Kilka słów o systemie Canon EOS R
1. Canon EOS R oraz EOS RP
R-ka, jak pisaliśmy zresztą w naszej recenzji tego aparatu, to korpus dedykowany średniozaawansowanym i zaawansowanym fotografom; EOS RP z kolei przeznaczony jest dla ambitnych fotoamatorów, którzy marzą o wejściu w świat matryc pełnoklatkowych nie będąc zmuszonymi do wydawania majątku. Bezpośredniej analogii do systemu lustrzankowego EOS nie ma – jednak pod względem samej jakości zdjęć EOS R może przypominać Canona EOS 5D Mark IV, a jego mniejszy systemowy kolega – EOS-a 6D Mark II. Oba aparaty są jednak wyposażone w znacznie bardziej zaawansowany system autofokusa przy fotografowaniu przez wizjer niż lustrzani „bracia”.
O tym, że Canon traktuje system R priorytetowo, świadczy niedawno przekazana przez Richarda Shepherda, starszego menedżera ds. marketingu produktów Canon Europe informacja o tym, że siły swojego działu R&D kieruje Canon własnie w bezlusterkowce. Warto zatem zobaczyć, co do zaoferowania ma obecnie japoński potentat.
Canon EOS R
![]() |
![]() Canon EOS R + RF 50 mm f/1.2L USM, 1/50 s, f/1.2, ISO 6400. © Daniel Etter |
O jakości zdjęć już wspomnieliśmy. Równie ważna jest jednak ergonomia. Do tej oferowanej przez EOS-a R trzeba się przyzwyczaić. Największą zmianą jest chyba sposób ustawiania ostrości – w miejsce klasycznego dżojstika w EOS R wykorzystujemy do tego wyłącznie ekran dotykowy i ruch palca. Możemy do tego aktywować cały ekran lub jego część, w zależności od tego, jak jest najwygodniej.
Sam uchwyt i wysokość korpusu są jednak nienaganne i umożliwiają wygodną oraz płynną pracę. Pod tym względem EOS R to jeden z najlepiej zaprojektowanych bezlusterkowców na rynku.
Przede wszystkim bezgłośna migawka – używam jej, gdy tylko mogę. Nie po to, żeby ludzie nie wiedzieli, że fotografuję – przy tematach, którymi się zajmuję, bohaterowie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Cicha migawka nie przypomina im ciągle o zdjęciach, dzięki czemu mogą czuć się swobodniej. Autofocus R potrafi wyostrzyć w niemal zupełnej ciemności, a śledzenie oka ostrością działa naprawdę świetnie, nawet, gdy stanowi ono najmniejszą część kadru. Bardzo użyteczny okazał się także ruchomy ekran. Pracuję niemal wyłącznie korzystając z ekranu dotykowego. Jestem stosunkowo wysoki i nawet przy fotografowaniu ludzi średniego wzrostu, używając wizjera, musiałem się gimnastykować, by unikać w kadrach niepotrzebnej przestrzeni nad ich głowami. Teraz trzymam aparat niżej. Ten styl pracy pozwala mi precyzyjnie kadrować. Ludzie, których fotografuję, też zachowują się dzięki temu swobodniej. Nie różnię się prawie wcale od osób fotografujących telefonami.
fotograf, dokumentalista, członek agencji VII, globalny ambasador Canon
O tym, że producent cały czas wspiera i inwestuje w R-kę, świadczy fakt, że od czasu premiery aparatu światło dzienne ujrzało aż 5 aktualizacji oprogramowania, w tym 3 znaczące. Pierwsza wprowadziła możliwość wykonywania zdjęć seryjnych w trybie migawki elektronicznej, druga i trzecia natomiast udoskonaliły autofokus pod kątem, przede wszystkim, rozpoznawania obiektów (w tym twarzy i oka) oraz śledzenia. Obecnie w tym zakresie EOS R to jeden z najbardziej zaawansowanych aparatów na rynku.
Do zalet korpusu należy również świetna, jak zresztą na aparaty Canon przystało, responsywność – aparat włącza i wybudza się bardzo szybko, a jego obsługa pozbawiona jest jakichkolwiek zacięć. Równie świetnie, co nie jest wcale tak oczywiste na obecnym rynku fotograficznym, działa panel dotykowy.
Canon EOS R jest zatem aparatem, który z powodzeniem może być wykorzystany w komercyjnych zleceniach czy sesjach fotograficznych. Oferuje wszystko to, czego średnio zaawansowani i zaawansowani fotografowie mogą oczekiwać od swojego korpusu – jest szybki, niezawodny, wyposażony w świetny moduł autofokusa i oferuje bardzo wysoką jakość zdjęć.
