Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Poradniki

Uchwycone obiektywem. Lekcje legendarnego fotografa dzikich zwierząt

30 marca 2013

12. Kosztowna lekcja

Pewnego poranka udaliśmy się do Bolsa Chica, by fotografować bagiennika żółtobrewego. Udało mi się wtedy zrobić naprawdę dobre ujęcie bagiennika, więc byłem cały w skowronkach. Niestety, wkrótce ptaki się pochowały. Światło było ciągle dobre, więc postanowiliśmy podjechać do Upper Newport. Spędziliśmy tam resztę przedpołudnia, fotografując. W końcu wróciliśmy do Bolsa Chica w nadziei na skorzystanie z popołudniowego słońca. W głowie mieliśmy tyko jedno: jak najszybciej przejść przez most i ruszyć ścieżką wzdłuż kanału dopływowego, szukając ptaków.

Kiedy ustawiasz obiektyw 800 mm na statywie w publicznym miejscu, takim jak parking używany przez licznych plażowiczów, przyciągasz uwagę innych. To rzecz, z którą trzeba się liczyć; od tamtej pory wiem to na pewno. Wyruszyliśmy ścieżką: Sharon z Brentem na plecach, w nosidełku, ja z moim 800 mm na ramieniu oraz z drugim aparatem i obiektywem wiszącym na szyi. Wróciliśmy po godzinie i odkryliśmy, że w międzyczasie ktoś włamał się do naszego samochodu i ukradł większość mojego sprzętu fotograficznego.

Mam taką zasadę: gdy opuszczam daną lokalizację, nie wracam już do niej tego samego dnia. Wielki obiektyw zanadto rzuca się w oczy. Tamtego dnia tak nie zrobiłem i zapłaciłem za to wysoką cenę. Od tamtej pory staram się również naprawdę uważnie rozglądać, zanim rozstawię sprzęt; sprawdzam, czy ktoś mnie obserwuje (zostaliśmy okradzeni przez zespół: jeden gość obserwował samochody przez lornetkę, drugi się włamywał). Czasem też udaję, że wyjmuję sprzęt z bagażnika innego samochodu niż ten, w którym on rzeczywiście przyjechał. Brzmi to idiotycznie, ale co na to poradzę? Straty mogą być dotkliwe. Nie mieliśmy wtedy ubezpieczenia na wyposażenie firmy, nic z ukradzionych rzeczy nie zostało nigdy odnalezione. Dostaliśmy nauczkę i musieliśmy się po prostu z tym pogodzić.


----- R E K L A M A -----

OFERTA BLACK FRIDAY

Canon 28-70/2 RF L USM

10999 zł 9899 zł

Uchwycone obiektywem. Lekcje legendarnego fotografa dzikich zwierząt - Kosztowna lekcja
Bagiennik żółtobrewy. Zdjęcie zrobione Nikonem F3/T z obiektywem Nikkor 800 mm f/5.6, na kliszy Kodachrome 64.

Uchwycone obiektywem. Lekcje legendarnego fotografa dzikich zwierząt - Kosztowna lekcja
Bagiennik żółtobrewy. Zdjęcie zrobione Nikonem F3/T z obiektywem Nikkor 800 mm f/5.6, na kliszy Kodachrome 64.

Strata sprzętu sprawiła, że uszedł nam wiatr z żagli. Lecz wciąż mieliśmy obiektyw 800 mm. Dzięki temu mogłem pracować, choć w ograniczonym zakresie. Finanse były teraz tak skąpe, że nawet kilkugodzinny wyjazd był poza zasięgiem naszych możliwości. Zacząłem szukać tematów do fotografii w najbliższym otoczeniu, na przykład za oknem mojego biura. Mieliśmy modrowronki na podwórku; zaprzyjaźniłem się z nimi, oferując im orzeszki. W niedługim czasie całkiem łatwo mogłem je fotografować. Był z tym tylko jeden problem: każde miejsce, w jakim siadały, niezależnie od pory dnia, znajdowało się w cieniu. Takie oświetlenie mi odpowiadało, ale nie podobały mi się kolory zdjęć. Były do niczego. Wspaniałe opalizujące barwy nie utrwalały się na kliszy. Trwało trochę, nim wymyśliłem rozwiązanie tego problemu — okazało się uderzająco proste: flesz.

Eksperymenty z fleszem były w tamtych czasach dość kosztowne — wypróbowanie każdej kombinacji kompensacji ekspozycji flesza i ekspozycji aparatu kosztowało mnie 10 dolarów (koszt rolki filmu i wywołania przezroczy). Robiłem całe tony notatek. Każda klisza miała swój numer, a każdemu numerowi była przyporządkowana pewna kombinacja ustawień. Gdy wracał do mnie wywołany film, informacja była zapisywana na ramkach przezroczy, a przezrocza rozkładane rzędem na podświetlanym stole celem dokonania analizy. Właśnie tak się to robiło w tamtych czasach... nie było wtedy szybszych metod, z wyjątkiem Polaroidów, a te były drogie! W końcu ustaliłem właściwą kombinację. Chciałem jednak uzyskać jak najczystsze kolory, pracowałem więc dalej nad moimi ustawieniami, dążąc do ideału. Tak właśnie spędziłem znaczną część tego czasu, gdy odpracowywałem utracony sprzęt.

Uchwycone obiektywem. Lekcje legendarnego fotografa dzikich zwierząt - Kosztowna lekcja
Modrowronka z wyspy Santa Cruz. Zdjęcie zrobione Nikonem F3P z obiektywem Nikkor 400 mm f/5.6 z TC-14, na kliszy Kodachrome 64.

Czy woda może zagrozić Twojemu aparatowi? Jeśli upuścisz go do jeziora albo do morza, to… cóż, po wyjęciu będzie wart tyle, co mokra makulatura. Lecz deszcz nie zniszczy Ci aparatu. Sam wyznaję następującą zasadę: jeśli ja mogę wytrzymać deszcz, to mój sprzęt też może. Nie chronię mojego aparatu przed deszczem żadnymi osłonkami ani też foliowymi torebkami, ale zawsze dbam o to, by go potem dobrze osuszyć. Osuszyć, a nie wytrzeć! Osuszanie przez delikatne dotykanie ręcznikiem zabezpiecza przed wtarciem wody w złącza korpusu, gdzie nie powinna się ona dostać. Postaraj się też pamiętać tę starą prawdę: najgorsza pogoda może Ci dać najlepsze zdjęcia.

Gdy nadeszła następna wiosna, stanęliśmy znów na nogi i byliśmy gotowi podjąć każde wyzwanie. Czekaliśmy już wtedy na narodziny naszego drugiego syna, ale w niczym nam to nie przeszkadzało. Sharon wciąż towarzyszyła mi w projektach, opiekując się przy tym Brentem. Charlie dużo wtedy pracował w terenie i zaprosił nas do wspólnej pracy nad rybitwami, tym razem jednak oferując dodatkową atrakcję: cierniosterniki. Dokładniej — cierniosterniki czarne. Niektórzy twierdzą, że to najszybciej latające ptaki świata. Są niesamowite i kilka następnych letnich sezonów spędziłem, pracując z nimi w pewnym magicznym miejscu.