie robi sporawy uchwyt – nie jest on co prawda tak duży, jak w Z6 czy Z7, jednakże jego gabaryty i tak są bardziej niż wystarczające do pewnego złapania mniejszego i lżejszego przecież aparatu (bo ważącego 397 gramów).
Aby odnieść gabaryty Z50 do poprzedników, przedstawiamy poniższe zdjęcia. Z lewej strony znajduje się Nikon Z7.
Jako że w udostępnionym nam egzemplarzu wgrane było przedprodukcyjne oprogramowanie, nie mogliśmy wykonać zdjęć menu. Możemy jednak stwierdzić, że nie zmieniło się ono zbytnio względem Z6 i Z7.
Również pod względem filmowania Z50 oferuje to samo, co starsi „bracia”. Mamy więc do dyspozycji 4K przy 30/25 kl/s oraz 120/100 kl/s w przypadku Full HD. Co ważne, w obu trybach nie spotkamy się z przycięciem obrazu.
W nowym Nikonie nie zabrakło rzecz jasna wsparcia dla łączności Wi-Fi (wraz z Bluetooth) oraz platformy SnapBridge. Przypomnijmy, że ta – w najnowszej wersji – pozwala na przekazywanie plików RAW.
Cena samego korpusu w polskiej dystrybucji wynosi 4299 zł. W zestawie z obiektywem 16-50 zakupimy za 4999 zł. Z kolei zestaw zawierający oba nowe obiektywy będzie kosztować 5999 zł. Korpus + adapter to kwota 4999 zł, a korpus + adapter + obiektyw 16-50 będzie kosztować 5499 zł. Sam NIKKOR Z DX 16-50mm f/3.5-6.3 VR kosztuje 1399 zł, natomiast NIKKOR Z DX 50-250mm f/4.5-6.3 VR - 1899 zł
Podsumowując, na tym etapie nie możemy podzielić się daleko idącymi wnioskami – te na pewno sformułujemy, gdy w nasze ręce wpadnie aparat z produkcyjnym oprogramowaniem. Pod wieloma względami natomiast aparat wydaje się być obiecującą i atrakcyjną propozycją. Jeżeli sensor będzie sprawować się podobnie do tego z lustrzanki Nikon D500, to będziemy mieć do czynienia ze znakomitą, jak na APS-C, jakością zdjęć. Dobrze skrojony, wygodny korpus i wysokiej jakości wizjer elektroniczny zapewniają z kolei odpowiedni poziom ergonomii i użytkowania. Po udanych Z6 i Z7 również i pierwsza premiera w bezlusterkowym formacie APS-C wydaje się zaliczać do tych korzystnych.