Matryca 30 Mpix, dobra dynamika tonalna oraz niski poziom szumów – to wszystko, czego potrzebuję. Czy pracuję w studio na ISO 100, czy na stadionie przy ISO 3200 sprzęt nie może mnie ograniczać. Wysoka rozdzielczość pozwala na spokojną pracę, późniejszą obróbkę z zachowaniem detali oraz wydruki w dużych rozmiarach. Pracując na dworze scena, którą fotografuję, często jest bardzo kontrastowa jeżeli chodzi o oświetlenie (praca pod słońce, nierówno oświetlone stadiony). Będąc na meczu nie zawsze mogę kontrolować warunki oświetleniowe, muszę więc mieć pewność, że sprzęt zapewnia pliki w jakości, która nie zawiedzie moich klientów.
fotograf sportowy
Canon EOS RP
![]() |
![]() f/2.0, 1/250 s, ISO 1600, Źródło: Canon |
W kwestii użytkowania, Canon do projektu tańszego bezlusterkowca podszedł bardziej konserwatywnie. Nie znajdziemy tu innowacyjnych elementów, zamiast tego natomiast znalazło się miejsce na sprawdzone pokrętło PASM oraz dwie rolki sterujące (czyli o jedną więcej, niż w drugiej generacji 6D). Pod tym względem użytkownikom lustrzanych aparatów Canon chcących „przeskoczyć” na aparat bez lustra na pewno będzie łatwiej się oswoić ze zmianą niż przy wyborze EOS-a R. W RP zabrakło jednak górnego ekranu monochromatycznego, który w droższym modelu pozwala na szybką kontrolę podstawowych nastaw. Coś za coś.
W EOS RP nie znajdziemy również tak dobrego, szczegółowego wizjera elektronicznego, jak w „starszym bracie”. Zamiast tego musimy się zadowolić wciąż niezłym, ale już nie tak znakomitym 0.39-calowym celownikiem o rozdzielczości 2.36 miliona punktów. Dla ambitnego fotoamatora wizjer o takich parametrach powinien być jednak wystarczający, gdyż oferuje wysoką szczegółowość i dobre odwzorowanie barw. Ekran LCD, podobnie jak w EOS R, jest obrotowy i oferuje standardową w aparatach Canona wielkość 3" i rozdzielczość 1.04 miliona punktów. To w zupełności wystarczy do wygodnego podglądu zdjęć np. w nasłonecznionych przestrzeniach.
Skromnie wyglądający sprzęt gwarantuje anonimowość. To bardzo ważne, gdy fotografujemy w miejscach newralgicznych, o podwyższonym poziomie bezpieczeństwa, lub gdy nie chcemy wyglądać jak profesjonaliści. Co ważne dla mnie mamy dostępny adapter pozwalający przejść z nowego systemu mocowania RF na EF. To ważne i przydatne, gdy posiadamy już własne, starsze szkła. W mojej pracy nie liczy się szybkostrzelność czy niezliczona ilość punktów autofokusa. Liczy się natomiast to, co zarejestruje matryca – dane w światłach i cieniach, jakość detali, faktury i kolory
fotograf krajobrazu
Autofokus wykonany w technologii Dual Pixel CMOS AF to już nie 5655 punktów z detekcją do −6 EV, a, kolejno, 4779 punktów oraz −5 EV. Czy to oznacza, że jest znacznie gorzej? Zdecydowanie nie, oba aparaty pod tym względem zdecydowanie wyróżniają się na rynku. Dodatkowo, wspomnianego wcześniej usprawnienia algorytmów doczekał się nie tylko obecny flagowiec, ale również i EOS RP. Na papierze zatem mniejszy bezlusterkowiec wygląda pod względem ogniskowania minimalnie gorzej, w praktyce jednak – oba działają świetnie.
EOS RP to ewidentnie aparat dla osób, które potrzebują mieć sprzęt zawsze przy sobie. Z uwagi na wagę i wielkość mojego dotychczasowego EOS-a 5d (szczególnie z gripem), nigdy nie myślałem, żeby zabierać go bez celu, na krótki spacer czy też w drogę na jakieś spotkanie. Dlatego większość fotografii streetowych czy też architektury robiłem zwykle telefonem. RP zmienia to podejście. Aparat w połączeniu z obiektywem RF 35mm F1.8 Macro IS STM czy też EF 50mm f/1.4 jest niezwykle lekki i można go mieć cały czas przy sobie. Do tego edycja RAW’ów i możliwość szybkiego i prostego eksportu na telefon sprawia, że w ciągu kilku chwil możemy się pochwalić pięknym jakościowym zdjęciem w mediach społecznościowych
portrecista, fotograf mody
Canon EOS Ra
![]() |
![]() Canon EOS Ra, f/2.8, 89.9 s, ISO 1250, Źródło: Canon |
Poza samą konstrukcją sensora, EOS Ra posiada udogodnienie w postaci zwiększonego maksymalnego powiększenia kadru – do 30 razy. Funkcja ta może być szczególnie przydatna, gdy chcemy dokładnie ustawić ostrość, np. na gwiazdy.
Artykuł powstał na zlecenie firmy Canon.