Uchwycone obiektywem. Lekcje legendarnego fotografa dzikich zwierząt
16. Finalny test
Cierniosternik z pisklęciem. Zdjęcie zrobione Nikonem F3/T z obiektywem Micro-Nikkor 200 mm f/4, na kliszy Kodachrome 64. |
Pięć najczęstszych błędów, jakie popełniają początkujący fotografowie:
|
W porządku, miałem już diagnozę i miałem rozwiązanie; poszedłem do sklepu sportowego i kupiłem parę ogrzewaczy do rąk, które rozmieściłem wokół baterii, owijając to wszystko grubym wełnianym szalem. Tydzień później znów siedziałem w samochodzie nieopodal jaskini, czekając, aż mój sprzęt skończy pracę.
Niestety, znów fiasko! Tym razem coś uderzyło w aparat i zmieniło jego położenie, tak że otrzymałem długą serię zdjęć kawałka granitowej skały. Nie miałem już wiele czasu — młode wkrótce miały opuścić gniazda — i nie miałem za wiele pieniędzy. W istocie w ogóle już nie miałem pieniędzy. Ale za to miałem przynajmniej całonocne zdjęcia kawałka skały, co oznaczało, że system zadziałał. Kolejny weekend miał być moją ostatnią szansą tamtego roku.
„Do trzech razy sztuka” — powtarzałem sobie. Dwa dni po mojej trzeciej próbie rozwinąłem wywołany film (wrócił niepocięty) na podświetlanym stole. Pierwsza oraz ostatnia klatka miały tę samą, właściwą ekspozycję. Tak więc mój system oświetleniowy zdał egzamin. A co z cierniosternikami? W miarę jak powoli rozwijałem film, widziałem cały czas to samo gniazdo, aż w pewnym momencie zacząłem widzieć głowę pisklęcia wznoszącą się nad jego krawędzią na przestrzeni kilku kolejnych klatek. Doszedłem do czasu 01:00 (30 klatek = 1 godzina), gdy nagle pozycja pisklęcia zdecydowanie się zmieniła. Na następnym zdjęciu był z nim już dorosły cierniosternik. Na jeszcze następnym — dorosły ptak nadal tam był, lecz pisklę znów zmieniło pozycję, a potem na przestrzeni kolejnych 10 klatek można było zobaczyć przebieg karmienia. Jeszcze dwa takie cykle karmienia zostały zarejestrowane przed wschodem słońca. Pierwszy raz na świecie udało się zaobserwować, jak przebiega opieka nad młodymi u cierniosterników! Byłem tak podniecony, że natychmiast zadzwoniłem do Charliego. Wysłałem mu cały film naświetlony tej nocy. Charlie napisał na jego podstawie artykuł naukowy i opublikował go ku naszej obopólnej satysfakcji.
Powodzenie tego przedsięwzięcia wprawiło mnie w cudowny nastrój na dłuższy czas. Połączyć biologię z technologią i zrobić coś zupełnie nowego, a przy tym przysłużyć się badaniom nad zagrożonym gatunkiem — nie wyobrażam sobie lepszej nagrody. Czy zmieniłem wtedy świat? Niestety nie. Teraz to wszystko nie wydaje się już nawet jakimś specjalnym osiągnięciem. Wtedy jednak było to niezwykłe techniczne wyzwanie, a ja mu sprostałem. Tylko co dalej? Jak przebić swój własny sukces?